180
Rozdział IX
Teatr okrucieństwa
181
większym znanym na świecie miastem garnizonowym. Wszyscy jego szermierze byli niezwykle żywi, niecierpliwi, konfliktowi — i pamiętliwi. Hagakure wypełnione jest opowieściami o wendetach i bijatykach, które regularnie kończyły się seppuku. Wojownicze obyczaje wciąż wrzały w tle ogólnego pokoju, i tylko sprawiedliwie zadawana śmierć wprowadzała należyty porządek. Niemniej jednak całkowicie obojętna na ludzkie życie logika fatalizmu i honoru skłaniała niekiedy do dość dziwnych zachowań.
Pewnego wieczoru w Edo czterech czy pięciu hatamoto zgromadziło się do gry w go. W połowie partii jeden z nich udał się do toalety. W międzyczasie wywiązała się kłótnia, podczas której jeden z graczy został zabity ciosem miecza. Zgasło światło, powstał zgiełk. Mężczyzna, który był w toalecie, pośpiesznie z niej wyszedł: „Hej! Proszę wszystkich o spokój! Nic się nie stało, zajmę się wszystkim. Przynieście jakieś światło!". Gdy tak się stało, spokój powrócił. Wtedy mężczyzna obciął głowę winnemu zamieszania, mówiąc: „Musiałem chyba stracić całą łaskę miecza, skoro nie byłem obecnym w chwili kłótni. To wystarczający powód, by zostać skazanym na popełnienie seppuku za tchórzostwo. W każdym razie, jeżeli będzie się opowiadało, że schowałem się w łazience, będę zmuszony rozciąć sobie brzuch bez możliwości wytłumaczenia się. Jednak zamiast umrzeć samemu, okrytym hańbą, lepiej jest umrzeć po uprzednim zabiciu kogoś. Oto dlaczego postąpiłem tak, jak postąpiłem". Takie były jego słowa. Historia ta dotarła do uszu sioguna, który ponoć pochwalił zachowanie wojownika.
biące z pewnością tyle dzieci: „Z chęcią będę posłuszny — ale... czego w końcu ode mnie chcecie?" Poinformowano pewnego dnia jednego z ludzi pana Matsudairy, że towarzysze z jego klanu wdali się w kłótnię; ten biegnie, znajduje ich martwych, zabija mieczem ich przeciwników i wraca do domu ze spokojnym sumieniem. Ale urzędnik bakufu wzywa go do siebie i uroczyście wygłasza przeciw niemu oskarżenie.
Mężczyzna wtedy odparł: „Teraz rozumiem już, co chciałeś panie powiedzieć: oskarżasz mnie o to, że pogwałciłem prawo, złamałem regułę. Ależ absolutnie niczego takiego nie uczyniłem! Prawdą jest, że wszystkie żywe istoty, a wśród nich oczywiście i człowiek, przywiązane są do życia; sam jestem do niego szczególnie przywiązany. A mimo to uznałem, że zignorowanie faktu, iż moi towarzysze wdali się z kimś w potyczkę, byłoby uchybieniem bushidó. Toteż pospieszyłem na miejsce zdarzenia. Jeżeli, ujrzawszy mojego przyjaciela martwego, odwróciłbym się i spokojnie odszedł, z pewnością przedłużyłbym swoje życie, ale byłoby to pogardzeniem bushidó. Jeżeli natomiast postąpiłem zgodnie z nim, kosztem własnego życia, które jest mi drogie, to właśnie po to, by pozostać wiernym prawu wojowników i uniknąć złamania ich reguły. Jedyne życie, które posiadam, pozostawiłem tam. Proszę cię o jak najszybsze wydanie swojego zarządzenia". Ponoć urzędnik, do głębi poruszony, zamknął sprawę, i przekazał panu miasta Sagami następującą wiadomość: „Masz tu panie dobrego sługę. Pilnuj go jak oka w głowie".
Bushidó to śmierć
Sprzeczności wojennego pokoju
Tak paradoksalne zachowanie jest tylko przejawem głębokiej sprzeczności, w której znajdowała się klasa wojowników. Mówiono samurajom: bądźcie zawsze gotowi do walki, a jeśli padnie na was podejrzenie o tchórzostwo, musicie umrzeć! A jednocześnie mówiono im: wyciągnięcie miecza oznacza śmierć! Dzięki pracom Gregoryego Batesona wiemy, że dzieci postawione w tego typu sytuacji podwójnej więzi skazane są na popadniecie w psychozę. Zgodnie z ideologią konfucjańską władza sioguna i daimyó, którzy kontrolowali samurajów, była uważana za władzę ojcowską — ale niejasność jej nakazów powodowała w najbardziej świadomych umysłach nieuleczalny rozłam, przed którym częstokroć uciekano w śmierć. Czasami powstawała sytuacja, która ukazywała tę sprzeczność w pełnym świetle — wtedy to samuraj zadawał sobie pytanie, nieraz gnę-
Klasa dominująca traktowała śmierć z wyboru jako odkupienie swojej dominacji — śmierć obecna była przy najmniejszym nawet odchyleniu od normy zachowania i stanowiła proste rozwiązanie wszelkich konfliktów. W celu uniknięcia sprzeczności wojskowego pokoju nakreślono dwie granice: można było podkreślić wartości subordynacji, porządku, dyscypliny, oraz interpretować etykę służby jako przydatną i owocną pracę. Pod wpływem konfucjanizmu wojownik stawał się drobiazgowym urzędnikiem, skupionym na zarządzaniu powierzonymi mu sprawami. Ta biurokratyczna ideologia panowała w kręgach bliskich władzy centralnej. Ale w miarę oddalania się od Edo, w miarę schodzenia z poziomu umysłów wyrafinowanych i uzdolnionych do środowisk o manierach bardziej nieokrzesanych, gdzie wojownicy (często zwykli roninowie bez zajęcia) nie mieli do ofiarowania niczego, prócz własnego życia, napotykano odmienne poglądy: stosunek