Dziecko jako podmiot i przedmiot działań pedagogicznych.
Łukasz Gąsiorowski
Rok III
„To jeden z najzłośliwszych błędów sądzić, że pedagogika jest nauką o dziecku, a nie o człowieku. Nie ma dzieci - są ludzie; ale o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych poglądach i grze uczuć”.
Życie jest najpiękniejszym darem, jaki rodzice mogą podarować swojemu dziecku. Miłość dwojga ludzi ich wzajemny szacunek, chęć bycia ze sobą, a przede wszystkim natura sprawia, iż w pewnym etapie swojego życia zaczynają myśleć o założeniu rodziny, podstawowej komórki społecznej, jak mawiał pewien nietrafny system polityczny. Wtedy właśnie powstaje myśl o kimś małym, najmniejszym w rodzinie, którego przyjście na świat rozweseli serca rodziców i wszystkich członków rodziny.
Człowiek przychodzi na świat w postaci krzyczącego niemowlęcia, całkowicie bezradnego i zdanego na pomoc matki i otaczającego je świata. W przeciwieństwie do niemowlęcia ludzkiego, potomstwo wielu zwierząt od razu daje sobie radę i nie potrzebuje długiego procesu wychowawczego. Dziecko ludzkie musi jednak być poddane stałej pielęgnacji, troskliwej serdeczności, pouczeniom i nauce, kształceniu i wychowywaniu, w przeciwnym razie jego rozwój adaptacyjny w otaczającym go świecie będzie ograniczony. Okres rozwojowy dziecięctwa i młodości trwa u człowieka bardzo długo, a mianowicie, aż 1/3 całego przeciętnego okresu życia.
Bez skomplikowanej i uciążliwej pomocy wychowawczej tak w dziedzinie fizycznej, jak i psychicznej oraz duchowej młody człowiek nie może się w pełni rozwinąć. Pomoc w rozwoju w dziedzinie fizycznej dotyczy, żywienia, higieny, w dziedzinie psychicznej, kształcenia umysłowego i moralnego, a duchowej, uszlachetniającego działania sztuki i religii. Wychowanie dotyczy, więc wielu dziedzin życia noworodka, a także młodego dorastającego człowieka, jakim jest dziecko.
Całe wieki nauki nie podawały nam jasnych i przejrzystych, a przede wszystkim jednoznacznych odpowiedzi, w jaki sposób należy dziecko wychowywać, aby dostosować je do otaczającego świata. Ścierały się do dzisiaj dwa sposoby działania pedagogów, którzy w diametralnie różne sposoby spoglądali na dorastającego małego człowieka. Ale do tego problemu powrócę w dalszej części pracy.
Kim właściwie dla pedagogów było dziecko? Aby uzyskać odpowiedź na to pytanie należ zagłębić się w historię pedagogiki i zastanowić się jak postrzegano dziecko na przełomie wieków. Powstrzymam się także od komentarza pewnych sposobów wychowania, gdyż nie chodzi mi gloryfikowanie czy negowanie jakiegokolwiek z nich.
Punktem wyjścia niech będzie Stary Testament. Na kartach Starego Testamentu bardzo widoczne jest podporządkowanie dziecka dorosłym, co postrzegane jest jako całkowite dobro dziecka także kara cielesna postrzegana jest jako skuteczny sposób, aby dziecko zapamiętało przestrogę. „(...) kto żałuje rózgi nie nienawidzi swojego syna, lecz kto kocha, karci go zawczasu” Mówił mędrzec Salomon. Odnaleźć można fragmenty mówiące o czynieniu z dziecka medium przekazującego ludziom życzenie Boga (np. mały Samuel), a także przedstawienia dziecka jako żyjącego wyłącznie na chwałę Boga, chwalącego go nawet przez akt gaworzenia; w przekazie starotestamentowym ukazane jest dzieciobójstwo jako akt ofiary i poświęcenia; dodać należy, iż dziecko ma tu wyłącznie płeć męską.
W Nowym Testamencie dziecko jest ogólnie marginalizowane jako istota żywa, cielesna.
