Inny świat streszczenie
Utwór został podzielony na dwie części o podobnych rozmiarach i zamknięty Epilogiem. Pierwsza z nich zawiera osiem rozdziałów, w tym jeden złożony z trzech podrozdziałów (Praca), zaś druga - z siedmiu rozdziałów (dwa z wewnętrznym podziałem). Tytuły wyodrębnionych fragmentów książki zostały w niniejszym streszczeniu podkreślone grubszą czcionką.
Część pierwsza
Witebsk - Leningrad - Wołogda.
Pobyt autora w więzieniu w Witebsku został ukazany jako wspólny los wielu osób oczekujących na wyrok. Tekst rozpoczyna się informacją, że jest koniec lata, aresztowani wsłuchują się w dochodzące odgłosy, umieją je rozpoznawać. Ich dni wypełnia oczekiwanie, niepewność jutra, wielka niewiadoma - co się z nimi stanie. Zamknięci ludzie próbują tworzyć grupy (katolicy wokół księdza, Żydzi przy rabinie). Nowy więzień z Grodna - maleńki, czarny „Jewriej” - przyniósł tragiczną wiadomość: „Niemcy wzięli Paryż”. Informacje o życiu w celi przeplatają literackie opisy pogody, pory dnia.
Autor relacjonuje warunki i przebieg przesłuchania przed ogłoszeniem wyroku. Wyrwany ze snu, w ostrym świetle żarówki skierowanym na twarz, musiał odpowiadać na pytania. Zarzucono mu, że jest polskim oficerem pracującym w niemieckim wywiadzie (w wysokich butach z cholewami, podobnych do „oficerek” próbował przekroczyć granicę Związku Sowieckiego i Litwy, skojarzono również podobieństwo brzmieniowe z nazwiskiem marszałka lotnictwa niemieckiego - w języku rosyjskim Herling wymawia się Gerling). Ostatecznie oskarżenie sformułowano tak: „Zamierzał przekroczyć granicę sowiecko-litewską, aby prowadzić walkę ze Związkiem Sowieckim.”. Ogłoszono wyrok: pięć lat w obozie pracy. W nowej celi (jeszcze ciągle w więzieniu witebskim) narrator spotkał Rosjan i Żydów. Jednego z Żydów, szewca, aresztowano i skazano na pięć lat za to, że sprzeciwił się tandetnemu żelowaniu nowych butów skrawkami skóry. On jednak uważał, że stało się to na skutek ludzkiej zawiści - wykształcił syna na kapitana lotnictwa. Wierzył, że wstawiennictwo spokrewnionego oficera wyzwoli go z opresji. Niedługo po opowieści Żyda na skutek donosu jednego z „bezprizornych” odebrano mu po rewizji jedyną pamiątkę - fotografię syna.
Dalej następuje szczegółowy opis drogi do miejsca zsyłki: warunki, w jakich transportowano skazanych, pogoda, postoje, zasłyszane informacje o liczbie więźniów w ZSRR - W dyskusjach więziennych wahała się ona pomiędzy 18 a 25 milionami. Autor stopniowo zapoznaje się z terminologią więzienną. Dowiaduje się o różnicach między przetrzymywanymi. „Urkowie” - to przestępcy kryminalni, recydywiści, którzy mają daleko lepszą pozycję niż więźniowie polityczni („biełoruczki”), są niejako na usługach kierujących obozem, wprowadzają swoje porządki. Narrator stale obserwuje życie więźniów, nawiązuje nowe znajomości, dowiaduje się, za co skazano tych ludzi - następuje wymiana informacji. Rozdział kończy się wiadomością, że Herling wraz z innymi dotarł do stacji Jercewo pod Archangielskiem.
Nocne łowy.
Autor wyjaśnia, w jaki sposób organizowano sowieckie obozy pracy. Jercewo powstawało od 1937 r., budowane przez skazanych. W niskiej temperaturze (-40°C) spali w prowizorycznych szałasach, odżywiali się trzystugramową porcją czarnego chleba i talerzem gorącej zupy dziennie. Po wyrębie lasu na polanie wzniesiono baraki i otoczono je drutem kolczastym. W Jercewie rozwinięto przemyśl drzewny. Drewno transportowano stąd koleją.
Od owych pionierskich lat utrzymał się „proizwoł”, tzn. rządy więźniów od późnego wieczoru do świtu. Strażnicy nie wtrącali się w wewnętrzne porachunki, przemoc i krzyki mordowanych „politycznych”. Nocą jeszcze bardziej wzrastała władza „urków”. Autor opisuje swoje pierwsze dni w obozie. Po przybyciu rozchorował się i trafił do szpitala - lazaretu - położonego w pobliżu baraku dla kobiet. Szpital był jedynym miejscem, gdzie spało się w pościeli i otrzymywało godziwe pożywienie. Tam poznał mężczyznę chorego na „pyłagrę”. Takich jak on i innych nieuleczalnie chorych umieszczano w, Jcostnicy” („trupiarni”), gdzie w trudnych warunkach czekali na śmierć. W lazarecie narrator poznał siostrę Tamarę, od której dostał trzy książki. Dzięki transakcji z „urką” (oficerskie buty i 900 gramów chleba) został przydzielony jako tragarz do bazy żywnościowej (dzięki temu uniknął pracy w brygadzie „lesorubów” (drwali) lub przewiezienia na inny „łagpunkt”. Była to również ciężka praca (czasem po dwadzieścia godzin na dobę), ale stwarzała okazję do kradzieży jakichś produktów żywnościowych, a więc dawała szansę przetrwania.
