Depresja w Japonii - Hikikomori
Autor: admin
Specyficzną odmianą depresji, występującą w kraju Kwitnącej Wiśni, jest depresja cywilizacyjna związana z uwarunkowaniami kulturowymi tego regionu świata. Doczekała się ona swojej swoistej nazwy - Hikikomori.
Podstawową różnicą między tą formą trwałego obniżenia nastroju, a jej innymi odmianami, jest znacznie większa zapadalność mężczyzn na zachorowanie. Kolektywna kultura Japonii powoduje ograniczenie decyzyjności u młodych ludzi, którzy zachowywać musza się zgodnie z regułami i zasadami narzuconymi przez starszych. Osoby, które nie mogą poradzić sobie z naciskiem społecznym zaczynają odczuwać poczucie bezsensu życia, a niemożność realizacji własnych celów odcina te osoby od społecznych sytuacji, w efekcie czego unikają one kontaktu ze światem zewnętrznym.
Depresja hikikomori w ekstremalnych sytuacjach doprowadza do sytuacji, w której chory odmawia opuszczenia mieszkania czy domu i jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi i zaczyna żyć nocą, kiedy ma mniejsze szanse na spotkanie kogoś z rodziny czy ludzi w ogóle.
Tagi: Depresja, hikikomori
Data wpisu: wtorek, listopad 4th, 2008, godz. 12:22. Kategoria Depresja.
1 komentarz do tekstu “Depresja w Japonii - Hikikomori”
[...] Nic więc dziwnego, że samotni Japończycy poszukują nowych możliwości które sprawią, że przestaną tak mocno odczuwać emocjonalną pustkę w swoim życiu. To w Japonii powstało Tamagochi, to również w tym kraju zaczęto produkować poduszki dla kobiet z doszytym sztucznym męskim ramieniem, do którego kobieta może się w noc przytulić. Japonia to też salony gier naszpikowane maszynami na których można potańczyć z wirtualnym partnerem bądź napić się z nim drinka - wszystko po to, aby będąc samym nie czuć się samotnie. Warto wspomnieć, że kolektywna i teoretycznie tak mocno nastawiona na ludzi Kraina Kwitnącej Wiśni jest jednocześnie pierwszym krajem, w którym pojawiła się depresja cywilizacyjna - hikikomori. [...]
Wśród Amerykanów szerzy się paranoja
Autor: nianiaogg
Słowo paranoja, w potocznym rozumieniu używane jest zazwyczaj niewłaściwie. Mówiąc że coś jest paranoją zazwyczaj mamy na myśli że to coś jest niedorzeczne, bezsensowne, sprzeczne. Najnowsze statystyki pokazują, że w USA paranoja staje się coraz poważniejszym problemem i nie chodzi tu bynajmniej o nagromadzenie niedorzeczności, ale o paranoje jako chorobę.
Coraz więcej amerykanów uważa że rząd śledzi ich prywatną korespondencje mailową, Google jest w rzeczywistości korporacją kontrolującą świat, a sąsiad tajnym pracownikiem CIA delegowanym do monitoringu zagrożenia terrorystycznego.
Ciągłe napięcie, poczucie zagrożenia związane z ekspansywną polityką międzynarodową, a nawet literatura czy kinematografia indukują w Amerykanach poczucie zagrożenia i sprawiają że paranoiczne lęki ma coraz większa część populacji.
Daniel Freeman, jeden z autorytetów w zakresie zaburzeń paranoidalnych szacuje że lęki o podłożu paranoi miewa prawie 25% populacji. Trudno się zresztą dziwić, jeśli karmieni jesteśmy takimi książkami jak „Traveler”, „Raport mniejszości” czy takimi filmami i serialami jak „Millenium”, „Andromeda Strain” czy „Lost”. W każdej z tych pozycji, zwykły szary człowiek okazuje się sterowanym niczym marionetka obiektem, który polega ciągłej inwigilacji. W „Travelerze” autor którego tożsamość nie została dotąd ujawniona przekonuje zaś czytelnika, że filmy o tajnych działaniach rządu mają nas przyzwyczaić do myśli że tak jest w istocie - w myśl zasady „najciemniej pod latarnią.”
Karmieni podejrzliwością i strachem Amerykanie, zaczynają mieć problemy z funkcjonowaniem społecznym, zawodowym i osobistym. Czyżbyśmy po wieku depresji wkraczali w wiek paranoi?
fot.:J.F. Dupuis
Okrutne sposoby zdobienia ciała
Łamanie stóp, nacinanie skóry czy osłabianie mięśni - to nie wymyślne tortury, ale sposoby zdobienia ciała kobiet w odległych zakątkach świata.
Kobiety o żyrafich szyjach
Początek formularza
Czy dałabyś się okaleczyć, żeby być postrzegana jako atrakcyjniejsza?
Tak, nie wiedzę w tym nic złego
Tylko pod warunkiem, że nie polałaby sie Krew
Chyba nie, wystarczy mi makijaż
Nie, to czyste okrucieństwo
Czy dałabyś się okaleczyć, żeby być postrzegana jako atrakcyjniejsza?
