PIS + PO + KK = MAMON ZWYCIĘZCA ( w eterze)!
„Niech umarli grzebią umarłych swoich” ( Łk. 9, 60)
- całkowicie zapoznana, przez upozorowany na „chrześcijański” KK, wskazówka Jezusa
Gdy jakieś wykroczenie, względnie zaniedbanie powodujące setki ofiar, nie zostanie odpowiednio wyjaśnione i ukarane, to oczywiście możemy się spodziewać, że podobny wypadek powtórzy się w przyszłości. I coś podobnego nastąpiło: wypadek TU 154 w Smoleńsku prawie dokładnie powielił scenariusz katastrofy wojskowego transportowca CASA w styczniu 2008 w Mierosławcu. Pisały o tym zaraz po 10 kwietnia br. polskie fora specjalizujące się w lotnictwie: w styczniu 2008 telewizja też nie pokazała bardziej szczegółowych zdjęć z miejsca katastrofy, w której ten nowiutki, wyprodukowany w Hiszpanii i nadziany amerykańską elektroniką samolot transportowy, po ześlizgnięciu się na bok w skręcie na niskiej wysokości w złych warunkach atmosferycznych, podobnie jak TU 154 w Smoleńsku zmienił się w kupę złomu. Ja podejrzewałem podówczas, że „Amerykanie”, by usunąć generała Andrzejewskiego sprzeciwiającego się instalacji w Polsce „tarczy anty-irańskiej”, po prostu w kluczowym momencie podchodzenia do lądowania uruchomili jakiś blokujący stery „chip” w komputerze pokładowym.
Teraz jednak wypada mi zwrócić honor „Amerykanom” i uszczuplić go dowództwu WP: jak podała prasa, o złych warunkach atmosferycznych informowały załogę TU 154 nie tylko lotniska w Mińsku i Smoleńsku, ale także i załoga polskiego wojskowego Jak 40, który wylądował w Smoleńsku półtora godziny wcześniej. W tym wypadku piloci Jak 40 mieli obowiązek poinformować o zaistniałej sytuacji także swoje dowództwo, znajdujące się na pokładzie samolotu z Prezydentem - i to ono wydało zezwolenie załodze TU 154 by „rozpoznała bojem” - jak to się w wojsku mówi -stan pogody nad feralnym lotniskiem. I to był, tego NATO-wskiego dowództwa WP, „bój ostatni” jak śpiewają rozgromieni obecnie prawie doszczętnie pogrobowcy „komuny”.
Te dwie katastrofy, plus kilka innych, w których łącznie w ostatnich czerech latach zginęło łącznie aż 136 osób latających na sprzęcie wojskowym, wskazują, że bardzo źle się dzieje w Wojsku Polskim, które w ostatnich trzech latach straciło, w warunkach pokoju, prawie cztery razy więcej generałów niż ich zginęło w Katyniu przed 70 laty! Ale nie tylko w „wolnym” WP źle się dzieje. Pisałem już wcześniej, że konsul w Brukseli, zamiast pouczyć lokalnych dziennikarzy, że Orzeł Biały nie jest Czarny - tak jak to oni go narysowali w „Gazet van Antverpen” ironizując na temat nieszczęścia polskiego Prezydenta (który rzeczywiście w Smoleńsku wylądował „na głowie”, jako że na udostępnionych nam zdjęciach widać jego samolot kołami do góry), przekazał im swe oburzenie z powodu naigrawania się z najwyraźniej uznanego przezeń za polski (Czarny Orzeł) symbolu dzielności narodu.
