św. Józef
Kościół obchodzi dziś uroczystość św. Józefa, Oblubieńca NMP i Opiekuna Jezusa. Kult św. Józefa pojawił się w Kościele w IX w., a rozszerzył w XI w. pod wpływem krzyżowców. W XIV w. stał się powszechny w Kościele. Papież Sykstus IV w XV w. zatwierdził jego święto i polecił je obchodzić dziś - 19 marca - a papież Pius IX w 1870 r. ogłosił Józefa patronem Kościoła Powszechnego.
Kościół oddaje cześć świętym, bo oni najpełniej w swym życiu poszli za Chrystusem; umarli dla siebie a żyli całkowicie dla Niego. Wielu świętych wspomina Kościół w ciągu całego roku liturgicznego, a każdy z nich w swej duchowości jest inny. Tak jest również z patronem dnia dzisiejszego - Św. Józefem. Należy do wielkich świętych Kościoła Powszechnego, bo stoi najbliżej, obok Matki Najświętszej, postaci Chrystusa i tajemnicy przyjścia na świat Syna Bożego. Tajemnicy tak wielkiej, że sam pozostaje w ukryciu. Nie zmienia to jednak faktu, że jego rola w odkupieniu świata jest ważna i potrzebna.
Mało jest miejsc w Piśmie św., które by mówiły wprost o św. Józefie. Te jednak, które o nim mówią przedstawiają go jako człowieka niezwykle odpowiedzialnego. Tradycja chrześcijańska przydaje św. Józefowi wiele przydomków wyrażających jego odpowiedzialność: Mąż ufności, Mąż sprawiedliwy, Oblubieniec Dziewicy, Głowa Świętej Rodziny, Patron Kościoła. Jego odpowiedzialność przejawiała się w trosce o Maryję i Jezusa.
Młody Józef chce założyć rodzinę taką jakich setki i tysiące już istniały w Izraelu. I oto dowiaduje się, że jego rodzina ma być wyjątkową, bo oto Maryja zostaje Matką Dziecka, które jest Synem Bożym. Józef ma świadomość, ze jego obowiązki nabierają nowej rangi i znaczenia. Ciężka praca cieśli służyć będzie utrzymaniu całej rodziny, a przede wszystkim dziełu zbawienia. Podejmuje ją więc z wielką odpowiedzialnością i świadomością, że ona go uświęca. Przekazuje ten zawód Jezusowi, przygotowując Go w ten sposób do samodzielnego życia. Jest on nauczycielem pracy solidnej i służebnej. Nie ulega jednak wątpliwości, że św. Józef cenił sobie najwyżej - tytuł wychowawcy Jezusa. Chrystus choć poczęty w sposób cudowny to jednak podlegał prawom dziecięctwa i wzrostu. Mówi Pismo św., że był poddany. I choć największy udział w tym wychowaniu miała Maryja jako Matka to jednak rola Józefa jako głowy rodziny jest tu niezastąpiona. Jego zdecydowaną i odważną postawę widzimy we wszystkich trudnych momentach życia Świętej Rodziny.
I taka jest właśnie funkcja ojca w każdej rodzinie - jako opiekuna i wychowawcy. Opiekuna nie tylko w celu zaspokajania materialnych potrzeb rodziny, ale również duchowych - a więc rozwoju religijności swoich domowników na co składa się: dopilnowanie praktyk religijnych, czy dziecko uczęszcza na religię i jak się uczy, na przewodniczeniu modlitwie w swojej rodzinie i pielęgnowaniu tradycji rodzinnych.
Kiedy dziś patrzymy na św. Józefa jako wzór ojca, Głowy Świętej Rodziny niech panowie zapytają się siebie jaką ja jestem głową w swojej rodzinie. Czy mam świadomość ile na mnie ciąży zadań. I że ciąży na mnie odpowiedzialność przed Bogiem za ich jak najlepsze wykonanie.
Ks. Piotr Kufliński
Największą jednak czcią do św. Józefa wyróżniała się św. Teresa z Avila, wielka reformatorka Karmelu (+ 1582). Twierdziła ona wprost, że o cokolwiek prosiła Pana Boga za jego przyczyną, zawsze otrzymała i nie była nigdy zawiedziona. Wszystkie swoje klasztory fundowała pod jego imieniem. Jego też obrała za głównego patrona swoich dzieł. Doroczną uroczystość św. Józefa obchodziła bardzo bogato, zapraszając najwybitniejszych kaznodziejów, orkiestrę i chóry, dekorując świątynię, wystawiając najbogatsze paramenty liturgiczne. Podobnie św. Wincenty de Paul ustanowił św. Józefa patronem swojej kongregacji misyjnej, przed nim zaś uczynił to św. Franciszek Salezy.
Do szczególnych czcicieli św. Józefa zaliczał się również św. Jan Bosko. Stawiał on św. Patriarchę za wzór swojej młodzieży rzemieślniczej. W roku 1859 do modlitewnika, który ułożył dla swoich synów duchowych i chłopców, dodał nabożeństwo do 7 boleści i do 7 radości św. Józefa; dodał również modlitwę do św. Józefa o łaskę cnoty czystości i dobrej śmierci; wreszcie dołączył pieśń do św. Józefa. Propagował nabożeństwo 7 niedzieli do uroczystości św. Józefa. W tym samym roku św. Jan Bosko założył wśród swojej młodzieży Stowarzyszenie pod wezwaniem Św. Józefa. W roku 1868 wydał drukiem czytanki o św. Józefie. Miesiąc marzec w roku obchodził jako miesiąc św. Józefa osobnym, codziennym nabożeństwem i czytankami o św. Józefie.
Św. Leonard Murialdo, przyjaciel św. Jana Bosko, założył zgromadzenie zakonne pod wezwaniem św. Józefa (józefici).
Jan XXIII (Józef Roncalli) wpisał imię św. Józefa do kanonu Mszy świętej wpisał imię (I Modlitwa Eucharystyczna - Kanon Rzymski). Wydał także osobny List Apostolski o odnowieniu nabożeństwa do Niebiańskiego Patrona (1961). Św. Józefa uczynił patronem II Soboru Watykańskiego (1962-1965).
Na Wschodzie po raz pierwszy spotykamy się ze wspomnieniem liturgicznym św. Józefa już w wieku IV w klasztorze św. Saby pod Jerozolimą. Na Zachodzie spotykamy się ze świętem znacznie później, bo dopiero w wieku VIII. W pewnym manuskrypcie, znalezionym w Centralnej Bibliotece Zurichu, spotykamy się w wieku VIII ze wzmianką o pamiątce św. Józefa obchodzonej 20 marca. W martyrologiach z wieku X: Fuldy, Ratisbony, Stavelot, Werden nad Ruhrą, w Raichenau i w Weronie jest wzmianka o święcie św. Józefa dnia 19 marca. Pierwsze pełne oficjum kanoniczne spotykamy w wieku XIII w klasztorze benedyktyńskim: w Liege i w Austrii w klasztorze św. Floriana (w. XIII). Z tego samego wieku również pochodzi pełny tekst Mszy świętej. Serwici na kapitule generalnej ustanowili w 1324 roku, że co roku będą obchodzić pamiątkę św. Józefa. Podobnie uchwalili franciszkanie (1399) i karmelici (koniec w. XIV). O święcie tym wspomina Jan Gerson w 1416 roku na soborze w Konstancji. Do brewiarza i mszału rzymskiego wprowadził to święto papież Sykstus IV w 1479 roku. Papież Grzegorz XV w 1621 roku rozszerzył je na cały Kościół. Potwierdził je papież Urban VIII w 1642 roku. W wieku XIX przełożeni generalni 43 zakonów wystosowali do papieża prośbę, do ojców soboru, o ogłoszenie św. Józefa patronem Kościoła. Papież Pius IX przychylił się do prośby i dekretem Quaemadmodum Deus z dnia 10 września 1847 roku wprowadził odrębne święto liturgiczne Opieki świętego Józefa. Wysłał też list do biskupów świata z wyjaśnieniem i uzasadnieniem, jakie pobudki skłoniły go do ustanowienia tego święta.
