6770


POEZJA MIŁOSNA W MŁODEJ POLSCE

W Młodej Polsce, epoce zainteresowanej głównie stanami duszy i opisywaniu uczuć niewyrażalnych, gatunkiem najbliższym musiała stać się liryka. Miłość - uczucie tajemnicze, niezbadane - stała się zatem jednym z popularnych tematów. Dla wielu była ucieczką od beznadziejności świata, dla innych fascynacją. Przedstawiano ją jednak w zupełnie innej niż dotychczas, romantyczno-konwencjonalnej formie. Postaram się to ukazać na przykładzie twórczości poniższych twórców.

1. Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Tetmajer poszukiwał sposobów na odnalezienie chwilowego poczucia wolności pośród przygniatającego ciężaru egzystencji. Lekarstwem były dla niego: sztuka, przyroda i miłość (tym samym są to główne nurty tematyczne jego twórczości).

Miłość i kobieta stały się tym wielkim tematem liryki Tetmajera, któremu zawdzięczał poeta największą sławę. Jego głośne utwory takie jak „Mów do mnie jeszcze…”, „Lubię, kiedy kobieta…” czy „Twoje cudne oczy…” były powszechnie znane i recytowane. Jego erotyka poetycka przełamywała pewną konwencję, panującą od czasów sentymentalizmu i romantyzmu. Przeciwstawił tamtej mdłej i cukierkowej lirykę śmiałą, szczerą i bezpośrednią. On pierwszy odkrył, że kobieta ma ciało, bo dotychczas była tylko bezcielesnym aniołem. Odważył się pochwalić i wielbić kobiece ciało, jego piękno i czar. Uwolnił miłość od akcesoriów anielstwa, w które ją z uporem wieńczono. Przełamuje zakazy cenzury literackiej i obyczajowej, ale z właściwym mu wyczuciem odrzuca wszystko, co wykracza przeciw postulatom dobrego smaku i piękna (uwielbiał piękno, był estetą). Czytając mamy świadomość, że te namiętne wiersze pisał „panicz z Ludźmierza”. Jego liryka jest bardzo urozmaicona, różnorodność tonów i nastrojów.

Uczucie chwilowego szczęścia łączyło się niekiedy z widmem nie dającego się zapomnieć końca. Bo miłość była tylko CHWILĄ oszołomienia, za którą czyhały nuda, pustka i śmierć (czyli cały dekadentyzm), owo schopenhauerowskie nienasycenie. Życie ludzkie porusza się jak wahadło między nieustającym pożądaniem, a wiecznym niedosytem, niezaspokojeniem tego pożądania. Dlatego często powtarzają się słowa „jeszcze”, „znowu” i „więcej” jak w wierszu „Ja, kiedy usta…”.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer uważał, że droga ucieczki to miłość o charakterze seksualnym. Erotyka. Ciało kobiety pojmowane jako dzieło sztuki, dające przyjemność i ucieczkę. Śmiała, szokująca prezentacja.

WIERSZE

a) "Lubię kiedy kobieta"

Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię w przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.

Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.

I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.

Lubię to -- i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.


b) "Ja, kiedy usta…"

Ja, kiedy usta ku twym ustom chylę,
nie samych zmysłów szukam upojenia,
ja chcę, by myśl ma omdlała na chwilę,
chcę czuć najwyższą rozkosz — zapomnienia...

Namiętny uścisk zmysły moje studził — —
czemu ty patrzysz z twarzą tak wylękłą?
Mnie tylko żal jest, żem się już obudził
i że mi serce przed chwilą nie pękło.

Błogosławiona śmierć, gdy się posiada,
czego się pragnie nad wszystko goręcej,
nim twarz przesytu pojawi się blada,
nim się zażąda i znowu, i więcej...

