Polityka - nr 16 (2294), skarby


Polityka - nr 16 (2294) z dnia 2001-04-21; s. 100-105

Na własne oczy

Paweł Lekki

Wyszperaj to sam

Ziemia odmarzła, można w niej grzebać. W pole wychodzą nie tylko rolnicy; także poszukiwacze skarbów. A co potrafią znaleźć, pokazuje m.in. otwarta w Senacie wystawa „Odkrywcy i rabusie w archeologii” poświęcona plądrowaniu stanowisk archeologicznych w Polsce. Zjawisko to nasila się z każdym rokiem, a dyplomowani szperacze są praktycznie bezradni: zawodowi rabusie powodują nieodwracalne straty dla nauki. Problem w tym, że równie wielkie szkody przynosi złe prawo dotyczące znalezisk.

Jedna z aukcji monet w warszawskim Centrum Numizmatycznym wywołała sensację w środowisku naukowym. Sprzedano na niej unikatowe brakteaty (monety bite jednostronnie z cienkiej blachy) z XII i XIII wieku. Na jednej odczytano imię księżnej Heleny, wdowy po Kazimierzu Sprawiedliwym, zapomnianej polskiej władczyni. Tę niewielką monetę sprzedano za 9200 zł. Jeszcze wyższą cenę - 10 100 zł osiągnął brakteat księcia Kazimierza z napisami po hebrajsku. Oficjalnie mówi się, że skarb odkryto pod Krakowem jeszcze przed wojną. Mogło być jednak inaczej. Polskę przeczesują bowiem poszukiwacze skarbów. O ich odkryciach nie zawsze dowiadują się naukowcy i opinia publiczna.

Jedni szukają militariów, inni wolą kosztowności. Wyposażeni w wykrywacze metalu przeszukują pola, lasy i inne miejsca, w których spodziewają się odkryć prawdziwe skarby. Nie jest to środowisko zorganizowane, poszukiwacze trzymają się w małych grupach. Najczęściej znajdują pojedyncze monety: miedziane szelągi Jana Kazimierza, grosze Stanisława Augusta Poniatowskiego, kopiejki i inne, nie posiadające właściwie żadnej wartości materialnej.

Czasem jednak udaje się im odnaleźć prawdziwe skarby - naczynia ze złotymi i srebrnymi monetami.

Znalezione, zagrabione

W latach 1859-1913 na ziemiach wchodzących w skład ówczesnego Królestwa Polskiego odnaleziono i zgłoszono władzom rosyjskim 304 skarby zawierające złote i srebrne monety. A przecież to tylko 54 lata i zaledwie fragment polskich ziem! Informacje na temat tego, co owe skarby zawierały, jak były ukryte i co się z nimi stało, znamy dzięki pracy rosyjskiego badacza V.M. Potina, który przewertował dokumenty utworzonej w 1859 r. w Petersburgu Cesarskiej Komisji Archeologicznej. Według przepisów z listopada 1866 r. każdy, kto odnalazł skarb, musiał niezwłocznie przekazać kosztowności policji, ta przekazywała je władzom guberni, skąd trafiały do Komisji Archeologicznej. Ta zaś badała dostarczone przedmioty i decydowała o ich dalszym losie.

Najcenniejsze monety były kupowane od znalazcy za godziwe pieniądze i trafiały do muzeów lub prywatnych kolekcji. Bardzo często monety po zbadaniu i opisaniu zwracano znalazcy, nic więc dziwnego, że ludzie chętnie informowali o odnalezionych skarbach stosowne władze.

Po II wojnie światowej bodaj najgłośniejszym echem odbiło się w Polsce odnalezienie skarbu w Środzie Śląskiej w 1988 r. Odkryty podczas robót ziemnych zawierał głównie biżuterię monarszą wykonaną przez najlepszych europejskich złotników. Do najwspanialszych i najcenniejszych przedmiotów należy pochodząca z początku XIV wieku korona wykonana najprawdopodobniej specjalnie na ceremonię zaślubin królowej. Minimalna wartość tego zabytku to około 50 mln dolarów. Prócz wielu wykonanych ze złota, często wysadzanych kamieniami ozdób, skarb ze Środy Śląskiej zawierał także 4 tys. srebrnych groszy praskich i 37 złotych florenów z różnych krajów Europy. Wśród monet najcenniejsze to dukat praski i niezmiernie rzadki floren Wacława I Legnickiego.

