4. Rozważania nad sensem życia na podstawie literatury antycznej, staropolskiej i współczesnej.
Widziałem wszystkie dzieła czynione
pod słońcem
a oto wszystko marność
i gonienie za wiatrem
Człowiek od zarania dziejów poszukuje odpowiedzi na pytanie o sens życia. Wydawać by się mogło, że nie jest to ważny problem, jest wszak tyle ważniejszych, bezpośrednio związanych z egzystencją. Jednak, w pewnym sensie, jest on podstawowy - trudno bowiem jest żyć bez odpowiedzi na pytanie: po co, w jakim celu? Odpowiedź na nie jest związana z pytaniem o pochodzenie naszego bytu, bo od niej to zależy światopogląd, który przyjmiemy. Pierwszym podstawowym wyróżnikiem, który go określa, jest wiara w Boga lub też ateizm. Drugim, częściowo związanym z pierwszym, jest przyjęcie odpowiedniego systemu wartości. Na jego czele można postawić wartości związane z wiarą w Boga, dalej potrzebę indywidualnego szczęścia, honor, miłość czy inne, najważniejsze dla człowieka wartości. Dzięki tym dwóm składowym możemy spróbować zdefiniować sens własnego życia.
Każda kultura stara się wypracować własny, odrębny model człowieka, o innym światopoglądzie, rozumieniu wartości i celu istnienia. Często jednak jest tak, że owe modele są zbieżne z tymi, które już wcześniej kiedyś występowały. Patrząc na rozwój kultury, można dojść do zaskakującego wniosku, że jest on intensywny
w kulturze antycznej Grecji, Izraela i Rzymu, doskonalący się jeszcze w średniowieczu, renesansie i baroku, w późniejszych epokach ulega spowolnieniu. Następne epoki to już tylko modyfikowanie i powielanie dawnych schematów. Dlatego tak dużo miejsca trzeba tu poświęcić analizie wartości owych kultur.
Stałym motywem w kulturze, przeniesionym przez chrześcijaństwo z judaizmu, jest motyw z księgi Koheleta: Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność. Przesłanie Koheleta jest czytelne: człowiek nie może poświęcać się doczesnym namiętnościom: władzy, pieniądzom, korzyściom płynącym z rozwoju intelektu na tyle, aby zapomnieć o Bogu, gdyż przeznaczeniem człowieka jest przemijanie, śmierć i powrót do Boga, który go będzie sądził za wszystkie czyny. Człowiek musi o tym pamiętać przy kształtowaniu własnego życia. Powinien kierować się mądrością rozumianą jako przestrzeganie wartości wypływających z dekalogu. Powinien cieszyć się swoim życiem, jednocześnie zaś kultywować cnotę mądrości. Ten archetyp zachowań doczekał się wielu kontynuacji.
Do tak rozumianej idei człowieczeństwa będzie nawiązywała inna starotestamentalna księga, Księga Hioba. Jednak ta zależność pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydaje się być silniejsza, margines ludzkiej swobody zmniejsza się, dla tego pierwszego jedynym ratunkiem przed dezintegracją jest wiara w Boga, od którego wszystko pochodzi i który wszystkim rządzi, w którego potencji jest uratowanie go przed światem. Pomimo tego, że Ten doświadcza
człowieka na różne sposoby, człowiek pozostaje Mu wierny, wierzy w Jego łaskę, na wszystkie pokusy bluźnierstw pozostaje nieczuły, ufając w boską nieomylność i potęgę. Ta go nie zawodzi. Człowiek otrzymuje nagrodę za swoje cierpienia. Ten model będzie wielokrotnie powielany, choćby w wielu średniowiecznych żywotach
świętych czy Legendzie o św. Aleksym, w której tytułowy Aleksy rezygnuje, wyzbywa się majątku i splendoru władzy, aby być marnym prochem i żebrakiem. Bóg przyjmuje jego cierpienie, już za życia obdarowując go łaskami Chrystusa i jego Matki, a po śmierci wprowadzając triumfalnie do grona świętych Kościoła, czego znakiem były dzwony, gdy Aleksy umierał.
