3309


- 1 -

W ubiegłym tygodniu byłem świadkiem bardzo przykrego zdarzenia. Chłopcy rzucali się śnieżkami głośno krzycząc. Aż w pewnym momencie śnieg już nieco zgrupiony w bryłkę lodu uderzył w okno... Po chwili usłyszałem trzask szyby. Wybiegł gospodarz domu. I co się wówczas stało? - Chłopcy zaczęli zrzucać winę jeden na drugiego. Wyzywali się przy tym wypominali sobie błędy. Nie chciało mi się wierzyć, że to ci sami chłopcy, którzy jeszcze przed chwilą byli tacy mili, sympatyczni, zgodni...

Ks. Bogdan Molenda EUCHARYSTIA - ŹRÓDŁEM I ZNAKIEM JEDNOŚCI BK 86/5

- 2 -

Na górskiej granicy w Andach między Argentyną i Chile można podziwiać wspaniały pomnik Chrystusa Króla z wyciągniętymi ramionami nad obu państwami. Historia tego pomnika jest następująca. Przez długie lata narody Argentyny i Chile żyły w zgodzie, pokoju i miłości. Kiedy nad tymi krajami zawisło widmo wojny, biskupi obu państw wydali wspólnie list pasterski. W Wielki Piątek, w godzinie kiedy Chrystus umierał na krzyżu, w Argentynie i Chile w każdym kościele czytano list wzywający do Chrystusowego przebaczenia, pokoju i miłości. Skłócone narody zamiast przystąpienia do wojny podpisały pokój. Przygotowany na wojnę sprzęt: armaty, karabiny i kule przetopiono i odlano pomnik Chrystusa Kr6la. Na pomniku wypisano słowa:

"Pierwej runą te góry i wszystko rozsypie się w proch, niż narody chilijski i argentyński zapomną o uroczystej przysiędze złożonej u stóp Chrystusa-Króla. On, który nas pojednał, jest naszym pokojem".

Ten fakt, to wspaniała lekcja udzielona przez te dwa narody całemu światu, bo ukazana została odwieczna prawda, że Ten, który nas pojednał z Ojcem Niebieskim, jednoczy nas na ziemi w jedną rodzinę Bożą. To Chrystus nie przestaje napełniać naszych serc pokojem i miłością, abyśmy mogli "porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości" (Ef 4,22-24). Poucza św. Paweł: "Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa"

Ks. Stanisław Iłczyk USŁYSZEĆ GŁOS BOGA BK 88

- 3 -

Żył niegdyś ojciec mający siedmiu snów, którzy rzadko chodzili wspólnymi drogami. Wśród ciągłych kłótni i wzajemnej niechęci zaniedbywali powierzone im przez ojca obowiązki. Doszło do tego, że niektórzy ich źli sąsiedzi zamierzali wykorzystać ów brak jedności między synami dla pozbawienia ich po śmierci ojca majątku. Zaniepokojony tym ojciec wezwał do siebie synów i położył przed nimi siedem mocno związanych z sobą lasek pasterskich, i powiedział: "Temu z was, który złamie tę wiązkę lasek, dam sto złotych talarów". Synowie, jeden po drugim, próbowali tego dokonać, jednakie żadnemu się to nie udało. Rzekli więc: "To jest zupełnie niemożliwe". "Wręcz przeciwnie", powiedział ojciec, "nie ma nic prostszego". Rozwiązał wiązkę lasek i złamał każdą z nich bez większego wysiłku, i powiedział: "Tak jak jest z tymi laskami, tak też jest i z wami, moi synowie. Dopóki będziecie mocno z sobą związani, stanowiąc jedność, nic wam nie grozi i nikt was nie pokona. Jednakie, jeśli zostanie rozerwana więź, która powinna was łączyć, stanie się z wami to, co stało się z laskami".

Ks. Adam Kalbarczk „Z PASJĄ ZABIEGAJ O JEDNOŚĆ CIAŁA CHRYSTUSOWEGO" BK 88

- 4 -

W książeczce dla was księdza Salvego Święty chłopiec o życiu św. Dominika

Savio - opisane jest takie zdarzenie.