Po zmroku w obozie odbywały się „nocne łowy” (por. tytuł rozdziału), tzn. polowanie na kobiety. Oderwani od rodzin ludzie z wielką siłą odczuwali popęd seksualny. „Urkowie”, którzy mieli pewną swobodę poruszania się i przewagę nad innymi więźniami, wykorzystywali ją podczas eskapad w okolice kobiecego baraku. Nieostrożne lub nowo przybyłe skazane były narażone na bolesne doświadczenia. Autor przedstawia okoliczności zbiorowego gwałtu, dokonanego przez ośmiu „urków” na Marusi. Dziewczyna przychodziła potem co noc do Kowala (przywódcy grupy), jednak budziło to między kompanami konflikty, wtedy szef pozwolił im ponownie ją zgwałcić. Potem Marusię przeniesiono do innego obozu. Kowal podeptał jej miłość dla zachowania zgody między „urkami”.
Praca.
Rozdział ten składa się z trzech części zatytułowanych: Dzień po dniu, Ochłap, Zabójca Stalina. W pierwszej z nich znajdujemy szczegółowy rozkład dnia pracy w obozie, począwszy od pobudki. Po śniadaniu więźniowie wędrowali do odległego miejsca, by do wieczora rąbać las, oraz do innych zajęć, w nadziei, że minie czas kary i wrócą do domu. Niejednokrotnie okazywało się, że pod byle pretekstem wyrok przedłużano, czasem „biezsroczno”, czyli dożywotnio (np. kolejarzowi Ponomarence z Kijowa, który - gdy stracił nadzieję - zmarł na atak serca).
Przydatność więźniów oceniano ze względu na wydajność w pracy i odpowiednio żywiono. Ustawiano trzy kotły. W pierwszym była najrzadsza kasza bez dodatków dla słabych, schorowanych, nie osiągających wymaganych norm, w drugim - gęściejsza dla wyrabiających 100 procent normy, zaś ci, którzy byli tak sprawni, że wypracowali 125 procent normy, otrzymywali łyżkę gęstej kaszy ze śledziem. Podobnie dzielono chleb - po 400, 500 i 700 gramów dziennie. Praca była wyczerpująca, wielogodzinna, w trudnych warunkach klimatycznych, dlatego niewielu udawało się uzyskać prawo do trzeciego kotła. Wykonywano różne zadania: Za „lesorubami” ruszały brygady na birżę drzewną, brygady ciesielskie do miasta, brygady ziemne, brygady na bazę żywnościową, brygady zatrudnione przy budowie dróg, na stacji pomp i w elektrowni Od wrót obozu rozchodziły się na wszystkie strony czarne korowody więźniów - pochylonych, skurczonych z zimna i wlokących za sobą ciężko nogi [...] . Więźniowie byli głodni, czasem okradali się, wyrywali sobie blaszankę z zupą. Ich zarobki zatrzymywano, wyjaśniając, że zaledwie pokrywają utrzymanie w obozie.
Fragment tego rozdziału, zatytułowany Ochłap, opowiada losy Gorcewa, więźnia, który niewiele mówił o sobie, ale dowiedziano się, że był enkawudzistą w Charkowie. W brygadzie „lesorubów” dał się poznać jako fanatyk broniący partii i komunizmu. Kiedyś w przypływie złości powiedział, że zabił wielu ludzi. Gorcew został w pełni zdekonspirowany, gdy w obozie pojawiła się jedna z jego ofiar. Więźniowie na znak Dimki (zamknięcie drzwi na klucz) jednocześnie przystąpili do wymierzenia sprawiedliwości. Bili, kopali, uderzali żelaznym prętem. Przydzielono mu najcięższą pracę bez zmiennika, nie dawano chwili wytchnienia, czerpano przyjemność z torturowania go. Kiedy stracił przytomność przy pracy i przewożono go do obozu, po drodze „zgubił się” i zamarzł.
W części pt. Zabicie Stalina autor opowiada niezwykłą historię zesłańca chorego na tzw. „kurzą ślepotę” (utrata zdolności widzenia po zmroku na skutek braku tłuszczów w pożywieniu), który starał się ukrywać swoją chorobę. Trafił on do obozu na skutek oskarżenia o próbę zamachu na Stalina - po pijanemu założył się, że strzeli w jego oko na portrecie. Kiedy po siedmiu latach pobytu w łagrze ujawniono jego chorobę, został przeniesiony z brygady tragarzy do „lesorubów” na powolną śmierć. Stracił godność i popadł w obłęd - uwierzył, że istotnie zabił Stalina, chciał zapewne uzasadnić swoje cierpienie przyznaniem się do zbrodni.
Drei Kameraden.
Rozdział przedstawia trzech niemieckich komunistów, którzy uciekli z Niemiec z powodu Hitlera w nadziei, że w Związku Sowieckim znajdą azyl. Tymczasem oskarżono ich o działalność szpiegowską i skazano na pobyt w obozie pracy w Jercewie. Stefan studiował na uniwersytecie w Hamburgu, a pozostali dwaj - rosły Hans i przysadzisty Otto - pracowali w warsztatach mechanicznych w Düsseldorfie. [...] Wszyscy trzej należeli przed puczem hitlerowskim do niemieckiej partii komunistycznej [...]. Po pożarze Reichstagu każdy z nich (nie znali się) powziął myśl o ucieczce do „kraju komunistycznej szczęśliwości”. Hans i Otto spotkali się przy pracy w charkowskiej fabryce maszyn. Stefan angażował się jako członek komitetu studenckiego w Kijowie (nie studiował, uczył się dopiero języka). Zostali uwięzieni na fali Wielkiej Czystki. Po długotrwałym śledztwie zostali skazani na dziesięcioletnie wyroki. Z Jercewa odesłano ich do Niandomy.
Rozdział zawiera dopisek, w którym Grudziński wspomina, że w 1947 r. w Londynie dowiedział się, iż zimą 1940 r. most na Bugu przekroczyła grupa niemieckich komunistów, którzy powracali do swego kraju po doświadczeniach obozowych.
Ręka w ogniu.