W podobnie nieodpowiedzialny sposób zachowała się w ubiegłą sobotę wojskowa Kompania Honorowa, wioząc przez Warszawę umieszczoną na lawecie trumnę ze szczątkami „upadłego na głowę” Prezydenta, przykrytą sztandarem na którym Orzeł Biały patrzy na prawo (czyżby interwencja Kościoła?), a nie na lewo, jak to z przyzwyczajenia robią znienawidzone przez „opcję polityczną” Kaczyńskiego (Maciarewicz, Kamiński, etc.) „komuchy”. Patrz poniżej:
Takie „wpadki”, najwyraźniej wskazujące na braki w podstawowym wykształceniu kadry oficerskiej, zarówno w pilotażu jak i w prezentacji narodowego godła, są niewątpliwie rezultatem ostatnich 20 lat „życia społeczno-politycznego” Rzeczpospolitej. Ja sam, przez ostatnie kilkanaście lat pracy na mojej uczelni mogłem zaobserwować jak „głupieją” przychodzące z zewnątrz programy akademickiego nauczania filozofii. W końcu, w roku 2007 zajęcia z tego przedmiotu stały się li tylko „fakultatywnymi” na innych niż filozofia kierunkach. W tym samym mniej więcej czasie „nauczające niczego” - jak na przykład „kreacjonizmu” - zajęcia z religii zostały wprowadzone nawet w najwyższych klasach liceów. (Dla przypomnienia, nauczanie kościelne o „creatio ex nihilo”, czyli o powstawaniu zarówno Ziemi jak i rodzaju ludzkiego z niczego, jest sprzeczne z podstawowym prawem filozofii, które głosi iż „z niczego tylko nic może powstać”.) .
Temu MASOWEMU ZWROTOWI KU IGNORANCJII nie ma się co dziwić: prezydent Kaczyński przygotował do wygłoszenia w Katyniu mowę, w której potępił „w czambuł” ustrój, w którym zarówno on sam, jaki i prawie wszyscy oficjele, którzy zginęli w Smoleńsku, wyrośli. Nie dziwota zatem, że młodzi, wychowani już w II/IV RP piloci (oraz nowa, szkolona już według standardów amerykańskich, kadra oficerska), w ramach swej „wolnościowej” nonszalancji potrafi wozić po Warszawie trumnę przykrytą flagę z godłem Polski „tyłem do przodu”, względnie lądować swymi latającymi maszynami „kołami do góry”. Co więcej, jeżeli osoba, która do swego wieku lat 40 wychowywała się w PRL, w którym nawet zrobiła utajniony od kilkunastu lat doktorat (ponoć z marksizmu-leninizmu), z naciskiem w Katyniu chciała podkreślić, iż ustrój w którym się wychowała miał cechy „zbrodniczego komunistycznego totalitaryzmu”, to niestety taka osoba z konieczności musiała przesiąknąć przestępczymi cechami demonizowanego przez nią ustroju. A to oznacza, że jej, przynajmniej te publiczne, wypowiedzi należy traktować z przymrużeniem oka. Proszę zatem przeczytać co planował w Katyniu powiedzieć, 10 kwietnia br. pochowany na Wawelu Prezydent IV RP:
(…) Zbrodni dokonano z woli Stalina, na rozkaz najwyższych władz Związku Sowieckiego: Biura Politycznego WKP(b). Decyzja zapada 5 marca 1940, na wniosek Ławrentija Berii: rozstrzelać! W uzasadnieniu wniosku czytamy: to "zatwardziali, nie rokujący poprawy wrogowie władzy sowieckiej".
(…)Historycy wskazują zbrodnicze mechanizmy komunistycznego totalitaryzmu. Część jego ofiar leży tuż obok, również w katyńskim lesie. To tysiące Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, ludzi innych narodów.
(...) Zbrodnia Katyńska jest - pisał o tym wyłączony w ostatniej chwili z transportu śmierci prof. Stanisław Swianiewicz - częścią "akcji (...) oczyszczenia przedpoli potrzebnych dla dalszej ekspansji imperializmu sowieckiego"
Jest kluczowym elementem planu zniszczenia wolnej Polski: państwa stojącego - od roku 1920 - na drodze podboju Europy przez komunistyczne imperium.
To dlatego NKWD próbuje pozyskać jeńców: niech poprą plany podboju. Oficerowie z Kozielska i Starobielska wybierają jednak honor, są wierni Ojczyźnie.
