Wolność religijna po polsku
Emoonia (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)
Słowa kluczowe: wolność, równość, katolicyzm, Religia, kościół, tolerancja, dyskryminacja
2007-08-08 14:56:39
fot. P.de Ville/Agencja SE/East News
Dziś w Polsce nie pali się już nikogo na stosie ani nie zmusza siłą do zmiany wyznania. Nie znaczy to wcale jednak, że mamy wolność religijną.
Przykład pierwszy z brzegu: w poniedziałek rano jadę tramwajem do pracy. Przy dworcu motorniczy zatrzymuje się każąc wszystkim wysiadać z powodu nagłej zmiany trasy. Tramwaj nie pojedzie tam, gdzie miał jechać, ale na najbliższą pętlę. Dlaczego? Odpowiedź znajduję kilkadziesiąt metrów dalej. Oto przez przejście dla pieszych maszeruje wielka, kolorowa masa ludzi, śpiewając religijne pieśni.
Kierowcy stoją, nikt nie trąbi. Idą i idą, końca nie widać. Muszę się wmieszać w ten tłum, żeby przejść na drugą stronę ulicy. Idę, już spóźniona i krew mnie zalewa. Nie wiem, czy mają w ogóle zezwolenie na taki przemarsz jedną z największych głównych ulic miasta, czy nie. Zresztą co mnie to obchodzi. Powinny być jakieś informacje o zmianach i utrudnieniach w ruchu, ale niczego takiego nie widzę. I tak się zastanawiam - co by było, gdyby na ich miejscu byli Żydzi, muzułmanie, Świadkowie Jehowy? Czy kierowcy również byliby tak łaskawi? Nie sądzę.
Początki
Zaczyna się już w przedszkolu: Dlaczego nie chodzisz do kościoła? Dlaczego nie będziesz rysować choinki? Wiesz, że pójdziesz do piekła? Nie wolno się z tobą bawić - jesteś bezbożna. W szkole trzeba co roku tłumaczyć księdzu, dlaczego nie chodzi się na religię, zwalniać się z rekolekcji czy uczestniczenia w świętach. Inne dzieciaki są oburzone, że nie idzie się do komunii i nie chodzi się do kościoła. A ich rodzice pouczają je, żeby się z "takimi" nie zadawały.
Katolicyzm wyznaje obecnie jakieś 90% Polaków. Jest to przeważająca większość, jednak nie wszyscy. Pozostałe 10% to wyznawcy różnych religii i wyznań, od prawosławia po satanizm, a także ateiści i agnostycy. To są jednak jedynie dane statystyczne, bo od małego dziecka, wszędzie i wszystkim mówi się, że prawdziwi Polacy to zawsze katolicy, wierzący, praktykujący, chodzący do kościoła przynajmniej co niedzielę.
A podobno mamy w Polsce wolność religijną... ba, nawet zagwarantowaną w konstytucji. I co z tego, jeśli obecny rząd otwarcie wchodzi w układy z Kościołem? Miesiąc temu na Jasnej Górze premier powiedział do tłumu wiernych, że to "tu jest Polska". A reszta, pytam się, to kto? Ci, którzy pracują, kształcą się, budują domy i pieką chleby, to kto?
Niepolacy
Nie są Polakami? Bo nie byli na pielgrzymce? Tą metaforą premier obraził wszystkich nieobecnych, sprowadzając Polskę do gromadki babć i dziadków, być może dobrych i szlachetnych ludzi, ale zniewolonych przez o. Rydzyka i jemu podobnych. Reszta Polaków, katolicy, czy nie, mogła się poczuć naprawdę dotknięta tymi słowami.
Politycy usiłują nas wychować. Wprowadzili bezwzględny zakaz handlu w 12 świąt kościelnych. Pal sześć, katolicy czy nie, handlować nie mogą. Zewsząd słyszy się głosy, że również niedziele powinny być takim zakazem objęte, bo to przecież dzień boży. Bardzo fajnie, tylko nie dla wszystkich. Pomijając kwestie niewygody i braku czasu na zakupy, które wielu z nas robi właśnie w niedziele i święta, to jest to zwyczajnie sprzeczne z wolnością religijną, którą gwarantuje konstytucja.
Bo jeśli dla mnie święto nie jest świętem, to dlaczego muszę je świętować?
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w żadnej innej religii nie ma tyle obłudy, co w Kościele Katolickim. To z założenia piękna religia, pełna miłości i szacunku dla innych. Pismo Święte zakazuje mordowania, kradzieży, cudzołóstwa i przemocy. Gdyby wszyscy katolicy zachowywali się tak, jak uczy tego Biblia, mielibyśmy naprawdę cudowne życie. Ale tak nie jest. Nie uwierzę, że wszystkie przestępstwa i zbrodnie popełnia te 10% bezbożników.
Sklepy w niedziele również są pełne ludzi i na pewno część z nich to katolicy. Zasady moralne także często idą w zapomnienie i nieraz widuje się ślub kościelny z welonem i białą suknią, pod którą ukrywa się już niemały brzuszek. Ale jest tak, jak powinno być - katolicko, polsko, tradycyjnie.
Tacy ludzie nieraz mówią, że są dumni ze swoich korzeni i podkreślają wagę religii katolickiej w Polsce. Ale to nie przeszkadza im robić zupełnie czegoś innego. Ileż to razy widziałam młodych chłopców w dresach, zachowujących się wulgarnie i agresywnie w sobotę wieczór, po to, by w niedzielę rano iść grzecznie z mamą i tatą do kościoła...
Oczywiście, że nie wszyscy tacy są. Ale - bądźmy szczerzy - większość. Prawdziwie wierzący katolik musiałby nie przeklinać, nie palić (niszczenie daru życia to przecież grzech), płacić abonament telewizyjno-radiowy (co robi mniej niż połowa Polaków), nie uprawiać seksu przed ślubem, nie obżerać się i nie upijać... O wykroczeniach i przestępstwach nie wspomnę.
Katolicyzm, bardziej niż inna religia, powinien uczyć tolerancji i miłości do wszystkich. Przecież Chrystus podobno oddał życie za każdego człowieka, a nie tylko za wierzących i praktykujących katolików. Niestety, to tylko puste słowa. Katolicy nie są tolerancyjni. Inność postrzegają jako coś gorszego, odmienne wyznanie lub jego brak traktują jako ułomność, która nie może dotknąć "prawdziwego" Polaka.
Oczywiście nie każdy katolik taki jest. Nie chcę obrażać tej religii i nie jestem przeciwna kultywowaniu chrześcijańskich tradycji. Boli mnie tylko to, że wciąż jest tak wiele nietolerancji w kraju, który szczyci się tak wysokim wskaźnikiem wyznawców religii opartej na miłości.