stol boga ojca

14



Stół Boga Ojca





Scena I

Boże plany”



Narrator I: Na stole Boga Ojca leży serce prostytutki, bukiet polnych kwiatów, który dzieci przyniosły na grób starego proboszcza, kartka z podziękowaniem błagalny list, góra dokumentów do podpisania, czerwono-niebieska piłka pewnej dziewczynki, mała makieta nowo wybudowanego kościoła, oraz projekty naiwnego posła...

Leżało mnóstwo innych rzeczy. Cały nasz świat leżał przed Bożymi oczami…


Narrator II: Na biurku Boga Ojca, jak każdego ranka aniołek sekretarz położył pocztę.


(Wchodzi aniołek)


Bóg Ojciec: Och!.. Znowu to samo... (Przeglądając korespondencję)

Wysłuchaj nas Panie!”, „Pamiętaj o nas Panie!”, „Spraw Panie!”, „Pomóż Panie!”
Tak, tak, ale tymczasem to oni niech słuchają, to oni niech pamiętają, to oni niech działają... Jak polecił im mój dobry Syn!


(Wchodzi drugi aniołek)

Aniołek II: To plany do ratyfikowania.

(Bóg przegląda plany i staje się coraz bardziej surowy, aniołki chowają się w przestrachu w kąt).

Narrator II: Czasem, gdy Bóg Ojciec przeglądał plany i zapoznawał się z „wolami” Jemu przypisywanymi, niebo zaciągało się chmurami. Bezpieczniej wtedy było zejść z oczu Wszechmocnemu. Mieszkańcy nieba nie lubili takich chwil.


Bóg Ojciec: Z jakąż pewnością ludzie rozpoznają moją wolę! To? Nigdy tego nie chciałem! Tego również...
A tu są projekty, za które powinienem wziąć całkowitą odpowiedzialność:
„Dzieło, które podejmujemy jest Bożym dziełem, widać w tym palec Boży”.
”Ten projekt powstał z Bożego natchnienia..”
”Bez wątpienia jest to plan Boży...”
Nigdy czegoś takiego nie pomyślałem! Nigdy czegoś takiego nie sugerowałem!

(Czyta)
”W imię Boże rozpoczynamy budowę nowego kościoła” – a to, co innego. Sam podsunąłem myśl biskupowi, żeby podzielić tę dużą parafię. Teraz trzeba wznieść nową świątynię. Będzie to trudne i ciężkie. Święty Brat Albert na ziemi miał pod swoją opieką samych tylko biedaków...
(zastanawia się)... Poślę na miejsce jednego z moich aniołów budowniczych.... No i chcę być informowany na bieżąco o postępach w pracy.

(do Aniołka I)
Sprowadź tu Onufrego...

(wychodzi Anioł I, po chwili wraca z Onufrym, Bóg Ojciec dalej przegląda papiery, myśli)

(do wchodzącego anioła)
Mój kochany Onuferku.
Powierzam ci ważne zadanie! Zejdziesz na ziemię i udasz się do Łukowa, tam powstaje nowa parafia. Będziesz czuwał nad budową kościoła i proszę, żebyś mnie o wszystkim informował.

(Onufry kłania się i wychodzi, Bóg Ojciec nadal przegląda plany)

O! Tu znowu: „Pan zawsze był z nami i widomie wspierała nas Jego Opatrzność...”
Ja byłem zawsze z nimi!?
Ja przecież w tym czasie byłem w Afryce z głodującymi dziećmi. Pamiętam, że odwiedziłem też umieralnię Matki Teresy... Nawet nie zauważyłem, że oni budowali nowoczesny, dziesięciopiętrowy ośrodek rekolekcyjny ze wszystkimi wygodami, z basenem, grami video i eleganckim barem...


Aniołek I: Gry video są dla dzieci... W przeciwnym razie jak rodzice mogliby uczęszczać na nauki?


Bóg: Masz rację, dobrze pomyślane...


