Nieboska komedia i inne, Szkoła, Język polski, Wypracowania


"Nie-Boska komedia" jako dramat niepełnych racji

Pierwsze wydanie "Nie-Boskiej komedii" ukazało się anonimowo w Paryżu w 1835r. Dramat składa się z czterech aktów, z których dwa pierwsze określane są jako dramat rodzinny, i przedstawiają poglądy Krasińskiego na poezję I romantycznego poetę. Druga część dramatu, akty trzeci I czwarty poruszają problematykę społeczno-historyczną, ukazują obraz rewolucji - walki arystokracji I ludu. W liście do Konstantego Gaszyńskiego poeta uznał ten temat swojego utworu za najistotniejszy: "Mam dramat dotyczący się wielu rzeczy wieku naszego; walka w nim dwóch pryncypiów: arystokracji I demokracji (...) Jest to obrona tego na co się targa wielu hołyszów: religii I chwały przeszłości !" Na poglądy poety miało wpływ zainteresowanie historią, filozofią a także znajomość ówczesnych konfliktów społecznych. Szczególnie ważna była dla niego filozofia dziejów i rozważania nad przyszłością ludzkości. Krasiński reprezentował romantyczny prowidencjonalizm (wiara w boską opiekę nad światem I kierowanie losami ludzkimi przez opatrzność.), katastrofizm I przekonanie o cykliczności dziejów ludzkości.

Powszechna rewolucja ukazana w drugiej części dramatu zwrócona nie jest jedynie przeciw warstwą panującym, lecz przeciw wszystkim wartością: religii, filozofii, kulturze, prawu, jej celem jest całkowite zniszczenie starego porządku. Rewolucjoniści to dziki tłum, żądny krwi, zdolny tylko do niszczenia. Składa się on z przedstawicieli najniższych warstw społecznych: służących, lokai, rzeźników, chłopów, rzemieślników. Powoduje nimi nienawiść I chęć zemsty na panach, pragnienie zmiany własnej sytuacji materialnej. Żądają zaspokojenia swoich najprostszych potrzeb:

"Chleba, zarobku, drzewa na opał w zimę, odpoczynku w lecie! (...)"

Doprowadzeni do ostateczności jedyne wyjście widzieli w rewolucji i zburzeniu starych układów społecznych. Na czele rewolucji stanął Pankracy, genialny przywódca, panujący nad tłumem, świadomy prawdziwego celu rewolucji. Przed rewolucją broniła się resztkami sił arystokracja. Ostatnią jej linię oporu stanowiły okopy świętej Trójcy. Przywódcą arystokracji został hr. Henryk.

Racje obydwu obozów przedstawił Krasiński w polemice przywódców. Pankracy stawia za cel rewolucji wyrównanie krzywd jakich lud doznawał przez wieki, a przede wszystki zaprowadzenie nowego porządku, który ukruci wyzysk I zapewni wszystkim godne życie, wolność, I równość..

"Jęk przez rozpacz I boleść wydarty tysiącom tysiąców - głód

rzemieślników - nędza włościan - hańba ich żon I córek - poniżenie ludzkości, ujarzmionej

przesądem I wahaniem się, I bydlęcym przyzwyczajenim - oto wiara moja (...)"

Za winnych nędzy I ucisku Pankracy wskazuje warstwę panujących: arystokrację. Zarzuca jej okrucieństwo, zdradę, oszustwa, przekupstwo, rozpustę. Pankracy uważa, że zdegenerowana arystokracja musi wyginąć i ustąpić miejsca rewolucji. Hr. Henryk broni arystokracji, świadomy tego, że jedynie ona niesie ze sobą wszystkie wartości narodu. To arystokracja tworzyła kulturę, pielęgnowała tradycje, dbała o rozwój i odpowiadała za bezpieczeństwo państwa, roztaczała opiekę na poddanych w czasie głodu i zarazy, a także stała na straży wiary chrześcijańskiej. W zwycięstwie rewolucji, przywódca arystokracji widzi zagładę wszelkich wartości. Argumenty Pankracego odpiera tym, że rewolucjoniści nie są w stanie stworzyć lepszego świata niż dotąd. Jest o tym przekonany gdyż w obozie rewolucji odnajduje te same zbrodnie które wytknął Pankracy arystokracji.

Spotkanie przywódców nie mogło przynieść żadnych rozwiązań, było już za późno na osiągnięcie kompromisu. Strony nie mogły dojść do porozumienia, gdyż poczyniono już nieodwracalne kroki, a swoje racje przeciwnicy uważali za słuszne. Ostateczne starcie zbrojne stało się nieuniknione, a jego wynik był przesądzony na niekorzyść arystokracji.

Hrabia Henryk ginie broniąc honoru arystokracji. Postawa obrońców okopów Św. Trójcy przekonuje hr. Henryka o tym, że arystokracja sama winna jest swojej degeneracji i klęski. Zwycięstwo rewolucji jest krótkotrwałe. Pankracy pada rażony przez wizję Chrystusa, świadomy klęski rewolucji pozbawionej jedynego przywódcy.

Przedstawiony przez Krasińskiego konflikt musiał zakończyć się klęską obydwu stron. Zarówno arystokracja jak i obóz rewolucji nie były bez winy, trudno jest odmówić którejkolwiek ze stron słuszności. Jednakże ich racje, choć słuszne były niepełne i względne. Końcowa scena dramatu świadczy o przekonaniu Krasińskiego o konieczności interwencji Boga w historię i losy ludzi.

Tragizm w "Nie-boskiej komedii" opiera się na konflikcie cząstkowych racji walczących ze sobą obozów.

Dramat bohatera romantycznego w "Nie-boskiej komedii"

Romantyczny bohater to jednostka wybitna, obdarzona nieziemską mocą, nie zrozumiana przez społeczeństwo, nie mogąca przystosować się do jego praw, ideałów i hierarchii ważności, przeżywająca tragiczny konflikt ze światem.

W "Nie-boskiej komedii" Zygmunt Krasiński pokazuje dramat poety romantycznego na przykładzie hrabiego Henryka (Męża). Mąż żyje w wyimaginowanym świecie marzeń i wyobraźni. Świat ten stwarza on sam nieustannie i traktuje go jako rzecz realną i idealną, jako coś wyższego i ważniejszego niż sfera rzeczywistych obowiązków rodzinnych. Ciągłe przetwarzanie rzeczywistości w poezję, ciągłe "układanie dramatu" z własnych i cudzych cierpień prowadzi do konfliktów ze światem i rodzi dramatyczne rozterki. Między wyobraźnią poetycką a szarością zwykłego życia dochodzi do konfliktu. Dlatego hrabia pada łupem Szatana, który zsyła na niego trzy złudy: romantyczną kochankę, sławę i naturę (raj). Wszystkie trzy iluzje stanowią cel marzeń i dążeń hrabiego. Wszystkie trzy składają się na jego boski ideał poezji. Wszystkie stają się nieosiągalne, gdyż są jedynie złudzeniami romantycznej wyobraźni, której przekroczyć nie można. Ale hrabia, żyjący w świecie marzeń i ułudy nie zauważa sideł zastawionych przez Szatana. Podąża za Dziewicą, bez wahania zostawiając żonę i dziecko, których uważa za zbyt szarych, zbyt zwyczajnych, nie rozumiejących poezji. W Dziewicy widzi uosobienie swoich marzeń - ideał kochanki-anioła, wcielenie poezji i piękna. Wina bohatera polega na zdradzeniu prostych obowiązków etycznych, na braku miłości bliźniego. Anioł Stróż woła: "Schorzałych, zgłodniałych, rozpaczających pokochaj bliźnich swoich, biednych bliźnich swoich, a zbawion będziesz". Mąż tego nie robi - daje ponieść się poezji i szatanowi pychy. Zostaje potępiony za "poetycki egoizm". Jego wina odznacza także piętno na żonie i synu. Maria staje się poetką i zaczyna rozumie_ męża za cenę własnego życia. Orcio płaci zdrowiem i młodością. Hrabia Henryk nie jest dobrym mężem i ojcem, bowiem kocha jedynie swoje marzenia i ideały, a nie to, co rzeczywiste. Kiedy marzenia stykają się z szarością codziennego dnia, ukazuje się jego dramat. Hrabia posiada duszę poety, ale ciało zwykłego człowieka - śmiertelnika. Kocha piękno i chce do niego dążyć, ale musi wykonywać zwykłe czynności, które przepełniają go wstrętem. "Wszystko, co nie jest nim, napawa go niesmakiem i rozpaczą". To rozdwojenie duszy i ciała, dwoistość natury powoduje również niemożność wyrażenia doskonałości myśli i uczuć. Mąż jest nieszczęśliwy, bo wspominając, bądź przeczuwając absolut poezji, usiłuje zrealizować go w sferze ziemskiej, skazanej na zagładę. Stara się zamknąć go w słowach, a więc ogranicza go, deformuje, lub fałszuje. Bowiem boskiej poezji nie można wyrazić ludzkimi słowami, nie można oddzielić się od niej "przepaścią słowa", ale należy żyć zgodnie z jej wartościami. A Hrabia nie tylko nie jest w stanie wyrazić poezji w słowach, ale także nie realizuje jej w czynach, w życiu. Jako poeta powinien być uosobieniem piękna i prawdy, ale jest tylko człowiekiem. W dodatku postępuje niemoralnie, nieetycznie, "niepięknie" - zostawia żonę i syna, skazując ich na życie poety i cierpienia. Rozbieżność między ideałami prawdy i piękna, a niedoskonałością myśli, uczuć i działań jest nie do przezwyciężenia. Ściganie boskiego absolutu poezji jest piękne, ale w rzeczywistym świecie bezcelowe i tragiczne. Poezji nie da wcielić się w świat materii. Artysta składa się z dwóch natur - boskiej (poetyckiej) i ziemskiej (ludzkiej) - sprzecznych ze sobą, nie dających się pogodzić. Próba połączenia ich staje się jedynie niedoskonałym służeniem absolutowi poezji, pozbawionym miłości i szczerości realizowaniem go w świecie. Dlatego hrabia Henryk, który taką próbę podjął naznaczony jest piętnem tragizmu.

Norwid - poeta myśli

Norwid był poetą drugiego pokolenia romantyków. Pisarz miał bardzo silne poczucie zarówno przynależności pokoleniowej jak i odrębności swojej generacji. Doświadczenia losów generacji własnej i poprzedniej, a także przekonanie o ich zmarnowaniu i przemyślenia na ten temat zaważyły na poglądach poety. Były one na tyle oryginalne, że aż niezrozumiałe dla współczesnych co stało się przyczyną niepopularności poety za życia. Jedną z wyróżniających się odrębności poezji Norwida była głęboka intelektualna jej warstwa, dominująca nad emocjonalną (rzecz w Romantyzmie niesłychana). Był on poetą-myślicielem czy też poetą-filozofem, obdarzonym bystrym, analitycznym umysłem, patrzącym krytycznie na świat. Z tego między innymi powodu potomność nadała mu przydomek poety myśli. Tematykę jego utworów stanowią głębokie rozważania na ważkie ówczesne tematy będące przedmiotem publicznych dyskusji. Opinie Norwida nie przysparzały mu zwolenników. Interesujące go zagadnienia, choć współczesne mu, rozważał w ponadczasowym, uniwersalnym wymiarze. Podobnie jak innych Romantyków (choć nieco w inny sposób) cechował go humanizm. Warto wymienić zakres zainteresowań Norwida. Mówił on między innymi o: roli i miejscu człowieka w historii i ich wzajemnych zależnościach; o własnym wzorcu patrioty; o opozycji pojęć naród-społeczeństwo; o swym rozumieniu Ojczyzny; o swoich rodakach; o roli sztuki i artysty; o swych poprzednikach; o wielkich ludziach swej epoki, a także o wielu innych kwestiach. Szczegółowe rozważanie jego poglądów nie leży w temacie pracy. lecz warto zauważyć, że wszystkie jego opinie stanowiły polemikę z romantycznym dziedzictwem (kolejny powód wyobcowania).

Jednakże ciekawszym aspektem intelektualizmu norwidowskiej poezji (mimo iż tematyka stanowi bezsporny na nią dowód) są założenia jego poetyki.

Stanowiły one jedno ze źródeł konfliktu Norwida z publicznością i krytyką. Zbiór "Vade-mecum" stanowił programowy wyraz niechęci poety do liryki łatwej, lekkiej i przyjemnej, odwołującej się do powierzchownych odczuć i wzruszeń. Norwid narzekał na nawyk Polaków do "czytań łatwych i pisań lekkomyślnych". M. Jastrun pisał: "Chodziło tu nie tylko o zmianę formy, ale o coś więcej: o przeobrażenie wyobraźni czytelnika, o uderzenie w jego sentymenty, w jego tradycyjne pojmowanie poezji w potocznym tego słowa znaczeniu. Norwid wierzył, że jego >>Vade-mecum<< jest ujawnieniem nowej rodzącej się formy świadomości narodowej, że jest uderzeniem w antyintelektualizm literatury, w marazm umysłowy społeczeństwa polskiego". Tak więc podobnie jak i inni romantycy stawiał sobie Norwid wielkie cele i wierzył w swoją moc kreacji społeczeństwa polskiego. Chciał stworzyć sobie nowego odbiorcę (który byłby też zapewne jednocześnie wcieleniem ludzkich i obywatelskich cnót według jego pryncypiów), do pewnego stopnia znawcę, niemal krytyka (o tych ostatnich wyrażał się niepochlebnie, wskazując na to, że wyręczają leniwych czytelników). Jednocześnie kpił niemiłosiernie z przeciętnego czytelnika, który był dla niego wyłącznie tępawym, intelektualnym snobem, często nie zachowującym nawet pozorów niezbędnego zdaniem Norwida szacunku dla sztuki (ze względu na jej rolę i wagę - "Promethidion"). Za profana uważał, szlacheckiego zwykle, "intelektualistę", który "lubi po powrocie do domu tak dumać i nogi moczyć, i słuchać jak mu żona gra na fortepianie Chopina".

Zarówno ideał inteligentnego czytelnika, jak i tępego mają wspólne korzenie w norwidowskim światopoglądzie artystycznym wyrażonym najdobitniej w "Promethidionie". Sformułował swoją koncepcję sztuki i "drabiny prac ludzkich". Wysoko na niej - na samym wierzchołku - lokuje sztukę i tym samym miejsce dla artysty, podkreślając jego rolę "organizatora wyobraźni", ale zarazem demitologizuje jego pozycję jako przywódcy narodu. Zaś konsekwencją "społecznego podziału ról" jest przekonanie, że:

"Więc stąd to - stąd to i słuchacz, i widz jest artystą,

Lecz prymem ten, a owy niezbędnym chórzystą;

Więc stąd chórzysta prymem w innej jest operze,

A prym - chórzystą-widzem w nie swej atmosferze"

&Ów organiczny związek artysta-widz (słuchacz, czytelnik) to cała rewolucja wobec pozycji artysty-wieszcza, półboga, ponad społeczeństwem, jak tego chciała romantyczna tradycja. Na tym tle zrozumiała staje się idea czytelnika-współtwórcy, który dzieło "w duszy swej dośpiewa", a czytanie jawi się niemal sztuką. Poeta poświęca temu zagadnieniu sporo miejsca w wykładach o Słowackim. Według niego dotarcie do złożonego sensu dzieła jest zadaniem czytelnika. W tym kontekście słowa Norwida ze szkicu "Sztuka w obliczu dziejów" to kropka nad "i" wyrażanych przekonań o partnerskim stosunku twórcy z publicznością: "Zadaniem moim (...) jest sprawić, ażeby czytelnik książkę zamykając sam się uczuł artystą - o ile nim winien być i może".

Przekonania swojej konsekwentnie wcielał w życie, zrażając sobie czytelników. Podkreślając współtwórczą rolę czytelnika, Norwid szedł drogą poszukiwań demonstracyjnie odwracając się od tradycji poetyckiej i standardowego myślenia. Żądał od pisarzy, oryginalności, tępił naśladownictwo, stawiał czytelnikom wygórowane wymagania. Miał za złe także zabiegi poetów zmierzających do nadmiernego jego zdaniem wygładzania wierszy, do jasności kompozycji i myśli, które czynią utwór przejrzystym i płaskim. W swych poszukiwaniach doszedł do "poetyki milczenia", wysnutą z koncepcji mowy ludzkiej w której to milczenie jak i słowo stanowi równorzędną część mowy, mającą swoje znaczenie. Efekty artystyczne osiągnął Norwid dzięki zamierzonej oszczędności słów, a w milczeniu i niedomówieniu widział właściwe środki poetyckiej ekspresji. Uważał bowiem. że treść wyraża się zarówno w słowie jak i w tym co nie zostało wypowiedziane i ukryte w tekście. Swoista interpunkcja - liczne pauzy i wielokropki, również stanowią próbę użycia ekspresji ciszy, milczenia, przemilczenia. Współgrają z tą praktyką odbiegające od normy zapisy słów podzielonych na człony, przy czym sam podział ma istotne znaczenie. Częsta jest także w jego utworach archaizacja, stosowanie neologizmów. Skutek jest taki, że obok utworów o przejrzystej treści i łatwych do rozszyfrowania metaforach ("Rozebrana", "Co dzień woda...", "Krzyś i dziecko", "Nerwy", "John Brown") istnieje bez liku dzieł o symbolice wieloznacznej i niejasnej ("Święty-pokój", "Mistycyzm", "Słowianin"). Bez wątpienia Norwidowi zależało na takiej niejednoznaczności i zamazaniu treści, ponieważ zmuszało to czytelnika do postulowanej współpracy w ramach interpretacji dzieła. Wymagało ono jednak odpowiedniego przygotowania, wysiłku intelektualnego i dobrej woli. Tego wszystkiego zabrakło współczesnym Norwidowi. Mimo to nie ulegał krytyce domagającej się jasnego wyrażania myśli, odpowiadając jej w "Rzeczy o wolności słowa":

"Autor idzie w ciemność, by wydarł jej światło

Wulgaryzator w jasność, by rozlać ją na tło (...)"

... i szydząc w odzie "Do współczesnych":

"Ciemna to pieśń - w zamian wy?... bardzo jaśni"

Swoją konsekwencję i niezłomność okupił zapomnieniem. Jego czytelnikiem idealnym okazał się dopiero człowiek drugiej połowy XIX wieku, który odkrył i może zrozumiał poetę, który wyprzedził swoje czasy.

Rewolucja społeczna w ujęciu Krasińskiego, Żeromskiego i Witkacego

Rewolucja jest gwałtownym i krwawym przewrotem społecznym polegającym na obaleniu jednego ustroju i wprowadzeniu innego.

Stanisław Ignacy Witkiewicz w "Szewcach" przedstawia rewolucję, której dokonują szewcy. Są oni niezadowoleni ze swej ciężkiej pracy i niskich zarobków. Często prowadzą rozmowy na temat stosunków społecznych i zazdroszczą np. prokuratorowi jego spokojnej pracy, dobrych papierosów i wygodnego fotela. Szewcy postanawiają dokonać przewrotu. Rewolucji pragnie również księżna, a celem jej ma być wolność seksualna. Za chęć przeprowadzenia rewolucji zostają oni ukarani przez prokuratora Scurviego. Szewcy zostają skazani na przymusowe bezrobocie, a księżna musi szyć buty. Szewcy nie mogąc przystosować się do nowej sytuacji, czując żądzę pracy znowu buntują się. Po przewrocie szewcy obejmują władzę i upodlają Scurviego. Okazuje się jednak, że to nie oni dokonali przewrotu, że byli marionetkami w rękach Towarzysza X i Abramowskiego. Szewcy powracają do swojego zajęcia.

Rewolucja w ujęciu Witkacego ukazana jest jako bezsens, bałagan i paranoja. Nastąpiła zmiana rządu, ale w życiu szewców, którzy dokonali rewolucji nic się nie zmieniło. Przewrót był niezrozumiałą farsą. Witkacy poruszył również sprawę chłopów, którzy przyszli z petycją do nowej władzy. Szewcy będący wówczas u władzy wyrzucili ich jednak. Tak kończy się sojusz robotniczo-chłopski. Rewolucja ta nie rozwiązuje więc problemów chłopów. Rewolucja u Witkacego jest dziwnym spektaklem, w którym zmienia się władza, ale w żaden sposób nie zmienia się sytuacja ludzi.

"Nie boska komedia" Krasińskiego jest również dramatem ukazującym rewolucję społeczną. W utworze tym występują dwa wrogie obozy: obóz arystokracji z hrabią Henrykiem na czele i obóz ludu, tłumu prowadzonego przez Pankracego. Jest on uosobieniem zimnego rozumu, pozbawionego uczucia. Krasiński staje po stronie hrabiego, broniącego okopów Świętej Trójcy, ostatniego bastionu starego porządku - nie przyznaje mu jednak racji ani zwycięstwa. Stary świat ginie - zwycięża tłum na czele z Pankracym. Jednakże i Pankracy ponosi klęskę. Na widok Chrystusa umiera z okrzykiem 'Zwyciężyłeś Galilejczyku' na ustach. Obóz arystokracji został przez Krasińskiego ukazany w bardzo negatywnym świetle, jedynie hrabia Henryk - poeta i wódz jest bohaterem w całym tego słowa znaczeniu i on jeden ocali honor arystokracji wybierając śmierć niż poddanie się Pankracemu. Obóz rewolucjonistów ukazany jest natomiast jako tłum pełen nienawiści i żądny zemsty wobec panów.

Krasiński ma wrogi charakter do radykalizmu rewolucyjnego. Uważa go za zgubną i niszczycielską siłę. Przedstawia rewolucję powszechną i totalną. Buntowniczy tłum wypowiada posłuszeństwo 'Bogu, królom i panom'. Rewolucja jest zaprzeczeniem wszystkich dawnych wartości, stwarza nawet swoją własną religię, ulubione słowa Pankracego to 'ludzkość' i 'postęp'. Przewrót pokazany przez Krasińkiego jest tragiczny i przerażający. Autor pisze o uciętych głowach, włosach, z których sączy się krew. Lud jest zezwierzęcony, zrywa z wszelkimi tradycjami ludzkości. Tragizm rewolucji polega na jej niszczycielskim charakterze i działaniu. Rewolucja jest 'nie - Boska', a więc ludzka albo szatańska - jest więc złem.

Żeromski pisze "Przedwiośnie" w 1924 roku, kiedy to dostrzega się wzrost rewolucyjnych nastrojów wśród młodego pokolenia. Autor pisze prawdę o odrodzonej Polsce, o poniewierce chłopów, wyzysku robotników, o rozkładzie moralnym i próżniaczym życiu klas posiadających, o sprzecznościach politycznych i ekonomicznych w społeczeństwie. Ukazuje obraz maszerującego na Belweder pochodu robotników. W ten sposób Żeromski chciał ostrzec tych, którzy stali u steru władzy, by wyszli naprzeciw żądaniom ludzi. Mógł też dojrzeć w rewolucji drogę do prawdziwej wolności i sprawiedliwości. Autor zauważył, że klasa robotnicza to siła zdolna obalić stary porządek i stworzyć nowy ład oparty na ludzkich prawach. Jego współczucie jest po stronie robotników. Nie aprobuje on wprawdzie perspektywy rewolucji społecznej, ale również nie przyznaje racji jej przeciwnikom. Pisarz stawia przed czytelnikiem problemy rewolucji, ale nie rozstrzyga ich. Cezary Baryka, bohater książki, będąc w Rosji uważa, że rewolucja jest koniecznością, odwetem za lata cierpień, krzywd i niesprawiedliwości społecznej. Komuniści uważają, że przemoc należy zwalczać przemocą. Gotowi są zabijać dla swych idei. Rewolucja i jej założenia są dla nich jasne i logiczne.

Żeromski uważa, że rewolucja jako sposób rozwiązania problemów społecznych jest pomyłką. Dobre intencje obracają się w swe zaprzeczenie. Rewolucja jest wynikiem nienawiści i chęci zemsty, nie może więc z niej wyrosnąć nic dobrego ani twórczego. Autor skłania się do poparcia założeń ideowych rewolucji, ale występuje stanowczo przeciwko samej formie krwawego przewrotu, który wydaje się autorowi po prostu zmianą jednej tyranii na drugą. Żeromski chciał aby Polska uniknęła rewolucji, a "Przedwiośnie" miało być ostrzeżeniem.

Wszyscy ci trzej pisarze ostrzegają przed rewolucją, boją się jej skutków, ale równocześnie obserwując nastroje coraz większej grupy ludzi widzą konieczność zmian.

Interpretacja słów Wysockiego"Nasz naród jak lawa..."

Słowa Wysockiego, scena siódma:

"...;Nasz naród jak lawa

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi..."

Lawa symbolizuje zniewolone społeczeństwo polskie. Na zewnątrz jest zimną, zastygłą skorupą - są to ludzie w społeczeństwie polskim, którzy postępują zgodnie z oczekiwaniami zaborcy, lecz nie mają oni nic wspólnego z autentycznym życiem narodu, które musi rozwijać się w utajeniu ze względu na politykę zaborcy. I właśnie to utajone życie jest nazwane przez Wysockiego "gorącą lawą".

Dramat III część "Dziadów" ma charakter (wymiar):

rracjonalny - to np. Widzenie księdza Piotra

realistyczny (Mickiewicz dokonał charakterystyki poszczególnych grup społecznych):

patriotów

kosmopolitów ( pojednanych z władzą cara, a nawet zaprzedanych mu)

Uczynił to w scenach:

scenie pierwszej - więziennej

scenie siódmej - salon warszawski

scenie ósmej - pan Senator i bal u Senatora

Pod pojęciem "gorąca lawa" należy rozumieć polskich demokratów, młodzież wileńską, która wyrastała w atmosferze filomackiej solidarności, koleżeństwa i przyjaźni. To oni właśnie są środkiem lawy, której i "sto lat nie wyziębi". Młodzież wileńska przedstawiona jest w scenie więziennej. Jest więziona za swoje przekonania i uczucia patriotyczne, władza carska nie oszczędza nawet dziesięcioletnich dzieci (chłopiec widziany przez Jana Sobolewskiego, który nie mógł unieść kajdan, czy młody uczeń gimnazjum Rollison uwięziony i doprowadzony do samobójstwa). Mimo tych wszystkich poniżeń i krzywd solidarność więźniów trwa nadal np. Tomasz Zan chce wziąć całą winę na siebie, a Frejend dałby się powiesić gdyby to pomogło przyjacielowi. Adam Mickiewicz ukazuje męczeństwo młodzieży polskiej, skazywanej na katorgę mimo młodego wieku: Jan Sobolewski;

"...Panie! Ty co sądami Piłata

Przelałeś krew niewinną dla zbawienia świata

Przyjm tę spod sądów cara ofiarę dziecinną

Nie tak świętą, nie wielką, lecz równie niewinną..."

Więzienie Tomasza Zana - morzenie głodem, podawanie niestrawnego jedzenia.

Mickiewicz nadaje sens cierpieniu polskiej młodzieży: Żegota opowiada mit o ziarnie. Ziarno symbolizuje młodzież wileńską, a diabeł przeszkadzający Adamowi - cara. Sens tego mitu jest taki, że cierpienie młodzieży zaowocuje, nie ulegną oni presji zaborcy, mimo, iż jest on bardzo okrutny. Żegota:

"O wy co tylko na świat idziecie z północą

Chytrość rozumem, a złość nazywacie mocą

Kto z was wiarę i wolność, znajdzie i zagrzebie,

Myśli Boga oszukać - oszuka sam siebie..."

Adam Mickiewicz podkreśla też niewinność młodzieży - dziecięcy wiek, odwołania do symboliki biblijnej - niewinna ofiara dzieciątek wymordowanych na rozkaz Heroda. Ks. Piotr - widzenie: "…Tyran wstał - Herod! Panie, cała Polska młoda\ Wydana w ręce Heroda…". Jan Sobolewski: "…Tryumf cara północy…" Więźniowie śpiewają pieśń świadczącą o determinacji i rozpaczy. Najbardziej dramatyczna, przepełniona żądzą zemsty jest pieśń Konrada (Mała Improwizacja) - po każdej zwrotce powtarza złowrogi refren:

"...Tak: zemsta, zemsta na wroga

Z Bogiem i choćby mimo Boga..."

W Wielkiej Improwizacji żądając od Boga rządu dusz naraża się na wieczne potępienie. Nie zważa na to - jest symbolem dobrowolnego i całkowitego poświęcenia dla wyzwolenia ojczyzny.

Gorąca lawa to także demokraci z Salonu warszawskiego - ludzie stojący przy drzwiach - a wśród nich:

A*** G*** (Adam Górowski - uczestnik powstania listopadowego)

N*** (Ludwik Nabielak - uczestnik napadu na Belweder)

Piotr Wysocki

Zastygła skorupa: są to ludzie przedstawieni w Salonie warszawskim;

wysocy urzędnicy < LI>wielcy literaci

damy z towarzystwa

generałowie, oficerowie

Wszystko to są postacie anonimowe - pokazują pewne zjawisko w społeczeństwie. Rozmawiają o balach, zabawach, nawet lubią Nowosilcowa, ponieważ jest ich organizatorem. Na opowiadanie Adolfa o męczeństwie Cichowskiego Hrabia reaguje:

"Niech to stary Niemcewicz w pamiętniki wsadzi -

On tam, słyszałem, różne szpargały gromadzi..."

Do zastygłej skorupy zaliczają się także jawni zdrajcy ojczyzny, carscy służalcy - ludzie z otoczenia Nowosilcowa:

Pelikan - pierwowzór - doktor Wacław Pelikan

Doktor - pierwowzór - doktor August Becu

Rywalizują między sobą o względy Nowosilcowa, do tego stopnia, że obmyślają metodę zgładzenia młodego Rollisona, są okrutni, podli.

Wielcy ludzie w poezji Norwida

Cyprian Kamil Norwid urodził się w 1821 roku. Znaczna część jego twórczego życia przypadła na okres, gdy tworzyli już pisarze pozytywiści. Historycy literatury zaliczają go jednak do romantyków. Jest on poetą w pełni oryginalnym, nie dającym się jednoznacznie sklasyfikować. Charakterystyczną cechą poezji Norwida jest pewna wieloznaczność, zamierzone przemilczanie, doszukiwanie się w wydarzeniach codziennych pewnych historycznych prawidłowości. Takie właśnie są wiersze Norwida, które traktują o "wielkich ludziach". Charakterystyczne, jest także to, że opowiada o nich w momencie ich śmierci lub po śmierci. Śmierć uwydatnia dopiero ich wielkość. Poeta uważa, że moment śmierci człowieka pozwala na przekazanie jego dorobku ludzkości.

Wiersz "Bema pamięci żałobny rapsod" poświęcony jest pamięci gen. Józefa Bema, bohatera powstania listopadowego. Norwid nie opisuje prawdziwego pogrzebu Bema, ale przedstawia poetycką wizję pogrzebu, stworzoną na kształt pogrzebów dawnych wodzów germańskich lub słowiańskich. Żałobny orszak idzie bardzo długo niosąc rekwizyty, w końcu dochodzi do grobu, w który nie składa ciała bohatera. Jest to symbol przetrwania ideałów Bema - walki o niepodległość. Owa idea pozostaje nieśmiertelna dopóki "Serca zemdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną narody...". Następuje cudowne zwycięstwo ducha Bema nad pogrążonym światem, oddane w aluzji do biblijnej opowieści o zdobyciu Jerycha.

W 1869 roku głośna stała się sprawa egzekucji Johna Browne'a, amerykańskiego farmera, bojownika w walce o wyzwolenie Murzynów. Rząd Stanów Zjednoczonych skazał go na śmierć. Wyrazem protestu Norwida stały się wiersze "Do obywatela Johna Browne'a" oraz "John Brown". Wiersz "Do obywatela Johna Browne'a" ma charakter listu. Posłańcem jest mewa. Norwid pisząc wiersz nie wie czy dotrze on do adresata przed śmiercią. Pojawia się motyw powątpiewania czy zastanie Stany Zjednoczone jako państwo wolnych ludzi, bo śmierć Browne'a jest zaprzeczeniem wolności. Stany Zjednoczone, o które walczył Kościuszko, ojczyzna Waszyngtona splamiła się taką egzekucją. Pojawia się motyw przyszłości, w której "syn kata" - następne pokolenie również nie będzie pokoleniem ludzi dobrych, prawych i uczciwych. Zapowiedź prześladowań Murzynów. "Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna". W ostatnich słowach utworu:

"Bo pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona

A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie"

Dźwięczy nuta nadziei, że poezja może przetrwać historię i budzić do walki narody. Ale zanim wielka idea Browna zostanie przez innych pojęta, wielu jej obrońców zginie.

Chopinowi Norwid poświęca utwór "Fortepian Chopina", który powstał w 1863 roku, a jego geneza łączy się z zamachem na rosyjskiego gen. Berga. W odwecie żołnierze rosyjscy zdemolowali Pałac Zamoyskich, z którego zrzucono bombę. Przy okazji oknem wylądował fortepian Chopina. Wiersz nie ogranicza się jedynie do tego epizodu. Poeta wypowiedział także swoje zdanie. Utrwala on znaczenie kompozytora dla kultury świata, jego wielkości. Muzyka Chopina jest przedstawiona przez Norwida jako ziemskie dopełnienie piękna dojrzałego. Ma on siłę podnoszenia rzeczywistości do ideału, nieosiągalnego dla ludzi. Istotą sztuki Chopina jest to, że wywodzi się ona z ludowości, sztuka to "doskonałe wypełnienie" - nieosiągalny absolut. Ideału tego nie można osiągnąć ale można doń dążyć. Muzyka czyni z ludzi istoty doskonałe. Miarą tej doskonałości jest porównanie do hostii. W wierszu zarysowuje się konflikt między pięknem doskonałym - norwidowskim dobrem, a żołnierzami ciskającymi fortepian na bruk reprezentującymi zło. Dochodzi do głosu teoria mówiąca, że zniszczenie materiału nie jest równoznaczne z zagładą wartości. Jest też tam triumf:

"Ciesz się, późny wnuku!...

Jękły - głuche kamienie:

Ideał - sięgnął bruku "

W związku ze śmiercią Mickiewicza w Stambule w 1856 roku powstał wiersz "Cóż ty Atenom zrobił Sokratesie?". Fakt sprowadzeni zwłok poety do Paryża stał się przyczyną sporów emigracji i wzbudził refleksje Norwida - wielcy ludzie nie znajdują szczęścia za życia, a nawet po śmierci nie uzyskują należnej im czci. Wspomina Norwid Sokratesa, któremu po śmierci Ateńczycy postawili statuę ze złota, wspomina Dantego, któremu poświęcono dwa groby. Podobne były losy Kolumba, Kościuszki, Napoleona. Nuta goryczy wysnuta jest z osobistych doświadczeń Norwida. Zawsze żył w cieniu wielkich ludzi, nie doceniony, samotny, a zmarł w przytułku dla bezdomnych.

Być może Norwid w każdym przedstawionym tutaj wierszu pragnął pokazać, jak wielką cenę musi zapłacić każda indywidualność za swoją odmienność, oryginalność. Ale jednocześnie bohaterowie Norwida - postacie przecież prawdziwe, kiedyś istniejące, niosą przyszłym pokoleniom przesłanie, które istnieć będzie tak długo jak pamięć o nich - przesłanie etyczne, moralne, estetyczne.

Wybrane problemy i tematy nowel pozytywistycznych

Pozytywizm jako nowy prąd w naszej literaturze zwiastowały "małe formy literackie" - nowele i opowiadania. Znane utwory Prusa, Sienkiewicza, Orzeszkowej wprowadzają w krąg spraw aktualnych epoki, ukazują dojrzewanie nowej poetyki w twórczości wybitnych pisarzy. W nowelach uwidaczniały się najwyraźniej dążenia społeczne i dydaktyczne. Ukazywano w nich życie środowisk upośledzonych ze względów społecznych czy narodowościowych, jednostek słabych, skrzywdzonych, bezdomnych. W tych zwięzłych, jednowątkowych utworach o wyraźnie zaznaczonej fabule wypowiadali pisarze protest przeciw niesprawiedliwości, krzywdzie, poniżeniu. Pozytywiści rozumieli konieczność pracy na rzecz najbiedniejszych i najbardziej upośledzonych warstw narodu, które mając możliwość normalnego życia, swoją pracą pomnożą bogactwo ogólnonarodowe. Sięgnąć więc należało do tych, którzy, zajmując miejsce u podstaw społeczeństwa, stać się mogą mocnym i trwałym filarem. Kierowano więc apele do warstw wykształconych, do nauczycieli, lekarzy, by zbliżyli się do problemów wsi, wydobyli ją z wielkiego zacofania, podnieśli stan zdrowotny jej mieszkańców i uświadomili im rolę, jaką mogą spełnić. Podobną troską otoczono rodzący się proletariat, biedotę bez zawodu, nawołując do konkretnego działania, do szukania sposobu polepszenia ich losu. Głoszono przy tym hasła emancypacji kobiet, które pozbawione były praw społecznych; hasła asymilacji Żydów, którym starano się umożliwić ludzką egzystencję w ramach polskiego społeczeństwa.

Pozytywiści twierdzili, że nauka i powszechność oświaty podniosą poziom moralny społeczeństwa i przekonają o konieczności pracy na rzecz ogólnego dobra. Tezy programowe, a więc założenia "pracy u podstaw" i "pracy organicznej" starano się propagować środkami literackimi. Tak więc odzwierciedlenie haseł pozytywistów odnaleźć można przede wszystkim w nowelistyce.

Konopnicka w swych utworach opisuje prostych ludzi oraz ich problemy życiowe. Wiele spośród nowel Konopnickiej to portrety ludzi, których dramaty, niedole i nędzę przedstawiła pisarka z powagą i zadumą.

Nowelę Konopnickiej "Mendel Gdański" można by rozpatrywać w kategoriach programu asymilacji Żydów. Autorka ukazała w niej bowiem głębokie wartości tej odmiennej kulturowo warstwy.

Przedstawia też tych Polaków, którym nienawiść dyktowała czyny okrutne i niegodne człowieka. Utwór ten jednak sięga daleko poza doraźne hasła, ukazując dramat człowieka znieważonego, przeżywającego klęskę swych moralnych zasad. W zwyczajne życie szarego rzemieślnika wdziera się niepokój - zapowiedz antyżydowskiej akcji. Argumenty bohatera są podobne do tych, które wysunęli pozytywiści - stary Żyd nie domaga się litości, lecz prawa do godnego życia w społeczeństwie, z którym jest związany historią i pracą. Sytuacja stała się tragiczna w momencie, gdy Mendel, jakby dla potwierdzenia swych przekonań, stanął z odkrytą piersią na przeciw bezmyślnego tłumu. Choć rana głowy wnuczka na pewno się zagoiła, nie ożyła jednak wiara Żyda, która umarła w czasie pogromu.

Jako bohater literacki tego okresu pojawia się dziecko - najczęściej biedne, nie mające żadnych szans rozwoju, a nierzadko także przeżycia. Pozytywiści często więc w utworach eksponowali tematykę dziecięcą, gdyż w losach bezbronnego dziecka mogli ukazać zgubny wpływ okrutnej rzeczywistości. Dziecięca ufność w zetknięciu z bezlitosnym światem dorosłych ponosi klęskę. Dziecko to istota delikatna i czuła na najmniejszą krzywdę. Dziecko - bohater pozytywistycznych utworów narażone jest na wiele bólu, upokorzeń i to z wielu stron - ze strony zaborców, ludzi bogatych, nieczułych na niedolę innych. Narrator często przedstawiał postawę dziecka w zetknięciu z postawą ludzi dorosłych, pragnąc przede wszystkim podnieść jego wrażliwość i bardzo spontaniczny sposób reagowania na często niestety smutną rzeczywistość. Tym co najbardziej interesowało pisarza pozytywistycznego były momenty, gdy dziecko ufne, oczekujące zabawy i radości z niej płynących, stawało wobec zła i szarości świata dorosłych - nierzadko nie tylko jako widz, ale też jako jego współuczestnik - pracując, borykając się z problemami na miarę dorosłego człowieka.

Klęski postaci z ludu często są wynikiem obojętności i egoizmu warstw wyższych.

Nie dostrzeganie prawdziwych talentów wśród chłopskich dzieci jest często przyczyną ich tragedii. I tak w noweli pt. "Janko Muzykant" Henryka Sienkiewicza przedstawiony jest dramat małego chłopca, którego zainteresowanie muzyką i chęć posiadania skrzypek doprowadzają go do przywłaszczenia instrumentu, a tym samym dopuszczenie się do wykroczenia, za które zostaje postawiony przed sąd u wójta. Kara za występek jest niewspółmiernie duża w stosunku do winy. Janek zostaje ciężko pobity co doprowadza do jego śmierci.

Twórczość nowelistyczna ukazuje więc wysokie uzdolnienia chłopskiego bohatera, czego przykładem może być również "Antek" Bolesława Prusa. Tytułowym bohaterem jest uzdolniony manualnie chłopiec, któremu jednak warunki życiowe nie pozwalają na rozwijanie uzdolnień. Antek zmuszony sytuacją wyrusza więc w świat. W noweli obok historii chłopca jest przedstawione również środowisko chłopskie, jego zacofanie i ciemnota.

Przedstawiony świat chłopski to zazwyczaj świat ludzi skrzywdzonych. Środowisko chłopskie jest ciemne, a tym samym bezbronne wobec silnych, bezwzględnych jednostek. Krytyka prostego społeczeństwa na przykładzie społeczeństwa wsi Baraniej Głowy, będącego pod szerokim wpływem Zołzikiewicza ukazana jest w noweli Henryka Sienkiewicza pt. "Szkice węglem". Bezbronna żona Rzepa, chłopa niesprawiedliwie powołanego do wojska, nie uzyskuje sprawiedliwości ani przed sądem, ani w powiecie Osłonice, ani we dworze pana Skorabiewskiego, czy też księdza. Zmuszona sytuacją kobieta ulega wpływom Zołzikiewicza, co kończy się dla niej tragicznie. Zrozpaczony i zdradzony mąż, w afekcie zabija oszukaną żonę i dziecko.

Odzwierciedlenie klęski dążeń pozytywistów można dostrzec w noweli "Dobra pani" Elizy Orzeszkowej, gdzie pokazana jest karykaturalna postać "pracy u podstaw". W utworze ukazane są płytkie pragnienia arystokracji. Pani Ewelina Knycha, bogata wdowa, bezdzietna, "tęskniąca do wzniosłych arystokratycznych uciech, które stanowiły dotąd największy urok jej życia", otoczona "obrazami swymi, Czernisią (służącą), Elfem (psem)", przygarnia biedną sierotę, Hellę. Nie robi tego jednak z myślą o dziecku, a wyłącznie o wypełnieniu swoich powinności moralnych.

"Żądza czynienia dobrze była jedną z najżywiej drgających strun jej ducha. Dobroczynność sięgała w niej stopnia namiętności i wiele, wiele razy w życiu przynosiła jej uciechy moralne, zastępujące szczęście, którego nie zaznała nigdy".

"Teraz kochając dziecię to uspokoi tętniące swe serce, a osłaniając je macierzyńskimi skrzydły zadowolni sumienie swoje, rozkazujące jej czynić dobrze!..."

Pięcioletnia Helka całe dnie spędza z panią Eweliną. Jest uczona dobrych manier, ogłady towarzyskiej, muzyki, francuskiego. Zostaje również zabrana do Włoch. Jest przez panią Knychę otoczona opieką i troską. Po kilku latach spotyka jednak Helkę los, jaki wcześniej spotkał służącą, papugę i pieska. Znudzona pani Ewelina oddaje z powrotem dziewczynkę do rodziny murarza, dając jedynie pieniądze na jej utrzymanie. Helka ciężko przeżywa rozstanie ze swą "dobrą panią", gdyż "zbyt długo kochaną była, aby móc prędko w odtrącenie uwierzyć".

Pozytywiści, sięgając po problematykę społeczną, pragnęli pokazać, jakie choroby trapią polski naród i jak należy się im przeciwstawiać.

Asnyk i Konopnicka - poeci czasów niepoetyckich

Epokę pozytywizmu często określa się mianem czasów niepoetyckich. W tym okresie proza odgrywała znaczną rolę w literaturze. Zamiarem pozytywistów było dotarcie za swoim programem do jak najszerszego grona ludzi a proza, będąca bardziej komunikatywną, mająca więcej odbiorców, umożliwiała to bardziej niż poezja. Poezja była właściwie niepopularna. Jedynymi jej przedstawicielami w epoce pozytywizmu byli Adam Asnyk i Maria Konopnicka.

Zróżnicowaną tematycznie i gatunkowo twórczość Asnyka można podzielić na dwa okresy: lwowski i krakowski, co wiązało się z miejscem zamieszkania poety. Jest to podział w dużym stopniu umowny. Uzasadnieniem może być fakt, że w okresie lwowskim Asnyk pisywał głównie lirykę osobistą, potem dominującym gatunkiem w jego poezji stała się liryka filozoficzna. W pierwszej fazie pisarskiej wyraźnie widać ciążące na poecie dziedzictwo poezji romantycznej, szczególnie Słowackiego. W utworach z tego okresu odzwierciedliło się tragiczne przeżycie pokoleniowe, jakim była klęska Powstania Styczniowego. Widoczny jest głęboki pesymizm i krytycyzm wobec przeszłości. W symbolicznym poemacie "Sen grobów" dokonał Asnyk politycznego rozrachunku z postawami wobec zrywu narodowego. Poeta, podobnie jak inni pozytywiści, uważał, że wykrwawionemu narodowi potrzebna jest cnota wytrwania. Lata następne przyniosły istotną zmianę w twórczości poety. Nastąpił odwrót od rozpamiętywania klęski powstańczej oraz zainteresowanie przemianami zachodzącymi w społeczeństwie. Duża część wierszy stanowiła dialog ze współczesnością. Asnyk próbował określić miejsce poezji w nowej epoce, ocenić przeszłość, która stwarzała warunki rozwoju sztuki i wyznaczała poecie uprzywilejowane miejsce w społeczeństwie. Niekiedy Asnyk występował jako Herold nowych haseł. Nigdy nie wypowiedział się bez zastrzeżeń do owych założeń, nigdy nie przestawał żałować czasów "rapsodów sławy i miecza". Taka postawa sceptyka przekonanego o względności wszelkich ideałów, o ustawicznym przemijaniu wszystkiego, co ludzkość uważała za świętość, zaważyła na swoistym charakterze programowych utworów Asnyka. W pierwszej strofie wiersza "Do młodych" poeta wzywał do "szukania prawdy jasnego płomienia", w ostatniej zaś zapowiadał "młodym zdobywcom" zmierzch ich żywota i zmierzch zdobytych w trudzie prawd. Na takiej właśnie zasadzie kontrastowania tego, co było, z tym, co jest, oparta została rozprawa wierszowana w dwóch częściach: "Publiczność do poetów" i "Poeci do publiczności". W pierwszej części przedstawione są zarzuty stawiane poetom. Publiczność jest znużona wizją miłości cierpiętniczej, "wyblakłej i krwawej", pełnej bólu i cierpienia, znużona monotematycznością i szablonowością poezji, "pieśniami na tą samą nutę śpiewanymi". Krytykuje także poetów romantycznych, jako że pogardzają światem, nauką, zabawą "i tylko się gorzko uśmiechają i basta". Wzywa ich, żeby byli "skromni, zrozumiali, prości", żeby panowali myślą nad "słuchaczy gminem", żeby budzili w sercach pragnienie piękności. "Poeci do publiczności" to odpowiedź na stawiane zarzuty - charakterystyka publiczności i odpowiedź na pytanie, dlaczego poezja cierpi na bezkrwistość i jest taka, jaka jest. Pointa zamieszczona jest w słowach; "Tacy poeci, jaka publiczność". Asnyk przywołuje wielkich autorów i stwierdza, że to właśnie publiczność uczyniła ich wielkimi, stanowiła dla nich natchnienie. Dziś wszystkie wartości (np. miłość do ojczyzny) zostały zburzone, a przypominanie ich nie tylko nie porywa słuchaczy, ale także naraża poetę na śmieszność.

