222
Rozdział X
Kochać i umierać
223
ści najkorzystniejszych ożenków i traciłaby zdrowie na marzeniach. Każdy dom, czy to rodzinny, publiczny, czy handlowy, zawsze podlega tym samym prawom. Konieczności dyktowane są przez ekonomię, ciągłość i przetrwanie, które miłość ma w pogardzie. Trzeba prosperować lub zniknąć, a bankructwo bardzo szybko zawisłoby nad ojcem czy właścicielem, gdyby przez słabość zaniedbali swoje obowiązki. Miłość - nieposłuszna, niewdzięczna, zrazu buntownicza i winna - musiała ugiąć kark przed autorytetem. Zdegradowano Mikasę i z tayu stała się oto służącą niższej rangi, odzianą w łachmany. Ale upokorzenia nie są jej straszne, wydaje jej się, że znosi je wszystkie dla swojego ukochanego, a przynajmniej dla swojej miłości. Jest to poświęcenie, którego z wielką radością jest gotowa dowieść. Sprzedała się, nie może więc już się oddać, teraz, kiedy miłość dyktuje jej tę potrzebę. Młoda dziewczyna ma szczęście — wystarczy, że odda się swojemu kochankowi, aby go przekonać. Ale co musi oddać kurtyzana? Swój paznokieć, palec, życie? Mikasa z całym honorem oddaje swoje cierpienie, nawet jeśli Yonosuke nie jest tego świadomy. Pragnie służyć, nawet jeśli on nie potrzebuje tego wyrazu oddania. Pragnie służyć bardziej samej miłości niż ukochanemu. Kieruje nią nie myśl
0 odkupieniu, ale etyka kobiety, kurtyzany, jak etyka samuraja: honor
1 służba aż do śmierci, nawet jeśli śmierć ta nie służy niczemu, jak tylko
staniu się na zawsze sobą.
Przy pierwszych śniegach Gonzaemon przywiązuje dziewczynę do wierzby na podwórzu. Spędzi tu ponad tydzień, dzień i noc, odmawiając wszelkiego pożywienia, uparta niczym asceta w poszukiwaniu wolności na drodze wycieńczenia. Zresztą niech umrze! — myśli Gonzaemon — pomimo ceny, jaką za nią zapłaciłem. Będzie to dowód dla wszystkich domowników, że jestem u siebie panem. Mikasa zdołała w końcu powiadomić Yonosuke o swojej rychłej śmierci. Nie był w niej szczególnie zakochany, niestety - i ona dobrze o tym wie - ale honor kochanka jest teraz również zamieszany w ten konflikt woli7.
W chwili, gdy miała odgryźć sobie język, zdecydowana zakończyć życie, Yonosuke przybył w pośpiechu. Powiadomiony o stanie rzeczy, ledwie zdążył przyoblec się w białe szaty śmierci z wyboru. Zbierają się wszyscy domownicy. Starają się przywołać do rozsądku pana domu, interweniują ile sił, aż Yonosuke otrzymuje w końcu kurtyzanę. Jej postanowienie nigdy nie znajdzie
7 Przejścia pięknej Mikasy opisane zostały przez Saikaku w 1682 r. w drugiej części Kóshoku ichidai otoko w rozdziale „Miłość kurtyzany".
sobie równych: pozostawiła następczyniom imię Mikasy, kurtyzany z domu Osakaya.
Całą tę scenę, którą Saikaku tak lakonicznie nam przedstawił (był zresztą wirtuozem haiku), można sobie bez trudu wyobrazić. Wiadomość
0 przybyciu Yonosuke rozniosła się po wszystkich pokojach; kurtyzany,
klienci, damy do towarzystwa, służące, cały szumiący tłum wyległ na
korytarze, aby być świadkiem spektakularnego wydarzenia, które choć raz
przedstawiał teatr rzeczywistości. Podobnie jak Mikasa, jej zagniewany
kochanek gotów jest umrzeć, jeśli będzie trzeba. Dobrze wie, że wszystko
zależeć będzie od niezłomności jego decyzji. Zjawia się odziany w białe
kimono wyrażające jego zamiar. Trzyma w ręku sztylet, którym przebije
najpierw swoją kochankę, a potem siebie. Czy zagraża również cnotliwe
mu właścicielowi, czy myśli najpierw zabić jego, by zemścić się zawczasu
za własną śmierć? Bynajmniej - wystarczyło, że Gonzaemon przez chwilę
pomyślał, aby dać się przekonać. Tu zapewne jego żona, elastyczniejsza
1 wrażliwsza, mogła zainterweniować i jednym zdaniem przypomnieć mu
o jego prawdziwych obowiązkach. Trzeba było wynegocjować wyjście
z tej głupiej kłótni prestiżu, do której pchnęła go jego duma właściciela.
Ponieważ nawet, jeśli prawo i jego sumienie to uzasadniały, nawet jeśli
śledztwo policji zakończy się na jego korzyść, to przecież jaki skandal!
Pensjonat nigdy nie podniesie się z tego podwójnego publicznego samo
bójstwa. Byłaby to bardzo zła reklama, gdyż w świecie handlu rozkoszami
tragizm nie jest mile widziany. Poza tym, nawet jeśli było się najbardziej
faryzejskim z handlarzy, w nocy nie można przecież być pewnym niczego.
Myśli się wtedy o zaginionych. Można było sobie mówić: co za ulga,
niech ta uparta istota umiera i niech umrze też ten jej kochanek, psujący
wszędzie nastrój i nękający dziewczęta. Ale czy można tak łatwo pozbyć
się tych, na których samobójstwo patrzono bez kiwnięcia palcem?
Wspomnienie o nich zakłóca spokojny sen - widma to czy duchy,
w każdym razie wyrzuty sumienia. Najrozsądniej jest więc za odpowied
nią sumę odstąpić piękną buntowniczkę temu, którego kocha. Spowodu
je to straty pieniężne, ale uniknie się dzięki temu wielu kłopotów i, być
może, cierpień. Publiczność lubi dramaty, ale lubi również, gdy mają
dobre zakończenie. Gonzaemon pozwoli Mikasie zyskać reputację, na
którą zasługuje dzięki wielkiej odwadze swojej miłości. Nie będzie musia
ła wracać jako blada i ociekająca krwią zjawa, by nawiedzać sny swojego
dawnego właściciela.