Aniołek II: A basen ma nawet papież...


Bóg: To prawda.... To prawda... Jeśli trzeba, to nie ma wyjścia...


Aniołek II: Ludzie przyzwyczaili się już do pewnych wygód. Nie chcesz chyba Boże Ojcze, żeby Kościół przypominał kopciuszka? Kto będzie chciał wtedy do niego należeć?

(Chwila milczenia, Bóg zastanawia się, do siebie, patrząc w plany)

Bóg: Wszystko piękne, wszystko dobre... Tak, tak niech to zrobią, niech tak postąpią....
(Do aniołków)
Ja jednak nie biorę za to odpowiedzialności.... Nie podpiszę tego!
Menik!!
(Wchodzi Menik)


Menik: Słucham Panie...

Bóg Ojciec: (dając część papierów)
Menik, powierzam ci te plany, daję ci wszelki kompetencje do ich udaremnia. Możesz z nimi zrobić co chcesz......
Cisza
Menik!!

Menik: (Czochrając się)
Jestem....

Bóg Ojciec: No więc.... Chcesz je udaremnić, czy nie....

Menik: Nie mogę, Boże Ojcze, nie mogę... Te plany.... Ja sam podsunąłem...!


Scena II

Profesor

Profesor: Dobry wieczór!

Bóg: (czyta gazety, nie odrywa wzroku)
Czego pragniesz?

Profesor: Dobry wieczór. Przybyłem tu przed chwilą!

Bóg: Ach.... Kim pan jest?

Profesor: Jestem profesorem teologii, a oto mój dyplom.
(Kładzie dyplom na biurku)

Bóg: No i co z tego?...

Profesor: Jak to „no i co z tego”? Ja wiem wszystko o Bogu.

Bóg: Naprawdę? Jesteś więc jak mój Syn umiłowany... Patrzcie go, wie wszystko... Przejdźmy więc do sedna. A to.....(Bierze dyplom) – damy dzieciom – podaje aniołkowi.

Profesor: Do sedna? Ja.... Ja.... Przetłumaczyłem ewangelię używając języka bardziej przystosowanego do dzisiejszych czasów...

Bóg: Naprawdę? O ile wiem jest ona już przetłumaczona na ponad trzysta języków.

Profesor: Tak, masz rację Panie, ale to nie jest wystarczające. Język Ewangelii jest zbyt archaiczny. Owiec nigdzie się już nie widzi, lilie polne nie rosną na asfalcie naszych ulic, również ptaki powietrzne nie zakładają gniazd pośród wieżowców...

Bóg: Tak.. Wkrótce nie będzie nawet powietrza..

Profesor: Nie można więc czytać Ewangelii używając starych wyrażeń. Człowiek wykształcony musi posługiwać się innym językiem. Jest tyle Boskich i ludzkich nauk; antropologia, socjologia, językoznawstwo, archeologia, eklezjologia, teodycea, kosmologia.
Po przebyciu tych wszystkich dróg powrót do Ewangelii byłby jakby wejściem do ogrodu z dzieciństwa.

Bóg: (do siebie) Ogród... Powiedział... Ogród... Dziwne! Raj! Znaczy właśnie ogród...

Profesor: Mówiłeś coś Panie?

Bóg: Och tak, przejdźmy do rzeczy!

Profesor: Oto tu są srebrne plakietki i złote medale, które otrzymałem uczestnicząc w międzynarodowych sympozjach.

Bóg: Jakie szczęśliwe będą moje dzieci!
(Oddaje plakietkę aniołkowi; do profesora)
To wszystko jest tutaj zbędne.

Profesor: (zrozpaczony)
Ja prowadziłem także intensywną działalność publicystyczną. Był to prawdziwy sukces.... Nie mówię tego żeby się chwalić, ale za każdym razem moje pozycje cieszyły się nadzwyczajnym powodzeniem. Wypunktowałem także pewnego staroświeckiego biskupa. Zgodzisz się Panie, że jest tam ich na dole zbyt wielu. Och! Nie żalę się, ale gdybym żył dłużej...

