FILOZOFOWANIE Z DZIEĆMI(1), Materiały do pracy z dziećmi, Filozofowanie z dziećmi


FILOZOFOWANIE

Z

DZIEĆMI

WYBÓR TEKSTÓW

0x08 graphic

OPIEKUN PROJEKTU: DR ANNA BUŁA

Teksty zgromadzone przez studentki

Studiów podyplomowych - Edukacja elementarna

na Uniwersytecie Łódzkim w latach: 2002/2003

pod redakcją: Renaty Matuszewskiej,

Jolanty Sztwiertnia

Anny Potoniec

przy współpracy: Ilony Byster, Bożeny Jeziorskiej,

Ewy Wysmyk.Bożeny Ostrowskiej,

Beaty Klejbach, Haliny Kotynia

„JEŚLI CHCESZ POZNAĆ PRAWDĘ

MUSISZ WYSŁUCHAĆ WSZYSTKICH

JEŚLI WYSŁUCHASZ JEDNEGO TYLKO

POZOSTANIESZ W NIEWIEDZY”

WEI CHENG

WSTĘP

Tomik ten powstał dzięki zaangażowaniu wielu studentek naszych studiów.

Mamy nadzieję, że okaże się pomocny dla wszystkich nauczycieli,

którzy podejmą wysiłek filozofowania z dziećmi.

Dzięki takim zajęciom rozbudzamy w dzieciach naturalną ciekawość świata, dajemy możliwość zadawania dociekliwych pytań i wspólnego słuchania odpowiedzi, dochodzenia prawdy, otwieramy dzieciom możliwość rozumienia świata na ich miarę. Podnosimy wiarę w ich własne możliwości, uczymy pozytywnego i krytycznego myślenia.

W tomiku zawarte są teksty głównie polskich autorów, pod tekstami znajdują się propozycje pytań, które można rozważyć z dziećmi.

Zachęcamy też do samodzielnego formułowania pytań, które nasuwają się po lekturze utworów.

WYKAZ UTWORÓW

1.BIELA EMIL .................................. "BAŚŃ O NIEŚMIAŁKU"

2.GALICA AGNIESZKA ..................... ."BAJECZKA O MAŁYM WIELBŁĄDZIE"

3.FERRERO BRUNO .......................... "PIERWSZY KWIAT"

4.FERRERO BRUNO .......................... "TAJEMNICA SZCZĘŚCIA"

5.FERRERO BRUNO .......................... "TAJEMNICA TACZKI"

6.GŁOŚNICKA DOROTA ......... ..........."BOMBKA"

7.HOCKUBA JADWIGA ...................... "O TYM.JAK PLUSZOWY ZAJĄCZEK

SZUKAŁ PRZYJACIELA "

8.JARMOŁK1EW1CZ ELŻBIETA .......... "BOCIANOWA l LISICA"

9.JARMOŁK1EWICZ ELŻBIETA .......... "KONIK POLNY l MRÓWKA"

10.JARMOŁKIEWICZ ELŻBIETA .......... "MYSZ ZE WSI l MYSZ Z MIASTA"

11.ANNA KAMIEŃSKA......................... "ZAWSZE"

12.KWIATEK LESZEK ........................... "BARWY JESIENI"

13.KWIATEK LESZEK ........................... "FREDEK MA DOBRE SERCE "

14.KWIATEK LESZEK ........................... "PIOTREK JEST CHORY "

15.MINKIEW1CZ JANUSZ ...................... "GDYBY..."

16.NIEDŹWIEDŹ ANDRZEJ

USENKO NATALIA ..................."BAJKA ŚWIĄTECZNA"

17.PRZYMUS RYSZARD ....................... "JAK WYCHOWALIŚMY MAMĘ

l TATĘ"

18.STRZAŁKOWSKA MAŁGORZATA... "ANTOSIA"

19. ŚLIWIAK TADEUSZ.............................."DWIE BRZYDKIE PAPUGI”

20.ŚWIERSZCZYŃSKA A

20. ŚWIERSZCZYŃSKA ANNA................ "O MAŁGOSI CO SIĘ NICZEGO

NIE BAŁA"

EMIL BIELA

„BAŚŃ O NIEŚMIAŁKU"

Nazywali go wszyscy Nieśmiałkiem. Wielkie jego oczy patrzyły na świat z obawą. Nieśmiałek bawił się i rozmawiał cicho ze swymi zabawkami. Najbardziej lubił kasztanowych rycerzy. Robił z nimi dalekie wyprawy. Razem zabijali smoki, zabierali w niewolę czarownice, przynosili wolność tym, którzy jej nigdy nie zaznali. Wyprawy kasztanowców, którym przewodził Nieśmiałek w papierowej koronie, zawsze kończyły się powodzeniem.

Nikt nie wiedział o tych zabawach, bo Nieśmiałek nie śmiał nikomu o tym

powiedzieć.

