Niezwykle ważny w pracy kolonijnej, która ze swojej specyfiki ma bardzo ograniczony czas, jest sam początek - czyli pierwsze 2-3 dni. W tym czasie zadaniem kierownictwa i wszystkich wychowawców jest
1. wprowadzenie dyscypliny
czyli „zapanowanie” nad wszystkimi uczestnikami i nauczenie ich takiego zachowania, które będzie zgodne z obowiązującym, wypracowanym regulaminem. Im grupa jest liczniejsza, im mniej znana, tym zadanie jest trudniejsze. Nieodzowną pomocą dla wychowawców będzie ich jednolitość, jedność w wymaganiach, wspólny front. W żaden sposób nie można pozwolić na podważanie autorytetu, czy to wobec siebie, kierownictwa, czy innego personelu. Jest to najmniej przyjemny moment pracy wychowawczej, wymagający żelaznej konsekwencji i stanowczości. Wiemy, jak ważne jest < pierwsze wrażenie > i bardzo chcielibyśmy atrakcyjnie rozpocząć, dobrze < nastroić > grupę i szybko związać ze sobą. W imię tych celów poszerzamy granice, przymykamy oczy na niewłaściwe zachowania - wchodzimy w źle rozumiane kumplostwo. Pamiętajmy, że dzieci przyjeżdżające na kolonie zostawiają za sobą rodzinę, szkołę, czyli instytucje w pewien sposób je kontrolujące, korygujące. Normy odpowiedzialności za zachowanie dziecka bardzo się rozszerzają i czując <powiew wolności > są zdolne do ryzykownych i brawurowych zachowań. Ograniczony czas kolonii, przy dużej liczbie uczestników, nie daje możliwości wspólnego wypracowania norm i zasad obowiązujących wszystkich.[2]
Przyjmujemy więc, że dzieci wybierając tę formę wypoczynku zorganizowanego akceptują niejako a priori ustalone zasady i obowiązujące regulaminy. A tych z pewnością będzie kilka : regulamin kolonii, regulamin ośrodka z którego korzystamy, BHP, właściwego poruszania się po drogach, p/pożarowy, zasady bezpiecznej kąpieli itp., a nade wszystko zasady dobrego wychowania.
Jeżeli przez pierwsze dni nie uda nam się w odpowiedni sposób zdyscyplinować kolonii, dalszy, upływający czas będzie ogromnym utrudzeniem dla wychowawców, świadomych swojej całościowej odpowiedzialności za życie, zdrowie i udany wypoczynek powierzonych im dzieci. Oczywiście, obawę przed niebezpiecznymi sytuacjami, zagrażającymi dzieciom nosi w sobie każdy wychowawca, jednak świadomość, że dołożyło się wszelkich starań, aby je ochronić niejako łagodzi tę odpowiedzialność, tak w sensie moralnym jak i prawnym.
Z pewnością będą zdarzały się sytuacje, w których dzieci świadomie, a może i przekornie będą łamały ustalone zasady i prawa. Nie szczędźmy wtedy naszej dezaprobaty, nie bójmy się wyciągać konsekwencji - ustalonych i zaaprobowanych przez nie same.[3] Takie działania na pewno przyniosą więcej pożytku niż szkody, gdyż uczą szacunku do wzajemnych zobowiązań i siebie nawzajem.
Grupa kolonijna akceptująca i realizująca ustalone zasady, jest zwykle bardzo plastyczna i zaangażowana w przygotowany program kolonijny. Dobry początek, to dobra inwestycja i mocny kapitał pozostałego czasu wypoczynku. Dzięki temu wychowawca, choć czujny i uważny przez cały czas trwania kolonii, może największą część swojej energii poświęcić na
2. maksymalne uatrakcyjnienie programu
Chodzi o to, aby dostarczyć niezapomnianych wrażeń, mocnych przeżyć i radosnych tematów do wspomnień na cały rok szkolny. Jest to olbrzymie zadanie dla całego zespołu wychowawczego. Pomysłów jest wiele - niektóre „stare jak świat”. Najważniejsze jest jednak dobre ich przygotowanie, odpowiednia oprawa czyli inaczej scenografia, choreografia, reżyseria...,ponieważ scenariusze mogą się z równym powodzeniem powtarzać. Przykładowy <zestaw> kolonijny zawiera m.in.