"Pewnego razu dwóch chłopców pokłóciło się bardzo ostro między sobą. Wyzwali się na pojedynek na kamienie na łące poza miastem. Dominik miał być ich sędzią. Kiedy już ustawili się w odpowiedniej odległości, nagle klęknął niespodziewanie przed jednym a potem przed drugim, podniósł w górę krzyżyk, który nosił na szyi,. i zawołał: Popatrzcie na tego Ukrzyżowanego i mówcie głośno: Jezus umarł niewinny, przebaczając swoim katom, ja zaś grzesznik chcę Go obrażać, mszcząc się na swoim bliźnim! - poczem rozpłakał się w głos. Wzruszeni chłopcy pojednali się i przebaczyli sobie".

Ks. Grzegorz Buczkowski CHRYSTUS WYZWALA BK 89

- 5 -

Św. Jan Vianney zapisał w swoich pamiętnikach między innymi takie spostrzeżenie: "Widziałem w moim życiu bardzo wielu ludzi. Nie spotkałem jednakie ani jednego, kto by żałował tego, że w swoim życiu wiernie służył Panu Bogu, chodził do kościoła i przystępował do sakramentów św., a zwłaszcza do spowiedzi i Komunii św. Natomiast słyszałem od wielu ludzi, którzy, gdy dotarła do nich łaska Boża, żałowali, że w życiu swoim Bogu nie zawierzyli i nie przyjmowali Go w Eucharystii".

Ks. Herbert Jeziorski WEDŁUG BOŻEGO PRAWA BK 91

- 6 -

  Poeta austriacki Rainer Maria Rilke wspomina o takim spotkaniu z ubogą kobietą w Paryżu. Siedziała codziennie na murku przy bramie parkuz wyciągniętą dłonią. Co jakiś czas ktoś kładł jej na tej dłoni pieniążek. A ona nie podnosiła oczu, nie dziękowała, tylko chowała pieniążek do kieszeni brudnego płaszcza i znowu wyciągała dłoń. Poeta Rilke takie przechodził obok niej i czasem dawał jej pieniądz. Któregoś dnia powiedział do znajomej pani: "Ja muszę ofiarować coś jej sercu nie tylko tej wyciągniętej ręce". I kupił mało rozwiniętą jeszcze różyczkę. Przechodząc obok niej, położył na jej otwartej dłoni ten kwiat. I stało się coś, czego przedtem nigdy nie było. Biedna kobieta-żebraczka podniosła oczy na niego chwyciła z wzruszeniem jego rękę i serdecznie ucałowała. Potem przez tydzień nie prz,ychodzi3a na to miejsce. A poeta Rilke powiedział: Ona przez te siedem dni żyła tą swoją różyczką...

Taką różyczką może być twój uśmiech, twoje serdeczne "dzień dobry", powiedziane sąsiadowi, który może nie jest najmilszy. A może właśnie mały kwiatek, ofiarowany samotnej staruszce, o której własne dzieci zapomniały, a ty jej powiesz tym kwiatkiem, że pamiętasz o jej imieninach...

Może słyszałeś, jak Ojciec święty, gdy był siedem miesięcy temu w Polsce, odwiedził takie więźniów w Płocku. I powiedział do nich serdecznie : Wy jesteście skazani, ale nie potępieni! I dodał te wzruszające słowa: Każdy z was może zostać świętym! Nie myśl, że tylko nad Ojcem świętym unosi się Duch Pański, który Mu takie dobre słowa podpowiada. Nad tobą i w tobie jest On takie.

I CIEBIE TAKZE DUCH PAŃSKI POSYŁA BK 91

- 7 -

Gdy słyszymy w radiu lub czytamy w prasie, że kierowca prowadzący swój samochód wolał uszkodzić go, wjeżdżając do rowu, ryzykując również własne życie, aby nie zabić idącego drogą pijanego mężczyzny; gdy dowiadujemy się, że szesnastoletni uczeń skoczył w ubraniu do lodowatej wody, aby uratować tonące dziecko; że goprowiec o mało nie przypłacił życiem spiesząc na ratunek lekkomyślnemu górskiemu turyście, stwierdzamy: "Ten człowiek postąpił odważnie, szlachetnie, bohatersko". Aprobujemy taką postawę. Lecz rozejrzyjmy się uważniej dokoła siebie: może są sytuacje wymagające równie potrzebnego, choć mniej efektownego bohaterstwa, a przynajmniej cywilnej odwagi?