Autor opatrzył ten rozdział mottem z Zapisków i martwego domu F. Dostojewskiego: ... że zaś zupełnie bez nadziei żyć nie można, znalazł rozwiązanie w dobrowolnym, prawie sztucznym męczeństwie. Tekst rozpoczyna refleksja o pracy i śledztwie jako narzędziach tortur, dających sadystyczną satysfakcję tym, którzy je zadawali. Należało pozbawić człowieka jego godności, osobowości, zmusić do przyznania się do najbardziej absurdalnych win i całkowicie podporządkować oprawcom. Wstęp ten prowadzi do ujawnienia losu Michaiła Aleksiejewicza Kostylewa, z którym Gustaw Herling-Grudziński zaprzyjaźnił się w Jercewie.
Kostylew został uformowany na wzorowego komunistę, znał dzieła klasyków marksizmu. Podczas studiów w Akademii Morskiej we Władywostoku korzystał z prywatnej wypożyczalni książek Bergera, dzięki której poznał dzieła Balzaca, Stendhala, Flauberta i Musseta. Owe ćwiczenia w języku francuskim doprowadziły do zachwytu nad kulturą Zachodu. Odsunął się od partii, ale na razie nie wykorzystano tego przeciw niemu. Gdy uwięziono starego Bergera, wydało się, kto korzystał z wypożyczalni książek i tak - przez przypadek - doszło do uwięzienia Kostylewa. Mimo potwornych tortur nie przyznał się do szpiegostwa, więc zarzucono mu organizację tajnej grupy na uniwersytecie, a ostatecznie skazano na dziesięć lat pracy w obozie za próbę obalenia z pomocą obcych mocarstw ustroju Związku Sowieckiego. Zgubiły go marzenia o podróżach po Zachodzie i niefortunnie wypowiedziane zdania: „ Wyzwolić Zachód! Od czego? Od takiego życia, jakiego myśmy nigdy nie oglądali na oczy!”.
W obozie starał się pomagać innym, oddawał swoją żywność, wspomagał chorych, zawyżał więźniom normy (rodzaj oszustwa nazywany „tuftą”), aż jeden z brygadierów go zadenuncjował. Odesłany do brygady leśnej i złamany pracą fizyczną stał się człowiekiem nielitościwym, dążącym do zdobycia większej ilości chleba kosztem innych, zatracił swoje człowieczeństwo. Odzyskał równowagę psychiczną dzięki książkom i wtedy postanowił ocalić swoją godność, skazując się przy tym na potworne cierpienie: żeby nie pracować dla oprawców potajemnie opalał w ogniu rękę, tak, żeby rana się nie zabliźniła. Ponieważ nie można go było wyleczyć, skierowano go na etap na Kołymę, co w praktyce oznaczało śmierć. Nie spotkał się z matką, chociaż przez lata łudzono go taką nadzieją. Nie zezwolono również narratorowi, żeby zastąpił przyjaciela. W desperacji Kostylew oblał się wiadrem wrzątku i umarł w męczarniach, do końca zachowując swoją godność.
Nie zawiadomiono o śmierci Kostylewa jego matki, która przyjechała z daleka po to, by się dowiedzieć o tym na miejscu i zabrać kilka pamiątek po swoim dziecku.
Dom Swidanij.
Obok wartowni postawiono nowy barak, w którym więźniowie mogli spotkać się z kimś z najbliższej rodziny, jeżeli im na to pozwolono. Starający się o widzenie również musieli wykazać wielki heroizm, by w końcu uzyskać zgodę. Obie strony zobowiązywały się do milczenia na temat warunków życia w obozie. Więźniowie spotykali się z bliskimi ostrzyżeni, umyci, czysto ubrani. Mogli przebywać najwyżej trzy dni w ,,Domu Swidanij”, również odpowiednio przygotowanym: umeblowany pokój z firankami, czysta pościel. Była to również przystali [...] życia uczuciowego, za którym tęskniono, bo przecież obóz to miejsce gwałtów, prostytucji, kpin z ciężarnych dziewcząt. Gdy jeden z więźniów dostał list z informacją, że żona po widzeniu oczekuje dziecka, traktowano je niemal jak wspólne. Czasem z „Domu Swidanij” dochodziły odgłosy płaczu. Niekiedy spotkania były zarazem momentami tragicznego rozstania małżonków, którzy już nigdy nie mieli być razem (długoletnia rozłąka bywała przyczyną rozpadu związku). W przeważającej większości były to jednak chwile bardzo oczekiwane, po których trudno było znowu wrócić do przerażającej obozowej rzeczywistości.
Zmartwychwstanie.
Szpital był w obozie jedynym miejscem, gdzie otrzymywało się bardziej kaloryczne i uzupełnione witaminami pożywienie, można było tu odpocząć w lepszych warunkach. Więźniowie, którzy byli u kresu wytrzymałości, dokonywali samookaleczeń, by dostać się chociaż na parę dni do lazaretu (np. Dimka z tego powodu nosił protezę prawej nogi, co dało mu też szansę na stosunkowo lekką pracę „dniewalnego” w baraku). Narrator opisuje swój pobyt w szpitalu w towarzystwie Niemca S. i rosyjskiego aktora filmowego Michaiła Stiepanowicza W.
Wolny lekarz Jegorow zakochał się w pielęgniarce - więźniarce Jewgienii Fiodorownie, która, gdy poznała studenta z Leningradu, właśnie jego obdarzyła uczuciem. Lekarz doprowadził do przeniesienia go w inne miejsce, ale siostra poprosiła o to również. Umarła przy porodzie, wydając na świat dziecko ukochanego studenta.
Wychodnoj dień.
Czas wolny od pracy, tzw. „wychodnoj dień”, był przewidziany co dziesięć dni, jednak zarządzano go w obozie średnio co 3-4 tygodnie. Więźniowie wypełniali go rozmowami, śpiewem, pisaniem listów do rodziny. Wtedy przeprowadzano także rewizję - tzn. kontrolowano osobiste rzeczy uwięzionych. Rozdział ten zawiera również historię Kozaka znad Donu, Pamfiłowa, dawnego „kułaka” pozbawionego gospodarstwa, którego syn, Sasza, młody lejtnant wojsk pancernych w Armii Czerwonej, skąpił ojcu listów, uważając go za słusznie skazanego. Pamfiłow rzetelnie pracował, licząc na spotkanie z synem. Po długiej przerwie otrzymał list (szedł on prawie rok) z wyraźnym potępieniem ze strony najbliższego człowieka. Załamany więzień najpierw się rozchorował, ale potem wrócił do pracy, nie starał się już jednak o wielką wydajność - stracił jedyny jej cel. Pewnego dnia Sasza znalazł się w tym samym obozie. Ojciec wybaczył mu wszystko. Nazajutrz młodego Pamfiłowa odstawiono etapem do Niandomy.