Święty Józef, Opiekun Zbawiciela Papież wyznaczył to nowe święto na III Niedzielę Wielkanocy. To święto obchodzili już przedtem karmelici (od roku 1680), augustianie (od 1700), a potem dominikanie z oktawą (1721). Papież Pius X przeniósł to święto na drugą środę po Wielkanocy i podniósł ją do rangi pierwszej klasy. Zmienił jednocześnie nazwę święta na: świętego Józefa, Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, Wyznawcy, Patrona Kościoła Powszechnego. Na dzień uroczystości wyznaczył tenże papież środę po drugiej niedzieli Wielkanocy. Papież Pius XII zniósł to święto, ale w jego miejsce w roku 1956 wprowadził nowe święto tej samej klasy: Św. Józefa Pracownika (1 maja). Tak pozostało dotąd, z tym jednak, że ranga tego drugiego święta została obniżona do wspomnienia (1969). Tytuł zaś Patrona Kościoła Świętego Pius XII dołączył do święta 19 marca.
Papież Benedykt XIII w roku 1726 włączył imię św. Józefa do litanii Wszystkich Świętych. Benedykt XV włączył również wezwanie o św. Józefie do modlitw zaczynających się od słów: "Niech będzie Bóg uwielbiony". Papież Leon XIII wydał pierwszą w dziejach Kościoła encyklikę o św. Józefie: Quamquam pluries. Papież św. Pius X zatwierdził litanię do św. Józefa do publicznego odmawiania i dodał do niej wezwanie: "Święty Józefie Opiekunie Kościoła Świętego". Papież Leon XIII wprowadził do modlitw po Mszy świętej osobną modlitwę do św. Józefa (1884). Papież Benedykt XV do Mszy świętej włączył osobną prefację o św. Józefie (1919). Do dziś lokalnie bywa także obchodzone (w niektórych zakonach i miejscach) święto Zaślubin Maryi ze św. Józefem (23 stycznia).
Apokryfy i pisma Ojców Kościoła wysławiają jego cnoty i niewysłowione powołanie - oblubieńca Maryi, żywiciela i wychowawcy Jezusa. Jest patronem Kościoła powszechnego, licznych zakonów, krajów, m.in. Austrii, Czech, Filipin, Hiszpanii, Kanady, Portugalii, Peru, wielu diecezji i miast oraz patronem małżonków i rodzin chrześcijańskich, ojców, sierot, a także cieśli, drwali, rękodzielników, robotników, rzemieślników, wszystkich pracujących i uciekinierów. Wzywany jest także jako patron dobrej śmierci.
W ikonografii św. Józef przedstawiany jest z Dziecięciem Jezus na ręku, z lilią w dłoni. Jego atrybutami są m. in. narzędzia ciesielskie: piła, siekiera, warsztat stolarski; bukłak na wodę, kij wędrowca, kwitnąca różdżka (Jessego), miska z kaszą, lampa, winorośl.=
Rozmowa ze Świętym Józefem
1.Powiedz co czułeś Józefie święty
w godzinę Twego Zwiastowania
kiedy Ojciec odebrał ci wszystko
i wszystko dał ci w zamian
Ref.
Jest taka miłość
która godzi ogień z wodą
i wolność taka
co własnej woli
zamyka drogę
jest taka radość
która pulsuje milczeniem
i pewność taka
co się upewnia
nierozumieniem
2.Powiedz co czułeś Józefie święty
gdy uszy Twe ciągle słyszały
jak „synem cieśli” był nazywany
Król Nieskończonej Chwały
Ref.
Jest taka miłość…
3.Powiedz co czułeś Józefie święty
gdyś siadał z Maryją przy stole
i zwykłym chlebem karmił Jezusa
Chleb Żywy wszech-pokoleń
Ref. Jest taka miłość..
Tekst s. Bożena Anna Flak
Rzym, styczeń 2009
Święty Józef - wzór dla dzisiejszej młodzieży?
Peter von Steinitz (Germany)
Jeśli stawiamy sobie pytanie, czy św. Józef jest i czy może być wzorem dla dzisiejszego młodego człowieka, to musimy wpierw powiedzieć jaka jest ta współczesna młodzież. Jest ona taka jak za dawnych czasów czy zasadniczo odmienna?
Chętnie powielana jest dziś następująca myśl: dziś jest wszystko inaczej, ale nie tylko inaczej lecz i lepiej. Faktem jest, że wiele się zmieniło przez postęp w naukach przyrodniczych i technice. Ten niekwestionowany postęp prowadzi wielu do przyjęcia poglądu, że nasze czasy są szczególne, że są wyjątkową epoką. Przeżywamy coś takiego, jak swego rodzaju nacjonalizm naszych czasów; tak jak tradycyjny nacjonalista powie: mój naród jest „najlepszy“, wszystkie inne nie mogą się z nim mierzyć, podobnie niektóry współczesny człowiek uważa, że ludzie wszystkich wcześniejszych epok byli ograniczeni, tylko nasz czas jest właściwy; to my osiągnęliśmy pełnię. Ta niekiedy stwierdzona pycha ma swój początek w pewnym kierunku myślowym, który pojawił się wraz z rozwojem nauk przyrodniczych i nowoczesnej techniki, a więc od XVIII wieku. Epokę tę nazywamy oświeceniem.
Wiek rozumu nie jest eo ipso ukierunkowany negatywnie. Ponieważ to duch człowieka - aby powiedzieć za Kantem: „uwalnia się z samo zawinionej niepełnoletności“ - sam w sobie jest pozytywny. Wprawdzie różne osoby łączą z tym samym pojęciem różne zawartości, ale to „uwolnienie“ może być prawdziwym dojrzewaniem, rozum może odgrywać w życiu człowieka ważną rolę, którą przeznaczył mu Stwórca (tak widzi rolę rozumu papież Benedykt, którą przecież wysoko ją sobie ceni). Człowiek jest w stanie przy właściwym użyciu rozumu nie tylko czynić to co słuszne, ale również przezwyciężać błędne postawy.
Ale nie tylko to co pozytywne podkreśla ważną rolę rozumu. Od XVIII wieku świat zachodni przeżywa nieznany dotychczas fenomen: pojawiają się ideologie, które - często niesłusznie - powołują się na autonomię rozumu. Przekazana wiara chrześcijańska wpada w stan zagrożenia - częściowo przez użycie rozumu tego „światła niebios“ jak go nazywa Goethe w Fauście. Poprzez uproszczony sposób myślenia sugeruje się człowiekowi, że rozum uznał, iż nie ma miejsca dla wiary chrześcijańskiej i najlepiej jak się ją skreśli i skroi, tak jak postępuje się z za ciasnym ubraniem (także jeśli nie należy to do naszego tematu: jak ważne zadanie powziął Ojciec Święty jeśli teraz wskazuje na właściwą rolę rozumu!).
Z drugiej strony człowiek nie może żyć bez religii. Jeśli zostaje ona wyeliminowana, na jej miejsce pojawia się coś zastępczego. Tą religią zastępczą jest ideologia. Chociaż zarówno Polacy jak i Niemcy mogą powiedzieć w jaki sposób ideologia może stanąć na miejscu religii, ale - i to jest pocieszające - ideologia zawsze upada. Szczytem jednostronnego spojrzenia na „religię rozumu” była na końcu XVIII wieku obrazoburcza intronizacja „bogini rozumu” w katedrze Notre Dame w Paryżu.
W naszych krajach wyrasta młode pokolenie - myślę tu o Europie i Ameryce Północnej - które nie zna nic innego jak to, co usłyszą w rodzinie i życiu publicznym. „Życie publiczne” posiada dziś przez środki masowego przekazu o wiele większe znaczenie niż rodzina. We wszystkich epokach u dorastającej młodzieży między 13 a 19 rokiem życia pojawia się swoista opozycja wobec domu rodzinnego i młodzież szuka swojej orientacji poza domem rodzinnym. Dziś jednak jest „wszystko inaczej“ - mianowicie film, telewizja, media a przede wszystkim internet zioną tak wielkim rozmachem, że młodzi ludzie nie mogą się jemu oprzeć i często, chociaż tego nie dostrzegają rzuceni są na pastwę czarowi tych mediów.
Młodzi ludzie szukają wzorów, ponieważ nie mają w życiu jeszcze stałego miejsca i czują, że wiele mogą się nauczyć od niektórych dorosłych. Z powodu wspomnianej wewnętrznej opozycji orientują się nie na dorosłych, którzy najlepiej do tego się nadają, a więc na rodziców i wychowawców. O wiele chętniej spoglądają na osoby, które im imponują, podobają się, ponieważ one albo są szczególnie ładne czy szarmanckie jak niektórzy wokaliści lub tancerze lub kierują tymi, którzy odnoszą wielkie sukcesy materialne. Dla mediów pojawił się ogromny rynek zysku. Cały przemysł żyje z tego, co codziennie proponowane jest młodym ludziom. Z małymi wyjątkami są to idole a nie rzeczywiste wzory, które stawia się przed oczami młody człowieka.
