2228


Michał Jachuła

Muzeum bez ślubnego dywanu na schodach

Głównym celem socjalistycznej polityki kulturalnej miało być udostępnienie masom pracującym dóbr kultury. "Problemy upowszechniania książki, aktywizacji twórczości muzycznej ludu, rozbudowy teatru samorodnego zostały postawione w sposób, który na ogół nie budzi zastrzeżeń"- pisał w 1949 roku Kazimierz Wyka.

W drugiej połowie lat czterdziestych powstawały w Polsce liczne instytucje oświatowe, świetlice i biblioteki. Rozwojowi socjalistycznego procesu produkcji odpowiadał "pęd mas pracujących do wiedzy", zdobywanie wykształcenia i poznawanie osiągnięć kultury artystycznej. Ówczesne władze dążyły do realizacji planu sześcioletniego. Zgodnie z nim w każdej gminie miał być dom kultury, a w każdym powiecie kino i radiowęzeł oraz sala widowiskowa. W mieście wojewódzkim powinny funkcjonować: własny teatr zawodowy, sala koncertowa lub operowa, czy filharmonia. Według planu statystycznie jedna książka miała przypadać na dziesięciu mieszkańców, a jedno miejsce w sali kinowej na dwunastu obywateli Polski. Ze względu na duży procent analfabetyzmu aktywnie promowano czytelnictwo. "W pomysłowy i pozbawiony szablonu sposób dociera książka w czytelnikowskich zespołach Tygodniowej Biblioteki Obiegowej" - komentował Wyka na łamach "Twórczości". Bibliotekę w "autobusie-ogórku" można zobaczyć w filmie Witolda Leszczyńskiego Siekierezada na podstawie powieści Edwarda Stachury.

W powojennym muzealnictwie wiele uległo zmianie. Prywatne zbiory arystokracji i ziemiaństwa zostały upaństwowione. W muzeach znalazły się również różnego rodzaju zbiory regionalne, towarzystw i instytucji społecznych. Tym samym została zapoczątkowana w Polsce Ludowej "racjonalna i planowa gospodarka muzealna". Polityka muzealna, oprócz uporządkowania i opracowania zbiorów, miała jeszcze jeden bardzo ważny cel: wyszła naprzeciw szerokim rzeszom kulturalnych konsumentów, podjęła próbę "celowego wychowania artystyczno-kulturalnego mas". "Jesteśmy krajem, gdzie można ukończyć uniwersytet, pójść samodzielnie w życie, a nie zobaczyć ani jednego obrazu Matejki. Przykłady? Proszę: gimnazjum w Brodnicy, politechnika w Gdańsku, praca w Koszalinie" - pisał Wyka.

Na polu kultury polityka zmierzała do wykształcenia socjalistycznej postawy w stosunku do pracy, świata i piękna. Nowe cele masowego oddziaływania muzeum wymagały reorganizacji muzealnictwa, stwarzały potrzebę wypracowania nowych sposobów ekspozycyjnych. Staroświeckimi instytucjami wystawienniczymi, zupełnie nieprzystającymi do nowej socjalistycznej rzeczywistości stały się w latach czterdziestych - "Muzeum ze ślubnym dywanem na schodach, salon malarski ze wstążką, nożycami, przemówieniami panów przedstawicieli i niedzielnym tłokiem na wernisażu, z panem (-nią) recenzentem (-ką) zaopatrującym katalog nazwisk w przymiotniki odważane z aptekarską precyzją".

Kluczową kwestią wystawiennictwa pozostawał także właściwy pod względem ideologicznym dobór dzieł. Nowością w polskim muzealnictwie stały się wystawy objazdowe, które miały na celu zaspokojenie kulturalno-artystycznych potrzeb nowego społeczeństwa. Pełniły rolę edukacyjną, a przy tym realizowały zasady "socjalistycznego humanizmu". Zgodnie z programem miały prezentować dorobek "prawdziwe humanistycznych artystów związanych z warstwami ludowymi i z rewolucyjną walką o wyzwolenie człowieka z ucisku klasowego". Jeszcze przed wojną Instytut Propagandy Sztuki podjął próbę organizacji wystaw objazdowych. Przedsięwzięcie to miało jednak zasięg lokalny. Było zaledwie epizodem w dziejach przedwojennego wystawiennictwa. Ogólnopolską akcję organizacji wystaw objazdowych podjęła Naczelna Dyrekcja Muzeów w 1946 roku. Wspierała finansowo muzea odpowiedzialne za realizację poszczególnych projektów.