Fin Rusto Karinen opowiada o próbie ucieczki z obozu, którą podjął zimą 1940 r. Skazano go po zabójstwie Kirowa, posądzając o to, że przywiózł do Rosji instrukcje dla zamachowców. Po siedmiu dniach uciążliwej wędrówki w mrozie i o głodzie zasłabł we wsi oddalonej od obozu o piętnaście kilometrów. Chłopi odwieźli go z powrotem, a w Jercewie tak go skatowano, że ledwo uszedł z życiem. Często odtąd mawiał: „Od obozu nie można uciec [...]”. Jeżeli więźniów nie upilnowali strażnicy, to reszty dokonywał głód i mróz -wracali sami.
Część druga
Głód.
Z powodu doskwierającego głodu fizycznego i seksualnego więźniowie zapominali o zasadach moralnych z czasów wolności. W tych skrajnych warunkach kobiety uciekały się do prostytucji, by zapewnić sobie pożywienie lub lżejszą pracę. Autor nie potępia takiej postawy, ponieważ wymusił ją głód. Więźniowie reagowali na brak dostatecznego pożywienia bardzo różnie. Wykształcony, kulturalny człowiek z zasadami, profesor N., szybko stał się zaniedbanym ludzkim wrakiem przeżywającym ataki szału głodowego.
W tej części książki znajdujemy słynny fragment: Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sadzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich - tak jakby wodę można było mierzyć ogniem, a ziemię piekłem.
Krzyki nocne.
To jeszcze jeden rozdział opatrzony cytatem z Zapisków z martwego domu F. Dostojewskiego: My, ludzie bici - mówili - mamy odbite wnętrzności; oto dlaczego krzyczymy po nocach.. Autor kontynuuje rozważania o głodzie prowadzącym do apatii, opuchlizny głodowej i śmierci. Zniszczeni obozem i torturami ludzie bali się jednak umierać (wtedy po człowieku nie pozostawał nawet ślad), jednak byli i tacy, którzy się o to modlili - jak stary czeczeński góral, którego pozbawiono majątku, zesłano rodzinę (nie wiedział nic o losach bliskich), jego zaś okrutnie katowano, by wyjawił miejsce, gdzie zakopał worek pszenicy (była to jego zemsta, w której wytrwał do końca). On jeden nie krzyczał w nocy. Inni więźniowie bali się anonimowej śmierci. Źródłem tego niepokoju było stałe narażanie się na nią i poczucie wspólnego losu - bezsilności, bezbronności więźniów. Zawierano układy, że ten, kto ocaleje, zawiadomi rodzinę o losach kolegów.
Zapiski z martwego domu.
Tytuł tego rozdziału autor zapożyczył od Dostojewskiego, który w swoich wspomnieniach z Sybiru ujawnia prawdę, że Rosja to martwy dom. Grudziński przedstawia tu, w jaki sposób więźniowie zaspokajali swoje potrzeby kulturalne. Zdarzały się pokazy filmowe, a także - oczywiście rzetelnie ocenzurowane - więzienne spektakle teatralne. Złodziej Kunin prowadził wypożyczalnię książek z obozowej biblioteki, gdzie znajdowały się przede wszystkim pozycje propagandowe, ale również dzieła klasyków rosyjskich. Natalia Lwowna, pracująca w biurze rachmistrzów, życzliwa dla innych, skora do wzruszeń, wręczyła autorowi książkę Dostojewskiego, która stała się dlań źródłem informacji o dawnym życiu obozowym, okazją do porównań i ...zachętą do samobójstwa, traktowanego jako pewna szansa wyzwolenia. Jednak po dwóch miesiącach książka wróciła do Natalii Fiodorowny, która czerpała z niej inne wartości - przede wszystkim nadzieję. Próbowała ona popełnić samobójstwo. Odratowaną przeniesiono do pracy w kuchni, a potem do cerowania worków (ponieważ wynosiła więźniom ziemniaki).
Autor przedstawia losy artystów przygotowujących kolejny spektakl: tancerkę Tanie, wytatuowanego postaciami cyrkowymi Wsiewołoda i Żyda - skrzypka Zelika Lejmana. Była to składanka różnych elementów, ale łaknący strawy duchowej więźniowie byli nią zachwyceni.
Na tyłach otieczestwiennoj wojny.
Podzielony na dwie części (Partia szachów i Sianokosy) rozdział jest trzecim, który otwiera cytat z wspomnianego już dzieła F. Dostojewskiego, mówiący o donosicielstwie. Po napaści Niemców na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. więźniowie liczyli na zmianę sytuacji w obozie, szybko jednak okazało się, że jest on na tyle odległy od centrum zdarzeń, że nie mają one nań wielkiego wpływu. W grudniu 1941 r. Stalin obwieścił, że ofensywę niemiecką zatrzymano na przedpolach Moskwy i Leningradu. Była to wiadomość przekreślająca nadzieje więźniów.
Autor opisuje dalej sytuację związaną z denuncjacją. W baraku technicznym zatrudniano osoby z wyższym wykształceniem, między innymi Ormianina Machapetiana, z którym narrator grywał w szachy. Po usłyszeniu radiowego komunikatu o strąceniu przez samoloty sowieckie 35 maszyn nieprzyjaciela młody pijany technik wyraził ciekawość, ile spadło samolotów rosyjskich. Jeden z obecnych - Zyskind - natychmiast pobiegł go zadenuncjować. Machapetiana zmuszono do potwierdzenia tego faktu, zaś nieostrożnego młokosa zastrzelono. Donosicielstwo było w obozie na porządku dziennym, skłaniano do takiego zachowania, a nawet zmuszano.