Bóg: Do rzeczy, młodzieńcze, do rzeczy...

Profesor: „Do rzeczy?” Panie, o co ci chodzi?

Narrator I: Bogu Ojcu chodzi cały czas o to, co zapisał Mateusz w swojej Ewangelii w rozdziale 25, wersety 31-46. Bóg sądzi nas z tego, co uczyniliśmy głodnym, spragnionym, przybyszom, chorym, uwięzionym.

Bóg: (Do aniołków)
Kto go tu wpuścił?

Profesor: Mój anioł stróż Panie!

Bóg: Ach ci malcy! Przez to, że przebywają pośród ludzi nie potrafią rozróżnić dobro od zła... Menik!
(Wpada Menik)
Menik, zaprowadź tego Pana piętro niżej i każ mu ponownie przeczytać tę „infantylną” Ewangelię mówiącą: „Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.

(Menik – zadowolony ze zdobyczy – wyprowadza opierającego się Profesora).

(wchodzi Aniołek I i trzyma kopertę)

Aniołek I: Ojcze, właśnie przyszła depesza...

Bóg: (Czyta)... Hm...
Dobrze... Dobrze... Mury nowej świątyni już stoją, teraz tylko zdążyć przed zimą z dachem... Pojawiają się problemy z opłatami... Ciężko!...
Gdyby ludzie słuchali mnie bardziej, nie byłoby tak dużych kłopotów.


Scena III

Babcia

(Wchodzi Babcia)

Babcia: Jaka jestem szczęśliwa, że Cię ujrzałam! Katechizm mówi: „Ujrzymy Boga twarzą w twarz”. Nauczyłam się go mają 7 lat. Teraz mam ich 90 – wiesz? To tak dużo..

Bóg: Dla mnie to tak niewiele....

Babcia: Teraz już nigdy się nie rozdzielimy prawda? Prosiłam o to w swoich modlitwach każdego ranka i wieczora. Czy docierały do Ciebie moje modlitwy?

Bóg: Zawsze!

Babcia: Och!... Tak się cieszę!... Powinnam stanąć przed Tobą w lepszym ubraniem Panie! Ale rozumiesz... Od tylu lat.... Nie chciałabym abyś odebrał to jako brak szacunku wobec Ciebie Panie. Nie obraziłeś się, prawda? Byłoby mi przykro, gdybym musiała pozostać z dala od Ciebie czekając na nowe ubranie... Teraz już nigdy się nie rozdzielimy, Panie, nigdy...

Bóg: Nigdy!

Babcia: Popatrz, zrobiłam serwetkę dla Maryi. Kiedy będę mogła ją Jej wręczyć? Och, Maryja, jak dobrze się rozumiałyśmy. Miałam nad łóżkiem Jej piękny obraz, a od czasu do czasu, Ona sama odwiedzała mnie we śnie... Dla Ciebie, dla Ciebie mój Boże? Jak mi przykro! (Szuka w kieszeniach)
Tobie nic nie przyniosłam... Cóż mogłabym Ci przynieść.... Cały świat jest Twój...
Ale zawsze Cię kochałam – sam zresztą wiesz...

Bóg: Wiem... O tym doskonale: z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił.

Babcia: I zawsze wypełniałam Twoją wolę świętą.

Bóg: Tak, to też wiem, zwłaszcza, gdy cierpiałaś – pomogłaś mi zbawić wiele dusz.

Babcia: Mam jednak coś dla Ciebie... To mój modlitewnik i resztki różańca

Bóg: Och! Jaki wspaniały prezent! Nie, nigdy się nie rozdzielimy!
(Do aniołka)
Zaprowadź tę babcię do moich dzieci.

(Aniołek i babcia wychodzą).


Scena IV

Gizela


(Bóg Ojciec siedzi przy biurku, na widok wchodzących wstaje wyraźnie zadowolony.)

