300 naj... dowcipów, HUMOR


1.

Jaś pyta kolegi:

- Co to jest? Ma 48 główek, a nie myśli?

- Nie wiem!

- Pudełko zapałek.

2.

Kubuś włożył mamie chusteczkę higieniczną za dekolt.

- Co robisz, synku? - pyta mama.

- Chcę, żebyś ładnie wyglądała, jak ministrancik - odpowiada chłopczyk.

3.

Mama tłumaczy Kubusiowi, że musi się pospieszyć z jedzeniem, żeby mogła zdążyć na masaż.

- Jedziesz do masarnika? - pyta zdzi­wiony chłopczyk.

4.

Kubuś poznaje literki.

- Mamusiu, jaka to jest literka?

- To jest „p", jak piesek. Co słychać na początku wyrazu: piesek? Hm. Hau! - odpowiada zadowolony z siebie Kubuś.

5.

Januszek usłyszał w radiu o zrzucanych na Irak bombach. Przerywa zabawą klockami, przy­biega do mamy i oznajmia przejęty.

- Mamusiu, ja nigdy nie chciałbym być bombiarzem! Nigdy!

6.

Ania wyczekuje na przyjazd cioci Wali. Wciąż pyta, kiedy ciocia przyjedzie.

- Ciocia jest chora - tłumaczy małej mama.

- Jeszcze chora? - dziwi się Ania. - My to szybko chorujemy, a dlaczego ciocia tak długo?

7.

Mały Jurek pyta babci, po co pada deszcz?

- Aby mogły rosnąć kwiaty, jarzyny, trawa, zboże - tłumaczy babcia. - Deszcz je podlewa. Bez wody by uschły.

- Ale dachówka przecież nie rośnie - zastanawia się malec. I dodaje po chwili: - Wiem! Deszcz ją myje!

8.

- Jak mieli na imię pierwsi ludzie? - pyta mama. Czteroletnia Basia namyśla się chwilę.

- No. Adam ... - podpowiada mama.

- Adam Małysz! - wykrzykuje ucieszona dziewczynka.

9.

- Jasiu, gdzie tak ubrudziłeś ręce?

- Myłem szyję, tato.

10.

- Patrz, jak ten nowy proszek wyprał świetnie twoją koszulę. Jest śnieżnobiała - mówi Ania do brata.

- Ale ja wolałem, kiedy była w paseczki.

11.

Kinga, starsza siostra Romka, jest bardzo rezo­lutna i pewna siebie. Któregoś dnia chłopczyk słyszy, jak tato mówi do mamy:

- Nasza Kinga nie da sobie w kaszę dmuchać. Romek biegnie do mamy i pyta z nadzieją w głosie:

- Będzie dziś na obiad kasza z mielonym kotle­cikiem? Kinga też ją lubi.

12.

Mały Kuba uczy się modlitwy. Powtarza za siostrą:

- Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen. I nagle chłopczyk pyta: - Czy w niebie są Duchy?

13.

Ola ma uczulenie na czekoladę. Pewnego razu zobaczyła, że babcia je nadziewane czekoladki. Ola dosiadła się i poprosiła przymilnie: - Babciu, ty zjedz czekoladkę, a mnie daj to ze środka. Na to nie jestem uczulona.

14.

- Twoje wypracowanie na temat kota - mówi nauczycielka do Jasia - składa się tylko z jednego zdania: „Moja kotka urodziła dwa kociaki" - Czy to nie za mało?

- Myśmy się też dziwili, poprzednim razem miała pięć.

15.

Na zakończenie katechezy dla przedszkolaków Iruś wygłosił podziękowanie:

- Dziękujemy siostrze, że przekazała nam siostra Jezusa i Zdrową Maryję.

Dlaczego powiedziałeś „Zdrową Maryję"? - zapytała później mama.

- No, a jak jest? Zdrowaś Maryjo!

16.

Po Gorzkich Żalach ksiądz ogłasza, że za pobożne uczestnictwo w nabożeństwie można uzyskać odpust zupełny. Na to Iruś mówi do taty:

- Tato, kupisz mi coś na odpuście?

17.

Mama wybiera się z Irusiem do Warszawy i mów mu, co tam zobaczą. Na końcu wymienia lotnisko Okęcie.

- Mamo, a wiesz, co jeszcze jest na okęcie? Piraci!

18.

Januszek bawi się w swoim kąciku i przysłuchuje rozmową babci z sąsiadką. W pewnej chwili dobiegają go słowa:

„...wydarzenia tak się jakoś zbiegły"...

- Jak one biegają? - włącza się malec. - Na dwóch nogach, czy na czterech?

19.

Mały Boguś słyszy, jak babcia mówi do siebie, że ktoś ma zielono w głowie. Zaintrygowany - stanął przed lustrem, przygląda się sobie uważnie i woła:

- Babciu ja mam chyba niebo w głowie. To widać w oczach.

20.

Pięcioletni Mateusz jest z tatą na spacerze. Przed nimi idzie mała dziewczynka z mamą.

- To Esterka - mówi chłopiec przyci­szonym głosem.

- Nie - odpowiada tato. - To nie ona.

- Esterka! - upiera się Mateusz.

Przyśpieszają kroku i wyprzedzają obcą dziewczynkę z mamą.

- Widzisz? To nie Esterka - mówi tato.

- Nie. A takie podobne ciałko! - dziwi się Mateusz.

21.

Kto oprócz Pana Jezusa przeby­wał na pustyni? - pyta pani katechetka.

Staś i Nel - odpowiada Jaś.

22.

Klientka przymierza kapelusze. Podoba jej się dopiero dwudziesty.

- Ile płacę? - pyta nakładając kapelusz.

Nic! - odpowiada zmęczony sprzedawca. - To jest ten, w którym pani przyszła!

23.

Na lekcji geografii nauczyciel pyta Michała:

- Gdzie leży Kuba?

- Kuba? Leży w domu, ma grypę ...

24.

- Co się otrzyma po skrzyżowaniu słonia z kangurem?

- Wielkie dziury w całej Australii.

25.

Kiedy Bóg stwierdził, że nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, zwrócił się do Adama:

- Adamie, widzę, że ci się nudzi. Stworzę ci zatem istotę, która będzie piękna, mądra i inteligentna, będzie ci służyć i wspierać cię. Jednym słowem, istotę idealną! Ale musisz mi oddać swoją nogę.

- Nogę? A co dostanę za żebro?

26.

Mały chłopiec głośno płacze.

- Dlaczego płaczesz, synku? - py­ta ojciec.

- Zgubiłem 10 złotych - odpowiada syn.

- Nie płacz, dam ci 10 złotych.

Dziecko najpierw się uspokaja, a po chwili wpada w większą rozpacz.

- Co się stało, synku? - dopytuje się ojciec.

- Gdy­bym nie zgubił tamtych 10 złotych, to miałbym teraz 20 złotych.

27.

Baca wlecze do lasu martwego psa. Sąsiad zagaduje:

- A co to się stało?

- Aaa... musiołek go zastrzelić!

- Pewnie był wście­kły?

- No, zachwycony to on nie był...

28.

- Słuchajcie, baco, a dużo macie wełny z tych owiec?

- A z tych biołych łowiec to mom duzo wełny...

- A z tych czarnych?

- Z tych czornych to tyz mom duzo wełny...

- A ile mleka dają?

- Te biołe to dajom duzo mleka...

- A czarne? - A to tyz duzo dajom...

- Baco, a czemu wy tak rozróżniacie: białe owce, czarne owce?

- A bo wicie, te biołe łowce som moje. - A czarne? - A to tyz som moje, tyz...

29.

- A potrzymajcie ten telewizor, to wam pokażę - wysapał góral.

Turyści przejmą ciężki sprzęt, a baca rozkłada szeroko ręce i wzdycha:

- A bo jo wiem?

30.

Zimowe popołudnie. Dama wychodzi na spacer w futrze i spotyka na ulicy członków organizacji ekologicznej.

- Jak pani nie wstyd nosić futro zdarte z żywych norek?

- To nie norki, to poliestry.

- A czy pani wie, ile poliestrów musiało oddać życie, żeby pa­ni miała futro?

31.

Po miłym obiedzie dwie pary wstają od stołu. Kobiety poszły do kuchni, a mężczyźni do pokoju gościnnego. Jeden mówi do drugiego:

- Myślę, że to wspaniale, że cały czas mówisz do swo­jej żony „słoneczko", „dzióbku", „cukiereczku". Ten na to:

- Praw­dę mówiąc, cztery lata temu zapomniałem, jak ma na imię.

32.

Do prezydenta Rosji przyszedł fryzjer. Strzyże go i zagadu­je, w każdym zdaniu wymieniając słowo „Czeczenia". Putin najpierw próbuje ignorować gadanie, ale wkrótce staje się ono nie­znośne.

- Panie, jesteś pan z Czeczenii? - Masz tam kogoś bliskie­go? - Coś pana wiąże z Czeczenia? - pyta zdenerwowany.

- Abso­lutnie nie - grzecznie odpowiada fryzjer.

- To dlaczego w kół­ko mówisz pan o Czeczenii?

- Bo za każdym razem, gdy wyma­wiam słowo „Czeczenia", włosy stają panu dęba, a to bardzo uła­twia strzyżenie...

33.

Dwaj milicjanci wracają z po­lowania i nic nie niosą. Jeden mówi:

- Nie wiem, albo te kaczki za wysoko latały, albo myśmy te­go psa za nisko rzucali.

34.

Wchodzi milicjant do księgar­ni i pyta:

- Czy ma pani coś Hemingwaya?

- Mam - odpowiada sprze­dawczyni - „Stary człowiek i

35.

- Dlaczego w Wiśle utopiło się dwóch milicjantów?

- Bo zapalali motorówkę „na popych".

36.

Przychodzi Jasiu do sklepu. Ekspedientka pyta go:

- Co byś chciał, Jasiu?

- Coś ukraść.

37.

Akcja Milicji Obywatelskiej: - Jak mogliście dopuścić, że­by ten przestępca wam się wymknął! Przecież wyraźnie mówiłem, żebyście obstawili wszystkie wyjścia!

- Ale on widocznie wymknął się wejściem!

38.

- Kochanie, wyrzuć śmieci!

- Przecież dopiero co usiadłem!

- A co do tej pory robiłeś?

- Leżałem.

39.

Siedzi zajączek i coś pisze. Podchodzi wilk:

- Co piszesz, zajączku?