Warto by napisać „historię idoli“, ponieważ w rzeczywistości przy całej obserwowanej różnorodności pozwala się zauważyć pewien stały rozwój tego zjawiska. Ograniczę się tu czasowo do tzw. rewolucji 68 - roku i tym co koloński kard. Józef Hoeffner nazwał wówczas „zerwaniem tradycji“.
W dalszym kontekście pojawia się cały obszar muzyki pop, który z pewnością tworzy środowisko „kultury młodzieżowej“ (myślę tu o wciąż pojawiających się technicznych możliwościach jak Walkman, Mp3-Player, i-Pod, portalach internetowych jak facebook czy youtube, które przyczyniają się do rozpowszechniania muzyki pop). O ile przed 1968 rokiem pogoda ducha i dobry nastrój były podstawowym składnikiem kultury muzycznej - myślę tu o wczesnej fazie zespołu Beatles: młodzi ludzie, którzy tworzyli radosną muzykę - tak w ostatnich dziesięcioleciach muzyka pop rozwija się w ogromną różnorodność, której nie sposób tu nawet ogarnąć. Ale zauważa się także, że zasadniczo pozbawiona jest ona tonu wcześniejszej radości. Sami Beatles rozwijali się od porywającej wesołości przez fazę refleksyjności do głośnych tonów. Także Rolling Stones, U2, Quenn są wprawdzie technicznie lepsi niż wcześni Beatles, ale jakby pozbawieni młodzieńczej pogody ducha. Celowo nie wspominam ekscesów, które mają miejsce przy koncertach muzyki pop, chociaż w pierwszej linii idą one na konto młodzieńczego niedoświadczenia. Należy jednak wspomnieć o tych krzykliwych postaciach jak Madonna, co zresztą Polacy mogli zobaczyć przed kilkoma tygodniami przy jej businnes-show granym w frywolny sposób z elementami religijnymi.
Czy u dzisiejszej młodzieży istnieje pewna akceptacja tego, co religijne? Tak z pewnością, w przeciwnym razie pani ta nie posługiwałaby się symbolami religijnymi.
Z pewnością można dziś znaleźć u młodych ludzi gotowość zajmowania się (także) religią. Wiele dziesięcioleci tendencyjnej indoktrynacji młodzieży (w Europie Zachodniej i Ameryce dobre cztery dekady, na Wschodzie dwie dekady) zniszczyły wiele, ale nie wszystko. Należy zauważyć - także w odniesieniu do naszego tematu -, że muzyka pop wydaje się często ideologicznie nieszkodliwa (z wyjątkiem haevy metal). Ale to jest nowa rzeczywista ideologia, która ma wpływ na szerokie masy młodych ludzi. Nie tyle marksizm, faszyzm tylko nowy rodzaj religii zastępczej, która bez przemocy dokonuje przemiany i może dlatego jest tak skuteczna: to hedonizm. Jego „credo“ brzmi: ponieważ Bóg nie istnieje, albo nic właściwie o nim nie możemy powiedzieć, chodzi o to, aby w ciągu tego życia możliwie wiele skorzystać (zabawić się), ponieważ czas jest krótki i z chwilą śmierci (prawdopodobnie) wszystko jest skończone.
Ideologia ta przyczyniła się do seksualnego wyzwolenia młodzieży, które jest nauczane w szkołach. Udział w tych lekcjach jest tak samo obowiązkowy jak uczęszczanie do szkoły. W lekcjach tych nie wyjaśnia się życia ludzkiego w sposób kompleksowy, ale naucza się, że seks pozamałżeński jest potrzebny a nawet konieczny i to we wszystkich formach i bez odniesienia do żadnych wartości. Czasem dobry nauczyciel albo nauczycielka próbuje złagodzić niszczące działanie takiego nauczania (jak to w III Rzeszy na terenach wiejskich niektóre ekscesy nazistów nie znalazły odbioru, ponieważ sprzeciwili się temu wychowawcy). W Niemczech istnieje popierana przez państwo instytucja tzw. BzGA (Centrala dla Zdrowotnego Oświecenia), która nie wyjaśnia, tylko animuje do uprawiania seksu. Plakaty przeciwko aids, które pojawiają się na naszych ulicach budzą wrażenie, że to co wcześniej prawnicy w środowiskach kryminogennych określali jako HwSG (częste obcowanie płciowe) dziś jest czymś normalnym. I nie jest żadnym nowym odkryciem: jeśli w tym obszarze zostanie przełamana zapora, to u większości młodzieży niknie zainteresowanie religią.
Wielu młodych stosuje mechanizm obronny przeciwko tej nowej ideologii. Jest się wtedy źle widzianym jeśli nie współdziałam wokół tego całego hałasu związanego z seksem. Tylko niektórzy młodzi ludzie tworzą przestrzeń własnej wolności. I w niej - można by powiedzieć za słowem psalmisty: cudem jest w naszych oczach - otwiera się u wielu ludzi gotowość do wiary w Boga. Tu pokazuje się, że przykład jednego człowieka może posiadać ogromne znaczenie. Musi być tylko to człowiek właściwy. Tym „właściwym“ jest w naszych czasach Jan Paweł II.
Wiele zastanawiano się nad tym dlaczego akurat papież, który reprezentował podobno wiele przestarzałych poglądów znalazł takie uznanie u młodzieży. Może wyjaśnieniem tego jest to, że młodzież była tak zafascynowana jego osobą, iż go „kupiła“ lub: u wielu oficjalna indoktrynacja ma miejsce bez większego sukcesu, ponieważ w głębi swego serca nie uznali tego za fałszywe. Tak jak jeden młodzieniec, który na placu św. Piotra na pytanie reportera: „Wy oklaskujecie papieża, ale czy nie prezentuje on czasem np. w kwestii etyki seksualnej przestarzałych poglądów? Żadnego seksu przez małżeństwem, itd.?“ nie bez samoironii odpowiedział: „Wie pan co, z papieżem jest jak z moją babcią. Ja nie czynię tego co ona mówi, ale ona ma rację“.
Jan Paweł II był uznany i traktowany przez młodych ludzi z takim entuzjazmem jak niejedna gwiazda muzyki. Jeśli nie „jego poglądy odnoszące się do spraw moralnych“ sprawiały ten entuzjazm, to co było w nim takiego, że pociągało tak wielu młodych ludzi? Myślę, że odpowiedź na to pytanie można poprowadzić w dwóch kierunkach. Później będziemy widzieć, co te myśli mają wspólnego ze św. Józefem.
1) Jan Paweł II posiadał niezwykły charyzmat, jego osobowa siła oddziaływania była ogromna. Był on tym, co młodzież nazywa dziś „cool“. Być „cool“ to najwyższa pochwała nawet dla dorosłego. W języku niemieckim używa się słowa „Ausstrahlung“ -promieniowanie. Z pewnością nauczył się on jako młody aktor jak czyni się z tego użytek. Jego wystąpienia, męski sposób wymowy, jego niski głos, jego uśmiech, to understatement w jego mowie, jego przychylność, którą okazywał młodym ludziom - to było dla wielu, także młodych ludzi mocnym motywem, aby się do niego zwrócić. Kiedy później przez chorobę i wiek utracił większość swoich „atrybutów“ to umiłowanie do jego osoby pozostało. To pozwala dostrzec, że chodziło tu nie tylko o zwyczajną ludzką fascynację lecz przeciwnie, że za tą osoba stoi przesłanie, albo można inaczej powiedzieć, że wielu w nim rozpoznało osobę Tego, którego on reprezentował. To wiedzie nas do kolejnego aspektu tego młodzieńczego zachwytu:
2) Przesłanie, któremu był wierny powtarzając za słowem św. Josemaria Escriva „tak stary i tak młody jak Ewangelia“ nie było dla młodych ludzi czymś przesadzonym. Ukazał się u niego ten fenomen, który sformułował raz Napoleon w rozmowie z papieżem Piusem VII: „Wasza Świątobliwość proszę mi wyjaśnić, jak coś takiego jest możliwe. Jeśli ja Napoleon stoję przed moimi żołnierzami i rozpalam ich swoją mową tak, że oni nawet byliby gotowi poświęcić dla mnie swoje życie, to wiem jednak, że szybko w nich wygasa ten zapał. Moje pytanie jest następujące: Wasz Jezus Chrystus, który od ponad siedemnastu stuleci nie żyje - wyjaśnijcie mi proszę, jak to jest możliwe, że on nadal tak wielu ludzi pociąga do siebie i zachwyca?“ Nie wiemy co papież Pius VII na to odpowiedział, papież Wojtyła z pewnością udzieliłby na tu właściwej odpowiedzi. Odpowiedzi, którą on sam tak często i chętnie odczytywał w entuzjastycznych obliczach swoich młodych słuchaczy: „Jesus Christ, you are my life“.