Dążenie do połączenia postępu z tradycją zaowocowało historiograficznym cyklem 30 sonetów "Nad głębiami". Poeta zawarł w nich własną koncepcję ewolucji dziejów, która dokonuje się nie według planu bożego, lecz według koniecznych zasad postępu i moralnego doskonalenia się ludzkości. Stworzył tu Asnyk cały system filozoficzny - jednolitą, doskonale przemyślaną całość. Potrafił zharmonizować swój dawny, idealny pogląd na świat z czynnikami nauki nowoczesnej i dążeniami społeczeństw nowożytnych, wykorzystując najróżniejsze wątki myśli filozoficznej XIX wieku, od myśli romantycznej poczynając a kończąc na pozytywizmie. Poeta uznaje istnienie prawdziwego bytu poza światem zjawisk dostrzegalnych zmysłami. W rozumieniu Asnyka współczesna epoka nie zrywa więzi z przeszłością, ale kontynuując jej dzieło, przygotowuje grunt dla epoki następnej. To przekonanie o koniecznej jedności postępu i tradycji wyłożył w jednym z najbardziej znanych utworów "Do młodych". Sformułował w nim nakaz "trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe", ale nie pozwolić "deptać przeszłości ołtarzy".

Jakby odrębny dział twórczości Asnyka stanowi liryka miłosna. Poeta potrafił "ucodziennić", "sprowadzić na ziemię" wzorce miłości stworzonej przez romantyków, ale też przedstawić cały dramat człowieka, któremu miłość wypełnia świat, dokonuje w nim spustoszeń.

Drugą po Adamie Asnyku poetką epoki pozytywistycznej była Maria (Wasiłowska) Konopnicka, także autorka noweli i bajek dla dzieci.

W swojej twórczości poetyckiej poruszała następujące tematy:

"Wolny najmita" - poetka pokazuje skutki uwłaszczenia chłopów, które nie poprawiło doli wieśniaków, bowiem dało im wolność, ale pozbawiło opieki pana:

"Chce - niechaj żyje,

a chce - niech umiera,

czy się powiesi, czy chwyci się pracy,

nikt się nie spiera..."

Reforma uwłaszczeniowa dała chłopu ziemię, ale nie dała środków na jej utrzymanie.

"Przed sądem" - autorka pokazuje 12-letniego chłopca, który ukradł chleb i jest postawiony przed sądem. Sędzia lituje się nad dzieckiem i darowuje mu winę ze słowami: "Pójdź, dziecię, ja cię uczyć każę...". Refleksje sędziego przed podjęciem decyzji są bardzo liryczne (autorka stara się wzruszyć czytelnika losem dziecka).

"Jaś nie doczekał" - Jaś umarł, bo ojca wyrobnika nie stać było na zapewnienie dziecku podstawowych warunków życia - ciepłej izby, pożywnego jedzenia, lekarza. Jaś umarł nie doczekawszy wiosny, słońca, które mogło go wzmocnić. W sposób bardzo wzruszający autorka opisuje wygląd umierającego dziecka i rozpacz ojca:

"Patrzy ojciec oczami wielkimi,

jak ci, co nie śmią mówić, że są głodni."

Autorka kończy wiersz konkluzją, że winę za śmierć takich dzieci ponosi całe społeczeństwo:

"O bracia, czy w nas nie ma winy,

że słonka Jaś nie doczekał..."

"Września" - mówi o dzieciach z Wrześni, które odmówiły modlenia się w języku niemieckim i zostały za to zbite (wieść o tym wywołała wielki skandal w całej Europie - "Prusak polskie dzieci bije...")

"Dom" - dom można rozumieć jako ten ojczysty, lub ten rodzinny. W domu może człowiek znaleźć życzliwych sobie ludzi i schronić się przed burzami.

"Rota" - wiersz, który pretendował do roli naszego hymnu narodowego. "Rota" stała się pieśnią śpiewaną przed bitwami w okresie I i II Wojny światowej (nawet Ludowe Wojsko Polskie w ZSRR śpiewało tę pieśń). Autorka oddziaływuje na uczucia patriotyczne, odwołuje się do honoru, do umiłowania wolności. Powołuje się na chlubną przeszłość Polski. Słowa "Tak nam dopomóż Bóg" stanowią refren i odwołują się do religijności narodu polskiego. Utwór pisany jest językiem prostym i komunikatywnym.

Konopnicka jest także autorką wierszy okolicznościowych - "Wisła", "Wiatr", "Lipy kwitną".

Wszystkie wiersze Konopnickiej odwołują się do uczuć, apelują do serca, są przepojone sentymentalizmem.

Podsumowanie tematu:

Wiersze Asnyka i Konopnickiej pisane są językiem prostym i komunikatywnym, przedstawiają świat prawdziwych uczuć, są nieskomplikowane, łatwe do przyswojenia, adresowane do szerokiego kręgu czytelników. Metafory, jakkolwiek piękne, nie są wyeksponowane i liczne.

Koncepcje patriotyzmu i służby ojczyźnie w polskiej literaturze pozytywizmu

Upadek powstania styczniowego to tragedia narodowa, przekreślenie nadziei na odzyskanie niepodległości na drodze zbrojnej. Jest to także klęska romantycznej ideologii "wybicia się Polski na niepodległość". Nie sprawdziła się mickiewiczowska zasada: "Mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił". Po roku 1864 nastąpiło rozczarowanie, gorycz, prześladowania. W takich warunkach literatura szukała nowych propozycji dla społeczeństwa. Nadal pozostała, tak jak w romantyzmie szkołą obywatelskich postaw, lecz pisarz był w niej nauczycielem, nie wieszczem. Pozytywizm przejął przekonanie o odpowiedzialności pisarza za los narodu. Skoro nie sprawdziła się idea walki o niepodległość, trzeba było dać nadzieję i program nadający sens egzystencji narodowej.

Kwestia niepodległościowa jest jakby odłożona na później. Podstawą bytu narodowego ma być silny potencjał ekonomiczny i kulturalny. Czytelnikom proponuje się wręcz współpracę na płaszczyźnie gospodarczej (program pozytywizmu warszawskiego) czy lojalizm na płaszczyźnie politycznej (program pozytywizmu krakowskiego). Pisarze do tych kwestii podchodzą nieco inaczej, o czym później.

W pozytywizmie ma na celu nie tylko stworzenie dzieł doskonałych artystycznie, ale przede wszystkim powinien dbać o rzetelne ukazanie prawd o jednostce i społeczeństwie z podkreśleniem najistotniejszych rysów i dążeń. Twórca to człowiek, który ma bystrzej i wnikliwiej od innych widzieć bieg wydarzeń społecznych, ostrzegać przed niebezpieczeństwami, a gdy nie można już im zapobiec, łagodzić ich skutki i wskazywać drogi wyjścia. Bolesław Prus mówił, że: "Jak dróżnik sygnalizuje nadchodzący pociąg, on sygnalizuje nadchodzące fakty". Wszystko to wskazywało, że literatura nie utraciła charakteru służby społecznej, zmieniła tylko jej cel. Za naczelny postulat uznano utylitaryzm - to jest praktyczna użyteczność literatury.

Pozytywizm propagował założenia programu społeczno-ekonomicznego, na który składały się następujące zagadnienia: praca organiczna (wszechstronne działanie na rzecz rozwoju ekonomicznego, postępu technicznego), praca u podstaw (praca nad ludem i dla ludu - nawiązanie kontaktu ze wsią, szerzenie oświaty, dźwiganie mas na wyższy poziom kultury przemysłowej, a przez to na wyższy stopień świadomości narodowej), emancypacja kobiet (równouprawnienie ekonomiczne i obyczajowe kobiet), walka z antysemityzmem (asymilacja narodu żydowskiego).

Założenia te były wynikiem przewartościowania pojęcia patriotyzmu. Najpełniej problem ten możemy prześledzić na przykładzie powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem". Romantyczny heroizm walki ustępuje miejsca pozytywistycznemu heroizmowi pracy. Symbol mogiły Jana i Cecylii jest tego dowodem. Nie czyn zbrojny ale mozolna, żmudna i ciężka praca staje się podstawą nobilitacji bohaterów legendy Bohatyrowiczów. To za wieloletni trud doprowadzenia pracą własnych rąk do powstania i rozkwitu osady na wykarczowanym terenie dawnej puszczy dostają tytuł szlachecki. To właśnie praca staje się dla pozytywistów najważniejszym miernikiem wartości każdego człowieka. Postacie oceniane pod względem tego kryterium mogą być pozytywne, na przykład Bohatyrowicze, Benedykt Korczyński, Witold, Justyna, Kirłowa; lub negatywne, na przykład Zygmunt Korczyński, Orzecki, Kirło, Różyc.

Podobne kryterium przy ocenie zarówno jednostek, jak i całych środowisk stosuje Bolesław Prus. Pasożytnictwo społeczne, brak aktywności, konserwatyzm cechują arystokrację w "Lalce". To ona jest klasą przeżytą, zdegenerowaną a w dodatku hamującą postęp przez odpychanie przedstawicieli niższych klas społecznych. Według pozytywistów i jednostki i całe środowiska maja do wypełnienia swoją rolę. I od ich użyteczności zależy ogólny rozwój całego organizmu, jakim jest społeczeństwo.

Tak więc pisarze epoki rzetelnie ukazywali prawdę o człowieku i zbiorowości. W nowelach i powieściach krytykowali pozostałości feudalizmu, przejawiające się w przesądach i zabobonach, archaicznych przekonaniach i konwenansach. Literatura pozytywistyczna uczy szacunku dla każdego człowieka, bez różnicy urodzenia, majątku, religii i narodowości. Domaga się równouprawnienia kobiet w obyczajach, kształceniu i możliwości pracy (Marta z "Nad Niemnem"). Pisarze poddali analizie współczesne społeczeństwo polskie, prezentując wszechstronnie różne środowiska. Takie zagadnienia spotykamy w całej prozie drugiej połowy XIX wieku.

"Nad Niemnem" to realistyczny obraz sytuacji polskiego ziemiaństwa w czasach popowstaniowych. Poznajemy sytuację środowisk: arystokracji, średniozamożnego ziemiaństwa, schłopiałej szlachty i ich wzajemne relacje. Także "Lalka" jest wnikliwym studium społeczeństwa, pokazanego w szerokim przekroju: arystokracja, mieszczaństwo, biedota. Diagnoza pisarza na temat przyszłości jest pesymistyczna. Prus nie dostrzega wśród pokazanych środowisk żadnej siły twórczej, klasy zdolnej dokonać przemian.

W nowelach spotykamy się ze szczególnie często pojawiającą się tematyką społeczną. Nędza wsi, marnowanie się talentów i zdolności, których nie ma kto dostrzec i rozwinąć, swoista samotność chłopów, których losem po uwłaszczeniu nikt się nie interesuje. Oni sami nie są w stanie dobrze pokierować swoimi sprawami i są bezradni wobec oszustów, bez skrupułów wykorzystujących sytuację. Nieobecność dworu i plebanii w życiu wsi pociąga za sobą fatalne następstwa i jest wysoce szkodliwa ze społecznego punktu widzenia (nowele Prusa, Sienkiewicza, Orzeszkowej i Konopnickiej).

Innym zagadnieniem omawianego przeze mnie tematu jest rozumienie patriotyzmu przez pisarzy pozytywistycznych. Mieli oni inny program niż romantycy, nie nawoływali do walki o wolność, ale przywiązanie do kraju traktowali jako wartości moralne godne najwyższego uznania. Symbol tego odnajdujemy w "Nad Niemnem". Stosunek bohaterów powieści do mogiły powstańczej, a więc do tradycji niepodległościowych staje się drugim, ważnym kryterium oceny człowieka. Szacunek, pamięć o mogile wyróżniają Bohatyrowiczów, Witolda, Justynę, panią Andrzejową i innych bohaterów pozytywnych. Symbol mogiły to nie tylko przejaw heroicznej postawy patriotycznej, ofiary, ale także wspólnej walki dworu i zaścianka o niepodległość. Także powstańcza przeszłość Wokulskiego, udział Rzeckiego w walkach na Węgrzech w roku 1848 i jego sympatie narodowe w roku 1863 stają się najchlubniejszą kartą biografii bohaterów. Podobnie jak w życiu i poezji Adama Asnyka - przeszłość powstańcza była najwartościowszym okresem, czasem idei i wielkości. I chociaż później poeta pogodził się z rzeczywistością i wartościami nowej epoki ("Trzeba z żywymi naprzód iść"), to twierdził równocześnie, iż nie należy "Deptać przeszłości ołtarzy".

To przecież Henryk Sienkiewicz pisał "ku pokrzepieniu serc". Występował przeciw rezygnacji, godzeniu się z niewolą. Starał się dawać nadzieję, wpajać przekonanie, że z najgorszej toni można się wydźwignąć jeżeli się tego gorąco pragnie. W czasach ogólnego zniechęcenia potrafił obudzić najważniejsze uczucie - patriotyzm, szacunek dla własnego kraju. To jego powieści takie jak "Trylogia", "Krzyżacy", nowele "Latarnik" podtrzymywały świadomość narodową i wiarę w odzyskanie niepodległości. A rzeczą charakterystyczną jest, że poczytność "Trylogii wzrastała w momentach szczególnego zagrożenia: w czasie I i II wojny światowej.

Kończąc należy zauważyć, iż rzeczywiście jak pisał Asnyk: "Każda epoka ma swe cele". Pisarze pozytywistyczni także je realizowali w przekonaniu o własnej roli w życiu narodu. Czynili to jednak różnie. Analizując organizm społeczny, pokazując jego niedowład, dając także wskazówki i programy, konstruując bohaterów odpowiadających wymogom epoki (Witold Korczyński).

Najlepszym podsumowaniem będą jednak słowa Henryka Sienkiewicza (o jego pojmowaniu zadań literatury w czasach niewoli): "Literatura polska stała się poniekąd surogatem całego życia narodowego. Była ona i jest dotychczas nie tylko mózgiem i sercem, ale i płucami, którymi naród oddycha, a ponadto, na zewnątrz, wobec państw, rządów i ludów, które dla własnej wygody wolały uważać Polskę za rzecz martwą (...). Jest ona jak pochodnia, która rozświetla ciemności niewoli i jak wielki dzwon, który nie pozwala usnąć sumieniu nie tylko polskiemu, ale i sumieniu innych ludów."

Wokulski - co mnie fascynuje i budzi szacunek, a co drażni i wzbudza sprzeciw.

Głównym tematem powieści Bolesława Prusa było, jak sam autor pisał "przedstawienie naszych polskich idealistów na tle rozkładu politycznego". Takim polskim idealistą był obok Rzeckiego Stanisław Wokulski., którego stracone złudzenia były odbiciem rozczarowań pokolenia przejściowego, w losach którego ścierały się dwie tendencje: romantyczna i pozytywistyczna. Jest to typowy przedstawiciel pokolenia, które zarażone entuzjazmem walki, doznało później wielkich rozczarowań i tragedii związanych z klęskom powstania styczniowego. Romantyczne uniesienie młodości zamienił Wokulski na fascynację nauką i realizację kapitalistycznych inicjatyw, a spadek po romantyzmie, czyli wiara w miłość doprowadziła go do załamania, stała się dla niego klęską. Stanisław Wokulski jest bohaterem wielowymiarowym, niejednolitym, pełen wewnętrznych sprzeczności, rozdwojony w sobie i dlatego trudno jest go jednoznacznie ocenić. Postać ta wywołuje wiele refleksji, począwszy od fascynacji, szacunku i podziwie po sprzeciw i potępienie.

Postawa, cechy, działania wzbudzające fascynację i szacunek dla Wokulskiego

Wokulski wierzył w postęp nauki, czuł nieodparta chęć zdobycia wiedzy. Gdy pracował w winiarni Hopfera jako subiekt, utrzymywał kontakty ze studentami, którzy rozbudzili w nim pragnienie zdobycia wiedzy i wiarę, że nauka i praca mogą zmienić jego życie. Porzucił pracę u Hopfera i uczęszczał do Szkoły Przygotowawczej, a po jej ukończeniu podjął decyzję nauki w Szkole Głównej. Poświęcenie dla nauki mimo lekceważenia i pogardy otoczenia dla tej idei wzbudza podziw, zachwyt i szacunek w każdym czytelniku. Bohater wierzył w postęp nauki, fascynowały go doświadczenia profesora Geista, który wynalazł metal lżejszy od powietrza. Prawdopodobnie temu wynalazkowi poświęcił resztę życia po rozstaniu z Izabellą Łęcką. Wokulski bardzo cenił naukę, dlatego Ochockiemu w testamencie zapisał dużą część majątku, aby ten mógł kontynuować swoje naukowe działania. Ale chyba największy szacunek wzbudza dobroć Wokulskiego i jego szlachetne serce, hojność i chęć pomocy innym. Bezinteresownie pomógł Magdalence, która dzięki niemu z prostytutki przeistoczyła się w porządną kobietę. Wynajął jej mieszkanie, kupił maszynę do szycia, załatwił pracę. Pomógł Węgiełkowi - stolarzowi z Zasławia, Wysockiemu - furmanowi z Warszawy i jego bratu dróżnikowi ze Skierniewic. Pomagał finansowo również pani Stawskiej i bronił jej procesie o lalkę. Miał piękne, wzniosłe idee, chciał wiedzą i pracą służyć społeczeństwu, chciał podnieść ekonomiczne polski przemysł, co wiązał z działaniem spółki do handlu ze wschodem. Pragnął spożytkować swoją energię w pracy naukowej, a gdy to się nie udało w działalności gospodarczej. Wokulski chciał lepszego świata, w którym zniknie nędza Powiśla, a ludzie wartościowi i aktywni będą kształtować oblicze kraju. Również podziw może wzbudzić umiejętność robienia przez niego pieniędzy. Wyjechał na wojnę bułgarsko-turecką i zajmując się dostawami wojskowymi pomnożył dziesięciokrotnie swój majątek i zgromadził pół miliona rubli w ciągu dwu lat. Również podziw może wzbudzać tragiczne i fatalna w skutkach miłość Wokulskiego do Izabelli Łęckiej, która mimo iż ślepa była jednak wielka, prawdziwa i szlachetna. Chyba mało jest takich ludzi, którzy potrafiliby tak kochać. Wokulski był wciągnięty w przedpowstaniową konspirację i brał potem udział w powstaniu, co świadczy o jego patriotyzmie.

Cechy i postawa Wokulskiego budzące sprzeciw.

Piękna i szlachetna postawa Wokulskiego miała również i ciemne strony. Wokulski żył w ciągłym konflikcie z samym sobą. Na pewno na potępienie zasługuje małżeństwo dla pieniędzy z Małgorzatą, wdową po Minclu. Został właścicielem sklepu i wkrótce dawne ideały zastąpiła przyziemna praca i robienie pieniędzy. Po śmierci żony powrócił do swoich dawnych zainteresowań naukowych, ale gwałtownie przerwała to miłość do Łęckiej. Wokulski był zbyt ślepy, aby odkryć, że jest dla niej obojętny, a nawet czuje ona pogardę dla jego klasy społecznej, zawodu, a jego ślepe zauroczenie drażni ją. Wydawało mu się, że bariera dzieląca kupca od arystokratki to przede wszystkim pieniądze, które z narażeniem życia zdobył na dostawach wojennych. Po wtargnięciu do salonów arystokracji bohater przeżywa nieustanny konflikt z samym sobą i miał zawsze poczucie, że zdradził ideały młodości, że żyje w nieustannym kompromisie z ludźmi, których potępia. Świadomość posiadania była przyczyną jego rozterek wewnętrznych, prowadzących do ciągłego rozrachunku z samym sobą: "Zdobyłem majątek dla niej! (...) Handel...ja i handel! ...I to ja zgromadziłem przeszło pół miliona rubli w ciągu dwu lat, ja zmieszałem się z ekonomicznymi szulerami i stawiałem na kartę pracę i życie, no...i wygrałem... Ja idealista, ja uczony, ja który przecie rozumiem, że pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia...". By zdobyć pannę Izabellę wbrew sobie musiał udawać wielkiego pana, jeździć własnym powozem, odbywać spacery w Łazienkach, grać na wyścigach, rzucać garściami złote monety w czasie akcji filantropijnych, w których uczestniczyła ukochana kobieta, organizować kosztowne występy dla wątpliwej wartości zagranicznych artystów, wreszcie wyrzec się sklepu, gdyż według pani Łęckiej, kupiec nie był godny jej ręki. Wokulski czuł zdradę wobec siebie, wobec swoich dawnych ideałów i to powodowało coraz większe rozdarcie wewnętrzne: "Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków? To są moi - ci, którzy leżą tam na śmietniku i może dlatego są nędzni i będą jeszcze nędzniejsi, że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli na zabawę w motyla. Głupi handlarzu, podły człowieku!". Mimo pogardy, jaką odczuwał dla siebie, Wokulski brnął nadal po rękę ubóstwianej kobiety. Gdy przekonał się, że ta, którą kochał i czcił, której składał w ofierze samego siebie, okazała się płytką, pustą, niewiele wartą, gotów był rozstać się z życiem, które straciło dla niego sens. To zupełne poświęcenie kobiecie, która go nie chce wzbudza sprzeciw i potępienie. Drażni w postawie Wokulskiego to, że zamiast ożenić się z panią Stawską, piękną, szlachetną, uczciwą kobietą, która gotowa była go pokochać, a której nie dostrzegał, był ślepo zapatrzony w kobietę, która nim gardziła.

Wokulski przegrał swe życie i jako romantyk i jako pozytywista. Przegrał je, gdy jako "rycerz wolności" bił się o Polskę za co podzielił z innymi syberyjski los. Żyć przyszło mu w kraju spętanym nie tylko niewolą umysłów i serc. Przegrał je, gdy jako romantyczny kochanek poświęcił wszystko dla kobiety, którą czynił sensem i celem swego życia. Klęską skończyły się pozytywistyczne dążenia, by wiedza i pracą służyć społeczeństwu. Była to postać bardzo kontrowersyjna, dzięki swej szlachetności, ideałom wzbudza podziw, szacunek i fascynuje a z drugiej strony jego postępowanie, które jawnie prowadziło do tragedii, do załamania drażni nas i wzbudza sprzeciw.

Judym - co mnie fascynuje i budzi szacunek, a co drażni i wzbudza sprzeciw.

"Ludzie bezdomni" kończą cykl utworów rozrachunkowych. We wszystkich poprzednich utworach Żeromski pokazał podobnych bohaterów do Tomasza Judyma. Wszyscy walczyli o zrealizowanie swoich ideałów. Spotykali się z oporem i sprzeciwem ze strony społeczeństwa, byli gotowi zginąć, ponosili klęskę. Doktor Judym jest pogłębieniem i poszerzeniem poprzednich tego typu bohaterów.

Judym jest dwudziestokilkuletnim absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie. Pochodzi z nizin społecznych - jest synem szewca z ulicy Ciepłej. Wychowany przez ciotkę - prostytutkę, pokonuje wiele przeszkód aby zdobyć wykształcenie. Wykształcenie to, pozwala mu uświadomić sobie to, czego nie uświadomiły sobie jeszcze przeciążone ciężką pracą masy społeczeństwa. Jest to świadomość niesprawiedliwości społecznej i krzywdy ludzkiej. Jego pochodzenie dało mu wrażliwość, która stała się sensem jego pracy i życia. Jego postawa wobec ludzkiej niedoli budzi podziw i szacunek. Wyrzeka się kariery dobrze zarabiającego lekarza i poświęca wszystkie swoje siły aby ulżyć doli pokrzywdzonych. Tak powinien zachować się każdy lekarz. Nie można przecież pozwolić umrzeć człowiekowi tylko dlatego, że nie ma on pieniędzy na opłacenie lekarza. Postawa Judyma powoduje konflikty z obojętnym i egoistycznym środowiskiem lekarzy - dorobkiewiczów. Jest także przyczyną dotkliwej samotności, braku towarzystwa i lęku przed życiem. Pomimo tej samotności Judym nie rezygnuje z podjętej walki. Jest człowiekiem o wysokim morale i poczuciu sprawiedliwości. Sam nigdy nie zaznał dobrobytu, ale Jako lekarz był o krok od zdobycia go. Jednak nie zapomniał o swoim pochodzeniu, o swojej klasie. To również budzi szacunek, że poświęcił dostatnie życie dla ciężkiej wali o poprawę warunków życia klas najuboższych.

Czuł potrzebę dawania ludziom tego co dał mu los. Niósł nie tylko pomoc lekarską, lecz walczył także o potrzeby materialne biedoty wiejskiej i robotników. Prowadzi tę walkę samotnie i bez zwycięstw, ale to w jakimś stopniu budzi wśród społeczeństwa świadomość konieczności zajęcia się najbiedniejszymi i cień niepokoju, a to jest już początek jakiejś drogi. Dla tej idei i walki wyrzekł się własnego szczęścia, domu i rodziny. To właśnie nie podoba mi się. Drażni mnie to nie dlatego, że tak uczynił, bo przecież wielu ludzi poświęca swe życie i szczęście dla innych, drażniący jest jednak sposób w jaki tego dokonał. Joasia także zaofiarowała swoje oddanie i pracę dla innych. Kochała Judyma i była gotowa razem z nim, jako żona, prowadzić walkę o godne życie najuboższych. Judym natomiast zranił jej uczucia. Zaręczył się z nią, a potem zerwał. Odrzucił ją nie tylko jako kobietę, ale jako towarzyszkę życia i wspólnej pracy. Razem z Joasią nie byłby osamotniony w walce. Może mieliby dla siebie mniej czasu niż inne rodziny, ale łatwiej byłoby im ponosić klęski i stawiać czoła przeciwnościom losu. Niestety on nie potrafi tego dokonać.

Drażniąca była właśnie ta postawa Judyma, że pomimo tego, że pragnął pomagać najuboższym i oddać im wszystko, był egoistą. Uważał, że sam poradzi sobie w tej trudnej walce, że to właśnie on musi doprowadzić do zmian, on sam. Chciał być jedynym triumfatorem, nie chciał z nikim dzielić swojego zwycięstwa. To właśnie go zgubiło.

Dwa spojrzenia na literaturę - Sienkiewicz - Żeromski

Henryk Sienkiewicz

urodzony dnia 5 maja 1846 roku w Woli Okrzejskiej na Podlasiu, w rodzinie ubożejącego szlachcica, po matce spokrewniony był ze znanymi w dziejach Polski rodami. Studia historyczne i umiłowanie tradycji dały pisarzowi poczucie silnego związku z ojczysta przeszłością, "spokrewnienie" z nią przez dalszych i bliższych krewnych. W roku 1866 wpisał się na wydział lekarski Szkoły Głównej, po roku przeniósł się jednak na wydział filologiczno-historyczny, ponieważ wcześnie skrystalizowały się jego zainteresowania i zamiary pisarskie. W roku 1872 ogłosił swoją pierwszą powieść "Na marne" wyróżniającą się nutą współczucia dla ostatnich romantyków, potraktowaniem ich jako ludzi zmarnowanych nie z własnej winy. Następny utwór "Humoreski z teki Worszyłły" to przykład wskazywania pozytywistycznej recepty na literaturę. Rozkwit nowelistyki nastąpił z chwilą wyjazdu pisarza do Stanów Zjednoczonych w 1876 roku. W tej dziedzinie twórczości zajmował się istotami skrzywdzonymi, słabymi, brutalnie złamanymi przez los, przez warunki społeczne, opisywał stosunki wiejskie, protestował przeciw obojętności warstwy wyższej wobec doli ludu ("Szkice węglem", "Janko Muzykant"). Przejściem do innego typu bohaterów jest zespolenie gnębiącego losu z heroiczną siłą w "Latarniku". Tu najpełniej zrealizowała się Sienkiewiczowska koncepcja patriotyzmu opartego na ciągłości tradycji. Tradycja bowiem zdaniem twórcy, warunkuje narodowe przetrwanie w najniekorzystniejszych warunkach. "Latarnik" jest świadectwem, iż właśnie w romantyzmie najdobitniej i najtrwalej skrystalizowało się pojęcie polskości jako związku z ziemią ojczystą.

Koledzy po piórze nazywali go pesymistą. I nie bez racji. Twórczość o tematyce współczesnej, od pierwszego utworu "Na marne", aż do "Bez dogmatu" to z małymi wyjątkami właśnie prawie bezustanny ciąg "Szkiców węglem", malowanie współczesności w barwie czarnej, ponurej, przy uderzającym braku zaufania do najbardziej - zdawało by się - pewnych, niezawodnych atutów pragmatyzmu pozytywistycznego. Ale znowu ten sam autor, gdy podjął tematy historyczne, uderzał w ton optymizmu, zaczął pisać w myśl hasła: "Ku pokrzepieniu serc innych i serca własnego", głosząc głęboką wiarę w przyszłość. Sam Sienkiewicz zwrot do powieści historycznej tłumaczył możliwością opracowywania zjawisk i ludzi w wielkich formach epickich, czego nie mógł, jak sądził, zastosować w utworach o tematyce współczesnej. Do Stanisława Tarnowskiego pisał po wydaniu "Ogniem i mieczem": "...tak by mi się chciało pozostać na tej drodze, bo tam wszystko takie wyraźne i wielkie w przeciwieństwie do marności życia dzisiejszego. Sam pierwszy, i może na szczęście dla mnie, uczułem niesmak do noweli, do bohaterów liliputów, do rozczulania się na kwincie cienko brzmiącej, do swoich i cudzych utworów tego typu."

Zatem szczególna rola przypadła powieści historycznej. Z przyczyn zarówno politycznych jak i społecznych. Okres zaborów uwrażliwił bowiem czytelników i pisarzy na zaznaczenie problemu tradycji niepodległościowej. Historia miała dostarczać wzorów patriotyzmu. W założeniach powieści historycznej mieściło się więc społeczne zapotrzebowanie na krzepiący mit kompensacyjny, wyraźnie skontrastowany ze współczesnością. Wyraz temu przekonaniu dawał między innymi Sienkiewicz, który pisał w jednej ze swoich recenzji: "Niechże chociaż literatura stworzy nam światy inne, gdzie wszystko jest wielkie, wzniosłe, zdrowe, nieśmiertelne i młode." Powieść historyczna miała zatem stanowić rękojmię przyszłego odrodzenia. Była wielką metaforą, pozwalająca wyzwolić tłumione, prześladowane, przymuszone do milczenia uczucia i nadzieje polityczne. Toteż krzyżowały się w niej i często kolidowały ze sobą założenia budujące i kompensacyjne z założeniami realistycznymi. U Sienkiewicza dołączyły tu jeszcze założenia strukturalne powieści przygodowej, dając w wyniku ostatecznym dzieło jedyne w swoim rodzaju: powieściową wizję sarmackiej Polski Kmiciców i Zagłobów, o pewnych cechach epiki baśniowej. Zwrot Sienkiewicza do tematyki wieku XVII nie był przypadkowy. Odgrywały tu rolę względy zarówno artystyczne jak i ideowe. Wiek XVII dogadzał wyobraźni twórczej pisarza, skłonnej do tematyki gigantycznej i epickiego rozmachu. Ostoja ducha rycerskiego były według Sienkiewicza kresy wschodnie. Walka rycerstwa odpierającego najazdy wrogich sił oraz wytrwałość - to wzory dla postępowania współczesnych. Sienkiewicz nie myślał koniecznie o budzeniu do walki z bronią w ręku, lecz sądził, że zapatrywanie się na rycerskie dzieła przodków da siłę i wytrwanie. Ażeby jednak czyny te mogły spełnić swoje zadanie, musiały stanąć przed społeczeństwem w prawdziwej glorii. W tym celu zastosował w "Trylogii" artystyczny styl, rzeczywistość historyczna przekształcił w świat baśni i legend.

W roku 1884 wydana została pierwsza część "Trylogii" - "Ogniem i mieczem". Zapotrzebowanie na tego typu literaturę, połączone z ogromnymi zaletami literackimi sprawiło, że powieść ta, mimo całej kampanii, którą przeciwko niej wytoczono, zdobyła sobie ogromna poczytność. Polakom w niewoli Sienkiewicz ukazał Polskę wolną i potężną, dla której każda polityczna opresja była tylko sytuacją chwilową, bo wyprowadzał z niej sam Bóg, działając poprzez wiernych sobie, dzielnych rycerzy. Budziła więc poczucie narodowej godności, przypominała tradycje potęgi, budziła niejasne, ale łatwo wyczuwalne nadzieje na przyszłość. Stanowiła faktyczne "pokrzepienie serc". Równocześnie zaś ukazała rycerską urodę Polski. Była pierwszą fascynującą baśnią o dawnym kraju.

Pierwsza wielka powieść historyczna Henryka Sienkiewicza zawierała już wszystkie te cechy, które będą charakteryzowały jego utwory późniejsze: ukazywanie przeszłości w barwnych, doskonale wyreżyserowanych scenach. Owa przeszłość jest zawsze bujna, wolna od sprzeczności, konfliktów i tragizmu. Jest to świat jasno sprecyzowanych obowiązków i jednoznacznych rozstrzygnięć, świat, w którym co prawda zmagają się złe i dobre moce, ale te ostatnie zawsze zwyciężają i nagradzają godnych nagrody. Słowem jest to kraina, w której nie ma nic ze współczesnej Sienkiewiczowi Europy, nic z tego, co stało się jej udręką. Są natomiast wszystkie uroki, których jej zabrakło.

Ogromny sukces czytelniczy był z jednej strony potwierdzeniem walorów artystyczny powieści, a z drugiej - dowodem, że powieść spełniła oczekiwania społeczne na optymistyczny mit heroicznej przeszłości narodu.

Druga część "Trylogii", "Potop", powstała w trudnym dla Sienkiewicza okresie, w czasie nieustannych podróży spowodowanych nieuleczalna chorobą żony, wymagającą pobytu w różnych europejskich uzdrowiskach. Utwór był zatem nie tylko realizacja podjętych wcześniej zobowiązań, lecz również formą ratunku przed "niewesołymi myślami". Tak jak cała "trylogia" realizuje "zamówienie społeczne" w momencie załamanie się pozytywizmu, potrzebę ugruntowania przez literaturę mitu kompensacyjnego, którego korzenie tkwią w historycznej przeszłości, tradycji. W niej dostrzegał pisarz więzi łączące Polaków, wzory postępowania, etyczny ideał rycerskiego patriotyzmu oraz zasady narodowego solidaryzmu jako warunki oporu względem zaborcy. Pisarz pokazywał potężny zryw narodu oraz realną wówczas groźbę rozbiorów, najazd ze wszystkich stron, gdy kraj był jak "obóz oblężony" i gdy groźbę stanowili nie tylko najeźdźcy, lecz i zdrajcy. Ukazywał sytuację, w której więzi polityczne i społeczne zawiodły, naród uległ przemocy, ale działo się to za sprawą wewnętrznego rozprężenia i zdrady. Równocześnie przedstawił autor triumf patriotyzmu tych, którzy skupili się przy prawowitym monarsze, do końca wiernych Rzeczpospolitej. Pozostała też więź religijna, będąca według Sienkiewicza atrybutem polskości. To właśnie stanowiło o krzepiącej sile dzieła.

Sienkiewicz sięgnął do opracowań źródłowych oraz dzieł literackich, które dały autorowi nie tylko wiedzę o epoce, lecz również wpłynęły na kształt artystyczny i ideologie powieści. Pisarz był bowiem przekonany, że właśnie na ich podstawie może odczuć i zrozumieć zachowania i sposób myślenia ludzi dawnej epoki oraz wykorzystać charakterystyczne dla niej formy stylu i obrazowania.

Przedstawiając w "Potopie" dwie płaszczyzny historyczne, historie wielką, związana z najazdem Szwedów, oraz historię obyczjowo-prywatną, odtwarzającą fikcyjne losy postaci - Sienkiewicz nie oddzielał ich od siebie, dzięki czemu dzieje ulegają zdynamizowaniu. Świat powieściowych postaci to przede wszystkim środowisko szlacheckie. Z tej warstwy wywodzą się bohaterowie i żołnierze walczący o niepodległość Rzeczpospolitej. Ich kreacje wzorowane są na ugruntowanych przez tradycję stereotypach polskości. Wyposażył je więc autor w wartości takie jak: patriotyzm, wierność, odwaga, a także przywiązanie do państwa i monarchy. Dla Sienkiewicza jego bohater o wyrazistych cechach stawał się podstawa kontaktu z czytelnikiem, dlatego też postacie są nieskomplikowane, autor podkreśla kilka zasadniczych typów ich charakteru. Cechy typowe są najlepiej widoczne w charakterystyce Zagłoby, głównego sprawcy powieściowego komizmu, który to komizm spełnia między innymi funkcję rozbrojenia patosu i grozy, a więc pośrednio służy "krzepieniu serc".

"Trylogia" ukazując konkretna przeszłość Polski, miała dokumentować najgłębsze przeświadczenie pisarza, że (mówiąc słowami Zagłoby): "Nie masz takich terminów, z których by się wspólnymi siłami przy boskich pomocach podnieść nie można". Na "Trylogię" sypało się wiele zarzutów ze strony krytyków - pozytywistów, którzy orzekli, że z powieści Sienkiewicza nikt się historii nie nauczy, lecz uzyska zupełnie błędne wyobrażenie o niej. Jednak w odbiorze powszechnym nie liczył się prawdziwy czy nieprawdziwy obraz wojen, liczył się wzór postawy ideowo-moralnej, zawarty w niej pierwowzór heroicznego patriotyzmu, który odnosi triumf nad złem tego świata i pozwala wierzyć, że sprawiedliwość jest po stronie obrońców Rzeczpospolitej. Była to "lekcja historii" bardzo potrzebna wówczas wielu Polakom. Sam Sienkiewicz stwierdził: "Czyż nie lepiej i zdrowiej zamiast malować dzisiejszy stan umysłów i ludzi, dzisiejszą ich nędzę, sprzeczności z samym sobą, bezsilność i szamotanie się, pokazać swemu społeczeństwu, iż były chwile jeszcze gorsze , straszniejsze i bardziej rozpaczliwe i że pomimo to ratunek i odrodzenie przyszło". Zatem w myśl swej idei, że w dziele sztuki się sławić dobro, prawdę i piękno, stworzył powieści, które miały być "arką przymierza" i "pokrzepieniem serc".

Inne pokrzepienie to "Krzyżacy". Powiedział nimi, że Polska jest potęgą. Dał obraz społeczeństwa twardego, mocnego, nieustępliwego. Całą uwagę skupił na apoteozie oręża polskiego, zwycięstwo pod Grunwaldem napawa dumą i czcią. Pruskiemu hasłu siły przed prawem odpowiedział apoteoza siły i prawa. Powieść ta zrodziła się z ogromnej troski o przyszłość narodu wobec wzmagającego się nacisku germanizacyjnego. Ukazał w niej jeden z bardziej dramatycznych momentów w konflikcie Polsko-Krzyżackim, pokazał też młode narody słowiańskie mobilizujące się w obliczu wspólnego niebezpieczeństwa. Za bohaterów wziął ludzi prostych i szczerych, powodowanych umiłowaniem kraju. Współcześni odczytali powieść jako wielka metaforę nawiązująca bezpośrednio do aktualnych spraw narodu.

Stefan Żeromski

W licznym gronie powieściopisarzy młodopolskich najwybitniejszą indywidualnością był Stefan Żeromski. Przeszedł dość typową drogę ideowej, patriotycznej i społecznej edukacji. Poddany brutalnej rusyfikacji stać się miał jednym z najgorętszych patriotów, traktującym cała swą działalność literacką i społeczną jako służbę Polsce. Żeromski należał do tego typu twórców, którzy budulec do swoich dzieł czerpią przede wszystkim z najbardziej własnych, osobistych doświadczeń życiowych. One to uczyniły go pisarzem szczególnie wrażliwym na społeczną krzywdę, zatroskanym perspektywami rozwiązania społecznych konfliktów. Wszystkie pomysły pisarskie obracały się wokół tych samych, niezmiennych problemów - wolności narodowej, wolności społecznej, wolności indywidualnego człowieka, jego prawa do swobody wewnętrznej, do wolności ducha. Dzieje polskich legionów w kampanii napoleońskiej oraz dzieje powstania styczniowego ściśle powiązane z problematyką społeczną staną się dwoma najważniejszymi znakami jego pisarstwa. Już w "Opowiadaniach" i w "Rozdziobią nas kruki i wrony" pojawiły się wszystkie ważniejsze wątki, które będą charaktyrystyczne dla całej jego twórczości.

Podobnie jak u Sienkiewicza czynnikiem kształtotwórczym jest u Żeromskiego historia. Pisarz sięga jednak do przeszłości nie po to, żeby "krzepić serca" cytując formułę autora "Trylogii", lecz po to by "rozdrapywać rany" (słowa wypowiedziane w tragedii "Sułkowski"). Od dzieciństwa wzrastając w kręgu krwawych wspomnień roku 63, Żeromski w tej właśnie scenerii sytuuje zarówno wczesny obrazek "Rozdziobią ...", jak i późniejsze neoromantyczne "Echa leśne". Pierwszych czytelników młodego pisarza uderzył głęboki, przejmujący pesymizm jego utworów. Obdzieranie trupa powstańca przez chłopa jest widokiem koszmarnym i nawet najbardziej oszczędna w słowa narracja mogła by wstrząsnąć czytającym. Żeromski wzmacnia ją jednak dodatkowo elementami nastrojowymi - symboliką krajobrazu: "Nad zwłokami Winrycha porzuconymi w kałuży, nad stygnącym ścierwem końskim krążą ponure ptaki - trupojady".

Drugim obok powstania styczniowego okresem fascynującym pisarza były czasy napoleońskie. Szukał w nich jednocześnie legendy heroicznej i jej zaprzeczenia. W opowiadaniu "o żołnierzu tułaczu" część I ukazuje epizod z walk francusko-austriackich w górach szwajcarskich. Oddział napoleoński przechodzi przez lodowiec, żeby zdążyć zaskoczyć nieprzyjaciela. Na tle batalistycznej opowieści zarysowane są sylwetki żołnierzy polskich. W części II widzimy ich, jak po latach jako inwalidzi wracają do swojej wsi.

We wczesnych nowelach Żeromskiego przeszłość kładzie swój cień na teraźniejszość, determinując ją, kształtując moralność i sposób rozumowania ludzi. Dramatyczne konflikty przeszłości determinują postawy tych, którzy celem swojego życia czynią usuwanie przyczyn ludzkiej krzywdy ("Siłaczka", "Doktor Piotr").

Wielkim sukcesem Żeromskiego stała się powieść współczesna "Ludzie bezdomni". Utwór ten prezentuje szeroką panoramę społeczeństwa. Poznajemy warszawska dzielnicę nędzy, pracę i nastrój klasy robotniczej. Sytuację wsi, nędzę mieszkańców dworskich czworaków ukazuje autor przy okazji opisywania zmagań doktora Judyma. Z dyrekcją uzdrowiska w Lisach o osuszenie okolicznych stawów. Dopatrywano się w tym obrazie ech warunków higienicznych w Zakopanem, gdzie doszło do stawów w środowisku lekarskim. Obraz społeczeństwa w "Ludziach bezdomnych" ukazuje głębokie podziały i trudne do złagodzenia konflikty. Żeromski sądzi, że ludzie dobrej woli poświęcając wszystkie swoje siły dla naprawy społecznego zła, mogą łagodzić te konflikty, zwalczać nędzę i niesprawiedliwość. Jest to powieść o człowieku czującym na sobie odpowiedzialność za ogrom zła i krzywdy. Wyrzeka się osobistego szczęścia i zostaje sam niby sosna rozdarta. Powieść nie daje jednak odpowiedzi, czy Judym zdolny będzie, po złożeniu wszystkiego na ofiarę do dalszego trudu.

Tu po raz pierwszy przestaje być wyłącznie sobą i przemienia się w symbol, w znak, w wyraz intymnych uczuć człowieka, jego cierpień i udręk moralnych, jego rozpaczy i zagubienia się pośród nierozwiązywalnych sprzeczności życia. Nie tylko od ludzkich nieszczęść, ale i od przyrody płynie smutek "powlekający barwa popiołu całość obrazu świata" (Judym błąkający się po Parku Łazienkowskim). Żeromski jako jedyny po Sienkiewiczu stworzył postać będącą symbolem całej epoki - doktora Judyma.

Natomiast "Popioły" to powieść historyczna związana z kampanią napoleońską, stanowiącą dyskusję z nienawistną Żeromskiemu ideologia politycznej ugody i służalczej kapitulacji wobec rządów zaborczych. Stąd motywy batalistyczne wysunęły się na pierwsze miejsce. Uwagę pisarza całkowicie pochłonęły zmagania bitewne rycerstwa polskiego na polach bitewnych Europy, jego zwycięstwa i cierpienia. Żeromski odważył się na współzawodnictwo z Sienkiewiczem, który jako batalista wydawał się niedościgniony, i dał w rezultacie coś nowego - ukazał wojnę od tej strony, od której nikt dotąd w sztuce polskiej na nią nie spojrzał. Gdy wspaniałe obrazy Sienkiewiczowskie wydobywały ze zjawiska wojny niemal wyłącznie to, co było w niej kolorową, romantyczna przygodą, sprawdzianem siły, objawem potężnej woli zwycięstwa, Żeromski odsłonił odwrotną stronę problemu. Świetność zwycięstw i triumfów wojennych okupiona jest morzem krwi, strasznym zniszczeniem, nie dającym się wypowiedzieć cierpienie żołnierza i ludności cywilnej. Literatura realistyczna, której metody wprowadził do swoich utworów, odbarwiała bowiem obraz wojny z rysów romantycznych, ukazywała brzydotę, okrucieństwo, grozę brutalnych instynktów, barbarzyńskie niszczycielstwo.

