Wikingowie uzbrojenie

Co nieco o uzbrojeniu Synów Północy. Nie jest ono może zbyt rewolucyjne jak na owe czasy, ale za to szalenie efektywne, o czym przekonali się wielokrotnie ówcześnie żyjący ludzie mający wątpliwą przyjemność stania się obiektem ataku Wikingów ...

Wikińskie hełmy

Hełm jest elementem uzbrojenia ochronnego znanym od bardzo dawna. W okresie, który nas interesuje był on wytwarzany w bardzo wielu kształtach i z wielu materiałów, ale jego główne przeznaczenie nadal pozostawało takie samo. Miał on mianowicie chronić głowę przed urazami. Osłabiać, bądź całkowicie niwelować, ciosy zadawane mieczem czy toporem (głównie płazowanie mieczem i nieczyste trafienia toporem, gdyż czyste rozłupywały bez trudu hełm).

Hełmy okresu wikińskiego wyrabiane były głównie z żelaza, ale spotyka się też egzemplarze brązowe, miedziane, jak i wykonane z materiałów nietrwałych np. skóra czy drewno. Wiele z nich było bogato zdobionych i wcale nie jest powiedziane, że były to hełmy tylko i wyłącznie bogatych wojowników. W tejże epoce panowała wśród Germanów, jakimi bez wątpienia byli Wikingowie, swoista moda na posiadanie bogato zdobionych elementów uzbrojenia. Często wydawano duże pieniądze na dekorowanie broni. Wśród hełmów pochodzących z okresu wikińskiego często spotyka się egzemplarze wyposażone w kolcze nakarczki. Popularne są też, szczególnie w początkowym okresie epoki, hełmy z maską twarzową (typu Sutton Hoo). Później swoje pięć minut mają hełmy tzw.okularowe, zwane też niekiedy typem Vendel, od szwedzkiego pochówku w Vendel gdzie zostały po raz pierwszy znalezione. Następne lata to tryumfalny pochód hełmu "normańskiego", który jest wynikiem ewolucji hełmu żebrowego. I będzie tak aż do wypraw krzyżowych, kiedy dokona się ewolucja "normanki" w kierunku tzw."hełmu wielkiego".

Do naszych czasów w dosyć dobrym stanie zachowało się niestety tylko kilka egzemplarzy hełmów z tego okresu. Zaliczyć do nich można przede wszystkim hełmy okresu Valsgarde i Vendel, które tworzą najliczniejszą grupę. Inne to znaleziska z Sutton Hoo (bardzo bogaty grób saskiego króla), Benty Grange, hełm z belgijskiego Morken, prezentowany na zdjęciu w artykule hełm z Coppergate (York) oraz czeski hełm, zwany hełmem Św.Wacława. List tychże znalezisk nie jest oczywiście kompletna, ale i tak daje pojęcie o tym jak rzadkie są one i jak wielką różnorodność sobą prezentują.

Hełmy wielu typów były wykonywane tą samą metodą polegającą na wypełnianiu szkieletu z pasków metalu znitowanych ze sobą bądź to odpowiednio wyprofilowanym kawałkami blachy żelaznej, skórą (według niektórych teorii konstruowano hełmy metalowo - skórzane) czy też panelami wykonanymi z rogu. Stąd wzięła się ich, użyta już w tym tekście, nazwa a mianowicie "hełmy żebrowe". Czasem, aby chronić nos, do hełmów dołączano nad nim prostą sztabkę metalu zwaną "nosalem". Często była ona integralna ze szkieletem hełmu. Kilka wczesnych hełmów saskich oraz wikińskich posiada tzw.okular chroniący twarz, o wiele lepiej od nosala, lecz zwyczaj stosowania go zanika w Brytanii pod koniec VIII wieku. Otwory w okularze są dosyć duże, przez co obserwacja pola bitwy w takim hełmie jest nie utrudniona, w przeciwieństwie do np. hełmu garnczkowego, gdzie z konieczności wizura musi być mała, a widzenie w nim przeradza się w koszmar.
Niektóre z wczesnych hełmów posiadają osłony policzków, które Sasi zapożyczyli prawdopodobnie Rzymian, których hełmy legionowe takowe posiadały. Fakt ten wcale nie dziwi, gdyż większość uzbrojenia wieków ciemnych wzorowana jest na wyposażeniu armii rzymskiej, które uważano w tamtych czasach za idealne, a jeśli nie takie to przynajmniej godne naśladowania. Policzki te chroniły boki głowy i częściowo twarz. Wczesne hełmy są w kształcie kopulaste. Wraz z upływem czasu spłaszczają się one i przyjmują kształt stożka, stając się coraz bardziej podobne do hełmu jaki dziś nazywamy normańskim. Hełm tego typu był już odkuwany z jednego kawałka metalu, co wymagało dużego kunsztu płatnerskiego i co za tym idzie powiększało koszty jego wykonania. Ale jego jakość była nieporównanie lepsza od hełmu żebrowego, który był nitowany z kawałków blachy. Do hełmów często doczepiano na specjalnych hakach umieszczonych na obrzeżu dzwonu swoiste "kurtyny" z żelaznych kółeczek (stąd pochodzi polska nazwa "kolczuga", od "kółka", nie od "kłucia"), których zadaniem była osłona karku i głowy, które nie były chronione dzwonem hełmu. Takowe osłony zakrywające twarz zwano "wentylami". Często były one uchylne, z jednej strony mocowane na stałe, z drugiej wyposażone w haki i kółka do zapinania. Wczesne hełmy posiadały metalową osłonę karku w postaci płyty, umieszczanej dla wygody użytkownika na zawiasach. Było to dosyć niewygodne, ale chroniło osobę noszącą hełm lepiej niż kolczy wentyl.