Muzeum Narodowe w Warszawie jako pierwsze zorganizowało wystawy objazdowe na początku 1947 roku. Zaprezentowano na nich zabytki kultury historycznej, literackiej i artystycznej. Cyprian Norwid - ekspozycja pokazywana w trzech miastach - Łodzi, Krakowie i Poznaniu, Motyw religijny w sztuce - prezentacja przygotowana na Wystawę Społeczno-Gospodarczą i Jarmarki Częstochowskie i Dzieje cywilizacji w Polsce Jana Matejki, wystawa pokazywana w 11 miejscowościach. W ramach Międzynarodowych Targów Gdańskich warszawskie muzeum przygotowało również wystawę sztuki polskiej i fotografii zabytków. W 1948 roku w akcję włączyły się inne instytucje wystawiennicze. W ciągu dwóch lat przygotowały różnorodne wystawy: Muzeum Narodowe w Krakowie (Malarstwo rodzajowe, Bitwa pod Grunwaldem), Muzeum Wielkopolskie w Poznaniu (150 lat malarstwa polskiego), Muzeum Prehistoryczne w Poznaniu (Wielkopolska w czasach prehistorycznych) i Muzeum Śląskie w Bytomiu (Malarstwo polskie XIX i XX w.).

Dzieje Cywilizacji w Polsce Jana Matejki to jedna z największych inicjatyw. Ekspozycję tę prezentowano w wielu miejscowościach. Dziennikarz z Bydgoszczy w Ilustrowanym Kurierze Polskim z 1947 roku opisał scenę z Pomorza: "Byłem świadkiem zwiedzania wystawy przez grupę robotników. Jeden z uczestników, najmłodszy, wszedł na salę z czapką na głowie. Jak się na niego nie rzuciły majstry: - A zdejmiesz czapkę, ale zaraz! Przed Matejką stoi, a czapkę na łbie trzyma! Widzicie go, gamonia?"

W sierpniu tego samego roku Naczelna Dyrekcja Muzeów i Ochrony Zabytków zaproponowała Związkowi Historyków Sztuki i Kultury włączenie się w organizację akcji wystaw objazdowych. Zaangażowane w akcję muzea nie były w stanie same sprostać oczekiwaniom Dyrekcji i łaknącego wystaw społeczeństwa. ZHSiK miał za zadanie "obsłużyć najbardziej zaniedbane pod względem kulturalno-oświatowym" województwa, w tym: białostockie, kieleckie, lubelskie, łódzkie, olsztyńskie i rzeszowskie. Związek powołał specjalny sześcioosobowy Komitet Wystaw Objazdowych, odpowiedzialny za program i realizację ekspozycji w terenie. Wybrany przez Komitet delegat opracowywał trasy wystaw, nawiązywał kontakty z miejscowymi władzami i organizacjami społecznymi. Szukał też odpowiednich przestrzeni wystawienniczych. Komitet dysponował dwoma samochodami ciężarowymi przeznaczonymi do transportu eksponatów. ZHSiK zorganizował następujące wystawy: Sztuka Starożytna, Mikołaj Kopernik, Tadeusz Kościuszko, Warszawa w malarstwie XIX w. i Mickiewicz-Puszkin.

