stolen miments

- Kiedy... będziesz... mmmph... musiał iść ?
Lucjusz wydyszał słowa wyślizgując się z pomiędzy gorączkowych pocałunków, kiedy James przyszpilił go do ściany w pustym Pokoju Wspólnym Prefektów. Trzymał go mocno, gdy się całowali, a ich dłonie wdzierały się pod szaty i koszulki.
- Czy to ważne? – wysyczał James, a jego zęby zostawiały ślady na przepysznie odsłoniętej przed nim szyi Lucjusza.
- Nie. – wyjęczał ten, wyginając ciało w łuk i przyciskając się do Jamesa.
- Więc przestań gadać i zrób z ust lepszy pożytek – James kąsał gładkie zagłębienie
nagich ramion Lucjusza, ściągając z nich szatę, właściwie zdzierając z niezwykłą siłą. Lucjusz ulegle oparł się o ścianę, pozwalając rozebrać się Jamesowi, by obydwoje nie mogli przerwać kontaktu.
Lucjusz uśmiechnął się, a jego dłonie powędrowały w górę, ujmując twarz Jamesa w wyjątkowo czuły sposób. Starannie go pocałował, otwierając częściowo usta językiem, całując na przemian mocno i delikatnie gładząc. James pobudzał go z żarliwą pasją, desperacko i w prawie żałosny sposób James zawsze starał się go zdobyć. Dotyk jego dłoni był jak płonący lód na jego skórze, potrącił jego ciało i wymazał wszystko poza rzeczywistością tego momentu.
Lucjusz owinął ręce wokół ramion Jamesa przyciągając go jeszcze bliżej, pogłębiając pocałunek. Zrzucił ostatnie strzępy pozostawionej odzieży i zaczął próbne dokuczanie w górę i w dół nagich pleców, powodując, że chłopak się wzdrygnął i sprawiając, że James mocniej przycisnął go do ściany, naciskając na usta w prawie brutalnym pocałunku.
James przesunął ręce ponad gibkim ciałem Lucjusza, natarczywość i prawdziwa tęsknota była widoczna w jego dotyku. Gwałtowna zaborczość, kiedy trzymał Lucjusza przy ścianie, upojenie w pocałunku, jego zapachu i smaku ciała, słoności i słodkości na koniuszku języka.
Lucjusz był jego, cały jego, tylko jego, na zawsze jego.
- James... – Lucjusz wyszeptał zmysłowo, przerywając ich pocałunek, kiedy przesunął ustami wzdłuż kości policzkowej Jamesa, usta poruszały się przy jego uchu, zęby smakowały jego płatek.
James zatrząsł się. Aksamitne uczucie sposobu, w jaki Lucjusz wypowiedział jego imię obudziło w nim dziką pasję i owinął ręce wokół talii Lucjusza. Paznokcie drasnęły jego delikatną skórę i pozostawiły nikły, czerwony ślad, jako naznaczenie ich opętania. Przyssał się do szyi Lucjusza, pozwalając językowi zatrzymać się na jego gardle, liżąc i uszczypując, gwarantując na później, raczej robiącą wrażenie, kąsaną ścieżkę miłości.
Lucjusz jęknął delikatnie, dysząc, a jego ciało było nagrzane jak w gorączce. Przycisnął się do Jamesa, nie pozostawiając miedzy nimi żadnej odległości – doskonale złączeni.
- Pieprz mnie – wydyszał Lucjusz, bez żadnej władczości w głosie, jedynie z poważnym błaganiem, prośbą o uwolnienie. Jego oddech przeszedł w płytkie dźgnięcia. Skręcał się, kiedy James przejechał swym językiem wzdłuż delikatnego łuku jego szyi, poprzez ostrość ramienia. – Pieprz mnie teraz, James. Proszę.
- Prosisz mnie, Lucjuszu? – James uśmiechnął się zwycięsko. Ograniczył ruchy i pocałunki wyłącznie do górnej połowy ciała Lucjusza, prowadząc obojga do szaleństwa. – Chcesz mnie?
- Do diabła, tak – Lucjusz odrzucił bezradnie głowę w tył, kiedy James pochwycił go z godną podziwu namiętnością. – Teraz.
- Nie – James się kontrolował i wiedział o tym. Chciał pokazać Lucjuszowi, że nie on będzie jedynym, który był drażniony. – Nie, nie sądzę. Jeszcze nie.
- Co?! – wyjęczał Lucjusz, mimowolnie rozłączając nagląco nogi, ale James nie chwycił przynęty. – James, proszę!... Czy chcesz... chcesz, żebym błagał czy jak? Po prostu zrób to!