Nie było już jednak przepisów carskich! Odnalezienie skarbu w Środzie Śląskiej ujawniło całą słabość ówczesnego systemu i obowiązującego, z pewnymi zmianami, do dziś prawa. Bezcenne przedmioty były przez dłuższy czas pozostawione własnemu losowi. Na miejscu nie było odpowiedzialnych za ochronę zabytków służb. Natomiast mieszkańców opanowała prawdziwa gorączka złota. Ludzie przekopywali miejsce odnalezienia skarbu, a wiele drogocennych przedmiotów znaleziono potem także na pobliskim wysypisku gruzu i ziemi.

Nie wyciągnięto żadnych wniosków z faktu, że trzy lata wcześniej podczas podobnych prac na sąsiedniej posesji znaleziono kilka tysięcy monet. Skarb rozkradziono, a wiele bezcennych przedmiotów zniszczono. W jednej z pobliskich pijalni za piwo płacono XIV-wiecznymi groszami praskimi. Jedną ze złotych ozdób przecięto na pół łopatą, bo znalazców było dwóch! Dopiero po pewnym czasie do akcji wkroczyła prokuratura. Część skarbu odzyskano prośbą i groźbą.

Co się opłaca?

Znalazca skarbu często czuje się i zachowuje jak złodziej, gdyż państwo uzurpuje sobie prawo własności do wszelkich przedmiotów, które znalazły się w ziemi przed 1945 r. Sprawa Środy Śląskiej to nie jedyny przykład wadliwego i mało skutecznego prawa - skarby często znikają bez śladu. W okolicy Dąbrówna robotnicy podczas kopania rowu odkryli garniec zawierający 479 monet z okresu panowania Zygmunta III Wazy (grosze, trojaki i szóstaki). Zapewne gdyby nie chwalili się swym odkryciem i sprawiedliwie podzielili skarb, nikt o całej sprawie by nie wiedział. Tak się jednak nie stało i po raz kolejny do akcji wkroczył prokurator, ale wiele monet wcześniej sprzedano.

Trudno oszacować, ile skarbów zawierających monety odnaleziono w ostatnich latach. Z rejestru nagród pieniężnych i dyplomów prowadzonego od 1996 r. przez generalnego konserwatora zabytków wynika, że na wniosek wojewódzkich konserwatorów uhonorowano blisko 30 osób, głównie za zgłoszenia skarbów monet średniowiecznych. Nagrody wahały się od 1000 do 3000 zł. A pojedyncze monety potrafią osiągać na rynku zawrotne ceny kilkudziesięciu tysięcy złotych, czyli równowartość dobrej klasy nowego samochodu. Niedawno na aukcji w Warszawie wyjątkowo rzadka odmiana monety pięciodukatowej Zygmunta III Wazy została sprzedana za 68 tys. zł!

Nikt, oczywiście, nie prowadzi rejestru skarbów niezgłoszonych wojewódzkim konserwatorom zabytków. Nie ma w nich zatem takich oto informacji. Pan X miał niebywałe szczęście. W ciągu jednego roku dwukrotnie w różnych miejscach kraju odnalazł ukryte w ziemi wypełnione monetami naczynia. Za pierwszym razem stało się to 13 marca 1999 r. Na łące odkopał ukryte w garnku 7 dukatów głównie niderlandzkich, a także kilkanaście talarów z okresu panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. Łącznie skarb zawierał ponad 300 monet przede wszystkim z czasów ostatniego polskiego monarchy. Znalazca szacuje jego wartość na ok. 50 tys. zł.

Za drugim razem szczęście uśmiechnęło się do pana X we wrześniu. Tym razem gliniany garnek został rozbity przez pług, a monety rozciągnięte na przestrzeni kilku metrów. Z ziemi podniesiono blisko 150 monet Jana Kazimierza. Przede wszystkim srebrne tynfy i szóstaki. Były tam także 4 monety złote. Całość warta zdaniem znalazcy 9 tys. zł, przy czym znaczny udział w tej cenie ma jedna moneta - dukat wybity w Kopenhadze.

Skarby te nie zostały zgłoszone stosownym służbom, a zostały odnalezione za pomocą detektora metali.

