5816


AUTOPREZENTACJA A SAMOWIEDZA

Stajemy się tym, kogo udajemy

i dlatego musimy bardzo uważać,

kogo udajemy

Kurt Vonnegut

Mechanizmy odpowiedzialne za internalizację przywdziewanych masek.

W poprzednich rozdziałach tej pracy przytoczone zostały niektóre wyniki badań, wyraźnie wskazujące, iż prywatne sądy o sobie bywają modyfikowane po konfrontacji z rozbieżnym z nimi „ja” publicznym wyeksponowanym w  trakcie intencjonalnej autoprezentacji. Kiedy człowiek demonstruje określone zachowania, jego struktura własnego „ja” oraz prywatnie żywione postawy mogą się bowiem zmienić w  kierunku zgodnym z tym zachowaniem (por. np. King i Janis, 1956; Gergen, 1965; Collins i Hoyt, 1972; Schlenker i Schlenker, 1975; Fazio, Effrein i Falender, 1981; Jones, Rhodewalt, Berglas i Skelton, 1981; Schlenker, 1982; Cooper i Fazio, 1984; Dymkowski i Cisek, 1988; Schlenker i Trudeau, 1990; Kelly, McKillop i  Neimeyer, 1991; McKillop, Berzonsky i Schlenker, 1992; Tice, 1992; Schlenker, Dlugolecki, Doherty, 1994; Cisek, 2000a i b;). Już samo nakłonienie ludzi do opisania czy zademonstrowania jakiegoś szczególnego wizerunku własnej osoby może owocować zmianami w ich wyobrażeniu samych siebie (Leary, 1999). Dzieje się tak również wtedy, gdy prezentują oni zachowania zgodne - co do kierunku - ze swoimi rzeczywistymi przekonaniami, ale bardziej spolaryzowane lub gdy dla uprawomocnienia pożądanej tożsamości społecznej w oczach innych, chcą podkreślić własną za nie odpowiedzialność (zob. np. Schlenker, 1982; Schlenker i Riess, 1979; Schlenker i Goldman, 1982; też Swann, Pelham i Chidester, 1998).

Kiedy struktura „ja” zmienia się na skutek manifestowanych zachowań, mówimy o internalizacji (uwewnętrznieniu) autoprezentacji (Tice, 1992; Leary, 1999). Internalizacja może być „produktem ubocznym” procesu kierowania wrażeniem, który - w zamierzeniach aktora służący do wykreowania pożądanego wizerunku jego osoby w oczach innych - w rezultacie wpływa także na sposób, w jaki spostrzega on samego siebie (Schlenker i in., 1994). Co więcej, strategiczna autoprezentacja może odcisnąć ślad zarówno na zgeneralizowanym poczuciu własnej wartości, globalnej samoocenie (Gergen, 1965; Jones i in., 1981; Rhodewalt i Agustsdottir, 1986), jak i na korespondujących z nią szczegółowych przekonaniach aktora o sobie (Schlenker i in., 1990; 1994).

Podłoże internalizacji stanowić mogą procesy (szerzej opisane w  rozdziale II) zdeformowanego przeszukiwania informacji (biased scanning), autopercepcji lub redukcji dysonansu poznawczego. A zatem internalizacja odgrywanych ról może się odbywać za pomocą różnych mechanizmów - od czysto poznawczych po motywacyjne.

Prezentowanie określonych zachowań może spowodować, że człowiek zacznie zastanawiać się, intensywnie rozmyślać nad tymi aspektami siebie, którym wcześniej nie poświęcał dużo uwagi. Mamy wówczas do czynienia z   procesem zdeformowanego przeszukiwania danych, poszukiwania w  magazynach pamięci informacji „dopasowanych” do autoprezentacji (Jones i  in., 1981; Schlenker i in., 1994). Wynikiem tego procesu może być zrewidowanie przez aktora struktury własnego „ja” tak, by uwzględnić w niej informacje zgodne z  zademonstrowanym autowizerunkiem. Według Jonesa i  współautorów (1981) zdeformowane przeszukiwane pamięci zostaje zaktywizowane przede wszystkim wówczas, gdy aktor spostrzega treści odgrywanej roli jako zasadniczo zgodne z wcześniej ukształtowaną samowiedzą, a przynajmniej w  bardzo niewielkim stopniu z nią rozbieżne. Sytuacji takiej można się spodziewać, gdy ludzie uciekają się do nieznacznie rozbieżnej pozytywnej autoprezentacji, uznawanej - w wyniku oddziaływania motywu egotystycznego - za zgodną z rzeczywistymi przekonaniami podmiotu o sobie. Można zatem powiedzieć, że koncepcja biased scanning odnosi się jedynie do tych warunków, w których przekonania na własny temat ulegają jedynie niewielkim dostosowawczym przekształceniom.

Obserwując własne reakcje i zachowania w rozmaitych sytuacjach, człowiek uczy się czegoś nowego o samym sobie. Zgodnie z teorią autopercepcji Bema (1972), ludzie wnioskują o swoich cechach i  postawach na podstawie beznamiętnej obserwacji własnych działań, ich rezultatów oraz towarzyszących im warunków i okoliczności. Po zaprezentowaniu siebie w  określony sposób, przy nieobecności dostatecznych sytuacyjnych wytłumaczeń podjętej aktywności (braku odczuwanej presji zewnętrznej), człowiek może dojść do wniosku, że jest taki, jak na to wskazuje jego publiczny wizerunek. Aktywizacja takiego mechanizmu internalizacji jest bardziej prawdopodobna wtedy, gdy prywatne przekonania aktora o sobie nie są jeszcze dobrze utrwalone i dotyczą mało ważnych aspektów „ja”, których dostępność pamięciowa jest stosunkowo niewielka. Ponadto inferowanie informacji o sobie z własnych zachowań ma miejsce szczególnie wówczas, kiedy zachowania te są względnie mało rozbieżne z samowiedzą aktora (por. Fazio i in., 1977), są przezeń uznawane za wiarygodną bazę danych i jako wyraziste przyciągają uwagę, w sposób bezpośredni odnosząc się do danego aspektu jego osoby (Dymkowski, 1996).

Wreszcie dostosowawcze modyfikacje autokoncepcji mogą być wynikiem dążenia do redukcji napięcia dysonansowego (Festinger, 1957), będącego rezultatem demonstrowania wizerunku niezgodnego z samowiedzą i postawami prywatnie żywionymi przez aktora. Dzieje się tak wówczas, gdy postawa wobec własnej osoby zmienia się na zgodną z - początkowo wyraźnie z nią rozbieżnym - zachowaniem, które znalazło się w „zakresie odrzucenia” (por. Fazio i in., 1977; Rhodewalt i Agustsdottir, 1986).

Opisane tu prawidłowości, dotyczące tego, kiedy zostają zaktywizowane poszczególne mechanizmy internalizacji, zostały przetestowane w  eksperymencie Schlenkera i Trudeau (1990). Na pierwszym jego etapie dokonano pomiaru indywidualnych zakresów akceptacji i odrzucenia cechy „niezależność” u wszystkich osób badanych. Jednocześnie uczestnicy eksperymentu deklarowali, w jakim stopniu uważali własne przekonania na temat posiadania tej cechy za spójne ze swoimi zachowaniami, tj. określali, z jaką częstotliwością ich zachowania bywały zgodne z zaprezentowaną samooceną niezależności. Wreszcie badani oceniali, czy dobrze jest posiadać ową cechę w ogóle, a w szczególności w wysokim lub niskim natężeniu.

Podczas zasadniczej sesji eksperymentalnej uczestników poinformowano, że biorą udział w badaniach nad skutkami zażycia pewnego leku na sprawność umysłową (mental efficiency). W zależności od grupy, do której zostali losowo przypisani, dowiadywali się oni następnie, że lek jest całkowicie bezpieczny, ale może wytwarzać przejściowy stan napięcia emocjonalnego (grupa z błędną atrybucją), bądź też, że nie powinien on wywoływać jakichkolwiek skutków ubocznych (grupa bez błędnej atrybucji).