Jakby na przekór Sienkiewiczowskiej apoteozie sarmackiej szlachty, obraz tej grupy społecznej jest w powieści, ogólnie rzecz biorąc, krytykowany. Pisarz zarzuca im gnuśność, brak patriotyzmu, konserwatyzm. Sam Napoleon występuje w powieści na dalekim planie. Być może wynikało to z faktu, iż Żeromski podchodził z pewnym sceptycyzmem do polskiego mitu cesarza Francuzów. Wyraźnie wskazywał na drastyczną sprzeczność między ideałami, w imię których Polscy szli do legionów, a zaborczym charakterem wojen Bonapartego.

W tym pełnym goryczy rozrachunku z przeszłością, jakim jest powieść, pali się tylko jedna żywa iskra nadziei: to stale obecny pod powierzchnią zdarzeń lud, chłopsko-drobnoszlachecka masa żołnierska, szarpana przez burze historii, zbłąkana w chaotycznym wirze zdarzeń, jednak wciąż zdolna do regeneracji.

Jego kolejne dzieła były wyrazem patriotycznej i obywatelskiej troski o wartości i formy życia narodowego. "Przedwiośnie" miało zatem ukazać na tle wewnętrznego rozprężenia, marazmu, lekkomyślnej beztroski, nadużyć władzy i opieszałej powolności rządów młodego państwa - prawdopodobną perspektywę rozwoju zdarzeń, przywołać widmo rewolucji i ostrzec przed nim. Dramat Cezarego Baryki miał być dramatem pokolenia. W powieści zarysowane zostały trzy możliwości wyjścia z impasu, wszystkie trzy wydatnie przez autora podważone. Najpierw utopia szklanych domów potraktowana zresztą od początku jako czysta fantazja i złudzenie, przez ujęcie jej w formę gorączkowych majaczeń umierającego człowieka. Możliwość druga to ów ostrożny, minimalny program Gajowca, ograniczający się do połowicznych reform społecznych - zapewnienia porządku, stabilizacji pieniądza, wzmocnienia armii, upowszechnienia oświaty, program bezsilny wobec oskarżeń Cezarego. I wreszcie droga trzecia, droga rewolucji pod przewodnictwem komunistów. Autor nie opowiedział się wyraźnie po żadnej stronie, zaś ostatnia scena miała być rozpaczliwym alarmem, krzykiem przestrogi.

"Przedwiośnie" było gwałtowna krytyką młodego państwa. Powieść ukazuje palące problemy społeczne, a zarazem niemoc władzy pozbawionej idei i niezdolnej do działań reformatorskich. Atakowała przeżytki szlachetczyzny i jałowy, ogłupiający klimat życia ziemiańskiego, którego symbolem jest Nawłoć, gdzie czas upływał na celebrowaniu posiłków.

Tak więc Żeromski nie tworzy w swej twórczości mitu kompensacyjnego opiewającego heroiczną tradycję, ukazuje rzeczywistą sytuację, rozdrapując niezagojone jeszcze rany. Demaskuje wszelkie wyobrażenia o idealnej Polsce, wizje państwa potężnego i silnego. W jego utworach następuje zderzenie mitu Polski, utrwalonego w okresie zaborów przez romantyków, z rzeczywistością, następuje rozrachunek z mitem kraju szczęśliwego (szklane domy), z nadziejami i marzeniami. I choć Żeromski śledził twórczość Sienkiewicza, a utwory autora "Trylogii" wywierały na nim bardzo silne wrażenie, nie przyjął idei Krzepienia serc" i głębokiej wiary w przyszłość. Nawet jeżeli sięga do tematyki historycznej, to tylko po to, by ukazać błędy i pomyłki. Sienkiewicza uważał za "doskonałego karykaturzystę", mimo, że jak twierdził nie sięgał on do sedna sprawy i nie pokazywał jak naprawdę że jest z narodem polskim.

Obraz "chorego" społeczeństwa w "Lalce" Bolesława Prusa

Akcja powieści rozgrywa się w obrębie lat 1878 - 1879 i obejmuje szeroki obraz społeczeństwa polskiego. Społeczeństwo podzielone jest na klasy, które jednak nie współpracują ze sobą tak jak chcieli tego pozytywiści. Te, które powinny stanowić o sile kraju: arystokracja i mieszczaństwo w ówczesnych układach politycznych, gospodarczych i społecznych nie wykazują żadnych sił twórczych, nie są w stanie odegrać jakiejkolwiek pożytecznej roli społecznej. Lud, w którym Prus dostrzega wiele wartości twórczych, żyje w tragicznej nędzy i upodleniu. Powieść ta wyrosła z rozczarowań autora i dlatego przedstawia smutną konfrontację marzeń pozytywistów o społeczeństwie z rzeczywistością.

Najwięcej uwagi poświęcił Prus arystokracji. Jest to klasa pasożytnicza, wykorzystująca niższe stany, żyjąca na ich koszt. Arystokracja angielska (wg. Wokulskiego) jest wzorem dobrych obyczajów i kultury, a w Polsce zaraża inne klasy swoimi wadami i je demoralizuje. Obraz arystokracji jest jednoznacznie negatywny, ponieważ nie świadczy ona społeczeństwu żadnych usług, żyje na jego koszt. Na pierwszy plan wysuwają się: Izabela Łęcka i jej ojciec Tomasz Łęcki, książę oraz ciotka Izabeli - hrabina Karolowa. W powieści występują także inni przedstawiciele arystokracji: baron Krzeszowski i jego żona, baron Starski, Florentyna. Jedynymi pozytywnymi postaciami z tej grupy są: prezesowa Zasławska i Julian Ochocki. Pani prezesowa jest osobą bogatą, a jednak pomaga sierotom i starcom (jak pozytywistka). Jest kobietą rozumną, o szerokich zainteresowaniach (także fizyka). W testamencie przekazuje pieniądze na ochronkę dla dzieci, a nie dla Starskiego by zostały przegrane w karty. Ochocki to młody idealista, fanatyk nauki, ale może właśnie do takich ludzi będzie należała przyszłość. Arystokracja w "Lalce" to głównie ludzie zrujnowani. Żyją oni z resztek dawnej fortuny, ale jest to życie ponad stan (dwoje Łęckich, troje służby w ośmiu pokojach. Jest to klasa, która utraciła dawną świetność. Baron Krzeszowski nie płaci służącemu pensji, traci pieniądze na wyścigach konnych, Zruinowani Łęccy musieli sprzedać kamienicę i zastawić serwis. W świecie arystokracji regułą jest próżniacze świętowanie (bale, koncerty, teatr), izolowanie się od świata pracy, a także wysokie mniemanie o sobie i wymaganie szacunku od innych. Nawet akcje dobroczynne są okazję do "pokazywania się" (kwesty wielkotygodniowe przy Grobie Chrystusa w kościele). O bezużyteczności omawianej klasy społecznej doskonale świadczy postawa księcia, którego społeczne inicjatywy kończą się na deklaracjach słownych. Jest on fałszywym patriotą, skłonnym tylko do pozornej troski o kraj, niestety nie podejmował konkretnych działań. Wielu przedstawicieli arystokraci podzielało przekonanie księcia o swoim półboskim pochodzeniu. Arystokracja stanowi zamknięty klan, do którego nie dopuszcza się nikogo spoza sfery. Nikt nie analizował tam ani wartości moralnych, ani wielkości majątku. Dowodem tego jest sytuacja Łęckich, ich bankructwo finansowe nie podważyło ich pozycji społecznej. Członkowie tej klasy wykazują również skłonność do kosmopolityzmu (zachwyt Łęckiej Paryżem) i przykładają wagę do przestrzegania etykiety. Wokulski porównuje arystokrację do zakrzepłego lodu na wodzie, ponieważ klasa ta nie łączy się z resztą społeczeństwa, a wręcz ma do niej wstręt.

Niewiele lepiej wypadł obraz ówczesnego mieszczaństwa. Jest to warstwa ogromnie zróżnicowana. Obejmuje ona sfery handlowe (Szlangbaumowie) lub z handlem związane (subiekci, radca Węgrowicz, ajent Szprot) oraz studenci, a także były posiadacz ziemski, obecnie zarządca kamienicy Wokulskiego i wreszcie bogaty kupiec Wokulski. I ta grupa społeczna odgrywa małą rolę w kraju, główną tego przyczyną jest sytuacja gospodarcza. Przemysł jest opanowany przez obcy kapitał, który opierał się na własnych pracownikach, z rzadka obsadzając Polakami bardziej wyeksponowane stanowiska. Polskie mieszczaństwo ograniczało swe ambicje do powolnego bogacenia się, unikając postępu i nowoczesności. Prus zwraca uwagę na niższy status polskiego mieszczaństwa w stosunku do europejskiego. Na zachodzie już od renesansu mieszczaństwo zdobywało prawa i władzę polityczną. W Polsce klasa ta była ograniczana przez szlachtę. Jest to także przyczyną faktu, że polskie mieszczaństwo jest ubogie. Jest to grupa ludzi pozbawionych inicjatywy. Ze zdziwieniem patrzą na dokonania Wokulskiego i uważają jego działania za nieuczciwe, nie akceptują. Nie ma wśród nich miejsca dla ludzi pragnących zmian.

Kolejnym dowodem rozkładu społeczeństwa jest obraz życia biedoty. Tragiczne jest, że jedni bawią się na balach, a inni żyją w hańbiącej nędzy. Symbolem tego jest obraz Powiśla i jego mieszkańców. Podczas spaceru po Powiślu Wokulski obserwuje ubogie mieszkanie ze zniszczonymi meblami, bezrobotnych, mizerne dzieci. brudne kobiety. Wysocki tłumaczy mu, że póki jest Wielki Post, to można jakoś wytłumaczyć dzieciom, że poszczą, ale po świętach już nie ma jak tłumaczyć im, że nie jedzą.

Osobną grupę społeczną stanowią Żydzi (Szlangbaum, Szauman). Objawem rozkładu społeczeństwa jest także antysemityzm. Rzecki z niepokojem obserwuje stopniową dyskryminację Żydów. "W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć, nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci co niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolność, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwa". W ówczesnej prasie pojawiły się informacje, że Żydzi używają krwi chrześcijańskiej przy wyrobie macy. Dodać należy, że Prus jako felietonista występował wtedy przeciw antysemitom, przez co zyskał przydomki żydofila i żydowskiego dobosza.

Bolesław Prus społeczeństwo rozumiał jako organizm czyli jako system współdziałania różnych klas. W "Lalce" daje wyraz swojego rozczarowania, po konfrontacji tego modelu z rzeczywistością. Okazało się, że klasy wcale ze sobą nie współdziałają. Co gorsze grupy najważniejsze dla społeczeństwa jak arystokracja nie świadczą żadnych usług, żyją kosztem klas niższych. W czasach Prusa sformułowano hipotezę, że tylko te społeczeństwa są zdrowe, w których żadna klasa nie jest zaniedbana i żadna nie rozwija się kosztem innej. W "Lalce" jest niestety zupełnie inaczej i dlatego przedstawia ona obraz chorego społeczeństwa.

"Lalka" to powieść o straconych złudzeniach - czy się z tym zgadzasz

"Lalka" jest niewątpliwie powieścią o straconych złudzeniach. Tracą je wszystkie pierwszoplanowe postacie, rozsypuje się ich system wartości i wszystko w co wierzyli.

Wokulski traci złudzenia co do idealistycznej miłości. Odkrywa, że rzeczywistość diametralnie różni się od tego, co poeci romantyczni pisali w swych utworach, na których budował swój światopogląd. Obiekt jego miłości, Izabela Łęcka, którą wyobrażał sobie jako bóstwo, nagle okazuje się zwykłą śmiertelniczką, z co gorsze, posiada wady, których Wokulski nie toleruje. Okazuje się ona "lalką" salonową, traktującą miłość jako grę. Chce być adorowana, ale jej charakter okazuje się straszliwie płytki. Jedynym jej marzeniem jest życie w salonach, wśród tłumu wielbicieli i wydawanie pieniędzy. Miłość traktuje jako zabawę i możliwość zapewnienia sobie przyszłości materialnej.

Wokulski traci złudzenia również co do możliwości zbudowania nowej, silnej kapitalistycznej Polski. Dostrzega apatię Polaków, brak jakichkolwiek działań z ich strony i ciągłe rozdzieranie szat (książe cały czas mówi: "Nasz biedny kraj", jednak nie robi nic w kierunku poprawienia jego sytuacji). Zauważa, że nauka nie ma w kraju żadnych szans, a jednostki, które zajmują się wynalazczością, są izolowane i uważane za ludzi co najmniej zdziwaczałych. Przekonał się też, że silne osobowości nie maja szans żyć w społeczeństwie apatycznym, są izolowane, albo giną (Rzecki, możliwe że Wokulski), albo muszą opuścić kraj (Ochocki, możliwe że Wokulski). Sam bohater jest przykładem jednostki wybitnej, o silnym charakterze. Gdy pracował jako subiekt, jednocześnie uczył się. Był pogardzany i szykanowany. Gdy chciał poświęcić się nauce odesłano go do handlu. Gdy zakochał się w Izabeli i zdobył dla niej majątek, odkrył, że jego anioł okazał się zwykłym człowiekiem. Wokulski przez całe życie tracił złudzenia. Odkrył, że nie ważne dla ludzi jest, jaki ktoś ma charakter i co sobą reprezentuje, ale jakie ma pochodzenie. Ludzie mądrzy i pełni inicjatywy, nie mają możliwości zmiany panującego stanu rzeczy. Nikt ich nie słucha.

Bohater traci również złudzenia jakie żywił do arystokracji. Okazuje się, że ci których uważał za elitę, stoją na niższym poziomie intelektualnym i moralnym niż zwykli ludzie. Arystokracja żyje na kredyt, "przejada" fundusze nie zajmując się ich zdobywaniem i nie przyczynia się do gospodarczego rozwoju kraju. Według pozytywistów rozwój gospodarczy był sposobem uniezależnienia się od zaborcy, a więc przyczynianie się do niego było przejawem patriotyzmu. Są to ludzie cyniczni, robiący wszystko z wyrachowania, traktujący miłość jako grę, a małżeństwo jako interes. W Paryżu, z dala od kraju dostrzega zacofanie i ciemnotę Polaków, a także brak możliwości zmiany panującego stanu rzeczy. Jego złudzenia pryskają, gdy odkrywa, że jedyną grupą potrafiącą działać w kraju są Żydzi. Traci złudzenia co do celowości swojej pracy u podstaw i pomocy potrzebującym, ponieważ uświadamia sobie, że jego działania są tylko kroplą w morzu potrzeb.

Izabela Łęcka również traci złudzenia. Marzy o księciu z bajki i o idealnej miłości, zamiast tego odkrywa, że jej amanci liczą głównie na fortuną jej ojca, a arystokracja to ludzie "płytcy" i wyrachowani. Zamiast księcia zostaje jej tylko kupiec Wokulski, a być kupcem to dla niej tragedia. On jednak również ja porzuca. Odkrywa, że idealna miłość nie istnieje. Rozwiewają się jej marzenia o bogactwie, gdy okazuje się, że jej ojciec jest na skraju bankructwa, a jej adoratorzy, dowiedziawszy się o tym, przestają się nią interesować. Zauważa, że jej wyimaginowany wizerunek świata nie wytrzymuje konfrontacji z prozą życia, a jej system wartości jest przestarzały i nieadekwatny do czasów w których żyje. Odkrywa, że zapatrywania na małżeństwo jej i adoratorów różnią się. Wiążąc się z kimś nie zdoła zachować dotychczasowej niezależności. Gdy padają jej marzenia, a Wokulski znika, wstępuje do klasztoru.

Rzecki, to jak pisze autor "ostatni romantyk". Odkrywa on, że wartości, którym hołdował nie mają racji bytu we współczesnym świecie. Pryskają jego złudzenia, dotyczące kultu walki narodowo-wyzwoleńczej, gdy widzi uśpienie społeczeństwa i rodzący się kult pieniądza. Zmiany zachodzące w świecie przerażają go. Jako były żołnierz piechoty węgierskiej, z przerażeniem widzi, że potomkowie jego dawnych towarzyszy broni, z którymi razem walczył w imię idei "Za wolność naszą i waszą" sami zaczynają stosować politykę imperialną. Po śmierci księcia Lulu pozbywa się złudzeń, że dynastia Bonaparte powróci do władzy we Francji i zaprowadzi na świecie dobrobyt i szczęście. System romantycznych wartości załamuje się pod wpływem opowieści Wokulskiego, który sam będąc częściowo romantykiem traci złudzenia. Rzecki pozbywa się nadziei również na to, że Wokulski ożeni się z panią Stawską. Przejmuje się bardzo losem "Stacha", lecz pod koniec utworu znikają jego złudzenia, że główny bohater będzie jeszcze szczęśliwy. Jako subiekt u Szlanbauma widzi, jak jego ukochany sklep upada, co budzi w nim rozgoryczenie. Na skutek przeżytych emocji zaczyna chorować na serce i umiera. Zostaje zabity według autora przez romantyzm, który Prus uważa za rzecz szkodliwą. Po śmierci Rzeckiego Ochocki odczytuje napisane na kartce słowa: "Non omnis morial".

Ochocki jest pozytywistą, wyznaje kult nauki, jest wynalazcą. Udoskonalił lampę i mikroskop, jednak w Polsce nie znajduje zrozumienia, a ludzie uważają go za dziwaka. Traci złudzenia, że w kraju nauka może się rozwinąć, nie widzi dla niej perspektyw. Jest rozumiany tylko przez Wokulskiego, który posiada podobne zainteresowania i również nie jest rozumiany. Ochocki widzi dla siebie perspektywy tylko za granicą i jest zmuszony do opuszczenia Polski. On również dostrzega ciemnotę społeczeństwa i prymitywizm ludzi interesu. Jest kolejna wybitną jednostką, dla której nie ma miejsca w polskim społeczeństwie.

Jedyne osoby , które nie tracą złudzeń to biedota wspomagana przez Wokulskiego. Zyskuje ona nadzieję, że są na świecie ludzie gotowi nieść bezinteresowną pomoc.

Książka, która opisuje utratę złudzeń, zawiera wiele oderwanych opisów dokumentujących tą tezę, nie związanych ściśle z konkretnymi postaciami. Prus traci złudzenia co do możliwości rozwoju Polski i zbudowania silnego gospodarczo państwa, a przede wszystkim ukazuje z całą bezwzględnością wady polskiego społeczeństwa, demaskując przywary poszczególnych klas. Arystokracja, wywodząca się z dawnego rycerstwa, które budowało Rzeczpospolitą i z pokolenia na pokolenie przekazywało swoje wartości moralne, zatraciła wszelkie cechy swoich przodków, bardziej przyczyna się do upadku kraju niż do jego rozwoju. Mieszczaństwo jest apatyczne, pozbawione szerszych perspektyw, a przede wszystkim bierne. Żydzi to przebiegli i sprytni handlarze, bogacący się za wszelką cenę, często kosztem innych i myślący często o swoich sprawach. Biedota jest całkiem pozbawiona pomocy i zdana tylko na siebie. Społeczeństwo nie rozumie wybitnych jednostek i automatycznie odrzuca ich idee, a jedyną cechą mającą znaczenie dla ogółu jest pieniądz. Nauka nie ma w kraju szans na zaistnienie, ponieważ nikt, poza pojedynczymi zapaleńcami nie interesuje się nią i nie dostrzega jej znaczenia. Ludzie mający nowe pomysły są ignorowani, a społeczeństwo jest konserwatywne, nie chce żadnych zmian i uważa, że najlepiej jest tak jak było do tej pory. Polacy nie potrafią rozwijać gospodarki, a jedynie rozpaczać nad sobą, nie potrafią w ogóle czegokolwiek budować, a jedynie niszczyć to co już istnieje. Prus traci również złudzenia co do solidarności Polaków. Gdy istnieje szansa uniezależnienia się ekonomicznego, a co za tym idzie i politycznego od zaborcy, arystokraci, którzy maja wpływy nie dopuszczają do swych salonów ludzi z pieniędzmi, którzy mogliby zrobić z nich właściwy użytek. Wyjątkiem jest tu książę, który stara się w swoje środowisko "wpuścić trochę świeżej krwi". Autor traci również nadzieja na odrodzenie się niepodległej Polski, ponieważ nie jest to możliwe z takim społeczeństwem.

"Lalka" jest na pewno powieścią o straconych złudzeniach. Tracą je wszyscy, nie wyłączając autora. Jest jednak czymś jeszcze: dokładną analiza sytuacji panującej w kraju, a także mentalności polskiego społeczeństwa, które praktycznie nie zmieniło się do naszych czasów.

Poezja Staffa na tle współczesnych mu nurtów poetyckich

Twórczość Leopolda Staffa przypada na kilka epok: Młodą Polskę, I i II wojnę światową i okres powojenny. Dlatego też w jego twórczości odnaleźć można odbicie wielu problemów i zagadnień dotyczących różnych okresów, epok.

Poezja Staffa wyrosła z atmosfery Młodej Polski - wiele elementów charakterystycznych dla tego okresu można odnaleźć we wczesnych wierszach poety. Jednak pierwszy tomik "Sny o potędze" mimo iż nosi w sobie silne znamiona poetyki młodopolskiej z jej programową nastrojowością i estetyzmem, świadczył o wyraźnych różnicach dzielących młodego autora od ówczesnych twórców. Wprawdzie Staff zgodnie z modą epoki melancholizuje, wyraża w kunsztownie zbudowanych strofach najsubtelniejsze odczucia i stany duchowe, wiele tam jeszcze retoryki i ulubionych przez Młodą Polskę motywów smutku, mroków, zmierzchowych cieni i jesiennej nudy; ale główną tonacją "Snów o potędze" jest to, że poeta nie poddaje się nastrojom rozpaczy i zwątpienia w sens życia. Zdobywa się na wołanie o siłę, o moc ducha do walki ze złem świata; o piękne przeżycia ludzkie. Nuta prometejskiej dumy, brzmi w całym cyklu tych sonetów - zwłaszcza w "Rzeźbiarzu" i "Kowalu".

W "Snach o potędze" odnaleźć można rysy Nietzscheizmu. W "Kowalu" autor pisze, że każdy sam wykuwa swój los. Poeta aprobuje filozofię Nietzschego - siła i moc to wartości nadrzędne, mające przyszłość. Zawarte tu marzenia o potędze, myśli i uczucia można uznać za programowe dla postawy młodego Staffa przeciwstawiającego się dekadenckim schyłkowym tendencjom i kierunkom w sztuce, która gloryfikowała znużenie, zwątpienie we wszystko, rezygnację i rozpacz istnienia.

W późniejszym jednak czasie Staff uległ nastrojom dekadenckim, co wyraźnie widać w tomikach "Ptakom niebieskim", "Dzień duszy". Zwłaszcza poezje zawarte w tym drugim tomie noszą wyraźne znamiona poetyki modernistycznej. W wierszu "Deszcz jesienny", gdzie melodyka słów i rytmu odtwarza nastrój deszczowego dnia, poeta przyobleka w tą muzykę swoje myśli, stany duchowe i przelotne impresje. Pojawiają się tu słowa-klucze charakterystyczne dla dekadentów: rozpacz, żałoba, śmierć, mrok, płacz, przerażenie, pustkowie. Panuje tu rozpacz smutku i melancholii, szare i mgliste kolory stwarzają nastrojowość utworu.

Utworem reprezentatywnym dla ówczesnej maniery poetyckiej może być "Wejmuta" z cyklu "Przez mrok" - wiersz pełen patosu, żałości, tęsknoty i bólu wypełniających serce poety, który słucha ponurego szumu sosny wejmuty.

Lata 1908-1914 przynoszą w twórczości Staffa dalsze poetyckie plony. Ukazują się tomy: "Gałąź kwitnąca", "Uśmiechy godzin", "W cieniu miecza", "Łabędź i lira". Jest to poezja pogodna, nie ma w niej odbicia konfliktów, ani przeczucia nadciągającej katastrofy wojennej. Poeta trzymał się z dala od tych problemów jakby wiedząc, że w innej sferze ludzkich przeżyć jego poezja zdoła osiągnąć wielkość i doskonałość:

"Znam gorycz i zawody, wiem co ból i troska

Złuda miłości, zwątpień, mroku, tęsknot, rozbić

A jednak śpiewać będę wam Pochwałę Życia ..."

Tak mówił Staff w "Przedśpiewie" otwierającym tom "Gałąź kwitnąca". Wierny swemu humanistycznemu widzeniu świata, wielbił będzie w swojej poezji to życie wraz z jego urokami, zachwytami i cierpieniem. Głosił będzie pogodną filozofię bytu pojmowanego przezeń jako harmonijne współistnienie pozornie sprzecznych elementów bólu i radości, śmierci i życia, trwania i przemijania. Jego poezja, podobnie jak i filozofia w pełni odzwierciedla postawę twórcy wobec rzeczywistości. Miejsce młodzieńczych rozwichrzeń zajmuje spokojna afirmacja życia, melancholia się ucisza, smutek łagodnieje, a wiersz nabiera klasycznej klarowności, pogody i prostoty wyrazu.

Jasne i czyste tony staffowskiej liry przerywają lata 1914-18. Z okrutnych doświadczeń I wojny światowej rodzi się jego nowy zbiór wierszy pod tytułem "Tęcza łez i krwi". Ogrom ludzkiego cierpienia, jakie przyniosła wojna, wstrząsnął poetą, co zostało wyrażone się w słowach pełnych bólu, goryczy i przerażenia (na przykład w wierszach "Deszcz krwi i ognia", "Szkoła" i inne.

Odzyskanie przez Polskę niepodległości natchnęło Staffa do napisania cyklu wierszy patriotycznych, w których dał piękny wyraz swej gorącej miłości i radości z powodu jej odrodzenia się po niewoli . Stąd powstał cykl liryków "Ścieżki polne" - zbiór wierszy o wsi, w których Staff wprowadza do polskiej liryki elementy prostej codzienności: życia, pracy i wiejskiej przyrody - podnosząc je do rangi poezji (na przykład "Podój", "Kogut", "Kartoflisko", "Gęsiarka" i in.). Cykl ten dzięki odejściu poety od specyficznego młodopolskiego estetyzmu, symbolizmu i dzięki dalszej krystalizacji jego talentu ma w twórczości poety doniosłe znaczenie. W okresie międzywojennym powstają dalsze tomiki: "Żywiąc się w locie", "Ucho igielne", "Wysokie drzewa", "Barwa miodu".

Wiersze z cyklu "Ucho igielne" o tematyce biblijnej urzekają ewangeliczną prostotą, łagodnością, mądrą zadumą nad sprawami życia i śmierci. Religijność Staffa to raczej pogodna panteistyczna wiara w sens i ład przyrody, w celowość ludzkich wysiłków, w wieczne wartości piękna i miłości do człowieka.

"Wysokie drzewa", "Barwa miodu" odsłaniają nowe strony talentu poety, nowe złoża myśli, uczuć, nowe elementy ( jak na przykład złoty, subtelny humor w "Barwie miodu"). Utwory tego okresu stają się coraz prostsze i klarowniejsze.

Tragedię wojny i okupacji przeżył Staff głęboko. Jego ból, miarę gniewu wobec okrucieństwa hitlerowskich siepaczy wyrażają wiersze z tych lat zebrane potem w powojennych tomach "Martwa pogoda", "Nad ziemią noc", "Wiosna klęski", "Tak, Bóg opuścił ziemię", "Głazy leżące", "Zniszczenie pomnika Chopina w Warszawie". To dramatyczny zapis przeżyć poety. Staff nie poddawał się rozpaczy, lecz wierzył w naród i jego trwanie mimo klęski. Jego wiersz "Pierwsza przechadzka", potajemnie deklamowany w tysiącach polskich domów, budził nadzieję swym spokojnym, niezłomnym optymizmem, pomagał żyć i walczyć z wrogiem. "Pierwsza przechadzka" poświęcona była żonie poety, ale charakter wiersza jest ogólnoludzki: "Widzisz - żyjemy, choć śmierć była blisko...".

Po wyzwoleniu sędziwy poeta przeżywa nowy przypływ energii twórczej. Jego wiersze są wciąż inne wciąż świeże jak za młodzieńczych lat, tylko dojrzalsze, wzbogacone gorzką wiedzą trudnych doświadczeń i cierpień. Następnym owocem pracy Staffa są zbiory wierszy; "Wiklina", "Dziewięć muz" (wydanych już po śmierci poety), oraz przekłady łacińskich "Elegii" i "Fraszek" - ("Foricoenia") Jana Kochanowskiego.

I teraz również poeta dotrzymał kroku współczesnej sobie epoce. Jego powojenne wiersze zdumiewały głębią myśli, spokojem mędrca witającego starość, śmierć, przemijanie. Bez patosu, rzeczowo, z żartobliwym humorem żegna się poeta ze światem wielbiąc spokój, trud i ludzka przyjaźń, do końca sławiąc życie i wierząc, że "imię jutra będzie śpiewem", "radość życia przyjdzie z winogron słodyczą...". W ówczesnych jego utworach widać humanistyczno - chrześcijańską postawę wobec świata i ludzi.

Ostatnie poezje Staffa, pisane w późnej starości, są rzadkim, cennym darem dojrzałego talentu i prawdziwej mądrości, dla której nic, co ludzkie, nie było obce .

"Wesele" Wyspiańskiego jako synteza sztuk

Osobowość twórcza Wyspiańskiego nieraz nasuwała badaczom porównania do postaci z epoki renesansu, łączącym w sobie geniusz artystyczny i wielostronność zainteresowań, dzięki czemu zdołali w różnych uprawianych przez siebie dziedzinach wiedzy lub sztuki osiągnąć doskonałość. Rzeczywiście skala i bujność talentu Wyspiańskiego jest zadziwiająca. Subtelny liryk i twórca potężnych wizji dramatycznych, odnowiciel polskiego teatru, znakomity masarz o własnym wyrazie i stylu, profesor sztuk pięknych i oryginalny scenograf, propagator i twórca sztuki stosowanej, znawca muzyki, wielbiciel antyku, świetny ilustrator eposu homeryckiego i twórca słynnych witraży kościelnych - był niezwykłą osobą, hojnie obdarzoną przez naturę.

Wszechstronne uzdolnienia i szerokie artystyczne zainteresowania Wyspiańskiego stanowiły podstawę nowatorskich pomysłów scenograficznych i reżyserskich, tworzonych przez pisarza nie tylko z myślą o własnych dziełach. Entuzjasta teatru, sformułował ideę teatru nawiązującego do tradycji antycznej, kiedy to widowisko artystyczne miało charakter na wpół religijny I stanowiło przez to przeżycie o mistycznym, oczyszczającym charakterze. Wyspiański głosił koncepcję "teatru ogromnego", który miałby we współczesnej sytuacji nawiązywać do antycznej tradycji. Byłby to teatr ogromny w znaczeniu przestrzeni, jak również koncepcja ogromnej pojemności tematycznej, bez granic czasu historycznego i ograniczeń konwencją teatru. Wyspiański pragnął ukazać przenikanie się przestrzeni, jednoczesność różnych scen i zmianę perspektyw. Pisze o tym w wierszu "Ciągle widzę ich twarze":

"Teatr mój widzę ogromny,

wielki powietrzne przestrzenie,

ludzie je pełnią i cienie,

ja jestem grze ich przytomny."

Teatr ogromny to przedstawienie wszystkich sfer życia, to teatr wizyjny - wykraczający poza sferę świata ziemskiego, to również teatr wykraczający poza teraźniejszość. To nie tylko posługiwanie, ale muzyką, tańcem, malarstwem, pantomimą, czyli synteza różnych sztuk. Realizował ją Wyspiański w swoich dramatach.

W "Weselu" zostały bardzo umiejętnie wplecione elementy plastyczne i muzyczne. Dekoracja, którą poeta szczegółowo zaprojektował, jest bardzo prosta i na wskroś realistyczna. Oto zwyczajna chłopska izba, zastawiony na wesele stół, ale że goście poszli tańczyć - pustawa i skąpo oświetlona. Wyspiański przewidział w swojej dekoracji parę szczegółów, które wiele mówią widzowi: charakteryzują gospodarzy (sprzęty, ozdoby), wywołują skojarzenia (obraz przedstawiający Wernyhorę), tworzą nastrój (szaruga, chochoły w ogrodzie, kolor ścian). Należy pamiętać, że Wyspiański był malarzem, wiedział, że kolory oddziaływują na człowieka.

Bardzo ważną rolę odgrywa w przedstawieniu oświetlenie. Panuje półmrok, pali się jedynie świeca (w akcie II mała lampka) i z otwartych drzwi pada jasne światło. Ta przemyślana dekoracja pełni rolę tła wątku realistycznego i wizyjnego. Naturalną bowiem koleją rzeczy zjawiają się w izbie weselnicy, aby odpocząć od zgiełku i porozmawiać. Nie dziwi też zbytnio, że zmęczonym już i nieco podpitym weselnikom objawiają się w pełzającym świetle lampki dziwne mary. Nastrój podkreśla bezustannie dźwięcząca muzyka. Ale w "Weselu" to nie tylko dobiegające z sąsiedniej izby dźwięki kapeli. Niezwykła muzykalność Wyspiańskiego sprawiła, że tanecznym rytmem przepojony jest cały tekst. Rytm wiersza jest zmienny - raz żwawy, skoczny, raz powolny - jak ludowe melodie. Muzyka jest widoczna nie tylko w opisie dekoracji i didaskaliach, wyrażają ją również przyśpiewki i piosenki bohaterów (Pan Młody: "A jak będzie słońce i pogoda...'; Chochoł śpiewa: "Miałeś chamie złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór..."). W utworze przewija się również taniec - pod koniec "wodzą się sztywno pary taneczne we wieniec uroczysty, pogodny, powolny...".

"Wesele" jest więc syntezą realistycznej, współczesnej komedii obyczajowej, fantastyki w stylu romantycznym i dramatu symbolicznego. Wątek realistyczny świadczy o mistrzowskim opracowaniu przez Wyspiańskiego charakterystyki postaci i sytuacji. Wystarczy gest, jedno wypowiedziane zdanie, by postać zaprezentowała się w pełni i wyraziście.

Oszczędność słów, mistrzowska umiejętność operowania kontrastami, w wyniku czego sytuacje poetycki, liryczne, sąsiadują z brutalnym realizmem, ze scenami, gdzie mówi się codziennym językiem, nie stroniącym od wulgaryzmów - to kolejne osiągnięcie artystyczne dramatu. Po scenach realistycznych następują sceny pełne wyszukanych efektów poetyckich, z pogranicza jawy i snu, przesycone nastrojem lirycznym, owiane tajemniczością. Liryzm i realizm, proza życia i patos, groza i groteska, tragizm i efekty komediowe przeplatają się w tym osobliwym tekście, świadcząc, że nie są to kategorie nawzajem wykluczające się.

Swobodny tok obrazowania w "Weselu" przeniósł Wyspiański do dramatopisarstwa z praktyki poetyckiej, przez co osiągnął efekt liryczny. Świadomie burząc logiczny układ anegdoty, odbierał jej jednoznaczność. Wizja świta w dramacie zyskuje przez to wiele znaczy.

O wielkości "Wesela" decyduje między innymi niezwykły artyzm, połączenie elementów pozornie sobie obcych w jedno harmonijne dzieło sztuki, współbrzmienie elementów z różnych dziedzin sztuki. Kolorystyka barwnych strojów kontrastuje z bielą i czernią fraków panów z miasta, pastelowymi sukniami pań. Malarskość strojów współbrzmi z oświetleniem, nastrojem. W akcie i przedstawiona jest wesoła, żywa zabawa, głośna muzyka. Zmiana nastroju zostaje uzyskana poprzez środki artystyczne, zmienia się kolorystyka, muzyka. Dialog przekształca się w długie, monologowe wypowiedzi. Kolory tracą swą ostrość w półmroku. Element malarsko-rzeźbiarski wnoszą też zjawy.

Na temat doskonałości syntezy sztuk w "Weselu" Wyspiańskiego wypowiadało się wiele osób. Boy-Żeleński w "Plotce o Weselu" napisał: "Nie znam sztuki teatralnej, w której rytm, melodia, kolor, słowo i myśl grały równocześnie tak intensywnie i zaplatały się tak ściśle".

Związki Młodej Polski z romantyzmem

Wiadomo, że każdy prąd, oprócz cech tylko sobie właściwych zawiera też takie, które wystąpiły wcześniej w prądach o podobnej strukturze. Na tej zasadzie istnieją cechy wspólne dla romantyzmu i Młodej Polski. Związki, które wynikają z kontynuacji, czy też rozwiązań do pewnych elementów, które wystąpiły w romantyzmie, przyczyniły się do powstania terminu "neoromantyzm", który oznacza kierunek w twórczości artystycznej wieku XIX/XX nawiązujący do stylu poezji romantycznej. Chętnie posługiwali się tą nazwą krytycy niemieccy. U nas termin ten utworzony przez Edwarda Porębowicz, ma zwolenników takich jak Julian Krzyżanowski, który nazwę Młoda Polska odrzuca jako termin wieloznaczny, dwuwyrazowy i przypadkowy, a modernizm jako niedogodny. Preferuje właśnie określenie - neoromantyzm.

Przedstawiciele modernizmu często odwoływali się do Blake'a i Edgara A. Poe, jeśli zaś chodzi o polskich twórców, do Mickiewicza i przede wszystkim do Słowackiego. W 1902 r. krytyk polski, Ignacy Matuszewski wydał książkę "Słowacki i nowa sztuka", w której dowodził, że twórcy temu najmodniejsze nowości nie były obce. Mickiewicz zaś, w poemacie Artura Górskiego "Mansalwat" /1908 r./ przedstawiony został jako duchowy przywódca nowych czasów.

Nawrót do tradycji romantycznej polegał na odwróceniu się od bohaterów pozytywistycznych, filozofii pozytywnej, od socjologicznego spojrzenia na życie zbiorowe, od mentalności filistra. Podobnie początki romantyzmu silnie związane były z buntem przeciw racjonalizmowi oświeceniowemu i światu kupieckiemu. W modernizmie miejsce socjologii jako podstawy obserwacji zajmuje psychologia, uprzywilejowane miejsce zajęła dusza, zwana przez Przybyszewskiego "nagą duszą".

Stanisław Przybyszewski, który ogłosił zasady nowej sztuki, swoje poglądy zbudował w dużej mierze na bazie romantycznej filozofii niemieckiej, mając okazję do dyskusji nad nią z cyganerią w Berlinie. Przybyszewski określa sztukę jako odbicie absurdu, jakim jest wieczna i niezależna dusza. Nie jest to jednak nowość, bo to przecież w romantyzmie zakładano, że artysta musi naśladować to, co jest wewnątrz rzeczy, a dzieło sztuki miało być materialnym wyrazem niewyrażalnej obecności artysty. Pogląd ten, głoszony przez Przybyszewskiego pozwalał sztukę traktować jako religię, a artystę jako jej kapłana. Więc tak, jak w romantyzmie poeta zostaje wywyższony ponad przeciętnych śmiertelników i tak, ja w romantyzmie przypisywano mu pierwiastek boski, którym jest jego geniusz /tak to wyłożył Friedlich Schelling/, tak w modernizmie artysta jest wyrazicielem absurdu, twórcą sztuki, jest więc kimś ponad zwyczajność. Stąd bierze się elitarność artystycznej bohemy, czy inaczej cyganerii Młodej Polski. Zastępowanie religii przez sztukę, widoczne w modernizmie, to proces, który zapoczątkowany został w romantyzmie.

Według modernistów życie psychiczne stanowiło morze tajni i zagadek, i aby je zgłębić, stosowano nadmierną autoanalizę, często amoralną introspekcję, które to cechy są charakterystyczne dla romantyzmu, w szczególności zaś odmiany orfickiej, której charakterystyczną cechą jest schodzenie w głąb duszy mistycznej. Najczęściej analizie poddawana jest dusza artysty, w romantyzmie był on istotą górującą w galerii człowieczeństwa tak jak w modernizmie. Więc w obydwu epokach pisarz będzie często wybierany jako tło do analizy psychologicznej. Wobec tego "Dziennik umierającego" Krasińskiego i utwór młodopolski "Śmierć" Dąbrowskiego to ta sama wizja duszy i wszelkich wartości wobec śmierci. Prozę francuską Krasińskiego charakteryzuje to samo, co u modernistów, poszukiwanie niezwykłości psychologicznej, analiza jakichś zupełnie wyjątkowych sytuacji, sprawiająca, że występują u Krasińskiego i u modernistów te same wątki.

Główną wspólną tendencją obydwu prądów jest dążność do analizy psychologicznej, do jej rozszerzenia i pogłębienia. Najpierw musi się ta analiza wykształcić na stanach niezwykłych, jaskrawych. Następnie dojdzie ona do realizmu, gdzie za jej pomocą rozpoczną pisarze rozbierać wypadki i przeżycia codzienne.

W neoromantyzmie z modernistycznych sekcji duszoznawczych skorzysta głównie powieść Żeromskiego, poprzedzona jednak przez niecodzienną lirykę powieściowych analityków romantycznych - Sztymera i Żmichowską.

Bohater powieści "Ludzie bezdomni" Żeromskiego jest indywidualistą, jak wielu innych bohaterów romantycznych i modernistycznych. Jego proces przemiany wewnętrznej, poświęcenie dla idei, wreszcie indywidualizm można porównać z osobowością bohatera romantycznego, który buntuje się przeciw społeczeństwu, jego prawom i kanonom /jak to uczynił Judym/, poświęca się idei, walce o jej wprowadzenie w życie. Na tej podstawie można znaleźć wiele cech wspólnych osobowości Judyma i Konrada z III części "Dziadów" czy Kordiana.

Sprzeczności ukrywające się w duszy modernistycznej są charakterystyczne dla przedstawionego przez Krasińskiego typu romantyka - wzloty i upadki człowieka spragnionego niezwykłych przeżyć, w którym toczy się walka namiętności, którego próby wdrożenia ideału w życie kończą się zazwyczaj niepowodzeniem, w konfrontacji z rzeczywistością okazują się niemożliwe. Ileż rozczarowań przeżywa Kordian, Gustaw, których zniszczyło pragnienie idealnej miłości, wreszcie hrabia Henryk, którego gubi poezja, okazuje się bowiem, że jest ona niemożliwa do zrealizowania w życiu. Tak więc romantycy ponoszą klęskę, bo utożsamiali poezję z naturą, Klęska hrabiego Henryka jest klęską nie tylko poety i romantycznego marzyciela, ale zarazem romantycznego kochanka i rycerza.

W "Pani Bovary" Flaubert wykazał jak pasywne emocje panowały nad duszą romantyka, napiętnowały niemęską słabość okazywaną przez romantyzm, jego kobiecą skłonność do lirycznego, nerwowego rozmarzenia. Flaubert pokazuje, jak marzenia, namiętności i dążenie do ich poznania i spełnienia pustoszy człowieka.

W modernizmie podobnego typu rozprawę, tyle że z dekadentyzmem podjął Wacław Berent, który opisał bezproduktywnych, znudzonych sobą i światem - poetę, aktora, muzyka, dramaturga, w ogóle artystów, którzy, hołdując zasadzie "sztuka dla sztuki", wyjaławiają się wewnętrznie nic nie tworząc.

Zarówno więc w romantyzmie jak i modernizmie idea okazała się niemożliwa do zrealizowania, odtworzenia w życiu, gdyż próby te pociągnęły za sobą destrukcję.

Berent krytykował odrzucenie intelektualnego klucza do poznania rzeczywistości. Romantykom można na pewno zarzucić to samo.

Wielu bohaterów modernistycznych wyłamuje się spod praw moralnych i społecznych, by poświęcić się sztuce, tymczasem usprawiedliwienie przez sztukę nie przychodzi. W "Komediantce" Reymonta Janka Orłowska zrywa z ojcem, nie chcąc zgodzić się na poślubienie chłopca dorobkiewicza, ucieka z domu, jednak nie zdobywszy pozycji aktorskiej, nie zrealizowawszy się w sztuce, popełnia samobójstwo. Ideał, do którego dążyła, okazał się tak samo zgubny, jak dla Emmy z "Pani Bovary Fluberta, która w życiu szukała spełnienia romantycznych uniesień i niezwykłości uczuć opisywanych w książkach romantycznych, nie znalazłszy ich - popełnia samobójstwo.

W romantyzmie co ukazuje również Krasiński, jego wyznawców spotyka zawód, gdyż okazuje się, że poezja nie daje poznania prawdy. Oktaw charakteryzuje się jako przedstawiciel generacji, stwierdza: "Stworzyłem w sobie wielki lamus ruin, aż w końcu, zbiwszy w sobie pragnienia długim spijaniem wszystkiego, co nowe i nieznane, sam uczułem się ruiną". Tak więc i w Młodej Polsce i w romantyzmie po zawodach w próbach służenia w życiu sztuce czy poezji, pozostaje poczucie tajemnicy, wietrzne cierpienie jednostki, stany niepokoju poznawczego, częste u modernistów, a cechujące już wcześniej romantyków.

Przez Przybyszewskiego przeniknął do Młodej Polski pewien pierwiastek średniowiecza, którego bardzo dużo było w romantyzmie w postaci wspaniałych rycerskich ideałów. Był to pomysł łączenia erotyku z modlitwą.

Miłość choć miała mniejsze znaczenie niż w romantyzmie, też była istotna jako uczucie mogące wiele stworzyć. W obydwu prądach były to inne rodzaje tego uczucia. Wspólną ich cechą jest, jak mi się wydaje, to że i w jednej i w drugiej miłości epoce miłość ujęta była trochę niedojrzale, a przez to w sposób niepełny. W romantyzmie miłość uważana jest za jedyne uczucie, które ma rozświetlić wnętrze człowieka, ma go wprowadzić w stan ciągłego uniesienia, wyższej tonacji uczuć. W modernizmie jest ona raczej, jak to ujął Przybyszewski - chucią, czyli popędem płciowym, do zaspokojenia którego człowiek zawsze będzie dążył. W ten sposób można ją dostrzec, pomijając Przybyszewskiego, w erotykach Tetmajera. Bohater młodopolski nie traktuje jednak miłości tak, jak bohater romantyczny, nie jest ona dla niego jedynym uczuciem, jest ucieczką przed beznadziejnością świata, daje zapomnienie.

Wspólna dla poezji romantycznej i młodopolskiej jest nastrojowość, a także często dostrzeganie i kształtowanie rzeczywistości poprzez nastroje duszy: L. Staff - "Deszcz dzwoni", wiele wierszy Tetmajera - przypominają nastrojowe wiersze Słowackiego: "Rozłączenie", "Smutno mi Boże", czy Mickiewicza "Nad wodą wielką i czystą".

Zbliżone do spuścizny filozoficznej Słowackiego było rozległe zainteresowanie poznawcze znanego pisarza neoromantycznego Tadeusza Micińskiego, który interesował się "wiedzą tajemną", okultyzmem odwołującym się do źródeł hinduskich, zagadnieniami religiologicznymi i demologicznymi. Pisarz ten skupił się na zagadnieniu dobra z zła, pojmowanych jako zjawiska metafizyczne, pojmując byt jako odwieczne zmaganie się przeciwstawnych sił kształtujących dzieje ludzkości. Podobny pogląd dostrzegamy w "Kordianie" Słowackiego /Przygotowanie/, w III części "Dziadów" Mickiewicza i "Nie-boskiej komedii" Krasińskiego.