W części zatytułowanej Sianokosy jest mowa o zaangażowaniu więźniów do pracy przy sianie. Narrator zaprzyjaźnił się tam ze starym bolszewikiem, Sadowskim, człowiekiem prawym, solidarnym i inteligentnym. Po sianokosach brygadę skierowano na birżę drzewną, gdzie piłowała kloce i jodły masztowe. Tu Grudzinski zachorował na cyngę: Wszystkie zęby chwiały mi się w dziąsłach jak w miękkiej plastelinie, na udach i nogach poniżej kolan wystąpiły ropiejące czyraki [...]. Do dolegliwości dołączyła się kurza ślepota. Mimo amnestii dla Polaków, nie zwalniano go z obozu. Wielką pomocą służył mu Machapetian. Dopiero stary szewc uświadomił Herlingowi, że właśnie ów „przyjaciel” donosił na niego do Struminy - kobiety, w stopniu starszego lejtnanta NKWD.
Męka za wiarę.
Spośród dwustu Polaków w Jercewie pozostało sześciu. Grudzinski podjął więc desperacką głodówkę protestacyjną wraz z innymi rodakami. Naczelnik obozu, Samsonow, umieścił buntowników w izolatorach. Niedaleko przebywały trzy Węgierki, siostry zakonne, które odmówiły pracy w obozie, traktując ją jak służbę szatanowi. Po kilku dniach troje więźniów zabrano do szpitala, zaś Grudziński zaobserwował, że zaczyna puchnąć z głodu. Koledzy przekazywali sobie wiadomości między celami. Ósmego dnia Zyskind wyprowadził z cel narratora i więźnia określonego jako T. Podpisali oni depeszę do ambasadora Rzeczypospolitej, Kota, w Kujbyszewie i zostali umieszczeni w szpitalu. Stary lekarz Zabielski uratował im życie zastrzykami z mleka (gdyby zjedli zupę, dostaliby skrętu kiszek).
Trupiarnia.
Tu umieszczano ludzi niesprawnych, niezdolnych do pracy. Z czasem, gdy ich stan uległ znacznej poprawie, mogli znowu wrócić do dawnego baraku, jednak zazwyczaj przebywali w tym miejscu do śmierci. Ludzie ci nie pracowali, ale byli gorzej odżywiani i dlatego żebrali pod kuchnią o resztki strawy. Autor również tu przebywał. Spotkał dawnego druha Dimkę, komunistę Sadowskiego, inżyniera M. Właśnie w „trupiarni” Grudzinski poznał losy Dimki, dawniej popa w Wierchojańsku, potem kancelisty, który dał się przekonać do nowego ustroju i stracił wiarę. Żeby odzyskać własne człowieczeństwo, odrąbał sobie nogę na „lesopowale”. Jego żonę i dwoje dzieci skazano na zsyłkę do Środkowej Azji - Dimka nie wiedział, co się z nimi stało. Sadowski natomiast trwał do końca w swoich komunistycznych poglądach i gardził ludźmi. Schorowany M. nigdy się nie skarżył, choć cierpiał ból i głód. Aresztowano go we wrześniu 1939 r. Jego żonę zesłano również w głąb Rosji. Modlił się często, jednak nigdy za oprawców, których nie uważał za ludzi. Boże Narodzenie 1941 r. Grudziński spędził w „trupiarni”. Wspomina wzruszającą chwilę, kiedy pani Z. ofiarowała każdemu Polakowi chusteczkę z wyhaftowanym orzełkiem, gałązką jedliny, datą i monogramem.
Wydzieloną częścią tego rozdziału jest Opowiadanie B. - relacja nauczyciela gimnazjalnego, Polaka, na temat metod prowadzenia śledztwa, oskarżeń, pobytu w celi śmierci. Po dwu miesiącach, zamiast przewidywanego wyroku, doczekał informacji, że nie będzie sądzony. Zorientował się, że zaszły jakieś polityczne zmiany. Gdy przebywał w grupie 123 więźniów w obozie karnym w Aleksiejewce, odmówił wraz z innymi pracy, domagając się zwolnienia na mocy amnestii. Pod wpływem zaskoczenia więźniów odesłano do Kruglicy, a B. jeszcze później do Jercewa. Teraz wraz z innymi czeka na śmierć lub uwolnienie.
Ural 1942.
Grudziński został zwolniony z obozu 19 stycznia 1942 r. Odprowadzany przez Dimkę i panią Olgę opuścił żonę i dojechał koleją do Wołogdy. Nie wysłał kartki pocztowej od Iganowa do jego rodziny - bał się powrotu do obozu. Nocował na dworcu a w dzień żebrał o pożywienie w mieście. Kolejny etap to stacja Buj, a potem podróż do Swierdłowska. W wagonie przechowały go moskiewskie robotnice jadące na Ural. Autor był im wdzięczny za to, że uszanowały w nim człowieka. W Swierdłowsku odwiedził rodzinę generała Krugłowa, gdzie pozwolono mu się umyć, nakarmiono, ale nie przenocowano z obawy o nowe represje. Na dworcu poznał urodziwą Gruzinkę Fatimę Sobolewą, podróżującą z biletem partyjnym, która wracała od rannego męża. Chciała zabrać Herlinga do siebie do Magnitogorska. Nie wierzyła w opowieści o życiu w obozie.
Po przedostaniu się do Czelabińska zasięgnął informacji o polskich oddziałach. Następnie, wraz z innymi Polakami, Grudziński odbył podróż przez Orsk, Orenburg, Aktiubińsk, Aralsk, Kyzył Orda, Arys, Czimkent, Dżambuł, Ługowoje. 12 marca wstąpił do dziesiątego pułku artylerii lekkiej, dziesiątej dywizji piechoty w Ługowoje. Jego pułk przewieziono pociągiem do Krasnowodzka nad Morzem Kaspijskim. 2 kwietnia znalazł się w Pahlevi (poza granicami wrogiego mu kraju - Związku Radzieckiego).