Badani wypełniali pierwszą część testów służących rzekomo do pomiaru sprawności umysłowej, zażywali lek (w rzeczywistości placebo) i mieli zaczekać 20 minut, aby mógł się on kompletnie wchłonąć zanim przystąpią do drugiej części testów. W czasie owej przerwy proszono ich, by wzięli udział w - jak ich poinformowano - zupełnie niezależnym projekcie, dającym szanse starszym studentom na przećwiczenie nabytych w trakcie zajęć umiejętności przeprowadzania wywiadów. Zadaniem badanych było udzielenie wywiadu, ale w taki sposób, by wywrzeć na zadającym pytania określone wrażenie, zaprezentować się jako osoba w mniejszym lub większym stopniu niezależna. Ów stopień prezentowanej niezależności wyznaczany był dla każdego badanego indywidualnie i zależał od wyników wstępnego pomiaru jego samooceny na tym wymiarze, deklarowanej spójności behawioralnej oraz wielkości obszarów akceptacji i odrzucenia. Wszystkim uczestnikom zapewniono swobodę wyboru zaangażowania się w zachowania niezgodne z  ich prywatnym samoopisem. Następnie - w warunkach zagwarantowanej prywatności - badani wypełniali kwestionariusz służący do pomiaru zmiennych zależnych oraz sprawdzenia efektywności poszczególnych manipulacji eksperymentalnych.

Osoby przypisane do grupy kontrolnej brały udział w takiej samej procedurze z pominięciem etapu związanego z autoprezentowaniem się - po połknięciu pigułki i odczekaniu czasu, jaki badanym z grup eksperymentalnych zajmowało udzielenie wywiadu, wypełniały kwestionariusz mierzący zmienne zależne. Analiza wyników w tej grupie ujawniła dużą stabilność cząstkowych samoocen badanych odnoszących się do wymiaru „niezależność”. Ponadto nie zaobserwowano żadnych efektów związanych z informacją o braku lub występowaniu napięcia emocjonalnego po zażyciu leku.

W grupach eksperymentalnych natomiast szczegółowe samooceny niezależności badanych zmieniły się w kierunku zgodnym z zachowaniem zademonstrowanym w czasie wywiadu. Co szczególnie tu ważne, osoby spostrzegające siebie jako behawioralnie spójne - a zatem posiadające utrwalone przekonania na temat własnej niezależności - zmieniały swoje samooszacowania na tym wymiarze tylko po odegraniu roli, która znajdowała się w ich obszarze akceptacji. Jednocześnie osoby oceniające siebie jako niespójne behawioralnie w zakresie wyznaczonym przez omawianą tu cechę, ujawniły większe dostosowawcze przekształcenia odnośnej samooceny, jeśli prezentowane niezgodne z nią zachowanie znalazło się w zakresie odrzucenia. Innymi słowy, bardziej rozbieżna autoprezentacja owocowała w tym przypadku większymi przystosowawczymi transformacjami autowizerunku.

Ponadto badani behawioralnie spójni - i tylko oni - uznawali swoje zachowanie zademonstrowane podczas wywiadu za bardziej pozytywne, uzasadnione i prawomocne oraz deklarowali większą za nie odpowiedzialność, jeśli znalazło się ono w zakresie akceptacji, a nie odrzucenia.

Kiedy przypisana rola została zaklasyfikowana do tego pierwszego obszaru, informacja o występowaniu lub braku efektów ubocznych zażytej pigułki nie wpływała na spostrzeganą odpowiedzialność badanych za jej odegranie. Jeśli autoprezentacja znalazła się jednak w zakresie odrzucenia, osoby poinformowane o braku skutków ubocznych pomniejszały własną za nią odpowiedzialność. Tylko kiedy możliwość błędnej atrybucji nieprzyjemnego pobudzenia pozwalała na upatrywanie jego przyczyny we właściwościach leku, badani skłonni byli uznać, że są odpowiedzialni za swoje publicznie zademonstrowane zachowanie. W tych ostatnich warunkach, odwołując się do teorii dysonansu poznawczego oraz wyników eksperymentu Fazio i współautorów (1977), można było oczekiwać redukcji przystosowawczych przekształceń samowiedzy. Jednak takiej prawidłowości nie dało się zaobserwować. Warto jednak zauważyć, że samo pomniejszenie odpowiedzialności za wysoce rozbieżne zachowanie w sytuacji, kiedy brakuje zewnętrznego uzasadnienia zauważonego u siebie napięcia, może być przejawem redukcji dysonansu poznawczego. Jeśli tak było rzeczywiście, badani nie musieli już dalej redukować go za pomocą zmian odnośnych samoocen. Zamiast tego dystansowali się do odgrywanej przez siebie roli.

Opisany tu eksperyment, jak również wyniki innych badań (por. np. Rhodewalt i Agustsdottir, 1986), pozwalają zaryzykować tezę, że internalizacja publicznie przywdziewanych masek jest realizowana głównie w rezultacie poznawczego mechanizmu autopercepcji Bema (1972). Może się tak dziać nawet wtedy, gdy podmiot posiada dobrze utrwalone i spójne przekonania na własny temat, jeśli tylko demonstrowane rozbieżne z nimi zachowania znajdą się w jego zakresie akceptacji. Jeśli rozbieżność między nimi jest minimalna, oczekiwać należy aktywizacji szczególnej mutacji modelu Bema, a mianowicie omówionego wcześniej mechanizmu zdeformowanego przeszukiwania danych (zob. Dymkowski, 1996).

Kiedy jednak rozbieżność publicznie odgrywanej roli z autowizerunkiem aktora jest na tyle duża, że nie może być przez aktora uznana za własną, prawomocną, reprezentatywną dla „ja”, prowadzi ona do awersyjnego napięcia dysonansowego (Schlenker i in., 1994). Jedną z dróg jego redukcji (zwłaszcza jeśli aktor nie może zminimalizować własnej odpowiedzialności za uwikłanie się w  zachowania niezgodne z prywatnie żywionymi przekonaniami) może być zmiana odnośnych elementów jego samowiedzy. Zmiana ta jest tym bardziej prawdopodobna, im mniej ugruntowana i spójna jest autokoncepcja podmiotu (Schlenker i in., 1990; Schlenker i Pontari, 2000).

Próbując podsumować wyniki przytaczanych tu badań w jednym zdaniu, można zatem powiedzieć, że to, czy za internalizację publicznie przywdziewanych masek odpowiedzialny będzie mechanizm poznawczy, czy raczej motywacyjny, uzależnione jest przede wszystkim od wielkości rozbieżności między demonstrowanym zachowaniem a przekonaniami aktora na własny temat.

Wybrane czynniki ułatwiające lub ograniczające internalizację treści odgrywanych ról.

Dianne Tice (1992) postawiła hipotezę, że ludzie są bardziej skłonni uwewnętrzniać swoje opisy własnej osoby, jeśli zostały one dokonane raczej w warunkach publicznych, niż prywatnych. Według niej publiczne zachowanie wywiera większy wpływ na samowiedzę podmiotu, jest ważniejsze dla „ja”, niż zachowanie prywatne - zakryte dla oczu obserwatorów lub anonimowe. Dzieje się tak, ponieważ zachowania demonstrowane w obecności widzów mają wpływ na reputację aktora, sposób, w jaki odbierają go inni, a co za tym idzie na ich reakcje w stosunku do niego i  nawiązywane przez niego relacje społeczne. Ponadto działania podjęte pod nieobecność świadków łatwiej mogą zostać przez podmiot zignorowane, uznane za nieważne lub zapomniane. Znacznie trudniej jest to zrobić z zachowaniami publicznymi, gdyż oprócz aktora wiedzą o  nich także inne osoby. Zachowania takie winny zatem być monitorowane i  przetwarzane ze szczególną uwagą, co może ułatwiać proces ich internalizacji (zob. też McKillop i in., 1992)

W jednym z eksperymentów testujących słuszność tej hipotezy (Tice, 1992, eksperyment I) osoby badane prezentowały się - w trakcie przeprowadzanego z nimi wywiadu - jako stałe lub zmienne emocjonalnie (w  grupie kontrolnej zaś jako wysportowane, a więc w  sposób irrelewantny w stosunku do zmiennej zależnej). Wszyscy badani zostali losowo rozdzieleni do dwóch warunków eksperymentalnych: autoprezentacji publicznej, odbywającej się przed obserwatorem, który łatwo mógł ich zidentyfikować i  autoprezentacji prywatnej - zapewniającej uczestnikom jak największą anonimowość (o problemach ze stworzeniem sytuacji prywatności w warunkach laboratoryjnych patrz np. Tetlock i Manstead, 1985; Dymkowski, 1996). Wszystkich badanych poinformowano, że celem eksperymentu jest zebranie materiału dla studentów psychologii klinicznej, uczących się formułować oceny interpersonalne oraz rozpoznawać, czy ludzie deklarujący posiadanie jakichś cech rzeczywiście się nimi charakteryzują. Uczestników proszono, by zaprezentowali się jako osoby stałe lub zmienne emocjonalnie, bez względu na to, czy i w jakim zakresie rzeczywiście taką cechę posiadają. Po odegraniu przypisanej roli osoby badane w warunkach rozdzielenia percepcyjnego dokonywały autodiagnozy na skali przeznaczonej do pomiaru stabilności - zmienności emocjonalnej. Warto tutaj wspomnieć, że wszystkie odgrywane w   tym studium role opisane były jako pozytywne i wiązały się z  przedstawieniem swojej osoby w korzystnym świetle.