Ø wybór Miss i Mistera Kolonii, czyli konkurs z zadaniami na najsympatyczniejszą parę kolonijną ( świadome przeakcentowanie z oceny urody na ocenę zachowania )
Ø imprezy „parasakramentalne” czyli chrzest - dla „pierwszaków” i śluby kolonijne - dla wszystkich ... zakochanych. Trzeba pamiętać, aby nie wprowadzać zbyt dużo napięcia emocjonalnego, przy organizowaniu tego typu zabaw. Wśród kolonistów krążą niesamowite historie o konkurencjach, które należy zaliczyć podczas chrztu, czyli popularnego mianowania na kolonistę . Dzieci boją się bólu i upokorzeń, co może wywołać reakcje ucieczkowe, płaczliwość, odmowę udziału w zabawie.
Ø Konkurs Młodych Talentów czyli całodniowy happening: plastyczny, muzyczny, recytatorski, taneczny, teatralny, kabaretowy, naukowy, na najśmieszniejszą minę...i jeszcze inny - jeżeli się znajdzie godny zaprezentowania artysta.
Ø Dyskoteka, czyli tzw. dawny wieczorek zapoznawczy, wieczorek pożegnalny i być może nie jeden <środkowy>. Można dodatkowo wzbogacić ów wieczorki konkursami, wyborami, zadaniami, dedykowaniem piosenek, pisaniem liścików (poczta francuska)- co wzbudza najwięcej emocji.
Ø Podchody, biegi terenowe- jeżeli mamy sprzyjającą ku temu okolicę. Można zaryzykować i - w bezpiecznych warunkach - zorganizować -taką atrakcję nocą, (wczesnym rankiem), wymyślając przy tym niesamowite historie o topiącym się statku czy poszukiwaniu zaginionej arki i niezbitych dowodach na jej istnienie.
Ø Igrzyska sportowe. Konieczne dla chłopców, zalecane dla dziewcząt. Mecze piłki nożnej, siatkowej, koszykowej, ping-pong, badminton, biegi, skoki, rzuty, sztafeta, zawody pływackie, wieloboje z wymyślanymi zadaniami, piłkarzyki, szachy, ringo itp. Dobrze jest też rozegrać choć jeden mecz drużynowy kadra - koloniści , ucząc przy tym tak ważnej zasady fair-play.
Ø Teleturnieje. Różnego rodzaju, wzorowane na tych najbardziej znanych, telewizyjnych jak : Miliard w rozumie, Miliarderzy, Jeden z dziesięciu, Jaka to melodia ?, Wielka gra, Familiada itp. Dużą inwencją można się wykazać przy układaniu pytań: śmiesznych, podchwytliwych, np. z dziedziny życia kolonijnego, czy też poważnych, choć dostosowanych do wielu rozwojowego dzieci.
Ø Ognisko. Koniecznie ze śpiewami, gitarą, kiełbaskami, ziemniaczkami... i wszystkim, co wprowadza w nastrój przyjaźni, braterstwa.
Ø Dni tematyczne, czyli cały dzień przeżyty w tonacji indiańskiej, ludowej, wojskowej, bajkowej... [4] Jest to niezwykle atrakcyjna forma organizacji całego dnia. Np. podczas dnia indiańskiego wszyscy stanowimy jedno plemię, zaś poszczególne grupy są odmiennymi szczepami. Każdy szczep wybiera swoją nową nazwę, nadaje nowe - obowiązujące imiona, wymyśla okrzyk, piosenkę, taniec, stroje, maluje twarze, buduje totem i przygotowuje się , aby jak najlepiej zaprezentować swój szczep przy wieczornym ognisku. Zabawa na całego.