Wystawy w terenie miały być "zespołami artystycznymi usystematyzowanymi w formie jednolicie snującego się wątku myślowego…" Każda prezentacja zakładała "unaocznienie pewnego zagadnienia". Miała zainteresować nieprzygotowanego do odbioru dzieł sztuki i kultury widza. "Tłum rośnie" - recenzowała wystawę objazdową Matejki Maria Rogoyska - "Suną od obrazu do obrazu, chciwie łowią słowa i utrwalają wizję historii, o której coś, ktoś, kiedyś im mówił. Pod powagą, z jaką artysta celebruje historię swego narodu, czują dostojeństwo jego autentycznej miłości do kraju. Nie wiem kim był ten starszy mężczyzna w białym płóciennym ubraniu i nie wiem czy zdawał sobie sprawę, że kiedy patrzył na obrazy Matejki, po twarzy jego płynęły łzy. Tylko zbłąkany inteligent ma moc wątpliwości, 'czy to aby Matejko', bo on kiedyś widział przed wojną w Zachęcie, tylko 'letniczka' w kwiatowej sukni mówi zbyt głośno i natrętnie o swoich albumach Matejki, które się jej spaliły".

Jednym z najważniejszym aspektów wystaw była edukacja. Autentyczność i jakość artystyczna eksponatów pozostawała sprawą drugorzędną. To, czy pokazywano płótno Matejki, jego kopię, czy reprodukcję nie miało dla większości zwiedzających dużego znaczenia.

Wystawa sztuki starożytnej początkowo pokazywana tylko w warszawskich szkołach doczekała się także wielu pochlebnych recenzji. "Omawiana tu wystawa jest pierwszą tego rodzaju imprezą, i należy podkreślić doniosłą rolę Muzeum Narodowego w Warszawie, które nie tylko do maksimum możliwości ułatwia zwiedzanie swych zbiorów, ale nie waha się także iść ze swymi eksponatami do szkół, aby jak najbliższy mieć kontakt z młodzieżą i odpowiedzieć na jej wielostronne zainteresowania, co nie zawsze jest możliwe w sztywnych salach muzealnych.".

Eksponatom towarzyszyły zwięzłe, acz wyczerpujące informacje, a dopełnieniem całości było "żywe słowo oprowadzającego". Zainteresowani mogli zakupić po niskiej cenie przewodniki po wystawie. Każda wystawa zaopatrzona była w różnego rodzaju niezbędne urządzenia, odpowiednio dostosowane do transportu: składane ekrany i gabloty, oraz skrzynie przeznaczone do pakowania dzieł. Ekspozycja montowana była wyłącznie na ekranach i w gablotach. Nie korzystała ze ścian pomieszczeń, w których była pokazywana. Biuro Wystaw powoływało każdorazowo kierownika danej wystawy, który odpowiadał za organizację, oprowadzanie i składanie sprawozdań z działalności. W przygotowanych przez ZHSiK formularzach musiały znaleźć się następujące informacje: jaka była frekwencja na wystawie z podziałem na ludność miejską i wiejską; odbiorców: indywidualnych, grupy, młodzież, robotników, dorosłych i innych. Ważną częścią sprawozdań były informacje: kto brał udział w otwarciu wystawy i kto przemawiał? czy były reprezentowane sfery robotnicze, związki i rady zakładowe? kto z miejscowej prasy obecny był na wystawie? w jakich czasopismach ukazywały się wzmianki i artykuły? W formularzu pojawiło się pytanie: "Jakie eksponaty wzbudziły największe zainteresowanie?" Organizatorów interesowały również spostrzeżenia, uwagi i dezyderaty zwiedzających oraz ogólna opinia na temat wystawy. Kierownik zajmował się także sporządzaniem raportów kasowych. Chociaż nie było płatnych biletów istniała konieczność rozliczenia się z innych wydatków - np. sprzedanych przewodników i ogólnych kosztów organizacji ekspozycji.