Uzyskane wyniki jednoznacznie wskazują na facylitujący wpływ upublicznienia - bez względu na cechę, której posiadanie prezentowali uczestnicy eksperymentu, jej internalizacja zawsze była silniejsza, gdy audytorium miało możliwość zidentyfikowania i rozpoznania badanych, niż w  przypadku zachowania warunków pełnej anonimowości.

0x08 graphic

0x08 graphic

Wyniki te zostały zreplikowane przez Tice (1992, eksperyment II) w  kolejnym eksperymencie, przy zachowaniu podobnej procedury, ale zmienionej treści autoprezentacji - tym razem zadaniem uczestników było przedstawienie siebie jako osób intro- lub ekstrawertywnych. Podobnie jak w  pierwszym eksperymencie, badani określali później swoje prawdziwe „ja” w  sposób bardziej zgodny z zaprezentowanym wizerunkiem, jeśli ich wystąpienie miało charakter publiczny, a nie prywatny.

Jednak tym razem badaczka nie poprzestała na sprawdzeniu deklarowanych przez uczestników prywatnych samoocen odnośnego wymiaru, ale dokonała także pomiaru wskaźników behawioralnych ich ekstrawersji. Po wypełnieniu kwestionariuszy służących do pomiaru zmiennych zależnych wszyscy badani byli proszeni o przejście do poczekalni i zaczekanie na dodatkowe arkusze, które mieli wypełnić, a których aktualnie rzekomo zabrakło. Ponieważ w poczekalni znajdowało się tylko jedno krzesło i było akurat zajęte przez studenta czekającego na udział w innym eksperymencie (w rzeczywistości pomocnika eksperymentatora), badani musieli sami wnieść sobie dodatkowe krzesło. To, w jakiej odległości je ustawili od czekającego rówieśnika było jednym ze wskaźników poziomu ekstrawersji (im mniejszy dystans, tym większa ekstrawersja). Każdy z uczestników przebywał w  poczekalni 3 minuty i przez ten czas dokładnie mierzono, ile razy próbował zainicjować rozmowę ze znajdującym się tam studentem.

Analiza tych wskaźników wykazała, że osoby, które wcześniej opisywały siebie jako ekstrawertywne w warunkach publicznych, naprawdę zachowywały się w bardziej otwarty sposób - siadały bliżej swojego kolegi i częściej zaczynały z nim rozmawiać. Wyniki te świadczą o tym, że zaobserwowane zmiany w  samoopisie badanych nie były jedynie powierzchownym, czy wręcz nieprawdziwym a wydeliberowanym powtórzeniem werbalnych etykiet odgrywanych ról, ale raczej rzeczywistymi przekształceniami samowiedzy, wystarczająco silnymi, by spowodować następnie zmiany w zachowaniach, których pomiaru badani nie byli świadomi.

Rezultaty te zostały zreplikowane w eksperymencie Schlenkera i  współautorów (1994). Bardzo podobne wyniki uzyskał także Fazio ze współpracownikami (1981) dokonując pomiaru stopnia ekstrawersji ujawnionego w samoopisie oraz zachowaniach badanych, którzy wcześniej udzielali krótkiego wywiadu na własny temat. Celem wywiadu nie było co prawda zaprezentowanie się w z góry określony sposób, ale pytania były tak skonstruowane, że aby na nie odpowiedzieć uczestnicy musieli w sposób selektywny przeszukać informacje, jakie posiadali na własny temat. W jednym z  warunków eksperymentalnych pytania skłaniały ich do wydobycia z pamięci doświadczeń charakterystycznych dla osób ekstrawertywnych, a w drugim - introwertywnych. W efekcie zastosowania tej procedury nie tylko samooceny osób badanych, ale także ich rzeczywiste zachowania (zastosowano tu wskaźniki behawioralne, podobne jak opisane w eksperymencie Tice) zostały „uzgodnione” z zaprezentowanym wcześniej - niecelowo, ale w sposób wymuszony pytaniami - autowizerunkiem. Co więcej, także pomocnik eksperymentatora - student napotkany w poczekalni - nie mający pojęcia, do jakiego warunku był przypisany każdy z badanych, ocenił następnie jako bardziej ekstrawertywnych tych uczestników, którzy brali udział w wywiadzie z pytaniami „naładowanymi” ekstrawersją.

Przytoczone tu wyniki badań wskazują, że publiczna autoprezentacja częściej prowadzi do dostosowawczych zmian w  strukturze „ja”, niż takie samo zachowanie podjęte pod nieobecność świadków. Nie oznacza to jednak, że przy braku publiczności w ogóle nie może dojść do uwewnętrznienia zademonstrowanych zachowań. W pierwszym z opisanych uprzednio eksperymentów Tice (1992) pewne ślady internalizacji dały się zauważyć także u  uczestników prezentujących się w warunkach maksymalnej anonimowości Zmiany te były jednak znacznie mniej wyraźne, niż w warunkach upublicznienia. Z badań McKillopa i współautorów (1992) wynika, że u  osób o niskiej tożsamości społecznej (social identity - więcej informacji na temat tego wymiaru zob. McKillop, Berzonsky i Schlenker, 1992) internalizacja pozytywnej autocharakterystyki (o której przygotowanie podmiot został poproszony przez eksperymentatora) była szczególnie nasilona właśnie w  warunkach zagwarantowanej anonimowości. W przypadku osób o wysokim poziomie tożsamości społecznej zreplikowały się wyniki uzyskane przez Tice (1992).

Kolejny eksperyment z przywoływanego tutaj jej studium (Tice 1992, eksperyment III), miał na celu sprawdzenie modyfikującego wpływu możliwości odwoływania się do własnych doświadczeń, swobody uwikłania się w sytuację autoprezentacji oraz oczekiwania przyszłych interakcji z obserwatorem na internalizację treści odgrywanych ról. Wszyscy badani proszeni byli tym razem o  zaprezentowanie się jako osób introwertywnych w warunkach publicznych. Jednakże, inaczej niż w poprzednich dwóch eksperymentach, mieli oni za zadanie wywrzeć na audytorium wrażenie ewaluatywnie neutralne, tj. nie zostać przez nie ocenionym ani pozytywnie, ani negatywnie.

0x08 graphic

Losowo dobrana połowa uczestników miała odgrywać przypisaną sobie rolę w sposób ściśle określony, narzucony im z góry (warunki narzucenia - yoked), a pozostała połowa - w sposób całkowicie dowolny, posiłkując się selektywnie dobranymi przykładami przeszłych doświadczeń (warunki swobody odgrywania - self-reference). Druga z manipulacji polegała na wprowadzeniu (bądź nie) swobody decyzji, dotyczącej udziału w eksperymencie. Osoby w  warunkach dużej swobody (high-choice) dowiadywały się, że nie muszą brać udziału w  badaniach, jeśli czują się całkowicie niezdolne do przedstawienia siebie zgodnie z wymogami wyznaczonej im roli, bądź jeśli z jakichś powodów nie chcą tego zrobić. Uczestników przypisanych do warunków bez swobody wyboru (low-choice) informowano, że co prawda zazwyczaj pyta się badanych, czy chcą uczestniczyć w dalszej części eksperymentu, ale tym razem tyle osób wybrało opcję przeciwną, że nie ma już możliwości wyboru, wobec czego muszą oni odegrać rolę introwertyków. Wreszcie trzecia z zastosowanych manipulacji opierała się na stworzeniu oczekiwania przyszłych interakcji z  osobą oceniającą, przed którą odbywała się autoprezentacja. Osoba ta stanowiła dla uczestników ważne audytorium, została bowiem przedstawiona jako zaczynający swoją pracę wykładowca, który będzie w najbliższym semestrze prowadzić z nimi zajęcia. W warunkach braku oczekiwania przyszłych interakcji badanych przekonywano, że osoba ta jest studentem pochodzącym z innego uniwersytetu, wobec czego szanse, że się z nią jeszcze spotkają, są minimalne.

