259-260.
ŚW. FAUSTYNA OPUSZCZA KRAKÓW I W DRODZE DO WILNA NAWIEDZA JASNĄ GÓRĘ
Dnia 27 [maja 1933] wyjeżdżam do Wilna. Kiedy wyszłam przed dom, spojrzałam na cały ogród i dom, kiedy spojrzałam na nowicjat, nagle łzy mi popłynęły z oczu. Wspomniałam na wszystkie dobrodziejstwa i łaski, których mi udzielił Pan. Wtem niespodziewanie ujrzałam Pana przy klombie, który mi powiedział: nie płacz, Ja jestem z tobą zawsze. Obecność Boża, która mnie ogarnęła wówczas, kiedy mówił Pan Jezus, trwała przez cały czas podróży. MIAŁAM POZWOLENIE WSTĄPIĆ DO CZĘSTOCHOWY. Po raz pierwszy ujrzałam Matkę Bożą kiedy poszłam rano o godzinie piątej na odsłonięcie obrazu. Modliłam się bez przerwy do godziny jedenastej i zdawało mi się, że dopiero co przyszłam. Matka tamtejsza Przełożona przysłała po mnie Siostrę, żebym przyszła na śniadanie, i martwi się, ze się spóźnię na pociąg. Wiele mi powiedziała Matka Boża. Oddalam Jej swoje śluby wieczyste, czułam, ze jestem Jej dzieckiem, a Ona mi Matką. Nic mi nie odmówiła, o co Ja prosiłam. (Dz 259-260)
521.
ŚW. FAUSTYNA ODWIEDZIŁA CZĘSTOCHOWĘ
W sobotę wracamy już z Krakowa do Wilna. Po drodze wstąpiłyśmy do Częstochowy. Kiedy się modliłam przed cudownym obrazem, uczulam, że mile są [myśl urwana] (Dz 521)