Zamknij się, głupia babo!
Paulina Poznańska
Odprowadzamy dziecko do szkoły, całujemy w czoło i życzymy powodzenia na lekcjach. I tak puszczamy naszą pociechę za mury, w których czasami dzieją się rzeczy, o których nie śnimy. Młodzież, zwłaszcza gimnazjalna, staje się coraz to bardziej buntownicza, agresywna, bezczelna. Jednak nie tylko o młodzieży mowa. Także nauczyciele bywają nieprzewidywalni. Okazuje się, że w niektórych przypadkach relacje między uczniami a wychowawcami są co najmniej szokujące.
Współczesne szkoły to istna Sodoma i Gomora. W szczególności gimnazja. Ciężko to sobie wyobrazić, jednak są sytuacje, w których uczniowie nie tylko bezlitośnie zakłócają prowadzone przez nauczycieli lekcje, ale też odważają się na wulgarne odzywki czy nawet wychodzenie w trakcie lekcji z sali. Nauczyciele z kolei nie zawsze potrafią opanować przez to nerwy… - Pani próbowała odpytać uczniów z trenów Kochanowskiego. Recytacja jednej z dziewcząt była jednak cały czas zakłócana głośną rozmową i śmiechem siedzących ławkę dalej kolegów. Jeden z nich hałasował do tego stopnia, że zagłuszał wszystko co działo się w sali i zupełnie nie reagował na zwracaną mu uwagę. Polonistka nie wytrzymała nerwowo i podszedłszy do niesfornego ucznia złapała go z całej siły za włosy, po czym ze złością szarpnęła kilkukrotnie – opisuje mama gimnazjalistki na blogu www.super5.blog.pl
"Natychmiast się uspokój!"
Chłopak, zażenowany zaistniałą sytuacją, usiadł w ławce. Po chwili ostentacyjnie odwrócił się do kolegów z tyłu i ponownie zaczął ich głośno zagadywać. Zdenerwowana nauczycielka jeszcze donośniejszym tonem zwróciła mu uwagę, na co gimnazjalista wstał i krzyknął: "Zamknij ryj, stara k***wo, teraz ja mówię". Jak to możliwe, że tak młoda osoba pozbawiona jest jakiegokolwiek szacunku do starszej osoby? Kiedyś nieprzestrzeganie elementarnych zasad kultury w szkole byłoby nie do pomyślenia - Uczniowie powinni okazywać szacunek wychowawcom i zachowanie chłopaka było skandaliczne, ale polonistka swoimi wrzaskami i szarpaniem w pewnym sensie sprowokowała agresję ucznia. Ze swoich szkolnych czasów pamiętam, że największym respektem cieszyli się ci nauczyciele, którzy nie dawali się wyprowadzić z równowagi i trzymali w ryzach własne nerwy – pisze dalej blogerka.
Być może polonistka dała się podpuścić, ale całkiem możliwe, że uczeń niejednokrotnie jej "podpadł" wcześniej, a może po prostu miała zły dzień. Jednak takie czynniki za wszelką cenę nie mogą wpływać na postawę wychowawców. Niestety, wielu ma problemy z budowaniem autorytetu wśród uczniów. Dorota pisze, że zawsze trafiała na pedagogów, którzy budzili respekt i nawet w najgorszych sytuacjach nie pozwalali sobie na wytrącenie z równowagi - Miałam takich nauczycieli, u których człowiek nawet bał się siedzieć krzywo. Nigdy nie musieli krzyczeć ani stosować kar. Miałam też takich, których wszyscy uczniowie tak lubili i szanowali za wzajemny szacunek i sympatię, że mieli równy spokój, jak ci, których się baliśmy. Nigdy jednak nikt u nas nie pozwoliłby sobie na taką odzywkę – dodaje do dyskusji.