Wiele ilustracji z tego okresu ukazuje nam wojowników, którzy mają włożone na głowy czapki, przypominające tzw. czapki frygijskie (popularne we Francji w okresie rewolucji jako symbol jakobiński). Prawdopodobnie były one wkładane pod hełmy o dzwonie stożkowym (normańskie bądź spangelhelmy), gdyż same nie zapewniały praktycznie żadnej ochrony (za wyjątkiem ochrony przed zimnem). Być może fakt pojawiania się tychże nakryć głowy wiąże się z kopiowaniem przez autorów kronik dzieł pochodzących z dawnego Cesarstwa Rzymskiego, gdzie często spotyka się wizerunek takiego nakrycia głowy. Miało to, w ich mniemaniu, łączyć społeczeństwa z których się wywodzili ze świetnością minionych epok. Czasami kopie są tak wierne, iż można pokusić się o ustalenie kto, kiedy i z jakiego dzieła czerpał natchnienie. Niektórzy wiążą pojawianie się "czapki frygijskiej" w ikonografii z rzymskim kultem boga Mitry. Bóg ten jest ukazywany na różnego rodzaju płytach kultowych czy ołtarzach, znajdywanych w obozach czy miastach rzymskich, podczas spełniania ofiary ze zwierzęcia (najczęściej podrzyna gardło bykowi leżącemu na ołtarzu). Kult Mitry przybył na tereny Imperium Romanum z Bliskiego Wschodu i ze względu na swój specyficzny charakter (religia o kilku stopniach wtajemniczenia), znalazł duży odzew wśród legionistów, którzy często włączali do swego panteonu obcych bogów, np. z terenu na którym stacjonowali. Z terenu Brytanii znamy ołtarze Mitry z muru Hadriana oraz Londynu. Popularność tego kultu na Wyspach prowadzi nas do wniosku, iż postacie ukazane we "frygijskich czapkach" to być może jacyś anglosascy herosi czy wodzowie okryci szczególną chwałą, których zgloryfikowano tymże atrybutem. Hełmy bardzo podobne do prezentowanych na ilustracjach w starych kodeksach odnaleziono w Grecji. Pochodzą one z IV w.p.n.e. Jak widać od Brytanii dzieli ich tylko 1400 lat i ponad 2000 kilometrów.

Czasem do wytwarzania hełmów używano skóry. Ze względu na nietrwałość tego materiału żaden z tych hełmów nie dotrwał niestety do naszych czasów. Do wytwarzania skóry potrzebnej do produkcji tych hełmów używano techniki zwanej "cuir bouilli", która pozwalała na uzyskanie twardego i sztywnego materiału, mogącego z powodzeniem zastąpić żelazne płyty, a będącego z pewnością od nich tańszego. Materiał ten nie chronił jednak przed cięciami ześlizgującymi się po hełmie, przed czym doskonałą ochronę zapewnia żelazo. Hełm "Benty Grange" pochodzący z Derbyshire datowany na wczesny okres epoki wikińskiej ( późny VIII i wczesny IX wiek n.e.) posiada metalowy szkielet obłożony rogowymi płytkami (replika z muzeum w Sheffield trochę mija się pod tym względem z prawdą). Istnieją również przypuszczenia, iż w okresie wikińskim używano hełmów plecionych z wikliny i wyrabianych ze skóry jako podkładek pod misiurki, znajdywane w wykopaliskach z rejonu Skandynawii datowanych na ten okres. Są nawet dowody na używanie hełmów wyrabianych z drewna, z tym że technika ich produkcji pozostaje dla nas zagadką.

Kolcze plecionki w postaci "welonów" (zwane też "healsbeorgs") pojawiły się w dziewiątym wieku. Okrywały one tył głowy, policzki, podbródek, kark i być może nawet część ramion wojownika. Nigdy nie odnaleziono kompletnych osłon tego rodzaju, tak więc możemy tylko domyślać się ich pierwotnego wyglądu. Na początku dziesiątego stulecia takie kolcze osłony zyskują wielką popularność wśród zawodowych wojowników. Jedenasty wiek przynosi integrację kolczego welonu z resztą kolczugi (hauberk), który to welon staje się kolczym kapturem. Często do owego kaptura doczepiany jest tzw.wentyl chroniący szyję i dolną część twarzy. Tenże właśnie element uzbrojenia ochronnego widzimy wśród Normanów przedstawionych na tkaninie z Bayeux. Często kolczugami wkładanymi na gruby, watowany kaftan (aketon, po polsku przeszywalnica) chronili się konni, którzy mogli zostać zaatakowani częściej z dołu niż z góry (szczególnie na terenach Anglii, gdzie po roku 1066 konnicę posiadali tylko Normanowie). Pod kolcze kaptury wkładano specjalnie profilowane miękkie czapki, które dodatkowo chroniły od urazów głowę. Ochrony głowy wykonane z kolczej plecionki widzimy na mozaikach bizantyjskich, z tym że noszą je zarówno mężczyźni jak i kobiety, co może trochę dziwić. Kolcze kaptury będą w użyciu przez całe praktycznie Średniowiecze.