Aż raz wyskoczyli z pudełka kasztanowi rycerze i potrząsając drewnianymi mieczykami, wielkim głosem zawołali:

- Nieśmiałek to nasz wódz! Zawsze dzielnie nami dowodzi! Prowadzi do

zwycięstwa! Do sławy i chwały! Tylko nigdy o tym nikomu nie mówi. On

wie, że nie sława, ale czyny są ważne!

Teraz też udaje, że śpi, że to wszystko mu się śni, bo nie chce, by go ktoś chwalił. On zawsze taki.

AGNIESZKA GALICA

„BAJECZKA O MAŁYM WIELBŁĄDZIE"

Dawno, dawno temu spotkały się nad Zielonym Jeziorem dzieci

różnych zwierząt: maty Słonik, mała Żyrafa, mały Nosorożec

i mały Wielbłąd. Piły zimną wodę i przechwalały się.

- Popatrzcie tylko, jaką mam długą szyję - mówiła Żyrafa -

potrafię zerwać listek nawet z wysokiego drzewa.

- Za to ja - zatrąbił Słonik - mam długi nos podobny do trąby,

mogę sobie nim zrobić prysznic!

- Phh...- prychał Nosorożec - nikt nie ma takiego nosa jak ja,

rośnie na nim wspaniały, wielki róg, którym mogę przegonić każdego,

kogo zechcę.

Mały Wielbłąd przeglądał się w wodzie i nic nie mówił.

- Hej, ty! - wołały zwierzaki - powiedz coś, po co ci garb na plecach?

Czy on do czegoś jest potrzebny?

- Gapa! Gapa! - śmiały się zwierzaki, aż zapłakany Wielbłąd pobiegł

poskarżyć się swojej mamie.

- Po co mi ten wstrętny garb? - płakał - wszyscy się ze mnie śmieją.

- Garb dla wielbłąda - odpowiedziała mama, ocierając mu łzy - to taki

plecak. Zabierasz w nim jedzenie i picie na długą podróż.

- Oni mi nie uwierzą - pochlipywał Wielbłądek.

- Nic się nie martw - odrzekła mama Wielbłądzica. - jutro zabiorę was

na wycieczkę i wtedy zobaczysz.

l jak powiedziała, tak zrobiła. Wcześnie rano wszystkie dzieciaki -

zwierzaki zjadły wielkie trawiaste śniadanie, napiły się wody z Zielonego

Jeziora i pomaszerowały na wycieczkę po piaszczystej pustyni.

Szły i szły, a słońce przygrzewało mocno, jak to na pustyni.

- Pić mi się chce - marudziła Żyrafa.

- Pić i jeść - trąbił Słonik.

- Ja już nie mogę - sapał spocony Nosorożec.

Tylko mały Wielbłąd dzielnie maszerował i nie marudził ani troszeczkę.

- Kto się zmęczył, niech wraca nad Zielone Jezioro - powiedziała

mama Wielbłądzica - a my pójdziemy sobie dalej.

- Nie chce wam się jeść? - dziwił się Słoń.

- Ani pić? - dopytywał się Nosorożec.

- Ani troszkę - odparł dzielny Wielbłądek, a mama dodała:

- Właśnie dlatego, że mamy garby napełnione wodą, możemy

maszerować po gorącej pustyni cały dzień, l tak też zrobiła.

Pomaszerowała razem ze swoim synkiem, który zupełnie nie marudził,

aż na drugi koniec piaszczystej pustyni.

Mały Wielbłąd wiedział już teraz, do czego służy mu garb i był z niego bardzo dumny.

BRUNO FERRERO

"PIERWSZY KWIAT"

W pewnej wsi położonej w górach panuje bardzo ładny zwyczaj.

Na wiosnę odbywają się zawody, w których uczestniczą wszyscy

mieszkańcy. Każdy stara się jako pierwszy znaleźć kwiat wiosenny.

Ten, kto go znajdzie i zerwie zostaje uznany zwycięzcą i dobrze mu

się wiedzie przez cały rok. Wszyscy z zapałem biorą więc udział

w tych zawodach i młodzi i starzy.

Któregoś roku, na początku wiosny, gdy śnieg zaczynał topnieć

i ukazywały się połacie wilgotnej ziemi. wszyscy mieszkańcy

wioski wybrali się na poszukiwanie pierwszego wiosennego

kwiatka. Całym i godzinami szukali wysoko w górach i w dolinach,

i na stokach gór ale nie znaleźli żadnego kwiatka. Już mieli

zaniechać poszukiwań, gdy posłyszeli okrzyk :

- Jest tutaj !Znalazłem go !

Był to głos dziecka. Mężczyźni, kobiety i dzieci pobiegli w stronę,

skąd dochodził głos .A dziecko, które znalazło pierwszy kwiat

klaskało w ręce i skakało z radości.

