Wpływy mitologii mezopotamskiej na Biblię
Niewielu jest współcześnie ludzi interpretujących Stary Testament literalnie.
Przeważa raczej pogląd o współistnieniu i przeplataniu w niej wielu stylów literackich, tj.
pieśni, eposów, poematów, listów, dialogów filozoficznych, a także mitów. Mity w znaczeniu
religijnym nie są jednak wymyślonymi historyjkami, dającymi się sklasyfikować w jednym
rzędzie z bajkami, ale są próbą „wyrażenia rzeczywistości niewidzialnej w terminach zjawisk
widzialnych”. Mity przedstawione w Biblii są o tyle interesujące, że nie przekazują historii
jednego tylko narodu (żydowskiego), ale są raczej zbiorem folkloru bliskowschodniego.
Wynika to częściowo z położenia geograficznego („[…] przez Palestynę wiodły szlaki
komunikacyjne łączące trzy wczesne i wielkie cywilizacje Bliskiego Wschodu: Egipt,
Mezopotamię i Anatolię hetycką”), a częściowo ze stosunków z sąsiadami (np. niewola
egipska i babilońska). W swoim referacie skupię się tylko i wyłącznie na wpływach mitologii
Międzyrzecza na księgi Starego Testamentu.
[Większość tekstów mitologicznych, którymi dysponujemy, jeżeli chodzi o
obszar Mezopotamii datuje się na początek II tysiąclecia p.n.e. Znaleziono je w świątyni boga
Enlila, w Nippur, które, od co najmniej połowy III tysiąclecia „odgrywało rolę religijnej
stolicy Sumeru”.]
Samuel Noah Kramer nie przypadkowo nadał swojej książce tytuł „Historia
zaczyna się w Sumerze”. Mógł on mieć przez niego na myśli, iż:
Eden prawdopodobnie znajdował się na terenie starożytnej Mezopotamii
Mitologia mezopotamska ukształtowała Biblię, a ta z kolei naszą kulturę
Sumerowie stworzyli pismo, oddzielając mroki prahistorii od historii
Skupiając się na samym znaczeniu drugim, odnajdujemy w jego książce wiele faktów
przemawiających za tym, że mitologia mezopotamska była ludom semickim bardzo dobrze
znana oraz, że zastosowali w swoich Świętych Księgach wiele motywów w niej zawartych.
Kosmogonia Sumeru, a także jej następczyni, tj. babilońska Enuma elisz,
wywodzą świat z praoceanu, czyli bezmiaru wód. Jak czytamy w Bereszit po
stworzeniu nieba i ziemi duch Jahwe także unosił się nad jakimiś tajemniczymi
wodami. Jest to prawdopodobnie naleciałość z poprzedzających Księgę Rodzaju
mitów mezopotamskich. Hebrajska koncepcja stworzenia wydaje się bowiem w
tym miejscu niedopracowana. Nie wiadomo dokładnie skąd wzięły się wody i
czy należy im się palma pierwszeństwa w stosunku do Boga.
Proces tworzenia człowieka przebiega w podobny sposób. W
obu przypadkach stworzony jest on z gliny na obraz i podobieństwo boskie.
Co prawda u Sumerów było to podobieństwo raczej typowo zewnętrzne, gdy u
Semitów chodziło bardziej o cechy wewnętrzne, zgodnie z twierdzeniem iż nikt
Boga nigdy nie widział, a już na pewno nie w bezpośrednim odbiciu ludzkim
(związki z Jezusem są tutaj bezpodstawne). Tym co znacząco różni obie wersje j
jest rola, jaką ma pełnić człowiek. W wersji mezopotamskiej mocno
zaakcentowane jest niewolnicze podejście bogów do człowieka. Zostaje on
stworzony tylko po to, aby służyć, brak mu więc takich atrybutów jak wolna
wola. Jego egzystencji nie przyświeca żaden inny cel niż praca na rzecz bogów.
W Biblii dzieje się wręcz przeciwnie. Człowiek rodzi się nieśmiertelny i dostaje
na starcie całą ziemię we władanie. Może jednak przede wszystkim sam
decydować o swoim losie, co też czyni, łamiąc zakaz boski, równoznacznie
wybierając drogę nieposłuszeństwa i grzechu.