- Doktorat o wyższości zajączków nad wilkami!

- Ja ci dam! - krzyknął wilk i skoczył za zającem w krzaki. Zakotłowało się, po chwili wychodzi potargany wilk, a za nim niedźwiedź.

40.

Mama pyta synka:

- Jasiu, jak się czujesz w szkole?

- Jak na komisariacie: wypytują mnie o wszystko, a ja o niczym nie wiem.

41.

Hrabia ze służącym przyglądają się jednemu z pierwszych bie­gów ulicznych w Londynie.

- Janie, co to za zbiegowisko?

- To wyścig, panie hrabio. Ludzie się ścigają. Ten, który dobieg­nie pierwszy, dostaje nagrodę pieniężną.

- To w takim razie po co biegną pozostali?

42.

W sądzie toczy się sprawa o pobicie.

- Oskarżony twierdzi, że uderzył poszkodowanego jeden raz.

- Ano tak - zgadza się oskarżony.

- I od tego ciosu poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?

- Skoro tak doktor powiedział...

- W takim razie co było w gazecie?

- Nie wiem, nie czytałem.

43.

Z wypracowania szkolnego: „W ostatnią niedzielę odbyło się poświęcenie nowych dzwonów. Najważniejsze osoby w wiosce - ksiądz i sołtys - bardzo pięknie mówiły. Potem zostały one powieszone. Od tamtej pory jest we wsi o wiele przyjemniej".

44.

Mały chłopiec zgubił się w tłumie.

- Jak się nazywają twoi rodzice? - pyta go policjant

- „Kochanie" i „Prosiaczku" - odpowiada malec przez łzy.

45.

Na lekcji religii nauczyciel omawia z 5-cio i 6-latkami 10 przyka­zań. Właśnie omówili przykazanie o szanowaniu rodziców i na­uczyciel spytał:

- A czy jest jakieś przykazanie, które mówi o tym, jak traktować braci i siostry?

Mały chłopiec odpowiedział:

- Nie zabijaj.

46.

Chłopczyk w piaskownicy zanosi się nagle płaczem. Inne dzie­ci pytają, co się stało.

- Złamała mi się komórka... - płacze dalej chłopiec.

Jednak w końcu się uspokaja:

- Ale to w sumie nic, bo jutro ta­ta kupi mi drugą.

Nagle jeden z towarzyszy zabawy komentuje:

- Ale dzisiaj bę­dziesz jak wieśniak kopał łopatką!

47.

Dwóch pijanych mężczyzn siedzi w barze. Około północy je­den z nich mówi: - Wiesz, stary, muszę już iść.

- A daleko masz?

- Nie, na Matejki, tu zaraz obok.

- Tak? Ja też mieszkam na Matejki. Dwanaście.

- Co ty!? To jesteśmy sąsiadami.

- Ja pod dwójką na parterze.

- Zaraz... To Ja mieszkam pod dwójką!

48.

W czasie spotkania towarzyskiego słynny podróżnik opowiada o swoich przygodach:

- A kiedy byłem ostatnio w Indiach, w czasie głębokiej nocy usłyszałem okropny ryk. Wysko­czyłem z namiotu ze strzelbą w ręku i w samej tylko koszuli zastrzeliłem tygrysa...

- Kłamie! - mówi szeptem jeden ze słuchaczy do drugiego.

- Tygrysy w Indiach nie noszą koszul.

49.

- Czy to możliwe, żeby padało dwie noce bez przerwy?

- Niemożliwe! Między nimi musiał być dzień...

50.

- Nazywam się Kowalski - przedstawia się klasie nowy nauczyciel. - A wy?

- A my, nie!

51.

Ze szkolnego życia

- Jakie ptaki nie budują gniazd? - pyta ucznia nauczyciel.

- Kukułki - odpowiada Krzyś.

- Bardzo dobrze. A czy wiesz dlaczego?

- Bo mieszkają w zegarach...

52.

Na lekcji religii ksiądz pyta dzieci:

- Kto z was chce pójść do nieba?

W górę wznosi się las rąk. Tylko Krzyś siedzi z pochyloną głową.

- A ty nie chcesz iść do nieba? - docieka ksiądz.

- Chciałbym, ale obiecałem mamie, że zaraz po lekcjach wrócę do domu...

53.

Na lekcji matematyki nauczyciel zwraca się do uczniów:

- A teraz bardzo uważajcie, bo będę wam udowadniał twierdzenie Pitagorasa.

- Nie trzeba, panie profesorze. Wierzymy panu na słowo - słychać głos z ostatniej ławki.

54.

Syn wraca ze szkoły bardzo pobrudzony i po­targany.

- Co się stało? - woła przerażona mama.

- Nic! Byliśmy tylko w pracowni chemicznej i badaliśmy materiały wybuchowe.

- I dlatego tak wyglądasz? Muszę się przejść do tej szkoły!

- Do jakiej szkoły?

55.

- Pograj z nami w piłkę - nama­wiają Jasia koledzy z podwórka.

- Nie mogę, idę na trzecią do kina.

- Ale dopiero jest druga!

- Tak, ale muszę odliczyć pół godziny na wypłakanie u mamy pieniędzy na bilet, a dru­gie pół na dojście.

- Wiesz - mówi Jaś do kolegi - mój sąsiad oddał swojego psa do szkoły policyjnej.

- Coś podobnego! Zupełnie nie wyobrażam sobie tego psa w mundurze.

56.

- Co byś zrobił, gdybyś wygrał miliard?

- Oddałbym ci połowę. A ty co byś zrobił?

- Podziękowałbym ci.

57.

- Proszę pana - słychać głos w kinie. - Pan jest tak gruby, że powinien ku­pić dwa bilety i zająć dwa miejsca!

- Ależ kupiłem - pada odpowiedź - tylko drugie miejsce mam na balkonie.

58.

Do sklepu z artykułami żelaznymi wchodzi robot.

- Poproszę arkusz falistej blachy - mówi do sprzedawcy.

- A do czego ma to służyć?

- Żona chce sobie zrobić plisowaną spódnicę.

59.

- Kaziu, kto pisał twoje wypracowanie? - pyta nauczycielka.

- Tatuś.

- Sam?

- Nie, ja mu trochę pomagałem.

60.

Przez dżunglę przedziera się my­śliwy ze strzelbą na ramieniu. Nagle drogę zastępuje mu lew.

- Co, na polowanko? - pyta.

- Nieee! Skądże! Tylko na ryby, na ryby!

61.

- Do śpiącego na ławce w parku mężczyzny podchodzi policjant i potrząsając go za ramię, pyta:

- Panie, czy tu jest hotel?

- A co ja jestem informacja turystyczna? - pada odpowiedź.

62.

Jaś opowiada kolegom w szkole:

- Wiecie, wczoraj w cyrku stała się straszna rzecz. Z klatki uciekł lew.

- I co było dalej? - pytają przejęci koledzy.

- Wybuchła okropna panika. Ludzie uciekali w popłochu. Tylko treser nie stracił zimnej krwi.

- A co zrobił?

- Zamknął się w pustej klatce!

63.

Ania przybiega ze szkoły do domu i już w drzwiach woła:

- Mamusiu, pomożesz mi napisać wypracowanie?

- Na jaki temat?

- Na temat: „Jak pomagam mamie w domu".

64.

Starszy brat widząc, że młodszy ma dwa ciastka, mówi:

- Jesteśmy braćmi i powinniśmy wszystkim się dzielić.

A ty gdybyś miał dwa jabłka, oddałbyś mi jedno - pyta braciszek.

- No pewnie!

A gdybyś miał dwie piłki, to też dałbyś mi jedną? - dopytuje się maluch.

- To nieuczciwe! Ty przecież dobrze wiesz, że mam dwie piłki!

65.

- Mamo, nie lubię dziurek w żółtym serze - grymasi Jaś przy kolacji.

- To nic nie szkodzi! Zjedz serek wokół nich, a dziurki zostaw na talerzyku - radzi mama.

66.

- Tato, jak funkcjonuje mózg? - pyta Jaś.

- Daj mi święty spokój, mam teraz co innego w głowie.

67.

Jaś bardzo płacze. Tata pod­chodzi do niego i pyta:

- Synku, dlaczego płaczesz?

- Zgu... zgubiłem 10 zł - odpowiada Jaś.

- Nie płacz, dam ci te 10 zł. Chłopiec na chwilę się uspokoił, po czym znowu zaczyna płakać.

- A teraz dlaczego płaczesz - pyta tata.

- Bo gdybym nie zgubił tych 10 zł, to teraz miałbym 20!

68.

Jaś przyprowadza do domu nowego kolegę.

- Mamo, to jest Staś! Przyj­rzyj mu się uważnie...

- A dlaczego?

- Bo on uczy się jeszcze gorzej ode mnie!

69.

- Lekarze twierdzą, że lu­dzie przenoszą bardzo dużo bakterii chorobotwórczych przez książki - czyta tata Jasia.

- No widzisz, mamo - pod­chwytuje chłopiec. - A ty się dziwisz, że zawsze choruję przed klasówkami!


70.

Lekcja religii. Katecheta omawia przykazania Boże. Kiedy skończył czwarte przykazanie o szanowaniu rodziców, zapytał:

- A czy jest jakieś przyka­zanie, które mówi o tym, jak traktować swoje siostry i braci?

- Tak, piąte - nie zabijaj! - odpowiedział Jaś.

71.

Na plastyce dzieci mają narysować rzekę i wędkarza. Po pewnym czasie pani sprawdza prace uczniów.

Jasiu, dlaczego nie narysowałeś wędkarza? - pyta.

- Bo w rzece, którą narysowałem, łowienie ryb jest wzbronione - odpo­wiada chłopiec.

72.

- Czym będzie wyraz „chętnie" w zdaniu: „Uczniowie po waka­cjach"? chętnie wracają do szkoły - pyta nauczy­cielka języka polskiego.

- Kłamstwem, proszę pani... - odpowiada Jaś.

73.

Blondynka dzwoni do swojego chłopaka:

- Kochanie, przyjeżdżaj jak najszybciej, mam naprawdę trudne puzzle do ułożenia.

- A co one przedstawiają na pudełku?

- Nie wiem, chyba tygrysa.

74.

Chłopak wybiega z domu, wskakuje do autobusu. Po przyjeździe roz­gląda się po pokoju, siada zrezygnowany w fotelu i mówi:

- Kochanie, zrelaksuj się, napijmy się kawy, a potem pomogę ci pozbierać te płatki kukurydziane.

