Uzdrowienie wewnętrzne i przebaczenie!
Dziś rano rozważając ten rozdział książki, myślałem: „Co robię, pisząc na ten temat? Ludzie modlą się o moje uzdrowienie wewnętrzne od 1972 r., a ja nadal cierpię z powodu niepokoju, lęków, poczucia winy i złości. Kim jestem, bym mógł na ten temat pisać?" Wtedy zdałem sobie sprawę z wdzięcznością w sercu, jak wiele uzdrowienia z niepokoju, lęków, poczucia winy i złości nastąpiło we mnie od 1972 r. Przypomniałem sobie także, iż nasze całkowite uzdrowienie wewnętrzne dokona się dopiero w niebie. Wreszcie, zrozumiałem, że najbardziej oczywistym sposobem, przez który Jezus posługuje się mną osobiście, jest modlitwa przynosząca ludziom pokój.
Tysiące ludzi powiedziało, że po mojej modlitwie za nich doświadczyli pokoju, niekiedy wielkiego pokoju. Istotnie, od czasu do czasu czułem się przygnębiony, nie widząc uzdrowienia fizycznego po modlitwie, lecz musiałem sobie przypominać, że pokój, którego chorzy doświadczali, był chyba ważniejszy czy przynajmniej był tym, co Bóg pragnął uczynić. (Kiedyś poproszono mnie rano, bym modlił się za żonatego mężczyznę w wieku około pięćdziesięciu kilku lat, którego czekała tego popołudnia poważna operacja wycięcia nowotworu. Umarł w czasie lub tuż po operacji, a odczułem to, jako porażkę. Niedługo później kapłan, bliski przyjaciel zmarłego, serdecznie podziękował mi za modlitwę za tego mężczyznę. Powiedział, że jego przyjaciel odczuwał ogromny lęk aż do naszej modlitwy. Po niej odczuł głęboki pokój i lęk go opuścił. Jakże mylące są nasze odczucia porażek i sukcesów!)
Być może do pisania tego rozdziału kwalifikują mnie w dużym stopniu moje doświadczenia niepokoju, lęków, poczucia winy i gniewu i w ten sposób rozumiem innych przeżywających podobne problemy, które przecież w znacznie mniejszym stopniu nękają mnie nadal. Poza tym Jezus posługuje się mną, by uzdrawiać innych z niepokoju, lęku, poczucia winy i gniewu, i przynosić swój pokój ludziom. (Wielu czytelników może odniesie moje wyznanie do siebie, gdyż może myślą, że skoro sami potrzebują uzdrowienia wewnętrznego, to Jezus nie może ich użyć do pełnienia posługi uzdrawiania wobec innych. Jezus nie czeka, aż Jego uczniowie zostaną w pełni uzdrowieni zanim posłuży się nimi, by przynieść wyzwolenie innym!)
W swojej cennej książce Power Healing (Hodder and Stoughton, 1986, str.95), John Wimber definiuje uzdrowienie wewnętrzne jako „proces, w którym Duch Święty przynosi przebaczenie grzechów i wewnętrzną odnowę ludziom cierpiącym z powodu zranionych umysłów, woli i uczuć". W tym bardzo niedoskonałym świecie, w którym żyjemy, cierpimy wszyscy z powodu „zranionych umysłów, woli i uczuć", zatem wszyscy potrzebujemy wewnętrznego uzdrowienia, a dla wielu jest to potrzeba bardzo nagląca. Dziękuję Bogu, że urodziłem w rodzinie prawdziwie kochającej i troszczącej się o siebie nawzajem. Coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo powinienem dziękować Bogu za to bezcenne błogosławieństwo, gdy służę ludziom - co się często zdarza - których matki próbowały pozbyć się ich przez aborcję, którzy byli fizycznie i psychicznie dręczeni przez rodziców, którzy byli wykorzystywani seksualnie jako dzieci lub młodociani, którzy często widzieli pijanego ojca bijącego matkę, których matka i ojciec nie rozmawiali ze sobą - niestety, takie sytuacje są o wiele częstsze niż sobie to zazwyczaj wyobrażamy. Jednak nawet ci spośród nas, którzy szczęśliwie urodzili się w prawdziwie kochających domach, zostali w jakiś sposób zranieni. Na przykład w moim przypadku, gdy matka nosiła mnie w łonie, mój starszy brat omalże nie umarł z powodu kłopotów z klatką piersiową, co wywołało w mamie taki niepokój, że urodziłem się miesiąc wcześniej - wszystko to nieuchronnie mnie dotknęło.