Kwiatek rozwinął się wśród skał, kilka metrów poniżej krawędzi

stromego urwiska. Dziecko pokazywało go wyciągniętą rączką,

ale nie mogło go dosięgnąć, gdyż bało się otwartej czeluści jaru.

Za wszelką cenę chciało jednak mieć ten kwiatek. Pragnęło

zwyciężyć w zawodach i zdobyć powodzenie.

Wszyscy chcieli mu pomóc. Pięciu silnych mężczyzn przyniosło

sznur. Postanowili obwiązać dziecko sznurem i opuścić je w dół,

aby mogło zerwać kwiatek .Ale dziecko bało się. Bało się przepaści,

bało się, że lina się zerwie.

- Nie, nie - płakało. - Boję się!

Pokazano mu więc jeszcze mocniejszą linę. którą miało trzymać

nie pięciu ale piętnastu silnych mężczyzn. Wszyscy dodawali

małemu otuchy. W pewnym momencie dziecko przestało płakać.

Rączką otarto sobie łzy. Wszyscy zamilkli by posłuchać, co malec

postanowił

- Dobrze - powiedział. - Zgadzam się jeżeli to mój tatuś będzie

trzymał sznur!

BRUNO FERRERO

" TAJEMNICA SZCZĘŚCIA"

Helenka bardzo lubiła przechadzać się po lesie. Była dziewczynką miłą, ale trochę roztargnioną a las za wsią stał się jej ulubionym schronieniem.

Pewnego dnia zobaczyła w lesie motyla zaplątanego w jeżynach. Uwolniła go uważając bardzo, by nie uszkodzić mu wspaniałych skrzydeł. Motyl pofrunął, potem jednak nagle powrócił i zmienił się w cudowną wróżkę. Hela otworzyła buzię ze zdumienia. gdyż dotychczas widywała wróżki jedynie na obrazkach w książkach dla dzieci.

- Chcę odwdzięczyć ci się za twą dobroć - powiedziała - dlatego

spełnię twoje największe marzenie.

Dziewczynka zastanowiła się przez chwilę a potem odpowiedziała:

- Chcę być szczęśliwa!

Wróżka pochyliła się nad nią, coś powiedziała jej do ucha i znikła. Helenka dorosła i nikt we wsi nie był szczęśliwszy od niej. Gdy pytano o tajemnicę jej radości, uśmiechała się tylko i mówiła:

- Postępowałam tak, jak mi poradziła dobra wróżka. Lata mijały i Helena zestarzała się, ale była najmilszą i najszczęśliwszą staruszką we wsi. Sąsiedzi jak również jej wnuki obawiali się, że cudowna tajemnica szczęścia umrze razem z nią.

- Zdradź nam. co powiedziała ci wróżka - błagali więc. Wreszcie pewnego dnia wspaniała staruszka uśmiechając się powiedziała:

- Wróżka oznajmiła mi, że wszyscy, choć może nie zdają sobie z tego sprawy, potrzebują mnie.

BRUNO FERRERO

" TAJEMNICA TACZKI "

Istniała kiedyś pewna fabryka, która miała poważny kłopot. Codziennie zdarzały się w niej kradzieże. Specjalnej ekipie powierzono obowiązek przeprowadzania rewizji każdego pracownika wychodzącego z pracy. Większość pracowników dobrowolnie otwierała swe torby i torebki. Codziennie pewien mężczyzna pod koniec dnia wywoził z fabryki taczkę pełną śmieci. Służba kontrolna przez pół godziny sprawdzała rozmaite zawiniątka, kubki, niedopałki papierosów, ale nigdy nic specjalnego nie znajdowała.

- Słuchąj, wiem ,że coś kombinujesz, codziennie kontroluję każdą najmniejszą rzecz w taczce i nigdy nie znajduję nic, co warto byłoby ukraść. Można oszaleć. Powiedz mi, co robisz, a przyrzekam, że nie sporządzę żadnego raportu. Człowiek wzruszył ramionami i powiedział:

- To proste, kradnę taczki!

DOROTA GŁOŚNICKA

" BOMBKA"

Zbliżały się święta Bożego Narodzenia.Za oknem padał śnieg, a w salonie Julia pomagała mamie stroić choinkę. Na zielonym, pachnącym drzewku wisiało już dużo kolorowych bombek. Jedna z nich była wyjątkowo ładna - złota, ozdobiona srebrnymi, błyszczącymi gwiazdkami. Wisiała dumnie na najwyższej gałęzi choinki.

- Oj! Moja ulubiona bombka - powiedziała radośnie mama, wyjmując z pudełka przyblakłą szklaną kulkę.- Kiedy byłam w twoim wieku, Julciu, dostałam ją od swojego taty. Dobrze, że się znalazła. Mama powiesiła ozdobę wysoko, blisko złotej bombki. Przez chwilę kulki przyglądały się sobie.