75.

Uwaga z dzienniczka ucznia:

„Śpiewa na muzyce".

76.

Tata pyta Jasia:

- Po co ci w domu łopata i kompas?

- Zamierzam posprzątać w moim pokoju.

77.

Do sklepu mięsnego wchodzi podekscytowana blondynka, staje przed ladą i wyraźnie usiłując sobie coś przypomnieć, pyta sprzedawcę:

- Jak się nazywa taki ptak z czerwonym dziobem?

- Bociek - mówi sprzedawca.

No właśnie! - wykrzykuje blondynka.

- Pół kilograma boćku proszę.

78.

Do leżącego na ławce mężczyzny podchodzą dwaj policjanci.

- Dokumenty proszę! Jesteśmy z policji.

- Nie mam - odpowiada mężczyzna.

- No to idziemy!

- No to idźcie.

79.

Zimą koło jeziora przechodzi harcerz. Mija wędkarza łowią­cego ryby w przerębli. Po chwili słyszy wołanie:

- Ratunku! Lód pękł! Topię się!

Harcerz:

- Po co tak krzyczysz? Medal za ratowanie tonących już nie ma.

80.

- Tato, dlaczego ten pociąg zakręcowywuje?

- Nie mówi się „zakręcowywuje", tylko „zakręca"!

- No dobrze, to dlaczego on zakręca?

- Bo mu się tory wygły.

81.

Na przystanku autobusowym pewna kobieta widzi małego chłopca, strasznie zasmarkanego.

- Chłopczyku, czy ty nie masz chusteczki?!

- Mam, ale obcym nie pożyczam.

82.

Synku, kiedy poprawisz dwójkę z matematyki?

- Nie wiem, mamusiu, nauczyciel nie wypuszcza dziennika z rąk.

83.

Rozmawiają dwie blondynki:

- Mój mąż jest strasznie rozrzutny. Szasta pieniędzmi na prawo i lewo, kupuje jakieś bezsensowne rzeczy. Wyobraź sobie, że pół roku temu kupił gaśnicę i do tej pory ani razu jej nie użył.

84.

Policjant zatrzymuje blondynkę jadącą pod prąd ulicy jednokierun­kowej:

- Czy pani wie, gdzie pani jedzie?

- Nie wiem, ale gdziekolwiek by to nie było, to muszę być solidnie spóźniona, bo wszyscy już wracają!

85.

- Dlaczego nie wstajesz? - pyta Jasia w autobusie starsza pani, spoglądając na niego karcąco.

- Już ja dobrze panią znam. Ja wstanę, a pani zajmie mi miejsce.

86.

Jasiu miał za karę napisać w domu 100 razy: „Nie będę mówił nauczycielce na ty". W poniedziałek Jasiu przynosi kartkę nauczy­cielce, a ta zdziwiona pyta:

- Jasiu, ale dlaczego napisałeś to aż 200 razy?

- Żeby ci zrobić przyjemność.

87.

- Moja teściowa po ślubie tylko raz zajechała do nas z wizytą...

- No to masz szczęście.

- Nie bardzo. Ona do dziś nie wyjechała.

88.

Chłopak z kompanii łączności poszedł z dziewczyną na rand­kę do parku. Usiedli na ławce i nic do siebie nie mówią. W pewnym momencie on się odzywa:

- Kochanie.

- Słucham?

- Nic, sprawdzenie słyszalności.

89.

Do jakiej formacji chcielibyście wstąpić?

Do marynarki.

- A pływać umiecie?

A co, okrętów nie macie?

90.

Idzie dwóch policjantów. Nagle jeden zauważa człowieka le­cącego na lotni i krzyczy:

- Zobacz, jaki ptak!

- A jaki drapieżny! Wczoraj trzy razy do niego strzelałem, za­nim człowieka wypuścił!

91.

Seryjny morderca ciągnie kobietę do lasu. Kobieta krzyczy przerażona:

- Ale ponuro i ciemno w tym lesie. Bardzo się boję!

Na to morderca:

- A co ja mam powiedzieć? Będę wracał sam...

92.

Z kim spotkają się Polacy w drugiej rundzie Mistrzostw Europy?

- Z kibicami na Okęciu.

93.

Przychodzi blondynka do apteki i pyta:

Są testy ciążowe?

Tak, są.

A trudne?

94.

Włamywacz skarży się koledze:

- Ale miałem pecha! Wczoraj włamałem się do domu prawnika, a on mnie nakrył. Kazał mi zmykać i więcej się nie pokazywać.

- No to jednak miałeś szczęście!

- Szczęście? Policzył sobie 300 zł za poradę!

95.

Mówi szef do pracownika:

- Mam dla ciebie zadanie.

- Słucham?

- Wejdź na stronę praca.pl.

- Wszedłem.

- A teraz szukaj sobie nowej pracy.

96.

Blondynka pyta się przechodnia:

Przepraszam, która jest godzina?

Za piętnaście siódma - odpowiada zagadnięty mężczyzna.

Na to blondynka:

- Ja się nie pytam, która będzie za piętnaście minut, tylko która jest teraz, baranie!

97.

Szef apteki do młodego praktykanta:

- Z tej bańki nalewamy lek tylko wtedy, jeżeli recepta jest nieczytelna.

98.

Do apteki wpada blady, drżący chłopiec:

- Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe?

- A co cię boli, chłopcze?

- Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje świadectwo.

99.

Student do studenta:

- Co słychać?

- Wyrzucili mnie z uczelni.

- Za co?

- Pojęcia nie mam. Pół roku tam nie byłem.

100.

Z zeszytów szkolnych:

Wieś była samowystarczalna: kobiety dostarczały mleka, mięsa i skór.

Zenon kochał Elżbietę, mimo że był w ciąży z Justyną.

Wokulski zakupił klacz od Krzeszowskiego, aby później prosić o jej rękę.

Zygier miał ospowatą sylwetkę kulturysty, a jego wyłupiaste oczy ładnie przylegały do twarzy.

101.

Wpadki komentatorów sportowych:

Żurawski ucieka z nogami.

Obrońcy Kostaryki razem mają prawie 2 metry wzrostu.

I bardzo mocny strzał Tottiego, który ostrzygł się w tym momencie.

Minuta doliczona do pierwszej połowy boiska.

Grecy przy piłce, a konkretnie Warzycha.

102.

Ogłoszenie:

Oddam w dobre ręce rocznego dobermana. Je wszystko. Lubi dzieci.

103.

Z życia wzięte:

Nie wiem, co o tym myśleć. Znalazłem dzi­siaj w skrzynce odpowiedź z urzędu na mój anonim z ubiegłe­go tygodnia.

104.

Ze szkolnego zeszytu:

W komedii bohaterowie dążą do celu, powodując śmierć, często zakończoną szczęśliwie.

105.

Kiedy Eskimos wie, że zima jest naprawdę siarczysta?

- Kiedy mu się psy łamią na zakręcie.

106.

Podchodzi brzdąc do policjanta. Mały ma w ręku pałkę:

- Przepraszam pana policjanta... Znalazłem pałkę, czy to przypad­kiem nie pana?

Policjant odburkuje:

- Nie, ja moją zgubiłem!!!

107.

Mąż do żony:

- Słyszałaś? Wynaleziono kosmetyk, który niezawodnie upiększa wszystkie kobiety.

- Nie tylko słyszałam, ale i używam go.

- No tak, od razu wiedziałem, że to oszustwo.

108.

- Kapralu, w jakiej temperaturze wrze woda? - pyta sierżant.

- W 100 stopniach.

- Błąd, kapralu, błąd. Woda wrze w 90 stopniach.

- Ależ panie sierżancie, to nieprawda.

- Zaraz wam udowodnię, w podręczniku na stronie 234 stoi jak byk: „Woda wrze w... 100 stopniach"... A tak, przepraszam - 90 stopni to kąt prosty.

109.

Córka pyta mamy:

- Mamo, gdzie byłaś, jak się urodziłam?

- W szpitalu.

- A tata?

- W pracy.

- No to ładnie, nikogo z was nie było przy moich narodzinach!

110.

Przychodzi skrzat do apteki i mówi:

- Proszę tabletkę na ból głowy.

- Zapakować?

- Nie trzeba, poturlam.

111.

Do okulisty przychodzi pacjent:

- Proszę przeczytać litery z tablicy - mówi lekarz.

- Z jakiej tablicy?

112.

Żona kupiła sobie najdroższe kosmetyki odmładzające. Po dwóch miesiącach stosowania pyta męża:

- Kotku, na ile lat wyglądam?

- Patrząc na cerę, dałbym ci 18 lat, na figurę - 21, na włosy - 23...

- Jesteś kochany!

- Poczekaj, jeszcze nie skończyłem dodawać...

113.

- Karolinko, dlaczego płaczesz?

- Bo wujek spadł z drabiny i połamał szafkę i stłukł lustro.

- I co, żal ci wujka?

- Nie, ale mój brat to widział, a ja nie...

114.

Przychodzi budowlaniec do majstra:

- Panie majstrze, łopata mi się złamała!

- To się oprzyj o betoniarkę!

115.

Jasio obserwuje, jak mama sprząta w domu. W końcu podcho­dzi do niej i mówi:

- Mamo, nie mogę patrzeć jak się męczysz. Wychodzę.

116.

W stołówce, w kolejce po zupę, rozmawiają dwaj studenci:

- Masz jakieś wieści z domu

- Niestety. Ani złotówki.

117.

Policjant zamknął się w komórce i przez kilka dni rozbierał swój nowo kupiony samochód na części. W końcu żona pyta:

- Po co to robisz?

- Poprzedni właściciel powiedział mi, że włożył w niego 5 mi­lionów.

118.

Jaś z tatą siedzą w operze. Jaś pyta:

- Tato, czemu ten pan grozi tej pani kijem?

- On jej nie grozi, on dyryguje.

- To czemu ta pani tak krzyczy?

119.

Ze szkolnego zeszytu:

W jednym z teatrów grali tak kiepskie sztuki, że aktorzy zmuszeni byli występować na scenie co najmniej po trzech, by w razie zatargu z publicznością mieć przewagę liczebną...

IX Ogólnopolski Zjazd Leni się nie odbył. Organizatorom nie chciało się nic zrobić.

120.

- To skandal! - mówi lokator do gospodyni.