CZAPKA FRYGIJSKA HELM NORMANSKI

HELM NORMANSKI Z NOSALEM HELM TYPU”SPANGENHELM”

SPANGENHELM Z NOSALEM HELM SW.WACLAWA

HELM WZOROWANY NA HELMIE HELM Z COPPERGATE

SW. WACLAWA

HELM Z COPPERGATE INNA REKONSTRUKCJA HELM Z GJERMUNDBU

GJERMUNDBU INNA REKONSTRUKCJA HELM Z HYLESTAD

HELM Z OKRESU I WYPRAWY KRZYZOWEJ HELM Z SUTTON HOO

HELM Z SUTTON HOO (Widok z boku) HELM Z VALSGARDE

SPOSOB MONTOWANIA KAPTURA KOLCZASTEGO SZKIELET HELMY ZEBROWEGO

NOZE BOJOWE TYPU “SAX”

prawie wszyscy wojownicy tamtego okresu, począwszy od najbiedniejszych, a na władcach skończywszy, posiadali w swym ekwipunku jednosieczny nóż zwany "saxem" lub "skramasaxem" (w zależności od długości ostrza). Uważa się także, iż nóż ten był symbolem przynależności do klasy "freemanów", czyli ludzi wolnych. Był on przydatny zarówno przy codziennych pracach w gospodarstwie jak i na polu bitwy, gdzie można było go użyć do dobicia obalonego na ziemię nieprzyjaciela. W przypadku najbiedniejszych kombatantów, wywodzących się ze społecznej klasy churlów, długi lub średniej długości "sax" mógł z powodzeniem zastępować miecz. Pomimo, iż do jego wytworzenia potrzebna była taka sama ilość stali jak do wyrobu miecza, produkcja "saxu" była mniej skomplikowana ze względu na obecność tylko jednej krawędzi tnącej i dość solidną krawędź jej przeciwną (mniejsza ilość kroków produkcyjnych; tylko jednostronne klepanie głowni). Odnajdywane są zarówno egzemplarze zdobione (często bardzo bogato) jak też pozbawione ozdób. Zdobienie "saxów" zajmowało z pewnością prawie tyle samo czasu jak wykonanie nowego miecza (wszystko zależy oczywiście od ich długości, ale technika wykorzystywana do ich zdobienia jest bardzo pracochłonna).

Długość klingi noży tego typu zawiera się w przedziale od 7,5 do 75 centymetrów i mocno zależy od ich przeznaczenia. Przeciętna długość klingi waha się jednak w granicach 15 - 25 cm. Dzieli się je ogólnie ze względu na długość ostrza na dwie klasy. Mniejsze egzemplarze o długości klingi 7,5 - 35 cm. Były używane jako noże i nosiły nazwę "hadsax" ("hadseax"). Używano ich do codziennych zajęć takich jak rzeźnictwo, snycerka, a także posługiwano się nimi przy jedzeniu. Drugi typ cechuje się o wiele dłuższą klingą (54 - 75 cm). Była to więc z pewnością broń, a noże tego typu zwano "langsax" ("langseax"). Większość ostrzy jest szeroka, ciężka a ich tępa strona lekko nachyla się w kierunku ostrego zakończenia głowni. Takie wykonanie cechuje styl saksoński. Z kolei styl skandynawski cechuje obecność na głowni i samej klindze zdobień o kształtach spiralnych lub zoomorficznych, tak charakterystycznych dla sztuki wikińskiej. Zdobienia takie wykonywano techniką inkrustacji, poprzez wklepywanie w wykonane w głowni "kanały" odpowiedniego kształtu cienkich blaszek ze złota, srebra, miedzi lub brązu. Okładzina trzonu rękojeści robiona była z drewna, kości lub rogu. Często była ona zdobiona dekoracją rzeźbiarską. Jelec w tego typie broni praktycznie nie występował. Ostrze było osadzane poprzez zaklepanie jego końca przy zakończeniu rękojeści ( w przypadku małych "saxów", obecnie tak czasami mocuje się sierpy) lub ciasne wpasowanie w tenże. Brak jelca jest całkowicie uzasadniony przeznaczeniem tej broni. Nie służyła ona przecież do walki szermierczej (jak miecz), a jedynie do walki w zwarciu i pchnięcia czy też cięcia przeciwnika, więc odpadała konieczność parowania ciosów i ochrony dłoni, do czego wykorzystuje się w mieczu jelec. "Saxy" noszono w pochwach wykonanych ze złożonej skóry wyciętej uprzednio na pożądany kształt, którą zszywano po tępej stronie ostrza, często odpowiednio wzmacniając szycie np. poprzez metalowe płytki znitowane ze sobą. Oczywiście były one zdobione, w zależności od stopnia zamożności posiadacza. Nie wydaję się, by krótkie "saxy" służyły do walki przeciwko ciężko uzbrojonemu, jak również opancerzonemu przeciwnikowi. Korzystano z nich przy jedzeniu, a także używano ich w celach podobnych do dzisiejszych scyzoryków. Tępa strona głowni noża typu "sax" służyła jako młotek do rozbijania kości celu wydobycia z nich szpiku kostnego, który był przysmakiem. Nóż mógł też spełniać rolę ostrego klina, pobijanego od góry głowni. Owa tępa i solidna część głowni stanowiła dobre wzmocnienie całości noża. Dłuższe "langsaxy", służące przede wszystkim do walki, wyposażano w ostry koniec, przez co możliwym stawało się zadawanie przeciwnikowi obrażeń podobnych do zadanych włócznią. Cięcia zadane tą bronią osobie wyposażonej w kolczugę mogły spowodować złamania kości i solidne potłuczenia. O wiele groźniejsze zaś były pchnięcia w odsłonięte kończyny czy kark, które z reguły kończyły się poważnymi kontuzjami lub śmiercią, z reguły wskutek wykrwawienia.