Odniesienie do dzieci pojawia się w niektórych tekstach ewangelicznych — w cytowanych czy komentowanych wypowiedziach Chrystusa, zalecającego, by nie gardzić dziećmi” (św. Mateusz), by okazywać im miłość i łagodność (św. Paweł); mimo wszystko widoczna jest dominacja dorosłych, szczególnie mężczyzn; dzieci trzeba tolerować, akceptować, karać za przewinienia; przeświadczenie, że dziecko jest stworzeniem Bożym podobnie jak dorosły człowiek, nie znajduje potwierdzenia źródłowego — w obrazie stworzenia świata brak dziecka,
W starożytności Dziecko jest własnością wymienną i zbywalną; sankcjonowane jest dzieciobójstwo jako sposób selekcji dla zachowania czystości rasy, czego piewcą był Arystoteles, szczególnie w stosunku do dziewcząt, jednocześnie postępują badania nad ciałem człowieka, w tym także dziecka, których cele są jednak wyłącznie naukowe. Sztuka Rzymska nie poświęca także miejsca dziecku, przedstawiając tylko dorosłych.
W średniowieczu dominuje pogląd, iż dziecko jest miniaturą dorosłego, który musi urosnąć.
Aż do XII wieku traci się zainteresowanie dzieckiem. Ustanowiono Dzień Dzieci, jakim jest do dziś kultywowany Dzień św. Mikołaja; sytuacja dzieci jest jednak bardzo trudna, są „nieobecne maltretowane, wykorzystywane do ciężkiej pracy, w 5 roku życia oddawano je do służby, do pracy, traktowano je jako mniej doświadczonych dorosłych, zdolnych do spełniania wszelkiego rodzaju posług. Dzieci głodują, chorują, masowo umierają, szczególnie jeśli pochodzą z warstw uboższych; wielcy myśliciele tego okresu (np. św. Augustyn),uznając wartość dzieciństwa, podkreślają zło, nieokrzesanie, omylność, naiwność dziecka, które jest tylko nierozumnym ciałem.
Okres renesansu przynosi powrót zainteresowania dzieckiem. Zakładane są liczne domy charytatywne dla sierot, dzieci ubogich (P. Jasienica), wprowadza się zmiany w budownictwie cywilnym, formułowane są pierwsze zasady opieki socjalnej nad dziećmi (A. F Modrzewski), rusza przemysł zabawkarski
Poglądy na dzieciństwo modeluje w specyficzny sposób przybierająca na sile gloryfikacja rozumu, którą przynosi oświecenie. Powstają propozycje zajmowania się dzieckiem, jego wychowania, nauczania do najważniejszych projektodawców sposobów wychowania należą: J.A. Komeriski, J. Locke, J.J. Rousseau, A. Czartoryski, J. Śniadecki, D. Krajewski; dziecko zaczyna być postrzegane nie jako przedmiot, lecz jako element zbioru ludzi niewykształconych, nie- wychowanych, których trzeba poddać procedurom edukacyjnym — stąd rodzą się projekty masowej edukacji (systemy nauczania).
Romantyzm wnosi ponowny kryzys stosunku do dziecka, co dzieje się za sprawą dwóch ważnych myślicieli: A. Schopenhauera, który W swoim skrajnie pesymistycznym stosunku do świata największe zło przypisywał dziecku jako istocie seksualnej, bezwstydnej, złej i zepsutej i na mawiał do dławienia w nim chęci działania, woli życia, oraz J.J. Rousseau, który opisując dziecko jako szlachetnego dzikusa niezamierzenie przyczynił się do częściowej jego dyskredytacji, bo chociaż dojrzał w dziecku wrodzoną, potencjalną dobroć, nie zmieniło to stosunku społeczeństwa do najmłodszych. Podkreśla Rosseau niewinność, naturalność, uczuciowość dziecka oraz prostotę i prymitywizm jego wiedzy wrodzonej, którą trzeba uszlachetniać, stąd pojawia się pojęcie homo educandus.