Epilog: upadek Paryża.
Ostatni rozdział książki rozpoczyna motto z przywoływanych już Zapisków Dostojewskiego: Trudno sobie wyobrazić, do jakiego stopnia można skazić naturę ludzką. Autor, który dowiedział się o upadku Paryża w czerwcu 1940 r. w Witebsku, przypomina sobie teraz ten czas i dzieje poznanego wtedy Żyda z Grodna. W czerwcu 1945 r. znowu spotkał tego człowieka w Rzymie. Dawny współwięzień zwierzył mu się z tego, że będąc w obozie, obciążył fałszywym zeznaniem czterech niemieckich komunistów, by ratować siebie. Tamci zostali rozstrzelani. Od kogoś, kto poznał życie w łagrze, oczekiwał zrozumienia. Tymczasem, po trzech latach spędzonych na wolności, Grudziński nie zdobył się na to. Rozmówca Wyszedł z drzwi hotelu, jak ptak z przetrąconym skrzydłem przefrunął przez jezdnię i nie oglądając się za siebie, zniknął w kotłującym się tłumie. - tymi słowami, uzupełnionymi dopiskiem: Lipiec 1949 - lipiec 1950 kończy się Inny Świat.
Inny świat - opracowanie
Gustaw Herling-Grudziński przeżył sowiecki obóz w Jercewie. Napisał potem powieść pt. „Inny świat” - chłodną relację, nie przesyconą zbytnim ładunkiem emocji, lecz nie pozbawioną refleksji filozoficznych. „Inny świat” obejmuje dwa lata obozowego życia - od aresztowania za przestępstwo „bycia Polakiem” po styczeń 1942 - kiedy to autor po głodówce protestacyjnej został zwolniony i przedostał się do Armii Andersa. Książka rzeczywiście przedstawia inny świat. Świat łagru sowieckiego, w którym „preparuje się więźnia” - tzn. człowiek popada w stan, w którym „uczucia i myśli obluzowują się”, „pomiędzy skojarzeniami powstają luki” - coś na kształt tępoty, posłuszeństwa, uległości - po to, aby przeżyć lub choćby uniknąć bólu, czy głodu. Obozowe zniewolenie - to fizyczne i psychiczne złamanie człowieka. Grudziński poraża czytelnika panoramą łagru, jaką odmalowuje w powieści. Oto kolejne części utworu dotyczą różnych sfer obozowego życia: praca, posiłki, choroba, spotkania z ludźmi z zewnątrz, wiara, życie seksualne. Te cząstki składają się na zorganizowaną całość, która ma być nie tylko dowodem potworności, lecz także próbą analizy i zrozumienia tak niepojętego systemu.
Oto realia obozu sowieckiego:
- selekcja i niszczenie słabszych (klasyfikacja ludzi wg kotłów),
- „wyższość” więźniów przestępczych (urków) nad politycznymi,
- śmierć - wciąż obecna i stanowiąca cały proces: od chorób, głodu, męki psychicznej,
- samobójstwo staje się aktem wolności i stanowienia o sobie,
- śmierć nie czyni wrażenia na tych, którzy zostają,
- katorżnicza praca,
- wzajemna nieufność i powszechne donosicielstwo,
- „sponiewieranie” ciała ludzkiego: odmrożenia, wypadanie zębów i włosów, kurza ślepota,
- absolutna zmiana znaczeń wartości takich jak miłość, wolność, miłość fizyczna, macierzyństwo.
Grudziński odtwarza łagrowy świat z dużą precyzją i dokładnością. Jest to świat totalnie inny - za drutami łagru obowiązują inne prawa, jest to machina nastawiona na całkowite wyeksploatowanie człowieka w niewolniczej pracy i pozbawienie go indywidualności.
Właściwie dzieje wszystkich więźniów Jercewa są wstrząsające, szokują nawet mało wrażliwego człowieka. Oto Kostylew i jego proces samookaleczania. Człowiek ten, aby uniknąć pracy, codziennie wkładał rękę w ogień. Lecz nie dla samego „uciekania” przed wysiłkiem. „Ręka w ogniu” to bunt Kostylewa przeciw zniewoleniu, to idea: „nie będę dla nich pracował, choćby za cenę swojego cierpienia, zdrowia i życia”. Inny przykład rzeczy straszliwej to nocne łowy i historia Marusi... Łowy „na kobiety” i gwałty nie mieszczą się w wyobraźni, fakt, że w potrzebie choćby odrobiny ludzkiego uczucia Marusia niewolniczo oddaje się Kowalowi, a ten, by nie zrazić do siebie kolegów, „oddaje” ją im jak „rzecz” do użytkowania - dławi w gardle. Podobnie historia „generalskiej doczki”, którą zmuszono głodem do tego, by zrezygnowała z „cnotliwości”. Udało się. Odstąpiwszy od swych zasad raz - dziewczynie stało się obojętne: z kim, gdzie i kiedy - byle zdobyć jedzenie... Szybko utraciła urodę i jasność myślenia. Podobnie tragiczny jest przypadek Pamfiłowa - bezgranicznie pogrążonego w miłości do syna, który wyrzeka się go, by nie być „rodziną przestępcy” - lecz sam potem trafia do obozu. Poraża i napawa wstrętem wszechogarniająca siła donosu - w przypadku Grudzińskiego wsypał go najlepszy przyjaciel... Analiza głodu - zwłaszcza gdy bohater podejmuje głodówkę pod koniec pobytu w Jercewie, gdy uwolniono Polaków po pakcie Sikorski - Majski, a kilku (w tym Grudzińskiego) pominięto - etapy puchnięcia głodowego, psychiki wyniszczonego człowieka odbierają czytelnikowi sen.