Dalsza radykalizacja myślenia o zależnościach pomiędzy człowiekiem a Bogiem następuje w baroku, epoce moralnego niepokoju. Tu człowiek wyrwany ze średniowiecznej wspólnoty, pozostawiony samemu sobie, nie ma się na kim oprzeć, pozostaje samotny. Ta jego samotność przebija z pascalowskiego obrazu człowieka, zawieszonego pomiędzy duchem i materią, czy liryki Sępa Szarzyńskiego, metafizycznego poety przełomu, który po okresie przerwy, spowodowanym renesansowym optymizmem, przywraca kulturze motyw zależności pomiędzy jednostką a Bogiem. W Sonecie IV pt. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem
i ciałem podmiot liryczny, nawiązując w konstrukcji opisywanego świata do tego z Księgi Hioba. Przedstawia tezę, że życie jest ciągłym bojem z szatanem, światem i ciałem. Bojem rozumianym jako przeciwieństwo pokoju wygody psychicznej. Podmiot liryczny w zakończeniu sonetu mówi, że życie tylko wtedy ma sens, jeśli
walczy się po stronie Boga, inne drogi są wydaniem się na pastwę szatana.
Inną, czerpiącą w pewnym sensie swe korzenie ze światopoglądu Koheleta, rozwijającą się jednak w przeciwnym, bardziej optymistycznym kierunku, jest idea humanizmu. Nawiązuje ona do wartości i spuścizny antycznych kultur - szczególnie zaś republikańskiego Rzymu, choćby do twórczości Horacego. Choć wydawać by się mogło, że tworzy on w pieśniach świat słonecznej arkadii, jednak jest ona zawsze obrysowana cieniem śmierci. Dlatego tak często Horacy mówi o cnocie jako o podstawowej umiejętności człowieka, cnocie rozumianej jako umiejętność bronienia się przed skrajnościami, w pewnym sensie też pogodzenia się, afirmacji świata. Taka jest przecież wymowa carpe diem - to nie tylko postulat „chwycenia dnia”, ale również świadomość śmierci. Podobnie trzeba rozpatrywać pieśni Jana Kochanowskiego. W Pieśni XIX podmiot liryczny stawia tezę, że tym, o co trzeba się troszczyć w życiu, jest dobra, poczciwa sława, rozumiana jako rozwijanie rozumu i męstwa, i cnota - skłonność do
dobra. Taki sam jest wydźwięk Żywota człowieka poczciwego, w którym Rej w formie kazuistycznej wylicza cnoty przynależne prawemu obywatelowi. Dla niego fakt, że człowiek umiera, jest prawie tak samo naturalny, jak ten, że się rodzi; to wymusza przygotowania do śmierci - kultywowanie cnoty przez całe życie, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy ona nastąpi.
Od renesansu humanizm jest stałym motywem w cywilizacji europejskiej. Będzie się wielokrotnie odradzał, czego przykładem jest choćby twórczość Leopolda Staffa. W wierszu Przedśpiew podmiot liryczny - za przykładem Terencjusza - zdaje się mówić:
Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce, z tego czerpie
swoją mądrość, właśnie dlatego, że doświadcza całości.
Antyczna Grecja wnosi do europejskiej kultury, oprócz wielu innych, dwa ważne systemy wartości: stoicyzm i epikureizm (łączony czasem z hedonizmem). Podstawową cnotą stoicyzmu jest życie zgodne z rozumem i opanowywanie swoich namiętności - gdyż tylko uniezależnienie się od okoliczności zewnętrznych, wyrzeknięcie się dóbr przemijających daje szczęście i możliwość życia zgodnego z naturą. Natura jest harmonijna, rozumna - to nie namiętności, a rozum. Stoicy są materialistami i racjonalistami. Z tej tradycji wyrasta oświecenie, epoka doskonalenia nauki i rozumu, przynajmniej ta jej część, uznająca racjonalizm i krytycyzm za podstawowe wartości. Cogito ergo sum powiada Kartezjusz, a literackim dowodem tego jest gatunek powiastki filozoficznej. Przykładem takiej twórczości są Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki Ignacego Krasickiego, w której tytułowy bohater przechodzi przez życie, zdobywając nowe doświadczenia, poznając mechanizmy rządzące światem. Te doświadczenia pozwalają mu przejść
od postawy zaściankowego Sarmaty do takiej, która uznaje prawa natury i postulat równości jako te, które powinny rządzić światem. Drugim systemem wartości jest epikureizm, którego założeniem jest postulat szczęścia jako nadrzędnej wartości w życiu. Szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia czy hedonizm rozumiany jako
chorobliwa potrzeba szczęścia, każdym kosztem - stanowią one podstawę filozoficzną części naszej cywilizacji.