Okres pozytywizmu propaguje pojęcia takie jak „praca organiczna” i „praca u podstaw”, które umacniają przekonanie o możliwości i konieczności wpływu na człowieka i jego warunki życia, co stanowi kontynuację idei homo educandus. Powoduje to początek poszukiwań skutecznych sposobów wpływu przekształcania i uszlachetniania dzikości, naturalności, wyuzdania dziecka; teoria ewolucji (K. Darwin) i powstała na jej podłożu teoria rekapitulacji (Haeckel) dają impuls do poszukiwań powszechnych rozwiązań edukacyjnych XIX w. obnaża narastający przez wieki dramat dzieci: brak opieki, zainteresowania się sprawami ich codzienności, głębokie zróżnicowanie ekonomiczne, niedożywienie, lekceważenie ich potencjału, ich potrzeb; położenie dzieci opisują wielcy twórcy epoki: H. Pestalozzi, R. Owen, F Frobel, M. Montessorii, B. Trentowski, J.W. Dawid, a także słynni pisarze: E. Zola, B. Prus, E. Orzeszkowa, M. Konopnicka, H. Sienkiewicz; w tym też okresie po raz pierwszy pojawia się sformułowanie „dziecięcy światek” na określenie czegoś odrębnego, nie przeniknionego, niezbadanego, obcego dorosłym (G. Zapolska); głośnym krzykiem o pomoc dzieciom jest dzieło Ellen Key Stulecie dziecka, gdzie lustruje się problemy matki — kobiety, dziecka — robotnika.
Podczas okresu młodej polski i międzywojennego wzrasta świadomość znaczenia edukacji; powstaje nowy rodzaj literatury dla dzieci i młodzieży (Tuwim, Przyboś), a bohater dziecięcy i temat rodziny, macierzyństwa powraca do literatury pięknej (np. Noce i dnie M. Dąbrowskiej).
Wiek XX oceniony został jako najgorszy w dziejach ludzkości w zakresie stosunku do dziecka; masowe dzieciobójstwo, wyzysk dzieci, maltretowanie, ustawiczne eksperymentowanie ich psychiką, uczuciami, edukacją, osamotnienie, wykluczenie, konieczność podejmowania ciężkiej pracy, odpowiedzialności za bliskich, głód, niedożywienie, choroby (np. ponowne zagrożenie gruźlicą, próchnicą), zagubienie, zagrożenie bezpieczeństwa i tożsamości — te liczne zarzuty i surowa ocena jest zapewne wynikiem olbrzymich możliwości badania, obserwowania zjawisk, faktów dotyczących dzieci.
Zastanowić się należy teraz, kim według współczesnych pedagogów jest dziecko? Encyklopedia pedagogiczna podaje, iż „dziecko jest jednostką ludzką w najwcześniejszej fazie jej rozwoju”. Nie jest kandydatem na pełnowartościową jednostkę, ale taką właśnie - niepowtarzalną osobą. Rodzi się jednak nieporadne i wymaga opieki. Autor tego twierdzenia podkreśla, że dziecko jest kimś szczególnym, gdyż jest nieskażone deformacją społeczną; w tym znaczeniu powinno być nadzieją społeczeństwa. Dzieciństwo traktuje się tutaj nie tylko jako fazę rozwoju osobniczego, ale jako szczególną wartość samą w sobie. Powinno być, zatem chronione. W związku z problemami zamknięcia definicji w klamry wieku, uznano tutaj, że człowiek jest dzieckiem od narodzin do rozpoczęcia procesu dojrzewania.
Podobnie w „Leksykonie PWN - Pedagogika” definiuje się dziecko jako człowieka w okresie rozwoju od urodzenia do zakończenia procesu wzrastania. Także tutaj zauważa się, że dziecko jako istota w trakcie rozwoju wymaga szczególnej opieki i pomocy ze strony rodziców, nauczycieli i całego społeczeństwa.