JADWIGA ALEKSANDRA HOCKUBA

„O TYM, JAK PLUSZOWY ZAJĄCZEK SZUKAŁ PRZYJACIELA".

- Chciałbym, żebyśmy zostali przyjaciółmi - powiedział pluszowy zajączek do moherowego szalika, który leżał zwinięty na krześle jak wąż boa. Jestem taki samotny. Wydaje mi się, że jesteśmy do siebie podobni.

- Podobni? Nie wiem, o czym mówisz - odparł szalik. - Jesteśmy wprawdzie w takim samym kolorze i przyjemni w dotyku, ale poza tym wszystko nas dzieli! Na przykład ogon. Mój jest wąski, a twój okrągły i ledwie widoczny. Ja mam frędzelki, a ty nie. A poza tym jestem zaprzyjaźniony od dawna z płaszczem. Ostatnio bardzo często razem wychodzimy.

- No cóż, nie będę się narzucać - odezwał się zajączek, a jego uszy opadły. Jak zwykle gdy był bardzo smutny. W nocy nie mógł spać. Wydawało mu się, że wiszący na ścianie zegar próbuje go przed czymś ostrzec, a oczy starszej pani z portretu patrzą na niego dziwnie. Ale następnego dnia....- że też nie wpadło mi to do łebka - powiedział do siebie na głos. Przecież domowe pantofle Basi mają identyczny ogonek jak ja. l są tylko trochę większe ode mnie. l nigdy nie wychodzą. Bardzo ucieszył się z tego odkrycia i zawołał do leżącego na podłodze prawego pantofla z brązowym pomponem:

- Wiesz myślę, że moglibyśmy być przyjaciółmi. Mam taki sam ogonek jak ty i nigdy nie opuszczam tego pokoju. Myślę, że mielibyśmy sobie dużo do powiedzenia.

- Och, to nie jest najlepszy pomysł - odezwał się cicho prawy pantofel.

- Przecież wiesz, że mam brata. Jego towarzystwo mi zupełnie wystarcza. Ale może poduszka zechce z tobą porozmawiać? Ale poduszka nie mówiła nic. Spała, jak zwykle, od rana do wieczora. Zajączek był coraz bardziej markotny. - Nikt nie chce się ze mną przyjaźnić - mruczał cichutko pod nosem, l pewnie by się rozpłakał, gdyby nie spojrzenie pani z portretu.

- Dlaczego nie pomyślałeś o mnie? - odezwał się ktoś cichutko. Musiał być gdzieś blisko, bo zajączek słyszał dokładnie każde słowo.

- Wprawdzie jestem zupełnie inna niż ty, ale właśnie to może być bardzo ciekawe. - Przecież stoję obok ciebie - znowu usłyszał ten sam głos, tym razem pobrzmiewało w nim zniecierpliwienie.

- No co tak się na mnie gapisz? To właśnie ja. Jestem kanciasta,

nie mam ogonka i jestem z papieru. Ale mam ci do powiedzenia mnóstwo

ciekawych historii.

- Och - wyjąkał zajączek. - To naprawdę ty? Nigdy nawet nie marzyłem o przyjaźni z tobą. Jestem taki wzruszony.

Mówiąc to przysunął się do swojej przyjaciółki i nadstawił uszy bardzo ciekaw jej opowieści. A czy wy wiecie z kim zaprzyjaźnił się zajączek?

ELŻBIETA JARMOŁKIEWICZ

"BOCIANOWA l LISICA"

Lisica i Bocianowa nie darzyły się sympatią, lecz kiedy spotkały się na leśnej polanie, witały się zawsze jak najlepsze przyjaciółki. Pewnego razu Lisica zaprosiła Bocianową na objad. Bocianowa przyjęła zaproszenie, ponieważ bardzo chciała zobaczyć, jak mieszka jej znajoma. Gospodyni serdecznie powitała swojego gościa. Bocianowa przekonana była o szczerej gościnności Lisicy do momentu, kiedy usiadły do stołu. Jakże się zdziwiła, gdy zobaczyła najlepsze smakołyki podane na płaskich talerzach. Choć bardzo się starała, nie mogła swoim długim dziobem uchwycić ani okruszynki, ani kawałeczka. Zła

i głodna wytrwała do końca obiadu, udając, że wszystko jest w porządku. Przed wyjściem podziękowała grzecznie Lisicy i zaprosiła ją do siebie na następny dzień. Postanowiła odpłacić znajomej za głupi żart.

