9191


- 1 -

To było pod koniec lutego, tuż po feriach zimowych i po pierwszym semestrze. Akurat w tę środę spadło nieco śniegu. Andrzej z kilkoma kolegami po lekcjach w szkole i po katechezie nie zapomniał oczywiście urządzić sobie małej bitwy na kulki śnieżne. Dosyć późno po południu dotarł wreszcie do domu. Zmoczony, zmęczony i głodny jak wilk pierwsze swoje kroki skierował do kuchni. Mama, tata i Kasia byli już w domu. Kończyli obiad. Andrzej zauważył, że jego miejsce przy stole jest puste; żadnego nakrycia, nawet najmniejszego talerzyka. Ogromnie tym zdziwiony, poprosił mamę o obiad. Usłyszał spokojny glos: "Kto nie pracuje, niech nie je - to powinieneś znać choćby z Pisma św.".

"Przecież ksiądz na katechezie powiedział dzisiaj, że dla nas pracą jest nauka w szkole. Ja właśnie w szkole...." Tego zdania już Andrzej nie dokończył. W jednej sekundzie zdał sobie sprawę, że nie może, właśnie on, powiedzieć, iż w szkole pracuje. Pierwszy semestr wypadł fatalnie: cztery oceny niedostateczne. Nie czuł nawet już głodu, gdy usłyszał rzadko odzywający się, nieco podniesiony głos ojca: jesteś darmozjadem. Bardzo go to zabolało i ... zmobilizowało. Po czterech miesiącach, w czerwcu, trzymał  ręku. Świadectwo ukończenia piątej klasy z promocją do klasy szóstej.

Dzisiaj Andrzej jest na koloniach i odpoczywa, by nabrać sił do pracy w nowym roku szkolnym. Ma jednocześnie okazję, podobnie jak i wy, zaobserwować ciężką pracę rolnika, koszącego zboże i zwożącego plony. Z tych ziaren będzie chleb, który znajdzie się na stołach ludzi. Można go będzie kupić w każdym sklepie spożywczym, oczywiście, za zarobione pieniądze. Zarobione solidną, uczciwą pracą; czy to w fabryce, czy w biurze, w domu czy gdzie indziej. Może to być nawet nauka ucznia w szkole - dla niego zapłatą będzie nie tylko ocena w dzienniczku, ale i codzienny posiłek przygotowany przez rodziców.

CHRYSTUSOWA TROSKA O LUDZKI CHLEB BK 88

- 2 -

Obraz meksykańskiego malarza A. D. Siqueirasa przedstawia bardzo silnego muskularnego człowieka. Ten silny mężczyzna ma bardzo niewyraźną zamazaną twarz i rozpaczliwie wyciągnięte puste dłonie. Te puste dłonie zdają się żebrać o litość i pomoc. Są symbolem problemów. ludzkiej egzystencji na ziemi. Chociaż człowiek potrafi dzisiaj wiele, to jednak ciągle przeżywa swoją nicość i ciągle spogląda na swoje puste ręce. To doprowadza go do refleksji, że zamiast wolności - otacza go niewola, zamiast pokoju - bunt, zamiast szczęścia - tragedia, zamiast nieba - piekło już na ziemi. To wszystko wprowadza człowieka w stan zwątpienia.

POKARM NA DRODZE KU WOLNOŚCI BK 88

- 3 -

Więźniowie obozu w Oświęcimiu opowiadają o św. Maksymilianie, że nie tylko dawał swoją porcję głodnym, chociaż sam był głodny, ale przez sprawowanie potajemnie ofiary Mszy św. karmił ich Ciałem Chrystusa. Przypominał, że muszą być silni, bo z nimi jest Chrystus, który w nich tak samo cierpi, jak cierpiał na krzyżu. Chociaż byli zniewoleni przez Niemców, chociaż byli otoczeni kolczastym drutem, wiedzieli, że tylko z Chrystusem mogą zachować prawdziwą godność dzieci Bożych.

My też możemy dzielić się nie tylko chlebem powszednim. Możemy dzielić się Chrystusem, bo On sam powiedział: "Bierzcie i jedzcie". Ten, kto pomaga drugiemu być lepszym, ten dzieli się z Nim Chrystusem Eucharystycznym.