Możemy doznać zranień od momentu poczęcia, na przykład jeśli poczęcie jest rezultatem gwałtu. Możemy doznać zranień, gdy jesteśmy w łonie matki, gdyż stresy i szoki przeżywane przez matkę wpływają na dziecko. Możemy doznać zranień w czasie porodu - zmarły dr Frank Lakę uważał, że klaustrofobia, objawiająca się później w życiu, jest często spowodowana trudnymi porodami. Zranień możemy doznać w okresie niemowlęctwa i dzieciństwa z powodu takich wydarzeń jak: śmierć matki, ojca, brata czy siostry, wypadku samochodowego czy pożaru, kłopotów finansowych w rodzinie, z powodu niemożności nauczenia się poprawnej pisowni (cierpiałem koszmary nocne), i z powodu licznych, mniej ważnych wydarzeń, np. śmierci psa. Oczywiście możemy doznać zranień w okresie dojrzewania, gdy próbujemy uporać się z dojrzewaniem seksualnym i dorastaniem, czy gdy musimy stawić czoło stresom egzaminacyjnym. Jako dorośli możemy doznać zranień z powodu kłopotów w małżeństwie, śmierci dziecka, utraty pracy, gdy dzieci biorą narkotyki, gdy umiera lub odchodzi współmałżonek, gdy utracimy wzrok. Lista nieszczęść nie ma końca.
Co czynić z tymi zranieniami? Możemy prosić Jezusa, który był zawsze obecny z nami w czasie każdego trudnego doświadczenia -gdyż On zawsze jest z nami, kocha nas, troszczy się o nas, strzeże nas - by uzdrowił zranienia, wylał balsam swojej miłości uzdrawiającej na nasze bolesne wspomnienia, wynagrodził nam brak miłości i zrozumienia w przeszłości ze strony rodziców czy innych osób, by dał nam wsparcie i pomoc, których nam brakuje. Katolicy mogą prosić Matkę Bożą, by wypraszała uzdrowienie wewnętrznych zranień, zwłaszcza tych wywołanych brakiem macierzyńskiej miłości i zrozumienia. Możemy prosić Ją, by była naszą Matką duchową i by wynagrodziła nam to, czego brakowało matce ziemskiej - być może nie udało się tego uniknąć, bo matka zmarła przy porodzie. Nie chcemy wydawać sądów czy wyroków potępienia na nasze ziemskie matki, które może nie mogły postąpić inaczej w trudnych okolicznościach.
W modlitwie o uzdrowienie trudnych i bolesnych wspomnień, zranień i związków z przeszłości wielką pomocą może okazać się dokładnie sprecyzowana i wypowiadana prośba o uzdrowienie wspomnień i zranień. Zatem, gdy ktoś cierpi z powodu wspomnień pijanego ojca, powinniśmy modlić się o uzdrowienie dokładnie tych wspomnień i o uzdrowienie związku z ojcem. Często jednak nie wiemy, co spowodowało nasze rany, gdyż zranienia i bolesne wspomnienia mogą kryć się w naszej podświadomości. Jezus może uzdrowić zranienia, które nigdy nie pojawią się w naszej świadomości. Dobrze jest zatem modlić się o uzdrowienie wszystkich bolesnych wspomnień i zranień z przeszłości, łącznie z tymi, których sobie nie uświadamiamy.
Duch Święty jednak czasami objawi osobie „słowo wiedzy" czy obraz, który ukaże nam przyczynę powstania zranień. Niektórzy w sposób szczególny obdarzeni w tej dziedzinie mogą otrzymać bardzo dokładny obraz czy „słowo", np. obraz dziecka z brązowym psem, jeśli śmierć tego psa lub dziecko zaatakowane przez takiego psa tkwi w bolesnych wspomnieniach, które trzeba uzdrowić. Również wiek tego dziecka może być podany. Ja sam, gdy modlę się nad kimś, odkrywam, iż słowo, np. „ojciec" powraca w moich myślach, to rozeznanie wpływa na sposób rozmowy i modlitwy z tą osobą. Niedawno modliłem się nad mężczyzną o różne sprawy, miedzy innymi o uzdrowienie wewnętrzne. W czasie modlitwy niespodziewanie przyszło mi na myśl słowo „strzeż się". Stałem się czujny i wkrótce przekonałem się, że niektóre sprawy opowiedziane przez tego mężczyznę o nim samym i jego przeszłości były tylko jego wymysłem.
