Ayn Rand

Ayn Rand, Powrót człowieka pierwotnego

Każda kultura, podobnie jak osoba posiada poczucie życia, jest nią emocjonalna atmosfera tworzona przez dominującą filozofię, pogląd na człowieka i wszystko co istnieje. Funkcjonuje to jako motyw przewodni danego wieku, określa nurty i styl. Zachód miał już wiek rozumu i oświecenia, kiedy to właśnie rozum i oświecenie były dominującym intelektualnym dążeniem, które tworzyła atmosferę intelektualną im sprzyjającą. Dziś z kolei żyjemy w wieku zawiści, zawiść to najwyraźniejszy przejaw uczucia, które po dziś dzień nie ma nazwy, które jest jedynym elementem złożonej emocjonalnej całości, na którego zidentyfikowanie pozwolili sobie ludzie. Większość ludzi postrzega zawiść jako mało ważną i powierzchowną emocję, dlatego też służy jako ludzki parawan dla nieludzkiego uczucia, takiego, że nawet odczuwający go nie ważą się do niego przyznać nawet przed sobą. To uczucie obecne jest od wieków, ale nie udało się pojąć jego znaczenia ani zbuntować przeciwko jego przedstawicielom. Dziś ta emocja to motyw przewodni naszej kultury, jej źródło, toniemy w niej a jej najbardziej bezwstydni przedstawiciele przyznają się do niej bez ogródek. Inni ignorują ją i boją się ją nazwać. Ta emocja to nienawiść do dobra, za to, że dobrem jest. Nie chodzi o urazę do dobra zalecanego, z którym człowiek się nie zgadza (innymi słowy nie chodzi tu o przejaw rozbieżności pomiędzy wartościami danej jednostki a wartościami innych ludzi). Chodzi natomiast o nienawiść do dobra za to, że jest dobrem, nienawiść do tego co uznaje się za dobre zgodnie z własnymi osądami. To nienawiść do osoby posiadającej cnoty, których sami pożądamy. Podstawowym czynnikiem i cechą wyróżniającą jest ustawiony na odwrót mechanizm emocjonalny – nie reaguje się nienawiścią na ludzkie podłości, a na cnoty. Nie oznacza to miłości do złych ludzi, zakres emocji takich ludzi sięga od nienawiści do obojętności. Nie można odczuwać miłości w reakcji na wartości, jeśli jako odpowiedź na wartości zautomatyzowało się nienawiść. Zawsze ten typ nienawiści ulega racjonalizacji (nie nienawidzę go za inteligencję ale za to, że jest zarozumiały). Odczuwający taką nienawiść zdają się akceptować spektakle zarozumiałości odgrywane przez osoby, które popisują się swoimi rzekomymi osiągnięciami i cnotami, ujawniając przy tym jaskrawo brak wiary siebie. Ze względu na spójny charakter wielu osób trudno powiedzieć czy dana osoba spotyka się z nienawiścią z powodu swych cnót czy też rzeczywistych wad. Mogłaby w tym pomóc introspekcja, która pozwala wykryć naturę własnych reakcji emocjonalnych, ale jest ona unikana prze z ludzi okazujących tego typu nienawiść, stąd pozostawiona jest wręcz nieograniczona swoboda racjonalizacji. Obszarem, w którym najlepiej zaobserwować można nienawiść do dobra jest obszerna dziedzina nieosobistych reakcji na osoby obce, osoby życia publicznego, przypadkowych znajomych albo na wydarzenia, które nie mają bezpośrednio znaczenia dla życia osoby hołdującej nienawiści. Najwyraźniej manifestuje taką postawę osoba, która czuje niechęć do szczęścia, sukcesu, powodzenia, a przyjemność daje jej czyjeś niepowodzenie lub zły los. Nienawidzący nie ma tu co zyskać lub stracić, to żadna praktyczna wartość, czy życiowy interes. Jest czym innym negatywna reakcja na niezasłużony sukces lub przyjemności na widok zasłużonej porażki.

Powierzchowni motywem tych, którzy dobra nienawidzą jest zawiść, słownikowa definicja zawiści:

  1. Poczucie niezadowolenia lub zazdrości ze względu na korzyści, sukcesy, stan posiadania innych ludzi.

  2. Pragnienie korzyści należących do kogoś innego. „Odczuwać zawiść to znaczy czuć się dotkniętym dlatego, że ktoś inny posiada lub osiągnął to, co chciałoby się samemu posiadać lub osiągnąć.