- Wynajmuję pokój już pół roku, a pani dopiero teraz mi mówi, że tu nie ma łazienki?

121.

Rok 2034. Głos z telewizji:

- Moda na sukces - odcinek 10250, ostatni... sezonu pierwszego.

122.

Nauczyciel pyta Jasia:

- Ile jest dwa razy dwa?

- Cztery - odpowiada chłopiec bez zastanowienia.

W tym momencie nauczyciel rzuca się na niego, łapie za barki i potrząsając, pyta:

- Gadaj, kim jesteś i co zrobiłeś z Jasiem?

- Co jesz? - Wątróbkę.

- Daj kawałek.

- E tam. Same kości.

123.

Ze statystyk ostatniego meczu Polski na Euro: posiadanie piłki:

76% - Chorwacja,

24% - Boruc.

124.

Lekarz mówi do staruszki:

- No, babciu, w waszym wieku trzeba się oszczędzać, unikać chodzenia po schodach.

Po roku staruszka zjawia się u tego samego lekarza.

- Jak się czujecie - pyta lekarz.

- O, znacznie lepiej... Tylko mam jedno pytanie. Czy już mogę zacząć chodzić po schodach?

- Możecie - odpowiada lekarz.

- To chwała Bogu! Bo już to wchodzenie po rynnie na czwarte piętro bardzo mnie męczyło!

125.

- Nie rozumiem, dlaczego mam panu zapisać środki nasenne, skoro pół nocy przesiaduje pan w barze...

- To nie dla mnie, to dla mojej żony!

126.

Sędzia do oskarżonego:

- Dlaczego zabrał pan cudzy samochód?

Stał obok cmentarza i myślałem, że jego właściciel nie żyje.

127.

Do pokoju hrabiego wchodzi lokaj i mówi:

- Panie hrabio, znowu przyszedł ten żebrak, który twierdzi, że jest pana bliskim krewnym i że może tego dowieść.

- To chyba jakiś idiota?

- Ja też tak pomyślałem, ale to jeszcze nie dowód!

128.

Organizowane są przejażdżki łodzią po Jeziorze Genezaret. Bilet kosztuje 500 dolarów.

- To strasznie dużo - dziwi się zbulwersowany turysta.

- Owszem, ale to przecież po tym jeziorze Jezus chodził pie­chotą!

- Nie dziwię się, przy takich cenach!

129.

Lepper wzywa wróżkę:

- W nocy śniły mi się ziemniaki. Co to znaczy?

- To znaczy, że Pana na jesień wykopią albo na wiosnę po­sadzą.

130.

Socjalizm, komunizm i kapitalizm umówili się na spotkanie. Kapitalizm i komunizm czekają w umówionym miejscu. Wreszcie wpada socjalizm i mówi:

- Przepraszam za spóźnienie, ale stałem w kolejce po mięso.

- A co to jest kolejka? - pyta kapitalizm.

- A co to jest mięso? - pyta komunizm.

131.

Jeden przedszkolak mówi do drugiego:

- U mnie modlimy się przed każdym posiłkiem.

- U mnie nie. Moja mama bardzo dobrze gotuje.

132.

Instrukcja obsługi:

Na workach od odkurzacza: „Worek nie jest zabawką. Założe­nie na głowę grozi uduszeniem".

Na niektórych mrożonkach: „Zalecany sposób przyrządzania: rozmrozić".

133.

Do banku w Szwajcarii wchodzi klient z walizką i ściszonym głosem mówi do bankiera:

- Chciałbym wpłacić pieniądze, w tej walizce są cztery milio­ny euro.

Na to bankier uśmiechnięty:

- Proszę nie ściszać głosu, bieda to żaden wstyd.

134.

Znany rosyjski kompozytor umiera i mówi do faceta, który spisuje testament:

- Chciałbym, aby na moim pogrzebie zagrała orkiestra symfo­niczna.

- A co chciałby pan usłyszeć?

135.

Lekarz pyta pacjentki:

- Ile ma pani lat?

- Zbliżam się do czterdziestki.

- A z którego kierunku?

136.

Syn pyta ojca:

- Czy to prawda, że w niektórych krajach Afryki mężczyzna nie zna swojej żony do momentu, aż się z nią ożeni?

- To się dzieje w każdym kraju, synu...

137.

Co to jest różniczka?

- Wyniczek odejmowanka.

138.

Okulista po zbadaniu kolej­nego pacjenta:

- Panie, jak pan tu w ogóle trafił?!

139.

Ojciec pyta syna:

- Co robiliście dziś na ma­tematyce?

- Szukaliśmy wspólnego mia­nownika.

- Coś podobnego! Gdy ja cho­dziłem do szkoły, też szukali­śmy wspólnego mianownika! Że też nikt go do tej pory jeszcze nie znalazł...

140.

Spotykają się dwaj muzycy jazzowi i jeden mówi do drugiego:

Wiesz, wydałem płytę!

Świetnie, a ile sprzedałeś?

- Eee, niewiele - dom, sa­mochód...

141.

Przychodzi bezrobotny robotnik na budowę szukać pracy.

Idzie do majstra, a ten pyta:

- Co może pan robić?

- Mogę kopać - odpowiada bezrobotny.

- A co jeszcze może pan robić?

- Mogę nie kopać...

142.

Dżentelmen rozmawia ze swoją sąsiadką:

- Madame, słyszałem wczoraj, jak pani śpiewała.

- Tak tylko, dla zabicia czasu - odpowiada zawstydzona dama.

- Straszną broń pani wybrała, madame!

143.

Przychodzi budowlaniec do majstra:

- Panie majstrze, łopata mi się złamała!

- To się oprzyj o betoniarkę!

144.

CBA i CBŚ zaczynają spraw­dzać ludzi, którzy nie zarejestro­wali się na Naszej-Klasie.

- Skubańce muszą coś ukrywać...

145.

Wyobraźcie sobie, jak cięż­ko będzie przyszłym pokoleniom! Zechcesz się gdziekolwiek zare­jestrować, a tu wszystkie loginy zajęte!

146.

Rozmawiają trzy staru­szki:

- Wiecie - mówi pierwsza - naprawdę coraz gorzej z moją pamięcią. Dziś rano stałam na schodach i nie mogłam sobie przypomnieć, czy właśnie wcho­dzę, czy schodzę.

Druga na to:

- Myślisz, że nie ma nic gorsze­go? Któregoś dnia siedziałam na brzegu łóżka i nie wiedzia­łam, czy wstaję, czy kładę się spać.

Trzecia uśmiecha się zadowolona z siebie:

- Cóż, moja pamięć jest tak dobra, jak zawsze była, odpukać.

(puka w stół). Nagle zaskoczona pyta:

- Kto tam?

147.

- Kiedy Eskimos wie, że zima jest naprawdę siarczysta?

- Jak mu się psy łamią na zakręcie.

148.

Przychodzi dresiarz do biblioteki:

- Poproszę jakąś książkę, nauczyciel kazał mi poczytać!

Bibliotekarka, widząc, że ów osobnik nie należy do zbyt rozgar­niętych, proponuje:

- Może coś z lżejszej literatury?

- Może być ciężkie. Przyjechałem samochodem!

149.

Na egzaminie profesor z widocznym niesmakiem słucha nie­dorzecznych odpowiedzi studenta. W pewnym momencie zwra­ca się do swego psa leżącego pod biurkiem:

- Azor! Wyjdź, bo zgłupiejesz!

150.

Dziennikarz przeprowadza wywiad z zawodnikiem tuż po za­kończeniu meczu:

- To był ciężki mecz. Zdaje się, że dużo was wszystkich kosztowało te 90 minut?

- Nas nie, ale prezesa...

151.

Jaskiniowiec wezwał do swego syna dentystę, żeby usunął mu bolący ząb. Dentysta wyjmuje z walizeczki dwie maczugi: małą i dużą. Jaskiniowiec pyta:

- Do czego służy ta mała maczuga?

- Do usunięcia zęba.

- A duża?

- To środek znieczulający.

152.

Trójka dzieci przechwala się, które z nich ma ważniejszą ma­mę:

- Moja mama jest historykiem w IPN - mówi pierwsze.

- E tam, moja obsługuje w IPN niszczarkę - odpowiada drugie.

- To jeszcze nic... - mówi trzecie - moja obsługuje ksero.

153.

Dyrektor zwraca się do pracownika:

- Panie, pan wszystko robisz wolno: myślisz pan wolno, powoli pan piszesz, powoli mówisz, powoli się poruszasz! Czy jest coś, co robi pan szybko?

- Tak, szybko się męczę...

154.

Z czego składa się łyżka w kantynie wojskowej?

- Z drążka prowadzącego i komory zupnej!

155.

Sierżant uczy żołnierzy młodego rocznika topografii:

- Rozróżniamy cztery części świata: wschód, zachód, północ i południe.

- To nie są części, a strony! - protestuje jeden z żołnierzy

- Głupstwa gadacie! Strony są w gitarze!

156.

Przychodzi baba bo lekarza i mówi:

- Panie doktorze, proszę coś zrobić, żebym tyle nie tyła...

- No to niech pani mniej je!

- A ile ja tam zjem, resztki po dzieciach...

- A ile ma pani dzieci? -Trzynaścioro...

157.

Chirurg przed rozpoczęciem operacji pociesza pacjenta:

- Niech pan się nie martwi, to już moja setna operacja - w koń­cu musi się udać!

158.

Jaśnie pan do służącego:

- Janie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.

- Ale przecież pada deszcz.

- To weź parasol.

159.

Wywiad z ludożercą:

- Czy w waszym państwie płacicie podatki?

- Nie.

- Dlaczego?

- Zjedliśmy ministra finansów i teraz nie ma chętnego na zaję­cie jego stanowiska.

160.

Z ogłoszeń parafialnych:

„Spotkanie grupy terapeutycznej pomagającej wzmocnić poczu­cie własnej wartości w czwartek wieczorem. Prosimy używać tyl­nych drzwi".

161.

Szczyt pecha:

Zostać zabitym przez meteoryt ze złota.

162.

Szczyt paniki:

Założyć hełm na lewą stronę.

163.

Idzie mamut przez pustynię. Nagle spostrzega pędzące z na­przeciwka stado słoni. Nie zdążył usunąć się im z drogi, więc zo­stał stratowany. Wstaje z trudem, otrzepuje się i rozgoryczony mówi:

- Ech, ci skinheadzi!