Na potrzeby wystaw objazdowych, na zlecenie Muzeum Narodowego w Warszawie zbudowany został specjalny pojazd zwany muzeobusem (na okładce Sekcji), przejęty następnie przez ZHSiK. Pojazd składał się z ciągnika i specjalnie skonstruowanej przyczepy wystawowej. Wnętrze muzeobusu zostało starannie przystosowane do celów wystawienniczych. Ściany zabudowano ekranami i gablotami, w dachu zamontowano świetliki, przez które wpadało do wnętrza światło dzienne. Samochód zaopatrzony był w instalację elektryczną i dźwiękową. Pokazywano w nim wystawę Mickiewicz-Puszkin, uroczyście otwartą przez samego Prezydenta Rzeczypospolitej Bolesława Bieruta. Zasięg muzeobusowej wystawy był zdecydowanie największy ze wszystkich wystaw objazdowych. Od 3 sierpnia do końca listopada 1949 roku ekspozycja prezentowana była w stu jedenastu wsiach województwa warszawskiego. "Na każdą wieś przeciętnie przypadał jednodniowy pobyt, wyjątkowo małe osady obsłużono w ½ dnia. Ogółem muzeobus przebył 1691 km".

Poszczególne wystawy cieszyły się wielką popularnością. Świadczą o tym wpisy w księgach pamiątkowych udostępnianych zwiedzającym. Jedna z uczennic Szkoły Powszechnej napisała: "Po obejrzeniu wystawy jeszcze więcej pokochałam obu - naszego i radzieckiego poetę". Antoni Słomka, Przedstawiciel KM PZPR z Elbląga napisał: "Wystawa przypomina wielką rolę, jaką pełnił Kopernik, bojownik i pionier postępu i myśli wolnej nieskrępowanej przesądami średniowiecza i katolicyzmu". We wpisie kierownika kolonii z Nałęczowa, po wystawie Sztuka Starożytna można przeczytać: "W imieniu chłopców z kolonii leczniczej Woj. Wydziału Zdrowia proszę o więcej eksponatów z zakresu przedmiotów wojennych i sportowych. Dziękuję bardzo za cierpliwe i spokojne udzielanie objaśnień przez przewodnika."

Program wielu wystaw objazdowych miał charakter propagandowy, miał dać świadectwo przynależności ziem odzyskanych do Polski. Z szeroko rozumianym "powrotem do Macierzy" można łączyć następujące pokazy: Śląsk w grafice polskiej (Muzeum w Gliwicach), Śląsk w pradziejach Polski (Muzeum Państwowe we Wrocławiu) oraz Pradzieje Pomorza (Muzeum Prehistoryczne w Poznaniu).

Identyczne założenie miały wystawy fotograficzne przygotowywane przez Polskie Towarzystwo Krajoznawcze. W czerwcu 1946 roku Towarzystwo ogłosiło "Wytyczne dla prac PTK w zakresie programowym i organizacyjnym" (przyjęte na posiedzeniu ZG PTK 27-28. V. 1946 r.). Jedną z wytycznych w zakresie akcji wystawowej było organizowanie centralnych wystaw objazdowych. Adresatem PTK-owskich ekspozycji miała być cała polska ludność, w tym młodzież szkolna. "Zarząd Główny winien przewidzieć upowszechnianie znajomości naszego Kraju ze szczególnym uwzględnieniem ziem odzyskanych na północy, zachodzie i południu". Do tego celu doskonale nadawała się fotografia krajoznawcza. Miała za zadanie pokazać "nasze ziemie" całemu polskiemu społeczeństwu. Pierwsza wystawa objazdowa "Piękno Ziem Odzyskanych w fotografii" zaczęła swoją "podróż" po Polsce od Warszawy, gdzie została otwarta 30 maja 1947 r. w salach Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej Polskiej przy ul. Pierackiego 1. Sfinansowana zoztała przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Komunikacji i Ministerstwo Informacji i Propagandy. W ciągu dwóch lat ekspozycja dotarła do siedemnastu miast. Była m.in. w Piotrkowie Trybunalskim, Tarnobrzegu, Białymstoku, Słupsku i Połczynie. Składała się ze 125-u plansz tekturowych, na których umieszczono 379 fotografii. Prezentowała również różnego rodzaju materiały informacyjne: mapy, wykresy, a także herby miast. Fotografie uwzględniały zabytki, przemysł, krajobraz, wydarzenia kulturalne i życie codzienne ludności.

