778


Bolesław Prus „Placówka”

  1. Wstęp prof. T. Żabskiego

a) nota biograficzna

Aleksander Głowacki (1847- 1912)

utworzono Uniwerytet Warszawski, ale rosyjski język wykładowy nie sprzyjał kontynuowaniu nauki

* Głowacki dodatkowo współpracował też z pismami humoryst.: „Muchą” i „Kolcami”

i z konserwatywnym „Kurierem Warszawskim”- tu drukował kroniki

* W „Opiekunie Domowym” zaczął używać pseudonimu BOLESŁAW PRUS

większość utworów Prusa to jednak „szkice” i „obrazki” ---> pisali je również: Konopnicka, Sienkiewicz („Szkice węglem”), Orzeszkowa („Obrazek z lat głodowych”), Gomulicki ---> tworzyli oni, jak malarze, obraz „z natury”, opisywali wygląd rzeczy i ludzi, odtwarzali ich zachowanie, przytaczali dialogi, stworzyli galerię „typów”- przedstawicieli różnych środowisk. *Pisarstwo obrazkowe miało też swoje wady: nie przekazywało głębszej wiedzy o ludziach, ani socjologicznej, ani psychologicznej.

b) geneza „Placówki”

c) topika wiejska w literaturze

d) historia Ślimaka

* PRZESTRZEŃ I CZAS

- wydaje się, że akcja rozgrywa się na terenie zaboru pruskiego, ale kolonizacja niemiecka miała miejsce w całym kraju! <--- dezorientację tę wywołuje fakt, że w powieściach realist. Polska ukazywana była bez zaborców, bo czujna cenzura nie zezwalała na krytykę władcy (czasem tylko pojawia się bliżej nieokreślony przedstawiciel władzy jak żandarm z „Placówki”)

* PRACE I DNI

* DZIEDZIC

scena balowa pogłenia to odczucie: dziedzic podczas tańców sprzedaje byle komu majątek, nie ogląda się na interes i dobro wsi. Obłędny, pseudonarodowy, chocholi taniec wprawia przebierańców w oszołomienie i powszechną niemoc (później tak dzieje się w „Weselu” Wyspiańskiego i w „Popiele i diamencie” Andrzejewskiego- Wajdy)

* KOLONIŚCI

* WALKA ŚLIMAKA O UTRZYMANIE ZIEMI

* Pozytywiści patrzyli na kulturę ludową z niechęcią jako na wyraz zacofania i ciemnoty, za to ludowy mit „świętej ziemi” przyjmowali z aprobatą (np. w wierszu Konopnickiej „Chodziły tu Niemce”, w „Nad Niemnem”, w „Rocie”)

e) morfologia powieści realistycznej

(do XVIII w. pisarze nie respektowali tej reguły- podejmowali kwestie uniwersalne, mogące dotyczyć każdego wymiaru czasoprzestrzennego, dopiero Walter Scott, Stendhal i Balzac nadali opisywanym faktom znamiona typowości historycznej i środowiskowej)

typowość bohatera dotyczy też światopoglądu, obyczajowości, sposobu mówienia, ubioru, wykonywanej pracy, zabawy, myślenia, stosunków rodzinnych, wykształcenia itd.

* POZYCJE NARRATORA

*jest to konwencja lit. obrazkowej- wciąganie czytelnika w rzeczywistość przedstawioną

f) kariera „Placówki”

2. Scena wycinki drzew

Kolonialiści, którzy kupili ziemię od dziedzica, zaprowadzają nowe porządki. Niemcy rankami całą bandą szli do lasu. Chłopi nie wiedzieli na początku, co Niemcy robią w lasach, jednak słyszeli dochodzące stamtąd szmery. W końcu już całkiem wyraźnie dało się słyszeć stukanie siekier i chrzęst przewracających się drzew.

„Las jakby zniżał się, na jego falistym kontuarze ukazywały się coraz to nowe zęby, w oczach ludzkich nikły wierzchołki, w ciemnozielonawej ścianie zaczęły przeświecać jakby szpary, potem jakby okna, wreszcie- wyłomy, przez które wyjrzało niebo, zdziwione, że pierwszy raz, jak świat światem, patrzy na dolinę z tej strony(...) ”

Las porównany został do „liściastego narodu”, który zginął pod „toporem drapieżnym” Niemców.