Inny świat - bohaterowie
Bohaterem, którego losy spajają wszystkie rozdziały, jest autor i narrator w jednej osobie. Kompetencje opowiadacza przedstawiliśmy wcześniej (Autor - bohater - narrator). Grudzińskiego jako bohatera ukazują ponadto fragmenty niniejszego opracowania zatytułowane: Streszczenie, Elementy autobiograficzne. Herling jawi się więc jako zwykły człowiek, który musi wytrwać w trudnych warunkach klimatycznych i osaczającej sytuacji psychologicznej. Mimo to, stara się on choć trochę dostosować do nowych realiów. Drogą wymiany dóbr zapewnia sobie pracę tragarza (lżejszą i stwarzającą okazję do zdobycia pożywienia drogą kradzieży). Jak każdy więzień musi się troszczyć przede wszystkim o siebie, jednak nie odmawia pomocy kolegom: podtrzymuje chorego na „kurzą ślepotę” tragarza, Fina Rusto Karinena - „zabójcę Stalina”, dzieli się pożywieniem, wysłuchuje, rozmawia, podtrzymuje na duchu słabszych psychicznie, nie wydaje tajemnicy Kostylewa.
Chociaż warunki temu nie sprzyjają, jest wierny w przyjaźni, szczery i otwarcie głoszący swoje poglądy. Unika wszelkich nadużyć, nie zajmuje się donosicielstwem ani zaspokajaniem instynktów drogą przemocy. Stara się do końca zachować swoją godność, nawet za cenę śmierci, kiedy podejmuje desperacką decyzję o głodówce i wytrzymuje jej trudy. Jest to postać życzliwa innym, zdolna do współczucia, miłosierdzia, pomocy, pełna godności. Dwuletni pobyt w obozie pracy nie zabił w Grudzińskim wartości wyniesionych z domu. Nadal interesuje się literaturą i historią, dba o realizację zasad moralnych. Jest przy tym człowiekiem zwyczajnym, jednym z wielu skazanych na okrutny los więźnia. Ulega sile głodu - zdarza się, że podkrada żywność na bocznicy kolejowej dla siebie i innych, nie odbiera jej kolegom.
Narrator przedstawia swoje związki z więźniami, nie unika sądów wartościujących, ale zawsze zwraca uwagę na warunki, w jakich odstąpili od ludzkich zachowań. Nie jest bezwzględnym moralizatorem w dialogu z czytelnikiem, ani też - jako bohater - w relacjach z kolegami. Potrafi zachować dystans do opisywanych zjawisk i zdobyć się na obiektywizm. Nie eksponuje własnych przeżyć, skupia się raczej na prezentacji życia obozowego i innych bohaterów.
Kostylew - to człowiek wzbudzający szacunek czytelnika ze względu na nieprzejednaną postawę okupioną wielkim cierpieniem. Michaił Aleksiejewicz świadomie wybiera ból opalanej w ogniu ręki, podobnie jak Grudziński podejmuje głodówkę, a młode zakonnice z Węgier nie przystępują do pracy. On jednak jest symbolem szczególnym - poprzez cierpienie postanowił ocalić własne „ja”, nie pracować dla oprawców. Ta osobista walka, próba oporu, stała się ostatecznie przyczyną jego śmierci. Zagrożony wyjazdem na Kołymę („białe krematoria Kołymy”) oblał się wrzątkiem i umarł w męczarniach, nie odstępując od swojego stanowiska. Jego dojrzewanie do decyzji było dosyć długie. Przez dwa lata pracował jak inni, ale potem przeanalizował swoją drogę życiową. Najpierw oszukiwano, go karmiąc ideologiczną partyjną papką, potem oskarżono o postawę antykomunistyczną i szpiegostwo, gdy z pasją poznawał Zachód na podstawie literatury obcej. Osadzony w obozie zawyżał więźniom wyniki pracy i zadenuncjowany przez brygadiera za „tuftę” został przydzielony do „lesorubów”. Złamany pracą bliski był najgorszych odruchów. Odrodził się również poprzez literaturę. Świadomość, że znowu go oszukano, wzbudziła w nim pragnienie obrony. Wielkim kosztem odzyskał swoje człowieczeństwo. Jest symbolem niezawinionego cierpienia, które sam sobie wybrał i narzucił, by ocalić w sobie to, co najbardziej istotne - własne człowieczeństwo. Był człowiekiem zatroskanym o los matki, wiernym przyjacielem Grudzińskiego. W utworze akcent pada nie na wygląd, ale na postawę dobrowolnego męczeństwa Kostylewa.
Stanowisko zbuntowanego więźnia przyjmuje także Natalia Lwowna, gotowa narażać się dla innych w imię humanitarnej pomocy głodującym oraz targnąć się na własne życie, by dużej nie pozwalać się upokarzać. Do heroicznej postawy trzeba jednak w obozie dojrzewać stopniowo - tak było np. w przypadku trzech młodych sióstr zakonnych, najpierw podporządkowanych rygorom łagru, a potem odmawiających pójścia do pracy „dla szatana”. Były gotowe zginąć „za wiarę”. Nie wiedziano o nich w obozie zbyt wiele, jednak ich postępowanie wzbudzało szacunek innych. Na ocalenie swojego człowieczeństwa i uczucia zdobyła się Jewgienija Fiodorowna, pielęgniarka, która poprosiła o przeniesienie do innego obozu, gdy usunięto z Jercewa jej ukochanego. Zmarła przy porodzie, wydając na świat upragnione dziecko i to był moment jej „zmartwychwstania”, jak pisze Grudziński. Postawa humanitarna ludzi za wszelką cenę broniących swej godności w owym innym świecie w różnych przejawach uobecniała się w losie więźniów. Próbę zachowania godności przez miłość do syna stale podejmował pozbawiony majątku i rodziny Kozak Pamfiłow, który ciągle żył myślą o ukochanym synu, oficerze Armii Czerwonej. Załamane uczucie na skutek synowskiej zdrady (uznanie oskarżenia ojca za słuszne i zerwanie z nim kontaktu) było dla Pamfiłowa wielkim ciosem, jednak, gdy jego dziecko również znalazło się w obozie, natychmiast wybaczył.