Dziecko podmiot, zatem czy przedmiot działań pedagogów? Historia pedagogiki, jak już to zauważyłem wcześniej, wskazuje nam na dwa aspekty spoglądania na dziecko. Pierwszym jest twórcze działanie na dzieci i młodzież, płynące z talentu wychowawcy, drugie natomiast rzemieślniczym naśladowaniem wzorów postępowania, zależnym od nabytej wprawy lub rutyny. W pierwszym wypadku praktyczne wychowanie jest sztuką wszystkich sztuk, najtrudniejszą dziedziną pracy z drugim człowiekiem, gdyż działa na materiale ludzkim, tak trudnym do jakiejkolwiek obróbki, w drugim natomiast wypadku jest techniką postępowania z dziećmi i młodzieżą. Co z tego wynika? Dziecko może być postrzegane jako przedmiot i podmiot działań pedagoga, więc działań wychowawczych, mających w konsekwencji wpływ na całe życie młodego człowieka. Której stronie należy oddać rację? Jak podaje większość naukowych opracowań pedagogiki traktowanie dziecka jako przedmiotu działań pedagoga nie jest działaniem poprawnym. Każde działanie pedagoga powinno wypływać z jego zaangażowania w rozwój dziecka, a to wynikać ma z miłości do niego, a także swoistej walki o jego prawidłowy rozwój. Ten pogląd będzie mną kierował w dalszej części pracy, w której należy zastanowić się jak wychowywać dziecko jako podmiot, czyli sens i cel wszystkich działań pedagoga.
Każdy człowiek był poddawany wpływom wychowawczym jako dziecko, jest czy będzie wychowawcą swoich dzieci, a przynajmniej obserwatorem, oceniającym wysiłki i efekty pracy wychowawczej. Na każdego oddziałują czynniki zewnętrzne, zmuszające do zastanowienia się nad celem i zakresem edukacji własnej i potomstwa. Strategie wychowawcze, sposoby, metody i treść wychowania zależą od wychowanków jak i od tych, którzy wychowują. W takich okolicznościach wychowanie jest podstawową funkcją społeczeństwa.
Zastanówmy się teraz nad sposobami ujmowania pedagogiki, co jest istotne dla analizowania dalszej części tematu. Pedagogika istnieje od początku ludzkości. Człowiek zawsze musiał wychowywać dzieci i młodzież, zmieniały się tylko formy wychowania z rozwojem życia społecznego i kultury na przełomie wieków. Przełom ostatnich dwóch dziesięcioleci XX wieku, mocno jest związany z całkowitymi zmianami, zarówno politycznymi, ekonomicznymi jak i społecznymi. Wiek XX stał się okresem, w którym nastąpiły przemiany w sposobie uprawiania pedagogiki oraz praktyki edukacyjnej. W pedagogice zachodzą zmiany, jest ona dalej w „stanie tworzenia”, co oznacza, że wychodzi naprzeciw nowym wymaganiom, jakie stawia jej dzisiejsza rzeczywistość.
Czym jest pedagogika i jakie są elementy jej dziedziny poznania? Pedagogika jest nauką o wychowaniu, kształceniu i samo kształtowaniu człowieka w ciągu całego życia. W skład tej dziedziny, jaką jest pedagogika wchodzą:
a) wychowanie i kształcenie, jako oddziaływania bezpośrednie lub pośrednie człowieka na człowieka w ciągu całego życia;
b) samokształtowanie, samowychowanie, samodoskonalenie człowieka w ciągu całego życia.
Powyższe składniki dziedziny pedagogiki wdrażane są w życie zarówno w formie działań instytucjonalnych (głównie przez szkołę) oraz działań incydentalnych, realizowanych nieraz bez określonego sensu wychowawczego i kształcącego.
Pedagogika jest także nauką, której przedmiot stanowi sprawa praktycznej pedagogii (gdzie pedagogia oznacza samo dzieło wychowania) wszelkiego rodzaju, czyli wychowawczego prowadzenia dzieci, młodzieży oraz oddziaływania na rozwój ludzi dorosłych.
