„Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem”
1 Kor, 5
Wydarzenia opisane w piątym rozdziale listu do wspólnoty korynckiej są dla Pawła Apostoła i dla nas okazją do refleksji na temat wielkiej tajemnicy Chrześcijaństwa, jaką jest niewątpliwie grzech. Dzięki wolności danej nam przez Boga i w konsekwencji grzechu pierworodnego każdy z nas ma skłonność do sprzeciwiania się woli Bożej - każdy może powiedzieć, że jest grzesznikiem. Paweł podkreśla jednak, że bardzo ważna jest świadomość swojej grzeszności i nieustanna próba oczyszczenia swojego serca z grzechów, słabości, nieuporządkowanych przywiązań. Apostoł posługuje się przy tym obrazem kwasu (zaczynu), jako symbolu oczyszczenia, usunięcia resztek zła ze swojej duszy (1Kor 5,6-7).
Oczyszczenie z grzechu - przygotowanie do Paschy
Kwas chlebowy (zaczyn), wspomniany przez Pawła, jest podstawowym składnikiem ciasta, z którego piecze się chleb. Kwas taki jest przygotowywany kilka dni przed upieczeniem i dodawany do ciasta po to, aby zostało ono zakwaszone. Nawet niewielka ilość wystarcza, żeby chleb uzyskał swój odpowiedni smak.
Obraz zaczynu chlebowego, jako substancji, która „wypełnia” wszystko dookoła, jest często wykorzystywany w Starym i Nowym Testamencie, zarówno w pozytywnym znaczeniu (Mt 13, 33), jak i negatywnym (Mk 8, 15).
Apostoł używa tutaj obrazu zaczerpniętego z liturgii paschalnej, znanego Żydom. Dla upamiętnienia wyjścia Izraelitów z Egiptu (Wj 12, 3-15) Żydzi obchodzą święto Paschy, czyli „przejścia”, a także powiązane z nim święto Przaśników. Ponieważ wyjście Izraelitów było pospieszną ucieczką, więc Żydzi, nie mając czasu na przygotowanie odpowiedniego kwasu, upiekli i spożywali chleb bez kwasu - przaśny. Dlatego też, na pamiątkę tego wydarzenia, podczas święta Przaśników rodziny żydowskie oczyszczają całe domostwa ze wszelkich resztek kwasu i spożywają chleby przaśne.
W Nowym Testamencie „stary kwas” oznacza to, co stare, nieczyste, zepsute, natomiast bez kwasu jest to, co nowe i czyste. Dlatego brak kwasu jest symbolem nowego człowieka, oczyszczonego z grzechów w sakramencie chrztu. To Chrystus przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie udzielił nam łaski przebaczenia grzechów, oczyszczenia z wszelkiego zła. To Chrystus stał się naszą Paschą przez swoją ofiarę krzyżową, wyzwolił nas z niewoli grzechu, podobnie jak ofiara baranka paschalnego wyzwoliła Izrael z niewoli egipskiej (1 Kor 5, 7).
Dzięki sakramentowi Chrztu zostaliśmy oczyszczeni z grzechów, ale nie był to koniec naszej walki: Szatan będzie wytrwale dążył do ponownego zakwaszenia naszej duszy, do powrotu na drogę nieprawości, licząc na to, że zlekceważymy nasz grzech jako niewielki, nieważny. Takie plany udało się mu zrealizować w założonym przez św. Pawła Kościele w Koryncie.
Grzech we wspólnocie w Koryncie.
Św. Paweł, redagując swój list do wspólnoty, przede wszystkim pragnął ogarnąć opieką założony przez siebie Kościół jako jego pasterz i założyciel. Dlatego z wielką troską odnosi się w piątym rozdziale tego listu do wydarzeń, jakie mają miejsce w Koryncie, a o których ”słyszy się powszechnie” --> [Author:TS] . We wspólnocie korynckiej pojawił się grzech, który wywołał ogólne zgorszenie nawet w środowisku niechrześcijańskim i rzucił cień na młody Kościół.
Oto we wspólnocie pojawia się grzech kazirodztwa (1 Kor 5,1). Paweł pisze, że chodzi tutaj o związek z macochą. Kazirodztwo, zarówno jako sporadyczny związek, jak i stały konkubinat, było na kartach Starego Testamentu surowo zabronione (Kpł 18, 7-8). Groziła za nie kara śmierci przez ukamienowanie (Kpł 20, 11). Podobnie w prawie rzymskim kazirodztwo było przestępstwem. Grzech ten był więc bardzo negatywnie postrzegany nie tylko we wspólnocie Kościoła, ale również poza nią - wśród żydów i pogan. Stąd też sprawa staje się szeroko dyskutowana, nie tylko we wspólnocie, ale także ludzie spoza Kościoła przyglądają się bacznie rozwojowi sytuacji.