Ø Dobrym pomysłem - przy większej liczbie kolonistów - jest zorganizowanie < rodzinek > do różnego rodzaju konkurencji i zawodów. Polega to na losowym - przypadkowym - wyborze uczestników z różnych grup wiekowych, mieszanych: chłopców i dziewcząt. Pomaga w szybkiej integracji całej kolonii, uczy współpracy, opieki nad młodszymi, zapobiega niezdrowej rywalizacji między grupami.
Ø Koniecznie trzeba zainteresować dzieci okolicą w której przebywają. Wędrówki krajoznawcze, poznawanie folkloru, zwyczajów ludowych, zwiedzanie miasta - to ważny element poznawczy i edukacyjny. Po powrocie do domu dziecko powinno z łatwością wskazać na mapie miejsce kolonii, oraz opowiedzieć o jego najciekawszych atrakcjach. Wiadomości zdobyte podczas zwiedzania można wykorzystać przy okazji różnych konkursów, teleturniejów- uprzedzając przy tym dzieci, co dodatkowo zaostrzy uwagę, zmusi do myślenia. Warto też nie przesadzać z propozycjami na miarę człowieka dorosłego. Pamiętam, że jako mała dziewczynka - uczestniczka kolonii - zostałam zabrana na wycieczkę do Wielkiego Miasta, gdzie jedyną przygotowaną atrakcją było wejście do opery, na niespełna 3 godz. arię, której tytułu nie pomnę. Pamiętam nasze ogromne znudzenie, śmiechy, poczucie niestosowności ubioru i groźne uwagi wychowawców. Doceniam dobre intencje organizatorów, jednak atrakcja była - jak dla nas - zbyt poważna, tym bardziej, że została wybrana jako z trzech propozycji. Pozostałe to film Walta Disneya i pokazy cyrkowców radzieckich.
Ø Jeżeli wychowawcy odważą się podzielić z kolonistami swoimi licznymi talentami, można z całym powodzeniem zorganizować różnego rodzaju warsztaty: muzyczne, plastyczne, teatralne, taneczne itp. W ich prowadzeniu warto korzystać z całkiem prostych, a nader atrakcyjnych i co istotne tanich metod. Np. do warsztatów plastycznych zużywamy to, co przyroda nam oferuje: konary, gałązki, liście, kamyki, szyszki, muszle, kwiaty itp., a w muzycznych przydadzą się ścieżki dźwiękowe znanych współcześnie szlagierów, ew. popularne instrumenty muzyczne, czy przedmioty je zastępujące. Warsztaty taneczne poprowadzimy mając chociażby kasetę tańców integracyjnych KLANZY i trochę poczucia rytmiki. A może wśród dzieci znajdą się wybitnie uzdolnione artystycznie, które będą chciały podzielić się swoimi umiejętnościami? Sprawą najprostszą byłoby zatrudnienie odpowiednich instruktorów - co raczej nie jest, ze względów finansowych zbyt częstą praktyką.
Bardzo ważne jest, aby była możliwość prezentacji swoich prac, czy nowych umiejętności przed szerszym gremium. Nie oszczędzajmy na słowach pełnych uznania i zachwytu nad efektem końcowym - a zwłaszcza doceńmy twórcze zaangażowanie. To czynnik bardzo inspirujący. Prezentacja na forum pozwala poczuć się prawdziwym artystą z prawdziwa publicznością.
* Im więcej energii, pomysłów fantazji, twórczości
Im bardziej kolorowo, strojnie, z humorem
-tym lepiej.
