66. NIECH KAŻDY WEŹMIE SWÓJ KRZYŻ!
Jezus: Dlaczego mój synu, wielu chrześcijan, a nawet kapłanów, nie chce zgłębić, wierzyć i żyć tymi wzniosłymi rzeczywistościami Bożymi? Ludzie są zbyt
rozproszeni, zbyt zajęci swymi małymi, przejściowymi zajęciami codziennymi. Lecz gdyby się zastanowili, ileż światła spadłoby na ciemności otaczające dusze, rodziny, narody i na sam Kościół.
Jaki deszcz łask wytrysnąłby z Mego otwartego Serca! Wiele dusz uniknęłoby piekła pocieszyło Moje Miłosierne Serce tak zasmucone!
Jeśli, tak zwani dobrzy, nie mogą nic, albo prawie nic, zrozumieć przyczyny swego stworzenia i odkupienia, jeśli nawet wielu z Moich kapłanów uważa za drobiazgi mało znaczące cuda Mojej Miłości, a tym samym są dalecy od życia nimi, choć są przecież rozdawcami owoców Mego Odkupienia. Jeśli dusze poświęcone Bogu, zakonnicy i zakonnice, dość często uwarunkowani materialistycznym pojęciem życia, żyją pobożnością powierzchowną i formalistyczną, to możesz sobie wyobrazić jaki jest stan życia duchowego w Moim Ciele Mistycznym.
Przyszedłem ogień rozniecić na ziemi, gdyż musi się on palić w duszach. Tu nie może być alternatyw: dla wszystkich jest jedna droga, zwłaszcza dla dusz Bogu poświęconych.
Kto chce iść za Mną, niech weźmie Krzyż swój i zaprze się siebie! Nikomu nie obiecywałem Nieba na ziemi. Trzeba przejąć się tym, że życie ziemskie jest doświadczeniem, a zniesie się je tylko wtedy, gdy się pójdzie za Mną. Synu, tego kto uparcie zamyka się przed Moją Miłością, obudzi tylko surowość Bożej Sprawiedliwości.