Niestety, reakcja Kościoła korynckiego jest niewystarczająca, nieadekwatna do popełnionej winy. Niektórzy komentatorzy Listu twierdzą, że człowiek, który dopuścił się tego grzechu, był jednym z liderów wspólnoty, co miało znaczący wpływ na usprawiedliwianie jego czynu. Jakie mogły być przyczyny takiej postawy Koryntian?
luźna interpretacja Prawa, dostosowana do swoich potrzeb
W tradycji żydowskiej dawne, pogańskie więzy rodzinne traciły swoje znaczenie, kiedy człowiek przechodził na judaizm, dlatego członkowie wspólnoty mogli to odnieść do obecnej sytuacji. Tłumaczyli sobie, że chrześcijanin, przez chrzest stając się nowym człowiekiem, utracił swoje więzy z macochą, a więc ten grzech nie był kazirodztwem. Paweł jednak potępia ten sposób myślenia, celowo używając określenia żona ojca, żeby podkreślić znaczenie tej osoby, jako kogoś naprawdę bliskiego, z najbliższej rodziny.
grzech to osobisty problem
Członkowie wspólnoty potraktowali ten grzech jako osobisty problem grzesznika, z którym ma sobie sam poradzić, a którym wstyd się zajmować, szczególnie na forum wspólnoty. Ta postawa z jednej strony lekceważy grzech i jego skutki, a z drugiej wstyd nie pozwala na otwarte zdefiniowanie, co jest grzechem, a co nie. Tak, jakby chcieli ten problem schować, „zamieść” pod dywan.
pycha
Młoda wspólnota koryncka chełpiła się swoją wolnością, wyzwoleniem spod Prawa, a jednocześnie dostępem do Boga, uważali się za elitę pośród miejskich grzeszników, utwierdzając się w tym przekonaniu przez dary Ducha (jakie obficie spływały na wspólnotę). Koryntianie dobrze czuli się ze sobą, mieli znakomitych, charyzmatycznych przywódców i oto jeden z nich miał właśnie żyć z macochą. Wspólnota nie uznała tego za ważny problem, przecież był ich szanowanym przywódcą, oni sami mówili językami i nie hołdowali uciechom ciała tak, jak wszyscy naokoło. Było to myślenie typu: „cóż nam tam jakiś grzech, przecież my tutaj robimy wspaniałe rzeczy”. Takie podejście zapewne było też promowane przez samego zainteresowanego poniesionego spektakularnymi osiągnięciami wspólnoty.
nieprawidłowe rozumienie wolności
Św. Paweł pisze, że chlubili się wolnością, z której ten człowiek skorzystał (1 Kor 5, 6). Koryntianie, jako ludzie wolni, cenili sobie możliwość decydowania o sobie. Wolność była pojmowana przez nich jako możliwość robienia ze sobą, ze swoim życiem wszystkiego, czego się chce (Apostoł przypomina im o tym później - 1 Kor 6,12). Dlatego też przyjęli decyzję tego człowieka jako jego wolny wybór, stojący wyżej od Prawa Bożego.
Wszystkie te powody, a pewnie i wiele innych, mogły występować równocześnie u wielu członków Kościoła korynckiego. Istotne było to, że wspólnota nie reagując na znany wszystkim grzech tolerowała w swoim gronie nie tylko gorszyciela, ale także czyn, jakiego dokonał.
Konsekwencje grzechu
Taka odpowiedź wspólnoty w Koryncie na grzech, jaki w niej się pojawił, stała się poważnym problemem wspólnoty i jej członków. Jak każdy grzech, który nie zostanie nazwany po imieniu, miała bardzo poważne skutki, zarówno te wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
grzech pozostał we wspólnocie
Przede wszystkim grzech, który nie został otwarcie nazwany, nie został usunięty ze wspólnoty. Św. Paweł porównał tą sytuację do kwasu, który pozostając w cieście, zakwasza je coraz bardziej (1 Kor 5,6). Taki grzech, na który nie ma odpowiedzi wspólnoty, który nie zostaje przez nią potępiony, staje się zalążkiem zła, które powoli rozwija się wewnątrz i może doprowadzić do upadku. Podobnie w naszym sercu: grzech, który nie zostanie nazwany grzechem, zacznie nas coraz bardziej opanowywać.
grzech wywołał zgorszenie
Drugim, równie ważnym skutkiem grzechu jest zgorszenie. Działa ono zarówno wewnątrz wspólnoty, wśród innych jej członków (którzy obserwują i widzą, jak wszyscy reagują na problem) jak i na zewnątrz - wśród pogan. Grzech kazirodztwa jest zgorszeniem nawet dla pogan - jakim więc świadectwem staje się dla nich wspólnota, która nie widzi w tym problemu? Jak taka wspólnota może głosić poganom Chrystusa Zmartwychwstałego?
