Zacznę od pozornie przypadkowego zestawu przykładów, które mają jeden wspólny mianownik. Na początek - epizod z bardzo dalekich Kresów Wschodnich, o którym lubiła opowiadać ze szczegółami moja Mama: „...Pewna dziewczyna po zawodzie miłosnym odeszła w nieznane i wszyscy myśleli, że popełniła samobójstwo, ponieważ na parę lat ślad po niej zaginął. Potem przypadkowo zobaczyły ją dzieciaki zbierające grzyby (była naga i miała włosy do pasa). Gdy malcy zaalarmowały wieś, mieszkańcy ruszyli na poszukiwania i znaleźli ją. Próbowała uciekać i wyrywała się z taką siłą, że trzeba było czterech krzepusów, aby ją obezwładnić. Dziewczyna została umieszczona w zakładzie dla obłąkanych, gdzie wkrótce zmarła...” Nic w tym dziwnego - bo słynne dzieci-wilki również źle znoszą powrót do cywilizacji i żyją krótko. (Chyba że uda im się uciec na powrót do lasu, tak jak niedawno jednej Filipince.) Jeśli jednak chodzi o opowieść Mamy, zagadka jest w czymś innym: jak tamta Kresowianka wytrzymała te parę lat w LESIE i to w stronach, gdzie zimą jest ponad metr śniegu, a temperatury minusowe regularnie przekraczają 30 stopni?!
Tamten przykład był zapewne wyrazem desperacji i buntu. Czy to było TYLKO szaleństwo a nie świadomy wybór alternatywnej WOLNOŚCI? Tego się już nie dowiemy, ale na pewno nie byli „szaleńcami” łagodni i artystycznie uzdolnienie Jaganowie - wymarli mieszkańcy Ziemi Ognistej (południowego krańca Ameryki). Nie nosili ubrań, nie budowali nawet chat, mimo iż w środku zimy (na Półkuli Południowej jest to lipiec) - temperatura spadała do minus ośmiu stopni. (Wytępili ich misjonarze, bo kazali nosić ubrania, które w tamtych stronach były wiecznie mokre, co przyczyniło się do epidemii grzybic i gruźlicy - to inna historia.)
Kolejną mroźną ciekawostką jest joga tybetańska zwana TUMMO. „Tummani” (czyli mnisi praktykujący te sztuką cielesno-duchową) - żyją nago w jaskiniach bez drzwi i sprzętów domowych na wysokości ponad 2700 metrów w Himalajach. Urządzają też dorocznie osobliwe zawody: siadają wokół przerębli w temperaturach minus kilkanaście stopni i suszą na gołych grzbietach przemoczone prześcieradła.
A teraz dwie ciekawostki prosto z Polski: Mój sąsiad zza ściany słynął z tego, że przez całą zimę chodził w koszulce z krótkimi rękawami, a największy szok zaaplikował znajomym, gdy w sieci zamieścił gołą sesję zdjęciową wraz ze swoją małżonką... ZIMĄ NA ŚNIEGU I LODZIE. (Tarzali się jak na plaży) Niestety, skończyło się to dla niech źle: bowiem prowadzili prywatne przedszkole - a po tym fakcie ktoś doniósł władzom i interes padł. (Teraz chyba sprzedali lub zamienili mieszkanie i wynieśli się w inne miejsce.)
Ostatni przykład dotyczy innej - pozornie odległej kwestii. Kilka lat temu pewien facet (bodajże z Wrocławia - nie udało mi się zdobyć adresu) ciężko zachorował i właściwie cudem uratował go jeden ze znanych bioterapeutów. Ten człowiek wrócił do pracy ale PRZESTAŁ W OGÓLE JEŚĆ. Mimo to po upływie pół roku był w dobrej formie i miał normalną wagę, więc zaczął poszukiwać placówki medycznej lub w ogóle naukowej, żeby zbadano - co się właściwie z nim stało? Abstrahując od kilku znanych (i przy tym bardzo prymitywnych) oszustw - nie znalazł nawet śladu zainteresowania. Reagowano tylko kpinami lub złością: „Kogóż mogą obchodzić takie dziwactwa i bezsensowne wyczyny! Daaaj pan spokój, bo mamy poważniejsze tematy!”
Co te wszystkie przykłady mają ze sobą wspólnego? Otóż wszystko, co jest pod względem ewolucyjnym nowe i przełomowe - w początkowej fazie może mieć cechy bardzo osobliwego „wybryku-paragnomenu” - który jednakże nie jest początkiem procesu chorobowego, tylko przekształca się w NOWĄ JAKOSĆ. Kiedy tą drogą powstanie nowy rodzaj ludzki? A no, zapewne wtedy - gdy jakaś para „odmieńców” dochowa się potomstwa o trwale zmienionych cechach i nikt im w tym nie przeszkodzi! A kiedy NIKT im nie przeszkodzi? No cóż... Zapewne wtedy, gdy nowe właściwości staną się przysłowiową „brzytwą” - jakiej się chwyci zagrożony gatunek...