W trakcie lekcji po prostu wyszedł z zajęć
Nie tylko pyskowanie do nauczyciela czy wulgarne i niestosowne odzywki są częstym zjawiskiem. Niejednokrotnie uczniowie po prostu wychodzą z sali w trakcie zajęć, nie reagując na prowadzącego zajęcia i na to, co mówi. Autorka bloga www.sezonowa.blog.pl opowiada sytuację, w której matka przyprowadziła do szkoły pięcioklasistę, tylko po to by mieć pewność, że syn dotarł do szkoły. Jednak finał był zaskakujący – I ta mama wraca do domu z nadzieją, że syn przesiedzi te pięć godzin, zdobywając cenną wiedzę. A gdzie tam! Marzenia ściętej głowy – po paru minutach uczeń wyszedł z sali, nie reagując na prośbę nauczyciela – pisze blogerka.
Wychowawcy mają nie lada wyzwanie także w czasie dyżurów na przerwach. Mamy sytuację - dwóch dyżurujących, długa przerwa, biegające po korytarzu dzieci i nagle wielki pisk na widok palących się włosów dziewczynki - Jakiś uczeń dokonał tego w ułamku sekundy. Nauczyciele nie widzieli momentu podpalania, więc nie było oficjalnego winnego. Nie rozumiem jak ktoś w pobliżu nauczycieli i tylu dzieci mógł się odważyć na taki czyn – pisze Sezonowa. Takie zachowanie świadczy o bezmyślności, braku wyobraźni i poczucia konsekwencji i skutków dokonywanych zachowań. Wielu uczniów wykazuje też agresję i pozwala sobie na wulgarne słowa - Podczas przerwy uczeń poproszony przez nauczyciela o podniesienie leżącej butelki na podłodze odpowiedział "Sama sobie k***wa podnieś, co ja jestem twoim chłopcem na posyłki?" – opowiada Karolina (imię zmienione), nauczycielka rzeszowskiego gimnazjum.
"Upomniałam raz ucznia, później to był koszmar"
Do klasy dołączył kiedyś nowy uczeń, z początku wydawał się bardzo uprzejmy, ponadto wykazywał się dobrą wiedzą z nauczanego przedmiotu. W szkole zorganizowano akademię, w której przyznano mu główną rolę do odegrania – W dzień uroczystości po prostu nie przyszedł i musiałam prosić innego ucznia o to, by w 15 minut nauczył się jego roli, bo przecież ktoś wystąpić musiał – opowiada Karolina. Po całym zajściu nauczycielka poprosiła ucznia o rozmowę i grzecznie upominając zapytała, dlaczego nie przyszedł. I to już był pierwszy stopień do piekła – Na kolejnych zajęciach coś w niego wstąpiło, zaczął ostentacyjnie zakłócać moje lekcje, pstrykał długopisem, wdawał się ze mną w bezsensowne dyskusje, potrafił nawet piać jak kura na zajęciach. Choć to i tak nic w porównaniu z tym, co przeżywały moje koleżanki. Inni uczniowie to potrafią urządzać sobie spacery po sali w trakcie lekcji czy wyrzucać plecaki przez okno – opowiada nauczycielka.
Najważniejsza więc jest reakcja nauczyciela, który nie tylko powinien, ale musi zareagować. Przede wszystkim po to, aby uczeń w swoim postępowaniu nie czuł się bezkarnie i nie myślał, że wszystko mu wolno. Ważną sprawą jest nie wdawanie się z uczniami w zbyt długie dyskusje. Jeżeli zachowanie naganne miało miejsce podczas lekcji, kiedy nauczyciel po raz kolejny musiał upominać ucznia, nie należy drążyć tematu zbyt długo. Trzeba krótko i rzeczowo poinformować, że takie zachowanie nie będzie tolerowane na zajęciach. Często uczniowie chcą zaimponować swoim kolegom w klasie, jak to oni potrafią wyprowadzić nauczyciela z równowagi - A to jest niestety podstawowy błąd większości pedagogów, krzykiem chcą załatwić problem, nie zdając sobie sprawy, że taka reakcja naprawdę do niczego nie prowadzi. Uczeń staje się bardziej gotowy do "stoczenia bitwy z nauczycielem", a reszta klasy ma w tym samym czasie niezły ubaw – twierdzi nasza rozmówczyni.