Mechanizm przyzwolenia na grzech, który pojawił się we wspólnocie korynckiej jest nauką dla nas. Pokazuje, że wspólnota jest delikatnym środowiskiem, które nie może sobie pozwolić na tolerowanie grzechu w niej, która musi reagować na każdą taką sytuację, nawet jeżeli będzie to trudne i bolesne. Pokazuje również, że w naszym życiu duchowym istnieje niebezpieczeństwo takiego zachowania, w którym pozwalamy żyć pewnym grzechom, do których się przyzwyczailiśmy i które wydają się nam niegroźne lub takie, nad którymi łatwiej westchnąć lub po prostu zignorować, niż się z nimi zmierzyć. Uważamy, że są małe, odkładamy na później „załatwienie” tych problemów, a tymczasem pozostawione w „spokoju” stają się ostoją diabła, który dzięki nim będzie chciał zagarnąć coraz większe obszary naszego życia.
Reakcja św. Pawła na grzech w Koryncie
To, co zaniedbuje Kościół w Koryncie, naprawić chce Paweł. Przede wszystkim - zwraca się teraz do wspólnoty, a nie do grzesznika. Grzesznik trwa w swoim grzechu, a to wspólnota ma nazwać i osądzić jego czyn oraz stwierdzić, że człowiek ten nie należy już do Kościoła tzn. ekskomunikować. Decyzja ta ma zapaść w obecności i w imię Chrystusa, ma to uczynić cała wspólnota w łączności duchowej z pasterzem (1 Kor 5, 4-5) - to wszystko dla podkreślenia powagi sytuacji i „ciężaru” tej trudnej decyzji.
Ekskomunika jest wykluczeniem człowieka ze wspólnoty Kościoła i powrotem do świata pogańskiego. Usunięcie grzesznika ze społeczności Kościoła oznacza pozbawienie go łaski płynącej z sakramentów. Jednak celem ekskomuniki nie jest całkowite potępienie człowieka. Poprzez odłączenie wspólnota chce pokazać grzesznikowi, że postąpił źle, a poprzez trwanie w grzechu sam wykluczył się ze wspólnoty. Ma to doprowadzić do jego nawrócenia i powrotu do Kościoła. Dlatego Paweł pisze o zatraceniu ciała, które może objawiać się - według ówczesnych poglądów - chorobami, cierpieniem, a nawet śmiercią (Jb 2,6). Jednak celem kary nie jest ostateczne zniszczenie człowieka, lecz jego nawrócenie i zbawienie ku ratunkowi jego ducha. Dzięki temu będzie ocalony nie tylko duch grzesznika, ale także duch wspólnoty.
Dla dzisiejszego człowieka jest to wyraźnie wezwanie nie tylko do dbania o czystość i świętość Kościoła jako wspólnoty ludzi Chrystusa, ale także wezwanie do całkowitego zerwania z każdym grzechem, jaki możemy popełnić. Chrześcijanin przede wszystkim w walce z grzechem musi odrzucić go w całości, jako środek prowadzący do zatracenia. Dlatego Paweł pisze o kwasie, który zakwasza całe ciasto (1 Kor 5,6): grzech, który będzie choćby w najmniejszym stopniu tolerowany w naszym życiu, doprowadzić może do zatrucia całej duszy.
Apostoł zachęca więc nas do ciągłego, nieustannego oczyszczania z kwasu, czyli naszego grzechu. Co więcej, pisze, że już jesteśmy oczyszczeni, przaśni - podobnie jak chleb spożywany przez Izraelitów w czasie święta Przaśników (1 Kor 5,7). Oznacza to, że dzięki sakramentowi chrztu już jesteśmy włączeni w Chrystusa, w jego zbawczą ofiarę, a naszym zadaniem jest ciągłe oczyszczanie. Apostoł chce więc nam przez to powiedzieć, że chrześcijaństwo nie polega na zdobywaniu świętości, bo otrzymaliśmy ją na chrzcie, kiedy zostaliśmy obmyci z grzechu pierworodnego i innych grzechów, ale na ciągłym utrzymywaniu jej, na oczyszczaniu naszej duszy z kwasów.
Zwycięstwo w walce z grzechem jest możliwe
Św. Paweł daje nam też nadzieję, że nasza walka z grzechem nie jest skazana na niepowodzenie. Mówi w rozdziale dziesiątym (1 Kor 10, 13), że pokusa, która nas czasem ogarnia, jest pokusą ludzką, czyli niewielką, taką, z jaką jesteśmy w stanie sobie poradzić. Bóg bowiem „nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać”. Daje to nadzieję, że walka z kwasem, który zalega w naszej duszy, we współpracy z Łaską i w obecności Najwyższego jest możliwa i może doprowadzić nas do pełni radości w obcowaniu z Bogiem tu, na ziemi i w niebie.
Ludzie Chloe sa w innej sprawie