Twórcy wystaw objazdowych wysuwali wiele postulatów na przyszłość: "Wystawy te winny ukazywać wielki nurt postępowych tradycji w kulturze polskiej, rewolucyjną i twórczą rolę mas ludowych w kulturze świata i Polski, winny ukazywać wielkie drogi sztuki realistycznej i rodzącą się sztukę socjalistycznego realizmu, winny ukazać ten wyraz w sztuce i kulturze, jaki uzyskuje człowiek żyjący w warunkach socjalistycznej rewolucji i w pracy nad budową socjalistycznego społeczeństwa".

Szeroka akcja wystaw objazdowych, rozpoczęta w 1947 r., zakończyła się w roku 1949. Była jedyną tego typu inicjatywą w historii polskiego muzealnictwa. Nieco idealistyczny pomysł zakończył się sukcesem. Tylko wystawy zorganizowane przez Związek Historyków Sztuki i Kultury (wg danych Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków) obejrzało w sumie 634,826 osób. To dobry wynik, zważywszy na to, że wystawy pokazywane były przeważnie w małych miasteczkach i wsiach.

Po kilku latach doświadczeń organizatorzy zastanawiali się jaki charakter mają mieć przyszłe wystawy: artystyczny, czy może historyczno-pamiątkowy, czy eksponaty mają być oryginałami, czy reprodukcjami i wreszcie, czy mają pokazywać sztukę współczesną. Bardzo ciekawą tezę na ten temat wysunął Janusz Bogucki w "Kuźnicy": "Odrębnego przemyślenia wymaga sprawa, kiedy i jak należałoby pokazać malarstwo współczesne.- W związku z tym warto wziąć pod uwagę, że malarstwo to łatwiejsze jest do przyjęcia w regionach, gdzie żyje jeszcze tradycja sztuki ludowej, a kościoły i kaplice przydrożne obfitują w rzeźbę i obrazy średniowiecznych lub gotycko-barokowych warsztatów prowincjonalnych. Okolice natomiast, gdzie dłuższy czas trwa już infiltracja zaprawionych sentymentalnym naturalizmem gustów drobnomieszczańskich - na pewno z większym oporem odnosić się będą do współczesnych form 'awangardowych' w malarstwie".

Muzealnicy i historycy sztuki mieli wątpliwości, czy wystawy mają być systematycznie organizowane, czy też mają pojawiać się tylko w okresie letnim, kiedy sprzyjają temu warunki atmosferyczne. Widzieli też konieczność przeprowadzenia specjalnych badań na temat recepcji wystaw i oczekiwań co do ich kształtu wśród społeczeństwa.

Organizację wystaw objazdowych we wnętrzach pojazdów, później niż w Polsce, podejmowano także w innych krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych i Holandii. W 1953 roku Virginia Museum of Fine Arts w Richmond zapoczątkowało działalność artmobile, odpowiednika polskiego muzeobusu. W latach sześćdziesiątych wzbogaciło się o trzy kolejne artmobiles. Wyposażone w klimatyzację i antywłamaniowy dach samochody podróżowały po całym stanie Virginia. Docierały do szkół i miasteczek z różnymi wystawami. W artmobiles prezentowano sztukę egipską i chińską, malarstwo pejzażowe, portrety i rzeźby. W docelowym miejscu podróży samochody pozostawały około tygodnia, tak długo by każdy zainteresowany mógł obejrzeć wystawę. Muzeum w Richmond organizowało wystawy objazdowe do 1994 roku. Miało najatrakcyjniejszy "objazdowy" program wśród amerykańskich instytucji wystawienniczych. W latach 1993-1994 zmuzealizowano dwa artmobiles należące do Virginia Museum of Fine Arts. Jeden trafił do Science Museum of Virginia, drugi znalazł się w Virginia Museum of Natural History.