Aniołek II: (Wprowadza kobietę ubraną dość kolorowo)
To Gizela z mostu..

Bóg: Moja córko, nareszcie....

Gizela: (Wyraźnie zaszokowana)
Panie, jestem...

Bóg: Tak, cieszę się!.

Gizela: Ale ja nie wiem nawet, jak się tu znalazłam...
To jakaś pomyłka, Panie... Myślę, że nie jest to miejsce dla mnie... Jak to możliwe, że jestem tutaj?

Bóg: To ja kazałem cię przyprowadzić.

Gizela: Ale ja jestem Gize...

Bóg: Wiem, wiem,... Jesteś tu, ponieważ wiesz, ja również czytałem Ewangelię mojego Syna.... Znam doskonale Twoje serce.. (Bierze do ręki serce z biurka)

(wchodzi Aniołek II, podchodzi do Boga)

Aniołek II: Anioł odźwierny polecił mi przekazać, że u drzwi stoi dyrektorka pobożnej kongregacji, lider chrześcijańskiej organizacji, oraz honorowe przewodniczące fundacji... Bardzo im się, żeby wejść.

Bóg: Niech poczekają, niech poczekają...

Aniołek II: Powiedziano mi, że znasz ich bardzo dobrze, a więc... Mają też ze sobą górę walizek, chcą jak najszybciej się rozgościć.

Bóg: Ja... Znam ich? Kto to? Ach tak... Zdaje mi się... Krótko mówiąc... Niech poczekają... Co powiedziałeś? Przynieśli stertę walizek. Cóż oni w nich przynieśli?

Aniołek II: Myślę, że są pełne dobrych uczynków i zasług.

Bóg: Przekaż im tymczasem, że nie ma tu miejsca na walizki... I niech czekają..

(Aniołek II wychodzi, Bóg wpatruje się w serce Gizeli)

Gizela: Moje serce? Cóż chcesz w nim wyczytać? Moje biedne, nieszczęśliwe życie? Och, Panie!! Odpraw mnie.

Bóg: To serce.... Tak hojne, tak prawdziwe, tak szczere, pokorne.. Bez śladu obłudy... Bez żadnych roszczeń. To serce.... Ach, jakże chciałbym, żeby takie serca miało tylu moich wiernych!
(Bóg z zachwytem (wpatruje się w serce Gizeli)

Aniołek II: (Podprowadza pod ścianę oczekujących z walizkami)

Przewodnicząca: Proszę przypomnieć Bogu Ojcu, że czekamy tutaj. Jesteśmy zmęczeni podróżą, mamy furę bagaży, umieramy z gorąca. Zna nas od dawna. Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi... Tyle razy przecież zasiadaliśmy wraz z nim przy jednym stole.

Lider: Nie rozumiem, czemu nie traktuje nas z większym szacunkiem. Poza tym wydało mi się, że widziałem, iż przed nami weszła Gizela.... Dobrze znana w pewnych rejonach miasta...

Aniołek II: Bóg Ojciec kazał wam przekazać: „Niech czekają. Niech czekają!” I jeszcze powiedział, że musicie pozbyć się tych bagaży, gdyż w Raju nie ma dla nich miejsca.

Dyrektorka: Nic nie rozumiem. Zna nas przecież. Przez całe życie na ziemi troszczyliśmy się o Jego sprawy, On natomiast każe nam odbywać taki długi czyściec!

Menik: Czy nigdy nie czytaliście Ewangelii? Nawet ja znam tę stronicę, na której jest napisane: „Ci a ci wyprzedza was”.