- Nie, Lucjuszu – James pozwolił imieniu przetoczyć się gładko po języku w uwodzicielskie zaciągnięcie. - Będę Cię pieprzył, kiedy będę gotowy i mam o wiele więcej zabawy właśnie teraz.
- Proszę, James! – głos Lucjusza był miękki, chętny i naglący. – Och, proszę...
- Co, nie podoba Ci się? – James udał ból w głosie i lekko się odsunął.
- Nie, to nie tak – Lucjusz przysunął Jamesa z powrotem, owijając ręce wokół jego szyi.
- To po prostu...
- Więc podoba Ci się? – James kontynuował całowanie z wznowionym wigorem. Pozwolił dłoniom głaskać dolną część Lucjusza, wodzić wolno i celowo ponad ciałem. – Czy tak?
- James... proszę... – każdy nerw w jego ciele był w płomieniach pasji i Lucjusz wygiął się w łuk. Jego milczące błaganie było oczywiste.
- Podoba Ci się? – James upierał się, nie ustępując subtelnemu zaproszeniu Lucjusza.
- Tak – wyszeptał ten, jego oczy były zamknięte, a ciało drżące. Przejechał dłońmi przez rozczochrane, ciemne włosy Jamesa targając je jeszcze bardziej.
- Oczywiście, że tak, James, ale proszę... – głos Lucjusza zawahał się – Proszę... myślę, że już nie zniosę tego dłużej...
James w końcu ustąpił jego potrzebie i swojej własnej także. Skierował go w stronę drapowanego koca na podłodze, zniżając do niego. Lucjusz wdzięcznie się położył przyciągając Jamesa do siebie i ponownie go całując. Ciepło ich ust odpowiadało tarciom między ich ciałami, kiedy James rozpoczął powolne wciskanie się w Lucjusza. Ten jęknął w jego wargi i otworzył usta, gdy James wepchnął swój język całując go mocno, prawie boleśnie. Trzymał nadgarstki Lucjusza w dole, przy ciele, czyniąc go niezdolnym do ruchu, chociaż w tej części Lucjusz nie pokazał żadnej oznaki czekania.
- James – jego głos był pogrubiony od pasji, zdyszany i gorączkowy. Imię kochanka było jedynym słowem, które ukształtowało się na jego ustach. James ścisnął jego nadgarstki, patrząc prawie wygłodzonym wzrokiem w dół, na ciało Lucjusza. Szczupłe i piękne w półświetle. Przesunął rękoma po jego piersi, a palce wyśledziły liczne zadrapania i ślady zębów, które okrywały bladą skórę.
- Tak bardzo Cię pragnę, Lucjuszu – James wyszeptał gwałtownie i pochylił się, by pochwycić jego usta w innym, namiętnym i głębokim pocałunku. Czysta siła jego pożądania, prawie bolesna. Nagie ciało Lucjusza, gorące pod jego dłońmi. Przesuwał nimi wzdłuż łuku jego torsu i znów w górę.
- Każdego jednego dnia nie myślałem o niczym innym tak bardzo, jak tylko o tym, by kochać się z tobą.
- Więc zrób to, James – Lucjusz kierował delikatnym głosem, podprawionym desperacją i tęsknotą. – Weź mnie teraz.
James nie potrzebował być proszonym dwa razy.
Prześlizgnął rękoma wzdłuż nadgarstków Lucjusza, wzdłuż ud, by złapać łydki. Podniósł jego nogi do góry. Lucjusz zamknął oczy i przechylił głowę. Jego blond włosy opadały na czoło w uroczy sposób i James nie pamiętał, by widział coś tak pięknego – jego Lucjusz oddający się mu, czekający, by być wziętym.
James był owładnięty silnym pożądaniem wzięcia Lucjusza „teraz”, właśnie teraz, bez żadnego przygotowania. Nie myślał, by mógłby wymagać więcej, i z drugiej strony, Lucjusz także. Jednak James wahał się myśląc, że mógłby go skrzywdzić i nie chciał tego, nieważne jak bardzo go pragnął.
Lucjusz wydawał się wyczuć jego obawę.
- Zrób to teraz, James – popędził go, wykrzywiając od przedłużającego się oczekiwania i pragnienie wyzwolenia było widoczne na jego twarzy. – Po prostu weź mnie, właśnie teraz.
James zamknął oczy, wziął głęboki oddech i wślizgnął się w niego jednym, gładkim posunięciem. Wyśmienite uczucie jakie przebiegło przez niego zatarło w nim każdą rozsądną myśl. Pierwsze co poczuł, to napięcie się Lucjusza, później powolny relaks spływający dookoła. Pchnął dalej, biorąc Lucjusza głęboko, całkowicie rozkoszując się cudowną ciasnotą, która chwytała go i trzymała w drgawkach ekstazy.