W dramacie również istnieją ważne związki romantyzmu z Młodą Polską, szczególnie zaś przez osobę Stanisława Wyspiańskiego. Wskazuje się związek rapsodów Wyspiańskiego /"Bolesław Śmiały", "Kazimierz Wielki"/ z poezją Słowackiego. Zauważalna jest też wspólna z wieloma romantykami wiara Wyspiańskiego w poligenezę /w wędrówkę dusz/, indywidualizm i szukanie trwałych wartości w pojęciu narodu. Wspólna dla Słowackiego i Wyspiańskiego jest dążność do syntetycznego ujmowania przeszłości przez rekonstruowane i artystycznie kształtowane mity. W "Warszawiance" zawarta jest krytyka heroizmu jako pięknego, ale nieskutecznego, co jest przejawem cech unaoczniających antyromantyczną postawę pisarza. Wyspiański, uważający romantyczny kult śmierci za cechę chorobliwą, właśnie w romantyzmie dostrzegł podobne elementy, jakie współczesne mu czasy wytworzyły w postawach dekadentystów. Idea mesjanistyczna cierpienia Polski za winy innych narodów była Wyspiańskiemu szczególnie obca. Według niego naród ma prawo istnieć tylko jako państwo. Mistyce romantyków przeciwstawiał wolę życia, realizm spojrzenia na warunki historyczne rozwoju. Myśli te krystalizują się najdoskonalej w "Weselu" i "Wyzwoleniu". Podobne myśli /może nie tak ostro sformułowane/ widać w "Kordianie" Słowackiego, gdzie powstanie listopadowe i jego przywódcy to twory szatana.

Właściwa Młodej Polsce ludomania, którą ukazuje między innymi Wyspiański w "Weselu", miała swoje początki w romantyzmie. Wiele czerpano wtedy z podań ludowych i mitologii ludów północy, zachwycano się mądrością ludzi żyjących blisko natury, w oddaleniu od cywilizacji miasta.

Zarówno dla Młodej Polski jak i dla romantyzmu charakterystyczna jest różnorodność technik pisarskich w jednym utworze, czyli synkretyzm rodzajowy i gatunkowy.

W obrazie prądów charakterystycznych dla Młodej Polski występują dwie różne tendencje emocjonalne: optymistyczne wizje filozofii Nietzschego i pesymistyczna filozofia Schopenhauera. Od Schopenhauera przejęto twierdzenie, że człowiekiem rządzi bezrozumny popęd, który nigdy nie może być zaspokojony, a zasadniczą wartością łagodzącą ból istnienia jest sztuka, kontemplacja estetyczna. Inwokacje do śmierci, hymny do nirwany, apoteoza samobójstwa jako wyzwolenia mają swój rodowód w deterministycznym pesymizmie Schopenhauera. W romantyzmie elementy te występują również, choć nie są jeszcze tak silnie rozwinięte jak w modernizmie.

W młodej Polsce wiele czerpano z prekursora symbolizmu Karola Baudelaire'a, którego wiersze nasycone były grozą odczuwaną wobec tajemniczości natury ludzkiej i jej samotności egzystencjalnej. Baudelair'a można zaliczyć do twórców późnego romantyzmu. Właśnie autor "kwiatów zła" zapoczątkował symbolizm, który przez Jean Moresa został określony w manifeście z 1886 roku jako kierunek artystyczny. Pod wpływem Baudelaire'a tworzyła się "szkoła dekadentyzmu", a więc bardzo ważny kierunek artystyczny w modernizmie.

W Młodej Polsce obserwujemy tendencje określone terminem satanizm, który powstał w romantyzmie angielskim i oznaczał sferę tematów makabrycznych, perwersyjnych, związanych z buntem przeciw normom społeczno - moralnym. Tendencje do studiowania dziejów magii i dawnych kultów diabła na przełomie XIX/XX wieku nazwano też satanizmem.

W romantyzmie obserwujemy zarówno czerpanie ze średniowiecza jak i z mitologii północy, legend, podań ludowych, częste sięganie do przeszłości, czyli historyzm.

Musset pisał w swojej epoce /romantyzmie/: "nasz wiek nie posiada form. Nie wycisnęliśmy piętna epoki ani na domach, ani na ogrodach, (...) na niczym. (...) Słowem, mamy coś ze wszystkich wieków wyjąwszy naszego, rzecz nie widziana w żadnej innej epoce. (...) Elektryzm to nasz smak: bierzemy wszystko co napotkamy." Świadczy to więc o synkretyzmie tej epoki.

W pewnym okresie romantyzmu zaistniał problem walki narodowowyzwoleńczej, szczególnie silny w Polsce. Geneza tego zjawiska to nie tylko niewola kraju, ale również filozofia Hegla i innych myślicieli okresu romantyzmu, którzy uważali wolność za wartość najwyższą.

I mimo, że w Młodej Polsce króluje hasło "sztuka dla sztuki", a wielu artystów odmawia literaturze funkcji społecznej, odżegnując się też od utylitaryzmu, to jednak Wyspiański zabiera głos w sprawie polskiej, podejmuje tematykę narodowowyzwoleńczą, konkretnie poprzez krytykę i analizę wad społeczeństwa polskiego i jego nieudolnych zrywów, jego niemocy i serwilizmu. To samo obserwujemy w twórczości Żeromskiego.

Znamienne jest dla obydwu omawianych epok uprawianie z powodzeniem w czasie ich trwania zarówno poezji, dramatu jak i powieści. Spośród nich szczególną rolę odgrywała poezja, która zawiera wiele identycznych elementów dla romantyzmu jak i dla Młodej Polski. Związków tych dwóch okresów jest bardzo wiele, można nawet wysunąć tezę, że Młoda Polska powstała na bazie romantyzmu. Kazimierz Wyka wskazuje na jeden ze wspólnych elementów jako na najważniejszy. Jest to według niego typ romantyczny, który żądając bezmiarów zderza się z prawami, zostaje zahamowany i zamiast założonej u postawy absolutnej swobody, dociera często do bierności, kontemplacji. Tę odwrotną stronę ludzkiej swobody modernizm ukazał równie jaskrawo jak romantyzm i jest to może najważniejszy w nich element neoromantyczny.

Wieś w utworach Żeromskiego i Reymonta

Spojrzenie na wieś w utworach Reymonta i Żeromskiego jest bardzo różne, co wynika z różnych intencji pisarskich obu autorów. Stefan Żeromski, którego nazywano sumieniem Polaków, za cel postawił sobie ukazanie rodakom najbardziej żywotnych problemów społecznych, moralnych, narodowych i poszukiwał drogi ich rozwiązania. Dążył, jak to określił w "Dziennikach" do "rozdrapywania ran polskich, aby się nie zabliźniły błoną podłości", dlatego w swoich utworach ukazywał najbardziej skrajne przejawy nędzy, zacofania, upodlenia czy wręcz zezwierzęcenia panujące na polskiej wsi. Bohaterami jego utworów byli więc przede wszystkim najbiedniejsi mieszkańcy wsi, chłopi bezrolni i ich ubogie, wręcz zwierzęce życie. Z kolei Reymont w "Chłopach" stworzył epicki, panoramiczny obraz wsi i życia jej mieszkańców, przedstawił bogactwo typów ludzkich zamieszkujących Lipce, od bogaczy wiejskich, tworzących rodzaj wiejskiej arystokracji, żyjących w dostatku i zamożnie (Boryna, Kowal, Młynarz), poprzez średniozamożnych chłopów (Dominikowa, Kłębowie) do komorników i biedoty (Jagustynka, Kozłowie) i parobków bytujących na marginesie życia gromady. Pokazał pracę chłopów, obyczaje, obrzędy, jednym słowem bogatą panoramę życia chłopów, ich związek z przyrodą, namiętności, konflikty, czyli wieś jako odrębną formację kulturową o bogatym wewnętrznie rozbudowanym życiu społecznym i kulturowym.

Toteż przyglądając się tym dwóm obrazom literackim wsi XIX wiecznej można powiedzieć, że spojrzenie Żeromskiego jest bardziej jednostronne, zawężone i rekonstruując wieś XIX wieczną na podstawie utworów Żeromskiego należało by ją przedstawić jedynie jako miejsce straszliwej nędzy, w którym żyją istoty prymitywne, zdziczałe, pozbawione ludzkiego reagowania. Ten obraz jest prawdziwy, lecz jednostronny. Możemy go odnaleźć w utworach takich jak: "Rozdziobią nas kruki i wrony", Siłaczka", "Doktor Piotr", "Zmierzch", "Zapomnienie", "Ludzie bezdomni" (Cisy), "Przedwiośnie" (obraz Chłodka). Żeromski ukazuje skutki reformy uwłaszczeniowej, która formalnie uczyniła chłopa wolnym i równoprawnym, w rzeczywistości pozostał on jednak w takiej samej zależności od warstw posiadających jak dawniej. Bohater "Zapomnienia", chłop Obala, żyje w na wpół feudalnej zależności od pana, bo nie ma możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Aby pochować syna kradnie deski na trumnę, za co na polecenie pana zostaje pobity przez gajowego. Pan Alfred przypisuje sobie bowiem prawo wymierzania lżejszych kar bez uciekania się do pełnomocnictwa sądu. Obala nie próbuje się bronić, a martwi się jedynie o wysokość kary.

W utworach Żeromskiego zwraca uwagę wrażliwość pisarza na bezwzględną eksploatację taniej siły roboczej, chłopów przez kapitalistycznych właścicieli. W "Zmierzchu" chłop Gibała wyrzucony z pracy za kradzież owsa zostaje ponownie zatrudniony na zupełnie innych, gorszych warunkach. Najmuje się do wydobywania torfu, a jest to praca ponad siły człowieka, można powiedzieć, że wykonuje pracę konia pociągowego, ciągnie taczki ze szlamem. Za pracę otrzymuje 30 kopiejek od kubełka, ale zarządca uznał, że bieda musiała go mocno przycisnąć I obniża stawkę do 20 kopiejek, co pozwala zaledwie na wegetację. W "Doktorze Piotrze" chłopi są nieludzko eksploatowani i okradani przez dziedzica. Bujakow zatrudnia ich do pracy w cegielni, którą założył po nabyciu folwarku "Zapłoć" z górą Świńską Krzywdą, której wartości dotychczasowy właściciel nie podejrzewał. Groszowe płace zmniejsza dodatkowo Dominik Cedzyna przy aprobacie Bijakowskiego. Tak więc dzięki Żeromskiemu poznajemy bezradność chłopów w pouwłaszczeniowej wsi i widzimy jak stają się oni robotnikami wciąganymi w tryby kapitalistycznej produkcji i związanym z nią mechanizmem okrutnej eksploatacji i wykorzystywani do ciężkiej, niebezpiecznej pracy, ograbiani przez pośredników kapitalistów. Wiele miejsca zajmują opisy samej pracy chłopów, np. w "Doktorze Piotrze": "Nadzorca wstawał o świcie, budził, prowadził do roboty czeladkę, aż późna noc kończyła dopiero pracę. (...) Za pomocą dwu dźwigni - drąga i oskarda zepchnięto z posad małe skały. Braki w narzędziach zastąpił prostacki sposób na przyrodę, wymysł nie mózgu, lecz mięśni. (...) Codziennie o świcie zaczynało się to spotkanie siepaczy z kamiennymi masami, które nim uległy zuchwałej napaści człowieka, mściły się na nim, czyhały na każdą jego chwilę nieuwagi, na każdy moment omdlenia (...) zlatywały niespodziewanie zabijając i kalecząc - każdy głaz zanim wtrącony został w czeluść pieca do ostatka gniótł, palił ogniem, dusił dymem jak wyżerający życie." Chłopi w utworach Żeromskiego to istoty wynędzniałe, zniszczone przez głód, choroby, nędzę, istoty prymitywne, tępe, bytujące tylko w fizjologicznym wymiarze życia. Są oni doskonałą ilustracją walki o byt, jak na przykład komornicy w "Przedwiośniu" zamieszkujący kontem u gospodarzy, przeważnie małorolnych, śpiący na ławkach, po zapieckach, nie mający nic własnego. "Było tego po wsiach tłum, mnogość, słaniali się po drogach jako dziady, tłukli się po dziedzińcach zabudowań plącząc się i nie wiedząc w co ręce włożyć. Jakże straszną była ich zima, jakże potworne pośród nich panowały choroby, jakież katusze znosiły kobiety tego tłumu Pariasów, gdy w ich potomstwo uderzały krosty lub inne straszne choroby. Cezary Baryka patrzył na gromady starców i staruch wywleczonych z ogrzanych chałup do stodółek przez dzieci i wnuki zdrowe, na śmierć w mróz i zawieję, złożonych na snopkach by prędzej doszli i nie zadręczali spracowanych i głodnych swym kaszlem, charkaniem krwią, albo nieskończonymi jękami". Równie prymitywną, zdziczałą istotą jest Gibała, który upił się ze złości, gdy dowiedział się o obniżeniu stawki, a złość wyładował na żonie. Szczególnie prymitywnym obraz chłopa zdegradowanego do poziomu zwierzęcego i ukazanie cech świadczących o zejściu tej istoty poniżej poziomu godnego bytowania przynosi opowiadanie "Rozdziobią nas kruki i wrony". Jednym z bohaterów opowiadania jest chłop Szakal, który ograbia zwłoki zabitego przez Moskali powstańca Winrycha. Znamienne jest zakończenie opowiadania, w którym narrator stwierdza, że chłop "bez wiedzy i woli wykonuje zemstę historii". Pozwala ono na bezbłędne wskazanie adresata oskarżenia. To nie chłopi są winni, lecz ci którzy ponoszą odpowiedzialność za nędzę i ciemnotę ludu, za jego polityczną nieświadomość. Również chłopi w powieści "Ludzie bezdomni" są obciążeni tą ciemnotą. Na przykład jeden z chłopów wrzuca szlam do rzeki, z której wodę bierze dla siebie i dla bydła.

Inny obraz wsi przynosi powieść Reymonta "Chłopi". Reymontowi w przeciwieństwie do Żeromskiego nie chodziło o poruszenie sumień wyższych klas społecznych nędzą ludu, lecz o stworzenie chłopskiej epopei, to znaczy pełnego obrazu życia wsi i jej mieszkańców. Krytyk szwedzki Fryderyk Bööl podkreśla w konstrukcji powieści jej stylizowanie na wzór antycznego eposu: "Stary kmieć Boryna włada autokratycznie w swej zagrodzie, a wszyscy mieszkańcy wsi patrzą na niego z szacunkiem. Jest on niejako przywódcą ludu jak ongiś Ahajscy książęta. Lipce mają swoje zebrania gminne, swoje spory o następstwo tronu, swoje wyprawy wojenne... Można by sądzić, że Reymont nadał epopei polskiej znamiona homeryckiego eposu". Mówiąc o roli Jagny krytyk szwedzki porównał ją z rolą Heleny, o którą wybuchła wojna. Według Kazimierza Wyki Reymont zamyślił powieść świadomie jako mitologizację chłopskiego bytowania. Przede wszystkim nie jest dokładnie określony czas akcji. Dzięki temu stwarza wrażenie, że to co opisuje dziać się będzie zawsze, na zasadzie wietrznego kołowrotu zdarzeń: nieustannego powrotu pór roku, dostosowanych do nich zajęć rolniczych, obrzędów religijnych. I ta powtarzalność stanowi podstawę kompozycji całej powieści. Bohaterami nie są określeni przedstawiciele wsi, lecz cała zbiorowość lipecka. Obraz życia wsi pokazany został przez pryzmat zależności od cyklu pór roku, oraz w ścisłym związku z cyklem obrzędów. Biologiczna motywacja ludzkiej egzystencji związana jest w powieści ze ścisłym związkiem chłopa z przyrodą. Instynkt biologiczny wyraża się w bezwzględnej żądzy posiadania ziemi. Mieć ziemię znaczy lepiej żyć, lepiej jeść, być lepiej ubranym, o ziemię więc chłopi walczą. Walka o ziemię jest brutalna, bezwzględna, ponad zasadami etyki. Starannie uprawiają ziemię, dbają o matkę żywicielkę. Symboliczna scena śmierci Boryny, śmierci rolnika siewcy, symbol patetycznego stosunku do świętej ziemi. Ziemia łączy gromadę. Drugim biologicznym prawem rządzącym tą społecznością jest prawo popędu płciowego. Uosobieniem tego popędu jest Jagna, o którą walczą mężczyźni tak jak samce o wilczycę. Siłą napędową w Lipcach jest biologiczny instynkt życia, aby żyć trzeba mieć ziemię i kobietę. Walka o to jest wyrazem biologicznego nakazu podtrzymania życia.

Drugi wymiar powieści to genialny zabieg mitologizacji chłopskiego bytowania. Jego celem jest sakralizacja, upatetycznienie brutalnych instynktów biologicznych. Żądza posiadania ziemi, popęd płciowy uzyskują znamiona wzniosłości i liryzmu, i temu celowi służy wplecenie w tok wydarzeń w "Chłopach" tego, co Wyka nazywa: "rytmem obyczajów, obrzędów liturgicznych" i ten rytm nakłada się na ten inny, wiodący, wymuszonych przez przyrodę prac ludzkich. W ten sposób walka o ziemię, praca na ziemi, mimo że rządzą nimi prawa biologiczne nabierają wzniosłości, zostają uświęcone. I w ten sposób życie chłopów lipeckich z wymiaru zwierzęcego rośnie do wymiaru ludzkiego. Praca rolnika uświęcona jest liturgizmem, tradycją, obrzędem. Wszystko to służy sakralizacji i takie ujęcie życia chłopów pozwoliło na nobilitację chłopskiego bytowania i było to zgodne z tendencją epoki, która szukała na wsi, w chłopstwie wartości mogących być oparciem w obliczy zagrożeń cywilizacji. Portret Lipiec i lipeckich chłopów trafił więc w samo sedno nastrojów epoki oczekującej takich obrazów.

Tematy i idee liryki młodopolskiej

Poezja Młodej Polski ukształtowała się w ostatnim dziesięcioleciu wieku XIX, zaś jej największe osiągnięcia przypadają na pierwsze lata wieku XX. Poezja odegrał rolę przodowniczki w formowaniu się modernistycznego modelu kultury, podobnie jak w romantyzmie. Od poezji i jej twórców rozpoczęła się ofensywa modernistów, na jej terenie zostały sformułowane główne problemy nauki i to na kilka lat wcześniej niż wyartykułowały je manifesty programowe, które pojawiły się głównie na przełomie wieków: Confiteor - 1899, Los geniuszów - 1901. Liryzm stanowił właściwość całej literatury, przesycone nim powieści i dramat. W okresie Młodej Polski tworzy kilkudziesięciu poetów w tym kilka wielkich indywidualności poetyckich: Jan Kasprowicz. Tetmajer, Wyspiański, Staff, Miciński, Leśmian, Przybyszewski.

Poezja tego okresu charakteryzuje się różnorodnością tematów i idei i jest odbiciem kryzysu wartości i bankructwa ideałów pozytywistów. Jak pisał A. Górnicki - "żyjemy w czasie wielkich bankructw idei" ale zarazem poezja ta podejmuje zagadnienia ogólnofilozoficzne, refleksje nad ludzką egzystencją i miejscem człowieka w świecie. Kryzys wartości i poczucie bankructwa w rozum i potęgę myśli ludzkiej to wiodący temat poezji K. Tetmajera "piewcy uczuć schyłkowych, nastrojów znużenia, ucieczki do nirwany". Przyczyny kryzysu ideowego upatruje Tetmajer w bankructwie filozofii pozytywistycznej. Pozytywistyczny kult rozumu i wiara w potęgę myśli ludzkiej, które stały się podstawą optymistycznego programu pozytywistów - przebudowy świata i społeczeństwa, struktur dla dobra człowieka zakończyły się klęską i niepowodzeniem. Spowodowało to poczucie pustki ideowej, pesymizm, niewiarę i niechęć do życia pokolenia schyłkowców, które nazywa poeta "ludźmi przeżytymi" w wierszu "Przeżytym". Pokolenie swoje Tetmajer określa jako pokolenie ludzi "ze skrzydłami złamanymi", a w wierszu "Koniec wieku XIX" - manifeście pokolenia, pokazuje człowieka końca wieku bezbronnego wobec włóczni złego.

"Jaka jest wobec włóczni złego

twoja tarcza człowiecze końca wieku

głowę zwiesił niemo"

Poszukiwanie wartości okazuje się daremnym trudem bo ani walka ani użycie ani byt przyszły nie dają szans zbudowania na nich życia twórczego, aktywnego. Pozostaje apatia, poczucie znużenia, rozpaczy, młodopolski ból istnienia. Częste motywy jego poezji to: samotna dusza skazana na tułaczkę, przeklinająca swoją dolę, nie znajdująca przystani ni spoczynku; grzęsawiska, ostępy, rozdroża; osmętnica, żal, tęsknica - rozsiewające po świecie smutek i żal; dymy, mgły - pogrążające ziemię w ciemności; nirwana ("Hymn do nirwany") ujmowana jako stan nieistnienia, niebytu - błagalna modlitwa do Boga o uwolnienie człowieka od bólu życia. Innym tematem poezji młodopolskiej jest miłość, dla Tetmajera miłość jest tożsama z erotyzmem, miłosnym spełnieniem. Jest dla poety terenem ucieczki od udręk istnienia, w miłości szuka poeta schronienia przed cierpieniem. Jednak doznanie miłosne przynosi tylko chwilowe ukojenie, gdy mija odurzenie miłosne powraca uczucie pustki. Podmiot liryczny pragnąłby w chwili uniesienia miłosnego umrzeć aby nie powróciła udręka istnienia, apatia, przesyt - "Ja kiedy usta...", "Lubię kiedy kobieta", "Danae Tycjana". Kazimierz Wyka nazwał to pragnienie miłości rozpaczliwym hedonizmem, również miłość jest tematem erotyków B. Leśmiana - "W malinowym chruśniaku". Sposób przedstawienia tej tematyki wiąże się z leśmianowską koncepcją człowieka i natury. Człowiek traktowany jest przez poetę jako cząstka natury, istota biologiczna - jego świat myślowy, wyobraźniowy i psychologiczny związany jest ściśle z cielesnością - z elan vital. Zmysłowe doznanie świata jest w tej poezji najważniejszym doświadczeniem człowieka. Leśmiana nie interesuje człowiek społeczny i historyczny. Człowiek Leśmiana ukazany jest wyłącznie w egzystencji, wśród elementów instynktów - miłości, śmierci, rozrostu i trwania - zniszczenia, nieistnienia. Także erotyki Leśmiana traktują miłość w sposób cielesny, zmysłowy, doznanie głęboko cielesne, zmysłowe.

W poezji młodopolskiej znaczącym tematem była przyroda - szczególnie tatrzańska - piękno Tatr odkrywają nawet ci, którzy urodzili się na nizinach - Kasprowicz (Kujawy) - zamieszkał pod koniec życia w Poroninie. Zakopane w tym czasie zwłaszcza po osiedleniu się Chałubińskiego i rodziny Pawlikowskich częstych wizyt Sienkiewicza awansowało do rangi pierwszego salonu literackiego, a wkrótce letniej stolicy Polski, w której spotykali się przedstawiciele trzech zaborów. Tatry fascynowały Tetmajera, urodzonego w Ludźmierzu na Podhalu. Były terenami ucieczki przed dekadentyzmem, stały się tematem licznych liryków - "Melodia mgieł nocnych", "Widok ze Świnicy...", "W lesie". W ukazywaniu przyrody Tetmajer był impresjonistą, wydobywał refleksy świetlne, odcienie barw, odwoływał się do wszystkich zmysłów. Jego pejzaż pełen światła, koloru ale bez wyraźnych konturów. Poeta stara się uchwycić ulotny moment gdy padające właśnie światło objawia oczom nie kształt ale niepowtarzalną grą barw. Łączy barwę, zapach, ruch, dźwięk w celu uzyskania złożonego artystycznie i nastrojowo efektu - jedna z zasad estetyki modernistycznej. W wierszu "Melodia mgieł nocnych" wszystkie użyte efekty służą oddaniu lekkości i zwiewności mgieł np. "Mgły bawią się z puchem mlecza", z puszystym pierzem słów, ich ruch jest delikatny podobnie jak dźwięki. Wrażenia dopełnia rytm wiersza. Jednak nawet wiersze tatrzańskie Tetmajera przenika smutek. Nie jest tak posępny jak w innych utworach ale nawet obcowanie z piękną, potężną przyrodą i nie może go w pełni od niego uwolnić. Szukając ucieczki w pejzażu górskim od dręczących go problemów znajdował ją tylko na chwilę i tak np. patrząc ze szczytu na dół ("Widok...") najczęściej dostrzegał ciemną przepaść mimo, że obcowanie z przyrodą dostarczało mu przeżyć pięknych i podniosłych.

Tatry są także tematem poezji J. Kasprowicza, pojawiają się one w drugim okresie twórczości gdy poeta odchodzi od problematyki społecznej w stronę zagadnień metafizycznych i modernistycznych. Cykl 4 sonetów - "Krzak dzikiej róży" otwierający okres modernistyczny pokazuje pejzaż tatrzański. Kasprowicz jest tu impresjonistą. Ten pełen delikatnych barw i refleksów świetlnych krajobraz dopełniają delikatne wrażenia akustyczne - szum siklawy uzupełniony przez doznania węchowe - pachną świeże zioła. W wierszu powtarzają się dwa motywy - pąsowej róży i próchniejącej limby. Mają one sens symboliczny. Są refleksją na temat życia, przemijania, śmierci. Można powiedzieć, że jest to poezja tęsknoty do siły przyrody, a także zrozumienia, że istota bytu polega na przeplataniu się życia i śmierci. Przyroda tatrzańska stanie się szczególnym motywem w trzecim okresie twórczości Kasprowicza, gdy poeta przestanie się "wadzić z Bogiem", wprowadzi do swojej postawy ideowe akcenty franciszkańskie. Bliski kontakt z przyrodą, poznanie jej staje się dowodem dla poety na istnienie świata transcendentalnego. Ma bliski kontakt z mieszkańcami Podhala, osiedla się w Poroninie. Pogodzenie się ze światem wynika jakby ze zrozumienia przyrody i ludowej mądrości tych, którzy z nią obcują. Wyraża podziw dla piękna przyrody. Spokój przyrody skłania do refleksji nad sensem ludzkiej egzystencji. Przyroda uspokaja, uczy życiowej mądrości. Głosi miłość przyrody, szacunek dla chłopa i jego mądrości, a także akcenty chrześcijańskiej pokory, pogodzenia się z życiem, przemijaniem i nieuniknionością śmierci. Poeta przyjmuje postawę franciszkańską - wiersze "Nie ma tu nic szczególnego" i "Przeprosiny Boga".

W liryce młodopolskiej można dostrzec uwielbienie dla tężyzny i mocy silnych indywidualności. Podhale (Tetmajer pisze powieść pt. "Legenda z Tatr" złożoną z dwóch części - Maryna z Hrubego i Janosik Nędza Litmanowski. W pierwszej przedstawił dzieje rebelii Kostki Napierskiego, w drugiej czyny zbójnickie hetmana Janosika. Stał się Janosik tematem liryków Tetmajera: "Jak Janosik tańczył z cesarzową", "Pieśń o Janosiku zbójniku". Tetmajer był pisarzem, który szczególnie przyczynił się do ukształtowania modelu górskiego herosa. Ukazał Janosika - zbójnika-górala jako niezwykle odważnego, obdarzonego tężyzną fizyczną, miłującego wolność, fantazyjnego, pełnego animuszu. Używał gwary góralskiej, naśladował koloryt i tempa.

Poeci młodopolscy podjęli w swych utworach także problemy społeczne - charakterystyczne dla pierwszego okresu twórczości Kasprowicza - urodzony w biednej rodzinie wiejskiej, wielodzietnej. Tematy społeczne poruszane w "Sonetach z chałupy", poemat "Z biedaczowa", wiersz "W chałupie". Poetę nazywano hardym piewcą chłopskiej niedoli, bojownikiem o prawa wszystkich pokrzywdzonych. W utworach tych można zauważyć kontynuację wątków pozytywistycznych oraz inspiracje naturalistyczne. Poeta przedstawia los chłopa polskiego, jego nędzę materialną, upokorzenie. Pierwszy sonet z cyklu "W chałupie" jest wstępem do całości, ukazuje biedę i szarość wsi, nędzne szare chaty chłopskie, walący się płot, chude krowy, piaszczystą glebę. Pozostałe sonety mówią o dramatach mieszkańców wsi, jeden z nich ukazuje los chłopca wiejskiego, który pragnie się uczyć i umiera na suchoty. Dramat rodziny wiejskiej, która straciła ziemię, brak opieki medycznej, choroby dziesiątkujące chłopów. Wiersz "W chałupie" jest naturalistycznym opisem biedy panującej w rodzinie chłopskiej. Elementy tego naturalistycznego opisu to: stłuczona szyba, poczerniałe doniczki, osmolone garnki, kartofel rozgnieciony łokciem. Każdą zwrotkę kończy refren mówiący o dysonansie nędzy. Charakterystyczny dla naturalizmu jest beznamiętny opis szczegółów - ma wstrząsnąć.

Poezja Młodej Polski podejmuje także wielkie problemy moralne i egzystencjonalne, metafizyczne. W twórczości Kasprowicza pojawia się głęboko ludzkie i bolesne zwątpienie chrześcijańskiej wiary, wobec panujących na świecie krzywd, zbrodni, zła. Źródła kryzysu światopoglądu i religii Kasprowicza to:

zetknięcie się z koncepcją materialistyczną i naturalistyczną na studiach

przeżycia osobiste - więzienie

tragiczne pierwsze małżeństwo - śmierć żony

drugie małżeństwo rozbite przez Przybyszewskiego

klimat epoki - powszechne odczucie dekadencji

Te problemy moralne, metafizyczne pojawiają się w hymnach Kasprowicza, których napisał osiem i wydał pod wspólnym tytułem "Ginącemu światu". Tworzy dwa cykle - pierwszy daje świadectwo zmagania się podmiotu lirycznego z Bogiem, bunt człowieka przeciw Bogu, drugi cykl - pokutny - pojawia się postawa franciszkańska, odwołanie bluźnierstw. Hymny tego cyklu to "Dies irae", "Salome", Święty Boże, święty mocny", "Moja pieśń wieczorna", "Salve regina", "Hymn św. Franciszka z Asyżu", "Judasz", "Hymn Marii Egipcjanki". Naczelny problem hymnów to grzech i zło na świecie. Objawił się w nich poeta jako piewca wielkich problemów metafizycznych, jako poeta głoszący herezje. Wyraził w sposób namiętny i gorączkowy zamęt intelektualny i niepokój społeczeństwa współczesnego świata. Myśli poety ukazywane są w wizjach i obrazach o potężnym rozmachu. Za najbardziej wstrząsający obraz rozterki człowieka wierzącego uważany jest hymn "Święty Boże". Hymn ten wchłonął w siebie najwięcej elementów pieśni religijnych i wielkopolskiego folkloru. Chłop polski występuje tu jako reprezentant doli ludzkiej w ogóle. O litość nad nim w namiętnych słowach błaga poeta. Prosi Boga, którego nazywa "pełen kary i przebaczenia pełny" o powstrzymanie klęsk i najmniejszą bodaj nadzieję spokoju i pewności jutra. Pod tym warunkiem gotów jest w imieniu cierpiącej ludności przyjąć perspektywę śmierci, dolę człowieka i wszystkiego co żyje jako bolesną drogę do grobu. Ale Bóg nie odpowiada. Wtedy poeta rzuciwszy Bogu oskarżenie, że nie zna wielkiego cierpienia istot, które stworzył (" ty się upajasz wielkością stworzenia, a pośród nas tu głód"). Zwraca się z modlitwą o litość do szatana. Jest to stary problem etyczny, nad którego rozwiązaniem trudziło się wielu myślicieli chrześcijańskich. Szatan i reprezentowane przez niego zło to także dzieło Boga, więc jakże pogodzić go z boską dobrocią i wszechwiedzą. Drugi cykl hymnów przynosi zmianę postawy poety - następuje pogodzenie z Bogiem, zbliżenie się do idei franciszkanizmu i pogodzenie się z istnieniem zła. Zło traktowane jest jako rezultat grzechu. W "Hymnie św. Franciszka z Asyżu" podejmuje ideę świata, który głosił, że istotą porządku bożego jest współistnienie cierpienia i radości. Cierpienie jest ujęte jako konieczne dopełnienie radości. Pojawia się religijne uwielbienie przyrody, poprzestawania na małym, umiejętność cieszenia się drobnymi radościami. Śmierć traktowana jako konieczne uzupełnienie życia - pogodzenie się ze światem w duchu nauk św. Franciszka.

Leopold Staff - w jego twórczości widać wpływy filozofii Nietzschego, choć są pomiędzy nimi różnice - Staff nie jest immoralistą. Preferuje siłę duchową, jest głęboko chrześcijański, fascynuje go moc, siła. Program Staffa to praca nad sobą, program aktywizmu etycznego, jego aktywizm różni się od aktywizmu Kasprowicza - nie chce przebudowy społecznej. Chce zmiany samego siebie, nie innego człowieka, Staff widzi w sobie możliwości i chce je rozwijać - inna postawa niż dekadentów. Sam człowiek decyduje co wykorzysta ze swoich kruszców. Staffa nie interesuje efekt pracy, ale droga do doskonałości - widzimy Kowala wykuwającego serce, ale nie widzimy efektu - serca. Spełnienie jest dla Staffa kresem marzeń ("Odjazd w marzenia") dlatego podmiot liryczny w tym wierszu nie chce by jego łódź dotarła do brzegu. Marzenie to ciągła obietnica, wyśnione światy. Rzeczywistość chce im nadać kształt spełnienia, wtłoczyć ich wieczność w materialne kształty. Szczęście wiąże Staff z niespełnieniem, pragnieniem. Spełnienie to zgon szczęścia. Szczęście to oczekiwanie na owoc, na zerwanie go. Sens życia to dążenie do celu, marzenie o nim upajające wyobraźnię. Inny od zwątpienia dekadentystycznego, bólu istnienia, zniechęcenia, nastrojów smutku, nie ma fatalizmu epoki (tylko niektóre np. "Deszcz jesienny" porównywany z "Aniołem pańskim" Tetmajera). Nastroje smutku i schyłkowości oddaje wiersz "Deszcz jesienny", u Tetmajera przez pola szła Osmętnica i rozsiewała smutek, w tym wierszu wędrują mary odziane w łachmany żałobne. Mówi w drugiej części wiersza o wszystkich dramatach ludzkich - obraz pogrzebu, ktoś odszedł, ktoś bliski, nie wiadomo kto. W trzeciej części wiersza przedstawiony jest ogród - symbol życia, duszy, szatan pustoszy ogród, zarzuca popiołem kwiaty. Sam się przeraża swoim dziełem zniszczenia i płacze. Szatan płaczący - wyrażenie ogromu zła świata, okrucieństwa.

Bohaterowie Żeromskiego w poszukiwaniu sensu życia

Cezary Baryka. "Przedwiośnie"

Jest on nowym typem bohatera w twórczości Żeromskiego - poszukuje idei. Biografia Cezarego jest w pewien sposób typowa dla młodego pokolenia Polaków. Poddany jak wielu indoktrynacji radzieckiej, długo miał problemy z określeniem swej tożsamości narodowej. Jego udział w wojnie nie jest wyrazem głębokiego patriotyzmu - wziął udział, ponieważ "szli wszyscy". Cechuje go młodzieńcza chęć przebudowy świata, targa nim niepokój o los swój i Polski. Żeromski nie ukrywa jego wad, skłonności do awanturnictwa, nadmiernego ulegania emocjom. Charakteryzuje się też głębokim współczuciem, uczuciowością, dynamizmem.

Cezary szuka idei przez całe życie. W obliczu rewolucji bakijskiej jak pojętny uczeń przyjmował hasła rewolucyjnej propagandy (choć niewiele z nich rozumiał). Bezkrytycznie przyjmował hasła równości społecznej itp. Wprawdzie matka usiłowała pokazać mu mankamenty rewolucji i komunizmu, lecz dla Cezarego nie miały one nic z siły niszczącej. Oprócz bywania na wiecach chętnie uczestniczył w egzekucjach. Polecenie władz o wydaniu kosztowności potraktował lojalnie jako przejaw nie tchórzostwa lecz idealizmu: 'Dość tego życia na koszt ludu! (...). Pali mnie złoto ojcowskie."

W końcu Baryka zaczyna dostrzegać zło rewolucji. Najpierw zwrócił uwagę na przedwcześnie postarzałą matkę i dowiedział się, że aby zapewnić obojgu żywność kupuje na wsi (nielegalnie) żywność. Gdy umarła zatracił młodzieńczy entuzjazm i zachwiał się w swych przekonaniach, choć nadal widział potrzebę rewolucji ("Rewolucja jest to konieczność wyższa ponad wszystko"). Podczas nasilających się walk rewolucyjnych i porachunków narodowościowych, opuszczony i walczący o pożywienie Cezary, stał się obserwatorem okrucieństw rewolucji: "Krew płynęła nie rowami, lecz lała się po powierzchniach jako rzeka wieloramienna". Pracował jako karawaniarz, grabarz. Wśród trupów dostrzegł ciało młodej, pięknej i seksownej Ormianki, której obraz uświadomił mu bezsens niszczenia, śmierci niewinnych ludzi. Od tej chwili nie może zapomnieć krzywdy i zła. Załamuje się w nim idea rewolucji.

Po powrocie do kraju wzbiera w nim chęć naprawy Ojczyzny. Podczas wizyty w Chłodku i Nawłoci poznał nędzne życie chłopów-komorników. Nie mógł zrozumieć bierności biedaków: "Cóż za zwierzęce pędzicie życie chłopy silne i zdrowe (...) Zbuntujcie się chłopy potężne przeciw sobaczemu losowi.

Po powrocie do Warszawy prowadzi dyskusje ideowe z Szymonem Gajowcem (wiceminister ówczesnego rządu postulującym ewolucyjne przemiany społeczne i reformy) i z Antonim Lulkiem (komunistą). Jednak z żadnej z tych dróg Baryka nie może jednoznacznie zaakceptować. W ich koncepcjach dostrzega tylko częściowe racje.

Szymonowi Gajowcowi zarzuca zbyt powolne reformy, które i tak nie zmienią życia najuboższych. Ten podkreśla, że pracujący poświęcający się bez reszty rząd realizuje skryte marzenia wielu pokoleń. Wskazuje osiągnięcia młodego państwa polskiego: wzmocnienie obronności Ojczyzny, odparcie najazdu radzieckiego, przeprowadzenie reformy walutowej, organizacja administracji państwowej i policji, wprowadzenie powszechnej oświaty. W oczach Cezarego Gajowiec jawi się jako mistyk wierzący w cuda i mit narodu wybranego.

Antoni Lulek wykorzystywał niezadowolenie Cezarego, aby budzić w nim nienawiść do wszystkiego co polskie. Oczernia i ośmiesza wszystko co przyniosły reformy w Polsce, chwaląc przy tym organizację i ład społeczny, państwa sowieckiego. Cezary mając doświadczenia z baku, dostrzegał bezprawie i anarchię w Rosji radzieckiej. Nie mógł zaakceptować racji Lulka - "Bolszewickie idee nie były dlań już tak wystarczające i czyste". Zostaje zaproszony na konferencję partii komunistycznej. Ze zdziwieniem wysłuchuje patetycznych i doktrynerskich wypowiedzi. Nie może bezkrytycznie przyjąć idei walki klas jako siły napędowej przemian ludzkości, zgodzić się na negację idei państwa (budowanie ponadnarodowego tworu robotniczego na wzór ZSRR; oddanie władzy "klasie przeżartej nędzą i chorobami").

"Zaprzeczał jednym , zaprzeczał drugim, a swojej własnej drogi nie miał pod stopami."

Sensu życia szuka też Judym, ale nikomu się nie chce go opracować.

Historia, a współczesność w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego

Stanisław Wyspiański, najwybitniejszy przedstawiciel Młodej Polski, w swoich dramatach często podejmował zagadnienie wyzwolenia narodu. Jest ono także widoczne także w "Weselu". Inspiracją do napisania utworu były autentyczne wydarzenia, mianowicie zabawa weselna w podkrakowskiej wsi Bronowice po ślubie poety Lucjana Rydla z córką tamtejszego gospodarza Jadwigą Mikołajczykówną. W dramacie występują postacie mające prototypy wśród współczesnych autorowi, będące przez nich łatwo rozpoznane. Natomiast "osoby dramatu" czyli zjawy ukazujące się poszczególnym postaciom są widmami ludzi, którzy weszli do naszej historii np.: Stańczyk, hetman Branicki i w ten sposób historia miesza się ze współczesnością.

"Wesele" jest krytyką społeczeństwa polskiego, jest to utwór rozrachunkowy z historią i współczesnością. Jednym z głównych problemów utworów jest walka narodowowyzwoleńcza. Wyspiański przedstawia swoją wizję narodu, niezdolnego do podjęcia walki zbrojnej. Chłopi mimo szczerych chęci i zapału do walki nie są uświadomieni. Panna Młoda np. nie rozumie, że Polska jest w sercach Polaków. Jaśko kiedy dostaje złoty róg, jest zainteresowany tylko tym, że róg jest ze złota, a nie rozumie i nie potrafi docenić jego prawdziwego przeznaczenia. Gubi go, kiedy schyla się po czapkę z pawich piór. Dla niego ważniejsza jest jego własność niż powstanie narodowe, o którym ma dosyć mętne pojęcie. Inteligencja jest oskarżona o bierność i rak odpowiedzialności. Chcieliby wolnej Polski, wszyscy o niej mażą, ale Poeta np. nie widzi siebie w walce. Kiedy rycerz wzywa go do boju on płacze i mówi "czymże ja tam miałbym być?". Marzenia panów o wolnej Polsce najlepiej precyzują słowa Czepca: "Pany wyście ino do majaki". Inteligencje nie potrafi doprowadzić do końca rozpoczętego dzieła, czego wyrazem jest oddanie złotego rogu Jaśkowi, nieuświadomionemu chłopcu, którego misją jest zwołanie powstania.

"Wesele" jest także polemiką z mitami narodowymi, wywodzącymi się z przeszłości. Jednym z nich jest mit zgody narodowej, jedności celów chłopstwa i szlachty, warstw o przeciwnych w rzeczywistości dążeniach. Są tu przedstawione i wykpione cechy charakterystyczne dla obyczajowości epoki tzn. dekadentyzm i ludomania. Zafascynowani prostotą i radością życia chłopskiego, artyści młodopolscy często zawierali małżeństwa z chłopkami. Ta fascynacja była jednak tylko zewnętrzna, nie rozumiano bowiem problemów wsi i chłopa. I chłopi i szlachta zdają sobie sprawę, że wzajemne porozumienie jest nietrwałe. Dziad np. w rozmowie z ojcem przypomina rzeź galicyjską. Ojciec Panny Młodej stwierdza, że "pany się nudzą, sami to się piknie bawią z nami". Panowie natomiast nie dowierzają chłopom, choć są zafascynowani ich tężyzną i siłą, o czym świadczą słowa gospodarza "chłop potęgą jest i basta", lecz jednocześnie boją się siły chłopskiej. Gospodarz razem z Panem Młodym wspominając rzeź galicyjską mówią "to co było może przyjść". Panowie traktują chłopów pogardliwie. Nie widzą w nich równorzędnych partnerów, o czym świadczą słowa Dziennikarza "Dla waszej parafii świat, dla was dosyć szeroki". Najlepiej wzajemny stosunek chłopów i panów określa Radczyni, która mówi "wyście sobie i my sobie\każden sobie rzepkę skrobie". Rozbity tu zostaje także mit o przywódczej roli inteligencji, która nie potrafi jej sprostać. Świadczy o tym fakt oddania przez Gospodarza złotego rogu Jaśkowi. Ówczesny naród polski zostaje tu ostro skrytykowany, jako bierny i pełen apatii, oczekujący na cud. Żadna z grup społecznych nie jest zdolna do podjęcia odpowiedzialności za losy narodu. Polacy są podatni na manipulacje. Kiedy pojawia się Chochoł, zaczynają tańczyć tak jak on im zagra. Najlepiej sytuację oddają słowa Chochoła "tańczy, tańczy cała szopka" - Polacy zostali potraktowani jak kukiełki. Jeszcze jedna szansa odzyskania niepodległości została zaprzepaszczona "miałeś chamie złoty róg, ostał ci się jeno sznur" (do spętania albo do powieszenia się).

Drugi akt dramatu jest konfrontacją historii ze współczesnością. Akcja dzieje się o północy w momencie szczytowego napięcia zabawy. Obok znajomych postaci ukazują się zjawy i duchy, tzw. "osoby dramatu", będące upostaciowieniem pragnień i niepokojów działających osób. Nastrój jest pełen fantastyki i cudowności. Scena piąta (Marysia, Widmo) jest przygotowaniem do następnych, w których pojawią się innym uczestnikom zabawy ich myśli i uczucia upersonfikowane w zjawach. Widmo wyraża wyrzuty sumienia i niepokój Marysi, która chociaż dawno wyszła za mąż nie może zapomnieć pierwszego kochanka. Uroczystość weselna nasuwa jej myśl o weselu, które nie doszło do skutku. Następną zjawą jest Stańczyk. Pod wpływem Matejki wyobrażano go sobie jako mędrca, krytykujące pod pozorem błazeństwa głęboko tragiczne przeczucie upadku Rzeczypospolitej. Stąd w scenie siódmej jego łączność z postacią Dziennikarza, który choć cynik i kpiarz ukazuje w rozmowie ze Stańczykiem swe wewnętrzne rozdarcie i cierpienie z powodu błazeńskiej roli, jaką pełni w społeczeństwie jako dziennikarz:

"Wielki, bo w błazeńskiej szacie

wielki, bo wam z oczu zszedł"

Stańczyk wygłasza program Wyspiańskiego. Stańczyk ukazuje się Dziennikarzowi, redaktorowi "Czasu" na, którego łamach redagowany był cykl artykułów "Teka Stańczyka". Artykuły te wyrażały serwilistyczny stosunek do zaborców, potępienie powstania. Ukazanie się Stańczyka wskazuje na powiązania historii ze współczesnością. Stańczyk daje Dziennikarzowi kaduceusz (laskę Hermesa) ze słowami "mąć nim wodę mąć". Wyraża się ironicznie o dziennikarzach. Scena dziewiąta przedstawia rozmowę Poety i Rycerza. Kazimierz Tetmajer pierwowzór postaci Poety, był autorem dramatu "Zawisza Czarny", w którym wyraził swą tęsknotę do wielkości i bohaterstwa uosobionych w Zawiszy Czarnym, rycerzu mężnym, silnym i nie pokonany. Taki rycerz ma być, zdaniem Poety, zwiastunem odrodzenia ojczyzny, kiedy jednak Poeta zagląda pod przyłbicę, widzi pustkę i śmierć co może symbolizować bezsens walki.

