6428


Policz do pięciu

Raz.

Grzmot. Mały chłopiec skulony na łóżku, nakryty po uszy kołdrą, drży. Każdy kolejny huk sprawia, że podskakuje ze strachu, każdy błysk wywołuje u niego cichy pisk przerażenia. Piwne oczy patrzą z przestrachem na ściany, na których oświetlone błyskawicami przedmioty pozostawiają swoje upiorne cienie. Uszy dziecka nie mogą znieść odgłosu kropel walących bez opamiętania o szybę, umysł każdego szmeru, szelestu, skrzypnięcia podłogi, gałęzi - stukającej raz po raz w okno.
Strach.

Dwa.

Wyobraźnia płata mu różne figle. Każdy cień to demon, który chce go porwać. Trzeszczenie starej, drewnianej posadzki, to kroki złodzieja. Grzmot - strzał pistoletu, z którego pocisk zaraz trafi go w serce. Wszystko staje się jednym wielkim chaosem. A co, jeśli rano się nie obudzi? Co wtedy?
Niepewność.

Trzy.

Kolejny huk i błyskawica. Chłopiec nie wytrzymuje - zrywa się z łóżka, otwiera drzwi na oścież i wybiega, kierując się do pokoju rodziców. Odgłos jego bosych stópek odbija się głuchym echem o ściany tego starego, wielkiego domu. Schody, po których biegnie na górę, przyprawiają go o jeszcze większy lęk; słone kropelki zaczynają spływać po jego bladych policzkach.
Przerażenie.

Cztery.

Wchodzi do sypialni mamy i taty, nadal płacząc. Podchodzi do łóżka, wtula się w ciało kobiety, która po chwili otwiera oczy.
- Co się dzieje, Iro? - pyta sennym szeptem.
- B-boję się... B-burza... - skrywa twarzyczkę w ciepłej pościeli.
- Nie żartuj, Iro - mówi pobłażliwie matka. - Masz sześć lat, jesteś dużym chłopcem. A duzi chłopcy nie boją się burzy. Idź spać.
- A-ale... m-mam-mo...
- Iro, idź spać - gładzi go kilka razy po włosach. - No już.
Chłopiec patrzy ze smutkiem na kobietę i wychodzi.
Rozczarowanie. Samotność.

Pięć.

Znów biegnie korytarzem, tym razem do starszego brata. Burza nadal trwa. Z każdym kolejnym grzmotem Iro przyspiesza, by jak najszybciej znaleźć się z kimś innym, móc się do kogoś przytulić. Wreszcie staje przed dużymi drzwiami, które delikatnie uchyla i wchodzi na palcach do pokoju.
- Ashro... Ashro... - mówi drżącym głosem. - Ashro, obudź się...
Śpiący chłopak mamrocze coś niezrozumiale, uchyla zaspane powieki i zerka na brata.
- Iro?... Co jest, młody?...
- Burza... Boję się...
- Ach, burza... - ziewa i unosi kołdrę w zapraszającym geście, posuwając się trochę. Iro od razu wskakuje do ciepłego łóżka i wtula się w brata. Ten wyciera jego, wciąż płynące z piwnych oczek, łezki i głaszcze go po główce. - No już, nie płacz - całuje go w czółko. - Następnym razem, jak będziesz się bać, to policz do pięciu. A jeśli to nie zadziała, to przyjdź do mnie. Dobrze?
Chłopiec kiwa leciutko główką.
- Kocham cię, Ashro... - zamyka oczka i szybko zasypia.
- Wiem, ja ciebie też.
I teraz wszystko jest już w porządku.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
6428
6428
6428
6428
6428
6428
praca magisterska 6428
6428
6428

więcej podobnych podstron