Trefny wykrywacz

Wykrywacz (detektor) metali, urządzenie pozwalające lokalizować pod ziemią przedmioty metalowe, jest zarazem błogosławieństwem i przekleństwem. W ręku archeologa jest znakomitym i często używanym narzędziem badawczym, ale w ręku zawodowego poszukiwacza skarbów jest narzędziem rabunku i niszczenia stanowisk. W wielu krajach (np. w Danii) poszukiwacze działają we współpracy z archeologami i pod ich kontrolą. W Wielkiej Brytanii wydają własne pismo, w którym opisane są i dokumentowane wszelkie ciekawe odkrycia. W Polsce również zdarzają się przypadki owocnego współdziałania archeologów i poszukiwaczy.

Jednak zdaniem sporej grupy archeologów wykrywacz metali to zwykłe narzędzie zbrodni. Zwolennicy tego poglądu skupiają się w niektórych urzędach wojewódzkich konserwatorów zabytków. Sprzeciw swój zaś posuwają do tego stopnia, że gdy wiosną 1997 r. spod Zamku Królewskiego w Warszawie wywieziono na hałdę nad Wisłą ziemię nieprzebadaną archeologicznie, wojewódzki konserwator zabytków archeologicznych odmówił zgody na jej przeszukanie wykrywaczami metali zarówno przez zawodowych archeologów z Zamku, jak i przez grupę amatorów, która wystąpiła z taką inicjatywą obiecując oddać wszystko, co znajdzie i prosząc o przydzielenie fachowego nadzoru. W parę miesięcy później przyszła wielka woda, hałda spłynęła do Wisły i urzędnik pozbył się kłopotu.

Dla generalnego konserwatora zabytków przedmiot wyjęty z ziemi przez poszukiwacza nie przedstawia żadnej wartości, zniszczony bowiem został kontekst znaleziska. W związku z tym człowiek wyposażony w wykrywacz metalu, który znajdzie skarb i fakt ten zgłosi, nie może otrzymać ani nagrody, ani dyplomu. Co więcej może zostać potraktowany jak przestępca w myśl ustawy z 1962 r. (prowadzenie poszukiwań archeologicznych bez zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków stanowi przestępstwo).

Według numizmatyka

Czy rzeczywiście wykrywacz metalu i poszukiwacze skarbów to wróg publiczny numer jeden? Zalecenie 921 z 1981 r. Zgromadzenia Rady Europy na temat wykrywaczy metali i archeologii zachęca muzea i archeologów do nawiązywania i utrzymywania kontaktów z miejscowymi użytkownikami wykrywaczy metali i włączania ich, o ile to możliwe, w uczestnictwo w wykopaliskach pod kompetentnym nadzorem.

Bardzo ważne w tej materii wydaje się także stanowisko innej grupy naukowców, dla których kontekst odnalezienia przedmiotu jest ważny, ale najwięcej wiedzy dostarczają im badania samych znalezisk. Chodzi tu oczywiście o numizmatyków. Dr Borys Paszkiewicz z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej, specjalista w dziedzinie numizmatyki, mówi wprost: - Znaleziska dokonywane przez poszukiwaczy posługujących się wykrywaczami metalu dzięki swej masowości oraz dzięki temu, że miejsca, do których owi poszukiwacze docierają, często nie podlegały jakiejkolwiek obserwacji, tworzą zupełnie nową jakość źródłową. Pokazują zjawiska w obiegu pieniężnym, o których dotychczas nie mieliśmy pojęcia. Monety, które uważaliśmy za rzadkie, nagle okazują się pospolite. Są ich setki, ale nie tam, gdzie dotychczas były dostrzegane.

Archeolodzy twierdzą, że mamy doskonałe prawo, które chroni zabytki archeologiczne. Ale czy naprawdę tak jest? Monety, które ostatnio były prawdziwą sensacją podczas giełdy numizmatycznej w Warszawie, zostały wystawione przez człowieka, który kupił je podobno dwa lata temu w Krakowie na bazarze od pijaczka; ten miał ich pełne kieszenie i usiłował sprzedać za 10 zł! - Zatem jak można mówić, że mamy doskonale funkcjonujące prawo, skoro w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji? - pyta Borys Paszkiewicz. Dlaczego ten skarb nie został natychmiast zabezpieczony przez odpowiednie służby konserwatorskie? Odpowiedź według dr. Paszkiewicza jest prosta - nikt z urzędu wojewódzkiego konserwatora zabytków nie wiedział o jego istnieniu. Znalazca bowiem nie zgłosił tego faktu. A to chyba najlepszy dowód, że polskie prawo jest wadliwe.