164.

Jeśli będziesz tak lotny jak pszczółka, tak silny jak niedź­wiedź, jeśli będziesz pracował jak koń i do domu wracał zmę­czony jak pies, wtedy musisz pójść do weterynarza, bo być mo­że stałeś się już osłem.

165.

Przychodzi zajączek do sklepu niedźwiedzia.

- Jest chleb dwukilogramowy?

- Nie, jest jednokilogramowe.

Następnego dnia sytuacja się powtarza:

- Jest chleb dwukilogramowy?

- Nie, jest jednokilogramowe.

W końcu niedźwiedź postanowił upiec chleb dla zajączka. Ten przychodzi i znów pyta:

- Jest chleb dwukilogramowy?

- Jest!

- To poproszę połowę.

166.Zwierzęta dostały powołanie do wojska. Pierwszy na komisję poszedł niedźwiedź.

- I co? I co? - pyta go zając, gdy wyszedł.

- Mam przydział do kompanii budowlanej.

- Oj, to całkiem nieźle. Powiedz, jak to zrobiłeś, to pójdziemy tam razem.

- Pokazali mi karabin, spytali, co to jest. Ja odparłem, że nie wiem. Pokazali granat - powiedziałem, że nie wiem. Pokazali ce­głę - powiedziałem: cegła. I mnie przydzielili.

Wszedł zając na komisję.

- Co to jest? - pytają, pokazując karabin.

- Nie wiem!

- A co to jest? - pytają, pokazując granat.

- Nie wiem!

W tym momencie pytający schylił się pod stół po cegłę i zanim ją podniósł, zając wrzasnął:

- Cegła!

- Do kontrwywiadu!

167.

- Czym się różni polityk od damy?

- Jeśli dama mówi: „nie", to znaczy: „może", jeśli dama mówi: „może", to znaczy „tak", jeśli dama mówi: „tak", to znaczy, że już nie jest damą.

- Jeśli polityk mówi: „tak", to znaczy: „może", jeśli mówi: „może", to znaczy: „nie", a jak mówi: „nie", to już nie jest politykiem.

168.

Z instrukcji obsługi:

Na japońskim robocie kuchennym: „Nie uży­wać w celu innego użycia";

Na kostiumie Supermana dla dzieci: „Włożenie tego kombinezonu nie umożliwi ci latania".

Na butach importowanych z Chin: „Nie cho­dzić po deszczu".

Na deserze Tiramisu, na spodzie pudełka: „Nie odwracać do góry dnem".

169.

- Jaka jest różnica między urzędem skarbowym a zakładem
fryzjerskim?

- W urzędzie skarbowym golą dokładniej.

170.

- Ile będzie kosztował przejazd pana samolocikiem do
Edynburga? - pyta szkockie małżeństwo.

- Mogę was przewieźć za darmo, jeśli podczas lotu nie powie­cie ani słowa!

Już po wylądowaniu pilot, który w czasie lotu wykonywał karko­łomne akrobacje, gratuluje Szkotowi:

- No, muszę przyznać, że jeszcze żadnemu z moich pasażerów nie udało się zachować milczenia w czasie lotu!

- A wie pan - przyznaje Szkot - że w pewnym momencie chcia­łem krzyknąć!

- W jakim?

- Kiedy moja żona wypadła z samolotu!

171.

- Co to jest rok świetlny?

- Jest to rachunek za prąd otrzymany po 365 dniach.

172.

Ksiądz przybija listewki do płotu. Mały Jasio przygląda mu się z wielkim zainteresowaniem.

- Z pewnością chcesz zostać stolarzem? - pyta ksiądz.

- Nie. Ja chcę tylko usłyszeć, co ksiądz powie, gdy uderzy się w palec.

173.

Zeznania oskarżonego podejrzanego o zamordowanie teś­ciowej:

- To było tak: siedziałem sobie w kuchni i obierałem poma­rańcze, gdy w pewnym momencie wyślizgnęła mi się z ręki skór­ka, a potem wypadł mi nóż i właśnie wtedy do kuchni weszła teściowa i poślizgnęła się na skórce, i upadla na nóż... i tak sie­dem razy.

174.

- Co się stanie, jeśli naruszysz jedno z dziesięciu przykazań? - pyta katechetka ucznia.

Pozostanie dziewięć!

175.

Pilot Alitalii, któremu piorun wyłączył pół kokpitu, alarmuje przez radio:

- Wszystko wysiadło, nic już nie działa, wysokościomierz nic nie pokazuje.... - i tak przez pięć minut.

W końcu odzywa się pilot innego samolotu:

- Zamknij się i umieraj jak mężczyzna!

176.

Dlaczego Adam i Ewa tworzyli idealną parę?

- Dlatego, że on nie musiał wysłuchiwać, za kogo ona mogła wyjścia mąż, a ona nie musiała wy­słuchiwać, jak gotowała jego matka.

177.

- Baco, weszliście do Unii Europejskiej?

Góral spogląda na swoje kierpce i odpowiada:

- Nie, to chyba coś innego śmierdzi.

178.

Do bacy wypasającego owieczki przyjeżdża nowoczesnym samo­chodem ubrany w garnitur człowiek w średnim wieku. Po wyjściu z samochodu pyta:

- Baco, co tu robicie? Wypasacie owce? - Tak, panocku...

- A baco, jak wam powiem, ile macie tych owiec dokładnie, to dacie mi taką jedną, do upieczenia?

- Dobrze, panocku, domy...

Przyjezdny wrócił do samochodu, wziął laptopa, telefon satelitar­ny, połączył się z siecią, ciągnął dane z satelity, przetworzył, po­pracował chwile nad programem, który mu to policzył, i mówi:

- Baco, macie tu na tej łące 347 owieczek.

- Dobrze panocku..., to wybierzcie sobie jedną.

Przybysz wybrał sobie jedną, ładną, białą.

Baca mówi:

- Panocku, a jak ja wom powim, kim wy jesteście, to oddacie mi ją...?

- Dobrze, oddam.

- No panocku, to wy jesteście konsultant Unii Europejskiej do spraw rolnictwa.

- A skąd to wiecie, baco!?

- Ano tak: jeździcie drogimi samochodami, pchacie się, gdzie wos nikt nie prosi, zabieracie biedniejszym od wos i nic wiecie o mojej pracy! Oddajcie mi mojego psa!!!

179.

Zasady szczęśliwego człowieka:

Człowiek rodzi się zmęczony i żyje, aby odpoczywać.

Kochaj swe łóżko jak siebie samego.

Odpoczywaj w dzień, abyś mógł spać w nocy.

Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego, pomóż mu.

Praca jest męcząca, więc należy jej unikać.

Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze - będziesz miał dwa dni wolnego.

Jeśli zrobienie czegoś sprawia ci trudność, pozwól zrobić to innym.

Nadmiar odpoczynku nikogo nie doprowadził do śmierci.

Kiedy ogarnia cię ochota do pracy, usiądź i poczekaj, aż ci przejdzie.

Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia.

180.

Na pustyni wyczerpany turysta pyta Beduina:

- Jak dojść do Kairu?

- Cały czas prosto, a w czwartek w prawo.

181.

Podczas burzy zerwało blachę z dachu. Trochę ją pogięło, więc właściciel domu zabrał ją do blacharza, żeby ten ją wypro­stował. Po dwóch dniach fachowiec dzwoni do niego i mówi:

- Panie, nie mam pojęcia, co pan robił z tym samochodem, ale za
tydzień będzie do odebrania...

182.

Rozmawiają dwaj wędkarze:

Nie uwierzysz, złowiłem wczoraj 5-kilogramowego karpia!

A ja węgorza, który miał 4 metry!

Niemożliwe!

To prawda! - potwierdza żona - Józek go cały dzień rozciągał!

183.

Pułkownik mówi do kapitana:

Słyszałem, że twoja żona gra na fortepianie.

Tak, grywa dla zabicia czasu.

Straszna broń...

184.

Uwaga z dzienniczka Jasia:

Ukradł sedes z kibla szkolnego, przechowuje go w tornistrze i nie chce go oddać.

185.

Alpinista spada w przepaść. Koledzy krzyczą:

- Piotrze, ży­jesz?

- Żyję.

- Ręce masz całe?

- Całe.

- Nogi masz całe?

- Całe.

- To wstawaj.

- Nie mogę. Jeszcze lecę!

186.

Myśliwy tłumaczy sąsiadowi:

- Nie ma bardziej chytrych zwie­rząt od lisa. Wczoraj przez cały dzień tropiłem jednego lisa, a gdy w końcu go zastrzeliłem, okazało się, że to pies!

187.

Hrabia czyta gazetę.

- Janie, czy tramwaje jeżdżą po da­chach?

- No nie, panie hrabio, tramwaje jeżdżą po szynach na ziemi.

- No to dlaczego tutaj napisali, że tramwaj zabił komi­niarza?

188.

Panie dyrektorze, czy mógłbym otrzymać dzień urlopu, by pomóc teściowej przy przeprowadzce?

- Wykluczone!

- Bardzo dziękuję, wiedziałem, że mogę na pana liczyć...

189.

Facet pojechał na wczasy do tropików. Zostawił koledze kota. Po tygodniu dzwoni i pyta o zdrowie kota.

- Przykro mi, ale zdechł - odpowiada kolega.

- No nie, musiałeś mi to mówić prosto z mostu? Zepsułeś mi urlop. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Później zadzwoniłbym za dwa dni i powiedziałbyś, że spadł z dachu i leży u weterynarza połamany. A za kolejne dwa dni powiedziałbyś, że mimo wysiłków weterynarza mój kot zdechł. No ale trudno, stało się. Powiedz mi lepiej, co u mo­jej mamy?

- No więc... Twoja mama siedzi na dachu i nie chce zejść.

190.

Grabarz wraca do domu strasznie zmęczony.

Dużo dzisiaj miałeś pogrzebów? - pyta żona.

Nie, tylko jeden. Ale to był pogrzeb urzędnika i jak wkładaliśmy trumnę do grobu, to rozległy się takie brawa, że cały pogrzeb musieliśmy 7 razy bisować.

191.

Siedzi baca nad rzeką i kąpie kota. Przechodzi turysta i mówi: - Ba­co, kota się nie pierze. - Pierze się, pierze. Kilka godzin później turysta wraca i widzi bacę, jak płacze, a kot leży obok.

- Baco, mówiłem, że ko­ta się nie pierze.