Wsłuchajmy się w pomysły dzieci. Pozwólmy wyobraźni działać. Nie wszystkie pomysły muszą być zrealizowane, ale jeżeli zostaną wypowiedziane, dadzą poczucie dużej wolności, możności, pobudzą cenną energię. Inicjujmy, inspirujmy dbając o to, aby nie było atmosfery szkolnej rywalizacji, robienia czegoś na ocenę. Dbajmy o dobry klimat - klimat radosnej twórczości. Przy planowaniu programu warto korzystać z własnych pomysłów wypróbowanych zabaw, oraz ze scenariuszy, dostępnych na rynku w szerokim zakresie. Wybierajmy najlepsze i dołóżmy wszelkich starań, aby cała oprawa była oryginalna, ciekawa, fantazyjna.
Ø Kolonie, to też miejsce i czas na podjęcie poważnych tematów, nurtujących, współczesnych problemów- dot. wartości moralnych, religii, z dziedziny profilaktyki, promocji zdrowego stylu życia, komunikacji, okresu dojrzewania itp.[5] Sprzyja ku temu atmosfera otwartości i poczucia bezpieczeństwa, które daje „niezagrażający”, a tym samym bezpieczny wychowawca. Zadziwiające, jak w wiele sekretów, poufnych zwierzeń zostaje się wtajemniczonym w tak krótkim czasie ! Słuchajmy zawsze uważnie, z powagą i szacunkiem - bo jest to zwykle jedyna forma pomocy, którą możemy zaoferować.
Ø Może się zdarzyć, że grupa (najczęściej dziewczęta, z dużych miast) będzie dążyć do biernego wypoczynku. Na pytanie : Co chcielibyście robić ? chórem odpowiadają -nic!, tzn. zostać w pokojach i leżąc brzuchem do góry - rozmawiać. Takie pragnienia mogą wyrażać potrzebę „złapania oddechu”, dania czasu tylko dla siebie, relaksu - jako antidotum na ciągły pośpiech i napięcie. W dobrze skonstruowanym programie jest i na to czas. Oczywiście, nie cały dzień, ale wtedy, gdy funkcjonowanie organizmu i aktywność psycho-fizyczna spada w sposób naturalny, tzn. w środku dnia, po obiedzie. Także wychowawca może podczas ciszy poobiedniej chwilowo odpocząć, czy uzupełnić konieczną dokumentację.
Jakkolwiek wielość i różnorodność dobrych pomysłów na zabawę - to rzecz konieczna, jeszcze ważniejszą, wręcz niezbędną sprawą jest
3. Tworzenie, dobrego klimatu - radości, zadowolenia, szczęścia
Zostawmy nasze sprawy, problemy na boku i wejdźmy w nową rzeczywistość. Od nas samych zależy, jaką atmosferę wytworzymy w grupie. Od naszego pozytywnego nastawienia nie tylko na początku, ale i przez cały czas trwania kolonii . Jest to czas dzieci, nie nasz. My jesteśmy dla nich - nigdy odwrotnie.[6] Dlatego trzeba świadomie zaplanować, niejako zarezerwować sobie, na cały czas kolonii, dużą porcję optymizmu, dobrego humoru, zapas energii.
Ø Na kolonie dzieci przyjeżdżają z różnym bagażem doświadczeń i są różne. Ale wszystkie potrzebują uwagi, akceptacji, docenienia. Starajmy się być jak najwięcej dla nich, dając tyle emocjonalnego wsparcia, na ile nas stać. Gdy zostaną zauważone, wysłuchane, pokochane, poczują cię naprawdę szczęśliwe. Reszta może być już tylko dodatkiem
Ø Zmęczenie i trud, który niejednokrotnie będzie nam towarzyszyć trzeba przykryć szczerym i promiennym uśmiechem. Klęską byłoby dać dzieciom odczuć, że wiele nas kosztuje ich obecność, czy też nie zostało w pełni docenione nasze poświęcenie. Szybko zapominajmy o przykrościach i wpadkach naszych dzieci - przecież są cały czas na drodze rozwoju, w trudnym procesie okresu dojrzewania. Nie chowajmy uraz, nie miejmy faworytów. Starajmy się wciąż uczyć nowego, świeżego spojrzenia, które doceni piękno i wartość osoby, przyznając jej prawo do popełniania błędów i ich naprawy.
