Czekanie w Boży sposób
Bóg stworzył nas w taki sposób, ze pewne aspekty naszego życia są wszystkim ludziom bez wyjątku, wspólne. Każdy z nas się rodzi i raczej ciało każdego z nas - pomijając tutaj pewne wyjątki - umiera. Wszyscy bez wyjątku potrzebujemy miłości. Każdy jeden z żyjących teraz na ziemi potrzebuje zbawienia, gdyż - jak uczy nas Słowo Boże - „wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej”. Aby żyć, ludzie zmuszeni są do zaspokajania potrzeb swojego ciała: muszą jeść, pić oraz spać. Jest zapewne wiele czynników łączących całą ludzkość, a jeden z nich może nie rzuca się tak w oczy, jak te wyżej wymienione. Każdy człowiek żyjący na tej ziemi zmuszony jest do… czekania.
Czekamy już od młodości. Czekamy na obiecaną przez mamę i tatę lalkę „Barbie” lub może na klocki „lego”, czekamy na ferie i wakacje w szkole, później czekamy na nasze 18-te urodziny, czekamy na studium, pierwszą wypłatę, ślub oraz narodziny dziecka. Wreszcie czekamy w sklepowej kolejce (dla cierpliwych, którym współczesne kolejki w sklepie nie przeszkadzają, niech służą tu za przykład czasy PRL'u!), czekamy na spóźnialskich przyjaciół, na autobus oraz na pizzę, która pysznie piecze się w naszej nowo zakupionej mikrofalówce. Myślę zatem, iż proces czekania nikomu nie jest zbytnio obcy.
Jeśli tak się sprawy mają, należy zastanowić się nad czekaniem w życiu Bożego dziecka. Czym jest czekanie w Bożych oczach?
W biblii znajdujemy zarówno czekanie, które jest miłe Bogu, jak i czekanie, które nie jest pożądane przez Boga i w konsekwencji niesie z sobą negatywne skutki.
Czekanie miłe Bogu, to te, które służy naszemu wypróbowaniu i wzmocnieniu naszej wiary. W tym przypadku Bóg chce, abyśmy wytrwale czekali i to aż do końca, aż do Bożego rozwiązania lub do czasu wypełnienia Bożej obietnicy. Za przykład może służyć tutaj Abraham: „(…) Bóg dał Abrahamowi obietnicę (…); A tak, ponieważ czekał cierpliwie, otrzymał to, co było obiecane.” (Hebr.6/13,15). Po urodzinach Ismaela - syna Abrahama, który nie był wypełnieniem obietnicy Bożej - Abraham cierpliwie czekał na Boże rozwiązanie, którym były narodziny Izaaka. Czekanie według Bożej woli miało cudowne skutki i przyniosło jako konsekwencje Bożą nagrodę.
Czekanie nie pożądane przez Boga niesie ze sobą, jak zapewne już przypuszczamy, zgorszenie i zepsucie. „Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, ze ktoś żyje z żoną ojca swego. A wyście wzbili się w pychę, zamiast się raczej zasmucić i wykluczyć spośród siebie tego, kto takiego uczynku się dopuścił. Lecz ja, choć nieobecny ciałem, ale obecny duchem, już osądziłem tego, który to uczynił, tak jak bym był obecny: Gdy się zgromadzicie w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, wy i duch mój z mocą Pana naszego, Jezusa, Oddajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby i duch był zbawiony w dzień Pański. Nie macie się czym chlubić. Czy nie wiecie, ze odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza?” (1.Kor.5/1-6). W zborze pojawili się ludzie, którzy zaczęli prowadzić życie przeciwne Bożym zasadom, życie w którym grzech był czymś normalnym i codziennym. Zbór Boży tolerował te zachowanie i stwarzał pozór radości, jak gdyby wszystko było w porządku. Paweł piętnował takie zachowanie („powinniście się raczej zasmucić”). Nie zachęcał w tym przypadku do czekania, a raczej do działania! „Lecz ja, choć nieobecny ciałem (…)” - Paweł nie chciał nawet czekać, aż odwiedzi zbór, lecz nakazywał Koryntianom, by sami natychmiast podjęli kroki, które prowadzą do oddzielenia „kwasu od zaczynu” (patrz Mt.18/15-18). Ten doświadczony mąż Boży zdawał sobie sprawę z zakwasu, zgorszenia i zepsucia, które tolerowanie grzechu sprowadza na kościół.
Są więc sytuacje, w których z Bożej perspektywy wręcz nie wolno dziecku Bożemu działać z własnej inicjatywy, lecz jedynie cierpliwie czekać na Boże działanie (przykład Abrahama). Jednak są również takie chwile, w których Bóg żąda od nas natychmiastowego działania, jak w przypadku nieporządku, który zapanował w korynckim zborze.