Teraz chciałbym zaprosić was do tego, aby przenieść te myśli na postać św. Józefa.
Świętymi są ludzie i to znaczy, że są oni ograniczeni. Ale przez potężne działanie łaski, z którą współdziałają otwiera się w nich wymiar na Bożą nieskończoność. Paweł wyraża to za pomocą słowa „alter Christus“ - człowiek, który naśladuje Chrystusa jest jak drugi Chrystus, jak sam Chrystus: „ipse Christus“. Tak jak ludzie byli zachwyceni człowiekiem, który stał się Bogiem - Jezusem Chrystusem i pozwolili mu prowadzić się do Ojca, tak święty lub święta są drogą do Ojca, to znaczy do utęsknionego szczęścia tak długo jak święty reprezentuje Chrystusa i występuje w jego imieniu. Święty w swoim działaniu nie jest postawiony tylko wobec innych, ale działa w nim Chrystus. Dlatego możemy zrozumieć dlaczego ludzie czują się z nim związani nawet jeśli jego ludzie siły jako człowieka są ograniczone jak było to w przypadku starszego i schorowanego papieża, którego śmierć wywarła na milionach młodych ludzi wielkie piętno i spowodowała zwrócenie się wielu do Chrystusa. Po jego śmierci, chociaż go „nie widzimy“ utrzymuje się jego oddziaływanie nadal.
Dokładnie to jest rolą świętych także wówczas kiedy nie można ich zobaczyć lub są ukryci przed opinią publiczną. Przy tym nie jest ważne czy człowiek ten, który był tak blisko związany z Chrystusem żył przed rokiem czy przed dwoma tysiącami lat. Po Janie Pawle II pozostaną w przyszłości obrazy (także ruchome) i będzie on - jeśli ludzie pozwolą się prowadzić łasce - dalej prowadzić dusze do Boga.
Spośród świętych, których czci Kościół św. Józef zajmuje szczególne miejsce, ponieważ jemu została powierzona troska o człowieka, który stał się Bogiem. Posiadamy wielu wizerunków, historii (przekazów Ewangelii), modlitw, itd. do św. Józefa. Dla współczesnego człowieka (nie tylko młodego) pojawia się tu jednak pewna trudność: tego jest za wiele, istnieje przesyt informacji o tym świętym.
Może on stać się jednak wzorem dla młodego człowieka, co zresztą będziemy mogli zobaczyć. Jest on zwykłym człowiekiem nie jest żadnym mnichem, kapłanem czy męczennikiem. Żył on życiem, z którym i my możemy się identyfikować, w rodzinie jak tysiące innych i pracował jak wszyscy inni.
Dobrze i pięknie. Ale gdzie jest to coś szczególnego, co mogłoby być punktem wyjścia dla młodego człowieka, aby odkryć w nim światło świętości; gdzie jest charyzmat, który najpierw przyciąga tym co ludzkie, aby potem prowadzić do ponadnaturalnej rzeczywistości jak było to w przypadku Jana Pawła II. Jednym słowem: czy św. Józef jest „cool“? Jeśli tak to jak można wyrazić to wobec młodego człowieka?
Najpierw należałoby ustalić czy można w św. Józefie wiedzieć „człowieka nowoczesnego“ w przeciwnym razie młodzi ludzie mówią zaraz „out“. Myślę, że w tym człowieku znajdujemy w istocie to wszystko, co młodzi ludzi określają dziś jako nowoczesne albo zgodne z czasem. Posiada on w sobie to czego młody człowiek pragnie: jest autentyczny. Nie posiada on żadnej fasady jest „prawdziwy“ i wiarygodny.
Jest dobry i pomocny;
Troszczy się o innych, przejmuje odpowiedzialność;
Jest wierny w stosunku do ludzi, których zawsze cenił wysoko (Jezus i Maryja);
Prowadzi w swojej wiosce normalne życie. Dobrze pracuje.
W ten sposób posiadamy przesłankę: mogę widzieć w nim kumpla może nawet przyjaciela. W każdym razie: „the guy next door“.
Ale jak może on stać mi się życiowo bliski, tak że powstanie sympatia? Nie widzę go przecież. My chrześcijanie jesteśmy wezwani: aby uczynić postać św. Józefa widzialnym w dzisiejszych czasach szczególnie wobec młodego człowieka. Jak to zrobimy? Powinniśmy posługiwać się tymi samymi środkami, których używa strona przeciwna, aby doprowadzić ludzi do Boga: mediami.
Pisać książki o św. Józefie (nie pobożnościowo, bo to u młodzieży nie przejdzie), przedstawiać jego życie za pomocą powieści, filmów, videclipów, youtube. Naturalnie muszą być w to zainwestowane pieniądze: à fonds perdu.
Następnie młody człowiek postawi sobie pytanie: Ok. św. Józef jest typem „cool“, ale czy także dla mnie?
W tym miejscu wskazówkę daje nam ponownie nasz zmarły papież: jedną z podstaw „uznania“ Jana Pawła II było jego ojcostwo. Jak wielu młodych ludzi jest dziś ofiarami obejmującej cały świat strategii zła, która jako cel postawiła sobie zniszczyć małżeństwa i rodzinę. W wielu krajach przede wszystkim w „postępowych“ jest dziś więcej zniszczonych rodzin niż nienaruszonych. Ofiarami są zawsze dzieci szczególnie kiedy są małe. Ale także młodzież, która staje się dorosła cierpi z powodu braku ojca lub matki. Przeważnie ojca, ponieważ dzieci zazwyczaj oddawane są pod opiekę matkom. Współczesna psychologia wskazuje na przerażające deficyty u dzieci, które wzrastają bez ojca. Młody człowiek szuka potem ojca zastępczego przeważnie w idolu, który nie zasługuje aby spełniać tę rolę.
To był jeden z powodów wielkiego uznania przez młodzież u zmarłego Jana Pawła II. I dokładnie to - jeśli się nimi właściwie pokieruje - można znaleźć u św. Józefa. Escriva nazywa Józefa „naszym ojcem i panem“. Wskazuje na to, że Józef jak żaden inny święty odzwierciedla ojcostwo Ojca niebieskiego.
Jeśli już raz zostanie obudzona i ugruntowana sympatia to później młodzi ludzie mogą u św. Józefa odkryć kolejne cechy, których wcześniej by nie szukali: jego cnoty. Jak żaden inny święty Józef pokazuje nam wyraźnie - nie przez słowa, tylko przez swoje życie - że cnoty pomagają człowiekowi w jego własnym urzeczywistnieniu się. Jednym z ideałów współczesnego człowieka jest „samourzeczywistnienie się“. Człowiek pragnie osiągnąć pełnię tego, co w nim jest. Błąd często tkwi w tym, że człowiek uważa, iż sam może osiągnąć cel, który przed nami postawił Stwórca. Człowiek tego nie może. Tu św. Józef może dać nam pewną pomoc, jeśli się najpierw dostrzega go jako sympatycznego to następnie przychodzi akceptacja jego cnót, a później wydaje się, że my go znamy.
Jeśli raz się doświadczyło - w ramach liturgii, podczas pielgrzymki albo w osobistej modlitwie - jak ojcowsko troszczy się z nieba ten święty o ludzi to później można także go „kupić“, tak że jego wielka osobowość i przymioty wyłaniają się przed nami, chociaż początkowo tego nie chcieliśmy.
Są to posłuszeństwo, czystość, skierowanie na wolę Bożą, pokora. Może powie ten czy tamten: „Św. Józef jest jak moja babcia (albo jak Jan Paweł II lub inny znany przykład): nie trzymam się tego co mówi mi on swoim życiem, ale uważam to za słuszne“.