(net) Podmiot liryczny szuka zapomnienia, ucieczki od rzeczywistości. Największym marzeniem w chwili ekstazy miłosnej jest umrzeć, gdyż powrót do rzeczywistości przywraca cierpienie i ból. Każde nowe doświadczenie seksualne przynosi jedynie większe rozczarowanie. Po przeżytych chwilach szczęścia świat staje się bardzo brutalny. Tetmajer temat miłości opracował w swoich poetykach w sposób śmielszy niż poeci epoki pozytywizmu (Asnyk, Konopnicka). Daleka jest również ta namiętna miłość od obrazu wyidealizowanego uczucia, jaki stworzyli romantycy. Liryka miłosna Tetmajera była również wyrazem zniechęcenia wobec panujących obyczajów i filisterskiej moralności.

c) „Mów do mnie jeszcze…”

Mów do mnie jeszcze... Za taką rozmową
tęskniłem lata... Każde twoje słowo
słodkie w mym sercu wywołuje dreszcze -
mów do mnie jeszcze...

Mów do mnie jeszcze... Ludzie nas nie słyszą,
słowa twe dziwnie poją i kołyszą,
jak kwiatem, każdym słowem twym się pieszczę
mów do mnie jeszcze...

2. Kazimiera z Jasieńskich Zawistowska

Kobiety miały też pokaźny udział w literaturze Młodej Polski (jeden z ulubionych tematów profesora W. :p). Była to pierwsza epoka, w której kobiety zaczęły tworzyć tak licznie. Kazimiera od pierwszych wystąpień zwróciła uwagę jako mocna i wybitnie utalentowana indywidualność. Napisała niewiele - twórczość całkowicie już dojrzałą przerwała nagła śmierć, prawdopodobnie samobójcza. Jej wszystkie dzieła zostały wydane pośmiertnie przez Miriama w tomiku „Poezji” (1903). Miriam cenił bardzo wysoko Zawistowską, odpowiadała estetycznym ideałom „Chimery”. Oprócz wierszy oryginalnych autorka napisała kilka przekładów poetów francuskich.

Motyw przewodni jej twórczości stanowiła erotyka. Autorka bezpośrednio i namiętnie wyrażała swoje bogate życie wewnętrzne. Jako kobieta wniosła do liryki polskiej ton zupełnie nowy. Była jakby dopełnieniem i kobiecym odpowiednikiem miłosnych wyznań Tetmajera. Namiętność i zmysłowość - hamowane dotychczas przez konwencje obyczajowe i literackie, surowe szczególnie dla kobiet - ukazały się w liryce Kazimiery z bezwzględną szczerością (Kazimiera i Kazimierz łamali konwenanse:). Była pierwszą kobietą, która odważyła się dać wyraz kobiecym impulsom, instynktom i porywom. Twórczość pełna jaskrawych uczuciowych opozycji i kontrastów. Mocna. Zmysłowa erotyka splatała się z pragnieniem świętości. Oczarowanie pięknem świata, życia wolnego i pełnego namiętności towarzyszyło nostalgicznemu smutkowi i przeczuciu końca. To łączyło ją z epoką. Tak samo jak rozkochanie w średniowieczu - oglądanym przez pryzmat romantycznego rozmarzenia. Miała wyjątkowe wyczucie barwy i kształtu, wyobraźnię pobudliwą i skłonną do skojarzeń. Wszystkie jej epitety, porównania itd. odznaczały się ogromną intensywnością, co łączyło ją z estetyzującymi, wyrafinowanymi poetami francuskiego Parnasu (parnasizm). Niemal każdy wiersz Zawistowskiej zawierał jej namiętną, silną uczuciowość i nienaganną formę.

SONETY

a) „O, maków purpurowych…”

O, maków purpurowych, kraśnych maków kwiecie!

O, usta całowane, drogie usta twoje!

Złote życia na oścież rozwarte podwoje,

Słońce! Słońce, w upalnym rozgorzałym lecie!

Słońce, słońce! I maków purpurowych kwiecie!

Pszennych łanów poszumy, pszczół grające roje!

I usta całowane, drogie usta twoje,

I w lipowych alejach kwietniane zamiecie!

Harfo wspomnień! Twe struny z rdzy krwawych korali

Dłoń moja dziś otrząsa, ogrzewa, rozzłaca,

Lecz melodia ta dawna, słoneczna nie wraca,

Tylko motyw tęsknoty snuje się i żali...

A ścichłe, obumarłe jak cmentarni stróże

Więdną maki w królewskiej zszarpanej purpurze!

b) „Kocham Ciebie”

Kocham Ciebie, bo wracasz Ty mi wiosnę złotą

Mej młodości i jasne powracasz miraże.