Tak ginęły drzewa, płakała nad nimi „mgła nocna i kwiliły ptaki pozbawione ojczystych siedzib”.

Prus, pisząc o drzewach uwzniaśla ich rolę. Nadaje im cechy ludzkie- drzewa mówią, wpadają w gniew, szepczą, myślą; posiadają też cechy charakteru- są silne i dumne (jak dąb stuletni), bądź groźne (jak drugi z dębów). Po ich śmierci, płacze natura! Człowiek zaś jest niewzruszony, nie lituje się nad zwierzętami mieszkającymi w drzewach, machinalnie wykonuje swoją pracę, nie słyszy nawoływań i gróśb drzew. Niemcy wyżęli cały „liściasty NARÓD”.

Prus personifikuje drzewa, uosabia je, oddaje im głos, uposaża je w dostojne cechy- powagę, wzniosłość i dumę.

  1. Historia „głupiej Zośki”

„Głupia Zośka” pracowała niegdyś przez pół roku jako pomoc Ślimakowej. Następnie poszła na służbę do dworu. Pewnego dnia znów zjawiła się w domu Ślimaków, niosąc na ręku dziecko. Szukała pracy. Latem pracowała przy żniwach, ale teraz nikt nie chce jej przyjąć z dzieckiem. Ślimakowie nie potrzebowali już jednak pomocy, bo Ślimakowej pomagała Magda, zaś Ślimakowi- Owczarz. Sytuacja Zośki była tragiczna, kobieta żyła w nędzy. Maćkowi Owczarzowi żal było Zośki i dziecka, Zośka chce więc oddać mu swą córkę („Jak chcesz to se ją weź...”). Nalegała coraz gwałtowniej. Oczy „dziko jej błyszczały”, zadowolona była, iż pozbędzie się ciężaru. Nieraz już myślała, by zostawić dwuletnią córkę gdzieś na drodze albo wrzucić ją do wody. Ostrzegła Maćka, by pilnował dziecka i się nim opiekował. W tym czasie gospodyni (Ślimakowa) kazała Zośce siadać do wieczerzy, jej gwałtowne ruchy spowodowały, że głownie rozsypały się po kominie, a jedna padła koło bosych nóg Zośki. „Głupia Zośka” krzyczała, że się pali i wybiegła z domu, jej krzyki długo jeszcze było słychać w chacie Ślimaka. Ślimakowa skwitowała jej zachowanie: „Udaje opętaną, żeby dzieci podrzucać”, była jednak pewna, że Zośka niedługo zjawi się i zabierze swoją córkę. Tak się jednak nie stało...

Parę miesięcy później Zośka trafiła do więzienia. Zarzucano jej żebraninę, włóczęgostwo, nierząd i zamiar podpalenia. Przez rok przenoszono ją z więzienia do aresztu albo do szpitala. Zośka zachowywała się całkiem obojętnie. Wpadała w apatię i przez większość czasu spała. Czasem budziła się w niej tęsknota swobody i myśl o porzuconym dziecku, a wtedy wpadała w furię. Raz w takim stanie nie jadła przez tydzień, później chciała się powiesić na chustce, a za trzecim razem prawie podpaliła więzienie. Wysłano ją do szpitala, a stamtąd niedługo potem odesłano ją do rodzinnej wsi. Gdy wracała wraz z dwoma chłopami do wsi, z drugiej strony nadjeżdżał wóz, który wiózł zwłoki zamarzniętego Owczarza i jej dziecka. Zośka obojętnie przypatrywała się zwłokom, ale gdy sołtys chciał ruszyć wozem dalej, Zośka zaczęła wdrapywać się do nieboszczyków. „Moja dziewucha!... Dajcie mi moją dziewuchę!...”- krzyczała Zośka trzymając się sani. Konie nagle ruszyły i Zośka upadła na śnieg. Chwyciła płozów i sanie pociągnęły ją za sobą. W końcu sanie odjechały, a dziewczyna chciała biec za dzieckiem. Zaraz potem Zośka uspokoiła się i znów wpadła w apatię. Wieczorem Zośka przyszła do Ślimaka i spytała czy może przenocować u niego w chałupie. Ten zgodził się, choć przeczuwał nieszczęście. W nocy Zośka podpaliła chatę, a później i stodołę na podwórku Ślimaka. Była to zemsta, za to, że Ślimak wygnał z domu Maćka i jej córkę- uważała, że to przez niego dziecko zamarzło.