Jeśli raz zostanie pokazana właściwa droga, to wielu młodych będzie nią postępowało dalej. Możemy być pewni, że sam św. Józef, który jest realną osobą nie będzie tu bezczynny. Jeśli raz nawiązany został z nim kontakt (młody człowiek będzie posiadał w swoim domu jego wizerunek, chodzi regularnie na Mszę św., może przyzwyczai się, aby zapalić świecę przed jego obrazem) to ten święty będzie mu dawać wskazówki w ciszy modlitwy i okazywać swoją bliskość. Przyjaźń będzie się pogłębiać. Przez tego duchowego ojca młody człowiek doświadczy bliskości wobec tego, który przez wiele lat na ziemi w Józefie widział swojego ojca i go czcił: Jezusa Chrystusa.
Po pewnym czasie młody człowiek zaczyna rewidować swoje poglądy wobec Kościoła i Chrystusa. Poznaje on, że zarzuty, które dotychczas od innych lub w mediach bezkrytycznie przyjmował na temat Kościoła są nie do utrzymania. Później będzie widział, że także w Kościele, który jest święty znajdują się ludzkie słabości. Będzie odnosił się to tego ze zrozumieniem i dojdzie do wniosku, że musi się modlić za innych. Przez uczestnictwo w nabożeństwach będzie doświadczał: „świętych obcowania“ do których on także należy i radości, że nie jest sam.
Św. Józef nigdy nie opuści swojego podopiecznego, będzie - dokładnie jak Matka Pana - robić wszystko nie dla siebie lecz aby duchowe życie w całości skoncentrować na Jezusie Chrystusie. W międzyczasie młody człowiek swoje uprzedzenia wobec cnót odłoży ad acta, ponieważ poznał, że cnoty nie ograniczają człowieka, ale przeciwnie wywyższają go, czynią go piękniejszym.
Stwierdza on oparciu o życie św. Józefa jak piękna jest cnota pokory, że nie jest ona tylko otrzymanym od Boga nastawieniem, ale że przez nią człowiek otrzymuje godność, której nie może dać mu świat.
On znajdzie także nowe zrozumienie posłuszeństwa tej cnoty, która wskutek szkodliwego niezrozumienia, które nadali jej naziści na długie dziesięciolecia straciła na znaczeniu. Teraz widzi on, że ten, który posłuszny jest Bogu nie jest żadną służalczą kreaturą, tylko przeciwnie posiada suwerenną pozycję życia.
I wreszcie jeśli pozwoli się zakorzenić się w swoim umyśle cnocie czystości - to znajdzie on nowe zrozumienie dla posłuszeństwa i dostrzeże jak bardzo jest manipulowany na płaszczyźnie seksualności przez media. Dostrzega on także, że nie można rozwiązać problemu aids za pomocą rozdawania kondomów, że młodzi ludzie którzy nie uczestniczą w tym całym hałasie wobec seksu nie są zacofani, lecz atrakcyjni i sympatyczni oraz że może nie jest wyłącznym sensem życia mieć z niego tylko zabawę.
Na przykładzie św. Józefa widać coraz wyraźniej, że to może uszczęśliwić człowieka, co nam dał Chrystus. Święty założyciel Opus Dei Josemaria Escriva kładł nacisk na to, że św. Józef w przedstawieniach artystycznych nie powinien być ukazywany jako stary człowiek jak się to widzi na starych obrazach oczywiście z myślą w tle, że stary mężczyzna może żyć z piękną młodą kobietą bez wymiaru płciowego. Escriva uważał, że młodzi ludzie nie doceniają, iż przez cnotę czystości mogą żyć w formie wstrzemięźliwości żyć dla miłości wobec Chrystusa.
Ze spojrzeniem na Ukrzyżowanego młody człowiek wcześniej albo później dochodzi to wniosku, że nawet cierpienie ma sens oraz że własne problemy i trudności można powiązać z cierpieniem Pana.
Tak młody człowiek dochodzi do dojrzałości, która przebiega w zgodzie ze światem zewnętrznym. Stwierdza on, że paradoksy kazania na górze przedstawiają wyższą mądrość. Następnie spogląda na swojego „adoptowanego ojca“ na św. Józefa i - może po wielu latach - jest jemu świadome, że ten prosty, wierny i miłujący Boga człowiek jest realny w rzeczywistości nieba, jest wielkim księciem i królem. Wreszcie będzie mu jasne, że także on sam z niedoświadczonego ucznia lub studenta, którym sam kiedyś był niespodziewanie wyrośnie na mocną osobowość oraz wraz ze „świętym przemieni się w światło“.
Ojcostwo Józefa jako niezbędny czynnik w procesie kształtowania ludzkiej dojrzałości Jezusa
Daniel Foucher (France) „Francuski psychiatra i psychoanalityk Jacques Lacan stwierdza, że przyczyną zaburzeń nerwicowych jest wykluczenie ojca ze struktury rodzinnej oraz wynikające z tego zredukowanie rodziny do relacji matka-dziecko”.
1° Związek Mężczyzny i Kobiety na obraz Boży
Punktem wyjścia naszych rozważań jest fundamentalne twierdzenie z Biblii. Już od pierwszej strony, od początku naszej ludzkiej przygody, Biblia określa naszą strukturę, jako opartą na relacji z drugim człowiekiem, relacji dwojga, a nawet trojga: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,27-28). Ta płodność dwojga ludzi wypełnia się w rodzinie, bo jak dalej mówi Pismo: „ Mężczyzna zbliżył się do swej żony, Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina” (Rdz 4,1). Każde więc dziecko, podobnie jak ten symboliczny pierworodny, ma prawo do dwojga rodziców obojga płci, nie mniej, nie więcej, i do tej fundamentalnej zasady będziemy się jeszcze wiele razy odwoływać w niniejszych rozważaniach.
Jezus, jak każde inne dziecko, oprócz pierwszej, niezbędnej i niewystarczającej obecności Maryi, Jego matki, potrzebował obecności drugiego - mężczyzny i ojca - Józefa, Patrona na nasze czasy.
2° Bóg w Trzech Osobach
Jeżeli więc Bóg stworzył nas różnych w naszych osobach i na swoje podobieństwo, to dlatego że On sam tworzy trynitarną strukturę, Parę, która zmienia się w Rodzinę. Dwie Osoby, Ojciec i Syn, otwierają się na Trzecią Osobę, dając życie wieczne Duchowi Świętemu, który jest Owocem ich wzajemnej miłości. Łączą się w jedną Osobę, w jedno Istnienie, w doskonałej logice całkowitego wywłaszczenia i Miłości absolutnej. Naturalne prawo, zgodnie z którym osoba ludzka posiada trzy wymiary odzwierciedla tylko boskie Prawo transcendentne. Jakiekolwiek naruszenie tego podstawowego prawa może tylko spowodować poważne zaburzenia. Ks. Marc Oraison pisze: „Aby być podobnym naprawdę do nieskończonego dynamizmu relacji, którą jest sam Bóg, Jeden i Trójca, rasa ludzka jest stworzona również według tego rytmu trojga, co współczesna nauka jasno pokazuje. Dwie osoby idą ku sobie, `stają się jednym ciałem' (Rdz 2,24) i ich jedność powołuje do istnienia trzeci wymiar osobowy, Dziecko, innego, który wychodzi z nich” .Ten eminentny i immanentny model jest głęboko przeżywany w naszej nieświadomości już od początku. Jego obecność może przedostać się do naszej samoświadomości jedynie poprzez objawienie i odpowiedź naszej wiary w Tego, który zajmuje drugie miejsce w Trójcy: Słowa, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. On jest doskonałym Przykładem połączenia tego, co Boskie i Ludzkie. Na ziemi, Jezus jest synem Józefa i Maryi, żyje w Świętej Rodzinie z Nazaretu, w niebie również staje w obliczu dwóch innych Osób w relacji całkowitej i wzajemnej. W Wyznaniu wiary Kościół wyznaje i głosi, że Duch pochodzi od Ojca przez Syna. Dlatego też w tej trynitarnej perspektywie będziemy starali się pokazać, że Ten Drugi z Trójcy, który stał się człowiekiem musiał żyć między nami w ludzkiej rodzinie, zbudowanej również, dzięki Józefowi, na relacji trojga. Cieśla z Nazaretu historycznie zajmował trzecie miejsce, ale zgodnie z prawem następstwa władzy, zajął miejsce pierwsze, został głową rodziny i „opiekunem”, bo czyż Jezus nie powiedział o robotnikach, którzy zaczęli pracę w ostatniej godzinie: ostatni będą pierwszymi? (Mt 20, 16) .