Analiza danych zebranych podczas tego eksperymentu wykazała statystyczną istotność efektów głównych każdej z zastosowanych manipulacji, przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek efektu ich interakcji. W warunkach rozdzielenia percepcyjnego, przy zagwarantowanej maksymalnej anonimowości i prywatności, samoopisy badanych wskazywały znacząco większą zgodność z  zademonstrowaną uprzednio rolą, gdy: 1) autoprezentacja odbywała się w  warunkach oczekiwania dalszych kontaktów z oceniającym audytorium, 2) sposób odgrywania roli był całkowicie dowolny, 3) zapewniona była swoboda przy podejmowaniu decyzji o zaprezentowaniu się w wymagany sposób. Na podstawie wyników dodatkowych analiz statystycznych Tice wysunęła wniosek, że wszystkie trzy opisane tu czynniki wywierają addytywny wpływ na wielkość internalizacji zademonstrowanego zachowania.

Wyniki badań Tice pozwalają przeanalizować efekty przywdziewania masek o charakterze ewaluatywnie neutralnym bądź pozytywnym. W  pierwszym rozdziale tej pracy wspomniano jednakże, że ludzie z różnych powodów przedstawiają czasami własną osobę w niezbyt korzystnym świetle. Powstaje zatem pytanie, czy negatywnie oceniana, niezgodna z „ja” idealnym, rozbieżność między samowiedzą a zachowaniem aktora także będzie prowadzić do internalizacji elementów odgrywanej roli, często przecież zagrażających poczuciu własnej wartości.

Częściowej przynajmniej odpowiedzi na to pytanie dostarczają wyniki badań przeprowadzonych na początku lat osiemdziesiątych przez Edwarda Jonesa i jego współpracowników (1981). Brali w nich udział studenci pierwszego roku psychologii, których globalne samowartościowanie zostało wcześniej zdiagnozowane testem SVT (Self -Valuation -Triads test). Badani charakteryzujący się wysokimi i niskimi wynikami w tym teście zostali następnie w sposób losowy przydzieleni do jednego z dwóch warunków eksperymentalnych: autoprezentacji pozytywnej lub negatywnej. Instrukcja maskująca rzeczywiste cele badania w prezentowanym tu studium empirycznym była bardzo podobna do tej zastosowanej w eksperymentach Tice (1992). Uczestnicy byli informowani, że biorą udział w ćwiczeniach technik szacowania różnych cech osobowości i ich zadaniem jest pomoc starszym studentom, uczącym się przeprowadzania wywiadu. Osoby te były rzekomo przekonane, iż badani kandydują na stanowisko asystenta na wydziale psychologii i miały pod tym kątem ocenić ich przydatność. Przebieg wywiadu był nagrywany przez dwie kamery video, aby studenci mogli później swobodnie porównywać i analizować swoje doświadczenia, a także by można było wykorzystać uzyskane wyniki w celach badawczych.

Badani w  warunkach autoprezentacji pozytywnej mieli przedstawić się w  możliwie najkorzystniejszym świetle, tak by zmaksymalizować swoje szanse na uzyskanie stanowiska asystenta i wywrzeć na obserwatorze wrażenie osoby kompetentnej, odpowiedzialnej i chętnie współpracującej z innymi. Zadaniem pozostałych uczestników było ukazać się w świetle niekorzystnym, sprawiając wrażenie osoby niekompetentnej, trudnej do współpracy i nie mającej dużych szans na zdobycie posady, o którą rzekomo się ubiega. Dodatkowo wprowadzono także manipulację swobodą odgrywania roli (self-reference versus yoked) oraz swobodą podejmowania decyzji dotyczącej zaangażowania się w publicznie prezentowane zachowanie (high-choice versus low-choice). Po udzieleniu wywiadu, w warunkach zagwarantowanej anonimowości badani wypełniali jeszcze test pozwalający na powtórny pomiar globalnego samowartościowania, a tym samym sprawdzenie efektów zastosowanych manipulacji zmiennymi niezależnymi.

0x08 graphic

Otrzymane wyniki wskazują na dostosowawcze przekształcenia samowartościowania zarówno w kierunku pozytywnym, jak i negatywnym, tzn. badani uprzednio prezentujący się w sposób akcentujący własne zalety, oceniali się następnie bardziej korzystnie a ci, którzy dokonywali autodeprecjacji - obniżali poczucie własnej wartości. Jednak podwyższenie poziomu samowartościowania stwierdzono jedynie w warunkach pełnej improwizacji (self-reference), niezależnie od poczucia swobody podjęcia decyzji o uwikłaniu się w sytuację wywiadu i odwrotnie - spadek poczucia własnej wartości w  wyniku uprzedniej negatywnej autoprezentacji dał się zaobserwować jedynie wówczas, gdy towarzyszyła jej spostrzegana swoboda wyboru zaangażowania się w publicznie demonstrowane zachowanie (high-choice), bez względu na to, czy sposób odegrania roli został aktorowi narzucony, czy też był on zupełnie dowolny. Jones i współautorzy wysunęli na tej podstawie wniosek, że za wzrost i spadek pozytywności prywatnych przekonań o sobie najprawdopodobniej odpowiedzialne są różne mechanizmy regulacji psychicznej (biased scanning w  przypadku podwyższania, a redukcja napięcia dysonansowego w przypadku obniżania poczucia własnej wartości - dyskusja na ten temat zob. paragraf 3.1).

Choć w opisanym tu eksperymencie swoboda decyzji dotyczącej zaangażowania się w odgrywanie roli niezgodnej z prywatnymi przekonaniami aktora wpływała jedynie na uwewnętrznienie autowizerunków negatywnych, wielu badaczy (np. Schlenker i in., 1990; 1994; McKillop i in., 1992) stara się  zapewnić takie poczucie wszystkim badanym, bez względu na ewaluatywny kierunek rozbieżności, wierząc, iż warunki takie zawsze mogą nasilać efekty internalizacji (por. także Beauvois, Bungert i Mariette, 1995). Zagwarantowanie wolności wyboru prawdopodobnie sprzyja bowiem przyjęciu przez aktora odpowiedzialności za podejmowane przez niego działania i  wewnętrznej ich atrybucji. Przypisywanie sobie odpowiedzialności za określone zachowanie wzrasta szczególnie wówczas, gdy: 1) nie jest ono efektem działania nacisków zewnętrznych (np. zagrożenia karą, regulującego oddziaływania norm społecznych), 2) brak jest wystarczającego zewnętrznego uzasadnienia jego podejmowania (np. atrakcyjnej nagrody), 3) jest ono raczej spontaniczne i powtarza się w dostatecznie zróżnicowanych sytuacjach (Dymkowski, 1996; zob. też Bem, 1972). Przyjęcie odpowiedzialności za publicznie demonstrowaną aktywność zwiększa prawdopodobieństwo uznania jej za reprezentatywną dla „ja”, a w konsekwencji włączenia do samowiedzy.

Jednym z najważniejszych zagadnień związanych z internalizacją treści odgrywanej roli jest relacja pomiędzy ową rolą a wcześniej ukształtowaną samowiedzą podmiotu. Wiadomo na przykład, że dostosowawcze transformacje prywatnych przekonań o sobie są łatwiej aktywizowane i znacznie bardziej rozległe, kiedy ich ewaluatywny kierunek zgodny jest z dominującym znakiem posiadanej samooceny. Do wzrostu pozytywności prywatnych autowizerunków po zaprezentowaniu się w korzystnym świetle dochodzi przede wszystkim u  osób o wysokim globalnym samowartościowaniu i odwrotnie - osoby o  relatywnie niskim poczuciu własnej wartości (w ogóle bardziej podatne na internalizację) mogą być szczególnie skłonne do uwewnętrzniania doznawanych publicznie niepowodzeń (por. np. Kowalski i  Leary, 1990). Tendencja taka nasilona jest zwłaszcza u osób przejawiających chroniczną depresję, spostrzegających własne „ja” w szczególnie ciemnych i  nieprzyjaznych barwach (Rhodewalt i Agustsdottir, 1986). U osób depresyjnych stwierdzono ponadto odwrócenie prawidłowości wynikających z eksperymentów Jones'a i współautorów (1981). Zaobserwowano mianowicie, że badani depresyjni podwyższali nieco swoje globalne samowartościowanie w  rezultacie przywdziewania pozytywnych masek, ale tylko w warunkach zagwarantowanej swobody decyzji o uwikłaniu się w demonstrowane zachowanie. Negatywna autoprezentacja prowadziła natomiast do obniżenia ich samooceny jedynie wówczas, gdy towarzyszyła jej pełna swoboda sposobu odgrywania roli. To lustrzane odbicie regulacji zachodzącej u osób niedepresyjnych zdaje się wynikać z faktu, że u źródeł depresyjności leży zgeneralizowana inklinacja do niekorzystnego oceniania własnej osoby. Łatwo dostępne negatywne autoschematy składają się wówczas na stabilną, dobrze zorganizowaną i trudną do zmiany samowiedzę. Jej przekształcenia są dodatkowo utrudnione przez deficyty w pobieraniu i przetwarzaniu informacji pozytywnie z nią rozbieżnych (zob. np. Ingram, Smith i Brehm, 1983; Dymkowski, 1988).