Narrator II: Menik tym razem powiedział prawdę, gdyż u Mateusza w rozdziale 21 napisane jest: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do Królestwa niebieskiego”


Scena V

Świętokradztwo

Narrator I: Menik, aby dokuczyć pewnemu proboszczowi sprawił, że w ciągu kilku dni zniknęło około dziesięciu figur spośród tego mnóstwa zapełniającego ołtarze, nisze i nawy. Zniknęły dwie Matki Boże, Święta Rodzina w komplecie, św. Antoni, św. Stanisław, dwaj bracia Cyryl i Metody, mały Pan Jezus Frasobliwy i duże Dzieciątko Jezus, oraz pewna liczba rumianych i dobrze odżywionych aniołków.


Narrator II: To prawda, że pozostało ich jeszcze sporo, ale mimo to odczuwało się wielką pustkę w kościele św. Jakuba.
Proboszcz podczas niedzielnej Mszy świętej grzmiał z ambony przez godzinę do wiernych szczelnie wypełniających świątynię, grożąc gromami z nieba i ogłaszając przebłagalne czuwanie. Gdy jednak wszyscy wyszli, napisał taki oto list do Boga Ojca:

Proboszcz: Mój drogi Ojcze, to prawda, że świętokradztwo pozostaje świętokradztwem, ale ok. kiedy zniknęła ponad połowa figur z mojego kościoła, zacząłem mieć nadzieję, że uda mi się stworzyć dla Ciebie, nie narażając się przy tym na ukamienowanie przez wiernych, lud czczący Cię w Duchu i prawdzie.

Bóg: Och, nareszcie! Znalazł się ktoś myślący..

Narrator I: Lecz Menik, wciąż kręcący się pod nogami, też zdołał ukradkiem przeczytać ten list i... Następnego dnia proboszcz ujrzał wszystkie figury z ich nieruchomym wzrokiem i zakurzonymi szatami...

Proboszcz: Mój drogi Ojcze, figury – niestety - odnalazły się.

Bóg: Odwagi synu, Pamiętaj, że Ja wciąż czekam na lud czczący Mnie w Duchu i prawdzie.

Narrator II: Minęło trochę czasu. Pewnego dnia Bóg Ojciec usłyszał pukanie do drzwi.

Bóg: Proszę!

(Wszedł proboszcz, trzymając w dłoni kamień)

Bóg: Ty tutaj? Zdaje mi się, że przyszedłeś nieco wcześniej, niż to było przewidziane... Co się stało?

Proboszcz: Zostałem ukamienowany, Ojcze.

(wchodzi Aniołek I)

Aniołek I: Panie, oto kolejny meldunek...

Bóg: (Czyta list)
Tak, tak..... Jeszcze oświetlenie, podłoga, ogrzewanie, ołtarz, żyrandole, ławki, organy... i mnóstwo drobiazgów potrzebnych do nowego kościoła. Ta świątynia wznoszona jest siłami biednych ludzi...
Nie wszystko jest widoczne dla oczu. Wysiłek wielu pozostaje ukryty. Sporo osób przysyła mi listy, prosząc o pomyślne dokończenie prac. Załączają do pism wyrzeczenia i posty. Potrzeba cierpliwości i wiary...



Scena VI

Zdenerwuj się czasem synu

Święty: Panie, spraw, abym zapłakał! Muszę się wyżalić! Może nawet zakląć...

Bóg: Synu, dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej! Na ziemi?

Święty: Nie mogłem! Musiałem zostać świętym, musiałem cierpieć w milczeniu, kontrolować się, nie otwierać ust. Aż pękła mi wątroba i znalazłem się tutaj... Ale za to, że tyle wycierpiałem rozpoczęli już mój proces kanonizacyjny. Nigdy bowiem nie wpadłem we wściekłość. W stopniu heroicznym opanowałem wszystkie cnoty!

Bóg: Bardzo źle, mój synu! W rezultacie umarłeś z tego powodu, Ja natomiast nie mogę przyjąć cię do raju.

Święty: ?!?!?!?!?!? (Mocno zdziwiony)

Bóg: Rozumiesz chyba, że nie możesz wejść tutaj z tą całą złością, którą nosisz w sobie. Na ziemi nawet najmniej bystry rzemieślnik wie, że tam, gdzie coś jest pod ciśnieniem, trzeba umieścić zawór bezpieczeństwa. Ja także w mechanizmie, jakim jest człowiek przewidziałem takie zawory: płacz, złość...