Nazajutrz zadowolona Lisica przygotowywała się starannie do wizyty nie przeczuwając niczego. Bocianowa mieszkała na starym drzewie, rosnącym na wzgórzu. Lisica musiała pokonać długie schody, aby dojść do bocianiego domu. Zmęczona i głodna dotarła w końcu na miejsce, nie mogąc się już doczekać, kiedy posili się smacznym obiadem. Rzeczywiście na stole znalazły się same przysmaki. Ale Bocianowa podała je w naczyniach z długą szyjką, odpowiednich dla dzioba, nie dla lisiego pyska. Lisica musiała obejść się smakiem. Kiedy Bocianowa skończyła posiłek, pożegnała serdecznie swojego gościa. Lisica wracała do domu głodna i upokorzona. Przekonała się, że jest ktoś. kto okazał się sprytniejszy od niej. Przyszła kryska na Matyska.

ELŻBIETA JARMOŁKIEWICZ

"KONIK POLNY l MRÓWKA"

Było upalne lato. Konik polny leżał sobie w cieniu, wachlując się leniwie liściem. „Jakie piękne jest życie - pomyślał.- Dzień taki cudowny, a ja czuję się naprawę szczęśliwy"!- Ułożył się wygodni i spoglądał ze współczuciem na gąsienice i mrówki pracując czoła.

- Porzuć pracę, nie męcz się tak - powiedział konik polny do jednej

z mrówek.- Lepiej chodź bawić się ze mną!

Królowa mrówek zwróciła jednak uwagę robotnicy, żeby nie słuchała

złych rad i pracowała dalej.

Nadeszła jesień. Wiatr strącał ostatnie liście z drzew. Mrówki pracowały

gromadząc zapasy na zimę i naprawiając dom, a konik polny zabawiał

się śpiewem.

Przyszła sroga zima. Konik polny nie miał ani pożywienia, ani kryjówki,

w której mógłby schronić się przed chłodem.

- Jakże bytem lekkomyślny - wyrzucał sobie - dlaczego nie zrobiłem zapasów tak jak mrówki?

Konik polny był bardzo osłabiony z głodu i zimna. Poczciwe mrówki pospieszyły mu z pomocą. Zaniosły go do mrowiska, gdzie odpoczywały, ciesząc się zimowym dostatkiem i ciepłym domem. Mrówki pomogły zdjąć konikowi przemoczone ubranie i nakarmiły go.

- Zobacz teraz, do czego doprowadziłeś się przez swoją lekkomyślność! - zganiła konika polnego królowa mrówek. Zawstydzony konik polny poprosił o przebaczenie i obiecał, że nigdy nie będzie już leniem i próżniakiem. W podzięce za okazaną pomoc zagrał i zaśpiewał mrówkom najpiękniej jak umiał. Kto jest przewidujący, ten nie ma kłopotów.

ELŻBIETA JARMOŁKIEWICZ

"MYSZ ZE WSI l MYSZ Z MIASTA "

Pewnego wiosennego poranka mysz, która całe życie spędziła

w mieście, wybrała się w odwiedziny do swojego kuzyna

mieszkającego na wsi.

Wiejska mysz podała skromny, ale smaczny objad. Podczas

posiłku kuzyn z miasta opowiadał o swoim dostatnim życiu,

zachwalając jego uroki. Opowieść była tak niezwykła, że wiejska mysz,

znająca tylko okoliczne pola i lasy, postanowiła udać się do miasta i odwzajemnić wizytę. Kiedy przybyła do miasta, uliczny zgiełk bardzo ją

przestraszył.

O mało nie została stratowana przez przechodniów. To było pierwsze

niespodziewane rozczarowanie. Miejska mysz przyjęła serdecznie

kuzyna w swoim wspaniałym domu.

"Co za przepych" - myślała mysz ze wsi, podziwiając olbrzymie pokoje.

Jej kuzyn nie przesadził, wnętrze domu było naprawdę starannie i

bogato urządzone.

- A teraz zapraszam na obiad. Każdy byłby głodny po takiej podróży -powiedziała mysz z miasta.

- Co za wystawne przyjęcie! - krzyknęła mysz ze wsi, kiedy zobaczyła wytwornie nakryty stół.

Kuzyn przygotował same przysmaki: wędliny, ser, wino, owoce i ciasto. Ucztowali w najlepsze - gdy nagle przeszkodziło im złowrogie miauczenie. Przestraszone myszy ujrzały wielkiego kota, który szykował się do skoku, oblizując się łapczywie.

- Szybko, uciekajmy do mojej kryjówki! - krzyknęła przerażona mysz z miasta.

- Wiodę życie skromne, lecz spokojne. Jest ono więcej warte od tego luksusu - powiedziała mysz ze wsi i dziękując kuzynowi za gościnę powróciła do swojego domu. Bezpieczeństwo i spokój są bezcenne.

ANNA KAMIEŃSKA

„ZAWSZE”

Mama piecze w kuchni ciasteczka. Słychać, jak raźno postukuje wałek do ciasta, jak wesoło dzwoni moździerz, w którym tłucze się cukier z wanilią.

