Rząd jest konsekwentny w dekompozycji państwa
Prof. Jan Szyszko
10 lipca 2012
Z prof. dr hab. Janem Szyszko, ministrem środowiska w rządzie PiS, posłem Prawa i Sprawiedliwości, prezesem Stowarzyszenia na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski, leśnikiem, rozmawia Izabela Kozłowska
Ministerstwo Środowiska tworzy ustawę, w myśl której chce zasilić budżet środkami z Polskich Lasów Państwowych...
- To bardzo prosta rzecz. Rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest niezwykle konsekwentny w zakresie dekompozycji państwa i dekompozycji podstawowych interesów Polski. Od wielu lat starał się zdestabilizować Polskie Lasy Państwowe, które są organizacją świetnie funkcjonującą. Pierwszą próbą była koncepcja włączenie Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych, co wiązało się z zabraniem Lasom samofinansowania. To się nie udało, bo społeczeństwo zaprotestowało. Zebraliśmy ponad 1,5 mln podpisów, co spowodowało, że rząd przed wyborami z tego pomysłu się wycofał.
Równocześnie minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział wprost, że po wyborach pierwszą rzeczą, którą zajmie się rząd, będzie prywatyzacja Lasów Państwowych. Jego słowa są teraz realizowane. Zaczyna się przygotowywać zmianę prawa leśnego polegającą na tym, aby deficytowe fragmenty Polskich Lasów Państwowych sprzedać.
Jak swoje działania tłumaczy rząd?
- Mówią, że takie fragmenty lasów, które są daleko oddalone od siedzib nadleśnictwa, najlepiej sprzedać, gdyż dojazdy są zbyt drogie. Aby nie ponosić kosztów, najlepiej oddać je w prywatne ręce. Ten, kto tak mówi, zapomina zupełnie o tym, jaka jest misja Lasów Państwowych. Oprócz produkcji drewna, która z punktu widzenia ustawy zajmuje dopiero piąte miejsce, misją Polskich Lasów Państwowych jest ochrona przyrody, a więc bioróżnorodności, a także ochrona powietrza, wód i gleb. Innymi słowy, misją Lasów Państwowych jest zrównoważony rozwój. Należy korzystać z zasobów przyrodniczych, ale tak, aby były one coraz bogatsze.
Przedstawiciele resortu środowiska zapewniają, że ustawa, nad którą trwają prace, wprowadza zmiany jedynie w zakresie opodatkowania działalności Lasów Państwowych. Jednak według informatora Polskiej Agencji Prasowej, w rządzie rozważana jest też opcja sprzedaży części lasów…
- Jest to mydlenie oczu opinii publicznej. Obciążenie Polskich Lasów Państwowych kolejnymi daninami na rzecz ratowania budżetu państwa to ich destabilizacja, to rozpoczęcie procesu ich prywatyzacji. Jeśli popatrzymy na Lasy Państwowe w Polsce w układzie przestrzennym, to zobaczymy nadleśnictwa, które są bardzo dochodowe. Produkują i sprzedają one dużą ilość drewna. To z tych pieniędzy finansuje się te nadleśnictwa, które nie mogą się same utrzymać. Dotyczy to np. niektórych nadleśnictw w Bieszczadach czy też na wschodnich rubieżach kraju, gdzie w ostatnich dziesięcioleciach zasadziliśmy dużą ilość lasów. Są one młode, przez co nie mogą same się finansować. Zabranie Lasom Państwowym pieniędzy to nic innego jak doprowadzenie ich do bankructwa. Rozpocznie się od sprzedawania małych fragmentów, a następnie proces ten zostanie rozszerzony na całe nadleśnictwa, które kolejno będą określane jako deficytowe.
Jak ocenia Pan dotychczasowe funkcjonowanie Polskich Lasów Państwowych?
- Polskie Lasy Państwowe są wzorem dla tak modnej koncepcji, zarówno w UE, jak i w całym gospodarczo rozwiniętym świecie, jaką jest koncepcja zrównoważonego rozwoju. Zrównoważony rozwój to wzrost gospodarczy powiązany z racjonalnym użytkowaniem zasobów przyrodniczych i przestrzeganiem praw człowieka.
Polskie Lasy Państwowe są tego wyśmienitym przykładem od setek lat. Patrząc nawet na okres po II wojnie światowej, Polacy konsekwentnie realizowali te założenia. Od 1945 r. rąbaliśmy lasy, pozyskiwaliśmy drewno, zaspokajało one potrzeby człowieka i tworzyło miejsca pracy, a mamy większą lesistość kraju, prawie dwukrotnie więcej drewna w lasach i coraz więcej przyrasta tego drewna w przeliczeniu na jeden hektar.
Cały czas chodziliśmy do lasów, polowaliśmy, zbieraliśmy grzyby i jagody i nie straciliśmy ani jednego z dziko występujących gatunków roślin zwierząt i grzybów. Wręcz przeciwnie, gatunki, które już dawno zniknęły z mapy zachodniej Europy i można tam je oglądać albo w ogrodach zoologicznych, albo na zdjęciach i obrazach, są w polskich lasach wręcz pospolite.
Mówię tu przykładowo o żubrach, rysiach, wilkach, bocianie czarnym czy też symbolu polskiej państwowości, jakim jest bielik. To dzięki polskiej kulturze użytkowania przestrzeni mamy takie bogactwo, którego zazdrości nam cały świat. Polskie Lasy Państwowe wspólnie z polskim rolnikiem są autorami tego sukcesu.