Często ludzie błędnie określają główną przyczynę swoich zranień czy związków. Ostatnio w trójkę modliliśmy się nad bardzo kulturalną i utalentowaną kobietą w średnim wieku, która cierpiała z powodu depresji. Sądziła, że podstawową przyczyną depresji było zerwanie związku z mężczyzną, którego miała nadzieję poślubić. Uważała też, iż wspomnienia związane z jej matką wymagają uzdrowienia. Gdy jednak zaczęliśmy modlić się o uzdrowienie wspomnień i związków z przeszłości, rozpłakała się, gdy modliliśmy się za jej ojca, który był bardzo zimny i powściągliwy w okazywaniu uczuć. Stało się dla niej i dla nas jasne, iż ten właśnie związek był podstawową przyczyną jej kłopotów.
Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie" (Mt 4, 17). Jezus nadal wzywa wszystkich nas do nawrócenia, które może stać się bramą do wielu uzdrowień wewnętrznych. Wszyscy niewłaściwie reagujemy na zranienia i trudy życia - często bardzo niewłaściwie. Grzech wszedł w nasze reakcje, niekiedy bardzo głęboko, dlatego nasze zranione uczucia zostały dotknięte grzechem. A nawrócenie jest drogą do przyjęcia uzdrowienia Jezusowego i przebaczenia grzechów.
Gdy sami zostaliśmy głęboko zranieni w życiu, łatwo jest nam winić za nasze bóle i trudności innych, okoliczności a nawet Boga, nad sobą zaś się litujemy. Łatwo to zrozumieć - lecz nic to nie daje! Czynimy wielki krok naprzód, gdy uświadomimy sobie potrzebę nawrócenia, a nie zrzucenia winy na innych czy na okoliczności. Grzech nieprzebaczenia, gniewu, pychy, braku wiary i nadziei - i inne grzechy - nieuchronnie odgrywają rolę w naszych emocjonalnych zranieniach i problemach. Gdybyśmy mieli doskonałą wiarę, nadzieję i miłość, których oczywiście żaden człowiek nie może mieć w tym życiu, wtedy nie odczuwalibyśmy lęków czy niepokojów, gdyż wiedzielibyśmy, że Jezus panuje nad wszystkim, i że z Nim po naszej stronie nie musimy się niczego lękać: „doskonała miłość usuwa lęk" (l J 4, 18). Tak więc bez osądzania innych za ich lęki, możemy wyznać brak wiary, nadziei i miłości w naszych niepokojach i lękach. Możemy wyznać też brak wiary i nadziei obecny w fałszywym poczuciu winy. Ewangelia chrześcijańska poucza, iż gdy wyznajemy nasze grzechy, Bóg je nam odpuszcza. Wielu chrześcijan szczerze wyznało swój grzech, lecz nie wierzą, by uzyskali przebaczenie, co ujawnia brak wiary w Jezusowe obietnice przebaczenia naszych grzechów (por. Łk 24, 47).
Trzeba także, byśmy wyznali grzech pychy, który dotknął naszych zranień emocjonalnych. Ludzie przeżywają depresje lub pragną popełnić samobójstwo, ponieważ nie powiodły się ich życiowe plany, status i reputacja. Zraniona duma wywołuje nie tylko niewielkie zranienia emocjonalne. Wyznanie grzechu pychy i rozwój w cnocie pokory może przynieść wspaniałe uzdrowienie uczuć i może zmienić bolesne wspomnienia z przeszłości.
Przebaczenie jest kluczem do wielu, a nawet większości uzdrowień wewnętrznych. Nauczanie Jezusa na temat przebaczenia jest bardzo jasne i bardzo wymagające. Mamy modlić się: I przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili (Mt 6, 12). Mamy przebaczać „siedemdziesiąt siedem razy" (Mt 18, 22), co znaczy nieograniczenie. Jezus zostawił nam doskonały wzór przebaczając tym, którzy skazali Go na śmierć: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 32, 34).
