- 1 -
Pewien ksiądz, mój kolega, odbył kiedyś pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Znajduje się tam państwo Izrael, które kiedyś nazywano Palestyną. Jest to ziemia rodzinna Pana Jezusa. Tam żył Zbawiciel, tam się narodził, podróżował, nauczał i tam oddał za nas życie.
Mój kolega przywiózł z Ziemi Świętej wiele ciekawych pamiątek: widokówki, różańce, obrazki z naklejonymi kwiatami, teksty modlitw, a nawet kamień z Ogrodu Oliwnego, gdzie Pan Jezus modlił się dzień przed śmiercią. Wśród tych pamiątek była również karteczka, a na niej napis: "Ziarenka gorczycy z Góry Oliwnej". Musiałem się dobrze przypatrzyć, aby dostrzec kilka przyklejonych do kartki malutkich kuleczek, z których każda była mniejsza od ziarnka maku. Widzieliście kiedyś mak? Na pewno! Można go kupić w sklepach, i na pewno wielu z was lubi ciasto z makiem - makowiec. Otóż gorczyca jest jeszcze mniejsza od maku!
I wtedy lepiej zrozumiałem przypowieść Pana Jezusa, którą dziś usłyszeliśmy w Ewangelii.
- 2 -
Pewien ksiądz był opiekunem ministrantów w jednej z parafii. Parafia się powiększała i przybywało coraz więcej ludzi, ale jeszcze żaden z chłopiec nie wstąpił do seminarium duchownego, aby zostać księdzem. Nie było żadnego powołania duchownego od Pana Boga. Ksiądz bardzo pragnął, aby w parafii byli nowi księża, ale nikogo nie namawiał. Czasem tylko, w rozmowie ministrantów wspomniał jednym zdaniem, że Kościołowi przydaliby się nowi księża. I modlił się do Pana Boga o powołania kapłańskie. Księdza przeniesiono do innej parafii, i do tego czasu mogło się zdawać, że jego słowa i modlitwa pozostały bezowocne. A jednak nie! Bo oto wkrótce zaczęli zgłaszać się z tej parafii kandydaci do seminarium duchownego, i dziś już kilku młodzieńców przygotowuje się do służby Panu Jezusowi w Kościele. Ziarno, które padło w ich serce, z początku małe jak ziarno gorczycy, rozrosło się i wydało owoce dla Królestwa Bożego.
Ks. Rafał Czerniejewski - MAŁE ZIARNO BK 91
- 3 -
Jeden ze starszych kapłanów opowiadał kiedyś wydarzenie, które mu się przytrafiło. Działo się to w czasach, kiedy za opowiadanie zakazanych dowcipów można było trafić na kilka lat do więzienia. Pewnego razu, późną nocą, łomotanie do drzwi. "Otwierać! Milicja" - usłyszał przerażony. Następne wydarzenia potoczyły się jak w koszmarnym śnie. Więzienie, sąd, wyrok - 20 lat zsyłki do obozu pracy. Kolejne dni poniewierki w bydlęcych wagonach, wrzaski strażników... wreszcie obóz. Szybko rozeszła się wiadomość - przywieźli księdza. W nocy konspiracyjny szept nieznanego współwięźnia: "Proszę księdza, w sąsiednim baraku umiera człowiek, leży od kilku tygodni i prosi o księdza". Wystraszony kapłan nie wiedząc, czy to prawda, udaje się we wskazanym kierunku. Faktycznie, na barłogu leży strzęp człowieka. Rozpoczyna się spowiedź z kilkudziesięciu lat. I już po spowiedzi wyznanie umierającego: "A jednak matka miała rację". Kapłan zaskoczony pyta o co chodzi i słyszy odpowiedź: "Matka mówiła mi, abym przestrzegał pierwszych piątków miesiąca. Dopóki byłem dzieckiem, robiłem to, później wiodłem życie dalekie od Ewangelii, ale dzisiaj zrozumiałem, że Bóg wywiązuje się z danych obietnic. Teraz mogę spokojnie umrzeć". Na drugi dzień wywieziono jego ciało poza obóz i wrzucono do wspólnej mogiły, a ksiądz został wezwany do komendanta obozu. Jakież było jego zaskoczenie, kiedy dowiedział się, że właśnie otrzymali wiadomość o pomyłce, która zaszła, i ma się szybko pakować. Wraca do domu.
Powie ktoś: jedna z wielu opowiastek, którymi nas się karmi... Ale czy nie warto zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na nią w świetle dzisiejszej Ewangelii? "Czy śpi, czy czuwa - nasienie rośnie". Wrzucone przed laty nasionko dobra, być może zapomniane, może przywalone bezmiarem grzechu, ale potężne stojącym za nim słowem Bożym, Bożą obietnicą. Bóg nigdy nie zostaje dłużnikiem człowieka, a swoje zobowiązanie zawsze spłaca szczodrą ręką.