3° Macierzyństwo: matczyna rola Maryi
Obecność matki przez dziewięć miesięcy jest niezbędna dla rozwoju równowagi każdej osoby. Od momentu poczęcia, przez cały okres ciąży, do chwili narodzin, relacja dwojga matki do dziecka odgrywa kluczową rolę w rozwoju fizycznym, psychicznym i duchowym dziecka. Stąd okrzyk kobiety, która zwraca się do Jezusa: „Błogosławione łono, które Cię nosiło!” (Łk 11,27). Na początku dziecko głęboko i instynktownie przeżywa tajemnicę miłości, którą zostało obdarzone. Początkowo całkowicie nieświadome, powoli zaczyna odkrywać siebie i otaczający je matczyny świat. Wszystko to odbywa się jednak w ciągłym złączeniu i niejasności, w przejściowym okresie panteizmu, w którym nic nie zostało jeszcze całkowicie rozdzielone.
4° Podwójne nadanie imienia
Wyznaczenie imienia poprzedza narodziny Dziecięcia. Nadanie imienia Jezusowi było więc niezwykle ważne. Najpierw Jego imię zostało wypowiedziane przez Boga: „Tyś jest mój Syn umiłowany” (Mk 1,11). Następnie zostało ono przekazane Maryi: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus” (Łk 1,31) oraz Józefowi (Mt 1,21-23). Na słowo dwóch świadków, oświadczenie staje się ważne i pewne (Lb 35,30; Pwt 17,6; 19,15; Hbr 10,28). Maryja i Józef wspólnie podejmują decyzję, by wyprowadzić z anonimowości ich dziecko i dać mu tożsamość, nadając mu imię z miłością, co sprawi, że będzie kimś, niepowtarzalną osobą. Przypadek Jezusa jest wyjątkiem, który potwierdza regułę. Dlatego jest On naszym jedynym Zbawicielem tym, który nadaje pełen Sens wszystkiemu i wszystkim, którzy bez Niego byliby zgubieni. Stanowi wyjątek jako Jedyny Syn i ze względu na swoje dziewicze poczęcie. Jest to również zasada naszego boskiego pochodzenia zamierzona przez Ojca już na początku, prawo uniwersalne, zgodnie z którym to w Nim, z Nim i przez Niego wszyscy jesteśmy zrodzeni z Boga, wybrani już od początku, aby żyć na obraz tego Pierworodnego Brata (Rz 8,29).
5° Pełnia związku w rodzinie
Dzięki Panu zostaje odkryta tajemnica poczęcia każdego człowieka. Adam „poznaje” Ewę, swoją małżonkę i zapładnia ją. Przez to „spłodzenie” staje się ziemskim odbiciem Tego, z którego wypływa całe ojcostwo w niebie i na ziemi. Biblia podkreśla ten boski, fundamentalny wymiar każdego poczęcia, możemy przeczytać, że Bóg „nawiedza” brzemienną kobietę (Rdz 21,1; 1 Sam 2,21). Ewa potwierdza to boskie pochodzenie, mówiąc w akcie dziękczynienia: „Otrzymałam mężczyznę od Pana” Rdz 4,1. Ten najwyższy Ojciec jest zawsze obecny w akcie poczęcia, napełniając ludzkiego ojca i jego małżonkę niezmierzoną czułością w momencie, w którym ona staje się matką. Dlatego też każdy małżeński akt jest błogosławiony i święty, niezależnie od tego, czy jest przeżyty w szczęściu i prawdziwej miłości czy też jest zniekształcony przez egoizm lub nieświadomość małżonków.Dziecko, trzecia osoba na ziemi, pełni rolę Trzeciej Osoby w niebie - Ducha Świętego, który pochodzi od Ojca przez Syna, i który jest owocem ich wzajemnej miłości. On jest „niepokalanym i świętym poczęciem”, jak pisał w swoim Testamencie z 17 lutego 1941 roku święty Maksymilian Kolbe. Dlatego też syn ludzki ma prawo, już od momentu poczęcia, do dwóch kochających się osób obojga płci, których współżycie dało początek jego istnieniu.
By nie być poza prawem i żyć normalnym życiem na ziemi, Jezus również potrzebował tej trynitarnej struktury. Z tego też powodu Bóg postawi na Jego drodze ojca, który będzie mężem Jego matki, i który powoła Go do życia poprzez stwórczy i duchowy akt przyzwolenia. Taka jest właśnie rola Józefa, cieśli wybranego przez Boga, by wypełnić ojcowską misję w stosunku do Jezusa i powołanie do oblubieńczej miłości względem Maryi, Jego matki. To on zapewni tę trynitarną strukturę w ziemskim życiu Jezusa, dzięki której osiągnie On swoją ludzką równowagę.
6° Duchowe i rzeczywiste ojcostwo Józefa
Ewangelista Mateusz, łącząc Stary i Nowy Testament, opisuje przebieg i zakończenie genealogii „Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem”( Mt 1,16):
„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; ALBOWIEM (to „albowiem” należałoby odczytać jako: „pomimo że”, „pomimo faktu, o którym Józef już wiedział”) z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło Słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus” (Mt 1,18-25).
Śmierć i zmartwychwstanie płodności Zauważmy, że zwiastowanie Maryi opisane przez świętego Łukasza ma miejsce kilka miesięcy przed wezwaniem skierowanym do Józefa opisanym przez Mateusza. Czas ten nie jest bez znaczenia, oznacza on koniec męskiego pierwszeństwa i prawdziwy awans kobiety, która staje sam na sam, twarzą w twarz z Bogiem. Mężczyzna przestaje być pierwszy. Musi się usunąć, by mogło realizować się jedyne ojcostwo Boga. Jego nieobecność świadczy o całkowitej obecności jedynego i uniwersalnego Ojca. Jako mąż tej, która postanowiła na zawsze zachować dziewictwo i „nigdy nie poznać mężczyzny”, Józef był skazany na bezpłodność. Nie rozumiejąc wszystkiego, przez wzgląd na swoją miłość do Maryi opartą na wielkim szacunku, Józef zrezygnował ze swojej męskiej potencji, dokonał swoistego „obrzezania serca” (Pwt 30,6; Rz 2, 29). Jak mówi Jezus: „istnieją bezpłodni, którzy stali się takimi dla Królestwa Bożego” (Mt 19,12). Po tej przyjętej śmierci przychodzi zwycięskie zmartwychwstanie. Cieśla z Nazaretu doświadcza pełni ojcostwa. Poprzez duchową zgodę, dzięki posłuszeństwu i głębokiej więzi z Bogiem, staje się ojcem Jego Jedynego Syna. Może powiedzieć do Jezusa razem z Maryją jak Bóg: „Tyś jest nasz Syn umiłowany, kochamy Cię z całego serca”. W ten sposób, dzięki wierze, Józef staje się ojcem mnóstwa braci Jezusa, potomstwa obiecanego Abrahamowi, które będzie „tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza” (Rdz 13,16; 15,5; 22,17).
Ojcostwo przybrane i rzeczywiste. Wynika z tego, iż prawdziwym ojcostwem, tym które pozostaje, jest adopcja, czyli duchowy akt, przez który „tworzę” niezwykle silną więź z dzieckiem, które dzięki łasce Boga uznaję jako swojego syna: „Będę dla ciebie ojcem, ty będziesz mi synem”. Na tym też oparte było już przymierze w Starym Testamencie. Nigdy nie jest za późno dla biologicznych rodziców, by w ten sposób zaadoptować swoje dziecko, tworząc więź, która nie przemija i trwa po wieczne czasy. Odtąd płeć nie jest już ważna tylko ze względu na swój wymiar fizyczny, lecz ze względu na to, co oznacza w swojej głębi, a mianowicie rozróżnienie osób na ziemi jak i w niebie. Przynależność wyłącznie cielesna może jedynie doprowadzić do zniszczenia więzi i rozpadu rodziny. Ks. Marc Oraison pisze: „Przechodząc od relacji dwojga (rodziców odmiennych płci) do relacji trojga, dziecko, od razu, staje się wirtualnie otwarte na tego lub tę, z którym lub z którą, będzie w stanie stworzyć parę, staje się otwarte na swoje własne dzieci, na wszelkie pozytywne możliwości relacji z innymi mężczyznami i kobietami, w bezpiecznej afektywności. Jest to zdumiewające, że z psychologicznego punktu widzenia absolutnie konieczne jest przejście od „ relacji dwojga” do „relacji trojga”, aby jakakolwiek egzystencja, realizacja siebie i miłości, były naprawdę możliwe”. Samotne macierzyństwo wciąż niewystarczające. Sama obecność Maryi, niezbędna przez dziewięć miesięcy, nie wystarczyłaby Jezusowi, by zapewnić Mu tę trynitarną strukturę konieczną do rozwoju jego ludzkiej równowagi. Nie oceniając nikogo, należy zauważyć, że niezamężna kobieta wychowująca samotnie dziecko, nie tworzy prawdziwej rodziny. Ta relacja dwojga, w której nie ma miejsca dla ojca, może rodzić niebezpieczną więź między matką i dzieckiem i powodować zlanie się w jedno, nawet jeżeli dziecko fizycznie będzie już wykształcone a jedno i drugie przestaną być jednym. Są przecież matki, które chcą mieć dziecko na wyłączność, kochają je miłością zaborczą, miłością, która może zabić. Wtedy jedno z dwojga może wchłonąć lub pożreć to drugie, chyba że wcześniej rozszarpią się nawzajem.