Przytoczone tu wyniki badań pozwalają na sformułowanie tezy, że polaryzacja (wzrost ekstremalności) przekonań na własny temat jest znacznie częściej spotykanym rezultatem uczestnictwa w publicznym spektaklu, niż ich całkowita zmiana.


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic


Prawdopodobnie właśnie dlatego wiele badań ujawnia, że ludzie są bardziej skłonni uwewnętrzniać autoprezentacje pozytywne niż negatywne (np. McKillop i in., 1992; Dymkowski i Cisek, 1998). Te pierwsze uznawane bywają przez nich za bardziej prawomocne, szczere i uzasadnione, a więc w większym stopniu reprezentatywne dla „ja”. Wyniki te nie powinny dziwić, wziąwszy pod uwagę fakt, że większość ludzi spostrzega siebie w pochlebny bądź neutralny, ale nie negatywny sposób (por. np. Baumeister, Tice i Hutton, 1989).

Jak już zostało wspomniane w poprzednim paragrafie, ludzie łatwiej internalizują także wizerunki odnoszące się do tych wymiarów, na których własnej lokaty nie są pewni. Im większa owa niepewność, tym większa podatność na zmiany, których przyczyną może być obserwacja własnych zachowań (Leary, 1999). I przeciwnie, aktorzy wykazują duży opór przed modyfikacją tych przekonań o sobie, o słuszności których są szczególnie mocno przekonani, zwłaszcza gdy są one dla nich ważne i zajmują centralną pozycję w  strukturze „ja” (por. De La Ronde i in., 1993; Schlenker 1982; 1985; Schlenker i Weigold, 1989; Schlenker i Trudeau, 1990; Swann i Ely, 1984; Swann, Pelham i Chidester, 1988; Swann i Pelham, 2002; zob. też Morse i Gergen, 1970; Dymkowski, 1996).

Wreszcie wyniki niektórych badań wskazują, że ludzie są bardziej skłonni uwewnętrzniać treści swoich autoprezentacji, gdy zostaną one zaakceptowane czy też potwierdzone przez otoczenie (np. Gergen, 1965, Schlenker, Weigold i Hallam, 1990).

Samowartościowanie a zachowania autoprezentacyjne i ich konsekwencje.

Jak zostało już wcześniej powiedziane, utrzymywanie poczucia własnej wartości należy do podstawowych potrzeb psychologicznych człowieka. Ponieważ samoocena ludzi zależy między innymi od tego, jak są oni odbierani przez innych (por. np. Mead, 1975; Shrauger i Schoeneman, 1979; Schneider 1969; zob. też Leary, Haupt, Strausser i Chokel, 1998), szukanie akceptacji otoczenia i dbałość o publiczny wizerunek może być sposobem na poprawę lub podtrzymanie pozytywnego nastawienia do własnej osoby (Leary, 1999). Dlatego intuicyjnie słuszne wydaje się założenie, że ludzie o niskiej samoocenie powinni być bardziej skłonni do kierowania wrażeniem, niż ci, którzy oceniają siebie wysoko.

Z drugiej strony, wyniki licznych badań (z których część została opisana w rozdziale II tej pracy) wskazują, że ludzie pragną być spostrzegani przez innych w  sposób zgodny z ich prywatnymi przekonaniami na swój temat. Otrzymywanie informacji zwrotnych niespójnych z własną autokoncepcją może budzić niepokój i poczucie zagrożenia. Stabilny obraz własnej osoby odgrywa bowiem ważną rolę w organizowaniu doświadczeń i przewidywaniu przyszłych zdarzeń (Swann i Read, 1981a). Dlatego ludzie starają się potwierdzać swój wizerunek w oczach tak własnych, jak i partnerów interakcji nawet wtedy, gdy nie jest on szczególnie pochlebny (Swann i Read, 1981b; Swann, 1983; zob. też Schlenker, 1985). Jeśli zatem celem autoprezentacji jest uzgodnienie publicznego wizerunku z prywatną autokoncepcją aktora, to osoby o wysokiej samoocenie powinny być bardziej umotywowane do wywierania korzystnego wrażenia, niż osoby o niskim poczuciu własnej wartości.

Mamy tu zatem do czynienia z pewną sprzecznością przewidywań. Można ją rozwiązać zakładając, że ludzie mają motywację zarówno do podwyższania własnej samooceny, jak i do autoweryfikacji (Leary, 1999). Swann, Pelham i  Krull (1989), próbując pogodzić perspektywę egotystyczną i konfirmacyjną, przeprowadzili eksperyment, którego wyniki wskazują, że tak osoby o wysokim, jak i o niskim poziomie globalnego samowartościowania preferują pozytywne oceny płynące od partnerów interakcji. Jednocześnie jednak wolą otrzymywać informacje zgodne z tym, co sami uważają na temat swoich poszczególnych atrybutów. Innymi słowy, wolimy słodkie prawdy od gorzkich kłamstw, ale stając przed wyborem słodkiego kłamstwa lub gorzkiej prawdy, wybieramy raczej tą drugą, uznając ją za bardziej diagnostyczną i wiarygodną (Swann, Griffin, Predmore i Gaines, 1987, zob. też De La Ronde i in., 1993).

Baumeister, Tice i Hutton (1989) wysunęli z kolei hipotezę, że do manipulowania wrażeniem skłonne są zarówno osoby z niską, jak i z wysoką samooceną, czynią to jednak z odmiennych powodów i w różny sposób (zob. też Wolfe, Lennox i Cutler, 1986, Britt, Schlenker i Doherty, 1997). Ludzie charakteryzujący się pozytywnym ustosunkowaniem do siebie posługują się autoprezentacją asertywną, starając się wywrzeć na audytorium wrażenie osoby posiadającej wiele wartościowych cech. Dążą oni do osiągnięcia sukcesu i uznania w oczach innych. Dla podwyższenia swojej reputacji potrafią podejmować się złożonych i wręcz ryzykownych działań autoprezentacyjnych. Natomiast ludzie oceniający siebie nisko uciekają się raczej do autoprezentacji defensywnej, koncentrując się na tym, aby nie wywrzeć negatywnego wrażenia, nie odnieść porażki i nie zostać skrytykowanym przez partnerów interakcji lub obserwatorów. Ich głównym celem jest uniknięcie wstydu, odrzucenia i  upokorzenia. Posługują się oni bardzo finezyjnymi (raczej pośrednimi niż realizowanymi „wprost”) sposobami wzmacniania własnej wartości (zob. też Brown, Collins i Schmidt, 1988; Tice, 1991; 1993).

Jak to podsumowuje Szmajke (1999), wyróżniającymi cechami asertywnego stylu manipulowania wrażeniem są: ”(…)aktywność, optymizm i  otwarte ujawnianie informacji o sobie w warunkach publicznych. Natomiast styl „obronny” cechują: pasywność, zahamowanie i ukrywanie informacji. Osoba podejmująca autoprezentację „zdobywczą” zdaje się traktować obecność audytorium jako okazję do zaprezentowania się z jak najlepszej strony, natomiast podejmująca autoprezentację „obronną” jako zagrożenie, że może się podczas niej ujawnić jej strona niekorzystna” (str.64).

Baumeister i współautorzy (1989) zwracają uwagę, że sam sposób wypełniania testów służących do pomiaru samooceny może odzwierciedlać te dwa style autoprezentacji. Badani o dużym poczuciu własnej wartości zdobywają w nich dużo punktów, wskazując, że posiadają liczne wartościowe cechy i żywią w  stosunku do siebie pozytywne uczucia. Osoby o niskiej samoocenie uzyskują przeciętne wyniki, co oznacza, że choć ich samooszacowanie jest relatywnie niższe, niż osób o wysokiej samoocenie, to plasuje się ono raczej na poziomie średnich, niż niskich spośród teoretycznie możliwych wyników. Jeśli badani tacy są umotywowani do minimalizowania ryzyka wywarcia złego wrażenia, to unikanie ujawniania informacji o sobie, niedeklarowanie posiadania ani pozytywnych, ani negatywnych cech, wydaje się być skuteczną techniką autoprezentacyjną. Z jednej strony, wypełniająca test osoba nie przyznaje się bowiem wówczas do nieaprobowanych społecznie właściwości (co automatycznie sprawiałoby niekorzystne wrażenie), z drugiej nie rości sobie również pretensji do licznych zalet. Dzięki temu nie wzbudza dużych oczekiwań odnośnie własnej osoby, którym mogłaby w przyszłości nie sprostać.