Scena dwunasta (Pan Młody, Hetman) jest nawiązaniem do dramatu Lucjana Rydla "Zaczarowane koło", w którym ukazuje postać dumnego i zbrodniczego Wojewody, uznanego za symbol zdrady narodowej, a kojarzonego z hetmanem Ksawerym Branickim. W scenie piętnastej (Dziad, Upiór) utożsamiany z upiorem Jakuba Szeli, przywódcy buntu chłopskiego w 1846 roku - podkreśla nieufność chłopów do szlachty mimo mieszanych małżeństw. Bohaterami sceny dwudziestej czwartej są Gospodarz i Wernyhora. Wernyhora to na pół legendarny lirnik i wróżbita ukraiński, któremu przypisywano szereg przepowiedni o losach Polski i Ukrainy. Wernyhora wyobraża tęsknotę samego Gospodarza, marzącego o wyzwoleniu Polski przez czyn zbrojny dokonany wspólnie z chłopami. Tajemnicze wywody Wernyhory odzwierciedlają brak koncepcji tego czynu. Rozmowa ta zawiera krytykę biernej postawy oczekiwania i poetyzowania rzeczywistości.

"Wesele" Wyspiańskiego jest surową oceną współczesnych autorowi, zarówno jego przyjaciół jak i całego narodu. Jest także polemiką z minionymi epokami i współczesnością. Jest też pokazaniem nieprzygotowania polskiego społeczeństwa do walki o wolność.

Uroda i brzydota świata jako kategorie estetyczne w utworach Żeromskiego

Cechą świata Żeromskiego we wszystkich jego aspektach jest dwoistość. Na urodę i brzydotę ukazaną w utworach Żeromskiego składa się po pierwsze uroda i brzydota człowieka. Najdoskonalszym wyrazem piękna człowieka jest uroda kobiety. Portrety kobiece najczęściej widziane są oczyma mężczyzny (technika opisu). Portrety kobiet są pełne szczegółów, drobiazgowe: włosy, usta, zapach, ubiór, karnacja. Niekiedy w portretowaniu kobiet eksponuje pisarz cechę szczególną: Wanda Okrzyńska przy fortepianie - zwraca narrator na zmianę zachodzącą w Wandzie - stajemy się świadkami niezwykłej przemiany Wandy przy fortepianie, staje się piękna poprzez swoją grę - uduchowiona, skupiona. Narrator skupia się na jej twarzy: "Skoro zaś zaczęli grać, ta trusia odzyskała władzę nie tylko nad sobą, ale objęła ją nad tym nieznanym panem - nie mówiąc już o tym, że prym trzymała w interpretacji utworu. Twarz jej zmieniła się, ożyła, rozgorzała i stała się piękną. Ilekroć zwracała się do towarzysza gry, szczególny błysk, połysk wyższej inteligencji, można by powiedzieć: geniusz muzyczny płonął w jej oczach."

Kobiety u Żeromskiego są uniezwyklnione, jest to bardzo charakterystyczny zabieg pisarski u Żeromskiego, jego bohaterki są niebosko piękne jednostkowo. Bardzo często posługuje się w opisywaniu kobiet silnie nacechowanymi emocjonalnie epitetami - dają im niezwykłość. Zachowuje się jak malarz, maluje postać kobiecą - tony, półtony, gra świateł, kolory - podkreśla delikatność, finezję kształtów - jako istoty niemal nieziemskie, żywe dzieła sztuki. Rzadko tego typu opisy pojawiają się w opisie mężczyzny, są raczej zdawkowe, pobieżne.

Brzydota - wynik rozpaczliwej i beznadziejnej wegetacji - portret Obali ("Zapomnienie"), Gibały ("Zmierzch"), portret bezimiennego chłopa ("Rozdziobią nas kruki i wrony"). "Zapomnienie" - opis chłopa Obali i jego konia - kobylina przywiązana postronkami, chomąto wytarło jej sierść z szyi, wędzidło wgryzło wargi. Stara, znużona, nawet od niechcenia, odruchowo odgania gryzące ją gzy i bąki. Chłop jak kobyła chudy, wyschnięty, niski. Włosy długie, nie czesane, bez połysku, wisiały w nich źdźbła siana. Ubrany w zgrzebną koszulę i spodnie, na boso. Kolana dziwnie zgięte, dziury na kolanach. Wygląd nóg świadczył, że nigdy nie nosił butów.

"Rozdziobią nas kruki i wrony" - chłop obdziera zabitego powstańca i niesie z radością łup do chałupy. "Tak bez wiedzy i woli, zemściwszy się za tylowieczne niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, za wyzysk, za hańbę i cierpienie ludu szedł ku domowi (...)Dziwnie rzewna radość zstępowała do jego duszy (...) wielbił Boga za to, że w miłosierdziu swoim zesłał mu tyle żelastwa i kamieni."

Posługuje się naturalistyczną techniką opisu dla sportretowania brzydoty, polega to na szczególnej rejestracji oznak wyniszczenia fizycznego, przedwczesnej starości. Podkreśla apatię, obojętność w spojrzeniu. Chłop, który ograbił Winnycha czołga się w obawie przed Moskalami ale jego żądza jest większa niż strach. W podkreślaniu brzydoty człowieka wyraża się przejmujący protest przeciwko krzywdzie społecznej.

Po drugie uroda i brzydota przestrzeni. Piękno - Luwr, uroda wytworów ludzkiego geniuszu, wytwór rąk ludzkich - Wenus z Milo, szklane domy - piękno wizji, wszystko pogodne, ciepłe, przejrzyste. Obraz świat, w którym panuje piękno. W pokazywaniu piękna przyrody jest impresjonistą, ale korzysta z różnych technik. Pokazuje subtelne odcienie, efekty cieplne i nasyca pejzaż osobistym widzeniem, odczuciami - w rozdziałach refleksyjnych w "Ludziach bezdomnych". Brzydota cywilizacji, natury - świat posępny, ma wstrząsać ludźmi. Może to być wielka pustynna przestrzeń - "Rozdziobią nas kruki i wrony", pada deszcz - wyjątkowo drastyczny. Pejzaż staje się jeszcze jedną osobą uczestniczącą w akcji. Cierpienie i zło jest wpisane w naturę świata. Natura u Żeromskiego współbrzmi z uczuciami bohaterów - samotność Judyma - wielka samotność rozdartej sosny. Brzydota świata u Żeromskiego to brzydota cywilizacji: dzielnic roboczych, Ciepłej, Krochmalnej oraz brzydota zagłębia Dąbrowskiego, fabryk. "Rynsztok w kształcie ulicy", "fetor jak z cmentarza". Nędzarka sprzedająca syrop w oblepionej szklance, że na jej widok dostawało się torsji. Sklepy, ulice z kupą błota i bawiącymi się na nich dziećmi. Cierpienie na twarzach, "blade, żółte, nie umyte, nie czesane, obumarłe". Brud i nędza czynią życie nieludzkim. Żeromski śledzi objawy nędzy ze szczegółami: opisuje konkretne dziecko, dom, ulicę. Wydobywa brzydotę, nędzę, doprowadza do maksymalnego opisu detali. W opisach ludzi - wynaturzenie, zdeformowanie fizyczne i psychiczne. Twarze dzieci chytre, doświadczone niepowodzeniami. Odrażające zachowania - chora staruszka przywiązana w domu, bo jest niebezpieczna, a nie ma pieniędzy na leczenie w szpitalu.

W technice opisu Żeromski zabiega tu o dokładność, beznamiętny, szczegółowy opis - funkcją tego rodzaju opisu jest charakterystyka życia najbiedniejszych warstw społecznych. Szczególny zabieg u Żeromskiego to kontrast urody i brzydoty w jednym obrazie: ciało pięknej Ormianki na tle odrażających obrazów śmierci, Nawłoć i Chłodek - uroda mieszkańców i świata inspirowanego mickiewiczowskim Soplicowem, patryjarchalne stosunki między państwem, a służbą, życie - pasmo szczęśliwości, rytuał posiłków, świat tym bardziej piękny, że skontrastowany z rewolucją w Baku - odrażający świat. Baku przed rewolucją - piękne, szczęśliwe, po rewolucji staje się straszne, odrażające, terror, głód, nędza, krew na ulicach. Nawłoć skontrastowana z Chłodkiem - pokazuje życie komorników, dziesiątkowanych przez choroby, nędzę - tu brutalne prawa - młodzi wynoszą starszych na zewnątrz by zmarli, świat ponury, posępny.

Widzenie filistra w literaturze polskiej

Filister to człowiek o ciasnych horyzontach myślowych, obojętny na dobro ogółu, ograniczony, nie mający wyższych aspiracji. Filisterstwo to bezideowość i kołtuństwo. W literaturze polskiej odnajdujemy wiele przykładów filisterstwa.

Jednym z utworów przedstawiających nam problem filisterstwa jest "Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Sztuka Zapolskiej nosi podtytuł "tragifarsa kołtuńska". Rzeczywiście jest to rzecz o kołtunach, ludziach obłudnych, zacofanych, ograniczonych, z których można się śmiać, ale nie zawsze wesoło, gdyż świat jaki tworzą wokół siebie bywa niekiedy przerażający. Główna bohaterka wzbudza śmiech. Jest ona kołtunem otoczonym sforą gorzej lub lepiej zapowiadających się kołtunów. Bo czy nie jest śmieszna pani Dulska latająca po pokojach w brudnym szlafroku i w papilotach na głowie, wrzaskiem stawiająca na nogi wszystkich domowników? A jej stosunek do męża, z którego zrobiła typowego pantoflarza? Stłamszony osobowością żony nawet nie ma prawa się odzywać. Może nie ma ochoty, wiedząc, że żona rozpychając się łokciami wśród trudności życia, utoruje mu wygodną drogę, a on spokojnie pomaszeruje za nią. Śmieszy nas jej niesamowite skąpstwo, manifestowanie na każdym kroku swej uczciwości i nieskalanej opinii rodziny Dulskich, o których moralności ludzie nic złego powiedzieć nie mogą. To właśnie zaczyna się problem, który hamuje śmiech czytelnika. Dewiza moralna pani Dulskiej brzmi: "na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nic nie wiedział". A więc dopuszczalne jest każde świństwo, byle nie otworzyło drzwi wejściowych domu i nie dotarło do postronnych uszu. A tych świństw i świństewek niemało jest "na pokojach" pani Dulskiej. Zbyszko lumpuje poza domem, więc trzeba mu podstawić służącą, by na miejscu znalazł to, czego musiałby szukać poza bezpiecznymi ścianami rodzinnego domu, a i pieniędzy nie będzie wydawał. Hesia znakomicie kokietuje studentów, a wiedzę o ekscytujących ją sprawach płci skrzętnie uzupełnia rozmowami z kucharką. Lokatorom co jakiś czas podwyższa się komorne, co jednak nie zobowiązuje pani Dulskiej do żadnych wobec nich usług. Wyrzuca się z mieszkania nieszczęśliwą kobietę, która śmiała truć się trywialną trucizną i która śmiała nie umrzeć, a spowodowała "publikę" przed kamienicą szanowanej właścicielki. Toleruje się kobietę żyjącą z nierządu, gdyż płaci regularnie wysokie komorne i swój zawód uprawia dyskretnie. A jaka krzywda spotkała "uczciwą" Dulską, gdy na jaw wyszła ciąża Hanki? Wszyscy są winni, ale przecież nie ona. Wyrzuca Hankę ze służby, bo "takich dziewczyn, co swoją dobrą sławę nie dbają" trzymać u siebie nie może. Z bólem serca płaci jej za milczenie, z ulgą zamykając za nią drzwi. Może nikt się nie dowie, może "znowu będzie można żyć po bożemu".

Przerażająca jest "moralna" pani Dulska i przerażające jest to, że ten tępy, ograniczony kołtun przekaże swe najgorsze cechy swoim dzieciom, a te z kolei swoim. Rodzić się będą "całe legiony Dulskich", w których "kołtun rodzinny weźmie wszystkich za łeb". Wiele więc tragedii w tej komedii, która zapowiada niezniszczalność kołtunów, którzy pod płaszczykiem frazesów na temat moralności, ukrywać będą swoją głupotę, fałsz, samolubstwo i bezwzględny stosunek do człowieka, z którym z racji jego położenia liczyć się nie muszą. Poprzez określenie "kołtuńska tragifarsa" Zapolska wyraziła swój krytyczny i wrogi stosunek do obłudy i wstecznictwa, które nazywamy kołtunerią. Autorka utrwaliła w języku polskim pojęcie "dulszczyzny, które jest synonimem obłudy moralno-obyczajowej.

Podobnie jak Zapolska Jan Tuwim również był nieprzejednanym wrogiem mieszczańskiej kołtunerii, jej tępoty umysłowej, gnuśnego i bezmyślnego życia, pozbawionego nie tylko ideałów, ale nawet konkretnych celów. Jego pasja demaskatorska, uwidoczniona w wierszu "Mieszkańcy", pozwala porównać Tuwima z Zapolską. Już w pierwszych słowach wiersza określa on swój stosunek do tych ludzi:

"Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach

strasznie mieszkają straszni mieszczanie.

Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach

zgroza zimowa, ciemne konanie."

Poeta jawnie drwi z mieszczańskiego stylu życia, pełnego nonsensów. Ci "straszni mieszczanie" wstają rano i do wieczora "chodzą. Przez cały ich oczy zwrócone są tylko na siebie, na to co posiadają. W postępowaniu mieszczan widać egoizm, a w ich życiu ogromną pustkę. Chodzą wprawdzie do kina, do teatru, dyskutują o filmie, sporcie, ale jest to właściwie wielkie "nic". Mieszczanie z wiersza Tuwima nie są zdolni do intelektualnych przeżyć, "zapięci szczelnie" "widzą wszystko oddzielnie". To oddzielne widzenie świata jest bardzo ostro napiętnowane przez poetę, który nienawidzi mieszczańskiego skąpstwa, egoizmu, ograniczonych horyzontów. Kolejnym wierszem, w którym Tuwim krytykuje filisterstwo jest "Quatorze Julliet". Jest to wyraz pogardy dla potomków dawnego postępowego mieszczaństwa z czasów rewolucji francuskiej. Poeta widząc, jak hasła rewolucji są zdradzane przez burżuazję, drwi z polskiego kołtuna śpiewającego "Marsyliankę". Tuwim Pisze:

"W mętnym lustrze z ramą pozłacaną

Widzi pysk spasiony, tłustą szyję.

"Polsko", szepce, "łojczyzno kochano,

I ty, Francjo - oto jezdem -niech żyje""

oraz

"On bałusząc oczy, będzie śpiewał

Marsyliankę z cechową starszyzną

I sztandarem na jej cześć powiewał,

Myśląc, "Francjo, moja druga łojczyzno""

Podobnie jak Zapolska i Tuwim także Witold Gombrowicz w swoim utworze pt. "Ferdydurke" przedstawił problem filisterstwa. Został on tu pokazany na przykładzie rodziny Młodziaków. Młodziakowie są zdominowani przez formę nowoczesności. W domu rządzi ich córka - Ziuta. Główny bohater - Józio mieszka na stancji u państwa Młodziaków. Chcą oni ugębić Józia mitem nowoczesnej rodziny i nowoczesnego domu, który żmudnie budują. Józio szybko orientuje się, że ta nowoczesność to tylko pozory. Ten dom jest z gruntu mieszczański i tylko chce odegrać rolę, jaką sobie wymyślił, aby nadążyć za modą. "Nowoczesność" wynikała tylko ze snobizmu. Maski na twarzach Młodziaków mają jednak liczne pęknięcia. Cała ta ich swoboda bycia i obyczajów, ten pościg za luzem i atmosferą bardziej właściwą młodzieży niż średniemu pokoleniu tamtych czasów - to wszystko trąci fałszem, obłudą i pozą. Wszystko robione jest na pokaz. Józio będzie prowokował, by uwydatnić rysy na tym sztucznym i nieszczerym obrazku. I uda mu się to. Młodziakowie wypadną ze swej roli, gdy zastaną w sypialni córki jej potencjalnych kochanków. W tym wypadku rzeczywistość przerośnie granice ich tolerancji i teoretyczne poczucie swobody. Nasuwa się tu analogia wobec domu państwa Dulskich. Gombrowicz wykorzystał pomysł Gabrieli Zapolskiej, w gruncie rzeczy opisał ten sam przypadek "dulszczyzny" i filisterstawa, tyle że przybrany w inną gębę.

Także w innych utworach literatury polskiej pisarze często poruszali problem filisterstwa. Oprócz tych trzech utworów filisterstwo widać też w obrazie Nawłoci z "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego. Cezarego Barykę razi życie nastawione tylko na przyjemności. Laura wychodzi za mąż za Barwickiego, którego nie kocha, a który jest bogaty. Cezaremu proponuje by został jej kochankiem - przecież to nic innego jak filisterskie praktyczne podejście do życia. Filisterskie jest też towarzystwo w uzdrowisku w Cisach z "Ludzi bezdomnych", czy lekarze zgromadzeni u doktora Czernina w Warszawie - nastawieni tylko na zysk i koniunkturalnie traktujący swój zawód. Bolesław Prus w "Lalce pokazał również mieszczański, filisterski styl życia Wokulskiego, kiedy zabiegał o względy Izabeli. Starał się ją kupić i aby jej zaimponować dawał pieniądze na cele dobroczynne. Reymont w "Ziemi obiecanej" pokazuje rodzący się kapitalizm, przedstawia groźne filisterstwo. Tu zapobiegliwość i pogoń za zyskiem, chęć utrzymania się na powierzchni za wszelką cenę , każe zapomnieć o ideałach, tu już nawet nie dba się o pozory.

Pokazując kołtunerię i jej wady takie jak zapobiegliwość, tępota umysłowa, bezmyślność i życie pozbawione ideałów, pisarze starali się skłaniać czytelnika do przemyśleń i walki z filisterstwem. Filisterstwo trwa bowiem do dziś, tak samo panoszy się, jest tak samo śmieszne, ale bardziej przerażające, pozbawione nawet pozorów dobra.

Bohaterowie Stefana Żeromskiego wobec epoki romantyzmu i pozytywizmu.

"I przeszłość ... wróci ideą" cytat z wiersza Cypriana Norwida pod tytułem "Post scriptum II" znakomicie inspiruje do rozważań o powinowactwie duchowym bohaterów literackich, a zwłaszcza postaci wykreowanych przez Stefana Żeromskiego.

Swój talent i warsztat literacki doskonalił autor "Popiołów", korzystając zarówno z wielkiej literatury romantycznej, jak też czerpiąc ze źródeł prozy pozytywistycznej. W wyborze tematów i problematyki podejmowanej przez Żeromskiego nie było w zasadzie nic odkrywczego. Wieś z jej zacofaniem społecznym i cywilizacyjnym, miasto z dzielnicami nieopisanej nędzy, zjawiskami demoralizacji i upodlenia człowieka, o tym pisali i to niejednokrotnie Prus, Orzeszkowa, Konopnicka, Sienkiewicz. Ponura egzystencja biedoty, przepych i bogactwo mieszczańskich dorobkiewiczów - to przecież ulubiony temat naturalistów. Nowość wystąpienia twórcy "Urody życia" kryła się jednak nie tyle w odkrywczości tematycznej, ile w uderzająco odmiennym podaniu treści i wprowadzeniu szczególnego typu bohatera. Proza Żeromskiego nasycona jest liryzmem, silnie reagującą wrażliwością na wszelkie przejawy zła i podłości. Do walki z niegodziwością społecznego porządku powołał pisarz szczególne kreacje bohaterów, którzy kierują się maksymalizmem moralnym, uznając jedną tylko zasadę - wszystko lub nic, żadnych kompromisów z małością życia. W świetle takiej koncepcji tłumaczy się niejedno zdarzenie, niejeden czyn bohaterów pisarza, budzący niekiedy nawet opór i sprzeciw.

Dlaczego Winrych trwa do ostatka na straconej placówce, skoro wszystko przegrane? Dlaczego nieszczęśliwa kobieta z "Ananke" odchodzi od męża, wiodąc gromadkę dzieci na niechybną nędzę? Dlaczego doktor Piotr musi opuścić ojca, choć to odejście zepchnie starego pana Cedzynę w odchłań rozpaczy, z której może się nie podźwignąć?

A panna Stanisława Borowska pokonująca z uporem, krok po kroku ciemnotę i zacofanie? Stasia przecież umarła, a dzieło jej życia "Fizyka dla ludzi" pewnie nigdy nie ukazało się w druku. Wreszcie postać niemal symboliczna, która dla współczesnych miała stać się przykładem i drogowskazem - doktor Tomasz Judym. Uwikłany w ostry konflikt wewnętrzny, przeżywa nieustanny dramat. Z jednej strony dręczą jego sumienie znane z dzieciństwa i odkrywane w zaułkach Paryża i Warszawy obszary nędzy i wyzysku, z drugiej przyciągają i nęcą powaby życia, szczęścia i miłości, wiążące się z osobą Joasi. Judym jest ustawicznie rozdzierany sprzecznościami. Jego stosunek do środowiska społecznego, z którego się wywodzi, waha się między uczuciem najgłębszej litości a odruchami wstrętu i odrazy, kiedy woła: "muszę spłacić ten przeklęty dług". Ostatecznie jednak swoje prawo do szczęścia osobistego odrzuci z okrutną bezwzględnością, oddając się w służbę idei.

Te właśnie cechy: bogactwo wewnętrzne, ustawiczne udręki, nadzwyczaj wrażliwe sumienie, imperatyw kategoryczny moralny inspirujący decyzje i postępowanie Tomasza, przekonanie o konieczności podjęcia samotnej walki ze złem, bo "Przecież to ja jestem za wszystko odpowiedzialny", wreszcie rezygnacja ze szczęścia ukochaną kobietą czynią z Judyma bohatera neoromantycznego. Ale pragnienie krzewienia postępu, higienizacji życia bycia lekarzem ludzi ubogich, dostrzeganie krzywdy, cierpienia i przyjęcie aktywnej, bezkompromisowej postawy wobec niesprawiedliwości wskazują na powinowactwo z programem pozytywistycznej "pracy u podstaw", programem wczesnego, walczącego pozytywizmu. Bowiem bohaterowie schyłku tej epoki historyczno-literackiej nosili już na sobie piętno egoizmu, dorobkiewiczostwa, filisterstwa, jak chociażby Stanisław Połaniecki.

Także postać Cezarego Baryki ma znamiona wpływów ideologii obu epok. Perypetie, szarpaniny ideowe, zawiłości i komplikacje, jakie niesie "niedobra miłość" do Laury Kościenieckiej, przywodzą na myśl zarówno Gustawa jak i rozterki Stanisława Wokulskiego. Wreszcie fascynacja rewolucją, ową "koniecznością ponad wszystko /.../ prawem moralnym" to echo postawy Konrada z III cz. "Dziadów", Kordiana, Wallenroda.

Myślę, że wszystkie kreacje bohaterów romantycznych i wzory przedstawione przez epokę realizmu krytycznego i naturalizmu stopiły się w jedno, wydając reprezentantów idei humanitaryzmu i etyki społecznej. w ich skomplikowanych losach odzwierciedlają się ważne problemy ideowe czasów, w których przyszło im żyć, a szczególnie niesprawiedliwości panującego porządku społeczno-moralnego, z którym bohaterowie pozostają w ostrym konflikcie.

Elementy naturalizmu w wybranych utworach literackich.

Naturalizm będący odmianą późnego realizmu dziewiętnastowiecznego powstał we Francji, a głównym teoretykiem i reprezentantem naturalizmu był Emil Zola. Założenia zawarł w studium programowym pt. "Powieść eksperymentalna". Na ostateczny kształt kierunku wpłynęła darwinowska teoria walki o byt i doboru naturalnego oraz tajne'owska teoria środowiska. Wywiedziony z tych przesłanek program opierał się na:

  1. szczegółowych obserwacjach tzw. dokumentalizmie tj. wręcz kulcie drobiazgów i szczegółów eliminujących z aktu twórczego fikcję i wyobraźnię artystyczną

  2. na fizjologicznej koncepcji człowieka, absolutnie zdeterminowanego prawami natury i środowiska.

Ten przyrodniczy determizm nadawał utworom naturalistycznym piętno fatalizmu i pesymizmu ukazując człowieka jako bierny produkt dziedzicznych obciążeń nie dających się zneutralizować. Konflikty międzyludzkie nabierały w oświetleniu naturalistycznym cech drapieżnej walki o byt. Równocześnie jednak ten rygorystyczny nakaz rzetelnej obserwacji, odrzucającej wszelką idealizację rzeczywistości pozwolił sięgnąć w obszary życia przedtem nie znane literaturze np. pozwolił na rozległą penetrację proletariatu wojskowego i przemysłowego oraz marginesu społecznego, na demaskatorskie obrazy moralności klas posiadających. Sięgnął do nowych środków ekspresji artystycznej drażniących nawyki i upodobania odbiorców tj. brutalność obrazowania, antyestetyzm, autentyzm językowy, żargon uliczny. Zubożył psychologizm jednostki na skutek sprowadzenia jej do fizjologii i naturalizmu, rozwinął i udoskonalił technikę opisywania wielkich zbiorowości.

Naturalizm zubaża jednostkę sprowadzając ją do biologizmu, rozwinął i udoskonalił technikę opisów zbiorowości. W Polsce zainteresowanie naturalizmem obudził Adolf Sygietyński - autor artykułów o Zoli i Flaubercie. Organem naturalistów w Polsce było czasopismo "Wędrowiec". Najwybitniejszym przedstawicielem naturalizmu w Polsce był Adolf Dygasiński - autor powieści chłopskich i wielkomiejskich oraz o tematyce zwierzęcej. Naturalizm w twórczości Gabrieli Zapolskiej ("Moralność Pani Dulskiej") oraz Jana Kasprowicza (pierwszy okres), Żeromskiego i Reymonta. Elementy naturalizmu w twórczości wybranych pisarzy:

Gabriela Zapolska - "Moralność Pani Dulskiej"

Traktowała ideowy sens literatury naturalistycznej jako formę protestu przeciw obłudzie, przeciw mieszczaństwu. Naturalizm przynosił zmiany w technice dramatopisarskiej. W przypadku komedii doprowadził do powstania gatunku pośredniego, w którym pisarze świadomie kojarzą efekty tragiczne i komiczne. Zapolska zaznacza to w podtytułach, używając określenia "tragifarsa" lub "tragedia ludzi głupich". Wraz z nową techniką naturalistyczną wchodzi do komedii nowa problematyka: wszechstronna krytyka mieszczaństwa - "Moralność..." przynosi pesymistyczny obraz wegetacji rodziny mieszczańskiej. Obraz ten przygnębia nie tylko ze względu na poziom moralny głowy domu - Dulskiej oraz ze względu na potrzeby, wąskie horyzonty myślowe i ambicje wszystkich członków rodziny. Żyją w kręgu spraw materialnych, nie mają potrzeb intelektualnych jak kupowanie czasopism, życie kulturalne, teatr to wg. Dulskiej fanaberie. Reprezentuje wszelkie cechy filisterstwa i kołtunerii co w połączeniu z obłudą moralną, niskim stopniem inteligencji oraz brutalnym postępowaniem daje obraz przygnębiający. Naturalistyczna koncepcja losów ludzkich zaprezentowana w tej komedii zawiera się w wyznaniu Zbyszka, który mówi o Fatalizmie kołtuństwa, które jest dziedziczne. Kołtuństwo jest dziedziczone genetycznie. Mimo, że Zbyszek się buntuje, wie że w przyszłości będzie żył jak Dulski. "Moralność..." spełnia wymagania stawiane komedii naturalistycznej. Sytuacja sceniczna i postacie bohaterów mają charakter tragiczny, a z drugiej strony charakter komiczny. Sens sztuki jest pesymistyczny, los Hanki tragiczny, atmosfera w domu Dulskich posępna. Mamy też sceny komediowe: spacer Dulskiego dookoła stołu, zdrowotny zamiast na Kopiec Kościuszki oraz koncepcja postaci Zbyszka, kontrastowe postacie Dulskiej i Dulskiego (mówi tylko "a niech was wszyscy diabli"). Naturalistyczne są szczegółowe opisy np. pierwsze didaskalie - (salon i postać Dulskiej), człapiące pantofle, halka podarta na brzuchu, brudny kaftanik, wrzaski Dulskiej w kuchni, jak huragan przelatuje przez dom. Naturaliści posługiwali się często kontrastem np. kreacja postaci (Hesia - Hela), Hesia agresywna, mała kopia matki, Hela - jej przeciwieństwo, delikatna, naiwna. Kontrast postaci to także Dulska i Dulski - odmienność usposobień. Kontrast w opisie salonu - solidne mieszczańskie meble, ale i też dzieła sztuki i przedmioty świadczące o bezguściu i tandecie. Ostre kontrasty uwypuklają wymowę dzieła, źródło komizmu i farsy. Źródło komizmu to też rozmowy Zbyszka z Dulską, które ośmieszają Dulską - ukazana jest śmieszność jej argumentów, udowodniony jej niski poziom intelektualny. Dulska wyrzuciła kobietę, która się truła z powodu męża, a trzyma prostytutkę.

Dramat naturalistyczny wyeliminował typ charakterystyki bezpośredniej. Jedynym środkiem charakterystyki jest sytuacja sceniczna i dlatego sytuacje są podporządkowane potrzebom charakterystyki postaci. Dla Zapolskiej interesujące jest jak w określonej sytuacji zachowuje się bohater, a nie sama sytuacja.

Żeromski - "Opowiadania", "Ludzie bezdomni", "Przedwiośnie". Naturalizm wyraża się w zainteresowaniu środowiskami peryferyjnymi - marginesem wiejskim, miejskim, biedotą. Ukazywanie nędzy ludzkiej, chorób, dramatów. Żeromski z zaciekłością atakuje obyczajowość współczesnego świata. Ze źródeł naturalistycznych wynika jego fizjologizm w traktowaniu człowieka i konstruowanie obrazów rzeczywistości na zasadzie identyczności losów ludzkich i zwierzęcych jednakowo poddanych prawom walki o byt - "Rozdziobią nas kruki i wrony", "Zmierzch" - obraz Gibałów. Charakterystyczna zakończenie opowiadania "Zmierzch" - podobieństwo reakcji człowieka i wrony. Obala, który stracił syna jest podobnie jak wrona, której pisklęta wyrzucili chłopcy zdolny tylko do krótkotrwałej reakcji. Przyroda ma dar obdarzania zapomnieniem zarówno ludzi jak i ptaki. Żeromski pokazuje świadomość chłopa na poziomie zwierzęcym. Na jego twarzy nie widać cierpienia, jest niezdolny do bólu. Utwory Żeromskiego zawierają bardzo wiele wstrząsających, naturalistycznych opisów np. opis pracującego Gibały, opis mieszkańców Chłodka, Zagłębia Dąbrowskiego, ulicy Ciepłej.

Wygląd Obali "Zapomnienie": "Było pewnego rodzaju podobieństwo między nim i jego kobyłą, chudy, wyschnięty, wywiędły, sczerniały, niski z niebywale wypukłymi plecami robił wrażenie jakiegoś narzędzia do podważania ciężarów, czegoś w rodzaju dźwigni. Spod olbrzymiej jak poduszka czerwonej magiery wysuwały się włosy, długie, bez połysku, nie czesane od dawna, wisiały w nich źdźbła siana". W tym naturalistycznym opisie mamy bardzo dokładną anatomię, fotograficzną wierność szczegółów, autor wydobywa cechy odrażające, nieestetyczne. Żeromski także często posługuje się kontrastem, dysonansem w celu poruszenia czytelnika. Kontrast w opowiadaniu "Rozdziobią nas kruki i wrony" - śmierć Winrycha w imię idei i wyższych celów i ograbienie jego zwłok przez chłopa. "Zapomnienie" - kontrast beztroskiego polowania i bicia Obali po twarzy oraz trupa jego syna na klepisku. "Przedwiośnie" - kontrast pomiędzy trupem pięknej, młodej Ormianki, a odrażającymi obrazami rewolucji w Baku. Proza Żeromskiego przynosi naturalistyczne opisy pracy np. praca Gibałów, opis pracy chłopów zatrudnianych przez Bijakowskiego ("Doktor Piotr"). Ukazywał symptomy degeneracji, wyniszczenia - młode dzieci na ulicy Krochmalnej, wysuszone jak liście, niedożywione, chore, podstarzałe. Zdegenerowaniu fizycznemu towarzyszy zdegenerowanie moralne - Gibała pije wódkę i bije żonę mszcząc się za swoje niepowodzenia.

Charakterystyczna jest także technika portretowania - posługuje się sarkazmem ironią, karykaturą np. portret Bijakowskiego - karykatura bohatera pozytywistycznego. Jego śmiech (Żeromskiego) jest pełen smutku, sarkazmu, cierpienia. W opowiadaniu "Rozdziobią nas kruki i wrony" daje Żeromski naturalistyczny opis śmierci Winrycha pod lancami i naturalistyczny opis rozdziobywania jego ciała przez kruki i wrony.

W "Chłopach" Reymonta także widoczne są wpływy naturalizmu - ukazywanie biologicznego wymiaru życia chłopów lipeckich - w ukazaniu związków człowieka z naturą i w podkreśleniu jego zależności od pór roku. Reymont podkreśla brutalność instynktu, którym kierują się ludzie, gdy dochodzą do głosu prawa walki o byt. Pokazany jest człowiek kierujący się instynktem biologicznym, miłość Jagny do Antka ma wymiar zwierzęcy. Hanka potrafi brutalnie walczyć o ocalenie, nie poddaje się, podejmuje odpowiedzialność za rodzinę. Scena naturalistyczna: Kuba odrąbuje sobie nogę.

Elementy naturalizmu w wybranych utworach literackich.

Naturalizm będący odmianą późnego realizmu dziewiętnastowiecznego powstał we Francji, a głównym teoretykiem i reprezentantem naturalizmu był Emil Zola. Założenia zawarł w studium programowym pt. "Powieść eksperymentalna". Na ostateczny kształt kierunku wpłynęła darwinowska teoria walki o byt i doboru naturalnego oraz tajne'owska teoria środowiska. Wywiedziony z tych przesłanek program opierał się na:

szczegółowych obserwacjach tzw. dokumentalizmie tj. wręcz kulcie drobiazgów i szczegółów eliminujących z aktu twórczego fikcję i wyobraźnię artystyczną

na fizjologicznej koncepcji człowieka, absolutnie zdeterminowanego prawami natury i środowiska.

Ten przyrodniczy determizm nadawał utworom naturalistycznym piętno fatalizmu i pesymizmu ukazując człowieka jako bierny produkt dziedzicznych obciążeń nie dających się zneutralizować. Konflikty międzyludzkie nabierały w oświetleniu naturalistycznym cech drapieżnej walki o byt. Równocześnie jednak ten rygorystyczny nakaz rzetelnej obserwacji, odrzucającej wszelką idealizację rzeczywistości pozwolił sięgnąć w obszary życia przedtem nie znane literaturze np. pozwolił na rozległą penetrację proletariatu wojskowego i przemysłowego oraz marginesu społecznego, na demaskatorskie obrazy moralności klas posiadających. Sięgnął do nowych środków ekspresji artystycznej drażniących nawyki i upodobania odbiorców tj. brutalność obrazowania, antyestetyzm, autentyzm językowy, żargon uliczny. Zubożył psychologizm jednostki na skutek sprowadzenia jej do fizjologii i naturalizmu, rozwinął i udoskonalił technikę opisywania wielkich zbiorowości.

Naturalizm zubaża jednostkę sprowadzając ją do biologizmu, rozwinął i udoskonalił technikę opisów zbiorowości. W Polsce zainteresowanie naturalizmem obudził Adolf Sygietyński - autor artykułów o Zoli i Flaubercie. Organem naturalistów w Polsce było czasopismo "Wędrowiec". Najwybitniejszym przedstawicielem naturalizmu w Polsce był Adolf Dygasiński - autor powieści chłopskich i wielkomiejskich oraz o tematyce zwierzęcej. Naturalizm w twórczości Gabrieli Zapolskiej ("Moralność Pani Dulskiej") oraz Jana Kasprowicza (pierwszy okres), Żeromskiego i Reymonta. Elementy naturalizmu w twórczości wybranych pisarzy:

Gabriela Zapolska - "Moralność Pani Dulskiej"

Traktowała ideowy sens literatury naturalistycznej jako formę protestu przeciw obłudzie, przeciw mieszczaństwu. Naturalizm przynosił zmiany w technice dramatopisarskiej. W przypadku komedii doprowadził do powstania gatunku pośredniego, w którym pisarze świadomie kojarzą efekty tragiczne i komiczne. Zapolska zaznacza to w podtytułach, używając określenia "tragifarsa" lub "tragedia ludzi głupich". Wraz z nową techniką naturalistyczną wchodzi do komedii nowa problematyka: wszechstronna krytyka mieszczaństwa - "Moralność..." przynosi pesymistyczny obraz wegetacji rodziny mieszczańskiej. Obraz ten przygnębia nie tylko ze względu na poziom moralny głowy domu - Dulskiej oraz ze względu na potrzeby, wąskie horyzonty myślowe i ambicje wszystkich członków rodziny. Żyją w kręgu spraw materialnych, nie mają potrzeb intelektualnych jak kupowanie czasopism, życie kulturalne, teatr to wg. Dulskiej fanaberie. Reprezentuje wszelkie cechy filisterstwa i kołtunerii co w połączeniu z obłudą moralną, niskim stopniem inteligencji oraz brutalnym postępowaniem daje obraz przygnębiający. Naturalistyczna koncepcja losów ludzkich zaprezentowana w tej komedii zawiera się w wyznaniu Zbyszka, który mówi o Fatalizmie kołtuństwa, które jest dziedziczne. Kołtuństwo jest dziedziczone genetycznie. Mimo, że Zbyszek się buntuje, wie że w przyszłości będzie żył jak Dulski. "Moralność..." spełnia wymagania stawiane komedii naturalistycznej. Sytuacja sceniczna i postacie bohaterów mają charakter tragiczny, a z drugiej strony charakter komiczny. Sens sztuki jest pesymistyczny, los Hanki tragiczny, atmosfera w domu Dulskich posępna. Mamy też sceny komediowe: spacer Dulskiego dookoła stołu, zdrowotny zamiast na Kopiec Kościuszki oraz koncepcja postaci Zbyszka, kontrastowe postacie Dulskiej i Dulskiego (mówi tylko "a niech was wszyscy diabli"). Naturalistyczne są szczegółowe opisy np. pierwsze didaskalie - (salon i postać Dulskiej), człapiące pantofle, halka podarta na brzuchu, brudny kaftanik, wrzaski Dulskiej w kuchni, jak huragan przelatuje przez dom. Naturaliści posługiwali się często kontrastem np. kreacja postaci (Hesia - Hela), Hesia agresywna, mała kopia matki, Hela - jej przeciwieństwo, delikatna, naiwna. Kontrast postaci to także Dulska i Dulski - odmienność usposobień. Kontrast w opisie salonu - solidne mieszczańskie meble, ale i też dzieła sztuki i przedmioty świadczące o bezguściu i tandecie. Ostre kontrasty uwypuklają wymowę dzieła, źródło komizmu i farsy. Źródło komizmu to też rozmowy Zbyszka z Dulską, które ośmieszają Dulską - ukazana jest śmieszność jej argumentów, udowodniony jej niski poziom intelektualny. Dulska wyrzuciła kobietę, która się truła z powodu męża, a trzyma prostytutkę.

Dramat naturalistyczny wyeliminował typ charakterystyki bezpośredniej. Jedynym środkiem charakterystyki jest sytuacja sceniczna i dlatego sytuacje są podporządkowane potrzebom charakterystyki postaci. Dla Zapolskiej interesujące jest jak w określonej sytuacji zachowuje się bohater, a nie sama sytuacja.

Żeromski - "Opowiadania", "Ludzie bezdomni", "Przedwiośnie". Naturalizm wyraża się w zainteresowaniu środowiskami peryferyjnymi - marginesem wiejskim, miejskim, biedotą. Ukazywanie nędzy ludzkiej, chorób, dramatów. Żeromski z zaciekłością atakuje obyczajowość współczesnego świata. Ze źródeł naturalistycznych wynika jego fizjologizm w traktowaniu człowieka i konstruowanie obrazów rzeczywistości na zasadzie identyczności losów ludzkich i zwierzęcych jednakowo poddanych prawom walki o byt - "Rozdziobią nas kruki i wrony", "Zmierzch" - obraz Gibałów. Charakterystyczna zakończenie opowiadania "Zmierzch" - podobieństwo reakcji człowieka i wrony. Obala, który stracił syna jest podobnie jak wrona, której pisklęta wyrzucili chłopcy zdolny tylko do krótkotrwałej reakcji. Przyroda ma dar obdarzania zapomnieniem zarówno ludzi jak i ptaki. Żeromski pokazuje świadomość chłopa na poziomie zwierzęcym. Na jego twarzy nie widać cierpienia, jest niezdolny do bólu. Utwory Żeromskiego zawierają bardzo wiele wstrząsających, naturalistycznych opisów np. opis pracującego Gibały, opis mieszkańców Chłodka, Zagłębia Dąbrowskiego, ulicy Ciepłej.

Wygląd Obali "Zapomnienie": "Było pewnego rodzaju podobieństwo między nim i jego kobyłą, chudy, wyschnięty, wywiędły, sczerniały, niski z niebywale wypukłymi plecami robił wrażenie jakiegoś narzędzia do podważania ciężarów, czegoś w rodzaju dźwigni. Spod olbrzymiej jak poduszka czerwonej magiery wysuwały się włosy, długie, bez połysku, nie czesane od dawna, wisiały w nich źdźbła siana". W tym naturalistycznym opisie mamy bardzo dokładną anatomię, fotograficzną wierność szczegółów, autor wydobywa cechy odrażające, nieestetyczne. Żeromski także często posługuje się kontrastem, dysonansem w celu poruszenia czytelnika. Kontrast w opowiadaniu "Rozdziobią nas kruki i wrony" - śmierć Winrycha w imię idei i wyższych celów i ograbienie jego zwłok przez chłopa. "Zapomnienie" - kontrast beztroskiego polowania i bicia Obali po twarzy oraz trupa jego syna na klepisku. "Przedwiośnie" - kontrast pomiędzy trupem pięknej, młodej Ormianki, a odrażającymi obrazami rewolucji w Baku. Proza Żeromskiego przynosi naturalistyczne opisy pracy np. praca Gibałów, opis pracy chłopów zatrudnianych przez Bijakowskiego ("Doktor Piotr"). Ukazywał symptomy degeneracji, wyniszczenia - młode dzieci na ulicy Krochmalnej, wysuszone jak liście, niedożywione, chore, podstarzałe. Zdegenerowaniu fizycznemu towarzyszy zdegenerowanie moralne - Gibała pije wódkę i bije żonę mszcząc się za swoje niepowodzenia.

Charakterystyczna jest także technika portretowania - posługuje się sarkazmem ironią, karykaturą np. portret Bijakowskiego - karykatura bohatera pozytywistycznego. Jego śmiech (Żeromskiego) jest pełen smutku, sarkazmu, cierpienia. W opowiadaniu "Rozdziobią nas kruki i wrony" daje Żeromski naturalistyczny opis śmierci Winrycha pod lancami i naturalistyczny opis rozdziobywania jego ciała przez kruki i wrony.

W "Chłopach" Reymonta także widoczne są wpływy naturalizmu - ukazywanie biologicznego wymiaru życia chłopów lipeckich - w ukazaniu związków człowieka z naturą i w podkreśleniu jego zależności od pór roku. Reymont podkreśla brutalność instynktu, którym kierują się ludzie, gdy dochodzą do głosu prawa walki o byt. Pokazany jest człowiek kierujący się instynktem biologicznym, miłość Jagny do Antka ma wymiar zwierzęcy. Hanka potrafi brutalnie walczyć o ocalenie, nie poddaje się, podejmuje odpowiedzialność za rodzinę. Scena naturalistyczna: Kuba odrąbuje sobie nogę.

Zniewolenie formą w "Ferdydurke" Gombrowicza.

"Ferdydurke" jest młodzieńczą powieścią Witolda Gombrowicza, która wprowadziła go na szerokie literackie wody. Stała się ona przedmiotem ostrych dyskusji, sporów, rozlicznych nieporozumień krytyki.

Powieść można interpretować w płaszczyźnie kulturowej, bądź egzystencjalnej. W tym drugim aspekcie jest to powieść o tragicznym rozdarciu człowieka. Z jednej strony jest on określany przez własną naturę, własną cielesność, z drugiej strony jest kształtowany przez dziedzictwo kultury, członkiem określonej społeczności, która mu narzuca pewne stereotypy, z tego też powodu nie może żyć dokładnie tak jak by chciał, jak by wynikało to z jego natury. Bohaterowie "Ferdydurke" żyją w sidłach licznych konwenansów i obowiązujących form. Gombrowicz nadaje temu ostatniemu słowu nowe znaczenie. W jego pojęciu stanowi ono to, co nie jest indywidualne w jednostce, to co narzuca jej otoczenie, staje się ono czynnikiem uspołecznienia. Człowiek nieustannie podlega formom, ugina się pod ich naciskiem, lecz także jest ich panem. Broni się przed ich dominacją, musi walczyć, musi przeciwstawiać się narzuconym wzorom. Nie chce i nie może być tylko ich niewolnikiem. Ale nie dane jest mu życie poza formami. Umożliwiają one kontakt z innymi, dzięki nim człowiek jest istotą społeczną i może żyć we wspólnym świecie.

W myśl gombrowiczowskiej zasady człowiek nieustannie podlega formom i sam - jako uczestnik życia społecznego - je tworzy. Ani tym, które zastał, ani tym, sam zdołał ukształtować, nie może się jednak bezkrytycznie poddać, nie może się zadowalać tym, że jest przez nie określany. Toteż równocześnie z rozważaniami o formie, pojawia się idea dystansu wobec niej. "Dystans" wobec formy jest podstawowym hasłem moralnym, jakie Gombrowicz formułuje. Człowiek nie może się od formy wyzwolić, ale nie wolno mu się z tym absolutnie pogodzić. Musi sobie uświadomić zarówno jej istnienie, jak sposoby działania i dzięki temu budować wobec niej dystans, a więc zabiegać o wolność. Ów dystans tworzy pełną perspektywę poznawczą, umożliwiającą i dostrzeżenie własnej pozycji w świecie form, i ogarnięcie owego świata. On też pozwala na twórczość, na oryginalność, a także na bycie sobą, szukanie siebie.

Dystans wobec formy jest pierwszym i podstawowym warunkiem autentyczności i wolności. Jej poczucie daje gombrowiczowska zasada dominacji władzy nad otoczeniem. Zaczyna się nad nim panować wtedy, gdy utwierdza się innych w swych rolach, samemu pozostając z boku i swobodnie posługując się dowolnie wybranymi maskami. Możliwość sterowania otoczeniem powstaje w chwili poznania rządzącego nim wzoru.