Przekroczenie granic następuje, gdy człowiek kosztuje owoc z drzewa poznania
dobrego i złego. Wydawać by się mogło, iż popęd ku poznaniu jest czymś
wskazanym. W tym wypadku jednak zostaje uwypuklony sam moment
przekroczenia tabu. Przesłanki schodzą na drugi plan. W micie o Ninhursang i
Enki spotykamy się z tym identycznym motywem. Enki, chcąc przewidzieć
przyszłość nowo powstałych roślin, zjada je, wychodząc poza przyjęte normy
etyczne. Nie wie bowiem, że zjada własne dzieci. Sprowadza to na niego
vendettę Ninhursang, która ujawnia się w postaci choroby wywołanej przez
przekleństwo oburzonej bogini. Zarówno człowiek, jak i Enki nie potrafią dobrze
ocenić konsekwencji swoich postępowań. Dla nas najważniejsza jest jednak
zbieżność, jaka pojawia się w obu historiach w postaci zakazanego owocu, który
zostaje zjedzony.
Wszystko dzieje się w rajskim ogrodzie, ale jeżeli popatrzymy na to ze strony
Sumera jawi nam się czysty, jasny Dilmun. Natomiast od strony Semity będzie
to oczywiście Eden. Oba miejsca mają ze sobą wiele wspólnego. Są usytuowane
w historycznych krainach na wpół legendarnie. Nikt nie wie gdzie dokładnie się
znajdowały. Współcześnie ocenia się, iż Eden znajdował się w dzisiejszym Iraku
(stara Mezopotamia), a Dilmun na wyspach Bahrajnu w Zatoce Perskiej. Są to
jednak czyste hipotezy. W obu miejscach mamy obraz roztaczającej się na
wszystkie strony utopii. Brak tam chorób, brak zwad, wszyscy żyją ze
wszystkimi w zgodzie. Środek wydarzeń wypełnia zdrój, dostarczający
życiodajnej wody. Co znamienne w obu miejscach brak bólów porodowych [w
Edenie nie wykorzystano jednak tej sytuacji; przynajmniej z tego co nam
wiadomo z materiałów źródłowych].Sielanka, a więc obowiązujący porządek
zostaje przerwany przez, jak już wcześniej wspomniałem, przekroczenie
pewnego tabu, które wiąże się ze zjedzeniem zakazanego owocu. W
konsekwencji Enki zostaje obłożony chorobami. Chwilowo traci
nieśmiertelność, którą odzyskuje tylko ze względu na swój boski status. Mniej
szczęścia mają natomiast Adam i Ewa, skazani od tej chwili, na śmierć i
tułaczkę. [Enki] musi szukać lekarstwa, gdyż widmo śmierci staje mu przed
oczyma. Tym lekarstwem okazują się boginki stworzone przez Ninhursang,
która daje się ubłagać lisowi i przychodzi z pomocą. Następuje w tym momencie
arcyciekawa sytuacja, gdyż aby uleczyć żebro stwarza ona Nin-ti, co w języku
sumeryjskim mogło oznaczać zarówno panią żebra, jak i panią-dawczynię życia.
Związek z Biblią jest aż nadto widoczny, chociaż w języku hebrajskim, z czasów
powstawania Biblii nie istniała taka gra słów. Po raz pierwszy odkrył to Ojciec
Scheil w 1915r., a 30 lat później do tego samego wniosku doszedł nie, kto inny,
jak Kramer. Nadaje to pewnego autorytetu temu twierdzeniu, chociaż nie
przesądza zupełnie sprawy.
Jedną z ulubionych form literackich Sumerów były dysputy. Dwóch oponentów
ścierało się argumentami, dowodząc swojej wyższości jeden nad drugim. Ta
dychotomia obrazuje nam klasyfikację, jaką posługiwali się Sumeryjczycy w
odniesieniu do zastanej przez nich rzeczywistości. Dwie z takich dysput
przypominają do pewnego momentu historię Abla i Kaina. Chodzi o starcie
pomiędzy Emeszem i Entenem oraz Asznan i Laharem. W obu przypadkach
zwycięża postać rolnika, co jest jawnym przeciwieństwem biblijnej rozgrywki, z
której zwycięsko wychodzi pasterz. W historii o Emeszu i Entenie pojawia się
ofiara składana ojcu Enlilowi oraz jego arbitraż w dyskusji. To również
przywodzi na myśl skojarzenie z dziejami Abla i Kaina. Różnica jest jednak
zasadnicza. Mezopotamska wersja kończy się happy endem, podczas gdy w
Piśmie Świętym dochodzi do katastrofy.
\
Kiedy w II poł. XIX w. George Smith przeszukiwał piaski Bliskiego Wschodu w
poszukiwaniu tabliczek ze starożytnym pismem, nie przypuszczał nawet, że to
co odnajdzie zmieni całkowicie sposób percepcji Biblii oraz da początek
stworzeniu alternatyw dla takich koncepcji, jak np. ta Juliusza Wellhausena.