Twój cień trwa przy mnie jakby wierne straże,

Twój cień, mej duszy przywołań tęsknota.

Niech więc ramiona mnie Twoje oplotą -

Zasłoń oczy - dziś w przyszłość nie chcę patrzeć ciemną,

Chcę zapomnieć, że życie za mną i przede mną -

Chcę zapomnieć o wszystkim, co nie jest pieszczotą.

Tak. dziś ciemno i zimno... Daj mi Twoje oczy!

Twoje oczy rozświetlą marzenia ogrody...

Tam dźwięk - złoto - purpura - alabastrów schody -

I korowód weselny barwi się tęczowo.

Tak dziś ciemno i zimno,.. a nad moją głową

Sny majaczą złowrogie... Daj mi Twoje oczy!...

c) „Kiedy przyjdziesz”

Kiedy przyjdziesz? Ja słyszę w ciemnym przeczuć borze

Szmer twych kroków... Zielenią więc progi owiję,

A dusza jako owiec stado białoszyje

U cysterny pragnienia czeka cię w pokorze...

Wciąż czekam... płowych piasków śledząc martwe morze

I nie wiem, czy od spieki dziś cię namiot kryje,

Czy dłoń czyja twe stopy pielgrzymie obmyje?

I nie wiem, kędy jesteś, i dziwnie się trwożę.

I nie wiem, kiedy przyjdziesz! Tęsknotą strawiona

Moja dusza cię woła pieściwymi dźwięki,

Bo jak owoc już dojrzał mych bioder kształt miękki

I wonniejszą od kwiatu jest biel mego łona!

Ale przychodź! O przychodź, bo z tęsknoty skona

Moja dusza jak lutnia tobą rozdźwięczona.

3. Bolesław Leśmian

Kolejnym poetą, który w swej twórczości sporo miejsca poświęcił tematowi miłości, jest Bolesław Leśmian. Jest to poeta dwóch epok literackich: Młodej Polski i Dwudziestolecia Międzywojennego. Na dorobek jego twórczości składają się zaledwie cztery tomiki:

”Sad rozstajny” (1912)

„Łąka” (1920)

„Napój ciernisty” (1936)

„Dziejba leśna” (1938) - wydany pośmiertnie

Dzisiaj Bolesław Leśmian stawiany jest w rzędzie tak wielkich poetów naszych czasów, jak T.S. Eliot czy Rainer Maria Rilke, w Dwudziestoleciu jednak nie doceniano jego twórczości. Debiutował w Młodej Polsce i widziano w nim również epigona (naśladowcę i propagatora nieaktualnych idei) tej epoki. Prawdziwe zainteresowanie poezją Leśmiana zaczyna się dopiero na początku lat trzydziestych, a jego oryginalność została dostrzeżona, i wyróżniona członkostwem Polskiej Akademii Literatury, dopiero pod koniec życia poety.

Leśmian uważał poezję za swego rodzaju mowę pierwotną, poeta bowiem odczuwa, poznaje i wyraża świat tak, jak czynił to kiedyś człowiek pierwotny. Fascynowała go myśl o epoce pierwotnej, takiej, w której język dopiero powstawał, gdzie jego reguły nie zostały jeszcze ustalone, a każda reakcja na rzeczywistość była pierwsza i jedyna. Poeta pragnął do niej powrócić za pośrednictwem poezji.
Leśmian widzi świat w nieustannym ruchu, obserwuje jego ciągłe stawanie się - jego poezja jest wiec obserwacją ciągle powtarzającej się kreacji, owego momentu stwarzania z niczego, dzięki dynamicznej sile twórczej. Takie myślenie wywodzi się z filozofii Henriego Bergsona. Ta pierwotna siła wymyka się racjonalnym regułom - także słownikowym i gramatycznym - dlatego, by ją uchwycić, Leśmian pisał swoje wiersze w taki sposób, jakby za każdym razem wymyślał nowy język.