Czas ojca i jego powrót
Szczęśliwe wydarzenie narodzin jest momentem, w którym matka „traci” swoje dziecko, daje je światu, wyrzuca je, by mogło wpaść w ramiona ojca. Miejsce, do którego dziewięć miesięcy wcześniej, zgodnie z naturalnym procesem, wszedł ojciec, by począć dziecko jest swoistą bramą „ciasną i wąską” (Mt 7,14), w której dokona się otwarcie matczynego łona. Wyjście ze świata matki jest jednoczesnym wejściem do świata ojca. Ojciec był nieobecny „przez dłuższy czas” (Mt 25,19), bowiem „udał się w podróż” (Mt 22,33; 25,14), jak opisuje to w przypowieściach Jezus, usprawiedliwiając nieobecność Stwórcy. Ale oto w Betlejem, w Boże Narodzenie, nadchodzi godzina, w której Jezus przechodzi do swojego ojca, takie jest bowiem znaczenie jego zaplanowanego narodzenia i zapowiedzianej śmierci. Józef powraca, by przyjąć dziecko na swoich `kolanach' jak zrobił to patriarcha Józef ze swoimi wnukami (Rdz 50,23). Bierze go w swoje ramiona z wielką czułością, niczym ojciec syna marnotrawnego w chwili jego ponownego narodzenia (Łk 15,20). Cieśla z Nazaretu musiał tam być, by przyjąć nowonarodzonego Jezusa na świecie. Dzięki obecności Józefa w tym przełomowym momencie, Jezus przechodzi z relacji dwojga do relacji trojga. Józef uosabia Prawo, które rozłącza matkę i syna, lepiej ich rozróżnia, będąc jednocześnie różnym od nich. Taka jest bowiem prawidłowa struktura trzyosobowej rodziny, Jezus będąc w pełni człowiekiem, nie mógł żyć inaczej.
Zraniona miłość
W świetle tego, co zostało powiedziane, łatwiej zrozumieć jak wielkie rany może spowodować odtrącenie drugiego. Jeżeli matka nie chce dzielić tej szczególnej więzi ze swoim mężem, ucieka się do zabójstwa ojca, niczym modliszka, czy królowa pszczół, która zabija samca po zapłodnieniu. Podobnie dzieje się również, kiedy nieodpowiedzialny ojciec dziecka porzuca jego matkę lub kiedy rodzice postanawiają pozbyć się maleństwa, niekiedy jeszcze przed jego narodzeniem. We wszystkich tych przypadkach, to brutalne rozdzielenie powoduje duże szkody na trzech poziomach: cielesnym, psychicznym i duchowym. Urazy te mogą pozostawić ślady do końca życia. Dzięki dokładnej i zbawiennej analizie, ofiara może uwolnić się od tego bólu. Dając innym miłość, której ona nie zaznała, z pomocą Boga uda jej się wyzwolić z cierpienia, a rany ulegną zabliźnieniu.
6° Józef uznany przez Syna, który staje się odrębną Osobą.
W tej perspektywie łatwiej zrozumieć kluczową rolę Józefa w psychicznym i duchowym rozwoju Jezusa. Najpierw począł Go w duchowym akcie adopcji, po czym przyjął w momencie Jego narodzin i towarzyszył Mu przez cały okres wzrastania.
Jezus po fuzjonalnym „ty” ze swoją matką od pierwszych tygodni ciąży, zaczyna w okresie 6 miesiąca odkrywać całkowicie innego; pojawia się „on”, który w gramatyce oznacza dystansującego, trzeciego, nieobecnego, wezwanego do tego, by stawać się coraz bardziej obecnym. Będąc jeszcze w matczynym łonie dziecko zaczyna odróżniać drugi wyróżniający się głos. Po kluczowym momencie narodzin, powoli odsłaniać się będzie przed nim podwójna, ściśle z nim złączona osobowość. To stopniowe odkrywanie zaczyna się w ciemnościach podświadomości, niedługo jednak zaczną pojawiać się promienie zapowiadające nadejście słońca; poranna zorza będzie jaśnieć coraz bardziej, aż do dnia, w którym dziecko doświadczy nowych narodzin, narodzin swojej samoświadomości. Dialog z rodzicami, dzięki którym przyszedł na świat jako niepowtarzalna osoba, ośmiela go i pobudza. Dziecko rodzi się na nowo, radośnie reagując i wydając pierwotny krzyk: „Mamo !” „Tato !”. To nie jest już zwykłe nieokreślone wezwanie, ale akt uznania, który nigdy nie przestanie się pogłębiać. Jak wiele to uznanie, będące równocześnie podziękowaniem, musi znaczyć dla Józefa: Ojcze, uznaję, że byłeś w centrum mojego życia, dziękuję ci.
Tu należałoby wspomnieć o tym, co Robert Aron nazywa „Ukrytym życiem Jezusa”. Święty Łukasz, ewangelista i lekarz, w dwóch zdaniach opisuje ten okres: „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy (…). Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2,40,52). W mojej książce: „Józef z Nazaretu, nasz ojciec” nawiązuję do tego „oczarowania codziennością” i tych błogosławionych lat, umieszczając je w ich kulturowym, żydowskim kontekście oraz odwołując się do własnego doświadczenia dziecka szczęśliwego przy swoich rodzicach. Każdy ma możliwość przywołać na swój własny sposób ten rozwój i doskonalenie się w miłości i w wolności, które wszyscy w mniejszym lub większym stopniu poznaliśmy.
Poprzez wielość słów przepełnionych miłością, drobne, konkretne gesty pełne życzliwości i dobroci Józef objawia Jezusowi obecność i dobroć Jego Niebieskiego Ojca, którego on, Józef jest lustrzanym odbiciem. Przecież każdy ludzki akt, nawet zwykłe podanie szklanki z wodą, posiada uniwersalny zakres, bowiem dosięga ono naszego wspólnego Człowieczeństwa i dotyka samego serca naszego Boga. „Józefie, wszystko, co uczyniłeś Mojemu Synowi, gdy był pośród was, Mnie uczyniłeś” (Mt 25,40).
7° Podwójna śmierć ojca
Tak jak w przypadku samotności, można powiedzieć, że istnieje dobra i zła śmierć. Przychodzi moment, w którym ojciec musi się wycofać i dać największy dowód miłości - musi umrzeć, by przekazać całe swoje dziedzictwo. Jego zniknięcie jest zaprogramowane, by mógł ukazać się Jedyny Ojciec, którego jest świadkiem. W miarę naturalnego rozwoju świadomości, Jezus coraz częściej kieruje swoje myśli ku Temu, który posiada w niebie pełnię ojcostwa, który ma wyłączność na ojcostwo. Każdego dnia proklamował "Szema Izrael”: „Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Pan jedynie. Będziesz więc miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca” (Pwt 6,4-5). Przejście tego ponadprzeciętnie uduchowionego dziecka od znaku do Tego, którego znak wskazywał, od swojego ziemskiego ojca Józefa do Ojca Niebieskiego było nieuniknione. Ta słuszna i uzasadniona śmierć nie ma nic wspólnego z usunięciem, morderstwem ojca, które nieszczęsny Edyp popełnia nieświadomie. Józef zniknie niczym gwiazda przyćmiona blaskiem Słońca.
Moment, w którym dwunastoletni Jezus udaje się do Jeruzalem, do Świątyni, którą nazywa „domem mojego Ojca", to jakby uderzenie pioruna. Jezus jest tak bardzo zafascynowany swoim ukrytym Ojcem, że wszystko inne przestaje mieć dla Niego jakiekolwiek znaczenie. Jego rodzice nie rozumieją tych nowych narodzin ich syna, który z niezwykłą stanowczością i pewnością mówi: „mój Ojciec”. „Czemuście mnie szukali ? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca ?” (Łk 2,49), co można by przetłumaczyć „w sprawach mojego ojca” albo raczej: „być z tymi, którzy należą do mojego Ojca”.