- Pierze się, pierze, tylko się nie wykręca.

192.

Egzaltowana turystka mówi do górala:

- Ależ pan musi być szczęśliwy. Patrzy pan na zaślubiny górskich szczytów z obłoka­mi, widuje pan zachodzące słońce, wypijające czar niknącego ta­jemniczego dnia...

- Oj, widywałem ja, widywałem - przerywa góral - ale już teraz nie piję.

193.

Turysta, wynajmując pokój u gazdy w Zakopanem, zastrzega się:

- Cena jest wygórowana, ale niech tam! Tylko żeby był spokój, i żadnych dzieci!

- Tu ni ma żadnych dzieci, panocku. Rano słychać potworny hałas i z poddasza zbiega, wrzeszcząc niemiło­siernie, wataha rozbrykanych dzieciaków. Oburzony turysta idzie do gazdy.

- Gazdo, miało nie być żadnych dzieci!

- Panocku, to nie dzieci, ino diabły wcielone!

194.

Mąż pani Agaty ciężko zachorował. Odwiedza go kapłan. Wy­chodząc od chorego, mówi do żony z poważną miną:

- Pani mąż mi się zdecydowanie nie podoba.

- Mnie właściwie też nie, proszę księdza, ale jest taki dobry dla dzieci...

195.

Proboszcz wyjechał do sanatorium. Jego gorliwy zakrystian nie daje mu jednak spokoju i chce się koniecznie dowiedzieć, jak ma brzmieć napis nad szopką bożonarodzeniową i jakie wymiary powinien mieć żłóbek. Proboszcz telegrafuje z sanatorium krót­ko i treściwie:

- Dziecię nam się narodziło. Długość - 3 m, szerokość - 1 m.

196.

Chłopak po studiach dostał pierwszą pracę w supermarkecie. Pierwszego dnia jego szef mówi:

- Weź miotłę i pozamiataj tu trochę.

- Ależ proszę pana, ja skończyłem SGH!

- Aaa, to przepraszam, nie wiedziałem. Więc tak: to jest miotła, a tak się zamiata.

197.

11 września rano Saddam Husajn dzwoni do prezydenta Sta­nów Zjednoczonych:

- Bardzo mi przykro z powodu tej tragedii. To były wspania­łe budynki. Chciałem zapewnić, że nie mamy z tym nic wspól­nego.

Zdziwiony Bush pyta:

- Jaka tragedia, jakie budynki?

Husajn na to:

A która u was jest godzina?

Ósma rano - odpowiada Bush.

- A, to ja zadzwonię później.

198.

Żona żali się mężowi:

- Wcale o mnie nie myślisz. Ciągle tylko sport i sport. Pewnie nawet nie pamiętasz już daty naszego ślubu.

- Ależ pamiętam doskonale! To było tego dnia, kiedy Górnik wygrał z Legią 2:1!

199.

Rozmawiają dwaj koledzy:

- Janek, twoja żona jest brunetką czy blondynką?

- Nie mam pojęcia.

- Jak to?

- Dwie godziny temu poszła do fryzjera, ale jeszcze nie wróciła.

200.

Małe gołąbki zrobiły kupkę w gnieździe. Zagniewana mama krzyczy na nie:

- Kiedy wreszcie nauczycie się korzystać z pomnika?

201.

Blondynka zaczęła uczęszczać na kurs prawa jazdy. Po części teoretycznej przyszedł czas na praktykę. Dziewczyna wsiada do „elki" i od razu zauważa:

- Chyba są źle ustawione lusterka, bo nie widzę siebie, tylko jakieś
samochody.

202.

Dwie blondynki chciały zdobyć Nagrodę Nobla. Jedna wpa­dła na genialny pomysł:

- Może polecimy na Słońce?

- No coś ty, głupia?

- Spalimy się.

- To polecimy w nocy!

203.

Siedzi hrabia przy basenie i woła:

- Janie, szklankę wody!

Służący spełnił życzenie, ale po chwili hrabia znów woła:

- Janie, szklankę wody!

Sytuacja powtarza się kilka razy. W końcu służący pyta:

- Hrabio, po co panu tyle szklanek wody?

- Janie, szybciej! Basen trzeba napełnić!

204.

- Patrz, jak ten nowy proszek świetnie wyprał twoją koszulę. Jest śnieżnobiała - mówi żona do męża.

- A ja wolałem, kiedy była w paseczki.

205.

Przesłuchanie na Grenlandii. Policjanci pytają Eskimosa:

- Co Pan robił w nocy z 20 października na 15 marca?

206.

Eskimos przynosi telewizor do serwisu napraw.

- Co się dzieje? - pyta pracownik serwisu.

- Śnieży.

207.

Eskimos ciągnie na sankach lodówkę. Jego kolega dziwi się:

- Po co ci ta lodówka? Przecież jest minus 20 stopni!

- A, niech się dzieciaki trochę ogrzeją!

208.

- Kiedy Eskimos wie, że zima jest naprawdę siarczysta?

- Jak mu się psy łamią na zakręcie.

209.

Mąż pani Agaty ciężko zachorował. Odwiedza go kapłan. Wychodząc od chorego, mówi do żony z poważną miną:

- Pani mąż mi się zdecydowanie nie podoba.

- Mnie właściwie też nie, proszę księdza, ale jest taki dobry dla
dzieci...

210.

Synek do tatusia:

- Tatusiu, zrób, żeby słoniki biegały.

- Syneczku, słoniki są zmęczone.

- Tatusiu, błagam, zrób, żeby słoniki biegały.

- Syneczku, słoniki są naprawdę bardzo zmęczone. Cały dzień biegały na twoją prośbę.

- Tatusiu, proszę!

- No dobrze, ale na dzisiaj ostatni raz, bo słoniki padną:

- Kooompaniaaaaa! Maski włóż! 3 okrążenia dookoła poligonu!

211.

Trzy staruszki rozmawiają przy obiedzie. Jedna mówi:

- Wiecie, naprawdę coraz gorzej z moją pamięcią. Dziś rano stałam
na schodach i nie mogłam sobie przypomnieć, czy właśnie wchodzę
czy schodzę.

Druga na to:

- Ja któregoś dnia siedziałam na brzegu łóżka i nie wiedziałam, czy
wstaję czy kładę się spać.

Trzecia uśmiecha się zadowolona z siebie:

- Cóż, moja pamięć jest tak dobra, jak zawsze była, odpukać - tu
puka w stół. Nagle z zaskoczeniem na twarzy pyta:

- Kto tam?

212.

Blondynki grają w brydża.

- Pas.

Dzwonek.

- To ja pójdę otworzyć.

213.

Do bacy podchodzą turyści.

- Baco, dojdziemy tą drogą nad Morskie Oko?

- Jasne, prościutko tylko idźcie.

Turyści poszli, a baca mówi sam do siebie:

- Przecie Ziemia jest okrągła.

214.

Przychodzi turysta do restauracji, w której pracuje baca. Chce złożyć zamówienie, jednak baca nic nie odpowiada.

- Mówicie, baco, po angielsku?

- Łot...

- Oj, jak dobrze, a więc mówicie po angielsku.

- Łotwal się!

215.

Przychodzi baba do lekarz i mówi:

- Panie doktorze, czy może mi pan zrobić EKG? Ostatnio bardzo mi
pomogło.

216.

Po sali operacyjnej wte i wewte chodzi chirurg. Co chwilę zerka to na zegarek, to na stół operacyjny. W końcu nie wytrzymuje i mówi:

- Trudno siostro, zaczynamy bez niego...

217.

Dwie blondynki pojechały do Australii. Nagle na drogę wysko­czył kangur. Na to jedna z nich mówi:

- Patrz, jakie tu są wielkie koniki polne!

218.

Rozmawiają dwa kameleony:

- Powiedz mi, stary, co twoim zdaniem jest najważniejsze w życiu?

- Zawsze być sobą.

219.

Rozmawiają dwie blondynki:

- Dokąd się tak śpieszysz?

- Do sklepu, szalik chcę zwrócić. Kupiłam go wczoraj i wyobraź sobie, że za ciasny.

220.

Stoi blondynka przed automatem do coca-coli, kupuje i kupu­je. Robi się kolejka, w końcu zniecierpliwieni ludzie pytają:

- Co pani tam tak długo robi?

Na to blondynka:

- Przecież ciągle wygrywam.

221.

Spotykają się dwie blondynki:

Hej, Andzia, mam nowy telefon i zmieniłam numer.

- O, super, puść mi sygnał, żebym miała twój nowy numer.

- Nie ma sprawy, ale puszczę od Marka, bo nie mam nic na koncie.

222.

Przychodzi starsza pani na badania. Laborantka pobiera krew i mówi:

- Teraz poproszę o pojemnik z moczem.

Babcia stawia butelkę na stoliku. Zdziwiona laborantka mówi:

- To przecież nie mocz, tylko koniak!

- O rany, to co ja dałam lekarzowi!

223.

Przychodzi pacjent do lekarza:

Panie doktorze, ugryzł mnie pies.

- A był wściekły?

- No, zadowolony to on nie był...

224.

Perełki wyłapane przez naszą korektę:

- Nie ma żadnej kontroli w punktach skupu kradzionego drewna.

225.

Szatnia w łaźni. Na wieszakach wiszą ubrania. W pew­nym momencie w jednym z nich dzwoni telefon komórkowy. Rozbierający się obok mężczyzna wyciąga komórkę:

- Cześć kocha­nie, o co chodzi? Aha, aha... A ile to futro kosztuje? 6 tysięcy? Trochę drogo, ale dobrze, kup sobie...

Po zakończeniu rozmowy facet bierze komórkę i wchodzi do pomieszczenia łaźni. Od drzwi woła:

- Chłopaki, czyj to telefon?

226.

Zaspany mężczyzna odbiera rano telefon.

- Halo, dzień dobry, czy pan zamawiał budzenie na siódmą?

- Tak - odpowiada nieprzytomny facet.

- No to szybciutko, szybciutko, bo już dziewiąta...

227.

Żona wyjechała w delegację. Mąż rankiem bierze dziecko i wiezie je do przedszkola.

- To nie nasze dziecko - mówi przedszkolanka.

Jadą do drugiego.

- Nie znamy pana synka - słyszy w drugim.

Jadą do trzeciego, czwartego... wszędzie to samo. W końcu dzie­cko mówi:

- Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole i jedziemy do
szkoły, bo się w końcu spóźnię na lekcję.