Leśmian stworzył swój niepowtarzalny, fantazyjny język. Pojmował życie jako sen o śnie. W jego świecie pełno było dziwnych stworów, bytów kalekich , groteskowych, koszmarnych. Interesowały go zjawiska chorobliwie niesamowite, co wydaje się szczególnie dziwne jeśli zostaje zastosowane w liryce erotycznej. W tym temacie był jednym z najbardziej oryginalnych poetów polskich. Jego erotyczne wiersze obejmowały tematykę od subtelnych rozmarzeń, melancholijnych wspomnień, po erotyzm o wyjątkowej zmysłowości. W niektórych wierszach jest ona zabarwiona odcieniem nekrofilii, średniowieczne tańce szkieletów. Świat pełen bujnej zmysłowości, a zarazem nie dający się poznać i zrozumieć, pełen grozy

”W malinowym chruśniaku” to cykl erotyków zamieszczonych w tomiku „Łąka” (1920). Wiersze te należą do najpiękniejszej polskiej poezji miłosnej. Poeta odwołując się do natury, przyrody, pokazuje najgłębsze doznania erotyczne kochanków, najintymniejszą sferę ich miłosnych doświadczeń.

Trzy poniższe wiersze pochodzą z tomu „Łąka”.

WIERSZE

a) „W malinowym chruśniaku”

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem

Zapodziani po głowy, przez długie godziny

Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.

Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,

Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,

Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory

I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,

A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,

Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni

Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty

Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie

Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,

I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,

Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,

Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,

A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.

Wiersz rozpoczynający cykl „W malinowym chruśniaku” to erotyk opisujący pierwsze doznania miłosne kochanków. Chronią się oni przed oczyma świata na polance wśród krzewów malin. Osłania ich przyroda, w którą się wkomponowują, nie burząc jej ładu. Kochankowie zrywają i jedzą maliny, pod pretekstem łakomstwa wyrywają je sobie z dłoni, zbliżając się do siebie.

Leśmian w tym wierszu nie pokazuje obrazu przyrody jako malarskiego pejzażu. Przedstawia natomiast mikroświat, koncentruje uwagę na elementach, które można dostrzec jedynie z bardzo bliska, właśnie wtedy, gdy jest się „zapodzianym po głowę” w malinowym chruśniaku. Tylko z takiej odległości można zobaczyć: „bąka złośnika”, „rdzawe guzy” na chorym liściu, „złachmaniałe pajęczyny”, czy „żuka kosmatego”. To skrócenie perspektywy, szczegółowość obrazu, jest uzasadnione sytuacyjnie.

Jest to przyroda widziana oczyma kochanków, a taki sposób patrzenia na malinowy chruśniak podkreśla bardzo delikatnie intymność owego cielesnego zbliżenia, jego zmysłowy klimat. Nie ma tu zachwytu nad pokazanym światem, a wręcz takie elementy pejzażu jak "złachmaniałe” pajęczyny czy chory liść nie są wcale same w sobie piękne. A wręcz przeciwnie. A jednak stają się one elementem urody tego świata, prześwietlone słońcem tworzą cząstkę życia natury.

Mamy tu też inny przejaw natury - są nim wzruszenia i zmysłowe doznania zakochanych. Te dwa światy jak gdyby korespondują ze sobą, nie burzą wzajemnie swojego ładu, istnieją obok siebie w bliskim kontakcie. Właśnie to współgranie przyrody z żywymi, gorącymi wzruszeniami i uczuciami ludzkimi jest treścią tego wiersza. Zamiast podziwiania malarskiego piękna krajobrazu zanurzamy się, jak gdyby, w głąb natury, tam gdzie tętni biologiczna pełnia życia.

b) „Dwoje ludzieńków”

Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie,

O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.

 

Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania

Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.

 

Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,

A czas ciągle upływał - bezpowrotny, jedyny.

 

A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie

Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!

 

Pod jaworem - dwa łóżka, pod jaworem - dwa cienie,

Pod jaworem ostatnie, beznadziejne spojrzenie.

 

I pomarli oboje, bez pieszczoty, bez grzechu,

Bez łzy szczęścia na oczach, bez jednego uśmiechu.

 

Ust ich czerwień zagasła w zimnym śmierci fiolecie,

I pobledli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!

 

Chcieli jeszcze się kochać poza własną mogiłą,

Ale miłość umarła, już miłości nie było.

