BAJKA O ZIELONYM MOTYLU
Był sobie kiedyś motyl. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różnił od swoich rówieśników. Jednak, gdy ktoś przyjrzałby się mu dokładnie, zauważyłby, że motyl jest cały zielony. Właśnie to sprawiało, że był zupełnie wyjątkowy. Ale młodemu motylowi wcale się to nie podobało. Miał za złe, że nigdzie go nie było widać, ani gdy leciał nad łąkami, ani gdy przemierzał obszary leśne. Bardzo chciał, aby jego skrzydełka mieniły się kolorami tęczy. Pewna mądra sowa powiedziała mu kiedyś, że istnieje sposób na to, aby stał się najpiękniejszym motylem na ziemi. Może się tak stać, gdy doleci na drugą stronę tęczy, tam gdzie mieszka słońce. Zielony motyl postanowił sobie, że gdy tylko dorośnie wyruszy w podróż do słońca.
Kiedy zdobył odpowiednią wiedzę i doświadczenie pożegnał się z rodziną i wyruszył w nieznane. Był pewien, że już niedługo jego marzenia się spełnią. Radość z tego, że osiągnie upragniony cel dodawała mu otuchy w trudnych chwilach wędrówki, gdy padał deszcz, wiał zimny wiatr, a także wtedy, gdy z chmur sypał się drobny puch. Przelatywał przez krainy, które nie były opisane w żadnej książce. Poznawał wspaniałych ludzi, ale nigdzie nie zatrzymywał się zbyt długo, bo wiedział, że to co najważniejsze i najwspanialsze jest przed nim.
Pewnego dnia, gdy słońce schodziło z nieboskłonu, aby móc choć trochę odpocząć przed kolejnym pracowitym dniem, nasz motyl postanowił znaleźć miejsce na nocleg. Wciąż była przed nim daleka droga. Wtedy dostrzegł ogród, jednak był tak zmęczony, że nawet nie zauważył na czym zasnął. Obudziły go pierwsze promienie słoneczne, jakby domagając się od niego, aby wyruszył w dalszą drogę. Motyl przeciągnął się i nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Nad jego głową rozpościerał się wielki, wspaniały kwiat, który do złudzenia przypominał słońce. Motyl był tak zachwycony tym widokiem, że nie był w stanie wyksztusić z siebie ani słowa. Słonecznik - bo tak nazywał się kwiat, na którego łodydze usnął wczoraj motyl - był bardzo zdziwiony, że ktoś zainteresował się właśnie nim. Już od kilku lat rósł w cudownym ogrodzie, w którym znajdowały się tysiące cudownych kwiatów, ale nigdy nie czuł się kimś wyjątkowym, a już na pewno nie uważał się za pięknego, tym bardziej, że ostatnio stracił wszystkie liście. Zielony motyl postanowił, że zostanie tak długo, aż uda mu się przekonać go o tym, że jest najpiękniejszym kwiatem w ogrodzie.
Mijały kolejne dni, miesiące a motyl wciąż przebywał ze słonecznikiem. Gdy nastała wiosna grupa turystów mijała domek z cudownym ogrodem. Ich uwagę zwrócił przepiękny słonecznik z wspaniałym zielonym motylem, który zastępował mu liście. Na zachwyty wędrowców ogrodnik odpowiedział tylko:
<< Jeśli znajdziemy swoje własne słoneczko, to nie musimy już niczego zmieniać. Wystarczy wtedy słuchać baśni, które opowiada prawdziwe Słońce, i patrzeć, jak wszystko wokół nas się zmienia, a my pozostajemy potrzebni temu kogo szukaliśmy tak długo>>.