Józio - bohater powieści - kompromituje konwenans "nowoczesnej rodziny" mieszczańskiej Młodziaków, którzy pod przyjętą (nieświadomie) maską skrywali swą prawdziwą naturę. Poprzez ujawnianie konwenansów, którym podlegają ludzie, można burzyć te schematy.

Wolność w "Ferdydurke" nie jest wartością pozytywną, jest nagim istnieniem, które dopiero poprzez wejście w świat innych ludzi może uzyskać jakiś sens. Niestety to zaistnienie w świecie innych wiąże się z ugrzęźnięciem w formie. Na tym polega dramatyczna antynomia istnienia ludzkiego, które pozostaje między pustą wolnością, a wplątaniem w zastane wzory kulturalne.

Józio poszukuje siebie autentycznego, poszukuje egzystencji pozbawionej konwenansów. W tym celu udaje się na wieś aby tam odnaleźć człowieka prostego, mitycznej postaci nie uwięzionej w żadnej formie. Jak się jednak okazuje uciekając od jednej formy wpada się w inną. "Przed gębą jest tylko ucieczka w inną gębę". Słowo "gęba" to według Gombrowicza wspomniana już maska jaką narzuca społeczność w jakiej żyjemy, kostium społeczno-kulturowy. Autor używa także pojęcia "pupy", które ma zbliżone znaczenie. Odnoszą się oba do form, które osłaniają biologiczną cielesność człowieka.

Celem wędrówki Józia było odnalezienie własnego kształtu. Ale w świecie ludzi, jak się okazało, nie można mieć absolutnie indywidualnego kształtu. Każdy człowiek narzuca nam jakiś element naszej formy. Jest ona uwięzieniem dla osobowości, lecz zarazem warunkiem społecznego istnienia. Forma daje osobowość razem z jej ograniczeniami.

Zniewolenie formą w "Ferdydurke" Gombrowicza.

"Ferdydurke" jest młodzieńczą powieścią Witolda Gombrowicza, która wprowadziła go na szerokie literackie wody. Stała się ona przedmiotem ostrych dyskusji, sporów, rozlicznych nieporozumień krytyki.

Powieść można interpretować w płaszczyźnie kulturowej, bądź egzystencjalnej. W tym drugim aspekcie jest to powieść o tragicznym rozdarciu człowieka. Z jednej strony jest on określany przez własną naturę, własną cielesność, z drugiej strony jest kształtowany przez dziedzictwo kultury, członkiem określonej społeczności, która mu narzuca pewne stereotypy, z tego też powodu nie może żyć dokładnie tak jak by chciał, jak by wynikało to z jego natury. Bohaterowie "Ferdydurke" żyją w sidłach licznych konwenansów i obowiązujących form. Gombrowicz nadaje temu ostatniemu słowu nowe znaczenie. W jego pojęciu stanowi ono to, co nie jest indywidualne w jednostce, to co narzuca jej otoczenie, staje się ono czynnikiem uspołecznienia. Człowiek nieustannie podlega formom, ugina się pod ich naciskiem, lecz także jest ich panem. Broni się przed ich dominacją, musi walczyć, musi przeciwstawiać się narzuconym wzorom. Nie chce i nie może być tylko ich niewolnikiem. Ale nie dane jest mu życie poza formami. Umożliwiają one kontakt z innymi, dzięki nim człowiek jest istotą społeczną i może żyć we wspólnym świecie.

W myśl gombrowiczowskiej zasady człowiek nieustannie podlega formom i sam - jako uczestnik życia społecznego - je tworzy. Ani tym, które zastał, ani tym, sam zdołał ukształtować, nie może się jednak bezkrytycznie poddać, nie może się zadowalać tym, że jest przez nie określany. Toteż równocześnie z rozważaniami o formie, pojawia się idea dystansu wobec niej. "Dystans" wobec formy jest podstawowym hasłem moralnym, jakie Gombrowicz formułuje. Człowiek nie może się od formy wyzwolić, ale nie wolno mu się z tym absolutnie pogodzić. Musi sobie uświadomić zarówno jej istnienie, jak sposoby działania i dzięki temu budować wobec niej dystans, a więc zabiegać o wolność. Ów dystans tworzy pełną perspektywę poznawczą, umożliwiającą i dostrzeżenie własnej pozycji w świecie form, i ogarnięcie owego świata. On też pozwala na twórczość, na oryginalność, a także na bycie sobą, szukanie siebie.

Dystans wobec formy jest pierwszym i podstawowym warunkiem autentyczności i wolności. Jej poczucie daje gombrowiczowska zasada dominacji władzy nad otoczeniem. Zaczyna się nad nim panować wtedy, gdy utwierdza się innych w swych rolach, samemu pozostając z boku i swobodnie posługując się dowolnie wybranymi maskami. Możliwość sterowania otoczeniem powstaje w chwili poznania rządzącego nim wzoru.

Józio - bohater powieści - kompromituje konwenans "nowoczesnej rodziny" mieszczańskiej Młodziaków, którzy pod przyjętą (nieświadomie) maską skrywali swą prawdziwą naturę. Poprzez ujawnianie konwenansów, którym podlegają ludzie, można burzyć te schematy.

Wolność w "Ferdydurke" nie jest wartością pozytywną, jest nagim istnieniem, które dopiero poprzez wejście w świat innych ludzi może uzyskać jakiś sens. Niestety to zaistnienie w świecie innych wiąże się z ugrzęźnięciem w formie. Na tym polega dramatyczna antynomia istnienia ludzkiego, które pozostaje między pustą wolnością, a wplątaniem w zastane wzory kulturalne.

Józio poszukuje siebie autentycznego, poszukuje egzystencji pozbawionej konwenansów. W tym celu udaje się na wieś aby tam odnaleźć człowieka prostego, mitycznej postaci nie uwięzionej w żadnej formie. Jak się jednak okazuje uciekając od jednej formy wpada się w inną. "Przed gębą jest tylko ucieczka w inną gębę". Słowo "gęba" to według Gombrowicza wspomniana już maska jaką narzuca społeczność w jakiej żyjemy, kostium społeczno-kulturowy. Autor używa także pojęcia "pupy", które ma zbliżone znaczenie. Odnoszą się oba do form, które osłaniają biologiczną cielesność człowieka.

Celem wędrówki Józia było odnalezienie własnego kształtu. Ale w świecie ludzi, jak się okazało, nie można mieć absolutnie indywidualnego kształtu. Każdy człowiek narzuca nam jakiś element naszej formy. Jest ona uwięzieniem dla osobowości, lecz zarazem warunkiem społecznego istnienia. Forma daje osobowość razem z jej ograniczeniami.

Człowiek i urząd w "Procesie" Kafki

"Proces" to opowieść o człowieku żyjącym w świecie opanowanym przez wszechobecną władzę sądowniczą. Bohaterem powieści jest Józef K., nie przedstawiony z nazwiska, wysoki urzędnik, prokurent bankowy. To sumienny, solidny pracownik całkowicie pochłonięty swoimi obowiązkami. W dniu trzydziestych urodzin jego życie uległo diametralnej zmianie - dowiaduje się o wszczęciu przeciwko niemu postępowania karnego. K. w pierwszej chwili traktuje proces jako żart. Wszystko jest mało rzeczywiste, jawi się bohaterowi jako sen. Jego życie początkowo nie ulega zmianie pod wpływem procesu, jednak z czasem, kiedy wdziera się on we wszystkie jego sfery, zaczyna poświęcać coraz więcej czasu toczącemu się przeciwko niemu postępowaniu. Wie, że jest niewinny, stara się bagatelizować proces, jednak nieznajomość aktu oskarżenia, a w związku z tym brak możliwości wytyczenia kierunku obrony, prowadzi do coraz większego zaangażowania w sprawy procesu: "Myśl o procesie już go nie opuszczała. Często zastanawiał się, czy nie było by dobrze wypracować obronę na piśmie. Chciał w niej przedstawić krótki życiorys i przy każdym nieco ważniejszym wydarzeniu wyjaśnić, z jakich działał powodów". Oskarżony powoli zaczyna doszukiwać się winy w swoich wcześniejszych poczynaniach. Mimo usilnych prób nie znajduje w swoim postępowaniu żadnych przewinień, ponieważ: "Chodzi tu o różne subtelności, w które sąd wnika. W końcu jednak wywleka skądś, gdzie pierwotnie nic nie było, jakąś wielką winę". W rezultacie oskarżony przyjmuje taką linię obrony, jakby był winny. Poświęca się całkowicie toczącemu się postępowaniu, jak inni oskarżeni, chociażby kupiec Block: "Wszystko co posiadam zużyłem na proces. Tak na przykład wycofałem wszystkie pieniądze z mojej firmy. (...) Gdy się chce coś zrobić dla swego procesu, nie można się niczym innym tak zajmować."

Józef K. jest osamotniony w swoich działaniach. Stara się szukać pomocy u adwokatów, jednak cechą procedury sądowej było: "możliwe wyeliminowanie obrony, obwiniony powinien być zdany we wszystkim na siebie samego". K. ucieka się też do innych sposobów wpłynięcia na werdykt sądu. Trafia do Titorellego, od którego dowiaduje się o trzech metodach walki z procesem. Możliwe jest osiągnięcie uniewinnienia pozornego, przewleczenie, lub uwolnienie rzeczywiste (co może zostać tylko dokonane przez Sąd Najwyższy, lecz to nigdy się nie zdarzyło: "Nigdy nie da się odwieść sądu od przekonania. Jeżeli namaluję tu jednego przy drugim, wszystkich sędziów i pan będzie się przed tym płótnem bronił, więcej pan wskóra przed nim, niż przed prawdziwym sądem.") Natomiast pierwsze dwie formy obrony mają na celu jedynie przeciągnięcie rozprawy lub odwleczenie procesu na jakiś czas, ale "żaden akt nie ginie, nie ma u sądu zapomnienia. Pewnego dnia - nikt się tego nie spodziewa - jakiś sędzia bierze akt do ręki, poznaje, że oskarżenie nie straciło mocy i zarządza natychmiastowe aresztowanie". Człowiek Kafki jest winny od początku do końca.

Wszystko to stawia oskarżonego w sytuacji bez wyjścia - raz postawiony przed sądem może jedynie oczekiwać wyroku. Jego działania mogą tylko oddalić karę w przyszłość, jednak i tak dosięgnie go "sprawiedliwość".

Sam sąd jawi się w "Procesie" jako urząd-moloch osaczający oskarżonych. Nie dowiadują się oni nigdy o swojej winie, akt oskarżenia jest utajniony: "postępowanie sądowe jest na ogół utrzymane w tajemnicy nie tylko przed publicznością, ale także przed oskarżonym". System sądowniczy ogarnia całą rzeczywistość przedstawioną w utworze. Jest pod względem karalności i skuteczności działania niemalże doprowadzony do perfekcji, człowiek uwikłany w proces jest zabawką w rękach sądu, pogrążony w przeświadczeniu bezsilności wobec przedsięwziętego przeciw niemu postępowaniu. Sam proces sprowadza się natomiast do monotonnych przesłuchań, nie dających żadnych rezultatów. Świat w "Procesie" jest absurdalny. Kafka tworzy obraz społeczeństwa całkowicie kontrolowanego przez władze sądowe. Kancelarie znajdują się praktycznie wszędzie - nawet na każdym strychu i poddaszu. Każdy ma coś wspólnego z sądem, jest z nim w pewien sposób powiązany, lub dopiero będzie. Dlatego też wszyscy starają się uzyskać jak największe kontakty, aby stworzyć sobie większe możliwości obrony (i tak bezskutecznej).

W "Procesie" widać bardzo wyraźną analogię do systemów władzy ówczesnego świata. Kafka przedstawia tutaj formę ustroju totalitarnego, gdzie jednostka jest we wszystkich aspektach życia całkowicie podporządkowana państwu. Autor pokazuje bezsens jakiegokolwiek oporu, próby kwestionowania ustroju, z góry skazanej na niepowodzenie. Każdy wyraz buntu i tak zostanie stłumiony nie przynosząc przy tym żadnej zmiany, a pogrążając człowieka w konflikcie, uczyni go obiektem represji.

Podobnie inkwizycja, holocaust, wszystkie tajne i jawne policje zajmujące się represjonowaniem tworzą równie jak w "Procesie" absurdalną rzeczywistość. Dlatego też powieść można traktować jako utwór realistyczny mający swój odpowiednik w historii europejskiej.

Moralne problemy w "Granicy" Zofii Nałkowskiej

Granica została wydana w 1935 roku i jest najwybitniejszym dziełem pisarki. Widać w nim kunsztowną analizę psychologiczną. Nałkowska rekonstruuje mechanizmy zachowań, uczuć i odruchów jednostki uwikłanej w procesy społeczne. Fabuła utworu ma na celu ukazanie rozbieżności stanowisk i różnorodność widzenia tych samych wydarzeń i problemów przez różnych ludzi. Jednym z podstawowych problemów jest przeciwstawienie spojrzenia na siebie od wewnątrz z obrazem odbieranym przez otaczających ją ludzi. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia różnych postaci, które relacjonują to samo wydarzenie - stąd wiele sprzecznych opinii. Rezultatem jest konkluzja zamieszczona przez Nałkowską w wypowiedzi Zenona: "Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my; jest się takim jak miejsce, w którym się jest".

Nałkowska w 1935 wyraziła się: "Wydaje mi się, że początkiem istotnej moralności byłoby widzenie siebie oczyma innych". Moralność więc, co można odczytać z "Granicy", tworzy się w kontekście życia społecznego i uwarunkowana jest jego formą. Autorka stara się ukazać, iż subiektywna ocena obserwatora i opinia zbiorowości są nieodzownym elementem moralności człowieka żyjącego w określonych warunkach społecznych i będącego w ścisłej zależności od środowiska w jakim żyje. Sąd innych, jednak, nie jest miarą bezwzględną, lecz nieodłącznym składnikiem w hierarchii wartości.

Powieść, co sygnalizuje tytuł, porusza też problem przekroczenia odpowiedzialności moralnej za własne czyny, czego świadectwem są losy Zenona. Ziembiewicz pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej. Jego ojciec, Walerian, zarządzał majątkiem boleborzanskim rodziny Tczewskich. Na skutek nieumiejętności traci swój majątek i żony. Zenon jako dziecko miał swych rodziców za niekwestionowane autorytety. Po ukończeniu gimnazjum studiował nauki ekonomiczne w Paryżu, które zostały przerwane niemożliwością dalszego ich sfinansowania. Szkoła dała mu nowe spojrzenie na rodzinny dom, którego powoli zaczął się wstydzić. Dostrzegł ciemnotę, dyletanctwo i życie w obłudzie rodziców. Ta zmiana postawy czyni go bardzo krytycznym wobec świata. Wszystko, z czym niegdyś się identyfikował stało mu się obce. Dlatego też "zapragnął rzeczy bardzo prostej - żyć uczciwie". Jednak swoje zamierzenie zaprzepaszcza przystając na warunki Czechlińskiego, który udziela mu "stypendium" w zamian za pisanie tendencyjnych artykułów do miejscowego pisma "Niwa". To wydarzenie zaważyło na dalszym życiu bohatera - kierując się chęcią ukończenia nauki, sprzeniewierza swe dotychczasowe ideały. Po powrocie z Paryża otrzymuje posadę redaktora naczelnego "Niwy". Lecz w konsekwencji "paryskiego długu" artykuły Zenona są ukierunkowywane przez Czechlińskiego. Zenon nie pisze o nurtujących go problemach, nie kłamie - ale też nie mówi do końca całej prawdy. Prawda i uczciwość stały się przez to dla bohatera względne: "Czytał swój własny artykuł jak coś obcego. Drukowane zdania nabierały obiektywnej wagi zatracając wszelką łączność z jego myślą żyjącą, pełną niepewności i niepokoju." Zachwianie równowagi nie przeszkodziło jego karierze politycznej - zostaje prezydentem miasta. Ale dokonuje się ona drogą moralnych kompromisów i wyrzeczeń własnych ideałów. Do tego nie potrafi wywiązać się z wcześniej danych robotnikom obietnic, w dodatku zostaje oskarżony o wydanie rozkazu pacyfikacji demonstracji robotniczej. Jego kariera i życie osobiste zakończyły się klęską. Miał świadomość, że wszystko co osiągnął zawdzięcza Czechlińskiemu. Ponadto mimo "sukcesów" zawodowych nie mógł realizować swoich ideałów. Elżbieta mówi: "Wszystko czego nie chciałeś znalazło się po tamtej stronie co ty". Nałkowska ukazuje w ten sposób, że najmniejsze zło pociąga za sobą następne - chciał być uczciwy, lecz zaciągając "dług paryski" uzależnił się od nieuczciwych. Był zbyt słaby, aby dokonać właściwego wyboru. Przekroczył granicę "za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą" (Elżbieta). Zdaniem autorki w wirze przemian współczesnego świata zacierają się granice między dobrem, a złem. Jedynym stałym kryterium moralnym są skutki postępowania - nieetyczne jest ono wówczas, gdy krzywdzi innego człowieka. Widoczne to jest na przykładzie konfliktu moralnego: Justyna - Zenon - Elżbieta.

Zenon zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności za sytuację w jakiej znalazła się Justyna, nie starał się jej wykreślić ze swego życia. Chciał jej pomóc - lecz kontynuował romans jedynie w celu oszczędzenia bólu dziewczynie, przedłużenia jej nadziei na lepsze życie. W konflikt została uwikłana także Elżbieta, Zenon (to samo) żądał od niej daleko posuniętej tolerancji, uczynił ją "wspólnikiem" własnego grzechu i obwiniał za zaistniałą sytuację. Elżbieta nie obciąża go winą, stara się zrobić wszystko by uratować męża. W końcu zrozumiała, że cień Justyny nie zniknie z ich życia. Co zaskakujące najmniej winna Justyna poniosła największą ofiarę, za co odpowiedzialni są Zenon i Elżbieta. Sedna sprawy dotyka dopiero wyjaśnienie motywu ich postępowania. Zenon dostrzega wreszcie, co powodowało w nich chęć niesienia pomocy Justynie. Nie chcieli jej krzywdy, umywając zarazem ręce i nie rezygnując przy tym z niczego: "Zawsze się wydaje, że to, co trudne jest właśnie dobre, a tymczasem przecież dla niej samej nie zrobiliśmy nic. Dotąd właściwie w tym wszystkim wciąż tylko siebie mieliśmy na uwadze. (...) To na jej zniszczeniu wyrosło to, co jest między nami" (Zenon).

"Granica" uczy odpowiedzialności moralnej, a przede wszystkim konsekwencji postępowania, zgody z samym sobą i własnymi ideałami. Ich upadek to równoczesny upadek człowieka. Nałkowska w swej koncepcji moralności uchwyciła człowieka w kontekście społeczeństwa, dlatego też ocena moralna winna być poddana zabiegom sumienia i opinii otoczenia.

Oryginalny świat poezji Leśmiana

Bolesław Leśmian, jego właściwe nazwisko - Lesman, urodzony w 1877 roku lub rok, dwa lata później w Warszawie. Zmarł w 1937 roku również w tym mieście. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz, dramaturg, z zawodu rejent. Pochodził ze środowiska spolszczonej inteligencji żydowskiej.

Jego twórczość zaczęła się rozwijać w klimacie poezji i literatury Młodej Polski, z której poeta przejął główne tendencje, rozwinął je jednak na swój własny, niepowtarzalny sposób, tak że możemy mówić o odrębności jego poezji. Leśmian zetknął się również w ciągu swojego życia z literaturą dwudziestolecia międzywojennego. Także treści przez nią głoszone na swój sposób przekształcił. Filozofowie, którzy kształtowa li jego postawę to Nitzche i Bergson. Obaj głosili kult życia i siły to znaczy energii potrzebnej do tego życia. Bergson szczególną rolę w poznaniu świata przypisywał intuicji i popędowi życiowemu, negując skuteczność poznania świata za pomocą słów. Był panteistą, to znaczy utożsamiał Boga z przyrodą.

Na Leśmiana oddziaływał również kierunek filozoficzny zwany egzystencjonalizmem. Głosił on rozdarcie wewnętrzne człowieka wynikające z jego świadomości, która odbierała niedoskonałą rzeczywistość. Egzystencjonaliści uważali, że człowiek jest samotny, "skazany na wolność", która jest ryzykiem, nie daje oparcia, zatrważa człowieka tak, że w końcu tan neguje wszystko z wyjątkiem śmierci. Leśmian przetworzył te tendencje witalizmu i dekadentyzmu, a nawet katastrofizmu na język alegorycznej i symbolicznej poezji. Katastrofizm i witalizm jest wspólny wszystkim prądom literacko-filozoficznym Międzywojnia, bergsonizmu i egzystencjonalizmu, z jakimi zetknął się poeta w okresie Młodej Polski. Natomiast alegoryzacja poezji pochodzi z twórczości Młodej Polski. Stamtąd też zaczerpnął poeta ludowość.

Leśmian napisał cztery zbiory poezji polskojęzycznej: "Sad rozstajny", "Łąka", "Napój cienisty" i "Dziejba leśna", oraz wiersze rosyjskojęzyczne pod tytułem: "Pieśni Wasylisy Przemądrej". Wszystkie tendencje światopoglądowe poety, takie jak zachwyt nad naturą i wola niczym nie skrępowanego człowieka, prostota, ludowość oraz katastrofizm przeplatają się w jego zbiorach poetyckich. Ilustrują to różne cytaty z jego wierszy np. z cyklu "Nieznana podróż Sindbada Żeglarza". W tym cyklu występuje witalizm, pokora wobec piękna natury. Poeta pisze:

"Zesłałbym w pokorze na pierwszym lądzie z pierwszym oto płazem...

Klęknijmy kornie przed kwiatem, przed głazem.

I błogosławmy ... motylom, kwiatom i ptakom i pszczołom.

A ty mi wówczas błogosławiąc... szalej!

I maluczkością świata się oszołom!".

Korne uwielbienie natury doprowadza do szaleńczej ekstazy, w której natura pozwala, według słów poety "żyć na oślep nie wiedząc, że to się zwie życiem". Żyć bez żadnej refleksji nad przemijaniem, śmiercią, mimo że się wie o niej.

"I nie znając pokuty, modlitw, ni pogrzebu

Jak owoc co się paszczy żarłocznej spodziewa

Z łoskotem i łomotem w mrok śmierci spaść z drzewa".

Życiem dla bohatera lirycznego wierszy Leśmiana jest apoteoza natury, w którą ucieka człowiek przed Bogiem-Stwórcą, gdyż bóg jak pisze poeta:

"W kształt mnie ludzki rozżałobnił

A jam znów się upodobnił kwiatom".

W jednym z wierszy ukazuje nam poeta "Niepojętą zieloność", "Zieloną światłość". Ludziom

"zdawało się, że coś w niebie woła

Zielona światłość jarzyła dokoła

Ujrzeliśmy, że klęczymy

Nie wiedząc jak i kiedy zdjęci zapatrzeniem".

Naturze przysługują te atrybuty co - jak zauważa Jacek Trznadel - Boskiemu Dzieciątku w noc Bożego Narodzenia.

Częścią tej boskiej, szalonej natury są wątki erotyczne występujące bardzo często w wierszach Leśmiana, jak chociażby w cyklu "W malinowym chróśniaku". Natura pośredniczy w miłości ciała.

"Duszno było od malin któreś szepcząc rwała

A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,

Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni

Owoce przepojone wonią twego ciała

I stały się maliny narzędziem pieszczoty".

Pełen życiowych sił człowiek chce zakosztować wolnej woli - wolności. Żądza wolności powoduje u niego bunt przeciw Bogu, co wyraża poemat "Eliasz" nawiązujący do biblijnego proroka, który na wozie został porwany do Boga. Eliasz Leśmiana osiągnąwszy "Boga na wprost woła: "pość mię tam w bezbożyznę, puść na wolną wolę Niech czuję że zwyciężam, lub wiem, że wygasam".

Później poeta woła w tym wierszu: "Wszechświat skoczył się". Bytem najwyższym jest więc dla bohatera lirycznego owa "bezbożyna":

"W ten zmierzch ponadniebny,

gdzie już nie ma stworzenia i Bóg - niepotrzebny".

W tym najwyższym bycie nazwany "bezświatem Eliasz sam się unicestwia, by jeszcze przedtem

"stwierdzić jasnowidztwem ostatniego tchnienia

możliwość innej Jawy niż Jawa Istnienia !"

Bóg u Leśmiana w innych wierszach, jak na przykład "Przechodzień" jest utożsamiany ze złem, szatanem.

"Śmierć moja w jarach namiot rozpina

Zagrodę spalił wróg

Gdy przedostatnia bije godzina

Sny niszczy Bóg, sam Bóg !"

Zbawieniem staje się zwykły człowiek, który nie jest apostołem Boga (tak jak u chrześcijan), lecz odrębną, niezależną od niego istotą.

"A szedł przechodzie ...

I dłonie, i dłonie podał mi obie

I zbawił, i zbawił mnie"

Ta tęsknota człowieka do niczym nieskrępowanej wolnej woli, posuniętej aż do samounicestwienia wynika u poety z zachwytu nad pierwotną, żywiołową naturą człowieka, którą odnajdujemy również w "Balladach przepełnionych ludowością. W świecie wyobrażeń ludowych jest miejsce na zwycięstwo nad złem, dobrotliwą ironię, tragizm, makabrę i wyciszenie pełne radości. Przykładów mogą dostarczyć "Ballady".

Ballada "Dusiołek", gdzie poeta odwołuje się do wierze ludowych w duszące człowieka podczas snu zmory. Chłop z tego utworu, gdy właśnie spotkał się z taką zmorą i zwyciężył ją, mówi do Boga:

"Nie dość Ci żeś potworzył mnie, szkapę i wołka

Jeszcześ musiał takiego zmajstrować Dusiołka".

Tragiczno-makabryczny taniec, pełen lubieżności, Świdrygi i Midrygi, dwóch opojów z piękną dziewczyną opisuje ballada "Świdryga i Midryga". Ballada ta to jeden z nielicznych wierszy, gdzie koncepcja Boga i zaświatów zgadza się z chrześcijańskimi wyobrażeniami. Bóg do końca wierzy w dobroć dziewczyny i obiecuje jej szczęśliwy raj, gdzie się z nim złączy.

"Ty pójdziesz tą doliną gdzie ustaje łkanie

A ja pójdę górą na twe spotkania

Ty opatrzysz me rany

Ja twych pieszczot ciernie

I będziem odtąd w siebie wierzyli bezmiernie!"

Ten optymizm w wierszach Leśmiana jest krótkotrwały. Ustępuje miejsca przekonaniom sprzecznym z chrześcijańskimi. Poeta przedstawia Boga w zaświatach jako istotę dobrą, która nie jest w stanie zapewnić szczęścia człowiekowi, jak Urszuli Kochanowskiej, która mimo faktu, że ma z bożej łaski dom "kubek w kubek jak nasz Czarnoleski" nie jest szczęśliwa, bo nadaremno czeka na rodziców. Poeta również przedstawia Boga jako istotę, która nie jest wietrzna, "Znika w brzozie" /wiersz "Niewiara", czy wiersz "Betlejem", gdzie bohaterowi lirycznemu rozsypuje się w proch wizja stajenki betlejemskiej i nie ma komu złożyć hołdu, choć chciał to uczynić, jak Trzej królowie, Maria Magdalena nazywa go "śmiesznie spóźnionym". Znikła ostatnia nadzieja, bohater mówi: "Nie ma po co powracać". Również niemożność trafienia do Boga w zaświatach mamy ukazaną w wierszu "Po śmierci", a w wierszu "Jam nie Osjan" Bóg i wiara chrześcijańska okazują się tragiczną iluzją dla bohatera - poety. Osjan w zaświatach spotyka ducha pseudo-boga, który mówi:

"Jam - Nie Bóg

Maskę boga przywdziałem

I za Niego stworzyłem bezrozumne światy,

za niego umrę na Krzyżu...

Płacząc w próżnię uchodzę.

Nikt się nigdy nie dowie czym byłem dla siebie."

Oryginalność poezji Leśmiana polega więc na niezwykłej metaforyce i światopoglądzie, łączeniu bytu i nie-bytu, zła i dobra, zlewania ich w jedno. Odwrócenie hierarchii pojęć filozofii chrześcijańskiej. Zamiast Boga-Zbawiciela jest ukazana natura-zbawiciel i Zbawiciel-człowiek. Zamiast nieskończoności wszechświata jego skończoność. Zamiast niepojętości Boga niepojętość natury i niebytu. Zaświaty zamiast bytem pełnym szczęścia stają się najpierw bytem niedoskonałym, a potem nicością, która przeraża człowieka.

Do manifestacji takiej postawy tragicznego humanizmu, niewiary we wszystko z wyjątkiem śmierci, przy świadomości, że ta wiara w harmonię i Boga kiedyś istniała, skłania bohatera lirycznego świat współczesny, w którym każde zdarzenie według słów "Pejzażu współczesnego":

"Dzieje się we krwi pożywką podchmielonym czasie"

"Niebo jest bez przyszłości, a słowo nie spokrewnia się z pozasłownym trwaniem."

Ten świat bez sensu istnieje, choć nie powinien. "Tak nie można trwać, a nadal trwa się" i przeraża swoją tragedią, dlatego bohater liryczny ucieka w świat tęsknych marzeń o pięknie i miłości przedstawionej w wierszu "Dziewczyna". W tym wierszu bohater jest obserwatorem dwunastu braci, którzy "zbadali mur od marzeń strony" i usłyszeli że, "poza murem płakał głos dziewczęcy, głos zaprzepaszczony". Bracia stwierdzili, że płacz dziewczyny jest symbolem istnienia. Chcieli uwolnić ją spoza muru, czyli rozkruszyć go młotami. Dziewczyna jest metaforą tajemnicy istnienia, którą chcą zgłębić bracia. Gdy umarli, pracowały za nich ich cienie. Gdy cienie się rozprysły - jak mówi poeta - "pomarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera..." zaczęły pracować same młoty. Kiedy młoty skruszyły mur, okazało się że poza nim nic nie ma oprócz głosu.

Sny o dziewczynie były "kłamliwie jawne". Cudy marzeń okazały się zmarniałe w nicości". Znaczy to, że dążenia człowieka do całkowitego szczęścia, piękna, do zgłębienia tajemnicy istnienia są według poety daremne. Dziwi się on gorzko: "Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata? ". Świat idealny zawsze pozostanie dla bohatera lirycznego tylko w wierszach, marzeniach. Bohater liryczny przekonuje się, że ziszczenie marzeń, tęsknot, zgłębienie tajemnicy istnienia dla ludzi (których uosabiają kolejno bracia, ich cienie i młoty) okazuje się próżnią. Z takiego stanu rzeczy ludzie czasem drwią, czemu znowu gorzko dziwi się poeta, zwracając się do jednego z takich ludzi: "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie? "

Dramat Mrożka jako wyzwanie wobec tradycji

Sławomir Mrożek - urodzony w 1930 roku dramaturg, prozaik, satyryk i rysownik. Studiował architekturę i sztuki piękne w Krakowie. Pracował jako dziennikarz i satyryk, współpracował z "Przekrojem", teatrem "Bim Bom" w Gdańsku i krakowską "Piwnicą pod Baranami". W latach 1959-1963 mieszkał w Warszawie, a od 1963 roku przebywa za granicą, we Włoszech, Francji, a obecnie w Meksyku. Protestował publicznie przeciwko interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku i przeciwko wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Najważniejsze utwory to opowiadania: "Słoń", "Wesele w Atomicach", "Moniza Clavier" oraz dramaty "Śmierć porucznika" (1963), "Tango" (1964), "Emigranci" (1974). Mrożek jest mistrzem jednoaktówek, autorem cyklu rysunków "Polska w obrazach" (1957), "Przez okulary Sławomira Mrożka" (!968). Jest jednym z największych "szyderców" w polskiej literaturze.

W dziesięcioleciu 1958-68 Sławomir Mrożek był najpopularniejszym i najczęściej granym autorem. Poczucie absurdu łączy jego utwory z Awangardą Teatralną lat pięćdziesiątych. Awangarda ukazywała absurd kondycji ludzkiej, człowieka w pustce matafizycznej, daremnie czekającego na Godota, który nigdy się nie pojawi ("Czekając na Godota" Becketta). Natomiast Mrożek ukazuje absurd totalitarnego systemu, który jest wymierzony przeciwko jednostce i który brutalny terror usprawiedliwia "sprawiedliwością" i "koniecznością dziejową". Aby skompromitować system Mrożek tworzy paradoksalne sytuacje, z których wyprowadza logiczne wnioski. Tym sposobem absurd zostaje podniesiony do potęgi, budzi śmiech i przerażenie. Przykładem jest sztuka "Policja" nazwana przez J. Błońskiego "gwałtownie antystalinowską, antytotalitarną, antyreżimową".

Groteska Mrożka obnaża reguły systemu i fikcję parlamentaryzmu, społeczną obłudę, szczytne hasła wolności i sprawiedliwości, które maskują egoizm, cynizm i terror, jakim poddana jest jednostka, a wreszcie samooszustwa świadomości. Dramaty Mrożka biorą w obronę człowieka, który jest sam, bezbronny, wydany na pastwę innych, miażdżony przez urzędy i szkołę. Nie ma w nich psychologii, ludzie to marionetki, które odgrywają określone role i posługują się wytartym językiem propagandy. Sztuki Mrożka wymierzone są w dogmaty i stereotypy: polityczne, społeczne a także literackie (na przykład sztuka "Śmierć porucznika" - dramat o poruczniku Orsonie, którego bohaterską śmierć rozsławił poeta. Wbrew legendzie Orson nie zginął, ale przez poetę stracił dobre imię i narzeczoną). Dlatego właśnie Mrożek ma opinię jednego z największych "szyderców" we współczesnej literaturze.

Twórczość Mrożka wyrastała z doświadczeń obywatela PRL-u, ale była na tyle ogólna, że stwarzała sytuacje modelowe, że urastała do rangi powieści o ludzkim życiu i mechanizmach rządzących światem. Była nową propozycją, której atrakcyjność polegała na bezbłędnie prowadzonej linii napięcia i dowcipnych dialogach. Zasadą humoru Mrożka nie był bynajmniej absurd czysty, lecz doprowadzenie do absurdu sytuacji mających swe korzenie w rzeczywistości. Niewątpliwy racjonalizm Mrożka potwierdzają późniejsze jego sztuki: "Pieszo" (1988), "Ambasador" (1981), "Portret" (1987).

Racjonalizm ten nie ma, pomimo paradoksalnych często form, w jakich występuje, nic wspólnego ze współczesnym tzw. teatrem absurdu, z którym niekiedy mylnie Mrożka łączono. Metafora, groteska i fantastyka służą tu z reguły przekazywaniu treści myślowo uchwytnych, akcja zaś, dotycząca na ogół spraw jak najbardziej współczesnych i zahaczająca o problemy jak najbardziej aktualne, ma równocześnie szerszą, uniwersalną wymowę.

Właśnie uniwersalną problematykę podjął Mrożek w swej pierwszej sztuce pełnoaktowej pod tytułem "Tango". Tekst utworu sugeruje podwójny kryzys społeczno-obyczajowy: kryzys ideologii pokolenia dawnych "zbuntowanych" i "nowoczesnych" z początku XX wieku, a także kryzys ideologów pragnących nawrotu do tradycji, tęskniących za "formą", za "ideą", reprezentowanych przez Artura. Szydercze zwycięstwo Edka - podejrzanego, prymitywego osobnika ma niewątpliwie posmak katastroficzny: w miejsce rzeczników "nowej idei" przychodzi brutalna, bezmyślna siła. A świat antykultury, zdegradowany, śmieszno-groźny to domena groteski. "Tango" spełnia zatem reguły tragikomedii-groteskowej. Przenikający je komizm jest typu" śmiejemy się ze spraw, które poza rzeczywistością utworu traktujemy jako poważne i wzniosłe.

"Witkacy przyszedł za wcześnie, Gombrowicz jest obok, Mrożek pierwszy przyszedł w samą porę. Nie za wcześnie i nie za późno. I to na obu zegarach - polskim i zachodnim. Z Witkacego w "Tangu" jest salon, rewolwer, drań w salonie i trupy w salonie. Z Gombrowicza język i podstawowe opozycje filozoficzne i psychologiczne. Ale ma coś w sobie z Młodziakówny, Stomil jest po gombrowiczowsku nie zapięty. Z Witkacego wywodzi się przeświadczenie, że artysta jest papierkiem lakmusowym swego czasu. (...) Z Gombrowicza jest walka formy z nijakością, konwencji z rozmamłaniem. Gombrowiczowska jest absolutna niemożność, w którą zapada Artur. (...) Buffo Mrożka jest jednoznaczne. Jego serio jest o wiele trudniejsze do rozszyfrowania. Osobiście przypuszczam, że Mrożek widzi swój świat w perspektywie katastrofy. Ale ten katastrofizm jest inny niż u Witkacego. Jak zawsze u Mrożka - dwuznaczny i ironiczny."

Broniewski - poeta buntu i przeżyć osobistych

Władysław Broniewski - ten poeta-żołnierz, legionista Piłsudskiego, przeszedł po I wojnie światowej tę samą mniej więcej drogę co bohater "Przedwiośnia" Żeromskiego - Cezary Baryka. Stał się płomiennym bardem rewolucji, a w poczuciu solidarności z pokrzywdzonymi, rozczarowania Polską niepodległą - krajem społecznych kontrastów, zwrócił się w stronę ideologii komunistycznej. Wychowany na patriotycznej poezji epoki romantyzmu, był też typowym romantykiem z ducha: ulubiona jego figura poetycka to - jak u Żeromskiego - bohater walczący samotnie z otaczającym światem: Waryński, anarchista Bakunin czy tragiczny poeta francuski Artur Rimbaud. Choć było to nie w smak komunistom polskim, tolerowali go jednak ze względu na znaczenie jego liryki dla rozwoju idei rewolucyjnych. Sam poeta nigdy nie należał do KPP, nie był zbyt skłonny do partyjnej dyscypliny.

Nigdy nie zniknęła w nim dwoistość: współistnienie zapału rewolucjonisty i żarliwego, polskiego patriotyzmu oraz dumy żołnierskiej wyniesionej z legionów. Był żywym zaprzeczeniem wyobrażeń o komuniście - sowieckim agencie, stereotypie funkcjonującym w Polsce międzywojennej.

W kwietniu 1939 roku powstał słynny wiersz "Bagnet na broń" - patriotyczne wezwanie do walki ze zbliżającym się najazdem hitlerowskim. Tak płomiennych strof bojowych nie napisał wówczas żaden polski poeta. Nie wiedział jednak, że w tym samym czasie Stalin nawiązywał już nici współpracy z Rzeszą Niemiecką.

Po klęsce wrześniowej przebywający we Lwowie poeta napisał wiersz "Żołnierz polski" odnoszący się do wydarzeń wrześniowych, a równocześnie swoje lewicowe poglądy wyłożył w utworze "Syn podbitego narodu", gdzie pisał: "żeby z gruzów Warszawy rósł żelbetonem socjalizm", a "hejnał mariacki szumiał czerwonym sztandarem". Padło tam również wezwanie do Białorusi i Ukrainy, by dały na drogę poecie swój "sierp i młot niepodległy". Ta patriotyczna manifestacja skłoniła NKWD do aresztowania Broniewskiego. Poeta przesiedział w więzieniu sowieckim blisko dwa lata, on płomienny komunista, którego "burżuazyjna" Polska więziła tylko dwa miesiące (po zamknięciu "Miesięcznika Literackiego"). Część jego więziennych zapisków ukazała się w PRL-u dopiero po 56 roku (w tomiku "Wierszy zebranych" - "Listy z więzienia", "Zamieć"), a i tak większość z nich, ze względu na niecenzuralne wówczas treści nie mogła zostać wydrukowana w Polsce. Wydał je Instytut Literacki w Paryżu po śmierci Broniewskiego. W zbiorku znalazły się między innymi popularna w czasie okupacji "Droga", w której wymieniał autor Wilno i Lwów, a także "Tułacza armia", obraz gehenny polskich więźniów i zesłańców w ZSRR, kreślony już po wyjściu z armią gen. Andersa:

"Dobrze jest, że nas nie ma

tam, gdzie zima, Kołyma,

gdzie Workuty, Irkucki, Tobolski,

że przez Morze Kaspijskie

i przez piaski libijskie

wędrujemy prościutko do Polski."

Po wyjściu z więzienia wstąpił do armii polskiej i przebył z nią szlak z Uzbekistanu aż do Jerozolimy. Tam już jako pracownik czasopisma "Droga" spotkał się między innymi z Gustawem Herlingiem Grudzińskim, który poświęcił mu wkrótce potem szkic "Powrót Cezarego Baryki". U boku Polskiej Armii powstało kilka wierszy poświęconych żołnierzom-tułaczom: "Co mi tam troski", "Monte Cassino", "Wszystko nam jedno, żołnierzom". W wierszu "Homo sapiens" mowa jest o Katyniu ("grób smoleński").

Zatrzymywanie przez cenzurę wielu wierszy Broniewskiego deformowało jego obraz w świadomości czytelników. Wystarczyło jednak sięgnąć do części z tych utworów, które ukazały się w kraju, by odczytać chociażby wyjątkowo piękny manifest humanizmu, wiary w to, że tyrani przemijają ("Grób Tamerlana"). W wierszu "Do poezji" znalazła się strofa, w której poeta określił może najlapidarniej swoja ówczesną sytuację:

"Życie moje podobne lustru

w którym zły przegląda się los:

każde prawo i każdy ustrój

w całopalny rzuca mnie stos."

W tomiku "Drzewo rozpaczające" wyraża poeta swoją tęsknotę do kraju, niepokój o najbliższych. Żona, którą pozostawił w Polsce znalazła się w Oświęcimiu, a poeta otrzymał fałszywą informację o jej śmierci. W rzeczywistości Maria Zarębińska umarła kilka lat po wojnie w szwajcarskim uzdrowisku. Broniewski poświęcił jej szereg wierszy: "Do umarłej", "Opowiadania oświęcimskie", "Fiołek alpejski", "Obrączka".

Poeta łączył się również w swojej twórczości z losami prześladowanych Żydów. Powstały takie wiersze jak "Ballady i romanse", będący wyraźnym odwołaniem do twórczości Mickiewicza. Tu także, tak jak w "Romantyczności", przekroczone zostały granice poznania rozumowego. Poeta chce odbiorcy uświadomić bezmiar tragedii Narodu Żydowskiego poprzez odwołanie się do uczuć. Obraz obłąkanej żydowskiej dziewczynki zabitej przez hitlerowców i przywołanie słów "Słuchaj, dzieweczko!… Ona nie słucha…" nabiera szczególnej wymowy, sugeruje, że odpowiednikiem miłosnego dramatu Mickiewiczowskiego wiersza jest we współczesnej epoce dramat tragicznie spotęgowany, zbiorowy dramat śmierci.

W czasie wojny pojawiły się w twórczości Broniewskiego także wiersze o zdecydowanie lżejszej tonacji, szkicowe impresje, nie pozbawione lirycznego humoru, który jest to jednak jakby uśmiechem przez łzy. Ten styl otwartego, wciąż kontynuowanego notatnika lirycznego ("Drzewo rozpaczające"), będzie charakterystyczne dla jego powojennej twórczości, gdzie pewne zwroty, motywy, obrazy systematycznie powtarzają się.

Po wojnie poeta mimo swoich gorzkich doświadczeń w ZSRR zdecydował się na powrót do Polski. Z tego okresu pochodzą między innymi takie utwory jak: "Pięćdziesięciu" - hołd złożony bojownikom PPR straconym przez hitlerowców w 1942 roku; "Moja biblioteka" - spojrzenie na własną drogę rewolucyjną zawierające nawiązania do "Konrada Wallenroda". Są jednak również utwory stanowiące wezwanie do wzmożonej pracy lub opiewające obudowę kraju ("Zabrze", "Most Poniatowskiego"). Tu niestety dotarł powojenny Broniewski do granicy, której przekroczenie kładło cień na jego twórczość. Na siedemdziesiątą rocznicę urodzin Stalina napisał poemat "Słowo o Stalinie". Utwór przedrukowywany był aż do XX zjazdu KPZR, po którym nie tylko stracił na aktualności, ale stał się wręcz niecenzuralny. Było to wielkim ciosem dla twórcy, gdyż uważał swój poemat, nie bez racji, za udany artystycznie i pełen siły wyrazu, rodzaj syntezy epoki. Wkrótce też, mniej więcej od 1951 roku, od czasu ukazania się tomiku "Nadzieja" porzucił całkowicie tą tematykę.

Autor skierował się w stronę nurtu lirycznego, który można by określić jako "powrót do własnych źródeł", do tradycji. Taką syntezą wspomnień z dzieciństwa oraz wszystkiego co stanowiło wyraz uczuć patriotycznych, rozkochania w ojczystym pejzażu, sztuce, były dwa cykle wierszy: "Mazowsze" (1951) i niedokończony cykl "Wisła" będący szkicem scenariuszu do filmu, który planował poeta nakręcić wraz z córką.

Planów tych nie udało się zrealizować ze względu na dramatyczne wydarzenie w życiu poety - tragiczną śmierć córki Anki. Broniewski przeżył ją bardzo głęboko, a swoją boleść po stracie ukochanego dziecka wyraził w tomiku przejmujących liryków pod tytułem "Anka" (1956).

Ostatnie lata życia poety przynoszą w jego liryce tendencje do zastępowania zwartej, stroficznej budowy przez konstrukcje luźniejszego, rozbudowanego obrazu, z powtarzającymi się symbolicznymi motywami, strzaskana kolumna - symbol Warszawy. Poeta przywołuje obrazy symbolizujące jego pragnienie zespolenia się z ziemią ojczystą (stary płocki dąb, posąg Światowida utopiony w Wiśle). Poeta tworzy esencje czystego liryzmu, redukuje warstwę opisową, powraca do koncepcji romantycznych i tragicznych (wiersze "Cisza", "Ociemniały").

Władysław Broniewski zmarł 10 lutego 1962 roku. Wraz z nim odeszła definitywnie do grobu jedna z ongiś żywych i przejmujących tonacji liryki polskiej w wieku XX, tzw. Nurt liryki rewolucyjnej. Nikt nie reprezentował go piękniej od Broniewskiego. Ale też chyba nikt nie został równie gorzko ukarany przez los za swoją czystą, choć czasem naiwną, rewolucyjną wiarę.