Druga definicja opisuje zjawisko jako bardziej niewinne. Przykładowo uczucie to może dotyczyć dostatku a nie konkretnej osoby go posiadającej. Rezultatem może być osoba kierująca się opinią innych (chciałbym robić takie wrażenie jak ten człowiek) lub kryminalista (chce mieć to co ktoś). To wszystko to oczywiście różne stadia niemoralności. Ale już stwierdzenie „nienawidzę tego człowieka bo żyje dostatnio a ja nie”. Zawiść to część doznawanego uczucia, część powierzchowna, pod którą kryją się pokłady zła. Zawiść nieomal da się poszanować, bo zakłada pragnienie posiadania, ale w tym przypadku, ktoś nie chce być bogaty, chce by inny był biedny. Pragnienie zniszczenia swojej ofiary. O tym, że zło takie jest bezdenne świadczy fakt, że posiada ona świadomość (taka osoba) wartości i ich rozpoznawania u innych. Gdyby była tylko amoralna to nie umiałaby odróżnić cnót od wad. Rozpoznaje wartości a to powoduje nienawiść.

Wartości są tym co powoduje działanie w celu ich zdobycia, utrzymania, są też konieczne do przeżycia każdego organizmu. Naturą kreatury, u której wartość wyzwala nienawiść jest metafizyczne morderstwo, jest wrogiem wszelkich wartości, wszystkiego co czyni nas zdolnymi do życia.

A co z ludźmi, którzy dowiedzą się, że ich sukces i cnoty zamiast uznania powodują nienawiść, co staje się z ich życzliwością i poczuciem dobrej woli wobec bliźnich?

Najgorsza w omawianej sprawie jest ludzka niezdolność, a nawet niechęć do jej rozpoznania. A złem jeszcze gorszym niż przedstawianym przez owe kreatury jest chęć ich ułagodzenia. Istnieją ludzie ukrywający swoje cnoty przed okiem potworów, przepraszają za swoje osiągnięcia, wyszydzają własne wartości, poniżają swój charakter aby zadowoleni byli ci, którzy są źli, głupi i zepsuci. To haniebne schlebianie komuś stojącemu niżej to akt zdrady własnej wartości (z osoby, która tak robi intelektualnie i moralnie nie zostaje nic). Ugłaskiwacz wybiera stan tchórzostwa nawet gdy nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo. To życie w chronionym strachu impotenta, taka osoba za darmo rozdaje swoją duszę, racjonalizuje, że nie chce być nielubiana. Ugłaskiwanie to nie taktowność ani nie wyrozumiałość, to zwracanie uwagi na niesprawiedliwe, irracjonalne i złe uczucia innych i ustępowanie przed nimi. To wyłącznie emocji innych osób spod osądu moralnego i gotowość do poświęcenia niewinnych i cnotliwych ofiar na rzecz zła.

Taktowność to zwracanie uwagi na emocje racjonalne. Człowiek taktowny nie podkreśli swego sukcesu przy ludziach, którzy właśnie ponieśli porażkę – po t by nie pogłębiać ich bólu. Człowiek z osiągnięciami nie pyszni się przy innych ponieważ sam ceni siebie, nie na zasadzie, ze jest lepszy, ale że jest dobry. Ale jeśli spotka się z zawiścią osoby pełnej nienawiści zaraz wyjaśnia kto tu jest kto. Celem nie powinna być wyższość, a wartość i cnota. Agresywne samochwalstwo i ugłaskujące samoponiżenie to fałszywa alternatywa.