 

I poklękli spóźnieni u niedoli swej proga,

By się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga.

 

Więc sił resztą dotrwali aż do wiosny, do lata

By powrócić na ziemię - lecz nie było już świata.

Typowe dla poety ujęcie balladowe i bajeczne słownictwo.

c) „Zaloty”

Nędzarz bez nóg, do wózka na żmudne rozpędy

Przytwierdzony, jak zielsko do ruchomej grzędy,

Zgroza bladych przechodniów i ulic zakała,

Obsługując starannie brzemię swego ciała,

Kręci korbę, jak gdyby na lirze w czas słoty

Wygrywał swoje skoczne ku niebu turkoty -

I nad brzegiem urwistym tęczowych rynsztoków

Toczy się wraz z odbiciem zmydlonych obłoków,

Toczy się bałamutnie do dziewki z podwórza,

Do przystani stóp bosych - i ducha wynurza

Z łachmanów i wyciąga paździory swych dłoni

Ku jej zębom śnieżystym i tak mówi do niej

"Kocham strzęp twojej błotem zbryzganej spódnicy,

Kocham głośny twój oddech ! Na całej ulicy

Ty jedynie mym ustom bywasz tak potrzebna!

Wiem, że moja tęsknota, niby szkapa źrebna,

Wlekąc mię, wyda na świat płód nowych udręczeń.

W tym mój tryumf, że jestem niestrudzony klęczeń

Twej krasy! Kochajże mnie! Nuże do pieszczoty!

Potwór błaga cię o nią! Przyjm moje zaloty!

Wnijdź naga i bezwstydna w mej nędzy bezdomność

I tak pieść, by wargami pożreć mą ułomność! "

 

Ona mu się broni,

A on mówi do niej

"Wszak musi ktoś pokochać to, co już się stało ?

I ten wózek męczeński i korbę zbolałą,

I żądzę w resztkach cielska, jak w zgliszczach, poczętą,

I ten ochłap człowieka, co chce być przynętą!

Odsłoń czar w mej brzydocie! Znijdź z wyżyn do karła!

Bądź posłuszna mym dłoniom, jak ślepa lub zmarła!

Zdołam być nieodparty, jako grzech i zguba,

I potrafię wysiłkiem zmyślnego kadłuba

Zdobyć się na pieszczoty słodkie, jak czereśnie,

Których dotąd nikt nigdy nie oglądał we śnie!"

 

Ona mu się broni,

A on mówi do niej

"Małoż ci pół człowieka, by stał się twym skarbem?

Chcę być drogą ci raną, wiernym tobie garbem!

Czyż próżni, którą nóg mych nieobecność tworzy,

Nie zapełni ból, miłość ni jęk mych bezdroży?

Śmiech mię bierze! O, gdybym ziemię nieobjętą

Mlógł uderzyć raz w życiu zdrową, silną piętą

I widzieć, jak zdeptana pod stopą wygląda!

Spieszno mi w nieskończoność! Wiem, że mnie pożąda

I bez wstrętu spożyje me łachy i żale.

Są gdzieś dłonie mi chętne i usta - korale,

Co od głów się przesuną w pieszczocie ochoczej

Aż do stóp, których nie ma! Niech wóz się potoczy

Na przełaj - tam, gdzie właśnie ode mnie z daleka

Ktokolwiek, zwierz lub robak, na mą miłość czeka"

 

Ona mu się broni,

A on w zaświat stroni,

Ona go swoim czarem do bólu zachęca,

A on patrzy, nie patrząc, i korbę pokręca

I odjeżdża - odjeżdża - gdziekolwiek - pośpiesznie,

Ffurkocząc i furkocząc niezgrabnie i śmiesznie,

Odjeżdża, kalekując, w poszukiwań znoje,

W kraje przygód miłosnych, w wieczne niepokoje.

Przykład tej „ciemnej” strony erotyki Leśmiana. Wyznania nędzarza bez nóg, właściwie jego wielki monolog. Niezaspokojone żądze. Okropne.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
praca magisterska 6770
6770
6770 Fuel White Paper 1
6770
6770
6770
6770
6770

więcej podobnych podstron