Pedagogika jako wychowanie, jak już zauważyłem, może być trudną i delikatną „sztuką”, mającą do czynienia z człowiekiem. Jak wiemy każda z nauk ma określony materialny przedmiot badania. Skoro ma przedmiot badania musi mieć także swój aspekt, pod którego kątem rozpatruje rzeczy badane. Pedagogika spełniając te warunki metodologiczne, określa swój materialny i formalny przedmiot badania, którym to przedmiotem jest wszechstronny rozwój człowieka w ciągu całego jego życia. Zaliczana jest przez znaczną część teoretyków do nauk, których metodologia wzorowana jest na naukach przyrodniczych i społecznych. Cała natura faktów, zjawisk i procesów pedagogicznych jest tego rodzaju, że są one poddawane badaniom empirycznym lub praktycznym polegających na zbieraniu, obserwowaniu i badaniu tych procesów. Badania empiryczne w pedagogice mają aspekt teoretyczny i praktyczny. Aspekt teoretyczny jest związany z opisem i wyjaśnianiem faktów, zjawisk i procesów pedagogicznych bez czynności oceniania. Aspekt praktyczny jest związany z tworzeniem określonych stanów rzeczy w dziedzinie zjawisk i procesów pedagogicznych i także ocenianiem funkcjonowania tych projektów. Na rozwój pedagogiki tej teoretycznej jak i praktycznej duży wpływ ma umiejętność wykorzystywania teoretycznej wiedzy, a także metodologii badań z innych dyscyplin humanistycznych i społecznych (pedagogika jest także zaliczana do nauk humanistycznych. Do tych dyscyplin zaliczają się przede wszystkim filozofia, psychologia i socjologia. Na przełomie XIX i XX wieku powstaje nauka opisująca zjawiska społeczne w wychowaniu - socjologia wychowania. Zajmuje się ona badaniem zależności wychowania i jego rezultatów w zależności od środowiska społecznego, w którym odbywa się rozwój człowieka. Druga ważną nauką opisującą zjawiska w wychowaniu jest psychologia wychowania. Składa się na nią szereg dyscyplin pokrewnych i graniczących ze sobą, jak psychologia rozwojowa i psychologia wychowawcza.
Co to znaczy, zatem wychowywać? Wychowywać to pomagać drugiemu człowiekowi stać się w pełni człowiekiem, a więc pomagać mu otwierać się na wyższe wartości. Wartości te najlepiej opisać przy pomocy transcendentaliów: prawdy, dobra i piękna.
Być wychowywanym do prawdy to, na przykład zrozumieć, że nie należy kłamać, że trzeba znać samego siebie, ale także, że warto poznawać ludzką twórczość.
Być wychowywanym do dobra to umieć dostrzegać dobro wszędzie tam, gdzie ono jest, zarówno wokół nas jak i w innych cywilizacjach, i być samemu zdolnym do dobroci.
Być wychowywanym do piękna to umieć się cieszyć przyrodą, dziełami literatury, muzyki, plastyki, mieć tzw. dobry smak.
Wychowywanie do kultury to kształtowanie umiejętności dokonywania wyboru między złem a dobrem, tym co gorsze, a tym co lepsze. Wychowanie takie nigdy się nie kończy, bo swą kulturę człowiek może zarówno pogłębiać, jak i jej się sprzeciwić. Wychowywany musi uzyskać osobisty wgląd w świat wyższych wartości i nauczyć się uczynić z nich stawki własnych wyborów. Istotą wychowania jest celowa pomoc udzielana dziecku i młodemu człowiekowi w jego rozwoju. W rozwoju, który ma doprowadzić nie tylko do tego, żeby człowiek w pełni żył, ale żeby „był” w świecie w pełni swojego człowieczeństwa. Dziś oznacza to aktywne „bycie” w świecie dynamicznego, ale coraz bardziej nierównomiernego rozwoju cywilizacyjnego. W świecie coraz łatwiejszego przemieszczania się ludzi i coraz szybszego przepływu informacji. Możliwości te wywołują jednak obok podstawowych zagrożeń biologicznych (epidemie, katastrofy ekologiczne, itp.) również stępienie wrażliwości społecznej, rozwój społecznych patologii, zacieranie się tożsamości kulturowej i niezbędnej dla rozwoju, poczucia przynależności do ludzi, miejsc, tradycji. Współcześni rodzice, pedagodzy powinni pomóc „wychowankowi” przygotować się do rozstrzygania skomplikowanych dylematów moralnych, do wybierania informacji i wartości w sytuacji coraz większych trudności z zaspakajaniem podstawowych dla człowieka potrzeb - potrzeb bezpieczeństwa i miłości.