Wielkie oczy prawa

Dopóki znalazca skarbu - niezależnie od tego, czy znalazł go przypadkiem, czy też przy użyciu detektora metali - będzie miał poczucie, że ujawniając się utraci skarb, nie można liczyć na lojalną współpracę obywateli z konserwatorami. Tym bardziej że po latach PRL odziedziczyliśmy brak zaufania do służb państwowych. Czegóż wymagać od obywateli, skoro skarb (około 1500 złotych i srebrnych monet), znaleziony w Lubiążu na początku lat 80., przemycono przy udziale ówczesnego aparatu władzy za granicę i sprzedano? Znane są także przypadki, kiedy znikały monety znalezione przez archeologów. Taki los spotkał skarb odkryty w 1960 r. w Wiślicy. Było to około 500 monet z czasów Bolesława Szczodrego.

Obecnie w Polsce trwają prace nad nową ustawą o zabytkach. Ma być ona jeszcze bardziej restrykcyjna. Tymczasem, jak uczy doświadczenie, efekt wprowadzenia jeszcze ostrzejszych przepisów może być odwrotny od zamierzonego. Złodzieje będą dalej rabować stanowiska archeologiczne - oni nie boją się przepisów. Amatorscy tropiciele skarbów, uzbrojeni w łatwo dostępne wykrywacze, przeczesywać będą z nadejściem każdej wiosny pola i lasy. Większość odnajdywanych skarbów, tak jak dzisiaj, nie będzie jednak zgłaszana, gdyż zdecydowanie więcej zarobi się na nich na czarnym rynku. Natomiast urzędnicy będą nadal mówić, że doskonale chronimy zabytki.

Paweł Lekki
Fotografie Norbert Gajlewicz/Forum

Wykrywacze

Najważniejszym i jednocześnie najdroższym elementem wyposażenia poszukiwacza jest wykrywacz, czyli detektor metali. Dla początkujących wystarczą tańsze modele, jednak w przypadku poszukiwaczy monet wykrywacz musi mieć funkcję dyskryminacji (pozwala omijać drobne żelazne elementy, folie, kapsle itp.). Oto orientacyjne ceny niektórych bardziej znanych i dostępnych w naszym kraju:

1. C. scope
Cs 5mx ...... 3600 zł
Cs 4zx ...... 5100 zł
Cs R1 ...... 5600 zł

2. Minelab
Musketeer xs ...... 2000 zł
Sovereign xs-2a ...... 3300 zł
Explorer xs ...... 5300 zł

3. White's
Surfmaster II ...... 3200 zł
Spectrum xlt ...... 4500 zł
6000 Pro xl ...... 4000 zł

4. Fisher m-scope
1225-x ...... 2300 zł
1266-x ...... 3200 zł
Cz-7a Pro ...... 5400 zł

Do niezbędnych elementów wyposażenia poszukiwacza skarbów należy także saperka (wydatek od kilku do kilkudziesięciu złotych) i dokładna mapa okolicy (za kilka lub kilkanaście złotych).

Bardziej znane skarby odkryte w ostatnich latach na świecie

1. Październik 1992 r., Hoxne w hrabstwie Suffolk
Poszukiwacz skarbów z wykrywaczem metalu odnajduje 14 780 monet (w tym 565 złotych) z przełomu IV i V wieku. Skarb zawierał także złote ozdoby i przedmioty wykonane ze srebra. Znalezisko zakupiło British Museum.

2. Lata dziewięćdziesiąte, Alton w Wielkiej Brytanii
Poszukiwacz wyposażony w wykrywacz metalu odnajduje skarb złożony z monet i ozdób celtyckich zakopanych ok. 40 r. n.e. Pośród 256 złotych monet kilkanaście było dotąd nieznanych. British Museum zakupiło skarb za 103 tys. funtów.

3. 1987 r., Kalkriese w Niemczech
Poszukiwacz odnajduje za pomocą wykrywacza 162 denary z czasów cesarza Augusta. To początek jednej z największych sensacji archeologicznych końca XX wieku w Europie. Okazuje się, że jest to miejsce bitwy, w której Germanie pokonali Rzymian. Powiadomieni przez znalazcę archeolodzy odnajdują w tym miejscu wiele elementów uzbrojenia i monet.

4. Lata osiemdziesiąte, Rogozyn w Bułgarii
Odnaleziono skarb zawierający srebrne naczynia. Całość ważyła ponad 20 kg. Naczynia pochodziły z przełomu V i IV wieku p.n.e. Na jednym z naczyń widniało imię Kotysa władcy Odrysów.