W XX wieku postawy te są dominujące. W pewnym sensie, paradoksalnie, wyrastają one z tych samych przesłanek co postawa podmiotu lirycznego w sonetach Sępa-Szarzyńskiego. Człowiek jest zagrożony światem, zawieszony pomiędzy przeciwieństwami. Zawsze w takiej sytuacji są dwa rozwiązania: można zwrócić się ku wartościom, Bogu, lub przeżywać życie w całym jego bogactwie, wdychać je pełną piersią, gdyż już jutro będziemy martwi. To nie jest tylko teoretyczne rozważanie. Taka polaryzacja zachowań ludzkich zawsze następuje w momencie nadchodzącego nieznanego, przeraźliwego doświadczenia: dżumy, perspektywy końca
wieku czy innych. Z wielu powodów wywoływały i wywołują one nadal obawy. Archetypów współczesnej nam sytuacji, związanej z cywilizacją konsumpcyjną XX wieku, można doszukiwać się w Fin de siecle'u - epoce kontestującej świat mieszczańskich wartości, świat racjonalizmu i utylitaryzmu, związany z rozwojem ekonomicznym świata. Sytuację człowieka takiej epoki, epoki pełnej poczucia wyczerpania, niewiary w jakiekolwiek wartości, świetnie oddaje wiersz Paula Verlaine'a Niemoc.
Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,
[...]
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej?
[...]
W takiej perspektywie trudno jest odnaleźć cel życia. Właściwie problem leży gdzie indziej, trzeba próbować o nim zapomnieć, gdyż ostatecznym celem życia jest upadek, śmierć jaka jest przeciw włóczni złego tarcza, / człowiecze końca wieku?... Głowę zwiesił niemy. Jedyną pociechą, jaka pozostaje, jest szukanie hedonistystycznych uciech, zapomnienia, nirwany. K. Przerwa-Tetmajer pisze Hymn do nirwany, stylizowany na litanię, w której ujawnia się podstawowa prośba podmiotu lirycznego, prośba o zapomnienie. Tego można było szukać w miłości, właściwie zaś w związanych z nią doznaniach cielesnych, tak jak podmiot liryczny w innym wierszu Tetmajera pt. Ja kiedy usta, który, opisując akt seksualny,
mówi, że szuka w nim choć chwilowego zapomnienia - omdlenia myśli. Ucieczka od rzeczywistości możliwa była również dzięki doznaniom estetycznym - impresjonistycznym obrazom świata nieskalanej działalnością człowieka tatrzańskiej przyrody. Jednak nic nie stłumi obaw co do przyszłości. Człowiek pozostaje samotny.
Tylko od nas zależy, jaki system wartości przyjmiemy w życiu. Od niego będzie zależeć cel, który sobie obierzemy, do którego będziemy dążyć. W naszym wieku, w naszym „lepszym od innych XX wieku” doświadczenie wojny, kilkukrotny rozpad i gwałtowne przemiany cywilizacji doprowadziły do zatracenia, zatarcia się
wartości. Dlatego tak częste jest poczucie braku sensu życia czy też znajdowanie go w hedonizmie. Trzeba się ich na powrót uczyć, jest to proces długi i trudny, o czym mogą świadczyć słowa podmiotu lirycznego wiersza Ocalony T. Różewicza: Szukam nauczyciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok i mowę / niech jeszcze
raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności. Wydaje się, że w tej nauce najlepiej jest sięgnąć do sprawdzonych już wzorów.