Karolina w tej sytuacji postąpiła jak należy – była zdecydowana w swoim działaniu. Poinformowała ucznia o skutkach jego zachowania, doszło najpierw do rozmowy z rodzicami, później z dyrektorem. Sytuacja się uspokoiła. - Podstawą jest na pewno stanowczość i konsekwencja nauczyciela. Jeżeli poinformuje ucznia, że za swoje zachowanie grozi mu taka czy inna kara, to musi dotrzymać słowa i doprowadzić sprawę do końca, nie ma bowiem nic gorszego, niż słowa rzucane na wiatr. Uczniowie szybko wyczuwają, że z tym nauczycielem to mogą wszystko, bo i tak nic nie zrobi – kontynuuje pedagog.
"Nie wyobrażam sobie, żeby moje dziecko tak się zachowało"
Autorka bloga super5.blog.pl nie wyobraża sobie, by jej dziecko tak się zachowywało - Czułabym, że poniosłam totalną porażkę wychowawczą, gdyby zostało bohaterem podobnego skandalu – dodaje. Pojawia się więc kwestia tego, czy postępowanie uczniów i ich postawa wobec nauczycieli są bezpośrednim skutkiem niewłaściwego wychowania i złych wzorców. Jak większość użytkowników twierdzi, kulturę (lub jej brak) wynosi się właśnie z domu. Czy tak jest faktycznie? – I tak i nie. Sytuacja rodzinna rzeczywiście ma wpływ na zachowanie uczniów. Jednak nie jest to tylko kwestia wychowania, ale też wydarzeń w rodzinie: trudnej sytuacji materialnej, kryzysów małżeńskich, choroby któregoś z członków. Każdy z tych czynników może generować agresywne zachowania dziecka – wypowiada się psycholog Tomasz Wojciechowski, Prezes Fundacji na Rzecz Bezpieczeństwa i Współpracy w Szkole Falochron.
Dziecko zachowując się agresywnie w szkole nie tylko stara się zdobyć pozycję wśród rówieśników i budować poczucie własnej wartości - odreagowuje też napięcia czy choćby wysyła sygnał do swoich rodziców. Jako rodzice należy zastanowić się, co dziecko w ten sposób chce powiedzieć? – Trzeba okazać wsparcie emocjonalne dziecku z jednoczesną niezgodą na takie zachowanie, posłuchać opowieści o tym, jak doszło do takiej a nie innej sytuacji. Nie można przyjmować bezkrytycznie wszystkich wyjaśnień dziecka. I należy pamiętać, że naganne zachowanie pociechy wywołuje napięcie w szkole, a nauczyciele to też ludzie, którym nie jest z nim łatwo – dodaje Tomasz Wojciechowski.
Trzeba budować zdrowe relacje
Do dyskusji dołącza jedna z użytkowniczek, Aneta - Wniosek jest jeden i to moim zdaniem trafny - uczniowie muszą czuć respekt, trochę bać się dorosłych, nauczycieli. Nie chodzi tu o wystawianie ocen, ale o traktowanie z należnym szacunkiem ludzi którzy nas uczą i którzy muszą to robić – podsumowuje. I vice versa. Nauczyciele ze swojej strony również powinni przyczynić się do budowania zdrowych relacji. Jeżeli nauczyciel staje się przyjazny, bardziej wyrozumiały i obiektywny w swoich ocenach, istnieje duża szansa na to, że wzajemne relacje będą miały pozytywny charakter. Pedagog musi przede wszystkim pamiętać o tym, że jest wychowawcą, którego zadaniem jest wykształcić w młodym człowieku pewne wzorce potrzebne w późniejszym, dorosłym życiu.
Wiek gimnazjalny to niewątpliwie ciężki okres w dojrzewaniu młodego człowieka. Rola nauczyciela okazuje się być kluczowa. Nie może okazywać słabości i bezradności. W kształtowaniu wzajemnych relacji wychowawca powinien zadbać o ich bardziej "osobowy" charakter. W tego typu stosunkach nauczyciel ma możliwość lepszego poznania swoich uczniów, ich problemów (także rodzinnych) oraz głębszego zrozumienia ich postaw. Być może w takim układzie uczniowie będą sami szukać kontaktu ze swoim nauczycielem i zaczną wykazywać pozytywne nastawienia.