Tak często nasze przebaczenie jest warunkowe: „Przebaczyłbym mu, gdyby mnie przeprosił"; „Przebaczyłabym jej, gdyby nie zrobiła tego celowo"; „Przebaczyłbym mu, gdyby nie zrobił tego tak wiele razy"; „Przebaczyłbym jej, gdyby tego nie kontynuowała"; „Przebaczyłabym mu, gdyby zaatakował mnie, a nie moje dziecko"; „Przebaczyłabym, gdyby obelga nie była tak celowo okrutna i złośliwa"; „Przebaczyłbym jej, gdyby nie zrujnowała całego mojego życia". Lecz nauczanie Jezusa jest jasne i proste: wezwani jesteśmy, by przebaczyć wszystko zawsze, bez żadnych wyjątków. Za każdym razem, gdy nie przebaczyliśmy w pełni, musimy wyznać grzech i prosić o łaskę przebaczenia innym. Powiedziano nam również: Miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5, 44). Sprawdzianem jak dalece przebaczyliśmy tym, którzy nas zranili jest to, Jak bardzo ich kochamy i za nich się modlimy.
Ludzie często wiedzą, że nie przebaczyli lub nie przebaczyli w pełni jednej osobie czy grupie osób. Pewnego razu zapytałem księdza, który przyszedł do mnie z prośbą o modlitwę, czy w pełni przebaczył każdemu. Odpowiedział natychmiast: „Nie, nie przebaczyłem swojemu ojcu". Znaliśmy więc prawdę, co było bardzo korzystne. Bywa jednak często tak, że osoby nie zdają, sobie sprawy, że nie przebaczyły komuś innemu czy grupie osób, tak jak było w moim przypadku, gdy „spocząłem w Duchu" po modlitwie Francisa MacNutta, o czym już pisałem w poprzednim rozdziale. Jeśli więc ktoś natychmiast odpowie na moje pytanie o przebaczenie: „Nie, proszę księdza, wszystko wszystkim przebaczyłem", wiem, iż za taką odpowiedzią mogą się kryć liczne przypadki nieprzebaczenia. Na przykład polski uchodźca mógł nie w pełni przebaczyć Rosjanom, komunistom, Niemcom albo nazistom rany przeszłości dotyczące jego lub jego rodziny. Osoba jakiejkolwiek rasy mogła nie przebaczyć osobie należącej do innej rasy. Ktoś mógł nie przebaczyć ojcu lub matce, lecz to może zostać zepchnięte do podświadomości, gdyż nie można nie kochać i przebaczyć komuś, z tym trudno żyć.
Pamiętam mężczyznę, który powiedział mi, że dopiero teraz uświadomił sobie, że powinien przebaczyć swojej matce to, że zmarła, gdy miał trzy lata. Co miał na myśli? Przecież jego matka nie popełniła samobójstwa ani nie uczyniła nic podobnego. Z racjonalnego punktu widzenia wiedział, że nic nie było do przebaczenia. Lecz gdzieś głęboko w nim ukryty był chłopczyk trzyletni, który był ogromnie rozgniewany na matkę za to, że zniknęła wtedy, gdy jej bardzo potrzebował. W wielu z nas ukryte są małe, rozgniewane dzieci, które nie przebaczyły do końca.
Przebaczenie jest zasadniczo aktem woli, możemy zatem przebaczyć, nawet gdy czujemy złość na poziomie naszych emocji. Doskonałe przebaczenie jednak obejmuje również uczucia, dlatego musimy się modlić, by nasze przebaczenie przeszło od woli do uczuć i do podświadomości.
Znam pewnego bardzo uduchowionego księdza, który mówi, że stara się przebaczyć urazę w przeciągu 10 sekund - a wielu z nas wydłuża ten czas do 10 minut, 10 godzin, 10 dni, 10 tygodni, 10 miesięcy czy 10 lat! Wielką łaską jest nauczyć się szybko przebaczać. Gdy nie przebaczamy, stajemy się ofiarami własnego nieprzebaczenia, gdyż nie możemy doświadczać radości, pokoju, miłości i uzdrowienia, które Jezus pragnie nam ofiarować, jeśli przynajmniej nie próbujemy przebaczyć.