228.

Między mężczyznami:

- Powiedz, Karolu, kto cię poznał z twoją żoną?

- To był przypadek, nawet nie ma kogo winić.

229.

Między mężczyznami:

- Wiesz, rozwodzę się.

- Dlaczego? Co się stało?!

- No cóż, odkąd się pobraliśmy, żona próbowała mnie zmienić. Oduczyła mnie picia, palenia, powrotów w środku nocy. Nauczyła mnie, jak się elegancko ubierać, oglądać dobrą sztukę, wyrobić sobie gust kulinarny i muzyczny.

- I co - jesteś teraz zgorzkniały, bo tak bardzo cię zmieniła?

- Nie, nie jestem zgorzkniały. Teraz jestem tak dobry, że ona na mnie nie zasługuje.

230.

Przychodzi pacjent do dentysty. Stomatolog widzi same złote zęby, diamentowe koronki i pyta:

- Właściwie nie wiem, co mam tu panu zrobić...

Chciałbym założyć alarm.

231.

Jasio do mamy:

- Skoczę do sklepu po zeszyt.

- Nie! Leje taki deszcz, że żal wypuścić psa z domu. Tato pój­dzie...

232.

Do policjanta podbiega dwóch zdyszanych chłopców:

- Panie władzo! Tam za rogiem nasz nauczyciel...

- Miał wypadek?

- Nie! Źle zaparkował!

233.

Kowalski, ojciec trzech dorastających córek, odbiera telefon.

- Halo, czy to ty, żabciu? - słyszy w słuchawce ciepły baryton.

- Nie, przy telefonie właściciel stawu...

234.

Z HUMORU ZESZYTÓW SZKOLNYCH:

Porażonego prądem należy wyciągnąć z kontaktu.

235.

Tata mówi do Jasia:

Jak możesz się zadawać z Wojtkiem? Przecież to niegrzeczny chłopiec, najgorszy uczeń w klasie.

- Przez wdzięczność, tato. Gdyby nie on, to ja bym był najgorszy.

236.

Na lekcji matematyki nauczyciel rozwiązuje równanie z jedną niewiadomą. Zapisuje niemal całą tablicę, a na koniec odwraca się do dzieci i mówi:

- Teraz już wiemy, że x równa się zero.

- To straszne - załamuje ręce Zosia. - Tyle liczenia na nic!

237.

Ciotka ma dwóch siostrzeńców bliźniaków, jednak zaprosiła do siebie tylko jednego. Gdy już przyjechał, ciotka pyta go:

- W jaki sposób zdecydowaliście, który do mnie przyjedzie?
- Ciągnęliśmy losy.

- I ty wygrałeś?

- Niestety, nie.

238.

Baca okradł bank w Ameryce. Siada w rowie przydrożnym, wyciąga z worka pieniądze i zaczyna liczyć. Nagle zjawia się przy nim amerykański funkcjonariusz i pokazuje służbową odznakę, na której widnieje napis „Police".

Na to baca:

- Dziękuję, panocku, som se police.

239.

Mądrość ze szkolnych zeszytów

Wieś była samowystarczalna: kobiety dostarczały mleka, mię­sa i skór.

Kochanowski nie mógł znieść śmierci Urszulki, usiadł pod li­pą i spłodził 19 trenów.

Tadeusz uwłaszczył chłopów i nadał im ziemię wraz z Zosią.

Cesarz Klaudiusz był nieśmiały, więc nie odważył się zabić swojej żony.

Komisja Edukacji Narodowej obejmowała wszystkie dziew­częta.

Całemu oddziałowi wojska złożono najserdeczniejsze życze­nia ekshumacji.

Pod broń powołano całą młodzież od 16 do 60 lat.

240.

Humor zeszytów szkolnych:

Zostawiam to na los pastwy.

Zygier miał ospowatą sylwetkę kulturysty, a jego wyłupiaste oczy ładnie przylegały do twarzy.

Po zebraniu makulatury, sprzedaliśmy ją razem z panią.

Wokulski zakupił klacz od Krzeszowskiego, aby później pro­sić o jej rękę.

Pijacy pod wpływem alkoholu często popełniają samobójstwo i nazajutrz nic nie pamiętają.

Reymont za napisanie „Chłopów" dostał nagrodę Wedla.

Jacek Soplica pochodził z biednej, niezamężnej szlachty.

W przyszłości chciałbym zostać poszukiwaczem skalpów.

Barbara była wiecznym nieszczęściem Bogumiła, ale on to lubił.

Mój przyjaciel po ukończeniu studiów popełnił małżeństwo.

Miłość jest cnotą, której ofiarą padają przeważnie młodzi ludzie.

Mąż był bardzo zdenerwowany, gdy ujrzał zwłoki żony leżą­ce przy swoim łóżku.

Po bitwie na polu grunwaldzkim zostało więcej nieboszczy­ków niż przyszło.

241.

Szkot jedzie na wakacje. Wsiada z dużym workiem do pociągu. Podchodzi do niego konduktor i mówi:

- Będzie pan musiał za­płacić również za bagaż.

Szkot rozwiązuje worek i mówi:

- Wychodź, synku. Tak czy owak trzeba zapłacić!

242.

Szkot zwraca się do syna:

- Jak będziesz grzecz­ny, to pójdziemy do cukierni, żebyś sobie popatrzył na lody!

243.

Mąż do żony:

- Taka piękna pogoda, a ty męczysz się myciem podłogi. Wyszłabyś lepiej na dwór i umyła samochód!

244.

Po kilku latach spotkały się koleżanki.

- Co u ciebie? - pyta pierwsza.

- Mam wspaniałego męża: nie pije, nie pali, nie zdradza mnie, nie bi­je, nie ogląda piłki nożnej i nigdy na mnie nie krzyczy.

Pierwsza pa­trzy ze współczuciem i pyta:

- A od dawna jest sparaliżowany?

245.

Egzamin z zoologii. Profesor wskazując na klatkę, która jest przy­kryta tak, że widać tylko nogi ptaka, pyta studenta:

- Co to za ptak?

- Nie wiem - mówi student.

- Jak się pan nazywa? - pyta profesor, sięgając po notes. Student podciąga nogawki.

- Niech pan profesor sam zgadnie...

246.

Zima, legowisko niedźwiedzi. Mały miś budzi starego siwego niedźwiedzia:

- Dziadku, dziadku! Nie mogę zasnąć! Opowiedz mi bajkę!

- Śpij... - mruczy dziadek miś. - Nie czas na bajki.

- To pokaż chociaż teatrzyk!

- No dobrze - mówi dziadek i sięga za konar. Wyciąga stamtąd dwie ludzkie czaszki, wkłada w nie łapy i wyciągając je przed sie­bie, mówi:

- Docencie Malinowski, co tak hałasuje w zaroślach?

247.

- Dlaczego nie wstajesz? - pyta Jasia w autobusie starsza pani, spoglądając na niego karcąco.

- Już ja dobrze panią znam. Ja wstanę, a pani zajmie mi miejsce.

248.

Przygotowania do budowy stadionu narodowego zostały przerwane przez grupę skrajnych ekologów, którzy na terenie Stadionu Dziesięciolecia w jednym z wietnamskich kramów zna­leźli stanowisko lęgowe Cichopka Ukraińskiego - gatunku zagro­żonego wyginięciem.

249.

Blondynka opowiada koleżance:

- Nie wiem, dlaczego wszy­scy cieszą się z tego, że Polska wygrała EURO. Przecież to nieca­łe cztery złote...

250.

Klient wchodzi do urzędu i pyta się sekretarki:

- Naczelnik przyjmuje?

- Nie odmawia...

251.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:

- Panie doktorze, nie pamiętam, co przed chwilą powiedziałam.

- Od kiedy pani zauważyła ten problem? -Jaki problem???

252.

Gajowy złapał w lesie złodzieja, który kradł ścięte drzewo.

- Co, kradniemy drzewo?

- Panie gajowy, ja tylko zbieram paszę dla królików!

- Chcesz mi wmówić draniu, że króliki jedzą drewno?

- Jeśli nie będą chciały jeść, to wywalę to wszystko do pieca...

253.

Samolot miał problemy z silnikiem, więc pilot wydał instruk­cję załodze, by wszyscy pasażerowie zajęli swoje miejsca, pozapinali pasy i przygotowali się do awaryjnego lądowania. Po pa­ru minutach pilot pyta stewardesę, czy wszyscy pasażerowie są przygotowani do lądowania.

- Tak, z wyjątkiem prawników, któ­rzy wciąż chodzą po samolocie i rozdają wizytówki.

254.

Podchodzi informatyk do fortepianu:

- Hmm, tylko 84 kla­wisze, z czego jedna trzecia funkcyjnych, wszystkie nieopisane, chociaż... Shift naciskany nogą. Oryginalnie.

255.

Podczas egzaminu przed sakramentem dojrzałości chrze­ścijańskiej uczeń jednym tchem zaczyna wymieniać tajemnice części bolesnej Różańca:

- „Pierwsze: modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu; drugie: bierzmowanie Pana Jezusa...". Trzecie zagłusza już śmiech zgromadzonej w salce młodzieży.

256.

Podczas sprawdzianu w drugiej klasie gimnazjum uczennica opisała drugą tajemnice radosną - Nawiedzenie świętej Elżbiety - następująco: „(...) kiedy do niej przyszła, w łonie Elżbiety poru­szyło się dziecko. Elżbieta poczuła się błogosławiona, bo ludzi w
tamtych czasach, którzy nie mieli dzieci, uważano za innych".

257.

Katechetka pyta ucznia:

- Gdzie znajdziesz w Piśmie Świętym modlitwę „Ojcze nasz"?

- Pod „O" - pada błyskotliwa odpowiedź.

258.

Między przyjaciółmi:

- Co słychać? - pyta pierwszy.

- A, nic dobrego - odpowiada drugi. - Cierpię na moczenie noc­ne i nie wiem, co z tym zrobić.

- Wiesz, tu niedaleko mieszka dobry psychoterapeuta. Spróbuj, może on znajdzie sposób.

Po kilku miesiącach:

- No i co, byłeś u tego psychoterapeuty?

- Byłem i jestem ci bardzo wdzięczny.

- Już się nie moczysz?

- Moczę, ale teraz jestem z tego dumny!

259.