Podczas gdy ludzi o wyraźnie pozytywnych przekonaniach o własnej osobie charakteryzuje skłonność do przypisywania sobie nierealistycznie wysokich samooszacowań i oczekiwań związanych z wynikami podejmowanej przez nich aktywności (np. Roth, Snyder i Pace, 1986; Baumeister, Heatherton i Tice, 1993; Tice, 1993), ci o niskim poczuciu własnej wartości zdają się być szczególnie ostrożni w obliczu ocen społecznych. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że są oni niepewni swoich możliwości obrony pozytywnych „roszczeń”. Jak już zostało wspomniane, w porównaniu z osobami o wysokiej samoocenie skupiają się oni raczej na minimalizowaniu, ukrywaniu słabości, niż demonstrowaniu zalet (zob. np. Wolfe i in., 1986; Tice, 1991; 1993), są bardziej skłonni akceptować negatywne informacje na swój temat (np. Jones, 1973; Shrauger, 1975; Swann i in., 1987) i starają się obniżać oczekiwania innych dotyczące poziomu wykonywania zadań, szczególnie kiedy spodziewają się dalszej oceny (Schlenker i in.,1990; Maracek i Mette, 1972). Nie stosują autoprezentacji kompensacyjnej, tj. po porażce nie oceniają się wyżej na wymiarach bezpośrednio z nią nie związanych (Baumeister, 1982b, Brown i Smart, 1991), a ich własne przewidywania dotyczące uzyskiwanych wyników są mniej egotystyczne nawet wtedy, kiedy pragną sukcesu nie mniej, niż badani o wysokim poczuciu własnej wartości (McFarlin i Blascovich, 1981, za: Schlenker i in., 1990).

W świetle tych wyników uzasadniona wydaje się teza, że ludzi o wysokim poziomie samowartościowania charakteryzuje większa tolerancja ryzyka związanego z działaniami autoprezentacyjnymi. Schlenker, Weigold i Hallam (1990) pokazali, że osoby takie zachowują się w sposób bardziej egotystyczny, kiedy wzrasta presja społecznego oceniania. Natomiast osoby o niskim poczuciu własnej wartości w takich samych warunkach stają się bardziej nieśmiałe, zahamowane, zaczynają stosować ostrożniejszą autoprezentację.

Co więcej, badacze ci wykazali, że także konsekwencje przywdziewania masek przez aktorów żywiących pozytywne lub negatywne postawy w stosunku do własnej osoby nie są takie same (np. Schlenker i in., 1990; Britt i in., 1997).

0x08 graphic

0x08 graphic

0x08 graphic

Do wzrostu pozytywności przekonań o sobie po publicznym zaprezentowaniu się w korzystny sposób dochodzi przede wszystkim u osób o  wysokim globalnym samowartościowaniu (zob. też Schlenker i in., 1994), zwykle dodatnio powiązanym ze szczegółowymi samoocenami aktora (Marsh, 1986; Pelham i  Swann, 1989; Dymkowski, 1989; Rajczuk-Szczepańska, 1995). Natomiast osoby o relatywnie niskim poczuciu własnej wartości - generalnie bardziej podatne na dostosowawcze przekształcenia samowiedzy - mogą być szczególnie skłonne do internalizacji publicznie doznawanych niepowodzeń.

Co więcej, Britt i współautorzy (1997) wykazali, że autoprezentacja niezgodna z globalnym samowartościowaniem aktora w sytuacji zagrożenia ego (tj. po wcześniejszym uzyskaniu negatywnych informacji zwrotnych) może prowadzić, paradoksalnie, do potwierdzenia jego przekonań o sobie, a nawet efektu bumerangowego - tj. obniżenia odnośnych samoocen w przypadku osób charakteryzujących się niskim poczuciem własnej wartości oraz ich podwyższenia przez osoby mające pochlebne mniemanie o sobie.

Inne podmiotowe uwarunkowania wyboru strategii i skutków autoprezentacji.

Niektórzy ludzie mają tendencję do częstszego i bardziej starannego kontrolowania wywieranego przez siebie wrażenia, niż inni. Wśród podmiotowych uwarunkowań zarówno takich skłonności, jak i preferowania określonych strategii autoprezentacyjnych, ważne miejsce zajmuje przedmiotowa samoświadomość (zob. np. przegląd badań: Eagly i Chaiken, 1993, Feningstein, 19879). Jeśli uwaga jednostki skoncentrowana jest (w sposób chroniczny lub wywołany dyspozycyjnie) na „ja” publicznym, tj. łatwo obserwowalnych aspektach własnej osoby, mających decydujące znaczenie dla wywieranego przez nią wrażenia, mówimy o samoświadomości publicznej. Stan ten wyznacza przede wszystkim orientację na innych ludzi i aktywizuje zewnętrzne standardy regulacji, sprzyjające dopasowaniu zachowania jednostki do oczekiwań audytorium lub sytuacyjnie uwypuklonych norm (Dymkowski, 1996).

Osoby odznaczające się publiczą samoświadomością są więc wyczulone na opinie, jakie formułują o nich inni, a co za tym idzie szczególnie wrażliwe na odrzucenie (Feningstein, 1979). Wykazują także większy niepokój w sytuacjach społecznych, co prawdopodobnie jest przyczyną umiarkowanej pozytywnej korelacji tego wymiaru z chronicznym lękiem społecznym (Feningstein, 1979, Ryan i Kuczkowski, 1994, Schlenker i Leary, 1982a; Leary i Kowalski, 2002; por. też Dymkowski, 1996) i  nieśmiałością (Schlenker i Weigold, 1990) Ludzie tacy są wreszcie - przynajmniej według niektórych badaczy - bardziej zainteresowani manipulowaniem wywieranym wrażeniem (zob. Feningstein, 1979; Doherty i Schlenker, 1991; Leary, 1999; Leary i in., 2002) i bardziej świadomi swego publicznego wizerunku, w rezultacie czego trafniej oceniają, jakie impresje i odczucia rzeczywiście wywierają na obserwatorach i partnerach interakcji (Leary i in., 2002). Co więcej, koncentracja uwagi na „ja” publicznym prowadzić może do spoglądania na siebie oczami wyobrażonego audytorium, czyli obiektywizacji „ja” (Ryan i in., 1994; Dymkowski, 1996), owocując z jednej strony dużą plastycznością i umiejętnością dostosowywania technik autoprezentacyjnych do różnorodnych oczekiwań widzów, ale z drugiej - większą skłonnością do konformizmu i nie wyróżniania się z tłumu.

Z przeprowadzonych dotychczas badań zdaje się wynikać, że w     przypadku ludzi charakteryzujących się wysoką publiczną samoświadomością niebagatelną rolę odgrywa mechanizm postulowany przez koncepcję manipulowania wrażeniem Tedeschiego i współautorów (1971) a   zasadniczym standardem regulacji staje się wiarygodność i spójność przywdziewanych masek w oczach tych samych widzów. Na przykład wyniki uzyskane przez Doherty'ego i Schlenkera (1991) wskazują, że badani o  dyspozycyjnej publicznej samoświadomości uzyskujący jednocześnie niskie lokaty na skali mierzącej samoświadomość prywatną, starają się prezentować przed danymi obserwatorami w sposób zgodny z  wytworzonym wcześniej obrazem własnej osoby w ich oczach. Jednak przed obliczem różnych widzów mogą zachowywać się w odmienny sposób, dopasowując wywierane wrażenie do ich oczekiwań i wymagań (por. Dymkowski, 1996). Także rezultaty eksperymentu Schlenkera i Weigolda (1990) wskazują, że badani o nasilonej publicznej samoświadomości dbają o spójność przywdziewanych masek w  oczach tego samego audytorium. Choć generalnie bardziej skłonni do prezentowania się jako osób kooperacyjnych,  „należących do tej samej drużyny”, czy konformistycznych (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), jeśli ukształtowali oni wcześniej wizerunek siebie jako osoby niezależnej, ujawniali następnie tendencję do demonstrowania - w obecności zaznajomionych z nim widzów - zachowań nonkonformistycznych.