Pewnego styczniowego popołudnia przed dwoma laty koło kina "Studio" w Płocku leżał na ziemi mężczyzna ubrany w wytartą jesionkę. Mróz był tego dnia siarczysty, kilkunastostopniowy. W pobliżu mieściła się gablotka z repertuarem filmów, więc przechodnie, chcąc nie chcąc, musieli go omijać. Ktoś nachylił się, aby zobaczyć, co mu się stało, i poczuł zapach wódki. Leżący był pijany do nieprzytomności. "Poleży, otrzeźwieje i wstanie" - skomentował ktoś ze stojących. "A niech sobie leży, pijane bydlę" - dodała z nieukrywaną złością jakaś kobieta. "Szkoda, że śnieg nie pada, bo miałby ciepłą kołderkę" - próbował żartować starszy pan. Podszedł chłopak w skórzanej kurtce: może student, może uczeń starszej klasy szkoły średniej. "A długo on tu już leży" - zapytał. "Chyba więcej niż pół godziny - wyjaśnił starszy pan. - Kiedy szedłem do sklepu po drugiej stronie ulicy, już go mijałem." "I nie przyszło panu do głowy, że jeśli poleży dłużej, może nabawić się zapalenia płuc albo jeszcze czegoś gorszego i zabiorą go stad prosto do kostnicy?" - Zapytał chłopak. "Patrzcie go, nauczyciel się znalazł! Starszych będzie rozumu uczył, młokos jeden! Milicja jest od tego, żeby takich opojów zgarniała z ulicy. Albo on mój brat czy swat?" Mężczyzna był wyraźnie poirytowany. A ponieważ wokół leżącego zebrało się kilka osób, wyjaśniał: "Jak się zawiadomi milicję, zabiorą go do izby wytrzeźwień, a gdy wytrzeźwieje, to czy mu starczy na zapłacenie rachunku? Wiadomo, ile to kosztuje!" Chłopak nic nie powiedział, popatrzył tylko na pijanego. Na palcu prawej ręki mężczyzna miał obrączkę. A więc miał żonę i zapewne dzieci. Może czekały na powrót ojca, który dawno już powinien był znaleźć się w domu? Szybkim krokiem skierował się do holu pobliskiego kina, gdzie był telefon. Za kilka minut przyjechała karetka pogotowia i zabrała sinego z zimna człowieka. Upił się, zapomniał o swojej godności, ale czy stojący wokół niego ludzie także o czymś nie zapomnieli?

Ks. Śniegocki J. Z książki IDŹCIE I NAUCZAJCIE

- 8 -

Jest 2.O6.1997 r. Na polach nad jeziorem Lednica zebrało się około 15 tys. studentów z całej Polski ze swoimi duszpasterzami. Przyszli tu, aby uczestniczyć w Apelu III Tysiąclecia. W miejscu, gdzie prawdopodobnie odbył się chrzest Mieszka I, młodzi zbudowali specjalną bramę w kształcie ryby (Ichthys = Jesous Christos, Theou Hyos, Soter znaczy: Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel) z krzyżem pośrodku, przez którą miał ich przeprowadzić Jan Paweł II w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa. O godz. 19.00 rozpoczęło się czuwanie. Liturgia przypominała ceremonie wielkosobotnie. Była godz. 21.20, kiedy na horyzoncie, na tle zachodzącego słońca pojawił się helikopter z Ojcem Świętym na pokładzie. W tym momencie kilkanaście tysięcy rąk zaczęło wymachiwać białymi chustami. Śpiew, okrzyki, wyciągnięte dłonie... Nagle papieski helikopter zniżył się i zatoczył potrójne koło nad zebranymi. Widzieli, że nie zapomniał. Niedługo potem przybył do nich Prymas Józef Glemp i odczytał im słowa Ojca Świętego: Drodzy Młodzi przyjaciele! (... Stoicie na polach Lednickich, jakby u źródeł chrzcielnych Polski. Pragniecie wziąć w swe ręce spuściznę chrześcijańskiej tradycji Ojców, aby nieść ją dalej w Trzecie Tysiąclecie! W symbolicznym geście przejdziecie przez bram w kształcie ryby, pamiętając o słowach Chrystusa: "Ja jestem bramą, jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony". Nie lękajcie się iść w przyszłość przez Bramę, którą jest Chrystus. Wierzcie Jego słowom, wierzcie Jego miłości. W Nim jest nasze zbawienie. Zanieście przyszłym pokoleniom świadectwo wiary, nadziei i miłości. Bądźcie wytrwali. Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb. (...) Idźcie wiernie drodze, Chrystusa w nowe czasy.