Noże pochodzące z epoki wikińskiej mają bardzo zróżnicowane kształty i rozmiary, w zależności od ich przeznaczenia. Przeważająca część noży odnajdywanych w trakcie wykopalisk prowadzonych w miastach epoki wikińskiej stanowiła narzędzia pracy snycerzy, bednarzy, stolarzy oraz wielu innych rzemieślników, którym były one do niej niezbędne. Noży takich raczej nie naprawiano, a zużyte po prostu wyrzucano (notabebe ze śmietników miejskich dowiadujemy się wiele o życiu ówczesnych ludzi). Znaleziska noży bojowych są o wiele rzadsze, choćby ze względu na praktykowane w tym okresie przywłaszczanie sobie broni pokonanego przeciwnika. Tego typu praktyki będą popularne aż do współczesności

SAX A SZTYLET SYNGALESKI

SAXY BOJOWE

SAXY WRAZ Z POCHWAMI

ZDOBIONY SAX

Wikińskie pancerze

Osłony korpusu

 
Głównym typem osłony ciała w okresie anglosaskim, a także wikińskim była kolczuga. Nazwa ta pochodzi nie od faktu kłucia przeciwnika, lecz od staropolskiego słowa oznaczającego pierścień (Rosjanie do tej pory używają słowa "kolco", czyli pierścień). Tego typu pancerze były znane Rzymianom, którzy zwali je "lorica hamata". Prawdopodobnie idea tej ochrony ciała narodziła się na Wschodzie, chociaż nie ma co do tego faktu stuprocentowej pewności. Niektórzy uważają, iż jest to wynalazek celtycki (potwierdzają to częściowo najnowsze badania, umiejscawiając powstanie kolczugi na V w.p.n.e.). Prawdziwy "renesans" przeżywa kolczuga w okresie "wieków ciemnych" (V - IX w.n.e). Zastępuje ona zbroje typu "lorica segmentata" pochodzenia rzymskiego, dość kłopotliwe w wykonaniu, co jest bardzo ważne ze względu na dosyć słabe początkowo umiejętności kowali plemiennych. Również Rzymianie odchodzą od zbroi tego typu, a w ich Cesarstwie Wschodnim powstaje jeszcze innej konstrukcji zbroja, będąca wynikiem kontaktów z ludami z kręgu kultury islamskiej. Mianowicie jest to pancerz tzw. lamelkowy, powstały w wyniku naszywania metalowych łusek na podkład ze skórzanego kaftana. Prawdopodobnie kolczuga w znanym nam kształcie narodziła się właśnie z rzymskiej zbroi typu "lorica hamata" na skutek jej zapożyczenia przez ludy barbarzyńskie od legionistów, na których uzbrojenie weszła ona w okresie, gdy Cesarstwo Zachodnie chyliło się już ku upadkowi. Ciekawy jest fakt szerokiego stosowania rzymskich hełmów i wzorowania się na nich w konstrukcji własnego uzbrojenia ochronnego głowy, nawet przez bardzo długi czas, czego doskonałym przykładem jest hełm znaleziony w grobowcu saskiego króla w Sutton Hoo w Anglii, który posiada policzki wzorowane na hełmach rzymskich. Podobnie ma się sprawa z długim mieczem kawalerii rzymskiej "spaha". To właśnie z niego wyewoluuje miecz znany jako "karoliński" czy "wikiński", gdyż tylko ten miecz z całego ofensywnego uzbrojenia armii rzymskiej ma odpowiednią długość dla potrzeb barbarzyńców.

   Pancerze kolcze w tym okresie wykonywano z tysięcy małych pierścieni łączonych poprzez odpowiednie splecenie ich ze sobą i zanitowanie, bądź zagięcie na końcu. Pojedyncze pierścienie były wyrabiane z pasków metalu, ciętych z arkuszy blachy żelaznej, które następnie zaginano w celu nadania im kształtu pierścienia na specjalnych cylindrycznych formach. Częściej jednak stosowano technikę produkcji pierścieni polegającą na wykonywaniu ich z drutu, wyciąganego na gorąco przez specjalne formy z otworami o różnych średnicach, pozwalającymi na produkcję drutu o różnych grubościach. Zdjętą z formy spiralę z drutu cięto następnie odpowiednio na pierścienie, których końce po połączeniu w splot z innymi pierścieniami nitowano, zakuwano na gorąco lub tylko zaginano (w zależności od stopnia zamożności zamawiającego). Około połowę pierścieni zakuwano na miejscu, w trakcie wytwarzania. Pozostałe były odpowiednio przygotowane, poprzez sklepanie ich końców i nawiercenie otworów, aby po połączeniu ich w splot można było je zanitować.
Z reguły pierścień przeznaczony do nitowania łączono z czterema zakutymi pierścieniami, tworząc tzw."splot 4 w 1", chyba najpopularniejszy w Średniowieczu. Po złożeniu takiej kombinacji 5 pierścieni nitowano pierścień środkowy. Oczywiście można było także wykonać całą kolczugę z nitowanych pierścieni, co wydatnie zwiększało jej wytrzymałość, ale także i cenę. Tańsze egzemplarze często wykonywano poprzez tylko i wyłącznie zaginanie pierścieni, bez ich nitowania czy też zgrzewania. Gotową kolczugę odpuszczano w oleju, co nadawało jej specyficzny, ciemny, kolor i zapewniało częściową odporność na korozję.