Ludzie o dużym nasileniu prywatnej samoświadomości kierują się przede wszystkim wewnętrznymi standardami regulacji, takimi jak prywatnie żywione postawy, przekonania i wartości. Zdają się oni pozostawać w znacznym stopniu autonomiczni i  niezależni w obliczu wymagań społecznych, mniej konformistyczni, niekiedy wręcz ignorując oczekiwania innych, bądź próbując je przeformułować tak, by utrzymać pożądany przez siebie wizerunek własnej osoby (Dymkowski, 1996; por. też Schlenker i in., 1990). Ludzie tacy mają potrzebę akcentowania swojej unikalności i odróżniania się od innych (zob. Schlenker i in., 1990; Ryan i Kuczkowski, 1994).

Według Szmajkego (1999) działania autoprezentacyjne osób charakteryzujących się prywatną samoświadomością polegają głównie na selektywnym odsłanianiu odpowiednich fragmentów ich prawdziwego „ja”. Dymkowski (1996) wnioskuje zaś, że działania te podporządkowane są przede wszystkim celom strategicznym, długofalowym, wyznaczonym przez motywy egotystyczne lub konserwacyjne (a więc związane z „poprawą” lub konfirmacją autowizerunku).

Z przytoczonych już wcześniej badań Schlenkera i in. (1990; por. też. Lachowicz-Tabaczek, 1995) wynika, że jedną z głównych cech autoprezentacji ludzi odznaczających się wysoką prywatną samoświadomością jest troska o  kreowanie wizerunku osoby samorządnej, niezależnej, którą stać na posiadanie własnego zdania, zwykle odmiennego od poglądów przeważających w jej grupie odniesienia. W sytuacji, kiedy dowiadywali się oni, że audytorium spostrzega ich raczej jako osoby konformistyczne, skłonni byli do kompensacyjnego prezentowania nonkonformizmu, nawet jeśli oznaczało to deklarowanie postaw niezgodnych z ich prywatnymi przekonaniami.

Kolejnym ważnym wymiarem, determinującym preferowany sposób autoprezentacji, jest pryncypializm-pragmatyzm (np. Snyder, 1974, zob. też Wojciszke, 1983). Koncepcja monitorowania się (self-monitoring), według której ludzie dzielą się na pragmatyków i pryncypialistów, zakłada, że różną się oni między sobą skłonnością do uwzględniania w swoich zachowaniach wymogów sytuacji społecznej, w jakiej się znajdują.

Pragmatycy, czyli osoby uzyskujące wysokie wyniki na skali obserwacyjnej samokontroli zachowania, to ludzie, którzy ujawniają szczególną wrażliwość na ekspresję i autoprezentację innych po to, by kierować się nimi kontrolując i modyfikując sposób autoprezentacji własnej. Innymi słowy, są to osoby, które wchodząc w nową sytuację społeczną, starają się znaleźć odpowiedź na pytanie: kim warto być w tych okolicznościach i w jaki sposób się zaprezentować, żeby wywrzeć pożądane wrażenie (Snyder, 1974)? Ponieważ odpowiedź na to pytanie może być w każdej sytuacji inna, pragmatyków cechuje duża międzysytuacyjna zmienność ekspresji i znaczna elastyczność kierowania wywieranym wrażeniem. Można powiedzieć za Dymkowskim (1996), że pragmatyk „w sytuacji społecznej ekspozycji ujawnia bogactwo sytuacyjnie stosownych taktyk autoprezentacji”.

Pragmatycy przykładają większą uwagę do oczekiwań innych, trafniej je odczytują i częściej podejmują działania mające na celu wywarcie pożądanego wrażenia niż pryncypialiści. Być może z tego właśnie powodu są oni odbierani przez zewnętrzne audytorium jako mniej nerwowi i lękliwi, za to bardziej życzliwi, przyjacielscy i ekstrawertywni (zob. przegląd badań w:  Wojciszke, 1983). Z badań Ludwig i in. (Ludwig, Franco i Malloy, 1986) wynika ponadto, że osoby skłonne do monitorowania się prezentują bardziej otwartą postawę w  stosunku do nieznajomych, zaznaczając w ten sposób swoje przyjazne do nich nastawienie i aktywnie poszukując informacji, „(…) które pozwolą im skonstruować stabilną reprezentację innych, aby następnie zaplanować strategię własnej autoprezentacji” (ibidem, str. 1081).

Także badanie Szmajke (1995) dostarcza danych wskazujących na wyraźną zależność między obserwacyjną samokontrolą zachowania a  preferowanym stylem autoprezentacji i popularnością w grupie. Wśród przebadanych przez niego uczniów (trzynasto-czternastolatków) ci, którzy cieszyli się sympatią ze strony klasy byli głównie pragmatykami, podczas gdy wśród tych mniej popularnych przeważali pryncypialiści. Ponadto pragmatycy uciekali się do szczególnie faworyzującej autoprezentacji w warunkach publicznych przy jednoczesnym zagrożeniu poczucia własnej wartości (informacja, że odnieśli porażkę w teście mierzącym „potencjał intelektualny”), podczas gdy pryncypialiści dokonywali szczególnie pochlebnych opisów siebie w warunkach publicznego wzmocnienia poczucia własnej wartości (informacja o sukcesie w tym samym teście: zob. też Schlenker, Miller i Leary, 1983). Co więcej, pragmatycy generalnie w większym zakresie włączali do swojej autoprezentacji cechy moralnościowe (np. uczciwy, szczery), natomiast pryncypialiści w warunkach publicznych nieznacznie silniej akcentowali posiadanie cech sprawnościowych (np. mądry, inteligentny).

Biorąc pod uwagę wysoki status socjometryczny pragmatyków, wynikający prawdopodobnie przynajmniej częściowo z efektywnego manipulowania wywieranym wrażeniem, można postawić tezę, że demonstrowany przez nich styl autoprezentacji - skromność na tle wyraźnego (i znanego innym) sukcesu i kompensacyjne ukazywanie silnych stron po porażce (zwłaszcza zalet moralnych) - jest szczególnie skuteczny w formowaniu pozytywnego wizerunku siebie w oczach innych (zob. też Baumeister, 1982b; Baumeister i Jones, 1978).

Interesujących wyników dotyczących kierowania wrażeniem przez pragmatyków i pryncypialistów dostarczył również eksperyment Hamiltona i Baumeistera (1984). Zadaniem jego uczestników było przeprowadzenie wywiadu ze studentem ubiegającym się o stanowisko asystenta do spraw badań na wydziale psychologii i jego ocena na skonstruowanym w tym celu formularzu. Formularz ten uwzględniał zarówno sądy zobiektywizowane, oparte na konkretnych danych, jak i bardziej subiektywne, związane z ogólnym wrażeniem wywartym przez aplikanta.

Połowa badanych w ostatniej fazie wywiadu została obrażona przez kandydata, zarzucającego im brak elementarnej nawet wiedzy z zakresu psychologii. W warunkach tych aplikant wychodził bez pożegnania z pokoju, w którym odbywał się wywiad, demonstrując tym swoje oburzenie.

0x08 graphic

Dodatkowo ostatnia część wszystkich wywiadów w połowie przypadków przebiegała w  obecności eksperymentatora, który był świadkiem tego incydentu (warunki publiczne), a połowa - pod nieobecność jakichkolwiek osób trzecich (warunki prywatne).

Zazwyczaj fakt, że ktoś nas obraził, prowadzi do pogorszenia jego wizerunku w naszych oczach ze względu na tendencję do odwzajemniania ocen interpersonalnych. Jednakże uczestnicy opisanego tu eksperymentu w  warunkach publicznych, paradoksalnie, podwyższali oceny obrażających ich rówieśników. Analiza uzyskanych wyników wyraźnie wskazuje, że w warunkach prywatnych badani, którzy zostali obrażeni przez aplikanta przypisywali mu mniej korzystne oceny subiektywne niż ci, którzy nie zostali obrażeni. W  warunkach publicznych zaobserwowano jednak odwrotną prawidłowość - obrażeni badani formułowali wówczas bardziej korzystne oceny egzaminowanych kandydatów. Ponadto planowane porównania ujawniły, że ten ostatni efekt był szczególnie silny w  przypadku badanych uzyskujących wysokie wyniki na skali pragmatyzm-pryncypializm.

Taki wzorzec wyników staje się zrozumiały, jeśli weźmie się pod uwagę troski autoprezentacyjne osób przeprowadzających wywiad. Po publicznie doznanej zniewadze demonstrowali oni pozytywne ustosunkowanie wobec obrażającej ich osoby, aby będący świadkiem tego zdarzenia eksperymentator nie pomyślał, że kierują się niepożądanymi społecznie motywami (np. zemsty). Fakt, że pragmatycy ujawnili silniejszą tendencję do takich zachowań, świadczy o  tym, że są oni szczególnie umotywowani do ukazywania się jako osób nieuprzedzonych, obiektywnych, nie kierujących się „niewłaściwymi” motywami.