Po czym w świetle zapalonych pochodni i ognisk młodzi dokonali wolnej elekcji Chrystusa na swojego Króla i Króla Polski, wypowiadając następujące słowa: "W dniu dzisiejszym uroczyście wyznajemy, że naszym Panem i Zbawicielem jest Jezus Chrystus... Z t wiarą chcemy żyć służąc Bogu i Ojczyźnie, Prawdzie i Miłości, naszym braciom i całemu Kościołowi". Chwilę później młodzi idąc za Prymasem przekraczali Bramę Trzeciego Tysiąclecia, odnawiając swój chrzest wodą pochodzącą z pobliskiego jeziora umieszczoną w sześciu stągwiach. Około północy z pieśnią i modlitwą na ustach ruszyli do Gniezna. Czy te wydarzenia były tylko za sprawą ludzi?

Wydarzenia te sytuują nas bardzo blisko wydarzeń z czasów kapłana Ezdrasza i namiestnika Nehemiasza po powrocie "reszty Izraela" z niewoli Babilońskiej. Wtedy przed Bramą Wodną w Jerozolimie zgromadzili się "nie tylko mężczyźni lecz także kobiety", młodzież oraz dzieci, by słuchać z uwagą przez wiele godzin księgi natchnionej Prawa Mojżeszowego.

Ks. Teodor Suchoń - DUCH ŚWIĘTY W MESJAŃSKIEJ DZIAŁALNOŚCI JEZUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(139) 1997

-  9 -

Na jedno ze spotkań grupy oazowej przyszedł Marian. Miał 19 lat. Ojca nie pamiętał wcale a mama zostawiła go z dwójką braci, gdy miał 6 lat. Zaopiekowała się nim ciocia. Gdy miał 13 lat, zapragnął żyć bez nakazów i zakazów. Związał się z chłopakami z rozbitych rodzin sądząc, że zrozumieją jego problemy. Zaczęło się od wąchania kleju i rozpuszczalników. Potem papierosy, palenie "trawki", coraz mocniejsze narkotyki. Na imprezach muzyka rap, alkohol i "dziewczyny". Aby mieć na to wszystko "szmal", zaczął kraść. Był wielokrotnie zatrzymywany. Potem wyjeżdża do matki, która mieszka w Holandii, z postanowieniem, że rozpocznie nowe życie. Tam jednak wpada w jeszcze większe "bajoro". Po próbie samobójstwa wraca do kraju. W końcu trafia do Ośrodka Odwykowego w Gorzycach, gdzie zaczyna się jego przemiana.