  Wczesne kolczugi sięgały do talii i posiadały krótkie rękawy (nie posiadamy dowodów na istnienie kolczug bez rękawów, które spotykamy w epoce żelaza). Te koszulki kolcze nazywane są w języku angielskim "byrnie" i czasem są one szmelcowane (odpuszczana we wrzącym oleju, przez co zyskuje na niebieskawy kolor). Koszulki kolcze wydłużają się w jedenastym stuleciu osiągając kolana lub sięgając nawet poza nie. Zakładane są do nich kolcze nogawice sięgające aż do kostki. Pojawiają się długie rękawy. Aby umożliwić jazdę konną w tychże długich kolczugach, często posiadających integralny kaptur kolczy, po obydwu ich stronach lub z tylko z przodu wykonuje się tzw. "rozpory", będące po prostu rozcięciami sięgającymi czasem aż do pasa. Termin "hauberk" używany w odniesieniu do tychże kolczug wywodzi się ze staroangielskiego słowa "healsbeorg", który pierwotnie identyfikowany był znaczeniowo z czepcem kolczym, a później w związku z połączeniem się tegoż i kolczugi rozciągnął swe znaczenie na całość. Wykonanie kolczugi typu "hauberk" zajmowało często około roku lub nawet więcej, w zależności od stopnia komplikacji splotu i zdobień.

   Sama kolczuga była w stanie powstrzymać jedynie cięcia zadawane przez broń sieczną, lecz nie chroniła w żadnym stopniu przed bronią obuchową (stąd tak popularne we wczesnym Średniowieczu "łamacze kości", zwane też "morgenstern", składające się z metalowej kuli najeżonej kolcami osadzonej na drewnianym trzonku), nie mówiąc już o toporze, którego dobrze mierzonego ciosu nie sposób było osłabić żadnym typem zbroi. Dlatego też koniecznością było zakładanie pod kolczugę tzw. przeszywalnic ("gambeson") będących w istocie kaftanami skórzanymi wypchanymi lnem, wełną lub innym materiałem pochodzenia roślinnego czy też zwierzęcego, i zszytymi tak by kaftan składał się z pionowych, lub poziomych pasów. Czasem przeszywalnice były szyte w obu tych kierunkach (dotyczy to szczególnie armii Cesarstwa Wschodniego, gdzie przeszywalnice były bardzo popularne ze względu na tamtejsze specyficzne warunki walki). Ten element uzbrojenia defensywnego, jakim była przeszywalnica, można było nosić także bez kolczugi. Postępowali tak często ubożsi wojownicy, których nie stać było na zakup drogiej kolczugi. Głównym zadaniem przeszywalnicy było zatrzymywanie uderzeń, z czym radziła sobie doskonale ze względu na dość znaczną grubość, a także strzał, czego nie można bagatelizować biorąc pod uwagę częste w tym okresie ich zatruwanie przez przeciwnika. Na Wschodzie krzyżowcy spotkają później ludy tureckie zakładające kolczugi pod przeszywalnice, ze względu na specyficzny sposób walki wysuwający na pierwszy plan walkę dystansową przy użyciu łuku i konieczność obrony przed strzałami. Niektóre ikonograficzne przedstawienia rycerzy ukazują nam, iż czasem kolczuga była przytwierdzana do przeszywalnicy. Zdarzało się też naszywanie kółek kolczych na taki właśnie kaftan. Dodatkowym potwierdzeniem używania przeszywalnic pod kolczugi był fakt, iż kolczuga brudziła i darła często cenne tuniki zakładane pod nią. Jednak szybko, wraz z wyprawami krzyżowymi, tunika znajdzie się na kolczudze i stanie się bazą dla coraz żywiej rozwijającej się w Europie heraldyki.