Dyspozycyjna skłonność do monitorowania własnych zachowań wywiera także modyfikujący wpływ na internalizację przywdziewanych masek. W jednym z opisanych w drugim paragrafie tego rozdziału eksperymentów Tice (1992, eksperyment II) badanych poproszono na początku o wypełnienie skali Snydera (1974) przeznaczonej do pomiaru skłonności do obserwacyjnej samokontroli. Dane uzyskane w tym badaniu wskazują, że dokonane w warunkach rozdzielenia percepcyjnego samoopisy pragmatyków były bliższe odegranej uprzednio roli niż samoopisy pryncypialistów. Ponadto pragmatycy przypisani do warunków publicznej autoprezentacji ujawnili następnie odpowiednie zmiany w  zachowaniu (np. po zaprezentowaniu się w sposób ekstrawertywny ustawiali krzesło bliżej nieznajomego studenta i przejawiali większą skłonność do konwersacji z  nim). Wreszcie w przypadku osób o dużej skłonności do monitorowania się stwierdzono pozytywną korelację między ekstremalnością autoprezentacji a zmianami zaobserwowanymi na poziomie wskaźników fenomenologicznych i behawioralnych. A zatem rysuje się tu obraz pragmatyków jako osób szczególnie podatnych na internalizację odgrywanych ról.

Dymkowski (1996) stawia wręcz hipotezę, że źródła samowiedzy osób o  wysokiej obserwacyjnej samokontroli zachowania mogą być stosunkowo jednorodne, związane właśnie z uwewnętrznianiem publicznie demonstrowanych wizerunków, przeznaczonych pierwotnie wyłącznie na użytek widzów.

Należy jednak w tym momencie podkreślić, że internalizacja przywdziewanych masek zaobserwowana w eksperymencie Tice - bardziej ekstensywna w przypadku pragmatyków - pojawiała się w następstwie autoprezentacji pozytywnej, trafiającej z dużym prawdopodobieństwem w  obszar akceptacji aktora, a zatem przebiegała głównie na bazie mechanizmów poznawczych. Natomiast wyniki badań przeprowadzonych w  paradygmacie wzbudzonej uległości (Snyder i  Tanke, 1976; zob. też Paulhus, 1982) wskazują, że osoby skłonne do monitorowania się w mniejszym zakresie zmieniają prywatne przekonania w kierunku zgodnym z  zademonstrowanym publicznie - sprzecznym z nimi - zachowaniem niż pryncypialiści. Podczas gdy ci drudzy postępowali zgodnie z  przewidywaniami wyprowadzonymi z teorii dysonansu, u  pragmatyków nie zaobserwowano ani dostosowawczej zmiany postaw, ani istotnej korelacji między pozycją zajętą w  przygotowanym przez nich eseju a ich prywatnym stanowiskiem dotyczącym opisanej w nim kwestii. Prawdopodobnie badani ci dystansowali się do podjętych przez siebie działań, uznając, że „to co robią niekoniecznie odzwierciedla to, kim są” (Snyder i Tanke, 1976, str. 513). Jednakże w sytuacji, kiedy uczestnicy eksperymentu pisali eseje o treści zgodnej co do kierunku z  ich pierwotnymi przekonaniami, korelacja zachowanie - postawa końcowa okazała się istotna zarówno dla pryncypialistów, jak i dla pragmatyków (choć w  przypadku tych ostatnich była ona nieco niższa). Wszystkie przytoczone tu wyniki zdają się zatem wskazywać, że pragmatycy znacznie rzadziej internalizują te zachowania, które trafiają w ich obszar odrzucenia, uznając je za niereprezentatywne dla „ja”, zademonstrowane jedynie ze względu na wymogi sytuacyjne. Relatywnie łatwo natomiast uwewnętrzniają role kwalifikujące się do ich obszaru akceptacji, a więc w stosunkowo niewielkim stopniu odbiegające od ich wcześniej ukształtowanej samowiedzy. Postawiona tu przeze mnie hipoteza wymaga jednak dalszego empirycznego przetestowania.

Przedstawiony w tym rozdziale krótki przegląd czynników determinujących rozległość i psychologiczne mechanizmy leżące u podstawy internalizacji rozmaitych masek jest z całą pewnością niekompletny, a niektóre z  zaprezentowanych zagadnień - opisane dość pobieżnie.

W przypadku osób umiarkowanie depresyjnych, o niskiej globalnej samoocenie - negatywnej (zob. Rhodewalt i Agustsdottir, 1986).

Pomiaru dokonywano dla różnych cech, ale wszystkie poza niezależnością pełniły jedynie funkcję buforową.

Do tego etapu zaklasyfikowały się tylko te osoby, u których stwierdzono choćby minimalne (tj. zawierające co najmniej jeden punkt na skali) zakresy odrzucenia i akceptacji rozbieżne w obu kierunkach (pozytywnym i negatywnym) w stosunku do pozycji, jaką uznały za najlepiej ich opisującą.

co mogłoby mieć miejsce, gdyby uczestnicy eksperymentu, mimo zapewnionych im warunków prywatności w trakcie pomiaru zmiennych zależnych, byli umotywowani do zaprezentowania się przed eksperymentatorem jako osób spójnych.

Oczywiście to Tice wykorzystała zmodyfikowaną nieco procedurę z badań Jonesa i jego kolegów, a nie odwrotnie.

Obie manipulacje przebiegały w sposób, który opisano przy eksperymencie Tice (1992).

Niektórzy badacze sugerują, że ludzie o niskim samowartościowaniu w większym zakresie internalizują przywdziewane maski, ponieważ są oni mniej pewni tego „kim naprawdę są”, mają gorzej zdefiniowaną autokoncepcję, niż osoby, które cenią się wysoko (zob. np. Campbell, 1986; Baumgardner, 1990; zob. też Dymkowski, 1989; Blaine i in., 1993).

Mowa tu o umiarkowanym stopniu depresji chronicznej, nie kwalifikującej się do leczenia klinicznego.

Pełnej symetrii efektów przeciwdziała tu jednak wszechobecna motywacja egotystyczna, w  każdych warunkach utrudniająca obniżanie, a jednocześnie sprzyjająca podwyższaniu odnośnych samoocen (zob. np. Brown, Collins i Schmidt, 1988).

Nowsze badania (Bernichon, Cook i Brown, 2003) wskazują, że to, jakich oceniających informacji zwrotnych będzie poszukiwać dana osoba, zależy od interakcji jej globalnego samowartościowania i szczegółowych samoocen. Wynika z nich między innymi, że osoby o wysokim poczuciu własnej wartości wolą informacje zwrotne zgodne z ich szczegółowymi samoocenami, niezależnie od tego, czy są one niskie czy wysokie. Jednak osoby o bardziej negatywnym ustosunkowaniu do siebie preferowały w tym eksperymencie oceny pozytywne, niezależnie od tego, czy były one spójne, czy też nie, z ich samooceną dotyczącą konkretnych atrybutów.

O problemach wynikających z niejednorodności tego wymiaru zob. np. Szmajke, 1999.

Rys.12. Samooceny stałości-zmienności emocjonalnej dokonane przez badanych po autoprezentacji, na podstawie: Tice, 1992; eksperyment I.

(Skala od 0 do 25, gdzie wyższy wynik oznacza większą zmienność emocjonalną).

samoocena stałości-zmienności emocjonalnej

odgrywana rola

Rys.13. Samooceny introwersji dokonane przez badanych po autoprezentacji, na podstawie: Tice, 1992; eksperyment III.

(Niższy wynik oznacza większą internalizację odgrywanej roli).

samoocena na skali intro-ekstrawersji

Rys.14. Zmiany samowartościowania mierzonego testem SVT po autoprezentacji, na podstawie: Jones i in., 1981, eksperyment III.

zmiana samowartościowania



Rys.15. Czynniki facylitujące internalizację pozytywnych i negatywnych ról przez osoby depresyjne i niedepresyjne (na podstawie: Rhodewalt i Agustsdottir, 1986).

zmiany w samowartościowaniu (mierzone testem SVT)



Rys.16. Internalizacja autoprezentacji przez badanych o wysokim i niskim poziomie samowartościowania, (na podstawie: Schlenker, Weigold i Hallam, 1990).

Rys.17. Subiektywne oceny aplikanta w eksperymencie Hamiltona i Baumeistera (1984).

subiektywna ocena aplikanta

samoocena



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5816
5816
5816
5816
5816
5816
5816

więcej podobnych podstron