Ugłaskiwanie zła było podskórnym elementem kultury przez wszystkie wieki, nawet w Grecji sądzono, że bogowie mogą czuć urazę z powodu ludzkiego szczęścia. Ludzie stwarzają sobie bogów i demony na swój własny obraz i podobieństwo. Idea złośliwych bogów powstaje ponieważ ludzie wyczuwają wokół siebie niewytłumaczalną nieżyczliwość, wroga ich osobistemu szczęściu. Ludzie nienawidzący dobra to zdeprawowana mniejszość w każdym okresie historyczny, szerzenie i utrzymywanie zła to zasługa tych, którzy czerpią z niego korzyści. Chodzi o interes w psychicznej dewastacji rodzaju ludzkiego, to drążenie drogi do moralnego i intelektualnego przywództwa. Dostarczają nienawistnikom sposobów racjonalizacji, wymówek i kamuflażu oraz na przedstawianie wad jako cnót. W zapasie posiadają każdy system wiary lub myśli, który czyni ludzi maluczkimi. Szczególną indoktrynację dla nienawidzących dobra zapewnia altruizm, który historycznie stanowi niewyczerpalne źródło racjonalizacji najgorszych ludzkich działań i tych najbardziej haniebnych. Znana jest teza, że dobro jest przedmiotem poświecenia a egoiści to cwelasy. Przy czym, co ciekawe, ci którzy wyróżniają się zawiścią i nienawiścią, którzy tworzą najbardziej krzykliwe szturmowe oddziały altruizmu, z nim samym mało mają wspólnego. Nienawiść wywołuje człowiek inteligentny, niezależny, zdolny i z osiągnięciami. Motywem altruizmu nie jest współczucie, a celem nie jest ulżenie w ludzkim cierpieniu. Altruiści nie zajmują się już redystrybucją dóbr moralnych, ale ich destrukcją, co jest środkiem do celu. Chcą zniszczyć inteligencję, ambicję, moralność i wartości jako takie. Listkiem figowym akademickiej pretensjonalności jest etykieta, która ma zamaskować ten ruch, czyli egalitaryzm – przekonanie równości wszystkich ludzi. Równość w ludzkim kontekście to termin polityczny zasadzający się w równości wobec prawa, równości podstawowych, niezbywalnych praw wynikających z tego, że jest się człowiekiem. Ale altruiści robią z równości antypojęcie by oznaczało metafizyczną równość osobistych przymiotów i cnót. Bez względu na naturalne wyposażenie, osobiste wybory, postępowania lub charakter. Egalitaryści próbują znieść „niesprawiedliwość” natury oraz woli, ustanowić powszechną równość z pełną pogardą dla faktów. Dąży się do pozbawienia ludzi tego co mogą uzyskać w wyniku cnót i wartości, odbiera się im możliwość nagród i korzyści, które mogliby otrzymać dzięki osobistym przymiotom i cnotom. Przykładowo jeżeli jedni mogą awansować szybciej niż inni to egalitaryści zastępują politykę zasług awansem starszeństwa, egalitaryści zakazują nierównej pracy by za nierówną pracę nie otrzymywać przypadkiem większej płacy. Ruch wyzwolenia kobiet walczy o zakazanie konkursów piękności i reklam z pięknymi kobietami, bo jedne kobiety są bardziej urodziwe niż inne. Chodzi tylko o nienawiść do dobra za to, ze dobrem jest.

Obecnie wszystko może być punktem wyjścia dla nowej grupy nacisku, po warunkiem, ze jest ot czyjaś słabość. Słabość stanowi dzisiaj standard wartości, kryterium przyznawania praw i podstawę żądania przywilejów. Potępia się rasizm większości, ale zezwala na rasizm mniejszości, bo to kultywowanie tradycji przodków. W imię tolerancji szanuje się wartości mniejszości, tym czasem one mają za nic wartości większości. Ci, którzy pochodząc z mniejszości starają się awansować dzięki wysiłkowi i osiągnięciom są piętnowani jako zdrajcy rasowego kolektywu nasączonego niechęcią i brakiem kompetencji, nad którym łatwo zapanować. Konieczny jest tu warunek słabości kulturalnej, usprawiedliwienie prymitywnej natury danej mniejszości. Prymitywne kultury, według ich oczekiwań, powinniśmy badać, cenić i szanować. Zachodnią kulturę nakłania się do podziwiania prymitywnych kultur bo nie budzą one podziwu. Zaś prymitywny człowiek ma ignorować osiągnięcia zachodu bo one istnieją. USA są tak znienawidzone nie za swe słabości, ale za swe osiągnięcia.