  Ktoś mógłby mieć pretensje, że nie wymieniłem tu szczegółowo innych rodzajów pancerzy. Owszem występowały jeszcze inne rodzaje osłon korpusu, takie jak wszelkiej maści zbroje skórzane, skórzano - metalowe (składające się z obręczy metalowych naszytych na kaftan skórzany, tzw. "płaty"), a nawet skórzano - drewniane (!). Według mnie nie ma sensu rozwodzić się nad nietypowymi elementami uzbrojenia, nie skupiając się nas sednem sprawy, bo przecież pomysłowość ludzka w zakresie wyrządzania innemu człowiekowi krzywdy i obrony przed tym nie zna granic. Na koniec rozważań (bardzo szczupłych z resztą) o uzbrojeniu chroniącym korpus warto jeszcze wspomnieć o pancerzach łuskowych, podobnych w konstrukcji do pancerzy lamelkowych. Istotną różnicą jest tu kształt naszywanych łusek (podobne do tarczy trójkątnej w przypadku pancerzy łuskowych i prostokątne w przypadku pancerzy lamelkowych). Pancerze tego typu występują częściej na wschodzie Europy, tam gdzie warunki terenowe są odmienne od tych panujących na Wyspach Brytyjskich czy na terenach byłego Cesarstwa Zachodniego. Z resztą pancerze te wywodzą się właśnie z terenów Cesarstwa Bizantyjskiego z którym przecież Waregowie czy Duńczycy utrzymywali ożywione kontakty handlowe. Konstrukcja takiego pancerza zostanie dokładnie pokazana w innym artykule.

Osłony kończyn

  Osłony kończyn wydają się występować o wiele rzadziej niż osłony głowy czy korpusu. Możliwym wydaje się fakt, iż niektórzy władcy i co znaczniejsi wojownicy używali jakiś form nagolennic. Wiąże się to z faktem niedostatecznej osłony jaką dawała nogom mała tarcza kolistego kształtu używana w tym okresie. Należało więc jakoś ochronić nogi, by zapobiec ich odrąbaniu. Nie znaleziono jednak takiego typu osłon kończyn dolnych na terenie Wielkiej Brytanii, a i w ikonografii ich przedstawienia są niezwykle rzadkie. Ilustracja datowana na dziewiąty wiek pokazuje trzech Danów z metalowymi płytami, stanowiącymi jakiś rodzaj ochrony nóg, przytwierdzonymi na odcinku od kolana do kostki. Jedenastowieczny obraz pokazuje podobną konstrukcję kryjącą również stopę. Jedenastowieczni bogaci rycerze pojawiają się na ilustracjach z epoki z nogami zabezpieczonymi kolczymi nogawicami lub nawet nogawicami (ich konstrukcje pokazano na ilustracji), lecz wizerunki te są nader rzadkie. Wydaje się też rozsądnym fakt używania przez biedniejszą część rycerstwa skórzanych ochron kończyn dolnych i górnych, wiązanych na tychże z pomocą rzemieni. W późniejszym okresie (XI wiek i wyżej) zmniejsza się potrzeba szczególnej ochrony nóg, gdyż tarcza ewoluuje w kierunku tarczy o kształcie migdała, której długa dolna część doskonale nogi zabezpiecza.

KAPTUR KOLCZY NOGAWICE KOLCZE KOLCZUGA NITOWANA

SPLOT KOLCZUGOWY SZCZEGIOLY SPLOTU 4w1 WENTYL I KOLCZY KAPTUR

ZDOBYCZNE KOLCZUGI

Sztuka fortyfikacyjna

Za czasów Wikingów cała Skandynawia była areną ciągłych walk, sporów dynastycznych, napadów, najazdów itd. nieodłącznie towarzyszących procesom państwotwórczym. Zmusiło to mieszkańców tych ziem do nauczenia się sztuki fortyfikacji. Coraz lepiej rozwinięte miasta potrzebowały lepszej obrony, więc w X wieku pojawiły się w Skandynawii miejskie wały obronne. Wcześniej były to tylko umocnienia nadgraniczne, w razie potrzeby zapewniające schronienie ludności. Najpiękniejszym przykładem tego typu linearnie ułożonych umocnień jest Danevirke. Wały były wznoszone w różnych okresach, a łączna ich długość wynosi aż 30 km. Danevirke znajduje się u południowego przewężenia Jutlandii. Wały pierwotne zostały umocnione i rozbudowane w 808 roku za panowania duńskiego króla Gotfryda, lecz istniały już 75 lat wcześniej. Wał Gotfryda był niewątpliwie jedną z największych tego typu fortyfikacji. Jedyną przerwą w linii umocnień była tzw. Droga Wojsk (Haervej), której broniła potężna brama, bardzo trudna do zdobycia. Wał został jeszcze wzmocniony 160 lat później przez Haralda Sinozębego, łącząc stare zabudowania z nowymi powstałymi wokół miasta Hedeby. Wysokość nowych umocnień dochodziła do 13 metrów, dodatkowo był on jeszcze wzmocniony palisadą na szczycie. Specyfika fortyfikacji Danevirke zmieniła się dopiero w XII wieku, kiedy do jego wzmocnienia użyto trwalszych kamiennych i ceglanych elementów. Jak potężna i wspaniała jest to fortyfikacja, niech świadczy fakt, że wykorzystywano ją jeszcze w celach wojskowych podczas wojny prusko - duńskiej i II wojny światowej.