Święty: Ależ. Panie... A godność... A świętość?!

Bóg: Daj spokój świętości! Wy chcecie być świętsi od samego Boga... Pokazałem wam przecież właściwą drogę. Powiedziałem wam w psalmach... Psalmy są Słowem Bożym prawda? A wiec razem płakaliśmy, przeklinaliśmy byśmy i denerwowali się..

Święty: A chrześcijaństwo Panie?

Bóg: Chrześcijaństwo, mój kochany jest postępowaniem odwrotnym od przeklinania...

Święty: (okazuje zniecierpliwienie)?!?!?!?

Bóg: Moi dawni mędrcy mówili: „Gniewajcie się, ale nie grzeszcie”

Święty: Ależ to paradoks Panie, potrzeba równowagi..!

Bóg: Chrześcijaństwo polega właśnie na odnalezieniu właściwego sposobu postępowania. Nie jest to łatwe, ponieważ trzeba szukać w samym sercu – w miłości.... Och jak piękny był mój Syn, gdy się rozgniewał...
Wy tymczasem przychodzicie tu podobni do butli ze sprężonym powietrzem, dlatego muszę wysyłać was na spacer przypominający długi pobyt w czyśćcu, żebyście rozładowali wasz gniew, skoro nie wymyśliliście tego na ziemi....

Popatrz na przykład na księdza gestykulującego na tej chmurze. Stoi na niej prawie od stu lat i jeszcze nie skończył złorzeczyć przeciw swemu biskupowi.

Ten obok niego to pewien przełożony. Od kiedy na ziemi ujawnił się kryzys autorytetów nie robił nic innego jak tylko gryzł się w język, byle nie powiedzieć nierozważnych słów, które mogłyby urazić przewrażliwionych podwładnych.

Ten człowiek siedzący z głową podpartą rękami musi oczyścić się z całego jadu, jakim napełnili go tak zwani przyjaciele. On jednak milczał, wiesz? I zmarł na atak serca.

Ta siostra zakonna, z której otwartych ust wychodzi para, rozmraża się i wychodzą z niej słowa, które chciała powiedzieć, ale je spychała, aż w końcu na jej sercu utworzył się ogromny głaz.

Nie brak tu żon i matek poddanych tej samej terapii. Rozumiesz? Jeśli nie pozbędą się tego całego ciężaru jak będą mogli śpiewać z moimi dziećmi w raju?

Święty: Tak więc i ja będę musiał wędrować po chmurach, żeby się wypłakać i wyrzucić cały gniew?

Bóg: Nie tylko to synu... Masz bowiem o wiele cięższą winą: zabiłeś sprawiedliwość.

Święty: Co mówisz Panie?!.. Ja właśnie umarłem z udręki, ponieważ nie mogłem jej znaleźć na ziemi!

Bóg: Nigdy byś jej nie spotkał, ponieważ taka sprawiedliwość, jaką sobie wyobrażasz nie istnieje. Istnieją za to ludzie sprawiedliwi. Każdy sprawiedliwy człowiek jest na ziemi cząstką sprawiedliwości. Im więcej sprawiedliwych, tym więcej sprawiedliwości.
Przypomina mi to mozaikę – niestety – pełno w niej pustych miejsc, ponieważ ludzie – zamiast być sprawiedliwymi – czekają na sprawiedliwość, która nie może z nikąd nadejść. Ty również zamęczałeś się szukaniem jej poza sobą i to cię zabiło.....
(Do publiczności)
Wkurzcie się czasem dzieci! Nie martwcie się procesami kanonizacyjnymi.. Trzeba umieć zrezygnować z czegoś, żeby móc wejść do raju.

Aniołek I: Ojcze, powrócił już anioł, który zajmował się budową kościoła.