Przede wszystkim jednak jego odkrycie rozjaśniło nam genezę powstania
opowieści o potopie. Okazało się iż nie był to motyw nowy. Podobnie jak
Hebrajczycy mieli swojego Noe, tak Sumerowie mieli Ziusiudrę, a Babilończycy
Utnapisztu. Podczas gdy dla fundamentalistów religijnych był to znak, iż potop
rzeczywiście miał miejsce, to dla ludzi nauki stworzył on nowe podstawy, aby
dogłębniej zbadać sprawę historii podawanych przez Biblię. O bezkrytycznym
ich przyjęciu nie mogło już być mowy. Struktura tych trzech mitów jest bowiem
bliźniaczo podobna. W wyniku niegodziwości popełnionych przez ludzi, Bóg
(bądź też rada bogów) karze ich, zmywając z powierzchni ziemi. W tym celu
zsyła potop. Wiedza o nim nie dla wszystkich jest jednak ukryta. Znajduje się
bowiem zawsze pobożny człowiek, który ma przywilej wyratować siebie z całą
rodziną i wszystkimi rodzajami zwierząt, aby, już po potopie dać podwaliny pod
nowy świat. Zwykle arka, którą tworzy ma określone rozmiary, dane przez
bogów lub Boga Jahwe. Przez pewien okres ulewny deszcz spada z nieba (tj. 40
dni, 7 dni i nocy, 6 dni i 7 nocy), po czym następuje osadzenie na górze (Nisir,
Ararat) i wypuszczenie ptaków w celu znalezienia suchego lądu. Historię kończy
złożenie ofiary i ponowne zaludnienie ziemi.
Przez wiele stuleci utrzymywano, że opowieść o Hiobie jest najstarszą
opowieścią o ludzkim cierpieniu. Dopiero jednak odkrycia czterech
tajemniczych tabliczek w Nippur, jakiej dokonała pierwsza ekspedycja z
ramienia Uniwersytetu w Pensylwanii ujawniło jak bardzo się mylono. Motyw
ludzkiego cierpienia został już przekazany przez anonimowego autora w
starożytnym Sumerze. Podobnie jak biblijny Hiob traci on wszystko, co było w
jego życiu najważniejsze - miłość, przyjaźń, szacunek. Nie jest to na pewno
konsekwencją żadnego grzechu, gdyż nasz bohater odznacza się żarliwą
pobożnością. Dosięga jednak dna. Nawet w tej sytuacji nie złorzecze jednak
Bogu. Uskarża się co prawda na swój los, ale nie ma w tym ani śladu groźby w
stosunku do Boga. Na końcu zostaje wynagrodzony za swą postawę nowym
życiem. Jest nawet szczęśliwszy niż był poprzednio.
Sformułowanie typu „Nigdy dziecko bez grzechu nie zrodziło się z matki”
przypomina nam koncepcje chrześcijańskiego grzechu pierworodnego, choć
wielkim nadużyciem byłoby twierdzenie, że stąd się wywodzi. Należy bowiem
pamiętać, że w religii judaistycznej pojęcie dziedziczenia grzechu z pokolenia na
pokolenie w ogóle nie istnieje.
Inaczej jest z wizją świata podziemnego Kur. Ta w pewnym stopniu przypomina
nam Szeol. Są to miejsca bez powrotu. Chyba, że na specjalnych warunkach lub
za zgodą bóstw. Hebrajczycy np. wierzyli, że z Szeolu wyciągnąć ich może sam
Bóg. Z kolei w „Eposie o Gilgameszu” cień Enkidu za sprawą boga Utu
działającego na życzenie Enkiego wychodzi na ziemię na krótki moment, aby
móc porozmawiać z Gilgameszem.
Jak widzimy myśl żydowska czerpała pełnymi garściami z mitologii
mezopotamskiej. Dodała jednak do Biblii swojego ducha oraz niepowtarzalny charakter.
Przemieniła statyczne, pisane często bez polotu, opowiastki w dynamiczne historie, które na
zawsze zapisały się w kulturze zachodnioeuropejskiej i nie tylko. Z pewnością nie możemy
mówić o powielaniu, ale raczej o zapożyczaniu i modyfikowaniu historii pod swoją modłę.
Bóg Jahwe stanowi całkowite przeciwieństwo bóstw mezopotamskich i przez to nadaje
żydowskim opowieściom oryginalnego charakteru.
BIBLIOGRAFIA:
Znajduje się na końcu pracy multimedialnej.
J. Schniewind, A repy to Bultmann, 1953, [w:] red.H.W. Bartsh, Kerygma and Myth, Londyn, [w:] Edmund Leach „Levi- Strauss” Wiedza Powszechna, Warszawa, 1973, s.62
Tadeusz Marglu „Mity z pięciu części świata” s.113
„Religie wschodu i zachodu. Wybór tekstów źródłowych” pod red. Kazimierza Banka, str.135