Gorące ukochanie równości mogłoby się ziścić na dwa sposoby. Pierwszym jest wyniesienie wszystkich na szczyt, ale nie da się tego zrobić gdyż wolna wola określa postawę i działania człowieka. Ale jej przybliżenie zademonstrowały właśnie USA i kapitalizm dając ludziom szanse i możliwości. Po drugie to zrównanie wszystkich do dołu, ale zrównanie wszystkich z matołami pozbawiło by ludzkość zdolność do przeżycia (chociaż tego chcą altruiści i egalitaryści). Ich działania powodują tylko zwiększenie nędzy i niesprawiedliwości. Przykładem są działacze ekologiczni, którzy atakują największą zdobycz ludzkości – technologię, których wrogiem jest już nie klasa bogatych ,a klasa średnia, których ekologiczne brednie są ciosem w społeczeństwo. Hipisi, ekologiczni krzyżowcy, zatruliby każdy strumień gdyby do niego weszli, a celem obnoszenia ich zamierzonej brzydoty jest zgorszenie innych, prowokowanie, obrażanie i drażnienie tych, którzy mają szacunek do wolności. Jeszcze inną karykaturą jest Ruch Wyzwolenia Kobiet. Starają się dzięki potędze rządu uzyskać specjalne przywileje, twierdzi, że walczy o równouprawnienie kobiet, a tak naprawdę daje argumenty najbardziej zajadłym mizoginistom. Teza, ze miejsce kobiety jest w domu, jest zdecydowanie przestarzała, a największym wrogiem kobiety robiącej karierę jest zawistna gospodyni domowa. Ruch Wyzwolenia przekuwa te negatywne uczucia na nienawiść do mężczyzn. Do tego twierdzą, że sukces nie powinien być osiągany ale prawie zagwarantowany. Rand uważa, ze dla tego ruchu liczy się tylko płeć, a nie inteligencja i zdolność. Jeszcze gorsi od Ruchu Wyzwolenia Kobiet są popierający je mężczyźni. Ruch nie ma na usprawiedliwienie swego istnienia żadnej wiarygodnej skargi, jedyne co ma, a co wspólne jest wszystkim grupom nacisku to roszczenie oparte na słabości. To bunt przeciw męskiej sile i sile jako takiej, ale bunt tych, którzy nawet nie próbują tej siły zdobyć.

Większość ludzi nie nienawidzi dobra. Są zdegustowani patologicznymi obrazami, ale przewlekłe doświadczanie obrzydzenia na widok otaczającego społeczeństwa nie może prowadzić do szacunku i dobrej woli między ludźmi. Ten długotrwały spektakl zła zżera ducha wszystkich ludzi za wyjątkiem nadzwyczajnych. Proces erozji zaczyna się od zdziwienia poprzez zniechęcenie, frustrację, zgorzknienie oraz lęk i prowadzi do wycofania w opary subiektywizmu, a zewnętrznie do nieufności wobec ludzi. Następnie dochodzi do zaniechania poszukiwania wartości, utraty nadziei i ślepej nienawiści do wszystkiego i wszystkich. Zbliżają się tym samym do manipulatorów, którymi są intelektualiści rozpowszechniający idee. Większość ludzi posługujących się zdrowym rozsądkiem i naiwnymi uczuciami błądzi w poszukiwaniu rozumu, nie wiedzą, ze ich przewodnicy, intelektualiści, dawno porzucili już rozum na rzecz uczuć, których oni, niewinne ofiary, nie są w stanie pojąć. Sami intelektualiści to zabójcy i ofiary zarazem. Zabójcy to mniejszość nieliczna, która dzięki zaniechaniem innych uzyskała monopol w dziedzinie filozofii i za przyczyną Kanta wykorzystała ją aby propagować nienawiść do dobra za to, że jest dobrem. Współczesna filozofia dostarcza temu nurtowi amunicji i racjonalizacji, ale nie stworzyła go. Odpowiedź znajduje się w naturze ludzkiej świadomości. Człowiek nienawidzący dobra to przypadek zatrzymania rozwoju psychoepistemologicznego jaki powinien zajść między dzieciństwem a dorosłością. Umysł nienawistnika funkcjonuje jak w dzieciństwie, nic nie jest dla niego w pełni rzeczywiste poza konkretnymi danymi postrzeżeniowymi, nigdy nie pojął procesu konceptualizacji. Pojęcia to dla nich niezrozumiały kod, którym posługują się inni, pojęcia są dla niego jak postrzeżenia, a czegokolwiek się nauczy, traktuje jakby od zawsze było w jego umyśle. Od dziecka nienawistnik różni się tym, ze on trwa w bezruchu, a dziecko poszukuje wiedzy. Psychoepistemologicznie nienawistnik uważa swoje emocje za potęgę, której musi być posłuszny, nie ma on trwałych osądów, a tylko przypadkowe popędy. Nie rządzą nim pragnienia lecz zachcianki. Taka osoba rozwija się gdy dziecko kłami i osiąga tym sukcesy, gdy przez kłamstwo, błaganie i grożenie osiąga swoje cele, dochodzi do wniosku, że rzeczywistość jest jego wrogiem skoro musi ją fałszować. Rodzi się poczucie niższości, ponieważ takie dziecko gdy zdane jest na własne siły czuje się bezradne. Przeciwdziała temu wmawiając sobie, że jest ponad to skoro może każdego niemal oszukać. W pewnym stadium rozwoju rodzi się w nim jedyne autentyczne uczucie i jest to lęk. W miarę dorastanie przeczuwa, ze w jego umyśle jest jakiś straszliwy defekt, który musi być ukrywany. Rozdziera go pragnienie opóźnionego dziecka, by go prowadzono i chroniono oraz pragnienia manipulatora by szukać wiary w siebie w potwierdzaniu swej władzy rozkazywania innym.