Bóg: Niech przyjdzie ..

(wchodzi Onuferek)

Onuferek: Dziś odbywa się poświęcenie. Przyjechali Twoi słudzy biskupi i kapłani. Wspólnie cieszą się z nowego przybytku.

Bóg: I w raju niech zabrzmi pieśń radości. Zwołaj chóry aniołów. Wieczorem odprawimy uroczyste nieszpory. Niech św. Albert zajmie się organizowaniem uroczystości – w końcu to jest jego święto.

(Anioł wychodzi)

Bóg: Tak, teraz należałoby pomyśleć o wznoszeniu następnego kościoła...



Scena VII

Bóg i modlitwa


Narrator II: Bóg Ojciec przechadzał się po raju, jak niegdyś - przy wieczornej bryzie. Pod lampą uczynioną z gwiazdy ujrzał grupkę dyskutujących świętych. Byli tam święty Józef, święty Antoni, święty Franciszek i święta Ryta.

Św. Józef: Bardzo mi przykro, że nawet w niebie brak równości, mój drogi Franciszku. Dla ciebie jedno Ojcze nasz od czasu do czasu, kiedy o. Mikołaj zada je komuś za pokutę. Do mnie zaś każdego dnia przychodzi punktualnie dwieście Ojcze nasz, i to jedynie od jednego z moich czcicieli.

Św. Antoni: Nie obraź się, drogi Józefie, ale do mnie za każdym razem, kiedy coś zgubią, przychodzi trzynaście Ojcze nasz, a że gubią ciągle, tym samym otrzymuję ich więcej od ciebie.

Św. Ryta: Wybaczcie, ale jestem bardziej zmartwiona od św. Józefa. Gdybym nie była w raju, bałabym się o moją pokorę. Ja otrzymuję tyle Ojcze nasz, że nie potrafię ich nawet zliczyć!

Narrator II: Bóg Ojciec posłuchał chwilę i poszedł dalej. Gdy jednak wrócił do swego gabinetu, napisał coś na kartce i wezwał jednego ze swoich aniołków.

Bóg: Słuchaj mały, zejdź na ziemię, powiedz moim dzieciom, żeby przynajmniej jedno Ojcze nasz dziennie przeznaczyli dla mnie... Zdaje mi się, że taka była intencja mojego Syna. (Aniołek odchodzi)

Narrator I: Następnie Bóg Ojciec poszedł wręczyć Maryi złoty koszyk, w którym znajdowały się pobożnie odmówione Zdrowaś Maryjo. Był to miły zwyczaj praktykowany każdego wieczoru odkąd Błogosławiona Dziewica została wzięta do nieba. Bóg Ojciec nigdy o nim nie zapominał.
Niestety, codziennie też przy tej okazji Menik z satysfakcją wynosił piętro niżej o wiele większy wór Zdrowaś Maryjo zepsutych, pustych, robaczywych niestarannie i niepobożnie odmówionych na ziemi. Szkoda, bo one nie pomagały zbawić świata.

Bóg: (wraca) Ach te modlitwy wiernych! Nie pojmuję dlaczego oni nie mogą zrozumieć... Od kiedy nawiązałem z nimi łączność nie robię nic innego jak tylko podpowiadam, proszę, polecam uczę wręcz jak mają się modlić, o co mają się modlić, jak postępować... Oni zaś zamiast to czynić nauczyli się wydawać mnie rozkazy...
Proszę, choćby tutaj (bierze brewiarz):
- Panie miej przed oczyma łzy potrzebujących.
Po co mi to polecenie? Już od Mojżesza uczyłem ich tego!
- Panie wspomóż sieroty i wdowy.
A to im nakazałem przez Izajasza.
- Panie, broń godności ubogich i ludzi z marginesu.
To poleciłem im przez Jakuba.
- Panie, spraw, aby wszyscy mieli dom.
Jak mam to sprawić, jeśli mnie nie słuchają?
- Niech nie zawiedzie nas Twoja miłość.
Jak mają czelność mówić coś takiego?! Moja miłość? Przez Pawła zapewniłem ich, że nie mogę się zaprzeć samego siebie!...