. Siła i słabość człowieka w literaturze o wojnie i okupacji

Dzieje literatury polskiej w okresie II wojny światowej były ściśle związane z tragiczną sytuacja narodu będącego pod okupacją hitlerowską. Wojna wywarła niezatarte piętno na psychice każdego człowieka, który zmuszony był przejść przez to piekło. Pamięć o tym nie zginęła mimo upływu lat. Postarali się o to polscy pisarze i poeci, którzy uczestniczyli w tragicznych wydarzeniach zwanych "czasem apokalipsy społecznej". Najokrutniejszym doświadczeniem z tamtych dni były obozy koncentracyjne, milionowa martyrologia narodów, machina śmierci stworzona przez hitlerowców. Wydarzenia wojenno-obozowe znalazły swój oddźwięk między innymi w utworach Tadeusza Borowskiego, Zofii Nałkowskiej, Andrzeja Szczypiorskiego, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Ich osobiste przeżycia z tych lat wpłynęły na powstanie utworów o dniach wypełnionych oczekiwaniem na śmierć.

Borowski przeszedł piekło obozów koncentracyjnych, Nałkowska pracowała w Międzynarodowej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich, Grudziński był więźniem sowieckiego lagru, Szczypiorski obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Wszyscy oni zasmakowali gorzkiego chleba wojennych dni, poznali rozpacz i cierpienie. Znalazło to odzwierciedlenie w ich utworach, w których główne miejsce zajmuje przedstawienie ludzkich postaw.

Tadeusz Borowski

Autor w swoich opowiadaniach stara się zwrócić uwagą czytelnika na to, co w obozowej rzeczywistości strach i tchórzostwo mogą zrobić z człowiekiem. Te dwie cechy są u Borowskiego głównymi słabościami ludzi. Doprowadzają do degradacji moralnej, upadku człowieka, zatracenia wszelkich wartości. W ekstremalnej sytuacji, jaką z pewnością jest przebywanie w obozie, znikają cechy powszechnie uważane za humanitarne, nie ma tu współczucia, miłości. Jest tylko chęć przeżycia za wszelką cenę. Więźniowie przechodzą proces stopniowego obojętnienia wobec cierpienia i śmierci innych. Ciągle walczący o żywność, borykający się z chorobami i wycieńczeniem zatracają powoli ludzkie cechy. Nie są zdolni do litości, przyjaźni, miłości, czy chociażby poczucia solidarności. Wydawałoby się, że wspólna niewola, zagrożenie i niepewność, co przyniesie następny dzień, powinny zbliżać więźniów do siebie, rozwinąć w nich współczucie i przyjaźń. Jednak tak nie jest. Są to ludzie bezwzględni wobec innych. Potrafią spokojnie patrzeć, jak kapo znęca się nad współwięźniem i nie reagować na ten widok. Strach o samego siebie, strach przed karą paraliżuje wszelkie działania. On też sprawił, że bardzo szybko ludzie przyzwyczaili się do codziennego mordowania towarzyszy niedoli. Z czasem śmierć bliźniego przestała wywierać jakiekolwiek wrażenie. Godność człowieka nie istnieje, jest dla więźniów abstrakcją. Nikt nie kryje się z tym, że okradł współwięźnia, lub że życzy mu śmierci. Nikt też nie wstydzi się, że szuka jedzenia w śmietniku. W obozie nie ma także pojęcia dobra. Dobitnie ukazuje to scena, w której więźniowie nie potrafią współczuć idącym na śmierć kobietom, choć wiedzą co ich czeka. Inna scena przedstawia kobietę, która wyrzeka się własnego dziecka, aby tylko przeżyć i uratować się przed komorą gazową. Wszystko to sprawiły ekstremalne warunki, w jakich znaleźli się więźniowie. Zamknięci w obozach koncentracyjnych, skazani na zagładę, bądź przetrwanie kosztem drugiego człowieka. Dlatego nie było mowy o solidarności czy współczuciu. Uleganie emocjom równało się bowiem śmierci.

Borowski w swoich opowiadaniach pokazuje, że normy etyczne straciły rację bytu i zastąpione zostały nowym kodeksem opartym na negatywnych aspektach duszy ludzkiej: strachu i tchórzostwie, które gwarantowały choć w minimalnym stopniu szansę przeżycia.

Zarzucona Borowskiemu, że pokazywał w swych utworach całkowitą bierność i nie uwzględniał istniejącego oporu. Był to celowy zabieg, który miał na celu przedstawienie całej okrutnej prawdy o człowieku, do czego jest zdolny kiedy jest głodny i chce przetrwać. Borowski uważa, że największe słabości człowieka to strach i tchórzostwo, znalezienie innych pozostawia czytelnikowi.

Andrzej Szczypiorski

W swojej powieści pt. "Początek" nie ukazał rzeczywistości obozowej, ale na jej powstanie na pewno duży wpływ miał pobyt pisarza w obozie Sachsenhausen, gdzie musiał zrewidować wiele swoich poglądów i przewartościować opinie o ludziach. Autor uważał za największą słabość człowieka bierność, bo "w momencie, kiedy jesteśmy bierni, zło zaczyna działać samo przez się, aby dobro mogło dojść do głosu musimy być czynni, to wymaga ogromnego wysiłku, żeby dobrem ocalić naszą człowieczą dobroć". Autor twierdzi również, że " nie wiedzieliśmy, kim jesteśmy i dopiero faszyzm, dopiero wojna otworzyła nam oczy, pokazała co tkwi w naturze człowieka". Największą dla Szczypiorskiego siłą i zaletą człowieka jest czyn i działanie. Bohaterowie bez względu na status społeczny działają i w większości są to działania pozytywne, i tak na przykład sędzia Romnicki organizuje ucieczkę z getta Joasi Fichtelbaum, łoży na jej utrzymanie. Po tym czynie "żyje bardziej niż kiedykolwiek przedtem".

Siostra Weronika organizuje pomoc dla rannych i bezdomnych, opiekuje się, mimo początkowych oporów, żydowskimi dziećmi. Chcąc je ratować od śmierci chrzci je, wdraża do wiary chrześcijańskiej, uczy znaku krzyża, pacierza.

Kolejarz Filipek pomaga w uratowaniu Irmy Seidenmam z Gestapo, dzięki znajomości z Niemcem Johanem Millerem.

Wiktor Suchowiak, zawodowy bandyta, rabuś, jest jednocześnie postacią wzbudzającą ogromną sympatię czytelnika. Kiedy Żydzi zaczynają szukać możliwości ucieczki z getta, przemyca ich do aryjskiej części miasta. I mimo, że czyni to za opłatą, to jednak spełnia szlachetny uczynek, ratując od śmierci wiele istnień ludzkich. Bohaterowie Szczypiorskiego pod wpływem wojny zmienili się, ujawniły się ich prawdziwe oblicza. Obudziła się w nich chęć pomocy, chęć działania dla dobra innych. To działanie właśnie było w latach okupacji wielką siła. To ono nadawało sens ich życiu, pozwalało aby życie to było pełniejsze, bardziej wartościowe.

Zofia Nałkowska

Autorka zbioru opowiadań pod tytułem "Medaliony". Mieszkając w czasie okupacji w Warszawie była świadkiem powstania w getcie i powstania w 1944 roku. Widziała okrucieństwo Hitlerowców. Pracując zaś w Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich miała okazję poznać wiele ludzkich tragedii, których przyczyną byli zbrodniarze niemieccy.

"Medaliony" to zbiór, który ukazuje losy ludności skazanej na terror i cierpienie. Obejmuje osiem opowiadań, a właściwie wstrząsających relacji o okupacyjnej rzeczywistości. Autorka niczego nie koloryzuje, nie ocenia, przedstawia tylko fakty. Jest to celowy zabieg, aby wywrzeć na odbiorcy jeszcze większe wrażenie i uzmysłowić mu cały ogrom okrucieństwa, jakiego dopuścili się okupanci. W jednym ze swoich opowiadań Nałkowska przedstawia przestępczy proceder, jakiego dopuszczali się Niemcy, mianowicie produkowali mydło z tłuszczu ludzkiego. Bohater tego utworu mówił o tym w sposób całkowicie obojętny, spokojny, pozbawiony emocji, tok jakby była to rzecz najnormalniejsza w świecie.

W pozostałych opowiadaniach autorka koncentruje się na sytuacji więźniów obozów. Pisarka pokazuje jak pod wpływem strachu przed śmiercią zanikają wszelkie wartości, ludzie "lądują" na samym dnie upodlenia. Szczególnym opowiadaniem jest utwór "Dorośli i dzieci w Oświęcimiu". Nałkowska w niezwykle dramatyczny sposób przedstawia panujące warunki. Personel obozowy to bezwzględni ludzie pozbawieni wszelkich humanitarnych uczuć, potrafiący zabijać dla zabawy. Szczególnie okrutnie traktowane były dzieci, z których większość szła do gazu, reszta, której udało się przeżyć selekcję, zmuszona była do nieludzko ciężkiej pracy. Obcowanie z okrucieństwem i nieszczęściami ludzkimi powodowały, że dzieci zatracały uczucia i człowieczeństwo, a stawały się reagującymi instynktownie na otaczający świat zwierzątkami.

Problem degradacji człowieka podejmuje opowiadanie "Przy torze kolejowym". Ukazuje ono uciekających z transportu ludzi. Mężczyzna został zastrzelony, kobieta ciężko raniona w kolano. Leżała całymi godzinami przy torze kolejowym, czekając, aż ktoś jej pomoże. Przechodzili tamtędy ludzie, ale nikt nie podał jej pomocnej ręki, gdyż bał się kary, jaka mogła go za to spotkać. Kiedy zjawili się dwaj policjanci, poprosiła, żeby skrócili jej mękę i zastrzelili ją. Odmówili. Gdy zjawili się po raz drugi kobieta ponowiła prośbę, aż w końcu pewien młody człowiek poprosił o pistolet i zastrzelił ją. Jej ciało leżało jeszcze całą dobę, gdyż wszyscy bali się je pochować. Ci, którzy widzieli sytuację Żydówki, nie mogli dla niej nic zrobić. Paraliżował ich strach, który był silniejszy niż współczucie czy litość.

Nałkowska głównie skupiła swą uwagę na strachu i na tym, co robi on z ludźmi. Pokazuje jak pozbawia on wszelkich humanitarnych uczuć, pozbawia człowieka godności. Towarzyszył mu każdego dnia i był główną słabością w okresie wojny i okupacji.

Gustaw Herling-Grudziński

W swoich wspomnieniach pod tytułem "Inny świat" pokazał świat sowieckiego obozu pracy. Mottem tej powieści stały się słowa Dostojewskiego z utworu pod tytułem "Zapiski z martwego domu": "Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego nie podobny, tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy, tu trwał martwy za życia dom, a w nim życie jak nigdzie i ludzie niezwykli. Ten oto zakątek zamierzam tu opisać".

Martwy dom wymieniony w motcie to oczywiście to Rosja, zaś "inny świat" to świat beznadziejności i braku litości, życie w pancerzu obojętności w świecie odwróconych wartości moralnych. W takim to właśnie świecie znalazł się Gustaw Herling-Grudzinski.

Metody jaki stosowali komuniści nie różniły się specjalnie od metod hitlerowskich. Więźniowie traktowani byli okrutnie. Panował straszliwy głód, który dziesiątkował ludzi. Musieli oni pracować ponad siły, co w trudnych warunkach klimatycznych często doprowadzało do śmierci. Sowieci nie mieli jedynie krematoriów, więźniowie stanowili bowiem cenną, bo tanią siłę roboczą. Przeżycie takich warunków było rzeczą niezwykle trudną. Podobnie jak w obozie koncentracyjnym tak i tu ludzie zatracali wartości moralne, obojętnieli na otaczające ich zło, przyzwyczajali się do "innego świata", w którym przyszło im żyć. Działo się tak jak pisał Dostojewski: "Człowiek to istota, która do wszystkiego się przyzwyczaja i sądzę, że to najtrafniejsze określenie człowieka".

Z dystansem i należytą powagą pisze Grudziński o "prawach" życia obozowego, takich jak obojętność na cierpienie i chorobę drugiego, brak reakcji na nieludzkie wydarzenia rozgrywające się na oczach więźniów. Do tych praw należą jeszcze: przestrzeganie zasady nienarażania się, znikanie z oczu innym, roztapianie się w masie ludzkiej, zakazywanie sobie głośnego myślenia o tym, co się myśli, niewyrażanie jakichkolwiek opinii, związanie się z własna pryczą jako swoim azylem i bezpieczeństwem. Znamienną cechą jest spokój w relacjonowaniu zachowań przeczących człowieczeństwu. Zdrowi więźniowie nie pomagają chorym, widzący nie podają ręki tym, którzy cierpią na kurzą ślepotę.

W sposób chłodny i zobiektywizowany Grudziński pisze o tym, jak w obozie nie wolno zawierzać nadziei, nie wolno marzyć o zwolnieniu, bo zwykło to kończyć się rozczarowaniem: dodaniem lat, przedłużeniem wyroku w ostatniej chwili, tak jak stało się to w wypadku Ponomarienki, starego kolejarza z Kijowa. Przesiedziawszy w obozie 15 lat z radością wciąż mówił o nadchodzącym zwolnieniu. W dniu ukończenia wyroku dowiedział się, że wyrok przedłużono mu bezterminowo. Stary bolszewik wrócił do baraku blady, położył się na swojej pryczy i umarł na atak serca.

Warunki obozowe doprowadzały do zobojętnienia i wzajemnej nienawiści. Twardniały serca, nie reagowały ludzkie dusze, odstępując po miesiącach i latach pobytu w obozie od uznawanych zasad moralnych, takich jak miłość bliźniego. Skorupa zobojętnienia pękała i tajała przed zbliżającymi się świętami.

Szansę przetrwania mieli ci, którzy potrafili narzucić sobie dyscyplinę myślenia o przeszłości i rzadkiego jej wspominania. Aby przeżyć należało jak najszybciej zapomnieć o litości, bo każdy więzień uważał, że potrzebuje jej bardziej niż inny. Wyczerpująca praca łamała ludzi i poniżała ich do tego stopnia, że nie było rzeczy, której by nie zrobili dla zdobycia dodatkowego kawałka chleba.

Jedyną siła więźniów sowieckiego lagru była nadzieja. Nadzieja, która niejednokrotnie przynosiła rozczarowanie, ból, zwątpienie, gdy to, o czym się marzyło, spełzło na niczym. Jednak więźniowie trwali w niej, ona dawała im siłę do dalszego życia, a właściwie do dalszej wegetacji. Z nadzieją czekali na kolejne widzenie z rodziną, które było chwilowym wyzwoleniem się z rygoru obozowego. Odbywało się ono w "domu swidanij". Dom ten jedną częścią przylegał do obozu, a drugą do wolnej ziemi. "Tak więc - objaśnia pisarz - można śmiało powiedzieć, że dom, w którym więźniowie spotykali się po latach ze swoimi najbliższymi, znajdował się na pograniczu wolności i niewoli, przestąpiwszy próg przepierzenia, wygolony, wymyty, i odświętnie ubrany katorżnik wpadał prosto w ramiona, wyciągnięte ku niemu z wolności".

Kolejnym azylem dla więźniów był szpital, do którego każdy chciał dostać się za wszelką cenę, aby tam odpocząć, aby ratować resztki człowieczeństwa. Dlatego też nie stroniono od samookaleczenia, aby tylko dostać się tam.

Niektórzy więźniowie trwali w obozie dzięki nadziei na ucieczkę, tak jak Fin Rust Karinen. Przyjechał on nielegalnie do Rosji. W czasie czystki po zabójstwie Kirowa, aresztowano go pod zarzutem dostarczenia zamachowcom tajnych instrukcji. Podjął on próbę ucieczki, kiedy wybuchła wojna radziecko-fińska. Okazało się jednak, że siedem dni błądził po okolicy, wreszcie dotarł do wsi oddalonej zaledwie 15 kilometrów od obozu w Jercewie, dokąd chłopi natychmiast go odstawili. Kiedy po latach narrator spotkał Karinena w wojsku na froncie irackim, ten wyznał, że właśnie nadzieja ucieczki pozwoliła mu przetrwać obóz.

110. Omów najbliższe Ci wiersze Zbigniewa Herberta

Zbigniew Herbert urodził się w 1924 roku. Jest uważany za najwybitniejszego współczesnego twórcę. Należy do pokolenia Kolumbów. Jego debiut literacki miał miejsce w 55 numerze "Życia literackiego" w 1955 roku, co wiąże go z pokoleniem współczesności (debiutującym w 56 roku). Herbert jest starszy od pokolenia współczesności i dlatego krytycy nazywają jego debiut spóźnionym. Nie uległ on polityce socrealizmu, tworzył pod koniec tej epoki, kiedy Gomółka dochodzi do władzy. Dlatego też wiersze z tego okresu opublikował później. Jego twórczość ma wyraźnie intelektualny charakter, autor snuje rozważania filozoficzne, historyczne i moralne. Rozmiłowanie poety w wielkich tradycjach kultury europejskiej, a zwłaszcza kultury starożytnej, wymaga od czytelnika pewnego zasobu wiedzy oraz dyscypliny myśli i wyobraźni. Poeta podejmuje i rozwija utrwalone w tradycji watki literackie i kulturowe. Recepcje herbertowskie sprawiają, iż dialog z czytelnikiem rozpoczyna się od pewnego poziomu zaawansowania.

"Tren Fortynbrasa". Tematem utworu jest dramat Szekspira. Autor odwołuje się do "Hamleta", lecz nie do głównego wątku utworu. Jego akcja zaczyna się w momencie, gdy kończy się dramat. Postacią główna jest Fortynbras, będący szekspirowska postacią epizodyczną, którą Herbert wydobywa z cienia. Jest to bratanek króla norweskiego pragnący odzyskać utracone przez ojca na rzecz Danii ziemie. Herbert dokonuje reinterpretacji tej postaci, stawia ją w centrum wiersza. Dla Szekspira tragedia kończy się w momencie śmierci Hamleta. według Herberta postać Fortynbrasa stwarza możliwość nowej akcji.

Utwór ma charakter monologu Fortynbrasa, którego adresatem jest nieżyjący Hamlet. Forma gatunkowa określona w tytule, tren, nie zgadza się w konfrontacji z treścią - nie wyraża smutku, nie opiewa wielkości czynów zmarłego, nie zawiera pocieszenia. Herbert już w pierwszym wersie zapowiada, iż będzie to rozmowa "jak mężczyzna z mężczyzną" - rozrachunkowa. W ten sposób sam Fortynbras sugeruje dialogowość utworu. Hamlet milczy, jednak dwugłosowość polega na przywołaniu Hamletowskich kwestii. Pojawiają się dwa ciągi wypowiedzi: Hamleta i Fortynbrasa.

W utworze pojawia się portret Hamleta w oczach podmiotu lirycznego: "Wierzyłeś w kryształowe pojęcia", "Nie byłeś do życia", jego dłonie - "leżą na kamieniu jak strącone gwiazdy"; "nogi rycerza w miękkich pantoflach" - wszystko to sugeruje słabość, brak przystosowania do życia, marzycielstwo, wątpliwości, idealizm. Nie był człowiekiem czynu. Fortynbras - władca, żołnierz, człowiek czynu realizowanego bezwzględnie traktuje pogrzeb Hamleta jako swoje manewry przed objęciem władzy:

"Pogrzeb mieć będziesz żołnierski,

chociaż nie byłeś żołnierzem (...)

to będą moje manewry przed objęciem władzy"

Tematem tego wiersza są dwie przeciwstawne postawy:

"Ani nam witać się, ani żegnać,

żyjemy na archipelagach";

Idealisty, humanisty, człowieka czynu posiadającego władzę, bezwzględnego Herbert nie ocenia. Brak jest w utworze bezpośredniego głosu autora. Jedynie słowa:

"Dziś w nocy urodzi się gwiazda Hamlet (...)

To co po mnie zostanie nie będzie przedmiotem tragedii" zawierają jakąś opinię, wyrażają bliskość ludziom postawy Hamleta. Fortynbras jest przyziemny.

Poeta posługuje się wierszem wolnym, co jest charakterystyczne dla współczesnej poezji. Brak znaków interpunkcyjnych, granica między zdaniami zaciera się.

"Powrót Prokonsula". Autor odwołuje się do antyku, podmiotem mówiącym jest były konsul - namiestnik prowincji. Mówi on o decyzji powrotu na dwór cesarza, będącej efektem dramatycznego wyboru - musi podporządkować się panującym na dworze układom. Prokonsul żyje na prowincji bezpiecznie spokojnie, dostatnio. Wraca, ponieważ "wszystko tu nie moje", czuje się wyobcowany. Ma świadomość, że powrót do ojczyzny, Rzymu, wiąże się z wejściem do świata, gdzie panuje strach i zdrada - przymusem powściągnięcia pogardy i opanowania strachu. Mimo to wraca. Wiersz ten można łączyć z biografią Herberta, który kilka lat spędził w Anglii i stanął przed dylematem: zostać czy powrócić.

"Powrót pana Cogito". Podobnie mowa jest o powrocie połączonym z wyborem wierności wartościom patriotycznym i jego konsekwencjami. Powrót do ojczyzny wyraża ową wierność, która dla Herberta moralisty jest najważniejsza. Dramatyczny wybór jest też wyzwaniem rzuconym "podszeptom lęku". Wraca z lepszego świata, lecz tam wszystko jest mu obce.

"Dlaczego klasycy". Pierwsza część wiersza opowiada epizod z wojny peloponeskiej. Kolonia ateńska zostaje zdobyta Tycydydes spóźnił się z odsieczą, za co został skazany na wygnanie. Bohaterowie drugiej części wiersza - "generałowie ostatnich wojen" skomlą na kolanach przed potomnością za poniesiona klęskę. Usprawiedliwiają się nie własna nieudolnością, a podkreślają swe bohaterstwo. Winą obciążają podwładnych i niesprzyjające okoliczności. Są oni przeciwstawieni Tucytydesowi, który podaje tylko fakty, a ich ocenę pozostawia potomnym. Nie próbuje bronić swego autorytetu, jest to postawa pełna godności.

Treścią trzeciej części jest sztuka. Z wielkiej historii antyczne ocalały tylko fragmenty i te pozostałości wspaniałej kultury świadczą o jej wielkości, na podstawie fragmentów budujemy kulturę antyku. jeżeli przedmiotem sztuki będzie dzban rozbity, to właśnie po nas zostanie. Wynika stąd nakaz etyczny - "To są świadectwa naszych czasów, naszej wielkości i małości.

"Do Ryszarda Krynickiego list" - czołowego przedstawiciela nowej fali. Utwór ma charakter rozmowy dwóch poetów o poezji. Przekonani są, że czas - korektor wieczny - jest bezlitosny. Poeta świadomy jest, że po "wieku szalonym" pozostanie niewiele - jedynie "kilku szamanów", znających "sekret zaklinania słów". Poeta pyta, czy można poezję zniżać do mów z trybun, z gazet, sprzeciwia się przystosowaniu sztuki do funkcji utylitarnej, propagandzie, celom politycznym. Jednak z drugiej strony pyta się, czy poezja ma ocalać piękno? - "Ja tego nie wiem". Wiersz zawiera pytania o sens poezji.

"Apollo i Marsjasz". Herbert nawiązuje do mitu o pojedynku Marsjasza z Apollem. Marsjasz wyzwał Apolla na pojedynek na grę na flecie. Apollo - zwycięzca, obdarł przeciwnika ze skóry i przywiązał do drzewa. I tu rozpoczyna się akcja wiersza. Mówi on o krzyku Marsjasza, wyrażającym ból i całe jego wnętrze. Apollo, określany jako bóg o "nerwach z tworzyw sztucznych", odnosi się od Marsjasza z obrzydzeniem. Utwór opowiada o dwóch nurtach sztuki: Marsjasza - sztuka pełna ekspresji, cierpienia, udręki - "bebechowatość"; Apolla - sztuka klasyczna, wyrażająca piękno i spokój.

Proza Nałkowskiej i Borowskiego wobec doświadczeń "epoki pieców"

Zbiór "Medaliony" składa się z siedmiu opowiadań. Mieszczą się one w zakresie literatury faktu, ponieważ najczęściej używaną formą są relacje naocznych świadków pewnych wydarzeń. Relacje przybierają charakter niemal wywiadów. Rozmówcami autorki są ofiary obozów i więzień hitlerowskich ("Dno", "Wiza", "Człowiek jest mocny", "Kobieta cmentarna"). Wyjątkiem jest pierwsze opowiadanie "Profesor Spanner", stanowiące literacki reportaż oparty na wizji lokalnej pewnego śledztwa (Nałkowska zasiadała w głównej komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich), oraz ostatnie "Dzieci i dorośli w Oświęcimiu", które jest wstrząsającym dokumentem zbrodni ludobójstwa dokonywanego na dzieciach w Oświęcimiu.

Nałkowska świadomie używa języka prozy behawiorystycznej. Zrezygnowała niemal całkowicie z obróbki literackiej wypowiedzi różnych osób, swe utwory pozbawiła autorskiego komentarza, zredukowała do minimum rolę narratora nadrzędnego. Brak jest również tzw. komentarza psychologicznego, analizy przeżyć wewnętrznych bohatera. Jedyną ingerencją w świat przedstawiony jest selektywny dobór zamieszczonych faktów, a także opis wydarzeń prowadzący do sugestywnej pointy. Np. w opowiadaniu "Profesor Spanner" nie ma ani jednego słowa potępienia działalności niemieckiego naukowca, ani jego polskich pomocników. Ocenę pozostawiono czytelnikowi.

"Medaliony" są także głęboką refleksją nad człowiekiem ulegającym chwytliwej propagandzie. Ideologia hitlerowska bowiem nie tylko mami wykształconych kulturalnych ludzi, ale nawet poraża moralnie swoje ofiary. Bohaterka "Kobiety cmentarnej" z jednej strony lituje się ofiarami likwidacji getta żydowskiego, z drugiej jednak widzi konieczność tej działalności, dając tym dowód podatności na demagogiczną propagandę. Obawia się, że nie uśmierceni Żydzi zaczną mordować Polaków.

Nałkowska obnaża przy tym przyczyny rezygnacji, cynizmu, zgody na istniejącą sytuację i rytuały obozowe. Ich motorem jest strach i rozpaczliwa chęć przeżycia.

Autorka mówiąc, że rzeczywistość jest do wytrzymania, gdyż nie cała dana jest w doświadczeniu, wierzy optymistycznie, że spisane przez nią relację pozwolą uniknąć ponownie losu, "jaki ludzie ludziom zgotowali".

Obozowe opowiadania Tadeusza Borowskiego również ukazują życie i zachowanie więźniów (są napisane techniką behawiorystyczną) i stają się oskarżeniem hitlerowskiego systemu masowej zagłady. Jednak Borowski pisze o obozach w sposób inny niż wszyscy inni przed nim. Odwaga jego polega na niezwykłym koncepcie, który zastosował. Czyni narratorem Tadka - obozowego cwaniaka (postać ta bywa niesłusznie utożsamiana z autorem, ponieważ nadał mu w celu urealnienia pewne rysy autobiograficzne - student UW, młody poeta, narzeczony Marii), który prezentuje obozową hierarchię wartości będącą przeciwieństwem tej do której przywykliśmy na co dzień. Najwyższym dobrem jest życie i przetrwaniu podporządkowane jest wszystko. Nie ma miejsca na litość czy współczucie dla słabszych i mniej zaradnych więźniów. W ujęciu Borowskiego obóz koncentracyjny jest miejscem do którego można się przyzwyczaić, nauczyć się sobie radzić tak, aby przetrwać - zwłaszcza jeśli się jest więźniem z jakiegoś powodu uprzywilejowanym, jak np. bohater w "Dniu na Harmanzach", "Śmierci powstańca". Obok skrajnych przypadków zezwierzęcenia, autor pokazuje najczęściej przeciętnego więźnia. Nie buntuje się nie tylko czynnie (co było równoznaczne ze śmiercią), ale nawet w myślach. Bo przecież o ile w opowiadaniach innych autorów dostrzec można "chęć obrony przed złem", o tyle Borowski nie przeciwstawia mu się. Więźniowie np. grają w piłkę wiedząc, że właśnie za ich plecami ginie trzy tysiące ludzi ("Ludzie, którzy szli"); kolejne transporty traktuję jedynie jako okazję do zaopatrzenia się w żywność czy ubranie ("Proszę państwa do gazu"); nie reaguję na krzyki wiezionych do gazu kobiet. Nie można ich jednak potępiać wobec tych faktów, ponieważ zupełnie inne kryteria oceny należy mieć w warunkach obozowych, gdzie jest nędznie, "głodno" i bezustannie zagraża śmierć. Uczynienie człowieka skrajnym egoistą, zniszczenie więzi międzyludzkich, uczucia przyjaźni, miłość, życzliwości, solidarność - to najostrzejsze zarzuty stawiane systemowi zagłady.

Normalne ludzkie uczucia wprowadza niekiedy do obozu nowy, "niezlagrowany" więzień ("U nas w Auchswitz"). Patrzy on chwilowo z perspektywy tradycyjnej hierarchii wartości i dlatego obóz przywodzi mu na myśl Apokalipsę. Nie wyrobił sobie jeszcze "trzeźwego" spojrzenia "zlagrowanego" wyjadacza.

Opowiadania Borowskiego posiadają głęboko pesymistyczny wydźwięk, polegający na ukazaniu kruchości, absolutnych wydawało by się, wartości w warunkach ekstremalnych. Człowiek jest gotów poświęcić wszystkie zasady moralne, światopoglądowe, w imię ocalenia. Według autora nikt nie może wyjść z obozu "czysty". To co zobaczył i czego dotknął, nie pozwoli mu żyć spokojnie. Sam fakt bycia w obozie, nawet starając się nie tworzyć jego koszmaru, stanowi "winę". Jednocześnie uniknięcie śmierci nie jest równoznaczne z ocaleniem. Może świadczyć o tym samobójcza śmierć autora w 1951 roku.

Tragedia młodych w poezji Krzysztof Kamil Baczyńskiego i Tadeusza Gajcego

Wybuch II wojny światowej zmienił sytuację polskiej kultury i literatury. Zlikwidowane zostały wszelkie instytucje życia artystycznego, a środowisko pisarzy uległo rozproszeniu. Literatura rozwijała się nadal w konspiracyjnych podziemnych warunkach i poza granicami polski. Szczególny wyraz artystyczny uzyskała twórczość pokolenia początku lat dwudziestych, nazwanego od powieści R.Bratnego pokoleniem "Kolumbów". Była to twórczość ludzi młodych, ledwie dorosłych, których życie odarło z marzeń, kazało przedwcześnie dojrzewać i umierać. Jej przedstawicielami byli między innymi Krzysztof Kamil Baczyński i Tadeusz Gajcy.

K.K. Baczyński, pseudonim Jan Bugaj, urodził się w 1921 roku w Warszawie w inteligenckiej rodzinie. W 1939 ukończył liceum imienia Stefana Batorego. Twórczość rozpoczął już jako uczeń. Związany był ze środowiskiem młodzieży lewicowej. Zbliżył się do ugrupowań socjalistycznych. Uczestniczył w tajnych kompletach polonistycznych, był członkiem batalionu AK "Zośka". Zginął 4 sierpnia 1944 roku w Powstaniu Warszawskim.

Twórczość Baczyńskiego przypada głównie na lata okupacji. Był ceniony w kręgach literackiego podziemia. W jego dorobku, w dojrzałej artystycznie formie, wyraziły się przeżycia typowe dla generacji poety: zrozumienie chwili połączone z patriotycznym nakazem walki z najeźdźcą, przeczucia i obawy katastroficzne. Wychowano go na ideałach humanizmu, a życie kazało mu nienawidzić i zabijać. Stało się to jego wielką tragedią. Z tego też powodu jego poezja dotycząca wojny jest poezją o klęsce moralnej człowieka. Jego pokolenie jest pokoleniem wojny, wychowanym bez miłości aby móc zabijać. Wielokrotnie w utworach Baczyńskiego przejawiają się dwa światy: świat piękna - kwiaty, gołębie, świat wojny - trupy, trupom wyłupione oczy. Baczyński pisze, że historia jest zła, ale nie wolno od niej uciekać, ponieważ jest to nakaz patriotyzmu.

Obrazem martyrologii społeczeństwa polskiego jest poemat epicki osnuty wokół tragedii rodzinnej pt. "Wigilia". Rodzina jako najmniejsza komórka społeczna symbolizuje społeczeństwo polskie. Nie jest to jedyny utwór poświęcony rodzinie, w której życie wkracza wojna, a wraz z nią cierpienie, ofiary, służba dla kraju i niemal zawsze śmierć. W "Wigilii" zabiera wszystkich: starą matkę, jej syna, synową, ich dzieci. Giną wszyscy nie zostaje nikt, kto mógłby świadczyć o zbrodni. W innych utworach niekiedy śmierć kogoś omija.

Tragedię człowieka rozdartego wewnętrznie, o rozszczepionej osobowości zawiera utwór "Spojrzenie". Jedno "ja" jest proste i uczciwe. Drugie to to, które czuje nienawiść, może zabić. Trzecie zaś jest przekonane, że zginie, ale jego śmierć jest nadaremna. Na tym polega jego dramat moralny.

Wiersz "Mazowsze" jest przykładem poezji patriotycznej. Wyrażone są w nim motywy związane z historią walk o niepodległość. Jest to skrót dziejów 1830-1944. Pejzaż mazowiecki w dobie rozbiorów był symbolem przetrwania, umacniał ducha niezależności i swobody. Wiersz "Mazowsze" zdradza ogromny sentyment do ziemi zroszonej krwią pokoleń:

"Mazowsze. Piasek, Wisła i las

Mazowsze moje."

Utwór nawiązuje do znaczących epizodów historii Polski. Są one bezustanną walką o prawo do suwerennego bytu. Wreszcie następuje fragment współczesny Baczyńskiemu:

"A potem kraju runęło niebo.

Tłumy obdarte z serca i ciała,

i dymił ogniem każdy kęs chleba,

i śmierć się stała."

Sugestywność obrazów potęguje wymiar katastrofy. Masowość zagłady pozbawia śmierć aureoli bohaterstwa, czyni ją beznadziejną. Ostatni fragment ma wymowę katastroficzną, jak wiele innych wierszy Baczyńskiego. Do nadziei wkrada się niewiara i zwątpienie co do, dalszych losów. Baczyński wskazuje, że ostatnie wydarzenia są częścią powtarzającego się cyklu historii i także te najświeższe "przysypie piasek":

"Wisło, przepłyniesz

szorstkim swym suknem po płaszczu plemion."

Ziemię użyźni nowa krew, z poległych żołnierzy wyrosną nowi mściciele:

"Piasku, to tobie szeptali leżąc,

wracając w ciebie krwi nicią wąską,

dzieci, kobiety, chłopi, żołnierze.

Polski, odezwij się Polsko."

Cała poezja Baczyńskiego była terenem walki o wybór między słowem a czynem. Czuł, że jego powinnością jest tworzyć, ale jednocześnie wiedział, że musi uczestniczyć fizycznie w biegu historii.

Wiersz pt. "Z lasu" jest fragmentem dyskusji poety z samym sobą, niepewnym słuszności obranej drogi. Myśl przewodnia utworu wyraża się w przekonaniu, że walka, w której uczestniczą młodzi chłopcy-żołnierze, jest epizodem nie mającym większego znaczenia dla przyszłości, że oni giną nie pozostawiając po sobie śladów, skazani na zapomnienie:

"Las nocą rośnie. Otchłań otwiera

usta ogromne, chłonie i ssie (...)

Przeszli, przepadli; dym tylko dusi

i krzyk wysoki we mgle, we mgle."

Są to motywy powracające w utworach Baczyńskiego, które określane są mianem katastrofizmu generacyjnego. Ten sam motyw występuje w wierszu "Pokolenie":

"(...) nie wiedząc czy my karty Iliady

rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie, czy nam postawią, z litości chociaż,

nad grobem krzyż."

Przekonanie Baczyńskiego, że bieg wydarzeń jest nieodwracalny, że to, iż ci "smukli żołnierze" o dziecięcych twarzach muszą zginąć, gdyż takie są wyroki historii jest ironią dziejów, że ginie to co stworzone jest do życia, że rodzice przeżywają dzieci:

"(...) to tak jak dziecko kiedy umiera

i tak jak ojciec, który żyć musi."

W wierszach "Z lasu" i "Poległym"zawarte jest poczucie tragizmu istnienia, nieodwracalności wyroków losu, przeświadczenie o daremności wysiłków.

W innym utworze, w "Balladzie zimowej" autor pokazuje apokaliptyczną wizję końca świata. Rycerz, który wraca z wojny, ma oczy z ołowiu. Wojna spowodowała jego odczłowieczenie.

Obok Baczyńskiego do najciekawszych poetów okresu okupacji należał Tadeusz Gajcy, pseudonim Karol Topornicki. Urodził się w 1922 roku w Warszawie. Maturę zdał już w czasie wojny, po czym studiował polonistykę na podziemnym Uniwersytecie Warszawskim. Należał do zespołu redakcyjnego konspiracyjnego pisma "Sztuka i naród", od 1943 roku był jego redaktorem naczelnym. Był także żołnierzem AK, zginął 16 sierpnia 1944 w Powstaniu Warszawskim.

Tadeusz Gajcy w poezji swojej reprezentuje ten sam nurt, co Baczyński, gdyż obaj żyli w klimacie tej samej epoki. Jednakże poezja Gajcego jest nieco mniej realistyczna, bardziej wizyjna. W twórczości poeta wyrażał pragnienie wydobycia się z obsesji śmierci i głosił pogląd, że poezja i literatura może kształtować ducha i być wychowawcą narodu..

Gajcy w swoich pierwszych poematach, np. "Z dna", zawarł apokaliptyczną wizję zagłady, a w utworach dramatycznych podjął próbę przezwyciężenia nastrojów katastroficznych.

W wierszu "Wczorajszemu" autor ukazuje rozgrywający się w nim samym wewnętrzny konflikt postaw, przemawia do "siebie wczorajszego". Jest to skarga poety, którego wojna zmusiła do innej postawy wobec życia, aniżeli ta, o jakiej marzył, jednocześnie jest to bunt przeciwko "wczorajszemu". Tragizm tej sprzeczności był jawny, kiedy "słowa, śpiewne słowa trzeba zmienić, by godziły jak oszczepy". Poeta ujawnił wyraźny konflikt między marzeniami a rzeczywistości:

"Dzisiaj

inaczej ziemię witać!

Wierzyłeś: słowiczym pieniem wierszy popłynie sława harda

i wzejdzie w barwnych tęczach, obudzi się w mitach.

Nic tak.

Nazbyt duszno jest słowom na wargach

Ciosanym z łun i żalu o wadze kamienia."

Myśl o mistycznym sensie ofiary w imię miłości do ludzi, Ojczyzny jest motywem przewodnim wierszy z tomu "Grom powszedni", zwłaszcza testamentu poetyckiego "Do potomnego". Jest on formą monologu zwróconego do adresata, jest przesłaniem do potomności, refleksją nad życiem i nad śmiercią czyhająca na młodych ludzi. "Do potomnego to najwybitniejszy utwór poetycki Gajcego. Nie potępił on rzeczywistości, nie bawił się w "proroka", nie przeklinał swoich czasów i zamiast przedstawiać ich koszmar, jak to czynił w pierwszych utworach, dawał wyraz konieczności zrozumienia epoki. Utwór ten wyraża najgłębiej tragizm okupacji. W bolesnym zrozumieniu swojego czasu odkrywał Gajcy jego sens. Silne było u niego przekonanie, że potomny będzie szczęśliwszy od niego, że przyjdzie mu żyć w lepszym słonecznym świecie zbudowanym z większym sensem. Przeświadczenie o istotnej wspólnocie z tymi, którzy po nim przyjdą przejawia się w strofie:

"Jedna jest ziemia, która niesie

ciebie i mnie i jedna młodość."

W ostatnich słowach poematu autor prorokuje własną śmierć, która to myśl w późniejszych utworach przemienia się w obsesję.

Obaj poeci, Baczyński i Gajcy wplątani przez historię w bieg wydarzeń starają się sprostać narzuconym przez nią warunkom. Obaj mają do spełnienia misję, lecz pojmują ją obaj nieco inaczej. Obaj wzrastali w czasach wolnej Polski, obaj mieli podobne marzenia i wyobrażenia o przyszłości. Czas okupacji i wojny marzenie te zniweczyły. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Poezja Baczyńskiego wyraża spełnioną katastrofę. Była to poezja pokolenia, które jako pierwsze od wieków urodziło się w wolnej Polsce i żyć miało w radości i szczęściu. Zamiast tego spotkało wojnę, okupację, walkę, śmierć. Ta ostatnia jest według Baczyńskiego pozbawiona heroicznej i bohaterskiej aureoli. Jest ona tragiczna w swej wymowie przez to, że brak wiary w jej sens. Historia jest zaś ciągiem następujących po sobie takich katastrof i nic nie jest w stanie zmienić jej biegu. Dominuje u Baczyńskiego przeświadczenie o nieodwracalności wyroków losu, o daremności wysiłków, przeczucie i obawy katastroficzne, wobec zagrożenia całego sensu historii, a jako równowaga dla tych postaw widzenie piękna świata, przyrody.

Gajcy pojmował poezję jako czyn artystyczny towarzyszący czynowi zbrojnemu. Uważał, że poezja może kształtować ducha narodu. Tragizm pokolenia młodych szczególnie w ostatnich utworach nie był beznadziejny. Myśl o mistycznym sensie ofiary w imię miłości Ojczyzny powodował, że Gajcy reprezentował postawę heroiczną, która łączyła pewność śmierci z sensem walki.

Człowiek zniewolony - łagry sowieckie na przykładzie wybranych utworów literackich

Aby mówić o zniewoleniu człowieka należy zdefiniować to pojęcie. Zniewolenie to utrata wolności, swobody, całkowita zależność od innych. Zagadnienie to może dotyczyć kilku sfer życia ludzkiego. Pierwszą z nich jest fizyczne ograniczenie tzn. uzależnienie czyjegoś zdrowia i życia od woli drugiego człowieka. Zniewolenie umysłu polega na zatraceniu własnej osobowości godności na skutek różnorodnych czynników.

Filozofią przewodnią Związku Sowieckiego był marksizm, ideologia która akcentuje równość człowieka. Jednakże ten system filozoficzny doprowadził do powstania państwa totalitarnego, które w ogóle nie akceptowało podstawowych praw i wolności ludzkiej. Przywódcy tego prawa uważali, że można poświęcić życie jednostki dla osiągnięcia idealnego ich zdaniem ustroju, w części świata będącej pod ich panowaniem. Idea ta była niebezpieczną utopią.

Jednym z elementów mających podporządkować człowieka systemowi były łagry - obozy pracy, znajdujące się w miejscach odosobnionych, w trudnych warunkach klimatycznych, najczęściej na Syberii. Sytuację tam panującą znamy z licznych utworów, napisanych przez ludzi, którym udało się przeżyć.

W pracy tej uwzględnimy dwa takie utwory: "jeden dzień Iwana Denisowicza" autorstwa Aleksandra Sołżenicyna i "Inny świat" Gustawa Herlinga Grudzińskiego. Obydwaj pisarze przebywali w obozach sowieckich. Dlatego utwory wyżej wymienione to swoistego rodzaju dokumenty historyczne o warunkach i życiu w obozie.

Łagry znajdowały się na Syberii, a więc w miejscach o bardzo długich, ostrych zimach i krótkim, zaledwie dwa miesiące trwającym lecie, w strefie klimatycznej o bardzo nikłej szacie roślinnej. Więźniowie niezależnie od pogody zatrudniani byli przy najcięższych pracach takich jak wyrąb lasów, czy budowa licznych dróg i torów kolejowych.

Ta niewolnicza i mordercza praca więźniów była motorem napędowym ogromnych budów i to dzięki niej udawało się osiągnąć cele wyznaczone w gospodarczych planach wieloletnich.

Do tortur fizycznych zaliczamy pracę, która w normalnych warunkach jest obowiązkiem. ale też i potrzebą człowieka. Praca w łagrze była jednym ze źródeł udręki i zniewolenia. Dzień pracy trwał od jedenastu do czternastu godzin. Doprowadziło to do wycieńczenia organizmu, a w konsekwencji do śmierci ogromnej części łagierników.

Z pracą wiązała się inna udręka a mianowicie głód. jak to opisuje Herling Grudziński żywność została podzielona na "trzy kotły" tzn. zróżnicowane przydziały żywnościowe, zależne od wydajności pracy. Najlepszym "kotłem" był trzeci, bo tam porcja wynosiła 700 gramów, a w drugim 500 gramów, a w pierwszym tylko 400 gramów dziennie.

Więźniowie dostawali czarny gliniasty chleb i wodnistą, gotowaną na kapuście lub marchwi zupę. Wykształcili specjalny, bardzo powolny sposób jedzenia, dzięki któremu dłużej mogli się cieszyć każdym przeżuwanym kęsem. Wielkim wyczynem było pozostawienie sobie części chleba na czas pomiędzy śniadaniem a obiadem. Niewielu ludzi było zdolnych do takiego wysiłku woli. Te głodowe racje zwykle nie wystarczały ludziom zmuszanym do katorżniczej pracy, więc zdobywali oni jedzenie wszelkimi sposobami, często nie licującym z godnością człowieka. Dochodziło do kradzieży, oferowano różnorodne usługi za dodatkową porcję chleba. Tworzyły się też bandy nędzarzy, żebrzących o prawo wylizania misek i kotłów w kuchni. Byli to ludzie w ostatnim stadium głodu Metodą na podwyższenie racji były tzw. tufty-kłamastwa mające na celu zawyżenie w sprawozdaniach faktycznie wykonanej normy, co opisuje Aleksander Sołżenicyn.

Z braku witamin, białka i innych substancji odżywczych ludzie zapadali na rozmaite choroby np. szkorbut.

Jednakże za prawdziwy głód starzy więźniowie uważali taki stan, gdy człowiek patrzy na wszystko dookoła jako na obiekty nadające się do zjedzenia. Ta definicja głodu nie różni się zbytnio od definicji sformułowanej przez starego żyda z obozu koncentracyjnego z opowiadania Tadeusza Borowskiego.

Życie w łagrze było pasmem cierpień. Jednak i ono miało swój kres. W miejsce wewnętrznego buntu pojawiła się bierność, obojętność na ludzką krzywdę. Człowiek dopasowywał się do istniejących w obozie praw, tak jak bohater Sołżenicyna - Iwan Denisowicz, dla którego życie w łagrze stanowiło uznanie, że jedynym prawem jest Tajga, którą trzeba zaakceptować, sprzeciwienie się jej równe jest śmierci. Denisowicz nauczył się więc chronić w miarę możliwości przed zimnem, szyjąc ze starej podszewki rękawice, naprawiając rozlatujące się ubranie. Usługiwał więźniom, otrzymującym paczki żywnościowe. Zbierał ze stołu miski, aby wylizywać. W ten sposób, starając się nikomu nie narazić, przesiedział osiem lat bez wiary w zwolnienie, mimo iż wyrok mu się skończył.