Jezus informuje swoich rodziców o swoim kapłańskim powołaniu, przez rozmowę z nauczycielami daje do zrozumienia, że pragnie stworzyć nową, duchową rodzinę. Żegna się z biologiczną, ograniczoną rodziną, by otworzyć się na relacje na innym poziomie, relacje z tymi, których da Mu Bóg. Powie później: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,21), „Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest mi bratem, siostrą i matką”. (Mt 12,50; Mk 3,35) To początek nowej trynitarnej struktury złożonej z Ojca, który jest zawsze na pierwszym miejscu, Jezusa, Jego Syna, który jest Drugi i Ludzkości, która zajmuje trzecie miejsce, i z której On chce utworzyć swój Kościół zamieszkały przez Ducha Świętego. Wszyscy zostali bowiem wezwani do słuchania Jego Słowa, by stając się Jego uczniami dołączyć do tej nowej Rodziny, na czele której stoi Jezus, jedyny Pośrednik.
Jezus, Maryja i Józef opuszczają Jeruzalem, by prowadzić zwyczajne życie w Nazarecie. Okazuje się jednak, że ich życie nigdy już nie będzie takie, jak przedtem. Józefowi nie pozostaje już nic innego, jak tylko wypełnić tę logikę śmierci i zmartwychwstania, by z rodziny ludzkiej i ziemskiej przejść do boskiej rodziny w niebie. Kiedy przyjdzie na niego czas, nie ulęknie się śmierci.
8° Śmierć fizyczna Józefa
Nie wiemy dokładnie kiedy umarł Józef. Z pewnością miało to jednak miejsce przed śmiercią Jezusa, bowiem będąc już na krzyżu Syn powierza swoją matkę Janowi, który od tej pory zajmie miejsce Jezusa, będzie żywicielem rodziny, symbolicznym ojcem i mężem. Cieśla powierza wszystko swojemu Synowi, jedynemu spadkobiercy: „wszystko, co jest moje, jest Twoje”. Przekazuje swój dom, warsztat, narzędzia, klientów, swój majątek oraz najcenniejszy skarb: Maryję, swoją małżonkę. Jezus staje się głową rodziny, zajmuje najważniejsze miejsce. Nieobecność ojca czyni więc możliwym awans syna. Autor Listu do Hebrajczyków pisze: „Gdzie bowiem jest testament, tam musi nastąpić śmierć tego, który sporządza testament. Testament bowiem po śmierci nabiera mocy, nie ma zaś znaczenia, gdy żyje ten, który sporządził testament”. (Hbr 9,16-17) Wraz ze śmiercią Józefa powstaje nowa trynitarna struktura: Pierwszą Osobą jest Jezus, który staje się najważniejszy, jest ojcem i małżonkiem. Drugą Osobą jest Maryja obdarzona nowym, duchowym i uniwersalnym macierzyństwem, które wypełni się pod krzyżem w momencie, kiedy uzna Jana za swojego syna. Trzecią Osobą jest Kościół złożony ze wszystkich uczniów i braci Jezusa, to rodzina, w której mieszka Święta Trójca, i która jest otwarta na całą Ludzkość. Ojcowie Kościoła powtarzają nam zgodnie, że w chwili śmierci, Jezus stał się Oblubieńcem tego Kościoła i nade wszystko Oblubieńcem Maryi, która stała się „Matką Kościoła”.
W tym Nowym Królestwie: (Mt 22,30; Mk 12,25; Łk 20,35) „nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie” - jak mówi Jezus i jak dodaje święty Paweł: „nie ma już mężczyzny ani kobiety” (Gal 3,28), bowiem związki oparte są na duchowej więzi a wszystkie relacje są przekształcone na obraz Trójcy Świętej.
Pozwolę sobie wzbogacić te rozważania osobistym doświadczeniem. Mój ojciec zmarł 22 maja 1941 roku, w moje dwunaste urodziny, w rocznicę mojego chrztu. Był to również dzień Wniebowstąpienia. Ten bolesny brak ojca wzmógł we mnie pragnienie zostania księdzem, czyli w pewnym sensie stania się ojcem. Kiedy wracaliśmy z cmentarza, pogrążona w smutku mama szła samotnie przed moimi starszymi braćmi i siostrami. Yvonne, moja matka chrzestna, poprosiła żebym dołączył do mamy, by nie była sama. To tak, jakbym w ten sposób został wybrany na głowę rodziny. Ta, która na zawsze pozostanie moją matką, często prosiła mnie o spowiedź, zwracając się do mnie: „Chciałam się wyspowiadać. Pobłogosław mi, mój ojcze, bo zgrzeszyłam”. Jak wielka to tajemnica i jak wielkie wzruszenie!
Podsumowanie: ŚWIĘTY JÓZEF - PATRON NA NASZE CZASY
Uniwersalne ojcostwo Józefa, droga uzdrowienia
Podsumowując nasze rozważania przypatrzmy się raz jeszcze Józefowi, który jest wzorem i patronem ojców i mężów, par i rodzin, i który jest ojcem wszystkich osieroconych.
1° Józef - ojciec idealny
A Józef jest idealnym ojcem Jezusa.
Jego postawa przypomina nam, że żaden ojciec nie jest właścicielem swojego dziecka, lecz jedynie wiernym i rozważnym zarządcą. Jest on świadectwem Tego, z którego wypływa wszelkie ojcostwo w niebie i na ziemi. Cywilizacja bez ojca jest zgubną cywilizacją.
B Idealny mąż Maryi
Święte powołanie Józefa wypełnia się również poprzez małżeństwo. Prawdziwy małżonek powinien pozwolić żyć drugiemu, swojemu współmałżonkowi, w trynitarnej tajemnicy. Wtedy każda osoba żyje w relacji opartej na wierności i nierozerwalności, daje drugiemu największy dowód miłości - swoje własne życie w duchu pokory i służby.
C Józef i Maryja - idealna para
Mężczyzna i kobieta mogą zawrzeć prawdziwy związek jedynie za przyzwoleniem Stwórcy, którym dla chrześcijan jest sakrament małżeństwa: Przyjmuję cię od Boga jako męża, jako żonę. „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki” (Mt 1, 20). Tak więc nie akt cielesny, ale duchowe przyzwolenie w wolności, sprawia że związek staje się prawdziwy i trwały. Związek Józefa i Maryi to pierwsze chrześcijańskie małżeństwo, bowiem w ich rodzinie to Chrystus, Syn Boga, tworzy ich małżeńską Więź. Dzięki swojej dziewiczej i duchowej miłości, Józef może być również wzorem dla wszystkich osób konsekrowanych.
D Józef - ojciec osieroconych, ojciec wszystkich dzieci Bożych
„Dobrze, sługo dobry i wierny w rzeczach niewielu, postawię cię nad całym moim mieniem: wejdź do radości twego pana!” (Mt 25,21,23 oraz 24,47)
Mieniem Boga są jego dzieci. Józef został więc ojcem wszystkich braci Jezusa. Zaadoptował nas już w momencie naszego poczęcia. Dzięki Józefowi, żadne dziecko na świecie nie jest osierocone.
E Maryja i Józef - wzór rodziny.
Jak pisał Jan Paweł II: „Bardzo wiele osób na świecie, niestety, nie może w żaden sposób odwołać się do tego, co określa się w ścisłym sensie pojęciem rodziny. Ogromna część ludzkości żyje w warunkach wielkiego ubóstwa, gdzie promiskuizm, brak mieszkań, nieregularność i niestałość stosunków, krańcowy brak kultury, praktycznie nie pozwalają mówić o prawdziwej rodzinie. Są też inne osoby, które z różnych motywów pozostały samotne na świecie. Wszelako dla nich wszystkich istnieje « dobra nowina o rodzinie »”. Jan Paweł II, Familiaris Consortio, Nr 85.
Zbyt wielu ludzi samotnych, chorych i zranionych czeka na dobrych samarytan. Przechodząc koło nich, nie możemy zostawiać ich na pół umarłych. Módlmy się do św. Józefa, by pomógł nam ich przyjmować, pocieszać, uzdrawiać i prowadzić do promieniejącego Kościoła; w jego Schronieniu odnajdą, jak w Nazarecie, szczęście i ciepło Świętej Rodziny.
8