Aniołek I: W końcu poproszą Cię Panie, byś się nawrócił!

Bóg: Już to zrobili mój mały, już to zrobili...

Aniołek II: Podobnie Panie z ich gadatliwością na modlitwie. Nie mogą zrozumieć, że język serca nie potrzebuje słów.

Bóg: Tak, to jest poważny problem. Niektórzy moi święci są już na granicy wytrzymałości...
(Dzwoni telefon)

Narrator I: Byli jednak na ziemi ludzie, z którymi Bóg godzinami rozmawiał i wcale się nie nudził. Ta rozmowa też potrwa bardzo długo. Na linii jest Walentyna, która co wieczór w najdrobniejszych szczegółach zdaje sprawę z całego dnia. Walentyna ma 4 latka, matkę prostytutkę, a ojca w więzieniu. Dla Boga Ojca jest ona jednak tak ważna, że bardzo często, gdy z nią rozmawia w kolejce długo musi czekać papież, święci, a nawet Maryja, Matka Jego Syna.



Finał

Narrator II: Na stół Boga Ojca dotarła mała kartka zapisana niepewnym pismem:
”Mój Boże, czuję, że opuszcza mnie życie, wszystko we mnie i wokół mnie rozpada się. Także i ja sama czuję się jakbym znikała....
Co pozostanie ze mnie, Panie?...

Bóg: (do wszystkich)
Przezroczystość, moje dziecko, przezroczystość. Tylko tak inni będę mogli mnie zobaczyć.

Narrator I: Jak zwykle w takich sytuacjach Bóg Ojciec jeszcze długo stał w oknie i spoglądał na ziemię. Patrzył,.... Przyglądał się... Uśmiechał... Płakał...

Bóg Ojciec: Gdyby ludzie wiedzieli jak bardzo ich kocham.....





Scenariusz napisany na podstawie „Stół Boga Ojca” Lia Cerrito.


Osoby :



Bóg Ojciec

Anioł I
Anioł II
Onuferek
Narrator I
Narrator II
Menik
Profesor
Babcia
Gizela
Przewodnicząca
Lider
Dyrektorka
Proboszcz
Święty
Św. Józef
Św. Antoni
Św. Ryta

statyści:
Św. Franciszek
Ksiądz
Przełożony
Człowiek
S. zakonna


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NABOŻEŃSTWO DO BOGA OJCA, Modlitwy
ŁASKAMI SŁYNĄCY OBRAZ BOGA OJCA
Uśmiech od Boga Ojca, Prezentacje, Religijne
Wstrząsające orędzie Boga Ojca wkrótce mały sąd !!! Warszawa Jelonki maj 11r Żywy Płomieńx
Krucjata Modlitwy  Modlitwa do Boga Ojca o ochronę przed wojną atomową
Nowenna do Bożej Opatrzności Z Uwielbieniem Boga Ojca
45 M do Boga Ojca
Terenia, modlitwa4, KRÓTKIE MODLITWY DO BOGA OJCA
Modlitwy do Boga Ojca
Orędzia Żywego Płomienia przekaza8 ia9 Pana Jezusa i Boga Ojca
AKTY MIŁOŚCI KU CZCI BOGA OJCA
Litania do Boga Ojca, Testy
Litania do Boga Ojca, a...RELIGIA, LITANIE, Litanie
29 Zależność Jezusa od Boga Ojca w interpretacji Świadków Jehowy
Modlitwy do Boga Ojca, S E N T E N C J E, SKARBNICA MODLITW
LIST OD BOGA OJCA, religia, Rzeczy przydatne w rozwoju duchowości
do Boga (M e m e n t o M o r i), Litania do Boga Ojca (2)
Litania do Boga Ojca