Zostaliśmy wezwani, by przebaczyć: innym ludziom, Bogu i sobie. Oczywiście wiemy, że z obiektywnego punktu widzenia nie istnieje nic, co mamy przebaczyć nieskończenie kochającemu Bogu. Lecz możemy odczuwać ogromny gniew wobec Boga, że dopuścił to czy tamto w naszym życiu: rozpad małżeństwa, śmierć dziecka, bankructwo finansowe, utratę zdrowia. Dlatego więc musimy wyznać całą gorycz i niechęć z powodu ciężkich przeżyć w naszym życiu.
Wielu nie może przebaczyć sobie grzechów przeszłości (np. przerwanie ciąży), błędów, zmarnowania życia. No cóż, wszyscy zgrzeszyliśmy, w ten czy inny sposób zmarnowaliśmy nasze życie. Dobrą Nowiną jest to, że Jezus przyszedł, by zbawić i uzdrowić grzeszników, nie „dobrych ludzi" - największy święty jest przecież zbawionym grzesznikiem! Mamy miłować naszego bliźniego jak siebie samego, a to oznacza nauczenie się przebaczania sobie. Jeśli Jezus może przebaczyć nam, gdy wyznajemy grzech, możemy i my przebaczyć sobie.
Nieprzebaczenie, gorycz, niechęć i niesłuszny gniew są nie tylko chorobą ducha i uczuć, lecz mogą również wpłynąć na nasze zdrowie fizyczne. Statystyki pokazują, iż w ciągu 18 miesięcy po śmierci lub odejściu współmałżonka, jeśli w osobie pozostaje nieprzebaczenie, gorycz, niechęć i gniew, jest ona bardziej narażona na rozwój komórek rakowych niż w innych okresach. Istnieją też przypadki ustąpienia raka u osób, które przebaczyły innym. Odkrywamy, że często jest związek między artretyzmem i nieprzebaczeniem, goryczą, niechęcią i niesłusznym gniewem. Przebaczenie jest więc często kluczem do uzdrowienia fizycznego. W wielu przypadkach, gdy ludzie proszą mnie o modlitwę o uzdrowienie fizyczne, pytam ich, czy przebaczyli wszystkim wszystko, gdyż nieprzebaczenie może być korzeniem kłopotów.
Pragnę teraz napisać coś ważnego. Gdy zachęcamy ludzi, by wyznali: brak wiary i nadziei, nieprzebaczenie, gorycz, niechęć, niesłuszny gniew, pychę i inne grzechy, musimy jasno powiedzieć, że ich nie osądzamy ani nie potępiamy, gdyż wiele osób, które do nas przychodzą z prośbą o modlitwę o uzdrowienie wewnętrzne, jest ofiarami grzechów innych ludzi. Nie możemy obarczyć ich fałszywym poczuciem winy. Możemy im powiedzieć, iż wszyscy zgrzeszyliśmy, iż wszyscy zostaliśmy wezwani do nawrócenia i że nawrócenie przynosi uzdrowienie i wyzwolenie nam wszystkim. Może być i tak, że rodzic, mąż czy ktokolwiek inny, kto spowodował zranienie, będzie musiał nawrócić się i sto razy więcej. My mamy wyznać swoje własne grzechy, a nie grzechy innych!
Ostatni punkt tego rozdziału: słuszną rzeczą jest modlić się i prosić o modlitwę o uzdrowienie wewnętrzne. Zwykle jest to proces stopniowy, dlatego też dobrze jest kontynuować modlitwę. Musimy jednak unikać przesadnego skupiania uwagi na sobie i na naszych problemach, łącznie z potrzebą naszego uzdrowienia wewnętrznego. Za dużo modlitwy o nasze wewnętrzne uzdrowienie może być znakiem przesadnej uwagi poświęcanej sobie. Po modlitwie powinniśmy wielbić Boga i pomagać innym. Zaiste, niekiedy sam akt zapomnienia o sobie, skupienie uwagi na wielbieniu Boga i pomaganiu innym może stać się królewską drogą ku uzdrowieniu wewnętrznemu!
Benedict M. Heron OSB, Modlitwa o uzdrowienie, Kraków 1992, s. 92-100.
4