A potem rozejdzie się przyjemny zapach ciasta i mama pozwoli nam spróbować jeszcze ciepłe ciastko. Ręce mamy będą przyprószone mąką i cukrem.

Teraz siedzimy z bratem na stołeczku i czekamy, kiedy ciastka zaczną pachnieć na znak, że są już gotowe. Czekamy i dobrze jest nam tak czekać.

żeby tak było zawsze, co?

I żebyśmy wszyscy byli zawsze razem. Zawsze.

LESZEK KWIATEK

" BARWY JESIENI"

Jesień panuje już niepodzielnie, cała przyroda zmieniła wygląd. Pani rozkłada na stole zdjęcia, które zrobiła podczas wycieczki do Łazienek dwa tygodnie temu.

- Popatrzcie na te drzewa i powiedzcie, z czym wam się kojarzą? Uczniowie pochyleni nad ławką przyglądają się uważnie. Zmarszczone czoła to znak, że intensywnie pracuje ich wyobraźnia.

- Ten rudy kasztan kojarzy mi się z włosami Marka - mówi Łukasz. Wszyscy wybuchają śmiechem.

- Płacząca wierzba wygląda jak fontanna płynnego złota - mówi Marysia rozmarzonym głosem. - A te świerki podobne są do szmaragdów w szkatułce wyłożonej złotym jedwabiem.

- Brawo! Ale skąd przychodzą ci do głowy takie piękne porównania?

- pyta pani.

- Dużo czytam - wyjaśnia Marysia. To bardzo pomaga w pisaniu wypracowań. Czytając dowiaduję się wielu nowych rzeczy, a także nie wychodząc z domu "podróżuję" po różnych krajach.

LESZEK KWIATEK

"FREDEK MA DOBRE SERCE"

Fredek kończy dzisiaj 11 lat...

Rodzice dali mu w prezencie pieniądze na walkmana i kasetę z nagraniami ulubionego zespołu. Uśmiechnięty .właśnie idzie do sklepu...

- Cześć, Fredek! - woła ktoś za nim. Odwraca się. To Michał, jego szkolny kolega.

- Dziś są moje urodziny - wyjaśnia, pobrzękując pieniędzmi.

- Idę kupić sobie walkma, a...

- A ja skończyłem wczoraj 12 lat - mówi Michał. - Ale nie dostałem żadnego prezentu...

Fredkowi jakby mocniej zabiło serce. Patrzy na przyjaciela i nie wie co powiedzieć...

- Jeśli chcesz, to się z tobą podzielę.Za te pieniądze można kupić dwie pary adidasów. Chcesz?

- Prawdziwy z ciebie przyjaciel - poweselał Michał.- Ale co na to

powiedzą twoi rodzice?

Rodzice Fredka pochwalają decyzję syna .Są z niego dumni..

LESZEK KWIATEK

" PIOTREK JEST CHORY "

Pada deszcz i wieje silny wiatr. Piotrek nie poszedł do szkoły, bo jest przeziębiony. Bez kolegów wolno płynie czas. Nudno jest samemu:

tata poszedł do biura, mama ma dużo pracy w domu. A Maksio rozumie, że jego pan jest chory: wpatruje się w Piotrka i od czasu do czasu liże po rękach.

- Nikt mnie nie odwiedza - skarży się chłopiec.

- Nie martw się, synku - mówi mama wycierając mu pot z czoła.

- Doktor kazał ci leżeć w łóżku i wypoczywać.

W tej samej chwili rozlega się dzwonek u drzwi. Kto to?

Mama idzie otworzyć. To pan wychowawca, chce się dowiedzieć,

co słychać u jego ucznia.

- Jak się czujesz?

- Nudzę się, proszę pana.

- Za kilka dni będziesz zdrów jak ryba.

Twoi koledzy prosili, abym przekazał ci ten list. Wszyscy się pod nim podpisali. Piotr otwiera kopertę i czyta: "Mamy nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz. Bardzo nam ciebie brakuje." Chłopcu zaszkliły się oczy. Czy to z powodu gorączki?

JANUSZ MINKIEWICZ

„ GDYBY..”

Gdyby wszyscy umieli,

Co niektórzy umieją,

Gdyby wszyscy się śmieli,

Jak niektórzy się śmieją,

Gdyby wszystkie dni byty,

Jak niektóre są dni,

To świat byłby lepszy !

Tak sądzę.A Ty?

Gdyby woda mniej mokra

Była rano przy myciu,

Gdyby tran, jak sok z malin,

Tak smakował przy piciu,

Gdyby człowiek nie słone,

Ale słodkie miał łzy,

To świat byłby lepszy!

Tak myślę. A wy?

