Rozdzióbią nas kruki, wrony
Autor: Stefan Żeromski
Głównym bohaterem noweli jest Andrzej Borycki, który nosi pseudonim Szymon Winrych. Akcja rozpoczyna się, kiedy Borycki jesiennym, bladym świtem idzie polną drogą, poganiając ciągnące wóz konie. Jest zmarznięty, przemoczony, wędruje już trzeci dzień. Ma zamiar dotrzeć do Nasielska. Ma przy sobie tylko pustą butelkę po wypitej wódce. Na wozie, ukryta pod gałęziami, znajduje się broń, którą Winrych chce dowieźć powstańcom z okolic Nasielska. Wyraża przekonanie, że chyba tylko on tak zawzięcie chce dopiąć celu, ponieważ męczy się w imię szczytnej sprawy. Latem było mu łatwiej, chociażby z powodu możliwości robienia częstszych postojów. W pewnej chwili na drodze zjawia się oddział wojsk rosyjskich - żołnierze jadą szybko, nie ma możliwości schronić się przed ich wzrokiem. Winrych próbuje uciekać, ale nie bardzo ma dokąd - ma przed sobą tylko drogę i opustoszałe jesienią pola. Ściga go grupa ułanów, po krótkiej pogoni jest przez nich otoczony. Rosjanie szybko orientują się, że na wozie znajduje się broń, a Winrych zasługuje z tego powodu na śmierć. Żołnierze ranią go za pomocą lanc, a konia uśmiercają kulą ze sztucera. Chcą znaleźć jakieś drogocenne przedmioty, ale Szymon nic takiego przy sobie nie ma, więc ze złości masakrują ciało butelką i odjeżdżają, zabierając jeszcze przydatną broń. Jeszcze żywy Winrych modli się i po tym umiera. Jeden koń jest już martwy, drugi szamoce się i łamie sobie nogę o koło wozu. Czas mija, pojawiają się zwabione zapachem krwi kruki i wrony. Dziobią leżące ciała i żywego jeszcze drugiego konia. Ukazane są drobiazgowo czynności ptaków, które wydziobują oczy, wyjadają mózg zmarłego Szymona. Po pewnym czasie drogą nadchodzi chłop z okolicznej wsi, zabiera ubrania Winrycha i jego buty, a także broń. Chce zabić drugiego konia za pomocą założonej mu na szyję pętli, ale nic z tego nie wychodzi. Wraca do domu, później znów przychodzi, by obedrzeć konia ze skóry, chce to samo zrobić z drugim. W międzyczasie grzebie trupa Winrycha i jego konia w wykopanym dole. Umierający koń jakby z żalem patrzy na zwłoki swego pana, nad jego głową krążą drapieżne ptaki.