Zanim w X wieku nastały czasy budowania rozbudowanych fortyfikacji w całej Skandynawii istniała doskonale rozwinięta (w samej Szwecji jest ich ponad 1000) sieć twierdz na wzgórzach. Budowano je najczęściej na wzgórzach skalistych, bardzo często na wyspach położonych na rzekach lub jeziorach dla dodatkowej ochrony. Szczególnie wiele tego typu zabudowań znajduje się w rejonie Melar. Mury tych budowli najczęściej wznoszone były z wielkich granitowych głazów, jeżeli były dostępne, ale czasem stosowano również inne gatunki kamienia. Nie jest łatwo ustalić nawet w grubym przybliżeniu wiek tych budowli, ale z całą pewnością część z nich pochodzi jeszcze z przed ery Wikingów. Normańskie twierdze miały najczęściej charakter wyłącznie obronny, ale niektóre z nich posiadać mogły również kultowy lub stanowić siedziby królów i książąt. Tego typu twierdzą jest np. Stenyborg na wyspie Adelso na jeziorze Melar, gdzie znajduje się również cmentarzysko z okresu przedwikińskiego. Z kolei ośrodkiem życia religijnego jest np. Gaseborg w Jarfalli w pobliżu Sztokholmu, który dodatkowo stanowił schronienie dla ludności w czasach zagrożenia. Podobnym celom najprawdopodobniej służył fort w Runsa w północnej części jeziora Melar. Jest on otoczony podwójnym wałem. Niedaleko znajduje się ciekawe cmentarzysko, otoczone wielkimi kamieniami (niektóre mierzą do 2 m) ułożonymi w kształt okrętu. Obok niego znajdują się jeszcze inne grobowce. Fort dodatkowo służył w czasie wojny za schronienie wieśniakom, ale nie wygląda na to, aby kiedykolwiek był ciągle eksploatowany. Na uwagę zasługuje warownia Hochburg, górująca nad miastem Hedeby. Jest ona ciekawa o tyle, że znajduje się na równinach, co było w Danii rzadkością. Podobnym celom służyło najprawdopodobniej miasto Birka na wyspie Bjorko na jeziorze Malar. Fort Borg stojący w pobliżu prawdopodobnie początkowo służył za schronienie. Jego rola zmalała w X wieku, kiedy samo miasto zostało otoczone wałami.

Około 100 tego typu fortów występuje na Gotlandii, ale nie wszystkie są z czasów Wikingów. Największym i najpotężniejszym z nich jest niewątpliwie Torsburgen, położony niedaleko wschodniego wybrzeża. Posiada ogromne wapienne (przykład tego, że nie zawsze były z granitu) mury obronne, ciągnące się na 2 kilometry, wysokie na 7 metrów, a miejscami szerokie na 24. Te parametry stawiają twierdzę w rzędzie najpotężniejszych w całej Skandynawii. Ślady archeologiczne datują twierdzę na IV wiek, lecz ponownie eksploatowano ją w X wieku. Innym bardzo ciekawym archeologicznie obiektem zachowanym na Gotlandii jest Bulverkt na jeziorze Tingstade Trask, położonym na północnej stronie wyspy. Na płytkich wodach jeziora znajduje się szereg drewnianych platform, ustawionych obok siebie w kwadrat i bokach długości 170 m. Na tej wielkiej platformie stały niegdyś domostwa, otoczone dodatkowo ciasno ustawioną palisadą. Metody zastosowane przez rzemieślników przy budowie przypominały te stosowane w podobnych przypadkach przez Słowian z południowych i wschodnich wybrzeży Morza Bałtyckiego. Nasuwa to przypuszczenie, że osada została wykonana przez imigrujących Słowian. Nie są znane przyczyny wybudowania osady właśnie w tym miejscu, ale nazwa jeziora "Tingstade" skłania do podejrzeń, że mogło to być miejsce zbierania się thingów (rodzaj sądu).

Inną wyspą gdzie spotkać można przedwikińskie twierdze jest wyspa Olandia. Znajduje się ich tam 16, z czego tylko dwa - Ismanstorp i Eketorp były w czasach Wikingów wykorzystywane. Oba otoczone są kolistym murem wapiennym, otaczającym pozostałości dawnych domostw. Pierwszy z fortów ma 127 m średnicy, a jego mury wznoszą się na 2,5 m. Nie była to z pewnością bezpieczna forteca, gdyż wykonano w niej aż dziewięć wejść, aby zapewnić sobie możliwość ewentualnej ucieczki. Fort prawdopodobnie był zamieszkany tylko w chwilach zagrożenia. Eketorp był znacznie bezpieczniejszą przystanią. Były tam tylko trzy bramy i służył on najprawdopodobniej jako kwatera garnizonu chroniącego wyspę. Opuszczony został po 700 latach ciągłego zamieszkania, a funkcje obronne dobrze spełniał jeszcze do ok. roku 1000. Był to także znaczący i zamożny port handlowy.

Wikińskie warownie zaprezentuje na przykładzie warowni z Trelleborga, jako że jest ona najlepiej poznana. Ma ona założenie ściśle geometryczne.Była podzielona na ćwierci przez dwie, wyłożone drewnem drogi, wyznaczone na osiach północ - południe i wschód - zachód. W każdej ćwierci znajdowaly się cztery długie domy. Bramy prawdopodobnie były zwieńczone wieżami chroniącymi ten najsłabszy element fortyfikacji. Największy z obozów tego typu - Aggersborg - ma 240 metrów średnicy. Trelleborg jest znacznie mniejszy - jego średnica wynosi 136 metrów. Jest on jednak niezwykły z powodu 15 dodatkowych domów wybudowanych poza głównym założeniem obronnym, osłanianych przez własny wał. Wszystkie cztery warownie typu "Trelleborg" (Aggersborg i Fyrkat na Jutlandii, Trelleborg na Zelandii i Nonnebakken na Fionii) zostały założone w pobliżu głównych szlaków handlowych, prawdopodobnie po to, aby ułatwić Haraldowi Sinozębnemu (z którego rozkazu powstały około 980 r.n.e) kontrolę nad całym krajem