(za: www.prezydent.pl)
Moi znajomi „antyglobaliści” w Moskwie twierdzą, że ten „list Berii” z 5 marca 1940 to kolejna fałszywka, tym razem wyprodukowana przez angielskie spec-służby pracujące dla pierwszego antykomunistycznego prezydenta FR, Borysa Jelcyna. Jednak przytoczona w tym, rozpropagowanym na plakatach na Rynku w Krakowie po 10 kwietnia, „Liście Ł. Berii” (patrz załącznik) argumentacja jest całkiem racjonalna z brutalnego punktu widzenia raison d'état ówczesnego ZSRR. Oto co mianowicie w tym „liście Berii” się znajduje po cytacie, który zamierzał przytoczyć w Katyniu prezydent Kaczyński:
„Oni (…) są przepełnieni nienawiścią do radzieckiego ustroju. Oficerowie oraz policjanci, którzy znaleźli się w obozach jenieckich, próbują kontynuować k-r (kontr-rewolucyjną?) działalność, prowadzą antysowiecką agitację. Każdy z nich tylko oczekuje wyjścia na wolność, aby uzyskać sposobność aktywnego włączenia się w wojnę z władzą radziecką. Organy NKWD w zachodnich okręgach Ukrainy i Białorusi odkryły szereg k-r powstańczych organizacji, w których rolę odgrywali byli oficerowie polskiej armii, byli policjanci oraz żandarmi.”
Te stwierdzenia niewątpliwie pokrywały się ze stanem faktycznym zarówno w obozach jenieckich jak i na okupowanych przez ZSRR obszarach byłej II RP. Jak wyglądały nastroje wśród pozostających w niewoli w ZSRR oficerów najlepiej ilustruje mój przypis nr. 4 do artykułu „Katyń w oczach wrogów Imperium obłudy” jaki opublikowaliśmy wspólnie z Izraelem Szamirem dwa lata temu:
[4] Ponad dziewięćdziesięcioletni obecnie ekonomista Franciszek Rakowski opisał przyczyny „samobójczego” zachowanie się polskich oficerów w sowieckiej niewoli w książce „Przemiany i szanse socjalizmu”. (Warszawa, 2004), w sposób następujący: „Ogromna większość polskich oficerów (oprócz nielicznej grupy polskich komunistów, których wypuszczono z tych obozów na wolność) nienawidziła ZSRR bardziej niż kiedykolwiek, nie tylko ze względu na swoje najczęściej burżuazyjne pochodzenie, ale również z powodu utraty niepodległości, a ponadto cieszyła się z nieudolności ZSRR w wojnie z Finlandią, co miało dowodzić, że ZSRR to kolos na glinianych nogach i nie chciała przyjąć propozycji … tworzenia antyniemieckich legionów, które brałyby udział w przyszłej wojnie z Niemcami.”
(Nb. Według wydanej w 1943 roku książki NSDAP o mordzie w „Lesie Katynia”, wraz z armią generała Andersa w 1942 roku wyszło do Iranu około czterech tysięcy oficerów WP, czyli około 1/3 kadry oficerskiej jaka znalazła się w 1939 roku na terenie okupowanym przez ZSRR. Ci nieliczni, którzy nie podporządkowali się rozkazowi Rządu Londyńskiego o ewakuacji z terenu ZSRR - jak ppłk. Zygmunt Berling - otrzymali wyrok śmierci, na szczęście nie wyegzekwowany. Skądinąd dane na stronach 142-144 tej książki NSDAP, która częściowo zjedzona przez myszy zachowała się na strychu mego domu w Zakopanem, wskazują, że Niemcy już w 1940 roku doskonale wiedzieli kiedy polskie obozy jenieckie były likwidowane, ilu w nich było jeńców, itp. Według Toma Mysiewicza, podobne informacje miał też rząd angielski, który na masakrę w Katyniu się zgodził.)