POKARM NA DRODZE KU WOLNOŚCI BK 88

- 4 -

W tym momencie przychodzi mi na myśl pewna pani, którą sytuacja życiowa skazała na samotność. Odeszli od niej jeszcze w Powstaniu Warszawskim jej najbliżsi krewni. Smutek i bezsens coraz bardziej wkradał się w jej życie. Dzięki swojemu spowiednikowi stała się jednak zupełnie nowym człowiekiem. Przede wszystkim zwiększyła łączność z Bogiem przez codzienny udział we Mszy św. i Komunii św. Roznieciła w sobie ogień żarliwej modlitwy, a potem postawę służebną wobec innych samotnych opuszczonych, oczekujących wsparcia psychicznego, odrobiny czasu poświęconego wyłącznie dla nich, wysłuchania skarg, zwyczajnej ludzkiej rozmowy. To była nowa droga dla tej pani. Ona stała się "nowym człowiekiem" przede wszystkim w swoim wnętrzu, ale każdy kto ją znał zauważył, że również zewnętrznie stała się kimś nowym. Miejsce smutku, przygnębienia zajęła radość i świadomość konkretnych celów w życiu.

Ks. Stanisław Tulin Cor „PRZYOBLEC NOWEGO CZŁOWIEKA" BK 91

- 5 -

Opowiadał ktoś, kto przeżył gehennę obozu koncentracyjnego w Dachau, że więźniowie przebywający tam w potwornych warunkach, wynędzniali i ustawicznie poniewierani, ciągle narażeni na śmierć, a przecież za wszelką cenę pragnący przeżyć to piekło, każdego dnia mieli dwa najgorętsze pragnienia: żeby esesman pilnujący grupy nie bił ich i nie kopał oraz żeby za karę nie pozbawiono całego komanda dziennej porcji czarnego chleba. Bo chleb był w obozie prawdziwym skarbem: zaspokajał głód i dawał nadzieję przetrwania do następnego rana oraz stanowił coś na kształt obiegowej waluty. Za czarną kromkę można było kupić kilka papierosów lub zapłacić za wyświadczoną przysługę.

Ks. Śniegocki J. Z książki IDŹCIE I NAUCZAJCIE

- 6 -

Głód Boga stał się przyczyną powstania znanego już dzisiaj na całym świecie ruchu z Taize. To nie przypadek, że młodzi ludzie z całej Europy spotykają się co roku w innym mieście naszego kontynentu - w tym roku w Pradze, poprzednio we Wrocławiu. Młodzież ta pochodzi głównie z państw bogatych. Co sprawia, że opuszcza ona podczas zimy wygodne mieszkania i zbiera się razem? We Wrocławiu zauważyłem, że młodzież ta spragniona jest jedności, pokoju, przyjaźni i solidarności. Podczas wspólnych spotkań w kościołach, można było odczuć cudowne działanie modlitwy burzącej mury nieufności, wzajemne uprzedzenia, niwelującej różnice kulturowe. Ruch Taize wyprzedził o dziesiątki lat plany polityków marzących o zjednoczonej Europie.

Innym znakiem duchowej odnowy jest ruch pielgrzymkowy. Kto był chociaż raz na pielgrzymce, ten wie, jaka panuje tam atmosfera. Pielgrzymi, którzy idą na Jasną Górę stają się dla siebie życzliwi, otwarci, mimo odczuwanego zmęczenia.

Wspólna modlitwa i Msza św. pozwalają spojrzeć na życie oczyma wiary. Wieloletnia ateizacja, dysponująca wszelkimi środkami, nie zdołała zniszczyć ruchu oazowego i pielgrzymkowego.

Ks. Marek Kosiński - EUCHARYSTIA - CHLEB POKOJU DLA ŚWIATA Współczesna Ambona - Kielce 1991 Rok XIX Nr 3

- 7 -

Janek z VI klasy opowiada; jak to było na górskich szlakach, ściśle oznakowanych aż w pięciu kolorach: czerwonym, zielonym, żółtym, niebieskim i czarnym. Podziwiał piękno gór, ale tak po cichu to przez cały czas upatrywał znaków. I cieszył się przekonany, że idzie dobrą drogą. Cały czas pamiętał, że z oznakowanego szlaku nie wolno zbaczać. Trzeba się było ściśle trzymać wytyczonych ścieżek, słuchać wskazówek przewodników. Kiedy mi o tym wszystkim opowiada, jest jeszcze ciągle mocno przejęty i uradowany.

Jurek z Krzyśkiem byli nad morzem. Pogoda im dopisała. Codziennie zażywali kąpieli i opalali się w słońcu. Kąpać się było wolno tylko w oznaczonych miejscach. Tam było bezpiecznie. To były miejsca strzeżone. Przez cały czas w pobliżu czuwał ratownik. W każdej chwili był gotów wskoczyć do wody i nieść pomoc, gdyby ktoś zasłabł, gdyby zaczął tonąć. Kilka razy morze było groźne. Powiewała wtedy czerwona flaga na znak, że kąpać się nie wolno.