Lucjusz dyszał, gdy James wchodził w niego prawie nierówno, przebijając go na wskroś. Wysyłając ból i przyjemność płynącą w żyłach. Przyjemność zwyciężyła nad początkowym, ostrym, rozdzierającym bólem i Lucjusz próbował się odprężyć. Dłonie Jamesa ślizgały się po jego udach w dziwny, opiekuńczy sposób i czuł, że napięcie stopniowo rozprasza się wewnątrz.
Lucjusz przygryzł wargę, kiedy James zaczął pchać. Poddał się, całkowicie zatracając. Niski, ostry krzyk wytworzył się w jego gardle, łamiąc powierzchnię w krótkie dźgnięcia oddechu. Szeptał imię Jamesa bez końca. James na jego ustach i w środku niego, wypełniając każdą część jego umysłu i ciała z czystą, nie rozcieńczoną przyjemnością.
James otworzył oczy i spojrzał na Lucjusza, kiedy się wycofał i pchnął ponownie. Seria wchodzących posunięć, ostrych i głębokich pchnięć za każdym razem. Oczy Lucjusza były zamknięte,a usta rozchylone. Wyraz jego twarzy był jednym z porywów pomiędzy niebem a piekłem, ekstazą a cierpieniem, czysta głębią emocji zbyt intensywną, by je nazwać.
To był najbardziej wyobrażalny erotyczny widok i James musiał się powstrzymać od pchnięć z prawie brutalną siłą. Zwodzony widokiem Lucjusza rozpościerającego się przed nim, tak, że wszystkim czego chciał było pochłonięcie go w całości, wzięcie go głęboko, by nie mógł zapomnieć, by nie mógł żałować.
W końcu nie mógł wytrzymać tego dłużej, czystej siły jego miłości i pożądania do Lucjusza i puścił go wykrzykując jego imię, równocześnie słysząc krzyk jego orgazmu. Nie mógł się poruszyć, kiedy przeszła przez niego fala namiętności. Zamiast pochylić się i wypuścić Lucjusza spod siebie, pocałował go na oślep, instynktownie odnajdując jego usta, kiedy oboje zaznali spełnienia.
Lucjusz wzdrygnął się z przyjemnością, kiedy James wycofał się z jego ciała i zwalił się na niego. Ich płytki oddech zmieszał się z żarliwymi słowami, zbyt bełkotliwymi by słuchać, ale ciągle jeszcze doskonale rozumianymi. Jego ramiona automatycznie owinęły się wokół pleców Jamesa, kiedy ten leżał na nim. Jego usta spoczywały na szyi Lucjusza, a ciemne, krucze włosy ocierały się o policzek. James wciąż drżał, jego ciało było rozbite przez ustępujące fale ich współżycia i Lucjusz trzymał go ciasno w milczącym pocieszeniu, w porcji pokrzepienia.
- Kocham cię, James – Lucjusz wyszeptał delikatnie, szczerze. Głębia jego czułości wypłynęła na powierzchnię, kiedy łagodnie odwrócił twarz Jamesa i pocałował go. – Tylko ciebie.
James uśmiechnął się i ciepło jego uśmiechu rozproszyło się miedzy nimi. Podniósł dłoń i odgarnął zbłąkane pasma blond włosów z szarych oczu Lucjusza, samym tym gestem po prostu wkradał się w jego łaski.
- Ja też cię kocham, Lucjuszu i zawsze będę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Eden Cole A Stolen Soul (pdf)
#0377 – Reporting a Stolen Car
Robyn Tallis Planet Builders 1 Mountain of Stolen Dreams
S A Meade Stolen Summer
Crystal Jordan [Forbidden Passions 01] Stolen Passions (pdf)
Jane Porter Stolen Brides 01 Ślub musi się odbyć
Mass Effect 2 Kasumi s Stolen Memory poradnik do gry
AzD The Stolen Will demo
Rosemary Hammond One Stolen Moment [HP 1136, MB 2904] (v0 9) (docx) 2
the stolen purse
1 5 Stolen Souls (Nightshade Prequel)
Anna Mayle Stolen Child 4 Daybreak for a Stolen Child
The Stolen Will ebook (Skradziony testament)
Harry Turtledove Videssos Cycle 08 The Stolen Throne
Mayle Anna Stolen Child 4 Daybreak For A Stolen Child
Turtledove, Harry Videssos Cycle 08 The Stolen Throne
Emil Petaja The Stolen Sun
The Stolen Spacefleet Clark Darlton
Mayle Anna Bedtime Story For A Stolen Child