Pomimo tak licznych honorowych, popełnionych z nienawiści do komunizmu, wojskowych prawie samobójstw - w postaci podpisywania „bumag”, potwierdzających iż jest się wrogiem ZSRR - „zbrodniczy komunistyczny totalitaryzm” w pięć lat po Katyniu zmaterializował się nad Wisłą i Odrą w postaci Polski Ludowej. W wyniku zaś „pałacowej k-r (kontrewolucji)” na Kremlu oraz w Warszawie końca lat 1980, otrzymaliśmy 20 lat temu „wolność” o którą usiłowali walczyć rozstrzelani w Katyniu oficerowie. I w ramach tej „wolności” prezydent Lech Kaczyński wybrał się 10 kwietnia do Katynia, aby przy grobach tam poległych celebrować - i cementować - zwycięstwo jego opcji politycznej na „komuną” (oraz zsowietyzowaną Rosją). Do czego jednak, patrząc na historię w sposób szerszy, zmierza ta post-modernistyczna, geopolityczna opcja, nie tylko braci Kaczyńskich, ale i obecnego p.o. prezydenta Komorowskiego, oraz zezwalającego na pochówek na Wawelu kardynała Dziwisza - czyli opcja„triumwiratu PIS-PO-KK”, jak ten „(nowo)twór polski” nazwałem w wywiadzie dostępnym na http://www.youtube.com/watch?v=ixGjyoGll2g ? Jeden z uczestników forum www.prawda2.info w ten sposób zinterpretował, używając prezydenckiego TKM sposobu się wyrażania, ostatnie historyczne wydarzenia:
00:02, 21 Kwi '10 |
|
Nikt nie kazał Lechowi zapakować całą świtę dworską do jednego samolotu, lecieć z Lechem to przepustka polityczna, coś jak "ojciec chrzestny" w mafii.
Na zakończenie moja, MG bardziej uładzona w rzeczonej materii opinia, będąca odpowiedzią na pytanie „co robić?” zadane mi przez mego (nieco tylko młodszego) kolegę i byłego szefa w pracy, profesora Adama Karpińskiego z Gdańska.
Otóż przez 11 lat wraz ze mną, na Akademii Pedagogicznej (przedtem zwanej WSP i PAP) w Słupsku, pracował kolega doktor z Poznania, który napisał ciekawą książkę o filozofii księdza profesora Józefa Tischnera. Ten znany ksiądz profesor - który twierdził, że najpierw jest człowiekiem, potem profesorem, a dopiero potem księdzem - opowiadał w ramach wywiadów które udzielał memu koledze, bardzo ciekawe rzeczy, które z kolei on nam opowiedział kilka lat temu, w trakcie nieformalnego spotkania, kończącego którąś to rzędu konferencję „Filozofia Wychowania” na PAP w Słupsku.
Mianowicie znający dobrze, dzięki swojej starej znajomości z Karolem Wojtyłą, stosunki w Watykanie, profesor Tischner twierdził, że bywalcy Stolicy Apostolskiej zrobili w swoim środowisku tzw. „research” kto wśród religijnej elity Europy wierzy w Boga. I się okazało coś, w co ja początkowo sam nie chciałem wierzyć. Mianowicie „na samym szczycie” takich naiwnych wierzących w Boga jest zaledwie kilku, w tym jeden żydowski talmudysta z Litwy nazwiskiem Emanuel Levinas. Co więcej, według „góralskiego filozofa” księdza Tischnera, światem Zachodu rządzą TRZY WIELKIE MAFIE (rodzaj międzynarodówki PIS-PO-KK). Jedną z nich jest oczywiście Mafia Żydowska, z siedzibą na mitycznym jerozolimskim wzgórzu Syjon, drugą Anglosaska z centrum w „City of London”, zaś trzecią jest oczywiście Watykan. I to jest ten, całkiem materialny, ukryty za aktualnym po-nowoczesnym spektaklem w rodzaju niedawnego „pochówku polskiego króla żydowskiego” na Wawelu, „BÓG ŚWIATA JEDYNY W TRZECH OSOBACH”. I to ON zaplanował „globalizację” poprzez powrót do status quo ante sprzed 1917 roku, w którym nie było ani ZSRR, ani nawet… Polski.
Wszyscy zatem, którzy z tym Panem Świata usiłuję się zmierzyć, muszą się przygotować na to, że zadrą z POTĘGĄ BOGA BIBLII, o której z patosem mówił, ubrany jak jakiś pastor, celebrant pogrzebowych uroczystości 17 kwietnia w Warszawie. Zaczął on swe przemówienie od pochwały „niebiańskiego Jeruzalem” z proroctwa Izajasza, przytaczał kolejne wersety z przemówień Jana Pawła II, i zakończył żydowskim zapewnieniem, że „TY (MAMON) BĘDZIESZ MOIM BOGIEM”. I oczywiście, z tym „Samozwańczym Bogiem Świata” musimy stoczyć wojnę.
Amen, MG, spisane prawie w 28 rocznicę powrotu do kraju z 14 letniej emigracji politycznej „na Zachodzie”.
|