Nie dowodzi to, że funkcjonowanie Polskich Lasów Państwowych nie powinno ewoluować. Zdecydowanie tak. Z punktu widzenia bezpieczeństwa ekologicznego państwa powierzchnia Polskich Lasów Państwowych winna wzrosnąć do 30 proc. kraju. Prawo leśne winno ulegać takim zmianom, aby sprostać coraz większym potrzebom społeczeństwa.
Nie należy również zapominać o tym, że po roku 1945 część lasów została przejęta na rzecz Skarbu Państwa z pogwałceniem prawa. Za te lasy trzeba ich właścicielom zapłacić.
Należy również pamiętać o tym, że jest w Polsce miejsce na lasy prywatne. Muszą one mieć jednak zdecydowanie inny charakter niż lasy państwowe. Misją lasów państwowych musi być bezpieczeństwo ekologiczne państwa, a więc zapewnienie każdemu z nas dobrego powietrza, dobrej wody i trwałości występowania dziko żyjących gatunków. Lasy prywatne muszą zapewniać potrzeby ich właścicieli, które mogą, ale niekoniecznie muszą być zbieżne z potrzebami państwa.
Dlaczego tak ważne jest, by Polskie Lasy Państwowe pozostały w rękach państwa?
- To jest nasze dziedzictwo. Lasy Państwowe były od zawsze traktowane jako srebra narodowe. Jagiełło, wybierając się na wojnę, korzystał z lasów: polował w nich, przygotowywał zapasy mięsa, po to, aby wojsko mogło się wyżywić. Po wygranej wojnie lasy regenerowały swój potencjał.
- Po I wojnie światowej, kiedy odzyskaliśmy niepodległość, prezydent w swoich pierwszych dekretach określił rolę i znaczenie Lasów Państwowych. Zaznaczył w nich, że Lasy mają służyć całemu społeczeństwu, mają zapewnić dobra leśne dla całego społeczeństwa.
Jednocześnie ustanowił, że Lasy nie mogą „wyciągać ręki” po pieniądze z budżetu - mają się same finansować. Ustanowił także, że Lasy Państwowe mają stosować zasadę planowania. Co dziesięć lat sporządzano plan, na podstawie którego Lasy miały zaspokajać potrzeby społeczeństwa w dobra (drewno, grzyby, jagody, zwierzyna łowna) i dóbr tych nie mogło być nigdy mniej na koniec.
Jak wspomniałem, były to dekrety prezydenta II RP, które w generalnych zasadach dotrwały do obecnych czasów. Był jeden wyjątek w czasie II RP. Budżet państwa dofinansował Lasy Państwowe i wykupił od prywatnych właścicieli ponad 400 tys. hektarów lasów. To biedne państwo wykupiło tyle hektarów. Natomiast to „bogate” państwo Tuska, będące „zieloną wyspą” na mapie świata, postanawia sprywatyzować i sprzedać Polskie Lasy Państwowe komuś, kto ma pieniądze, a więc jak przypuszczam, głównie nie Polakom.
Patrząc na Lasy Państwowe, trzeba pamiętać o tych wszystkich ludziach, którzy stoją przy szosach i sprzedają jagody, grzyby, co wspomaga ich budżet rodzinny. Pieniądze z handlu tymi dobrami pochodzącymi z lasów wnoszą do budżetów rodzinnych blisko 2 mld zł.
Rząd PO - PSL „zadbał o tych ludzi”. W końcu ubiegłej kadencji wprowadził prawo, które zabrania handlu przy drogach. W myśl przeforsowanych przez PO - PSL przepisów wprowadzono zakaz handlu zebranymi, grzybami i jagodami przy szosach. W trosce o „bezpieczeństwo” nakazano sprzedaż na targowiskach. Cóż to oznacza? Biedna osoba, która zebrała trochę jagód i pragnie uzyskać pieniądze na swoje potrzeby, będzie musiała kupić bilet na dojazd do miasta i zapłacić placowe. To nowy podatek od najbiedniejszej części społeczeństwa.
Całe szczęście, że polskie społeczeństwo jest jeszcze normalne i obowiązujące prawo PO - PSL w tym zakresie nie jest respektowane. Prawdopodobnie to mocno boli obecną koalicję rządową i dlatego chce doprowadzić do prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych. Wtedy będzie „porządek”. Prywatny właściciel nie pozwoli chodzić po swoich lasach, a osoba sprzedająca nie będzie stała przy drodze, gdyż nie będzie miała czego sprzedawać.
W jaki sposób Polacy mogą ochronić Polskie Lasy Państwowe? Patrząc na brak reakcji decydentów na ponad 2 mln protestów, tysiące maszerujących osób w obronie Telewizji Trwam i liczne uchwały rad...
- Decydenci są „głusi”, gdyż realizują swój najważniejszy cel - destabilizację państwa polskiego. Są świadomi, że destabilizacja pozbawi ich sędziego, a co za tym idzie - nie będzie także kary za wszystkie ich antypaństwowe, a więc antypolskie działania. Raz pokazaliśmy, że nie pozwolimy na sprzedaż Polskich Lasów Państwowych. Z całym społeczeństwem będziemy musieli pokazać to jeszcze raz.
Dziękuję za rozmowę.
Izabela Kozłowska