61. BIAŁY MĄŻ
2.1.1979 r.
Najświętsza Maryja Panna: Bracie, to ja Maryja. Gdybyś mógł zobaczyć to, co my widzimy i jak widzimy, byłaby to dla ciebie wielka niespodzianka i tego widoku, nie wytrzymałoby twe ludzkie życie. Wiesz, że jesteśmy i widzimy wszystko w Bogu w inny sposób, doskonale oczyszczone i wolne od zbędnych elementów. Widzimy osoby i rzeczy w ich obiektywnej rzeczywistości.
Widzimy teraz ziemię zamieszkałą przez ludzkość niespokojną i burzliwą, tak jak jest niespokojny i burzliwy ten, który nie posiada Najwyższego Dobra. Widzimy jak ludzkość porusza się we wszystkich kierunkach, szukając niespokojnie Tego, Kto ją stworzył. Jednak unika starannie dążenia w kierunku, w którym istniałaby pewność znalezienia Go.
Pośród tej olbrzymiej rzeki ludzi w drodze, widzimy jakby małe oazy zaznaczone tu i tam, grupki ludzi, którzy by utrzymać się na ścieżce, wiodącej pewnie do przystani, idą raczej w stronę przeciwną. W tym zaś mrowisku milionów ludzi cierpiących lub radujących się, zdrowych lub chorych, wszyscy pragną szczęścia.
Otóż wśród nich widzimy białą postad Męża, który swą postawą moralną i duchową podobny jest do olbrzyma. Trzyma on sam mocną ręką Sztandar. Jest to Sztandar Kościoła Chrystusowego, który liczni i potężni nieprzyjaciele chcieliby wyrwać Mu z rąk. Lecz On trzyma go ręką pewną i ukazuje wszystkim drogę Zbawienia.