Pierwszymi pedagogami dla swojego dziecka powinni być rodzice, choć może czasami niezbyt doświadczeni w wychowywaniu dziecka, ale zawsze kochający je i zatroskani o jego dalszy rozwój i los. Choć pojawiają się pewne problemy, „…kiedy ludzie zostają rodzicami, zachodzi coś szczególnego i godnego pożałowania. Traktują rodzicielstwo jako funkcję lub zaczynają odgrywać rolę rodziców, zapominają, że są ludźmi. Teraz, kiedy wkroczyli do świętego królestwa obejmującego wszystkich rodziców, wierzą, że muszą włożyć „płaszcz rodzicielski”. Zapominają, czym jest prawdziwe wychowanie dzieci i młodzieży. Uważają się, za osoby nieomylne, podkreślają swoją przewodniczą rolę, zapominają, że w dalszym ciągu są ludźmi z ludzkimi wadami, w sobie uczuciami…” Takiego obrazu rodzicielstwa należy unikać, gdyż prowadzi on do traktowania dziecka jako przedmiot wychowania, a nie jako jego podmiot i cel. Rodzice muszą zainteresować się nie tylko9 sztywnym wychowaniem dziecka intelektualnym, jego zachowaniem czy wyglądem zewnętrznym. Angielski estetyk i krytyk sztuki, autor klasycznej już dziś pracy „Wychowanie przez sztukę” Herbert Read, w latach 40-tych ubiegłego wieku alarmował: pedagogika nie interesuje się światem uczuć wychowanków. Rośnie społeczeństwo złożone z okaleczonych, kształtowanych jedynie intelektualnie jednostek. W tym samym czasie francuski filozof Jacques Maritain ostrzega przed „agonią świata" wywołaną szerzej - ekspansją ateizmu, a w konsekwencji rezygnacją z refleksji o celach, zawężeniem teorii i praktyki wychowania do poszukiwań metodycznych.
Aby nie zawężać sposobu wychowania dziecka, w pewnym etapie rozwoju z pomocą rodzicom przychodzi szkoła, która pomaga w wychowywaniu młodego pokolenia. Zachodzi jednak ryzyko, iż rodzice przerzucą cały ciężar wychowawczy na szkołę, zwalniając się tym samym z obowiązku wychowywania swojego dziecka. Stanie się to swego rodzaju patologią i wielkim niezrozumieniem z ich strony. Szkoła ma pomagać rodzicom, nigdy nie zastępować ich w wychowywaniu ich własnych dzieci. Szkoła jednak jako pomocnik rodziców może także traktować młodego wychowanka jako tego, który jest jednym z wielu, nie podchodząc do dziecka jednostkowo, ale całościowo, pojawia się zatem ponownie problem uprzedmiotowienia dziecka, pozbawiając go prawa do bycia podmiotem pracy całej instytucji wychowawczej jaką jest szkoła. W czym zatem szkoła może rodzicom pomóc?