*Naturalizm ---> choroba psychiczna Zośki, brak pomocy i opieki dla chorej- Zośka wychodzi ze szpitala po tym, jak wyleczono jej starą ranę w nodze. Nikt nie zajął się jej psychiką!

  1. Scena zamarzania Owczarza

We wsi mnożą się kradzieże.

Pewnego zimowego dnia, gdy Ślimakowie z synem Jędrkiem wybrali się do kościoła, do chaty Ślimaka przychodzi podróżny z prośbą o pomoc. Maciek Owczarz, który został w domu, pomaga podróżnym naprawić sanie, za co otrzymuje butelkę wódki. Wieczorem, gospodarze wracją do domu i idą spać, także Maciek udaje się do stajni na spoczynek. Przed snem wypija trochę specyfiku od podróżnych i zasypia kamiennym snem. W tym czasie złodzieje trują psa i kradną konie Ślimaka. Rano, dostrzegłszy straty, gospodarz wygania parobka wraz z dzieckiem „głupiej Zośki”. Ślimak mówi, że Maciek będzie mógł wrócić, gdy znajdzie przestępców. Owczarz wędruje więc po śladach koniokradów. Jako że była już noc, Maciek zbłądził. W parobku zbudził się niepokój, a znajda zaczęła płakać. Trafili do wąwozu. Maciek miał świadomość, że może zamarznąć, jednak bronił się przed śmiercią, bo chciał znaleźć konie, by nie poczytywali go za złodzieja. Chodził po wąwozie, nie pozwalał sobie na to, by usiąść, bo wtedy mógłby zasnąć, a tym samym- umrzeć. Zmęczony ciągłym chodzeniem bez celu, postanawia usiąść choć na chwilę. Owinął mocniej sierotę i postanowił chwilę siedzieć, później znów chodzić i tak przeczekać do rana. Zamiast zimna, Maciek czuł jakby po całym jego ciele chodziły mrówki. Owczarzowi roi się, że jest w stajni i czeka na złodziejów, ale zdaje mu się, że wystraszeni złodzieje uciekli. „Owczarz roześmiał się i pomyślał, że już teraz może zasnąć (…) Potem zaraz obudzi się, bo ma coś robić.”. „Co ja miałem zrobić- marzył- Orać?... Ni- przecie już zaorane... Kunie napoić... Jużci, że kunie...” Blask księżyca zaczął padać prosto w oczy Maćka, ale Maciek się nie ruszył. Nareszcie wzeszło słońce, ale Maciek i teraz nie ruszył się. „Zdawało się, że zdziwiony patrzy na plant drogi żelaznej, która leżała kilkadziesiąt kroków od niego”. Wkrótce na plancie kolei pojawił się dróżnik, zawołał na chłopa, lecz Maciek milczał. Dotknął Maćka ręką, następnie począł pędem uciekać tam, skąd przyszedł. Maciek i znajda już nie żyli- „twarz chłopa była twarda jak wosk i twarz dziecka była twarda jak wosk; szron siedział na rzęsach chłopa, a na ustach dziecka szkliła się zamarznięta ślina”.

Dróżnik sprowadził sołtysa i na saniach zabrano zwłoki.

*BOHATEROWIE POWIEŚCI:

http://pozytywizm.klp.pl/ser-611.html - streszczenie „Placówki”



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
(1) Wprowadzenie do nauki o finansach 1id 778 ppt
778
778
778
778
778
778
778
778 779
778
778
NP 778 A 04 BW Płyty gipsowo kartonowe aprobata techniczna dla poddaszy
778
778
(1) Wprowadzenie do nauki o finansach 1id 778 ppt
778
778
778 779

więcej podobnych podstron