Tu pojawiają się dwie drogi. Jedni, większość, pogrąża się w stagnacji i i zawziętym zapomnieniu, zostają niechlujnymi gospodyniami domowymi bądź niekompetentnymi urzędnikami, którzy przyczynią się do niebezpieczeństwa każdego kto ma z nimi do czynienia. Drudzy są bardziej ambitni i pretensjonalni, stawiają na bezwstyd i zbieranie profitów z przejawianej w dzieciństwie pogardy dla tworzenia pojęć. Język dla nich to arbitralny kod sygnałów, którym może manipulować bez potrzeby stawiania czoła rzeczywistości, za pomocą języka dawniej kontrolowali otoczenie i dalej tego próbują. Tak powstaje intelektualista wierzący, ze idee są narzędziem oszustwa. Taki człowiek to „idoita-filozof”, który nie pojmuje związku idei z rzeczywistością, ale życie poświęca na produkowanie idei, propagowanie ich, manipulowanie nimi, co służy podtrzymaniu własnej pseudowartości. Idee takich filozofów są nad wyraz oderwane od rzeczywistości i rozwiewają się pod tchnieniem lada faktu. Ich celem zawsze jest wykopanie przepaści między ludzkim umysłem a rzeczywistością. Kant jest archetypem tego rodzaju. Idiota-filozof i przestępca to psychologiczne pasożyty. Rozwój umysłowy zatrzymany jest tutaj przez przykute do konkretów dążenie do tego co niezasłużone. Potrzeba poczucia własnej wartości staje się nemezis nienawistnika. Powodzenie w mamieniu ludzi daje mu poczucie wyższości, a on dawno już zapomniał dlaczego tak się dzieje. Rozwinął specjalny instynktw ocenianiu ludzi, wyłapuje ich słabości takie jak pretensjonalność, niepewność, zwątpienie w siebie i lęk. Ale stając przed ludźmi autentycznie wierzącymi we własne możliwości rozpada się na strzępy i pozostaje mu tylko lęk.

Człowiek autentycznie wierzący we własne możliwości polega na osądzie własnego umysłu, jest nieugięty w dążeniu do prawdy i jej wymaganiu. Tylko rozum może być źródłem wiary we własne siły. Dlatego też intelektualny oszust boi się wszystkich przejawów rozumu i chce go zniszczyć. Zawsze istnieli ludzie, którzy zatrzymawszy swój rozwój umysłowy, w obawie przed rzeczywistością znajdowali psychologiczną osłonę w sztuce czynienia umysłów innych ludzi niezdolnymi do działania. Tymczasem człowiek potrzebuje spójnego poglądu na wszystko co istnieje. Najlepsze umysły wywierają zawody ścisłe, bo tam trudno fałszować rzeczywistość, natomiast dziedzina filozofii zarosła kantowskim chwastem. Nienawistnicy zawładnęli naszym życiem jak nigdy, ich kwaterą główną stały się kontrolowane przez nich instytucje edukacyjne. Szkoły produkują nienawistników na masową skalę. Walczyć z nienawistnikami można miłością do człowieka w apogeum jego możliwości, miłością do dobra, za to, ze jest dobrem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HYMN Ayn Rand
04 Ayn Rand Wiek zawisci
Ayn Rand cnota egoizmu
Ayn Rand, Politologia, Współczesna Myśl Polityczna
Ayn, Rand Cnota egoizmu
Ayn Rand Cnota egoizmu id 74635 (2)
Hymn, Filozofia, Ayn Rand
HYMN Ayn Rand
Ayn Rand A History Lesson From Ayn Rand
Ayn Rand Anthem
Ayn Rand Cnota egoizmu

więcej podobnych podstron