ANDRZEJ NIEDŹWIEDŹ

NATALIA USENKO

„BAJKA ŚWIĄTECZNA"

Pewnego zimowego wieczoru Kuba poszedł na spacer. Na ziemi leżał śnieg, a na niebie świeciły gwiazdy. Nagle Kuba usłyszał stukanie i sapanie i zobaczył pana z białą brodą, który reperował sanie. To był święty Mikołaj.

- Co się stało? - spytał Kuba.

Najechałem na kamień — powiedział święty Mikołaj. - Moje sanie się połamały...

- To ja panu pomogę! - powiedział Kuba i pobiegł do taty po młotek i gwoździe. Kuba przyniósł narzędzia i pomógł zreperować sanie.

- Dziękuję! - ucieszył się święty Mikołaj. - Teraz otwórz mój worek i

wyciągnij prezent!

Kuba zajrzał do worka i wyjął piękny grzebień.

- To dla ciebie? - spytał Mikołaj. Dla mamy! - powiedział Kuba.

- To zajrzyj jeszcze raz - powiedział święty Mikołaj. Kuba otworzył worek i wyciągnął wielką kolorową książkę.

- Czy to dla ciebie? - spytał Mikołaj.

- Dla taty! - powiedział Kuba.

- Dobrze - powiedział święty Mikołaj. - Jesteś taki miły, że dam ci

swoją czapkę. Takiej czapki nie ma nikt na świecie!

Mikołaj zdjął z głowy czerwoną czapkę z białym pomponem i dał

Kubusiowi.

- Dziękuję! - ucieszył się Kuba. Zdjął swoją czapkę w niebiesko -czerwone paseczki i dał Mikołajowi, żeby mu uszy nie zmarzły.

- Wesołych Świąt! - powiedział święty Mikołaj. - Do widzenia!

- Pa, pa! - zawołał Kuba - Wesołych Świąt! l pobiegł do domu, by dać prezenty mamie i tacie.

RYSZARD PRZYMUS

„JAK WYCHOWALIŚMY MAMĘ l TATĘ"

Od pewnego czasu nasi rodzice byli często niezadowoleni. Stale

im się coś nie podobało! Na przykład wczoraj... Wróciliśmy oboje

z siostrą do domu. Zaraz poszedłem do swojego pokoju i włączyłem

magnetofon. Rozległa się głośna muzyka. - Przycisz! - zawołała

Dominika. - Ani mi się śni! - odwrzasnąłem ile sił i zabrałem się do

ćwiczenia karate. Mieszkanie trzęsło się od hałasu. Nic dziwnego,

że nie usłyszeliśmy, jak weszli rodzice. - Co się dzieje?! - zawołał

zdenerwowany tata, który trzymał na rękach stos paczek. Mama

z ulgą postawiła na podłodze wielką torbę z zakupami.

- Tadek trenuje karate - wypaplała Dominika. - Mówiłam, aby

ściszył to ryczadło, ale nie chciał...

- Wyłącz magnetofon! — rozkazał tata, który miał już wolne ręce

i złapał się za głowę. - Ja prosto z fabryki...

- A ja cały dzień w sklepie muzycznym - westchnęła mama.

Obraziłem się, ale spełniłem polecenie. Pomyślałem:" Nie powinni

się złościć, krzyczeć, bo to nie ładnie...Trzeba ich nauczyć grzeczności".

W chwilę później zdenerwowana mama zawołała z kuchni:

- Dlaczego ziemniaki nie obrane? Nie macie serca, urwisy!

Zdziwiłem się, bo przecież wyraźnie czułem uderzenie po lewej stronie

piersi: serce było na swoim miejscu! Wyszliśmy z Dominiką do

sąsiedniego pokoju.

- Dlaczego rodzice krzyczą i denerwują się? -Przecież to nieładnie.

- Mają żal o ziemniaki - odrzekła Dominika.

- l o tę głośną muzykę - dodałem. Oboje westchnęliśmy.

- Przecież rodzice powinni postępować inaczej! Przynajmniej

spróbujemy! - postanowiliśmy. Wkrótce rodzice wyszli zrobić resztę

zakupów. A kiedy wrócili...

- Ojej, jak ładnie i czysto w kuchni! I naczynia pozmywane! - zawołała

wesoło mama.

- l cicho, jak makiem zasiał - dodał tata.

Nie krzyczeli, nie złościli się. Popatrzyliśmy z Dominiką na siebie

I uśmiechnęliśmy się, gdy rodzice powiedzieli:

- Dziękujemy, dzieciaki!

- Nie ma za co - odpowiedzieliśmy wspaniałomyślnie. Teraz już

byliśmy pewni, że dzieci potrafią wychować rodziców. Najlepszy sposób

to dobry przykład i odrobina cierpliwości...