W tym czasie odbywają się tu rekolekcje ewangelizacyjne. Jednak on nie brał w nich udziału. "Z oporami poszedłem dopiero w ostatnim dniu na Mszę św. Słuchałem mężczyzn opowiadających o tym jak Jezus zmienił ich życie wyzwalając z nałogów. Potem uczestnicy rekolekcji podchodzili do ołtarza, by powierzyć Jezusowi swoje życie. I mnie coś tam ciągnęło. Poszedłem. Gdy klęczałem, odczułem ogromną miłość Bożą. To był początek mojego nawrócenia. Potem skorzystałem z zaproszenia ks. Piotra i wziąłem udział w rekolekcjach oazowych. Tam też po raz pierwszy w życiu się spowiadałem. Młodzież oazowa pokazała mi, że można doskonale bawić się bez »środków dopingujących«, przyrzekając na rok lub na całe życie abstynencję. Uświadomiłem, sobie, że robi to dla mnie i zacząłem mocno szlochać i prosić Jezusa o całkowitą przemianę mojego życia. Wtedy mój wzrok zatrzymał się na obrazie Matki Bożej Częstochowskiej. Cały drżałem i pociłem się, ale powoli ogarniał mnie pokój, jakiego dotąd nie znałem. Kiedyś, po rekolekcjach, znalazłem się w Częstochowie i w kaplicy zostawiłem Maryi moje kolczyki, które nosiłem w uchu i w nosie a kupiłem sobie różaniec".

Marian nie czując się dość silnym, w walce z pokusą "życzliwych ludzi" w szkole czy w pracy, postanowił udać się do Boga po potrzebne siły do walki ze złem i zamieszkać jakiś czas razem z Nim. (Od 17 września 1990, r. przebywa we Wspólnocie Misjonarzy Krwi Chrystusa.

Ks. Teodor Suchoń - DUCH ŚWIĘTY W MESJAŃSKIEJ DZIAŁALNOŚCI JEZUSA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(139) 1997

- 10 -

Na jednej z audiencji środowych powiedział Papież do Polaków, jak On rozumie służbę: "Kiedy tutaj przejeżdżałem przez plac, starsza kobieta z Polski krzyknęła: Ratuj Polskę! Co to znaczy? Że widzi niebezpieczeństwo. Trzeba, żebyśmy widzieli, żebyśmy nie zniszczyli tego dziedzictwa, tego dobra, któreśmy z takim trudem obronili, abyśmy nie pozwolili tego zniszczyć. O tym mówiłem w Polsce, niektórym się to nic podobało. Nie szkodzi, będę mówił stale. Kiedyś powiedział kardynał Wyszyński do inteligencji polskiej, do pisarzy: »Wy macie być (używając porównania ze św. Łukasza) jak pies, który liże rany, a nie jak ten, który zadaje rany«. I pierwszy Biskup, i pierwszy Papież chce być takim liżącym rany naszego narodu psem. Chce być sługą. Niczego innego nie pragnę dla siebic (29 kwietnia 1992 r.)". Pokażcie mi bracia takiego sługę, a będzicmy go chwalić. Kościół w nauczaniu Jana Pawła II jest wspólnotą, która służy współczesnemu zagubionemu człowiekowi. Tylko taki Kościół może wiarygodnie głosić dobrą nowinę ubogim i chorym, zagubionym i zbałamuconym naszych czasów. Tylko takiemu kościołowi ludzie nie powiedzą: "lekarzu, ulecz samego siebie".

Ks. Józef Kudasiewicz - DUCH ŚWIĘTY W ŻYCIU JEZUSA I CHRZEŚCIJANINA

- 11 -

Kończąc, przytoczę wam jeszcze list znanego pisarza angielskiego K. Dickensa (+1870) do swego syna:

"... jak najbardziej mocno i serdecznie zwracam Twą uwagę na bezcenną wartość Nowego Testamentu i zachęcam .Cię do studiowania tej księgi jako jedynego niezawodnego przewodnika w życiu ...jednocześnie przypominam Ci o pacierzu porannym i wieczornym. Sam przestrzegałem tego w całym moim życiu i pamiętasz, jak starałem się - kiedyś jeszcze był dzieckiem - uczynić Nowy Testament zrozumiałym dla Ciebie i szczególnie Ci drogim.

Niech Bóg Ci błogosławi. Twój zawsze kochający Cię ojciec

  15-10-1868                                                                                                 Karol Dickens"

Ks. S Klimaszewski  MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988

 

 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3309
3309
3309
3309
3309
3309
3309

więcej podobnych podstron