Artmobile, ruchoma galeria długości 40 stóp, jest obecnie częścią Arkansas Arts Center. Jest jedną z nielicznych ruchomych galerii działających w Ameryce. Kolejną instytucją, która do tej pory wykorzystuje artmobile jest University Art Museum przy University of Wyoming. Muzeum organizuje objazdowe wystawy, którym towarzyszą wykłady i inne atrakcje artystyczne. Aktywność uniwersyteckiego artmobile koncentruje się głównie na terenie stanów: Wyoming, Colorado, Nebraska i Południowa Dakota. W Holandii podobne pokazy sztuki organizowało w przeszłości muzeum w Eindhoven.

W 1948 roku Kazimierz Wyka pisał: "Jesteśmy teraz krajem o kilku muzeach centralnych, pewnej liczbie regionalnych i dużej, bardzo dużej ilości wierzb pomiędzy nimi. Czyli zupełną pustynią, jeżeli chodzi o równomierne nasycenie kraju przedmiotami sztuki". Po przeszło pięćdziesięciu latach słowa Wyki wciąż pozostają aktualne. Żadne z centralnych muzeów nie zyskało miana Muzeum Sztuki Współczesnej. We wszystkich sztuka najnowsza albo zalega w magazynach, albo traktowana jest marginalnie. Nie ma pieniędzy na nowe zakupy. Muzea słabo szukają, lub w ogóle nie starają się znaleźć nowego odbiorcy. Muzealne wystawy czasowe mają najczęściej charakter historyczny, a na stałych ekspozycjach od wielu lat prawie nic się nie zmienia. "Po prostu nuda, nic się nie dzieje…".

Nie wiadomo, co stało się z polskim muzeobusem. Czy został przeznaczony jak słynny statek Stefan Batory na żyletki, czy może do dziś stoi ukryty i zapomniany w muzealnym garażu? Warto zastanowić się nad przywróceniem idei wystawienniczej w pojazdach. Ruchome wystawy mogłyby być szansą na upublicznienie sztuki współczesnej z polskich kolekcji muzealnych.

K. Wyka, Geografia i plan, "Twórczość", 1949, nr 9, s. 18.

Więcej na temat planu sześcioletniego w: Włodzimierz Sokorski, Planowanie kultury, "Problemy", 1949 nr 1, s. 2-4.

K. Wyka, Geografia i plan, "Twórczość ", 1949, nr 9, s. 15.

K. Wyka, Muzeum na kółkach, "Twórczość", 1948, nr 7-8, s. 136.

Tamże, s. 127.

Wystawy objazdowe 1946-1949, pod red. Komitetu Wystaw Objazdowych Związku Historyków Sztuki i Kultury, materiały Cz. Garliński i H. Szymańska, Warszawa 1950, s. 7.

M. Turwid, Arcydzieła na wędrówce, "Ilustrowany Kurier Polski", 1947, nr 287.

Wystawa Mickiewicz-Puszkin pokazywana była na dwa sposoby: 1 - w świetlicach, domach kultury, remizach strażackich i innych pomieszczeniach użyteczności publicznej. 2 - w specjalnie przygotowanym do tego celu pojeździe.

M. V. Rogoyska, Matejko wędruje po kraju, "Życie Warszawy", 1947, nr 216, s. 4.

M. L. Bernhard, Wystawa objazdowa sztuki starożytnej w Warszawie, "Meander", 3: 1948, t. 2, s. 114.

Wystawy objazdowe…, s. 24.

Tamże, s. 39.

Tamże, s. 37.

Tamże, s. 35.

http://www.pttk.pl/ i A. Czarnowski, W. Skowron, Historia Fotografii Krajoznawczej PTK - PTTK,

Łódź 2000.

Wystawy objazdowe...,s. 43.

J. Bogucki, W perspektywie pewnego doświadczenia. Uwagi o muzealnych wystawach objazdowych, "Kuźnica", 1947, nr 50 (119), s. 8.

Alvin Schwartz, Museum, the Story of America's Treasure Houses, New York 1967, s. 86.

Informacje na temat wystaw objazdowych organizowanych przez Virginia Museum of Fine Arts w Richmond pochodzą od Davida Pittmana, pracownika tamtejszego muzeum.

K. Wyka, Muzeum na kółkach…, s. 136.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2228
2228
2228
2228
2228
2228

więcej podobnych podstron