MAŁGORZATA STRZAŁKOWSKA

„ANTOSIA"

Mówiąc szczerze, Antosia wcale nie była piękna. Miała odstające uszy,

bardzo zadarty i bardzo piegowaty nos, a do tego wszystkiego... różowe

włosy. Miała też wadę - dziwną plamkę pod okiem, która wyglądała jak

mała błyszcząca łza. Widzicie, więc sami, że nie można jej było uważać

za piękność, l chyba właśnie dlatego bardzo długo siedziała na półce w

sklepie z zabawkami. Inne lalki, porywane w objęcia przez małe

dziewczynki, już dawno znalazły swój dom, a Antosia wciąż tkwiła w

kąciku. Nikt nie chciał na nią nawet spojrzeć...

Aż któregoś dnia do sklepu weszła mama z córeczką.

- Proszę pana - zwróciła się do sprzedawcy - moja córka marzy o

lalce. Ale nie o takiej zwykłej lalce, pięknej i wytwornie ubranej.

Zuzia marzy o lalce, która by miała zadarty, piegowaty nos, odstające

uszy, a przede wszystkim... hm... ja wiem, że to dziwne, ale przede

wszystkim musi mieć różowe włosy. Byłyśmy już chyba we wszystkich...

- Mamo! Mamo! Patrz, tam w kąciku siedzi moja wymarzona lalka!

Chyba czekała właśnie na mnie! - zawołała Zuzia, chwyciła Antosię w

objęcia i mocno ją przytuliła, l w tej samej chwili, jak za dotknięciem

czarodziejskiej różdżki, z policzka Antosi znikła łza. A może to wcale nie

była łza, tylko jakiś paproch?...

INNYCH BRZYDKIE?

TADEUSZ ŚLIWIAK

„DWIE BRZYDKIE PAPUGI”

Jedna papuga z drugą papugą

O trzeciej papudze

plotkowały długo:

że ma farbowane piórka,

że wygląda jak zmokła kurka,

że ma pstro w głowie,

że po francusku słowa nie powie,

że nie wie, ile jest dwa więcej dwa,

że długo śpi

l zeza ma,

że ma owłosione nóżki,

że takie nóżki to wstyd dla papużki...

A wiecie, czemu o tamtej

Mówiły tak papugi dwie?

Bo ona była ładna,

A one nie.

ANNA ŚWIERSZCZYŃSKA

„ O MAŁGOSI CO SIĘ NICZEGO NIE BAŁA".

...Była sobie raz Małgosia, co niczego się nie bata, i powiedziała tak:

wejdę na najwyższą górę na świecie, górę zaczarowaną. No i poszła w świat szukać tej góry. Szła, szła, szła, szła, szła, szła, szła... i znalazła w końcu tę górę. Ach jaka była ogromna, l jaka piękna. Dookoła latała wielka osa i brzęczała tak:

- Nie właź na górę, bo cię ukłuję.

Ale Małgosia co niczego się nie bała, zmarszczyła brwi i osa uciekła.

l wtedy przyleciał ptak i tak zakrakał:

- Nie właź na górę, bo cię dziobnę.

Ale Małgosia pogroziła mu palcem i ptak uciekł.

Wtedy przyszedł wielki wilk, zgrzytną zębami, błysnął oczami i mówił:

Nie właź mi w drogę, bo cię zjem.

Ale Małgosia, która się niczego nie bała, tupnęła nogą i wilk uciekł. A dziewczynka zaczęła wchodzić na tę ogromną górę. Zasapała się. Spociła się. Ale nie spadła, bo się mocno trzymała i wdrapała się na samiutki czubek. Na samiutki czubek. Naprawdę! l z tego czubka było widać cały świat, wszystkie góry, lasy, rzeki, l domek z czerwonym dachem, gdzie mieszkała Małgosia, jej mama i tata.

COŚ MIŁEGO - NP.: „TO NIC STRASZNEGO"?

STRACH LUB LĘK?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
BEZPIECZEŃSTWO DZIECI - program pracy z dziećmi przedszkolnymi, MATERIAŁY DO PRACY Z DZIEĆMI, Scenar
Dentystyczna przygoda, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Rodowód i początki higieny szkolnej, Materiały do pracy z dziećmi, Edukacja środowiskowa, Edukacja z
Wędrówki latawcem po Polsce, Materiały do pracy z dziećmi, Edukacja środowiskowa
Dla babci i dziadka, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
PLAKIETKI - owoce, Plakietki - Materiały do pracy z dziećmi
PLAKIETKI - jesień, Plakietki - Materiały do pracy z dziećmi
Jesienne spotkanie, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Dzień Matki i Ojca, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Kolędnicy 2, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Bożonarodzeniowi przebierańcy, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Kot w butach, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
W dniu mamy i taty, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Czerwony Kapturek, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Witaj wiosno, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Indorek, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
Scenariusz Uroczystosci-Dzien Babci i Dziadka, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi
W stajence, Przedstawienia - Materiały do pracy z dziećmi

więcej podobnych podstron