5. Przełom lat 70. i 80., Gudme na jednej z duńskich wysp
Dzięki wykrywaczom metalu mieszkańcy odnaleźli złote monety i srebrne ozdoby z III-VII wieku. W wyniku dalszych badań podjętych już przez archeologów odkryto największe skandynawskie centrum władzy, religii i handlu.

Kodeks poszukiwacza

(ze stron internetowych)

1. Trzymaj się z daleka od wszelkich stanowisk archeologicznych i obiektów o wartości historycznej.

2. Nie pozostawiaj po sobie bałaganu. By wydobyć drobny przedmiot z głębokości kilkunastu centymetrów, nie trzeba robić dużego wykopu. Wyjmij odnaleziony przedmiot, a następnie starannie zasyp dołek.

3. Pomóż utrzymać nasz kraj w czystości, a tym samym pomóż sobie. Kapsle, folia aluminiowa, puszki są ostatnimi rzeczami, które mógłbyś wyrzucić - natkniesz się na nie znów, gdy wrócisz w to samo miejsce.

4. Nie wchodź na teren prywatny bez pozwolenia.

5. Zgłoś wszystkie odnalezione przedmioty o wartości historycznej do najbliższego muzeum. Powiadom właściwe organa, jeżeli natkniesz się na stanowisko archeologiczne.

6. Jeżeli znalazłeś amunicję lub inny niebezpieczny obiekt, nie ruszaj go. Oznakuj miejsce odnalezienia i powiadom właściwe służby.

7. Zaznajom się z ustawodawstwem dotyczącym znalezisk.

8. Będąc na wsi respektuj miejscowe obyczaje. Nie niszcz rosnących upraw, nie płosz zwierzyny.

9. Nie unikaj okazji, by pokazać i objaśnić działanie twojego detektora osobie, która o to prosi. Bądź przyjazny, a być może z takiej rozmowy dowiesz się, gdzie można prowadzić interesujące poszukiwania. Staraj się przy tym nie budzić niezdrowych sensacji bajkami o skarbach.

10. Pamiętaj, że jesteś przedstawicielem naszego hobby. Nie psuj nam dobrego imienia.

Wyjątki z rozporządzenia ministra kultury i sztuki z 10 października 1995 r. w sprawie trybu, rodzaju i wysokości udzielania nagród za znaleziska i wykopaliska archeologiczne:

• Znalazcy przedmiotu archeologicznego lub odkrywcy wykopaliska przysługuje nagroda pieniężna lub dyplom.

• Decyzja o przyznaniu nagrody pieniężnej lub dyplomu powinna być podjęta w terminie 3 miesięcy od daty zawiadomienia konserwatora o znalezisku lub dokonaniu odkrycia wykopaliska.

• Nagrodę pieniężną przyznaje się, gdy znalezisko lub wykopalisko posiada wartość materialną.

• Wysokość nagrody pieniężnej nie może przekroczyć 25-krotnego przeciętnego wynagrodzenia w sferze przedsiębiorstw określonego obwieszczeniem prezesa Głównego Urzędu Statystycznego.

• W wyjątkowych przypadkach, gdy znalezisko lub wykopalisko posiada wartość materialną, a także znaczną wartość historyczną, naukową lub artystyczną, na wniosek konserwatora wysokość nagrody pieniężnej może ulec podwyższeniu do 30-krotnego przeciętnego wynagrodzenia.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dz Urz KGP Nr 16
Lwp nr 16
Zestaw Nr 16
Cwiczenie nr 16 Modele przestrzenne (3D) id 998
OBSERWACJA nr 16
Ćw nr 16. Kondensator, Kondensatorem nazywa si? dwa przewodniki elektryczne, odizolowane od siebie n
wniosek pokrzywdzonego o orzeczenie obowiązku naprawienia sz, Wzór nr 16 - wniosek pokrzywdzonego o
teoria polityki nr 3
nr 1 z 16.10.2006aseptyka, studia, 3 rok, Mikrobiologia, pytania, testy, polski, Stomatologia
FIZLAB16, ˙wiczenie nr 16
Elaborat nr 16, Dariusz Jajak nr 11
Wzór nr 15 - porozumienie w sprawie obozu, Wzór nr 16
Elaborat nr 16, Dariusz Jajak nr 11
Wzór nr 15 - porozumienie w sprawie obozu, Wzór nr 16
G 4 1 nr 16 (2)
32 Wzór nr 16
konwencja nr 16
Foliogram nr 16

więcej podobnych podstron