OBOZ WAROWNY

WAROWNIA W TRELLEBORGU(Plan)

WAROWNIA W TRELLEBORGU(Rekonstrukcja)

WAROWNIA W TRELLEBORGU (Zdjecie lotnicze)

Wikińska taktyka (grupa zachodnia)

Wikingowie to przede wszystkim rozbójnicy, których bardziej interesowała grabież i gromadzenie zdobyczy niż systematyczne podboje terytorialne. Wojnę kochali i chociaż nigdy nie parli do walnej bitwy, a w razie potrzeby potrafili jej zręcznie unikać , to jeśli doszło już do bezpośredniego starcia, angażowali się w nie chętnie, ze znajomością rzeczy i z zapałem.

Jako urodzeni wojownicy, dyscyplinę i organizację, oparte na bezwzględnym podporządkowaniu się bezpośrednim zwierzchnikom - członkom starszyzny rodowej - mieli niejako we krwi, co na tle reszty ludów Europy Zachodniej uznać należy za cechę wyjątkową. Walczyli pieszo - włócznią, mieczem i toporem, sporadycznie używali też łuku. Ciało osłaniali skórzanym kaftanem, hełmem i okrągłą tarczą; później upowszechniły się wśród nich także kolczugi.

Kiedy Europa nauczyła się już skutecznie odpierać ich najazdy, niewielkie początkowo - stu-, góra dwustuosobowe watahy normańskie zaczęły się łączyć w większe jednostki taktyczne, niekiedy zupełnie pokaźnych rozmiarów. Oblężenie Paryża w altach 885 - 886 prowadziła armia Wikingów, licząca jak się wydaje blisko 30000 ludzi.

W walkach z przeważającym liczebnie, lepiej uzbrojonym, ale za to fatalnie zdyscyplinowanym i dowodzonym pospolitym ruszeniem zachodnioeuropejskim, z którym zrazu mieli do czynienia, Wikingowie najchętniej stosowali taktykę zaczepno - odporną, skutecznie równoważącą wspomniane dysproporcje. Jej skuteczność potwierdziły także późniejsze starcia Normanów z bardziej profesjonalnymi oddziałami konnego rycerstwa.

Ze swej strony Europa szybko doszła do wniosku, że dobrze wyćwiczona jazda (w powiązaniu z systemem fortyfikacji) jest nader skutecznym środkiem obrony przeciwko łupieskim rajdom Wikingów. Uderzająca z ogromnym impetem ciężka konnica - jeśli nieprzyjaciel nie miał nad nią miażdżącej przewagi liczebnej - była dla Wikingów przeciwnikiem co najmniej równorzędnym, o ile wręcz ich nie przewyższała. Jeśli przewaga Normanów okazywała się przytłaczająca , szybka i znająca się na swoim rzemiośle jazda zachodnioeuropejska prowadziła działania wojenne z bezpiecznych , dobrze umocnionych baz wypadowych, skutecznie nękając piesze kolumny Wikingów i zadając im ciężkie straty. Rozproszone oddziały konnicy potrafiły również w krótkim czasie dokonać koncentracji sił i w sprzyjających okolicznościach wymusić na najeźdźach przyjęcie bitwy na własnych warunkach.

W odpowiedzi Wikingowie dokonali pewnych modyfikacji taktycznych. Po pierwsze natychmiast po przybiciu do brzegu starali się ogołocić całą najbliższą okolicę z koni wierzchowych, które dosiadali sami, co pozwalało im na znaczne przyspieszenie tempa przemarszów. Początkowo traktowali oni te zwierzęta wyłącznie jako środek transportu, kiedy jednak coraz częściej przychodziło im się mierzyć z jazdą zachodnioeuropejską, sami zaczęli tworzyć oddziały konne, nauczyli się też zakładać umocnione bazy wypadowe w naturalnie obronnych miejscach wzdłuż wybrzeży morskich i brzegów rzek. Do samego jednak końca armie normańskie składały się przede wszystkim z wojowników pieszych.

Wikinscy Wojownicy


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wikingowie, uzbrojenie i taktyka
Wikingowie ich uzbrojenie i taktyka, DOKUMENT HISTORYCZNY, Wikingowie
Wikingowie sztuka fortyfikacyjna, uzbrojenie i taktyka
Bogowie Wikingów, MITOLOGIE ŚWIATA
G 7 Geodezyjna Ewidencja Sieci Uzbrojenia Terenu (GESUT)
Mapa demograficzna klimatu komunikacji rolnictwa usług uzbrojenia terenu
program uzbrojenia 19 grudnia i Nieznany
Taseiemiec uzbrojony, Pielęgniarstwo, parazytologia
Ostra babka z łodzi1, Wczesne, Wikingowie, PDF, Wikingowie
Czynności łączne do strzelania szkolnego nr 1 z kbk AK, UZBROJENIE
eksport uzbrojenia pl 2008 2009
Mitologia wikingów(1)
Normandia na szlaku Wikingów
EPOKA WIKINGÓW
1346 g 7 geodezyjna ewidencja sieci uzbrojenia terenu
PLANSZA ZBIORCZA UZBROJ 1
Kobieta w świecie Wikingów

więcej podobnych podstron