Obóz prowokował jednak także do reakcji nieludzkich. Tak potraktowano Gorcewa, byłego enkawudzistę, gdy w przypływie furii sam przyznał się do mordowania ludzi. W okrutny sposób, w niemej zmowie, więźniowie zadawali mu ból, osłabiali fizycznie, nie pozwolili odpocząć, by ostatecznie skazać go na śmierć przez zamarznięcie, gdy nieprzytomnego wieziono po pracy do obozu. Gorce w umiał się doskonale kamuflować. Był zamknięty w sobie, milczący, samotny. Dał się jednak sprowokować i wykrzyknął swoje dokonania funkcjonariusza-mordercy z wielką satysfakcją. Potwierdzone przez jedną z jego ofiar stały się przyczyną odwetu na nim jako reprezentancie systemu. Na ten samosąd dyskretnie przyzwoliły też władze łagru, stwarzając więźniom okazję do zemsty. Przykład Gorcewa dowodzi, jak daleko sięgała determinacja skazanych, jak łatwo odmówili oprawcy prawa do życia, jak solidarnie przystąpili do wymierzenia swojej sprawiedliwości. Wśród nieludzkich zachowań można wymienić donosicielstwo, które - jak stwierdza autor - było częstym zjawiskiem (np. Zyskind, Machapetian) oraz fałszywe oskarżenie (więzień z Witebska wydający na śmierć komunistów niemieckiech).
Korzystając z pozorów wynikających z regulaminu, że obóz jest instytucją dbającą o więźniów i prowadzącą działalność kulturalną, próbowano bronić swojej tożsamości, realizując się w spektaklach, np. aktor Michaił Stiepanowicz oraz córka generała, śpiewaczka i tancerka Tania.
Obóz wytworzył swoistą wewnętrzną hierarchię: podział na więźniów politycznych (gorszych) i kryminalnych - tzw. „urków” (z pewnymi przywilejami). Ponad wszystkimi stali funkcjonariusze łagrowi, reprezentanci systemu, panowie życia i śmierci. Inny Świat prezentuje także ścieranie się interesów i ustalanie wpływów tych bohaterów zbiorowych. Autor unika jednoznacznych ocen, jednak w jego relacji najgorzej wypadli „urkowie”, wykorzystujący swoją przewagę, dopuszczający się zbiorowych gwałtów, nie liczący się z żadnymi normami moralnymi (np. postępowanie z Marusią, wydanie jej na zbiorowy gwałt przez przywódcę grupy Kowala; okradanie innych więźniów). Bohaterowie dzielą się również na grupy „według kotła” - tzn. na słabo pracujących, normalnie i powyżej normy.
Autor nie podaje pełnych charakterystyk. Prezentuje bohaterów na tyle, na ile jest to możliwe i potrzebne ze względu na fabułę i wartość dokumentalną poszczególnych opowieści. Zwraca uwagę na zasadnicze rysy postaci, nie unika rysunku psychologicznego. Przedstawienie postaci służy całościowej intencji pisarza - prowadzi do ukazania i oceny sowieckiego łagru i całego systemu totalitarnego oraz uwikłanych weń ludzi.
Inny świat - czas i miejsce akcji
Książka powstała w ciągu roku. Obejmuje wydarzenia, które rozegrały się kilka lat wcześniej - jest więc retrospektywną relacją z trudnego okresu spędzonego w sowieckim łagrze. Akcja utworu toczy się od lata 1940 r. (areszt w Witebsku) do czerwca 1945 r. (spotkanie z dawnym współwięźniem w Rzymie). Sam pobyt w jercewskim obozie trwał blisko dwa lata. Po uwolnieniu (20 stycznia 1942 r.) Grudziński rozpoczął długą wędrówkę z licznymi przesiadkami i postojami, by dotrzeć do polskich oddziałów zbrojnych. Ten etap jego losów (potraktowany skrótowo) również został przedstawiony w książce Inny Świat.
Na początku utworu autor ukazuje zdarzenia w więzieniach w Witebsku i Leningradzie oraz odesłanie go do Wołogdy, a następnie do miejsca zsyłki. Głównym terenem akcji jest więc obóz pracy w Jercewie (baraki lagrowe, tereny leśne, bocznica kolejowa, droga do pracy) ukazany szczegółowo w różnych porach roku. Końcowa część relacji obrazuje etapy podróży przez Związek Radziecki aż do wydostania się poza jego teren - do miejscowości Pahlevi. W Epilogu, po trzyletnim przeskoku czasowym, autor znajduje się w Rzymie i tam, w hotelu, rozmawia ze znajomym z Witebska.
Ramy czasowe i przestrzenne opisywanych zdarzeń rozszerzają się we fragmentach retrospektywnych, kiedy to sam narrator lub współwięźniowie przywołują fakty z okresu ich wolności, opowiadają, jak trafili do obozu lub wspominają inne miejsca w systemie sowieckich łagrów.
Jeszcze bardziej rozszerzają się granice czasu, gdy mowa jest o wydarzeniach dziejowych wielkiej rangi (tzw. czas historyczny), które były punktami zwrotnymi w kształtowaniu się komunizmu, np. Rewolucja Październikowa 1917 r., Wielka Czystka w latach 1936-37, wybuch wojny 1939 r., oraz bardziej współczesne fakty: konflikt niemiecko-radziecki, amnestia dla Polaków więzionych w Rosji.
Nakładanie się obu perspektyw czasowych (fabularnej i historycznej) pozwala na ujęcia historiozoficzne i analizę systemu totalitarnego, którego wynikiem były łagry.
Podobny zabieg dotyczy przestrzeni: na początku i na końcu utworu pojawia się informacja o Paryżu (o jego zajęciu przez Niemcy i wolności). Wiadomości te dotyczą miasta, w którym przecież nie toczy się akcja utworu. Dzięki nim jednak dokonuje się zabieg uniwersalizacji problematyki wolności i niewoli, w tym wypadku w sensie przestrzennym. Stąd płynie przestroga przed totalitaryzmem dla ludzi różnych kontynentów.