Dziękujemy. Twój głos został już zarejestrowany
Dół formularza
Birmańskie kobiety ( z plemienia Padaung) mają najdłuższe na świecie szyje. Nie jest to jednak zasługa genów, ale ciężkich, metalowych obręczy, które wydłużają je ponad trzykrotnie.
Nie do końca wiadomo skąd wziął się ten zwyczaj. Członkinie plemienia Padaung opowiadają, że w dawnych czasach dzikie zwierzęta często atakowały idące po wodę kobiety, gryząc je w szyje i w ten sposób od razu zabijając. Żeby ochronić newralgiczny punkt zaczęły więc nakładać wysokie kołnierze, które z czasem przybrały ozdobną formę obręczy. Tyle mówi legenda.
Więcej przychodzi kobiet - powtarzają właściciele salonów tatuażu. Dawniej był on znakiem rozpoznawczym więźniów i marynarzy. Dzisiaj to ulubiona ozdoba kobiet. więcej »
Dziś niewiele Birmanek decyduje się na wydłużenie szyi, ponieważ jest to zabieg bolesny i nieodwracalny. Pierwszą obręcz zakłada się dziewczynkom w wieku 5 lat, kolejne, jeśli wyrażą zgodę, po 10 urodzinach. Z czasem przybywa więc i ozdób, i ciężaru, który może przekroczyć 10 kg. Zanim upowszechnił się dobrze znany nam rentgen wierzono, że kobietom-żyrafom wyrastają pod obręczami dodatkowe kręgi szyjne.
Dziś wiemy, że pod wpływem ciężaru obniżają się żebra i obojczyki. Po wielu latach noszenia obręczy mięsnie szyi wiotczeją do tego stopnia, że zdjęcie pierścieni powoduje złamanie się szyjnego odcinka kręgosłupa i śmierć egzotycznej elegantki.
Kobiety o najmniejszych stopach
Jeszcze do 1949 roku w Chinach bardzo popularnym zabiegiem upiększającym było krępowanie bandażami kobiecych stóp. Celem bolesnego zabiegu było skrócenie długości stopy tak, by nie przekraczała 10 cm. Według legendy pierwszą, która w ten sposób zmniejszyła swoje stopy, była jedna z wielu konkubin cesarza Li Houzhu, chcąca wyróżnić się spośród innych pań i zostać główną cesarską nałożnicą. Od XII wieku zabieg zdobył niezwykłą popularność wśród kobiet z wyższych sfer. Twierdziły bowiem, że ich chód staje się pełen gracji i powabu, co zresztą potwierdzali ich mężowie (także potencjalni).
Powszechnie wiadomo, że nie wolno lekceważyć przeciwnika. Zwłaszcza, jeśli jest nim piękna kobieta. Kunoichi - kobiety ninja, stanowiły najskuteczniejszą siatkę wywiadowczą w Japonii. więcej »
W praktyce bandażowanie sprawiało, że w najlepszym wypadku każdy krok sprawiał kobiecie ból, w najgorszym deformacja stóp całkowicie uniemożliwiała samodzielne poruszanie się. Na kilka miesięcy przed pierwszym bandażowaniem dziewczynkom fundowano ubogą w składniki odżywcze dietę, która miała osłabić kości i zwiększyć ich łamliwość.
Podczas pierwszego zabiegu łamano kości śródstopia odginając palce ( prócz dużego) w stronę pięt. Następnie ciasno krępowano stopy i czekano na zrośniecie się kości. Podczas łamania często powstawały otwarte rany, będące źródłem zakażeń i przyczyną śmierci około 10 proc. poddających się bandażowaniu dziewcząt.
W przeciwieństwie do kobiet -żyraf, Chinki nie decydowały o zabiegu same. Małe stopy podnosiły wartość dziewczyny i zwiększały szanse na dobre zamążpójście.
Dla wielu Europejek kolczykowanie i tatuowanie ciała nadal pozostaje lekką ekstrawagancją lub trwałym sposobem manifestacji poglądów. Jednak dla kobiet z afrykańskich plemion Dogon czy Kudi przekłuwanie uszu, warg czy nosa to nie tylko sposób na podkreślenie przynależności do plemienia, ale także własnej indywidualności (każda kobieta swoją biżuterię wykonuje sama). Mieszkanki Polinezji chętniej sięgają po finezyjne tatuaże, które są wyznacznikiem społecznego statusu kobiety.
Hatszepsut nie wystarczał status głównej żony faraona i tym samym Boskiej Małżonki Amona. Już wtedy cieszyła się dużymi prawami, ale uznała, że pragnie czegoś więcej. Chciała być pierwszą kobietą faraonem. więcej »
Seksowne blizny
Jeśli myślicie, że kaleczenie ciała jest domeną mieszkanek innych kontynentów, bardzo się mylicie. W Europie coraz więcej zwolenniczek zyskuje skaryfikacja czyli wycinanie w skórze ozdobnych wzorów. Wykonuje się ją najczęściej ostrym nożykiem lub poprzez nakłuwanie, rzadziej wypalanie skóry. W zdobionym miejscu pojawia się tkanka bliznowa, która, w zależności od głębokości nacięcia, ma różną grubość i kolor. Dla wzmocnienia efektu świeże rany naciera się barwnikami, które wnikając w skórę zabarwiają wzory.
Katarzyna Pruszkowska