Żeby zakończyć niniejszy artykulik odpowiednia pointą - dodam parę rzeczy, które pozornie są caaaaaaałkiem dalekie: 40 procent mieszkańców Zachodniej Europy cierpi na dotkliwe bóle niewiadomego pochodzenia, na które nie pomagają żadne środki... Wśród młodzieży USA szerzy się plaga samookaleczeń... Zaburzenia emocjonalne, depresje, nerwice i samobójstwa staj się plagą przede wszystkim w krajach najbogatszych... Psycholodzy przysłowiowo dwoją się i troją, wymyślają coraz to nowe teorie, oskarżają rodziców i nauczycieli, starają się wyeliminować z życia dzieci i młodzieży jakiekolwiek „stresy” (nawet wymóg zwykłej odpowiedzialności, przyzwoitości i obowiązkowości!) - a jest coraz gorzej. Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta. Wystarczy usunąć z życia danego człowieka zimno, głód, ból, strach, zmęczenie - a wtedy Życie samo straci sens, a BOLEĆ I MĘCZYĆ zacznie dosłownie WSZYSTKO, a nie będzie na to żadnego lekarstwa! Chyba że przyjdzie jakiś wielki kryzys i krach, który zmusi ludzi do szukania całkiem nowych rozwiązań awaryjnych i NOWYCH WARTOŚCI...
Do kompletu całkiem zaskakujących plag cywilizacyjnych można dołączyć także bulimię i anoreksję. Jak reaguje psychika człowieka, który od dziecka nie zaznał NATURALNEGO głodu? A no - cały jego „garnitur' zachowań instynktowych i emocjonalnych dosłownie wariuje. Może być nawet tak, że w życiu tego samego człowieka wystąpi huśtawka skrajnych nastawień od chorobliwego obżarstwa do jadłowstrętu. Nie zapominajmy tez o seksie. Obok stereotypu wszechwładnej pornografii i kultu orgiastycznego hedonizmu - funkcjonuje też zjawisko w zasadzie nowe: SEKSOWSTRĘT (!). Według różnych źródeł, w Zachodniej Europie blisko 40 procent ludzi obojga płci - to osoby, które wyrzuciły seks ze swojego życia.
Aby tę naszą chorobliwie i karykaturalnie rozbuchaną „Cywilizację” ukazać odniesieniu ewolucyjnym i historycznym, przypomnę że różnego rodzaju przerosty i deformacje były cechą wszystkich gatunków wymierających: „...Mamut miał tak monstrualne siekacze, że nie mógł normalnie się odżywiać... Straszliwy tygrys szablastozęby był skutecznym mordercą. ale nie mógł normalnie jeść... Sześciometrowy leniwiec olbrzymi musiał na śniadanie zjeść dwadzieścia młodych drzewek, ale w powodu swojego gigantyzmu nie był zdolny do migracji, gdy nadeszła Epoka Lodowa... Megaceros (zwany też „Jeleniem Irlandzkim”) - z powodu posiadania czterometrowego poroża nie mógł żyć w lasach, więc tonął w bagnach...” Można mnożyć podobne przykłady, a jeśli chodzi o rodzaj ludzki, to doszło do tak chorobliwej eskalacji, jeśli chodzi o agresywność, wybujałe ambicje, chciwość, megalomanię, nerwice, obsesje, różne psychozy oraz objawy skrajnego upośledzenia i dysocjacji - że już od dawna bezsilni są filozofowie, psycholodzy, socjolodzy, teolodzy - a nawet nacjonaliści pragnący zbudować jakiś „idealistyczny” kraj tylko dla SWOICH...
Kończę retorycznym pytaniem - jako pragnący uprzedzić ewentualne zarzuty, spadające na moją kontestacyjną głowę: Czy na pewno „zwariowałem” przez to, że stawiam na generalny ZWROT EWOLUCYJNY??? Jedno jest pewne: jeśli ktoś nie chce się w tym aktualnym szaleństwie XXI wieku zatracić, musi uruchomić wszelkie możliwe rezerwy duchowe i biologiczne... No i nie obejdzie się bez całkiem nowych relacji w dialogu Yin i Yang - czyli rewizji bardzo chorych i skrzywionych tradycji w kontaktach między Kobietą a Mężczyzną... :)))
Niniejszy artykulik dedykuję Halinie Baran - która mnie zainspirowała do kolejnego kroku naprzód w moich „apokaliptycznych” dążeniach autoewolucyjnych :)))
Eryk Swarożecki