Wrócili szczęśliwi do domu. Może są nawet wśród nas? Pomyślcie teraz: Jak to dobrze, że ludzie ludziom pomagają. Ten, kto pierwszy wytyczał szlak, szedł drogą trudną i niepewną. Wybrał i oznaczył ścieżkę najbardziej bezpieczną. Później przyszli inni, dzielni i dobrzy ludzie. Solidnie sprawdzili wszystkie kamienie na tej ścieżce, wyrównali je, zabezpieczyli, w miejscach najtrudniejszych powbijali żelazne klamry, umocowali łańcuchy, wreszcie namalowali na niej znaki. Dopiero wtedy można iść bezpiecznie, nie błądzić, nie spaść w przepaść. Trzeba tylko bardzo uważać na znaki. Trzeba je dobrze czytać 1 iść wskazaną ścieżką. Bo znaki są po to, żeby ludziom pomagać. Żeby nie zbłądzili, nie zgubili się, ale szczęśliwie doszli do celu.

Ks. Mieczysław Rusiecki - UCZYMY SIĘ CZYTAĆ ZNAKI Współczesna Ambona - Kielce 1991 Rok XIX Nr 3

- 8 -

Wiekowi młodzieńczego zafascynowania światem obce są słowa mędrca Koheleta, który chyba z perspektywy lat wypowiada sąd o dobrach tego świata: Marność nad marnościami, wszystko marność (Koh 1,2). Uważa się nawet, że podkopują one wszelką inicjatywę i rozwój społeczny. Młody człowiek po to poddaje się obowiązkowi szkolnemu, by będąc wykształconym osiągnąć sukces, który we współczesnej cywilizacji jest jedynym miernikiem wartości. Cóż to znaczy: odnieść sukces - mieć wysokie zarobki, pokaźne konto w banku i luksusowy samochód. Mniej zwraca się przy tym uwagę na ukształtowanie swojej osobowości w duchu autentycznych zasad moralnych, a czasem nawet przeciwnie, im człowiek bardziej jest pozbawiony skrupułów, tym łatwiej zdobyć mu wyższą pozycję materialną.

W musicalu zatytułowanym Fame jedna z bohaterek - Carmen wyśpiewuje następujące credo życiowe: "Znalazłam własny sposób na życie: dużo pieniędzy i trochę szczęścia". W rzeczywistości jednak jej życie kończy się tragicznie. Porzuca szkołę aktorską, gdzie wraz z innymi powinna zdobywać dyplom. Znęcona propozycją jednego z agentów wyjeżdża, by na własną rękę zdobywać sławę. Staje się narkomanką. Stacza się na dno. Ginie w końcu w wypadku samochodowym.

Być albo mieć - to dwie drogi zaspokajania ludzkiej, elementarnej potrzeby wartości, warunkującej podstawowe samopoczucie człowieka.

Ks. Sylwester Laskowski - BYĆ ALBO MIEĆ Współczesna Ambona 1998

- 9 -

  „Pamiętam doskonale z okresu studiów pewnego kolegę z naszego roku. Składał zawsze wszystkie egzaminy na „bardzo dobry”. Gdy w czasie pogawędek studenckich obmawialiśmy kogoś, Rysiek nigdy się nie przyłączał. Zachowywał bardzo wyraźne milczenie. To milczenie jego było nie tylko wymowne. Było produktywne. Milcząc uważnie słuchał. Zabierał głos na końcu i z wielkim spokojem stawał się adwokatem obmówionej osoby; protestował usprawiedliwiał, podawał plusy jego charakteru i postępowania”           

                                                                                                                      /inteligent, lat 36/.

  Ks. Śliwiński J., O każdym mówię życzliwie, BK 8 /1970/, s. 84

- 10 -

 Wiktor Hugo ilekroć zapraszał do siebie przyjaciół i znajomych, zwykł był stawiać krzesło z poręczą i umieszczonym na niej napisem: „Nieobecni są tutaj”. Nie wolno było nikomu na tym krześle siadać. Zaproszeni pytali poetę, jakie jest przeznaczenie tego krzesła, co to ma oznaczać. Hugo wyjaśniał wówczas gościom, że pragnie w swym domu uniknąć plotek. Napis ma więc oznaczać: „Bądźcie w rozmowach o bliźnich tak ostrożni, jak gdyby oni sami tu byli obecni".

Ks.  Śliwiński J., O każdym mówię - życzliwie, BK 8 /1970/, s. 84

- 11 -  

„Przez 11 minut stania w kolejoe przed sklepem dowiedziałem się więcej ciekawostek i sensacji, niż przez sześć lat studiów uniwersyteckich. Prawie ekspsrymentalnie można było zaobserwować, obmowa i plotka przeradzają się w rzeczy zmyślone, proste oszczerstwa” /inteligent, lat 30/.

  Ks. Śliwiński J. O każdym mówię życzliwie,  BK 8 /1970/. s. 84



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9191
9191
9191, materiały PWr, LPF
9191
9191

więcej podobnych podstron