Ø Na każdej, nawet najlepiej prowadzonej kolonii, możemy spotkać dzieci, które bardzo tęsknią za swoim domem, rodzicami, rodzeństwem, kolegami... Zazwyczaj jest to ich pierwszy wyjazd i jak zaznaczają ostatni. Tęsknota ta nie pozwala im na pełne zaangażowanie w program, izoluje od grupy, wywołuje płaczliwość, odmowę spożywania posiłków, hipochondryczne bóle. Znalazły się w sytuacji dla siebie nieznanej, która wywołuje niespodziewane i nieplanowane reakcje emocjonalne. Z pewnością jest to sytuacja trudna dla wychowawcy, która w jakimś stopniu również dezorganizuje i obciąża grupę. Starajmy się nie doszukiwać czyjejkolwiek winy: własnej, czy dziecka i jego rodziców. Co można zrobić? Jeśli wielokrotnie rozmawialiśmy z dzieckiem przy pozytywnym wsparciu grupy, a ono stale domaga się możliwości powrotu do domu, mamy obowiązek przedstawić tę sytuację jego rodzicom. Jeżeli jest to możliwe, warto umożliwić dziecku częstszy kontakt z nimi np. umówić się na systematyczne rozmowy tel., czy odwiedziny. Natomiast, jeśli zostanie podjęta decyzja o opuszczeniu kolonii, dobrze jest serdecznie porozmawiać z rodzicami o dziecku. Czasami konieczna jest swoista jego obrona przed pretensjami rodziców dotyczącymi niskiej odporności psychicznej dziecka, mazgajstwem, <nie sprawdzeniem się> zwł. chłopcy, czy też dodatkowymi kosztami. Wspierajmy takie dzieci żelaznym argumentem <że one tak tęsknią za rodzicami - z miłości>
Ø Dobrą atmosferę w grupie tworzy wychowawca, który dzieci ujmie sobą, zdobędzie autorytet i wzbudzi zaufanie. Jakże ważna jest w tym
4. postawa wychowawcy
Ø Wiadomo - pracujesz tym, kim jesteś ! Nie sposób się ukryć będąc 24h/na dobę do dyspozycji dzieci, na pełnych obrotach. Ich wnikliwe i jasne spojrzenie wychwyci wszelkie nasze lawirowania, uniki. Być może, że słaby nasz przykład, nie będzie decydujący w ich życiu, wszakże, czy można nosić zaszczytny tytuł „wychowawcy” pozwalając sobie na bylejakość i miernotę? Miejmy świadomość przemożnego wpływu na dzieci, oraz poczucie spełniania ważnej misji. Nasze zachowanie niech wyraża postawa Mądrego i Kochającego Dorosłego. Bądźmy autentyczni, akceptujący, rzetelni i uczciwi. Nasza rzetelność i przejrzystość z pewnością „otworzy” dzieci. Pewien młody mężczyzna zwierzył mi się kiedyś, jak ważny był dla niego kontakt z wychowawcą na kolonii, kiedy był młodym, zbuntowanym nastolatkiem. Był to przełom w jego życiu. Pozwolił uwierzyć w siebie, zainspirował do działania, zachęcił do twórczego i dobrego życia. Nigdy więcej nie spotkał ów znaczącego wychowawcy, ale jego obraz i słowa nosi w sobie po dziś dzień.
Ø „Bądź takim wychowawcą jakiego sam chciałbyś mieć” To może brzmieć jak slogan, podobny w formie do innych. Jednakże, ile jest w tym ów banalnej, oczywistej prawdy!
„Mój” wychowawca, to
5. wychowawca zaangażowany i współpracujący.