Z głodem i podziałem żywności związany jest jeszcze inne źródło degradacji człowieka. Wynika ono z konieczności przystosowania się do więźniów, do społeczności. Efekty pracy obliczano dla całej brygady, a nie dla poszczególnych jej członków. A ponieważ zależał od nich przydział żywności, więźniowie pilnowali się nawzajem. Byli swoimi najgorszymi strażnikami. Sołżenicn opisuje Michała Kostylewa (on był chyba u Grudzińskiego - p.s.). Nie chciał on pracować dla swoich oprawców, nie chciał się upodlić, dlatego inni więźniowie unikali go.

Kolejną torturą był mróz, permanentnie przekraczający 30 stopni. Więźniowie zmuszeni byli do pracy w łachmanach i bez odpowiedniego obuwia kilkanaście godzin na dobę. Rónież przepełnione baraki były słabo ogrzewane. Niskie temperatury były przyczynami licznych odmrożeń i innych chorób, w warunkach obozowych często kończące się śmiercią.

Ciąg tych upodleń zapoczątkowany był przez aresztowanie i śledztwo. Zsyłano na podstawie fikcyjnych oskarżeń i przewiniwń (byle by wypełnić plan walki z wrogiem klasowym - p.s.), za które wymierzano wysokie wyroki. Przyczyną aresztowania mogła być bezpodstawna denuncjacja zawistnych sąsiadów, czy też niewłaściwe pochodzenie społeczne ( jak w przypadku Iwana Denisowicza - ojciec kułak), przynależność do bedących na cenzurowanym organizacji czy narodów. Przykładem jest tu Polak Grudziński.

Jedną z udręk łagrów był nirokreślony czas wyroku, który mógł zostać wydłużony w każdej chwili. Iwanowi Denisowiczowi zostały do końca wyroku tylko dwa lata, ale on bał się mówić i myśleć o zbliżającej się wolności.

Całkowite oddalenie od siedzib ludzkich (gówno prawda, często w pobliżu były małe miasteczka i to nie tylko dla obozowego naczalstwa i byłych więźniów - p.s.), limity w korespondencji, cenzura prowadziły do stopniowego rozluźnienia więzi rodzinnych. Więźniów pozbawiana często ostatniego źrodła nadziei i sił potrzebnych do przetrwania. Rodziny represjonowane jako krewni zdrajców, umęczone przez władze często niw przyznawały się do swych bliskich. Tak właśnie zachowywała się żona jednego z więźniów, która odwiedził po uwolnieniu Grudziński.

Dosyć ważną rolę w życiu więźnia odgrywały "rozrywki kulturalne" oferowane przez kierownictwo obozu. Stanowiły one, ze względu na swoją sporadyczność, prawdziwe wydarzenie w więziennej egzystencji. Były to odczyty mające na celu resocjalizację skazańców, czy też rzadzie projekcje filmów lub występy więźniów.

W zamkniętej społeczności więziennej tworzyła się swoista moralność odbiegająca od moralności ludzi wolnych. Człowiek przyswajający sobie prawo obowiązujące w łagrze ulegał zezwierzęceniu. Jego myśli krążyły tylko wokół możliwości przeżycia, jedzenia, snu, a więc funkcji fizjologicznych. Stopniowo ulegał zobojętnieniu na krzywdę i niedolę ludzką. Starzy ludzie patrzyli na chorych wrogo, ponieważ ci odbierali im jedzenie. Taki właśnie stan umysłu ludzkiego możemy nazwać stanem zupełnego zniewolenia, zatracenia przez człowieka wartości świadczących o jego człowieczeństwie.

Jednakże w łagrach zdarzały się nieliczne przypadki ludzi starających się uratować resztki godności. Niektórym pomagała wiara w Boga. Takim człowiekiem był babtysta Alosza - sąsiad z pryczy Iwana Denisowicza. Sposobem kapitana było jedzenie na czystej szmatce własnymi sztućcami.

Innymi przykładami może być bibliotekarka szukająca pocieszenia w "Zapiskach z martwego domu", czy też profesor z którym Grudziński prowadził dyskusje na tematy literackie.

Ci ludzie mimo uwięzienia ciała potrafili znaleźć prawdziwą wolność ducha, dopiero w obozie rozwinęła się ich siła wewnętrzna, pozwalająca być ludźmi - w pełnym tego słowa znaczeniu.

Nie należy jednak zapominać, że były to tylko sporadyczne wypadki. Można więc uznać, że łagry przerażająco dobrze spełniały powierzone im makabryczne zadanie zniewolenia człowieka.

Charakterystyczne cechy liryki wybranego poety współczesnego - Zbigniew Herbert

Zbigniew Herbert urodził się we Lwowie w 1924 roku. Data urodzin wiąże go z pokoleniem Kolumbów, jednak ze względu na spóźniony debiut w 1956 roku, zalicza się go do generacji poetów współczesnych.

Tomiki wierszy Herberta: "Struna światła" (1956), "Hermes, pies i gwiazda" (1957), "Studium przedmiotu" (1961), "Napis" (1969), "Pan Cogito" (1974), "Raport z oblężonego miasta" (1983), "Elegia na odejście" (1990), "Rovigo" (1992). Herbert jest również autorem dramatów i esejów.

Cechy liryki:

tworzywo literackie - poezja Herberta odwołuje się do szeroko pojętej tradycji kulturowej. Chętnie posługuje się aluzją do antyku, do klasyki europejskiej. Tworzywem poezji są mity ("Nike, która się waha", "Apollo i Marsjasz"), dzieła sztuki, postacie historyczne i literackie o wartościach symbolicznych (Hamlet, Fortynbras, Marek Aureliusz), fakty historyczne ("17 IX"), czyli sztuka, filozofia, literatura, historia. To wszystko stanowi jakby pryzmat, przez który patrzy Herbert na świat, stawiając pytania nurtujące współczesnego człowieka. Np. podmiotem lirycznym tomu "Pan Cogito" jest człowiek o kartezjańskim nazwisku ("Cogito ergo sum" - "Myślę więc jestem" - Kartezjusz), który obserwując świat, siebie, swoje reakcje na sygnały ze świata, szuka sposobu na uporządkowanie własnego stosunku do spraw ludzkich i metafizycznych.

najczęściej stosowana forma wiersza - poetycka parabola, przypowieść, "poetyka wielkiej metafory". Materiałów do takich parabol o wymowie moralnej lub filozoficznej, dostarczają najczęściej historia i mitologia. (parabola, przypowieść - utwór narracyjny, w którym przedstawione postacie nie są ważne ze względu na cechy jednostkowe, lecz jako przykłady uniwersalnych prawideł ludzkiej egzystencji, postaw wobec życia)

brak jednolitości, jednoznaczności stanowiska - Herbert nie wypowiada skrajnych s_dów. W różnych wierszach daje wyraz różnym postawom, np. o sztuce wypowiada się w poemacie "Studium przedmiotu" i w wierszu "Stołek". W pierwszym opiewa wzorzec idealnego piękna ("najpiękniejszy jest przedmiot, którego nie ma"), w drugim wygłasza pochwałę rzeczywistości zmysłowo uchwytnej. W wierszu "Kołatka" przemawia z pozycji poety-moralisty, odrzucającego pokusy wyobraźni, w wierszu "W pracowni" daje się urzec właśnie urokom fantazji artysty. Peta jest obiektywny, wybór zostawia czytelnikowi. (np. w "Hymnie Fortynbrasa" nie daje odpowiedzi na pytanie, która postawa jest słuszna - czy marzycielskiego, pełnego wątpliwości, kierującego się ideałami Hamleta, czy Fortynbrasa - człowieka czynu i władzy, brutalnego żołnierza).

obiektywizacja własnych wypowiedzi - w poezji Herberta nie ma lirycznego wybuchu uczuć, emocji - poeta nadaje swoim wypowiedziom tonację spokoju, tzw. "klasycznego umiaru", zaleca powściągliwość w wyrażaniu uczuć,

wrażliwość na konflikty moralne epoki, będące wynikiem wspó_czesnych przemian historycznych i cywiliacyjnych, postawa oporu przeciw przemocy, postawa solidarności z prześladowanymi ("Pan Cogito w potrzebie ścisłości" - Pan Cogito zastanawia się nad trudną do uściślenia liczbą ofiar historii, nad niewyrażalnym cierpieniem tych ofiar).

ujmowanie aktualnych problemów moralnych i politycznych w perspektywie uniwersalnej

poszukiwanie trwałych wartości, ładu w chaosie współczesnego świata, obecność postulatów etyki heroicznej - wezwanie do walki, wytrwałości, odwagi, heroizmu (w "Przesłaniu Pana Cogito" poeta nakazuje: godność ("idź wyprostowany wśród tych co na kolanach"), gniew i niezgodę na poniżanie, odwagę ("bądź odważny"), pogardę dla katów, szpiclów i tchórzy, niewybaczanie w imieniu tych, których zdradzono, wierność ideałom, wartościom. Potulaty te obecne są też w wierszach z tomiku "Raport z oblężonego miasta", pisanych podczas stanu wojennego).

ironia, humor, prostota języka, jako środki tworzenia (ironia -widoczna np. w wierszu "Sprawozdanie z raju" - autor maluje wizję "raju ograniczonego" - z pracą, pensjami, cenami, ustrojem społecznym, rządami - przestrzega w ten sposób przed tworzeniem marzeń o idealnym świecie, przed niebezpieczeństwem utopii)

forma wiersza klarowna, oszczędna, będąca nawiązaniem do tradycji klasyków oraz wymogów wiersza nowoczesnego

podmiot liryczny w większości utworów nie jest tożsamy z autorem (tzw. liryka roli)

wiersze z reguły posiadają tytuł.

wszystkie cechy wiersza wolnego:

skąpa ilość znaków interpunkcyjnych - przeważnie nie ma ich wcale

dowolność w rozczłonowaniu zdań, umieszczaniu ich w wersach (częste stosowanie przerzutni)

zdania nie zawsze rozpoczynają się wielką literą

brak rymów

używane środki artystyczne, figury retoryczne:

elipsa (wyrzutnia) - pominięcie w zdaniu jakiegoś składnika, który przy odbiorze daje się z reguły zrekonstruować na podstawie kontekstu

porównania ("kobiety płaskie jak opłatek", "rzeczywistość jak policzek pasterza", "zaglądają w serce jak w mieszek srebrników")

przenosnie ("kolor tak i kolor nie", "gardło doliny", "krople strachu", "orzeszek dźwięku", "ćwierć koloru", "bandaże życzliwej obojętności", "włókna duszy", "chrząstki sumienia", "sól pamięci", "pokarmów biaże wąwozy", "szumiące lasy płuc", "nerwy z włókien sztucznych")

epitety

Metaforyczny sens "Dżumy" i filozoficzna wymowa powieści

"Dżuma" ma wiele interpretacji, wiele osób analizowało znaczenia ukryte za symbolicznymi obrazami, z których złożona jest powieść. Jedno ze znaczeń to rzeczywista choroba, która wydarzyła się w Oranie, albo w innym mieście lub jeszcze może się zdarzyć, "bo bakcyl dżumy nigdy nie umiera". Ponieważ "Dżuma" została napisana po II wojnie światowej, różne nastroje zrodziły pomysł jej napisania. Pod wpływem doświadczeń tej straszliwej wojny, całej wiedzy o niej, pamięć o niej określa trudną interpretację tej powieści, narzuca specyficzny sposób jej rozumowania. Właśnie ten czas jej powstania i świeże wspomnienia koszmaru II wojny światowej podsunęły myśl najprostrzą: jest to powieść o wojnie, która przez pewien czas odgrywa pierwszoplanową rolę w świecie, niosąc zniszczenie, cierpienie, śmierć, zarażając na swój sposób całe społeczeństwo. Metaforą jest dżuma, która jak wojna sieje śmierć i zniszczenie. Powszechne umieranie, oswajanie się ze śmiercią, zbiorowe groby, krematoria, głośniki na ulicach miasta, komunikaty, wspólny los, zmiany jakie zachodzą w ludziach, jak zaczyna się rozumieć cierpienia innych, to wszystko jak w przypadku dżumy odbija się w losie ludzi, którzy musieli przeżyć koszmar II wojny światowej.

Inną jeszcze interpretacją, bardziej ogólną jest dżuma jako zło, które tkwi zaczajone w naszym świecie, to wszystko co może zniszczyć nas i naszą kulturę, pojawiając się w najmniej oczekiwanym momencie. Sens "Dżumy" polega na tym, by pokazać, że należy się temu wszystkiemu przeciwstawić. Doktor Rieux jest przykładem człowieka składającego ofiarę z samego siebie, walczącego ze złem, bo niezależnie od okoliczności muszą się znaleźć ci, którzy są lekarzami, którzy ratują swoich bliźnich, wierzą w człowieka i w to, że człowiek jest wartością najwyższą na tym świecie i trzeba go ratować, jeśli tylko jest to możliwe. Zło czycha na człowieka z różnych stron i tak jak powiedział Tarrow "powiadam tylko, że na tej ziemi są zarazy i ofiary i że w miarę możliwości nie należy byc po stronie zarazy". Cały problem tkwi w tym, że zła nigdy całkowicie się nie zniszczy, lecz człowiek musi umieć wybrać, musi stanąć po właściwej stronie. Każdy z bohaterów "Dżumy" reprezentuje inną postawę w swych działaniach, kieruje się odmiennymi racjami, inaczej rozumie to co się wokół dzieje. I chociaż ludzie nie dokonują bohaterskich czynów, robią tylko to co należy robić, wypełniaja swoje obowiązki, w tym właśnie tkwi ich siła i opór. "W tym wszystkim nie chodzi o bohaterstwo, chodzi o uczciwość", mówi doktor Rieux. Uczciwość w tym wypadku polega na wykonywaniu swojej pracy, na stawaniu po stronie zwyciężonych, po stronie ofiar, nigdy po stronie zarazy, zbrodni i zła. Jast to jakby etyka obowiązku. Dopiero w działaniu, w pewnych sytuacjach, kiedy trzeba zdecydować się na czyn, zostaje sprawdzona wartość człowieka, słowa na niewiele się wtedy zdadzą. Dżuma, która nawiedziła Oran była właśnie pewnego rodzaju sprawdzianem, groźbą. Według ojca Paneloux to Bóg zesłał epidemię, stanowi ona zasłużoną karę za grzechy, Bóg w ten sposób wypróbowuje swoich wiernych. Rieux, Tarrow, Rambert i Grand nie padają jednak na kolana, jak chca moraliści, nie mogą się zgodzić na bezczynność. Moralność ich to nie moralność chrześcijańska, wartości chrześcijańskie okazują się nieprzydatne, jak można się pogodzić ze śmiercią dziecka? W czasie trwania zarazy religia staje się niepotrzebna, ludzie nie znajdują w niej pocieszenia. Godność zachowują nie ci, którzy ja głoszą. Chrześcijaństwo usprawiedliwia istnienie zła i cierpienia na świecie. Bohaterowie zdają sobie sprawę, że cierpienia nie do się uniknąć, stanowi ono składnik naszego życia, ale na pewno jak twierdził Paneloux nie uszlachetnia. Dlatego trzeba walczyć przez całe życie. To jest właśnie ta "uczciwość", o której mówił doktor Rieux. Nie w imię Boga, nie dla zbawinia przyszłego, nie ze strachu przed karą, ale przez zwykłą uczciwość należy przeciwdziałać cierpieniu. Człowiek sam dokonuje wyboru. Dokonał go Rieux, Tarrow, Grand i Rambert wspólnie wystąpili przeciwko dżumie, przeciwko śmierci. "Śmierć ustanawia porządek świata" - na tym polega tragiczność losu ludzkiego. Nic nie uzasadnia tego, że codziennie umierają ludzie. Dżuma to synonim śmierci, choroba ludzkości, ciągłe zagrożenie. Nie myślą o tym obywatele Oranu, kiedy cieszą się z końca zarazy. Zaraza ta, wie o tym Rieux i Tarrow nigdy się nie kończy, "każdy z nas jest zadżumiony", śmierć to los którego nie da się uniknąć, nie trzeba go przyśpieszać. Historia ludzkości jest historią morderstw, gdyż każdy z ludzi zaraża, zabija, przynosi smutek. Zabijamy nawet wtedy, gdy godzimy się na istnienie zła na świecie. W tym sensie wszyscy są wspólwinowajcami, wszyscy dokonują wyroków śmierci. Jedyne co pozostaje w naszej mocy, to "walczyć przeciwko światu takiemu jaki jest". Walka ta może się zakończyć tylko połowicznym sukcesem, pozornym zwycięstwem - umieramy na prawdę i nie narodzimy się już po raz drugi. Być może jednak dzięki temu życie ludzkie nabiera tak wielkiej wartości, cierpienie staje się cierpieniem rzeczywistym, tragizm, pozbawiony patosu, tym bardziej tragiczny. Camus odrzuca moralność chrześcijańską, zastępuje ją moralnością ludzką, życie sprowadza do wymiaru ziemskiego. Jedyna metafizyka, jaka pojawia się w "Dżumie", to metafizyka śmierci. Jej skutki są bardzo konkretne, ale śmierć sama w sobie pozostaje nieokreślona, niejasna, tak jak wszelkie niebezpieczeństwo. Sprawia ono wrażenie jakiejś nieznanej, obcej, złowrogiej siły, której nigdy nie zrozumiemy i nigdy nie pokonamy.

Biorąc pod uwagę całokształt "Dżumy", jej metaforę, to każda z tych interpretacji ma na celu ogromny etyczny sens. Sama zaraza, wojna czy zło, wszystko to zmusza człowieka do walki, walki ze śmiercia, z wrogiem, z chorobą, cierpieniem, ze złem. Groza, klęska i śmierć to konsekwencje "rządów" epidemii faszyzmu i komunizmu - zła. W całej tej walce, w tej grozie, budzi szacunek postawa ludzka i to z jak wielką godnością znoszą swój nieludzki los, swoje męki i śmierć najbliższych.

Rola tytułu literackiego na wybranych przykładach

Tytuł (wg "Słownika terminów literackich") to nazwa nadana dziełu przez jego autora, stanowiąca integralną część tekstu dzieła i będąca pierwszym wyodrębnionym w nim odcinkiem. Jest jednym z podstawowych czynników umożliwiających identyfikację dzieła. Jego forma pozostaje w wielorakich związkach z treściami utworu (nazywa i symbolizuje), a także ze sposobami zapisu dziela i materialnym kształtem jego przekazu.

"Granica" - powieść Zofii Nałkowskiej - jest ogromnie zastanawiająca, a szczególnie zastanawia w niej tytuł. W nim zawiera się ideowy i artystyczny sens powieści. Sens ten składa się z kilku odrębnych znaczeń:

granica jako bariera społeczna i obyczajowa. Odnosi się do istniejących przedziałów klasowych odgradzających świat posiadających i świat nędzarzy, bezrobotnych, wyzyskiwanych. Między jednym a drugim istnieje przepaść - stan posiadania, możliwości życiowe, prawa, obyczaje. Nikt ze świata nędzy nie przekracza granicy, jaka dzieli go od świata uprzywilejowanych. Odgrodzeni są: Bogutowa od Tczewskich, tłum bezrobotnych od właściciela huty, robotnicy folwarczni od Waleriana Ziembiewicza, ci "spod podłogi" - Gołąbscy, Chąśbowie, Borboccy od właścicielki kamienicy Cecyli Kolichowskiej, manifestanci od dygnitarzy. Granice jako przegrody obyczajowe z góry skazują na podeptanie daremne uczucie miłości Justyny do Zenona.

w płaszczyźnie psychologiczno - moralnej pojęcie granicy odnosi się do problemu tożsamości bohatera. Przekroczenie określonych norm stawia tę tożsamość pod znakiem zapytania - istnieje "jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą, której nie można przekroczyć jeżeli chce się ocalić własną wrażliwość i odpowiedzialność moralną.

"granica odporności moralnej" - między indywidualnym poczuciem moralności a konformistycznym przystosowaniem się jednostki do reguł postępowania narzuconych przez interesy klasowe. Odporność moralna jednostki często zmniejsza się, granica jej przesuwa się coraz dalej. W wirze przemian społecznych, politycznych i obyczajowych normy moralne ulegają nieznacznym, lecz stałym przemianom, granice między dobrem a złem przesuwają się.

płaszczyzna filozoficzna - tytuł jest pytaniem o granicę poznania świata przez człowieka, o możliwości ogarnięcia rzeczywistości, o jej zrozumienie. To pytanie widoczne jest w rozmowie między księdzem Czerlonem a młodym naukowcem, Karolem Wąbrockim. Zdaniem pierwszego - przed człowiekiem stoi ciemność i niewiadoma. Zdaniem drugiego - horyzonty człowieka coraz bardziej poszerzają się, są ruchome i wciąż otwarte, między człowiekiem a rzeczywistością nie ma granicy nieprzekraczalnej - świadomość ludzka, kształtująca świat jest zarazem jego częścią.

granica między tym, co subiektywne i tym, co obiektywne - między sądem jednostki i sądem zbiorowości, między wewnętrznym poczuciem odrębności człowieka a jego widzeniem przez innych. Autorka stawia pytanie: czy wiedzę człowieka o sobie można uważać za pełną i pewną, czy do obiektywnej prawdy zdolni są tylko inni ludzie?

Tematem powieści Stefana Żeromskiego "Ludzie bezdomni" są losy, przeżycia i sytuacje jednostek oraz grup objętych jednym wspólnym określeniem - "bezdomni". Obecność zagadnienia bezdomności czujemy w całym toku powieści. Wyjaśnienie tematu na przykładzie doktora Judyma:

bezdomność w znaczeniu wyobcowania społecznego. Judym nie może znaleźć sobie miejsca w żadnej z grup społecznych. Źle czuje się w środowisku biednego proletariatu, z niechęcią i pewnym obrzydzeniem patrzy na odrażający wygląd, wyniszczenie biologiczne, prymitywizm w zachowaniu, skrajną nędzę. Chce zerwać z przeszłością, wejść w nowe środowisko. Ale ono także nie jest w stanie zaspokoić duchowych potrzeb i oczekiwań Judyma. Wyczuwa małą wartość moralną ludzi z "wyższych kręgów". Nie czuje się dobrze ani na ulicy Ciepłej, ani w salonach.

bezdomność oznacza także samotność w działaniu, brak akceptacji - kręgi lekarske nie są zainteresowane jego programem poprawy życia biedoty, dyrekcja uzdrowiska w Cisach nie godzi się na zmiany, jakich się domaga.

bezdomność w znaczeniu dosłownym - Judym w dzieciństwie pozbawiony był ciepła domowego ogniska - jego "dom rodzinny" to "suterena, wilgotny grób (...) ojciec wiecznie pijany, matka wiecznie chora. Zepsucie, nędza, śmierć...". Judym marzy o założeniu rodziny z Joasią, stworzeniu własnego "gniazdka". Ale boi się życia filistra, więc obiera drogę walki z nędzą i wyrzeka się tych marzeń, skazując się na życie bezdomne i tułacze.

Twórczość Norwida jako kontynuacja i przekroczenie tradycji romantycznych

Cyprian Kamil Norwid jest reprezentantem drugiego pokolenia romantyków, którego młodość przypadła na czasy po klęsce powstania listopadowego. Pisarz miał bardzo silne poczucie zarówno przynależności pokoleniowej, jak też odrębności swojej generacji, zwanej przez niego pokoleniem sierocym lub straconym. Norwid był nie tylko dziedzicem romanyzmu, ale i jego pierwszym krytykiem. Przejęcie tradycji, a jednocześnie świadomość konieczności buntu wobec literackich pęt, dławiących oryginalnośc, wobec nakazów rzucających kolejne pokolenia do walki zbrojnej złożyły się na podwójny stosunek Norwida do romantyzmu, stosunek dziedzica oraz stosunek zbuntowanego, wolnego od rozpowszechnionej choroby naśladowania wieszczów. Polemika z romantykami stała się źródłem oryginalności Norwida, ale równierz jego osamotnienia i odrębności od owóczesnych poetów i czytelników.

Norwid przejmując dziedzictwo romantyzmu nie chciał aprobować większości pozytywnych propozycji, które sformułował nasz romantyzm na temat człowieka i histori. W relacjach pomiędzy człowiekiem a historią, między jednostką a zbiorowością norwid kwestionował podporządkowanie indywiduum racjom nadrzędnym, traktowanie człowieka jako instrumentu, którym posługują się jakieś siły przypisujące sobie prawo dysponowania losem jednostek. Nie godził się więc na podporządkowanie romantycznej zasadzie poświęcenia się dla narodu. Uważał, że romantyzm dokonał niebezpiecznych przesunięć w pojęciach czynu i sensu działania człowieka, wiążąc obie te sfery wyłącznie z walką zbrojną lub męczeńską ofiarą. Widział w tym pogwałcenie praw życia, przejaw pogardy dla myśli i pochwałę spontanicznego czynu. W Polsce mówił "trzeba jest, abyś żołniersko zasługując się, kulą armatnią na wylot był przebity, inaczej albowiem, tchórzem nazwany będąc, usługiwać sprawie nie możesz". Poeta wyżej cenił sprawę zasługiwania się życiem, "przez byt" niż przez śmierć.

Poeta nie był jednakże człowiekiem, który rewolucji przeciwstawiał konserwację przeszłości, gwałtownym przemianom zaś pracę organiczną. Nie zaakceptował też ciasno pojętego organicyzmu sprowadzonego przez pozytywistów do poczwały postępu technicznego, oszczędności, zapobiegliwości, w konsekwencji do kultu pieniądza. W okresie triumfu pozytywizmu zamieścił w cyklu "Vademecum" wiersz "Prac-czoło", w którym dystansował się od pracy pojętej tylko utylitarnie i wobec ideii dobrobytu mającego uratować naród.

Już we wczesnej twórczości Norwida pojawiają się postacie, które można nazwać bohaterami cichymi, niepozornymi, usytuowanymi na przeciwnym biegunie w stosunko do romantycznych indywidualistów oraz wielkich przywódców. Niewiele działają, lub w utajeniu ale ich postawa uosabia chrześcijańskie wartości moralne, uznane przez pisarza za duchowe dobro histori ludzkiej. Ich męstwo tkwi w cichej cnocie, w poświęceniu własnej chwały, bądź szczęścia, w zdolności wyrzeczenia się nagrody, w czynieniu dobra. Tą postawa i tymi zasadami pokonują przeciwników i pozostawiają po sobie idącą przez wieki legendę o triumfującej sile dobra. Dobro, czynienie dobra nawet poprzez ofiarę staje się ośrodkiem etycznego ładu w poezji Norwida i wraz z miłością do człowieka stanowi opozycję wobec ideii zemsty i nienawiści. Czynienie dobra pragnął Norwid traktować nie tylko jako postawę moralną jednostki, ale chciał wtopić w życie ogółu. Dlatego społeczeństwo zajęło tak wybitne miejsce w rozważaniach pisarza, który traktował je jako opozycję wobec uświęconego przez romantyków narodu.

Norwid dostrzegał pustą przestrzeń dzielącą wielki osiągnięcia polskiej sztuki od jej odbiorców, właściwie brak obiegu dóbr kultury. Potencjalnego odbiorcę - polskiego szlachcica traktował jako wcielenie wulgarności i obojętności na kulturę. Odbiorca-szlachcic dawał priorytet swego rodzaju kulturze popularnej, która utożsamiała dla Norwida proza krajowa. Stąd boleśnie odczuwał autor niemożność wykształcenia się w Polsce zawodu artysty i oburzający go zwyczaj wydawania książek nakładem autora.

Ojczyznę definiował jako "społeczny obowiązek", a siebie jako tego, który ma na pieczy "prosty, spójny, interes pospolitej...rzeczy". Norwid był zdecydowanym przeciwnikiem romantycznego egzaltowania się ojczyzną, jednakżę stosunek autora do narodowej wspólnoty był różny w różnych okresach jego twórczości. W okresie warszawskim (1840-1842) jest on zbliżony do przeciętnej normy romantycznej. W wierszu "Epos-nasza" więź narodowa i pamięć o kraju cierpienia jest motywem wędrówki współczesnego Don Kichota, dla którego Dulcyneą jest ojczyzna. Wyobrażenie o ojczyźnie uległo transformacji w mit o kraju idealnej prostoty i dobroci. Poeta pisze w wierszu "Moja piosnka II", że tęskni "do kraju, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie". Natomiast w programowym wierszu "Moja ojczyzna" poeta przyznał priorytet uniwersalnej i człowieczej ojczyźnie przed ojczyzną-Polską.

W świadomości Norwida, której najpełniejszą ekspresją są listy, jego twórczość była zaprzeczeniem drogi rozwoju poezji polskiej, do swoistej doskonałości doprowadzonej przez romantyków. Ten romantyczny kształt poezji miał być określony przez śpiewność, emocjonalizm, malowniczość - jej cechy dominujące, a zarazem wady główne. Norwid był świadom trudności swej sytuacji jako poety, który wkroczył do literatury "gdy w największej sile poetów trzech śpiewało", poetów o których sam mówił "wielkoludy"

Norwidowi zależało na pewnej wieloznaczności jego tekstów i na aktywnej współpracy czytelnika, wiele mówi się o milczeniu jako o zasadzie twórczej Norwida. Nawet osobliwa własność poezji poety jaką jest interpunkcja - liczne pauzy i wielokropki, jest próbą wprowadzenia nowego porządku ekspresji ciszy, milczenia. Swój model liryki, oparty w dużej mierze na paraboli, na prostocie sytuacji, słów i użytych środków artystycznych, zrealizował poeta najpełniej w cyklu "Vademecum", który składa się ze stuy drobnych utworów powstałych w różnym czasie, ale skomponowanych w jedną całość.

Norwid nigdy nie chciał być kapłanem-wieszczem, niemniej bardzo poważnie traktował rolę poezji i artysty i jego społeczną służbę. Pod koniec życia Norwid zamieszkał w zakładzie św. Kazimierza, przytułku dla biednych emigrantów, gdzie zgorzkniały i pełen urazów pozostał sam ze swoją sztuką. Niepowodzenie twórczość Norwida wśród współczesnych można traktować jako klęskę awangardzisty, który jednak znalazł uznanie w oczach następnych pokoleń.

Terapeutyczny sens "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego" oraz "Pana Tadeusza"

"Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego" miały być czymś w rodzaju podręcznika politycznej i moralnej edukacji emigrantów polskich, a zarazem kodeksem zasad przyszłej rewolucji wymierzonej przeciw zaborcom. Duża część "Ksiąg" poświęcona jest sprawie moralnego doskonalenia emigrantów. Jest ono dla Mickiewicza warunkiem godnego wypełnienia przypadającej Polsce misji historycznej. Dlatego wszystkie nauki moralne poeta aktualizuje. Ściśle wiąże je z zadaniami rewolucyjnymi czekającymi Polaków. "Powiększenie i polepszenie dusz" poeta traktuje jako ważny obowiązek patriotyczny, od którego uzależnione jest powodzenie sprawy polskiej. Koroną cnót głoszonych w "Księgach" jest "duch poświęcenia się" rozumiany jako ofiarność w służbie wolności. Przedstawia tu też Mickiewicz swoje wyobrażenie o powstaniu polskim. W przeciwieństwie do ruchu ogólnoeuropejskiego nie będzie ono miało charakteru rewolucyjnego. Ma być raczej "wojną zewnętrzną", w której całe społeczeństwo, solidarnie we wszystkich trzech zaborach wystąpi przeciwko mocarstwom rozbiorowym. Zgodny wysiłek całego narodu w połączeniu z rewolucyjną akcją ludów europejskich zapewni Polakom zwycięstwo i wówczas Polska zbuduje ustrój sprawiedliwości, który będzie przykładem dla innych narodów. Jak ma ten ustrój wyglądać i jaką drogą ma być realizowany, poeta nie mówi. Z "Ksiąg" wywnioskować można jednak, że równość społeczna była dla Mickiewicza zasadniczym elementem budowy przyszłego społeczeństwa. Mickiewicz przeświadczony był bowiem o konieczności gruntownej przebudowy stosunków społecznych i przede wszystkim uwłaszczenia chłopów.

Mickiewicz przedstawił w "Księgach" w wielkim syntetycznym skrócie dzieje ludzkości. Ukazywał, że ilekroć do wiary przychodziło takie czy inne bałwochwalstwo, nastawał okres niewoli i ucisku. W dobie chrześcijańskiej załamanie wiary nastąpiło wraz z końcem średniowiecza. Jedynie Polska nie poszła tą drogą, trzymając się jej, realizując ideał wolności i wobec tego padła ofiarą zmowy między zbrodniczymi monarchami, którzy zabijając Polskę, chcieli zabić wolność. Ale ta zbrodnia była zarazem przesileniem zła. Jesteśmy w przededniu załamania się całego porządku europejskiego, nadchodzi chwila wielkiej wojny o wolność ludów i ci, co zainicjowali w Europie wojnę "za waszą i naszą wolność", czyli pielgrzymstwo polskie, będące duszą narodu polskiego, jest moralnie uprawnione i predestynowane do tego, aby w tej powszechnej walce o wolność stanąć na czele ludów Europy. Ogromna rola zostaje tu przypisana narodowi polskiemu. To Polacy, jako kolejny naród wybrany przez Boga, mają wyprowadzić narody Europy z niewoli tyranów. Polacy muszą cierpieć i umierać na krzyżu wystawionym przez zaborców, by zmartwychwstawszy poprowadzić narody ku powszechnej wolności. Polska stanie się Chrystusem narodów, jej cierpienie przyniesie odkupienie grzechów także innych nacji. Stąd i modlitwa do Boga o wojnę powszechną za wolność ludów. Jest to wyraz idei mesjanistycznych podtrzymujący udręczony naród polski na duchu. Kiedy siły ludzkie zawodzą, myśl zwraca się o pomoc do Boga i tu się jej spodziewa, a Mickiewicz jest przekonany, że ona nadejdzie. I w tym sensie utwór ma charakter Terapeutyczny, tzn. kojący, leczący.

I jeśli w świetle "Ksiąg" cała historia Polski ma być obrazem realizowania ideałów wiary i wolności, to powstaje pytanie, w jakim stopniu "Pan Tadeusz" jest pokazaniem owej wolności. Poeta nie omieszkał zilustrować tu charakteru narodowego Polaków, wiary w ich instynkt etyczny. A więc brak mściwości, wrodzona dobroć serca, czasem zagłuszana porywczością temperamentów, ale wreszcie zwyciężająca dusze. Drugi zarys znamienny dla całego narodu to mocne przywiązanie do własnego kraju, a zarazem gotowość porzucenia go, gdy wymaga tego służba ojczyźnie. Trzecia cecha to solidarność zbiorowa w obliczu ogólnej potrzeby, zagrożenia narodowego.

Mickiewicz nie był jednak bezkrytycznym chwalcą polskości. Pokazuje, że kraj wyniszcza "ciężka i długotrwała choroba" - szlachecki anarchizm, któremu zawsze towarzyszyła buta, rozpasanie, nie znający granic indywidualizm. Wyrazistym tego przykładem, może być postępowanie Jacka Soplicy. Duma oraz pycha rozpierały też Stolnika, że dla nich poświęcił szczęście córki. Soplica zastrzelił go w porywie gniewu, urażonej ambicji, żalu. Prywata zdominowała tu interes narodowy, bowiem Stolnik został zabity podczas obrony przed Moskalami. Jacek za popełnione morderstwo odpokutował służbą dla ojczyzny - stał się już jako ksiądz Robak uosobieniem tego, co najszlachetniejsze w narodzie polskim. I tu Mickiewicz pokazał, że najcięższa zbrodnia może być wybaczona poświęceniem i działalnością na rzecz kraju.

Mickiewicz ukazał i cenił świat, na którym mogła wyrosnąć nowa rzeczywistość, powołał do życia bohaterów, których patriotyzm mimo rozlicznych wad, stwarzał nadzieje na odrodzenie kraju w lepszym kształcie (zapowiada to choćby planowane przez Tadeusza i Zosię uwłaszczenie chłopów). Syntezą procesu przemian jest Jacek Soplica, jego wewnętrzna metamorfoza. Jako ksiądz Robak zmienia się z warchoła w szarego, cichego i skromnego, anonimowego bojownika o wolność, symbolizuje duchowe odrodzenie całego narodu. Za jego też pośrednictwem do Soplicowa wkroczyła wielka historia, niesiona przez idące na Moskwę wojska Napoleona. To rok 1812. I w całym utworze Mickiewicza nie znajdziemy słowa zapowiadającego rychłą klęskę, rozwiązanie ogromnych nadziei związanych z napoleońskimi wojskami.

Można zatem uznać, że "Pan Tadeusz" jest utworem napisanym "ku pokrzepieniu serc", ma nie tylko utrwalać piękny obraz bezpowrotnie utraconej Polski, ale i rozbudowywać wiarę w lepszą, niepodległą przyszłość, którą można zbudować wyłącznie ciężką, niewdzięczną i wytrwałą pracą, działalnością na wzór księdza Robaka, praca stająca się zarazem odkupieniem win całego narodu i w tym znaczeniu jest to utwór Terapeutyczny.

Motywy malarskie i muzyczne w literaturze

Malarstwo i muzyka bardzo często występuję w literaturze w formie motywów literackich. Pełnią one w utworach rolę tła, dodają dziełu przestrzennego wyrazu poprzez wzbogacenie go o warstwę foniczną i wizualną. Pomagają oddać nastrój opisywanego miejsca, przybliżają odbiorcy klimat danej epoki poprzez pokazanie jej pozaliterackich cech.

Motywy malarskie spotykamy w takich utworach jak:

"Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. Na ścianach dworku w Soplicowie umieścił autor portrety wielkich Polaków: Kościuszki, Reytana, Jasińskiego. Podkreślił przez to polski charakter tego domostwa i pokazał patriotyczne nastawienie mieszkańców. W innym fragmęcie utworu mowa jest o malarskich zamiłowanich hrabiego. Kiedy jako pułkownik armii napoleońskiej przybywa do Soplicowa, zostaje rozpoznany między innymi po tym, że szkicuje Zosię w stroju litewskim.

"Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. W utworze widzimy postać Zygmunta Korczyńskigo, malarza, który w nadniemeńskiej wsi nie potrafi znaleźć natchnienia. Chce on rozwijać się twórczo i marzy on o wyjeździe do stolicy sztuki - Paryża.

"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego. Dramaturg właczył do swojego utworu dwie postacie, które zeszły z obrazów - są to Stańczyk i Wernychora. Stańczyk, w rozmowie z Dziennikarzem, uosabia jego sumienie polityczne. Pierwowzór Stańczyka stanowi błazen królewski ze słynnego obrazu Matejki, błazen smutny, przewidujący powolny rozkład Rzeczpospolitej. Stańczyk Wyspiańskiego symbolizuje ówczesny obóz konserwatystów, oceniający dziewiętnastowieczne zrywy niepodległościowe, zwłaszcza powstanie styczniowe jako akcje szaleńcze. Jest więc symbolem skłucenia społeczeństwa. Wernychora był na pół mityczny wróżbitą i prorokiem działajacy w okresie konfederacji barskiej. Jak pisze prof. Stanisław Pigoń Matejko, jak również Wyspiański mógli posłużyć się "Przepowiednią Wernychory", hipotetycznie łączoną z postacią wrózbity, jako pierwowzorem dla swojego obrazu i postaci scenicznej.

Motywy muzyczne w literaturze występują w takich utworach jak:

"Pieśń świętojańksa o sobobótce" Jana Kochanowskigo. Poeta opisuje ludowe obrzędy ze śpiewem i tańcami.

"Sześć par prawie

dziewek jednako ubranych

i belicą przepasanych".

Śpiewają o swoich kłopotach, o chłopcu, który zostawił je dla innej,porzucił udając się na wojnę. Panna dwunasta śpiewa pochwałę wsi, chwali korzyści płynące z życia na łonie natury. Wspomina tańce ludowe.

"Sam pasterz siedząc w chłodzie

gra w piszczałkę proste pieśni

a faunowie skaczą leśni".

"Żeńcy" Szymona Szymonowica. Kobiety śpiewają pieśń by udobruchać ekonoma i ulżyć sobie w pracy.

"Słoneczko śliczne oko dnia ono pięknego

Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego"

"Żywot człowieka poczciwego" Mikołaja Reja. Opisane są tam kobiety śpiewające przy pracy.

"Dzieweczki żną i nadobnie sobie śpiewają".

"Lilie" Adama Mickiewicza. Ballada ta pochodzi od pieśni ludowej.

"Zbrodnia niesłychana

Pani zabiła pana".

"Konrad Wallenrod" Adama Mickiewicza. W utworze występuje kilka motywów muzycznych. Mamy w nim pieśń o Willi, Balladę Alphenora, którą śpiewa Konrad na uczcie. Jest ona rodzajem szyfru. Ponadto mamy tu postać litewskiego wajdeloty Halbana, pieśniarza ludowego, który pełni w utworze bardzo ważną rolę.

"Dziady" Adama Mickiewicza. W obrzędzie przywoływania duchów jest bardzo dużo ludowych śpiewów. Uroczystość prowadzi Guślarz, ludowy pieśniarz grający na gęślach.

"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie

Co to będzie, co to będzie?"

W części III mamy pieśń Konrada.

quot;Zemsta, zemsta na wroga

Z Bogiem, a choćby mimo Boga".

"Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. W utworze mamy trzy koncerty. Pierwszy to koncert Wojskiego, którego gra w barwny sposób przedstawia historię łowów. Potrafi on "malować" swą muzyką sceny.

"Jęki po jękach skaczą, to psów granie"

Inny fragment przedstawia popisy muzyczne satrego Jankiela. Jego gra na cymbałach jest odtworzeniem historii Polski od Konstytucji 3 Maja 1793 aż do przemarszu wojsk napoleońskich przez Litwę. Wykorzystany jest tu też motyw piosenki żołnierskiej. Mickiewicz używa wyrazów dźwięko naśladowczych:

"Zgrzyt żelaza po szkle przejął wszystkich dreszczem" - Targowica

Ostatnim motywem muzycznym jest wieczorny koncert świerszczy i żab.

"Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Zawiera pieśń ludową "Ty pójdziesz górą, a ja doliną", śpiewaną przez Janka Bohatyrowicza.

"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego. Występują tu przyśpiewki ludowe: "A bośmy to jacy, tacy, chłopcy krakowiacy" śpiewane przez Kubę i Jaśka. Ponadto mamy tam pieśn Chochoła

"Miałeś hamie złoty róg,

miałeś czapkę z piór".

Przez cały czas obecna jest jakaś melodia, jak to na weselu.

Druga strona wojny w "Pamiętnikach z Powstania Warszawskiego"

"Pamiętnik" jest artystycznym zapisem osobistych doświadczeń autora z okresu powstania. Na specyfikę tego obrazu wpływa fakt, że Białoszewski nie był uczestnikiem powstania, dlatego tez nie opowiada o walce zbrojnej. Działania wojenne toczą się na drugim planie, na pierwszy wysuwa się walka o przetrwanie bohatera, jego rodziny i przyjaciół. Białoszewski tworzy obraz powstania z perspektywy cywila.

W chwili wybuchu powstania był studentem polonistyki na tajnym uniwersytecie. Nie należał do żadnej organizacji zbrojnej. Powstanie zaskakuje go. Ukazana jest reakcja cywila, bezbronnego, zamieszanego w wojenną zawieruchę.

Pierwsze dni powstania przeżył na pograniczu Śródmieścia i Woli, gdzie mieszkał z matką, nastepnie przedostał się z falą uciekinierów na Stare Miasto. Stąd pod koniec sierpnia z oddziałami powstańczymi do Śródmieścia. Tu przetrwał z ojcem i bliskimi do kapitulacji, po czym zesłany został do niemieckiego obozu pracy. Do Warszawy powrócił w lutym 45 r.

"Pamiętnik" uderza swoją odrębnością jako relacja kogoś zupełnie nie zaangażowanego w militarne zmagania, przeżywającego dni powstania w masie ludności cywilnej. Białoszewski cały czas kieruje się zasadą nadrzędności prawdy o faktach. Niczego nie przemilcza, nie stara się upiększać, ani uwznioślać (np. szczerze pisze o tym, że "stchórzył" podczas wyprawy po mąkę). W obrazie powstania brak jest heroizmu.

W utworze została utrwalana powszednia mitręga egzystencji "piwnicznej", świat schronów, podwórek, ukrytych przejść, kanałów, codzienna krzątanina wokół zaspakajania elementarnych potrzeb życiowych, atmosfera ciągłego zagrożenia i lęku. Przez cały czas trwania powstania zdobywanie żywności było dla bohatera jedną z najwazniejszych form aktywizacji. W sytuacji kiedy pieniądz stał się bezwartościowy wymagało to pomysłowości, odwagi.

Głównym wątkiem powieści jest przemieszczanie się w obszarze miasta: ucieczka ze stref zagrozonych w rejony pozornie bezpieczniejsze. Stopniowe zacieśnianie się przestrzeni życiowej historią klęski powstania i zagłady miasta. Autor stara się z najwyższą dokładnością określić topografię swych wędrówek oraz chronologię wypadków. Ciekawość świadka i dociekliwość obserwatora budzą wszelkie przejawy rozpadu form zwykłego życia społecznego w warunkach śmiertelnego zagrożenia. Uwagę przyciaga fakt, że życie wykolejone z normalności rodzi formy zastępcze, dzięki którym ludzie oswajają się z niezwykłoscią, wytwarzają w sobie poczucie zadomowienia w chaotycznej prowizorycznej codzienności. Ludzie żyjący w piwnicach związani byli wspólnym losem, zachowywali się zwykle godnie i solidarnie (choć zdarzało się, że górę brał egoizm, wybuchały kłótnie, a nawet bijatyki). W piwnicach zaczął wytwarzać się ekwiwalent normalnego życia: nawiązywano znajomości, składano sobie wizyty, dyskutowano, czytano książki, grano w karty i modlono się wspólnie.

W niektórych epizodach pamiętników pojawiają się powstańcy, otaczani szacunkiem, czasem obawą. Wyczuwalna jest pewna obcość dwu światów: powstańców i cywilów.

Utwór jest "trenem dla miasta", przeplatanym lamentacją. Stosunek autora do ginącej warszawy jest czuły. Traktuje miasto jako żywy organizm. Nigdy nie patrzy na nie z pozycji jej przydatności strategicznej. Ogarnia go rozpacz po ogłoszeniu kapitulacji: "To mnie do reszty rozłożyło, i tak zresztą ryczałem".

Tok narracji kształtowany jest w utworze na wzór opowiadania oralnego (!), co pozwala pisarzowi na oddanie w samej materii słownej i intonacyjnej zamętu i zgiełku opowiadanego świata. Białoszewski odrzuca kanony literackie wzniosłego języka. Stylistyka "Pamiętnika" ma charakter "gadaniny".



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SKĄPIEC Moliera jako komedia charakterów, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Nie Boska Komedia, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
WYPRACOWANIA, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
WYPRACOWANIA, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
WIES 2, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
WYPRACOWANIA, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
index najwazniejszych utworow antyk, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
motywy literackie, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
Mickiewicz, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jezyk polski
romantyzm i pozytywizm oraz biografie autorow z tych epok, Wypracowania, sciagi i inne - szkola, Jez

więcej podobnych podstron