Powie ktoś, że więcej jest przykładów na owocowanie zła. Czy więcej - nie wiem, ale na pewno są bardziej nagłaśniane. Może właśnie o to chodzi, aby w nas pojawiło się przekonanie: "Po co czynić dobro, skoro i tak ludzie go nie dostrzegają? Po co w ogóle być dobrym, skoro wokół zwycięża cwaniactwo, skoro opłaca się czasami zapomnieć o Bożych przykazaniach".
Jakże potrzebne jest dzisiaj wielu ludziom wezwanie św. Pawła, skierowane do Koryntian: Postępujemy według tego, w co wierzymy, a nie według tego, co widzimy. Bardzo często wiara staje się jedynym ratunkiem przed bezsensem proponowanym nam przez dzisiejszych włodarzy umysłów.
Ks. Jan Kasztelan - JAK ZIARNO GORCZYCY BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(138) 1997
- 4 -
Znałem kiedyś chłopca, który bardzo chciał być wielkim człowiekiem. Przemek podobnie jak wy - uważał, że wielki jest ten, kto jest od wszystkich mądrzejszy, bogatszy, silniejszy i głośniejszy. Najpierw próbował w szkole wszystkim pokazać, że on najlepiej potrafi odpowiedzieć na każde pytanie: nikogo na lekcjach nie dopuszczał do głosu, przekrzykiwał innych. Ale okazało się, że często nie ma racji i pani nauczycielka nie jeden raz musiała mu na to zwrócić uwagę. Potem próbował wszystkim zaimponować różnymi drogimi rzeczami: chwalił się, że ma oryginalną bluzę "adidasa", pióro - prawdziwego "parkera", codziennie kupował sobie pełno słodyczy i nieraz wyrzucał na śmieci jedzenie i całkiem dobre jeszcze przybory szkolne. Wreszcie, aby naprawdę być sławnym, Przemek zaczął popisywać się swoją siłą: był roślejszy od swoich kolegów i nie miał kłopotów z ich pokonaniem - wszyscy się go bali, bo potrafił każdego skrzywdzić, często używał złych słów i przezywał innych. Było o nim naprawdę głośno.
Jak myślicie, czy udało mu się stać wielkim człowiekiem? (w rozmowie dochodzimy do konkluzji, że) Nie, ponieważ Przemek nie chciał być dobrym: używał swojej wiedzy, pieniędzy swoich rodziców, swojej siły tylko po to, by się wywyższać ponad innych, a nie aby im pomagać. A więc tak naprawdę, jeżeli ktoś ma być wielki, musi przede wszystkim być dobry! Czy ktoś z was chciałby postępować jak ten Przemek z mojego opowiadania?
Ks. Szymon Likowski - POTĘGA SERCA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(138) 1997
- 5 -
We wsi Bartków na ziemi Świętokrzyskiej rośnie najsłynniejsze polskie drzewo. Jest to dąb, któremu nadano imię "Bartek". Dąb ten jest potężny. Aby go objąć, otoczyć kręgiem przy samym pniu to trzeba aż czternaścioro dzieci. Bartek jest potężny, wysoki, ma rozłożystą koronę, w której mieszka kilkanaście gatunków różnych ptaków. Aż trudno sobie wyobrazić, że to wielkie drzewo wyrosło z najzwyklejszego małego żołędzia, który każde dziecko potrafi schować w ręce. Pan Jezus opowiedział kiedyś swoim uczniom o nasionku, które jest jeszcze mniejsze od gorczycy. Podobne jest do ziarnka maku, wyrasta z niego drzewo, na którego gałęzi bez obawy o złamanie może wejść człowiek. Z małego ziarenka wyrasta olbrzymie drzewo.
Jan Jagiełka - CIĄGLE WZRASTAĆ Współczesna Ambona - Kielce 1985 Rok XIII Nr 2
- 6 -
"Jaka piękna, wielka roślina!" - zachwycają się znajomi, wchodząc do mojego pokoju. Rzeczywiście, na specjalnym kwietniku z donicy wyrasta ogromny bluszcz. Na pewno niektórzy z was mają taką roślinę w swoich mieszkaniach. Ma mnóstwo pięknych zielonych listków, wyrastających z długich łodyżek. Bluszcz potrzebuje wody. Jeżeli otrzyma jej odpowiednio dużo, wtedy rozrasta się szybko i cieszy właściciela.
Początek mojemu bluszczowi dał maleńki pęd, podarowany przez przyjaciół. Ministranci zastanawiali się: "Czy z takiego maleństwa wyrośnie jakaś roślina?" Wcale nie, jakaś - ale ogromna i piękna.
Ks. Andrzej Kotek - WIELKI KRZEW Współczesna Ambona 1997