Należy powiedzieć za Brunerem, że aby coś w świecie odkryć, trzeba wiedzieć, że jest coś do odkrycia. Szkoła ma wskazywać właśnie to co jest jeszcze do odkrycia, uzupełniać braki w wychowaniu rodziców, z całą jednak stanowczością podkreślam, nigdy zastępować rodziców w tym co do nich należy. Już u małych dzieci powinno się kształtować podstawowe standardy percepcyjne w zakresie wartości i wartościowania, co jest zadaniem rodziców i szkoły. Uczenie wartości obejmuje zwracanie na nie uwagi, kształcenie umiejętności ich dostrzegania i nazywania, rozwijanie potrzeby wartościowania i dokonywania samodzielnych wyborów, uwrażliwiania na konsekwencję i wewnętrzną spójność własnych oraz innych funkcjonujących w otoczeniu systemów wartości. Wydaje się, że rola pedagoga edukacji aksjologicznej jest nie do przecenienia i zastąpienia. Przesadnie neutralny pedagog, nieczytelny w swoich postawach i światopoglądzie nie motywuje wychowanków do własnych poszukiwań i wyborów. Natomiast jego uczciwość w dialogu z wychowankiem, tolerancja, szacunek dla jego podmiotowości często mogą zadecydować o przebiegu kształtowania się systemu wartości wychowanka.
Aby w pełni zrealizować temat przedstawię teraz historię
Zamiast zakończenia.
Przedmiotem, zatem wychowania jest dorastające dziecko, określenie to jest jednak niewystarczające i bardzo ogólnikowe, niestety w wieku opracowaniach naukowych z dziedziny pedagogiki jest powszechnie stosowane. Jak już zauważyliśmy wcześniej nie może być ono tylko przedmiotem, ale należy je traktować jako podmiot tych działań pedagogicznych, a więc wychowania. W publikacjach dotyczących pedagogiki Chrześcijańskiej problem ten jest widoczny i szeroko dyskutowany, co widać w moim opracowaniu. Wychowanie wiec to wędrówka, w której nie tylko rodzic czy pedagog prowadzi dziecko, ale także dzięki dziecku sam może się zbliżyć do prawdy, dobra i piękna. Wtedy wychowanie nie jest tylko programem, ale i żywą rzeczywistością, która dokonuje się we wspólnocie osobowej, we wspólnocie między rodzicami, pedagogami, a ich wychowankami.
BIBLIOGRAFIA:
Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku t.I, red. Pilch T., Warszawa 2003
Leksykon PWN, Pedagogika, red. Milewski B., Śliwerski B., Warszawa 2000;
Słownik pedagogów polskich, red. Bobrowiska - Nowak W., Drynda D. Katowice 1998;
Zarys historii wychowania, red. Bartnicka K., Szybik I., Warszawa 2001;
Zarys pedagogiki t.1, t.2, red. Suchodloski B., Warszawa 1959;
Pedagogika, Podręcznik akademicki, red. Wołczyk J., Warszawa 1978;
KUNOWSKI S., Podstawy współczesnej pedagogiki, Łódź 1981;
Pedagogika ogólna i subdyscypliny, red. Turos L., Warszawa 1999;
Wychowanie w kontekście teoretycznym, red.Tchorzewski A., Bydgoszcz 1997;
GORDON T., Wychowanie bez porażek, Warszawa 1997;
TARNOWSKI J., Jak wychowywać?, Warszawa 1993;
CIAN L., Wychowanie w duchu księdza Bosko, Warszawa 1990;
Ksiądz Bosko i jego system wychowawczy, red. Niewęgłowski J., Warszawa 2000;
WÓJCIK E., O wychowywaniu dzieci i młodzieży, Pelplin 1993;
BEDNARSKI F., Wychowanie młodzieży dorastającej, Rzym 1976
KORCZAK J., Pisma Wybrane, Warszawa 1987;
Zob. KORCZAK J., Pisma Wybrane, Warszawa 1987, I , s. 198.
Por. Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku t.I, red. Pilch T., Warszawa 2003 s. 890 - 892
por. Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku t.I, red. Pilch T., Warszawa 2003 s. 883
por. Leksykon PWN, Pedagogika, red. Milewski B., Śliwerski B., Warszawa 2000 s. 50-51
Zarys historii wychowania, red. Bartnicka K., Szybik I., Warszawa 2001; s. 20
Zob. GORDON T., Wychowanie bez porażek, Warszawa 1997, s 19.
Zarys Pedagogiki t.2 red. Suchodolski B., Warszawa 1959 s. 199