[1] Inną funkcje spełniają wspólne wyjazdy weekendowe, czy tzw. zimowisko, na które wyjeżdża cała grupa łącznie z wychowawcami. Jest to niezwykle ważna część realizowanego programu socjoterapeutycznego. Jesteśmy razem, ale w innym miejscu, innych okolicznościach, mając ten sam -szeroko rozumiany cel--pracę nad sobą , „umiloną ” wypoczynkiem, rekreacją, zabawą
[2] Taką formę zazwyczaj praktykuje się w świetlicach. Dzieci same ustalają zasady tam obowiązujące, które umożliwiają porządek i bezpieczeństwo wszystkim. Jest to sytuacja idealna. Własną normę o wiele łatwiej przestrzegać, niż narzuconą z zewnątrz. Niestety, pochłania to dużą ilość czasu, dyskusji, ustaleń, ew. ewaluacji i korekty - na które jak najbardziej znajduje się czas w świetlicach, traktując to jako ważny element fazy wstępnej (dwa pierwsze miesiące w rocznym cyklu). W sytuacji pracy kolonijnej tego czasu nie mamy. Dlatego należy jak najdokładniej uargumentować celowość przekazywanych zasad. Odwołanie się do poczucia dorosłości i odpowiedzialności , a także złożenie własnoręcznego podpisu, pozwoli dziecku - w sposób niejako zaoczny- poczuć się budowniczym porządku, w nowej, jeszcze mu nieznanej rzeczywistości.
[3] Regulaminowy system nagród i kar powinien być nader uczciwie przemyślany, dobrze wystopniowany, możliwy do realizacji. Trzeba pamiętać, aby hojnie korzystać z nagród, dostrzegając nawet małe plusy. Z karami nie przesadzajmy, ale też się ich nie bójmy.
[4] Bogaty przegląd dni tematycznych i wielu innych zabaw można znaleźć w publikacji „ Niezwykłe dni ” Piotra Kędzierskiego i Anny Kozery wyd. Fundacja PRO CARITATE Warszawa 2003
[5] Osobiście, jestem zwolenniczką takiego ułożenia planu dnia, aby codziennie móc poświęcić co najmniej godzinę na spotkanie w grupie, podczas którego będą realizowane elementy dobrego programu wychowawczo - profilaktycznego, promującego pozytywne wartości, uczącego zdrowego stylu życia itp. W przypadku wyjazdów będących częścią programu socjoterapeutycznego sprawa jest jasna. Natomiast masowe kolonie, nastawione raczej na wypoczynek i rekreację bardzo na tym zyskają, jeżeli < wzbogacimy > je możliwością pozyskania dobrej i rzetelnej wiedzy, merytoryczną dyskusją, nauką nowych umiejętności komunikacyjnych itp. Nie chodzi wcale o jakieś ustrukturalizowane zajęcia z dziedziny szkolnych lekcji wychowawczych, raczej o < nieformalne rozmowy >, podzielenie się swoim doświadczeniem, postawienie odpowiednich, < chwytnych> pytań, czyli o stworzenie takiej atmosfery, która „otworzy” młodzież i pozwoli jej się w sposób szczery wypowiedzieć. Daje to duży komfort psychiczny, który też jest jednym z warunków dobrego wypoczynku.
[6] Czasami wychowawcy jadąc na kolonie myślą sobie : „Trochę odpocznę, trochę popracuję, zmiana miejsca dobrze mi zrobi...” A potem się okazuje, że z tego „zaplanowanego” odpoczynku niewiele wyszło. Bo praca na kolonii - to praca całodobowa i to maksymalnie zintensyfikowana. Więc, jeżeli ktoś potrafi odpoczywać pracując, czy bawiąc się z dziećmi - to chwała mu za to. Ale w większości częściej jednak bywa tak , że będziemy potrzebować po wyjeździe trochę czasu na odreagowanie i relaks. Pamiętajmy - czas kolonii to wypoczynek dzieci, nie nasz.