Zofia Nałkowska pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. "Medaliony" zostały napisane na podstawie autentycznych faktów-zeznań świadków, składanych przed komisją. Pisarka jest narratorem, ogranicza swoją rolę do niezbędnych wyjaśnień, powstrzymuje się od komentarzy gdyż próba zastosowania języka artystycznego do opisu przerażających zbrodni ludobójstwa była by rażąca.
Potworność opisywanych faktów potęguje chłodna rzeczowa relacja. Autorka każde opowiadanie zakończyła pointą - zawsze jest to fragment wypowiedzi osoby zeznającej.
Wybierając najbardziej drastyczne epizody, autorka podkreśla duchowe i moralne zniszczenia wywołane stałym obcowaniem człowieka ze zbrodnią i śmiercią. Zebrane informacje zestawia ze sobą tak że wywołują szok, uczucie zdumienia i przerażenia. Dzieje się tak już w pierwszym opowiadaniu "Profesor Spanner".
Młody gdańszczanin, pracownik hitlerowskiego instytutu naukowego, beznamiętnym tonem relacjonuje produkcję mydła z ludzkiego tłuszczu. Przedtem członkowie komisji zdążyli zwiedzić Instytut Autonomiczny. W piwnicach instytutu zastali oni ludzkie zwłoki przygotowane w ogromnych kadziach jak surowiec, materiał do przerobienia. Szokująca jest postawa młodego posługacza, który opowiadał o produkcji mydła z ludzi jak o normalnym procesie produkcyjnym, a sam nie uświadamiał sobie że i on uczestniczył w straszliwym, zbrodniczym procederze.
W opowiadaniu "Dno" czytelnik dowiaduje się z zeznań kobiety więzionej na Pawiaku o powszechności dokonywania różnych doświadczeń na więźniach, ściąganiu krwi dla żołnierzy, zamykaniu ludzi w komorach z głodnymi szczurami. Jedną z najgorszych tortur było zamykanie kobiet w bunkrach w których składowano trupy, na całą noc, bez okrycia i jedzenia. W czasie deportacji kobiety były zamykane po 100 i więcej w wagonach, a podróż trwała nierzadko kilka dni. Kobiety często wariowały w takich warunkach.
Scena "Przy torze kolejowym" uświadamia czytelnikom jak wielkie spustoszenia w ludzkiej psychice poczyniła wojna i okupacja hitlerowska. Ranna w kolano żydówka leżała samotna na torach, a ludzie sparaliżowani strachem o własne życie nie odważyli się udzielić jej pomocy. Ranna zdawała sobie z tego sprawę. Prosiła policjantów aby ją zastrzelili, lecz oni nie mogli się na to zdecydować. Zrobił to młody człowiek który wcześniej przyniósł rannej wódkę i papierosy. Podjął decyzję z łatwością. Oto ludzka śmierć stała się w czasie okupacji zjawiskiem powszednim, prawie normalnym.
Innym bestialskim sposobem mordowania ludzi było gazowanie ich w specjalnych hermetycznych samochodach. W opowiadaniu "Człowiek jest mocny" przedstawiony jest los człowieka pracującego przy grzebaniu zwłok. Pewnego dnia dostarczono mu do pogrzebania zwłoki jego rodziny. Człowiek ów załamał się i chciał umrzeć, ale esesmani nie zabili go gdyż był jeszcze zdolny do pracy.