Przechodzi facet przez granicę, prowadząc rower. Na rowerze przewieszony przez ramę spory worek. Celnik pyta:

- Co pan tam wiezie?

- Piasek.

- Proszę przejść na bok.

- Przeszli, po sprawdzeniu okazało się, że rzeczywiście w wor­ku jest tylko piasek. Sytuacja powtarza się kilka razy dziennie, przez parę dni. Za każdym razem go sprawdzają itp.

W końcu celnik mówi:

- Wiemy, że pan coś przemyca. Nie wiemy, co. Darujemy panu wszystko, ale tylko niech pan nam w końcu powie, co pan prze­wozi.

- Rowery.

260.

Żona mówi do męża:

- Piorę, sprzątam, gotuję, ubieram dzieci... Czuję się jak Kopciuszek.

- A nie mówiłem, że będzie ci ze mną jak w bajce?

261.

Kłócą się dwie kapusty:

- Ty głąbie! - A chcesz z liścia?

262.

Do pokoju hrabiego wchodzi lokaj i mówi:

- Panie hrabio, znowu przyszedł ten żebrak, który twierdzi, że jest pana bliskim krewnym i że może tego dowieść.

- To chyba jakiś idiota?

- Ja też tak pomyślałem, ale to jeszcze nie dowód.

263.

Jak długo można patrzeć na teściową z przymrużeniem oka?

- Aż zejdą się muszka ze szczerbinką.

264.

Rozmowa dwóch mężczyzn:

- Dlaczego jesteś smutny?

Bo porwali mi teściową i żądają okupu.

- Zaraz, zaraz, teściową? To czemu się martwisz?

- Powiedzieli, że jeśli im nie dam okupu, to ją sklonują.

265.

Idzie człowiek przez most i widzi policjanta, który wyrywa płyty z chodnika i rzuca je do rzeki. Oburzony przechodzień mówi:

- Jak panu nie wstyd? Pan, stróż porządku, dewastuje chodnik?

- Co tam chodnik! - odpowiada policjant. - Patrz pan, rzucam kwadraty, a tam się kółka robią.

266.

Kubuś Puchatek przybiega do Prosiaczka i mówi:

- Wiem, co się z tobą stanie, jak dorośniesz!

- A co, czytałeś mój horoskop?

- Nie, książkę kucharską.

267.

Nauczyciel pyta ucznia:

- Gdzie jest twoja praca domowa?

- Nie uwierzy pan, ale po drodze do szkoły zrobiłem z niej samolocik i porwali go terroryści.

268.

Mały Jasio pyta mamy:

- Mamo, po co się malujesz?

- Żeby ładnie wyglądać.

- A kiedy to zacznie działać?

269.

- Dlaczego tak krzyczałeś w nocy?

- Miałem straszny sen. Śniło mi się, że muszę się ożenić!

- Z kim?

- Znów z tobą!!!

270.

Jasiu pisze z kolonii do rodziców: „Tutaj jest pięknie. Jestem bardzo zadowolony, dużo leżę i odpoczywam. Bądźcie spo­kojni i nie martwcie się o mnie. PS. Co to jest epidemia?"

271.

- Czy byłem tu wczoraj? - pyta gość barmana.

- Był pan.

- I przepiłem pół miliona?

- Tak.

- Co za szczęście! Już myślałem, że zgubiłem.

272.

Blondynka wpada do mieszkania i woła swojego psa:

- Ciapek! Do ręki, do ręki...

Na to zdziwiony mąż:

- Przecież woła się „do nogi"!

- Wiem, ale ja nie chcę, żeby pod­szedł, tylko chcę go pokazać Ance, a przecież muszę Ciapka jakoś tam zanieść, no nie?

273.

Jasiu wrócił ze szkoły i pyta:

- Mamo, który król wygrał bitwę pod Grunwaldem?

- Władysław Jagiełło.

- A to pech! Znów pani miała rację.

274.

Pani mówi do Jasia:

- Podaj długość linii kolejowych w Polsce.

- A w którym roku? - pyta Jaś.

- Obojętnie.

- Ok, więc rok 1183, długość zero km.

275.

Przechodzień zatrzymuje furmankę:

- Baco, jedziecie do Krakowa?

- Ni, do Zakopanego.

- Baco, ale to nie jest droga na Zakopane.

- A co jo sie bede z końmi kłócił?

276.

Malarz maluje górski pej­zaż. Podchodzi baca, przygląda się, jak artysta wiernie kopiuje widok, i mówi:

- Ile to się cłek musi namęcyć, jak ni mo aparatu.

277.

W restauracji rodzina posila się promocyjnym obiadem. Zostaje sporo jedzenia, więc ojciec prosi kelnera:

- Czy może pan nam zapakować te resztki? Wzięliby­śmy dla pieska.

- Hurrrrra! - woła Jasio. - Będziemy mieć pieska.

278.

Wykaz pieśni, jakie należy śpiewać podczas jazdy samochodem:

90 km/h - To szczęśliwy dzień

100 km/h - Ofiaruję Tobie, Panie dziś, całe życie me

110 km/h - Ojcze, Ty kochasz mnie

120 km/h - Liczę na Ciebie, Ojcze

130 km/h - Panie, przebacz nam

140 km/h - Zbliżam się w pokorze

150 km/h - Być bliżej Ciebie chcę

160 km/h - U drzwi Twoich stoję, Panie

170 km/h - Pan Jezus już się zbliża

180 km/h - Jezus jest tu

279.

Młodziutka sekretarka w pierwszym dniu pracy stoi nad niszczarką dokumentów z nie­pewną miną. Oczarowany kole­ga z pracy postanawia wybawić dziewczynę z opresji.

- Mogę ci w czymś pomóc?

- Pokaż mi, jak to działa.

Chłopak bierze z jej rąk dokumen­ty i wkłada do niszczarki.

- Bardzo ci dziękuje!

- A którędy wychodzą kopie?

280.

Przychodzi mama Jasia do biura pośrednictwa pracy. Chce załatwić synowi jakąś robo­tę.

- Nie byłoby dla Jasia jakieś pracy? Chłopak pije i pije....

- A co Jasiu potrafi?

- Murować umie, podstawówkę skończył...

- A to mamy: murarz, 4000 na rękę...

- Pani kochana! Toć przecież Jasiu cały czas będzie chodził pijany, jak tyle pieniędzy zarobi...

- Innej pracy nie ma?

- No jest... Pomocnik murarza, 3000 na rękę....

- Za dużo. Będzie pił i pił...

- A tak za 600-700 złotych czegoś by się nie znalazło?

- Hmmm... Ale Jasiu musiałby stu­dia skończyć.

281.

Dwóch staruszków sie­dzi na ławeczce pod domem i patrzy melancholijnie w przestrzeń. Jeden odzywa się:

- Tadziu, mam już 85 lat, jak bym się nie ru­szył, wszystko mnie boli i do­kucza reumatyzm... Jesteś moim rówieśnikiem, powiedz, jak ty się czujesz.

- Jak nowo narodzony

- Naprawdę? Jak nowo narodzony?

- Tak. Nie mam włosów, nie mam zębów i chyba przed sekundą zla­łem się w gacie.

282.

- Policjant do bibliotekarki:

- No niech mi pani da parę książek. Szef mi każe poczytać!

Bibliotekarka:

- No to panu zaraz znajdę coś lżejszego...

Policjant:

- Eee, niekoniecznie, wozem jestem.

283.

Hrabia do Jana:

- Janie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.

- Ale przecież pada deszcz.

- To weź parasol.

284.

Dziennikarz przeprowadza wywiad z ludożercą:

- Czy w waszym państwie płacicie podatki?

- Nie.

- Nie? A dlaczego?

- Zjedliśmy ministra finansów i teraz nie ma chętnego na zajęcie jego stanowiska.

285.

Przyjaciel do przyjaciela:

- Coś taki zmartwiony?

- Głupia sprawa... Czekałem na peronie na żonę, a ona nie przyje­chała. Boję się, że może być w domu już od wczoraj.

286.

Turysta opala się na plaży. Po piasku idzie mały Jaś, niosąc w ręku loda. Nagle duża kropla z loda spadła prosto na plecy opa­lającego się. Zezłoszczony turysta wydziera się na całe gardło:

- Skąd te mewy przyleciały? Z bie­guna północnego?!

287.

Policjant zatrzymuje blon­dynkę za przekroczenie prędko­ści i prosi ją bardzo grzecznie, aby pokazała mu prawo jazdy. Blon­dynka obrażona odpowiada:

- Chciałabym, abyście lepiej ze sobą współpracowali. Nie dalej jak wczoraj jeden z was zabrał moje prawo jazdy, a już dziś oczekujecie, że je wam pokażę?

288.

Zmarznięty w czasie śnie­życy turysta puka do bacówki. Otwiera baca.

- Macie baco coś do jedzenia?

- Ni!

- To może chociaż wrzątek macie?

- Mom... Ino zimny.

289.

Turysta pyta bacę:

- Baco, dlaczego wywiesiliście przed drzwiami tabliczkę „Uwaga, pies", skoro macie małego pieska?

- Bo już trzy razy mi go zdeptali!

290.
Turysta w wakacje zachodzi w deszczu do bacówki. Baca gościn­nie częstuje go gorącą strawą.

Turysta, zajadając, spostrzega, że do talerza leci mu z góry woda.

- Baco, dach wam przecieka!

- Wim.

- To dlaczego nie naprawicie?

- Ni mogę, przecież dysc pada.

- To dlaczego nie naprawisz, kiedy nie pada?

- A bo wtedy nie cieknie...

291.

Baca opowiada koledze swo­ją przygodę:

- Stary, posłuchaj: jadę na słoniu, za mną lew, obok dwa tygrysy...

- O rany! I co zrobiłeś?

- Nic, karuzela się wyłączyła i zsiadłem.

292.

Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką:

-Baco, co wieziecie?

Baca nachyla się i szepcze:

- Siano.

- A czemu tak cicho mówicie?

- Żeby koń nie usłyszał.

293.

Góral stanął przed sądem oskarżony o pobicie.

Oskarżony twierdzi, że uderzył poszkodowanego jeden raz zwi­niętą gazetą?

- Ano tak - zgadza się - odpowiada góral.

- I od tego ciosu gazetą poszkodo­wany doznał wstrząsu mózgu?

- Skoro tak doktor powiedział...

- W takim razie co było w gazecie?

- Nie wiem, nie czytałem.

294.

Magik podczas przedstawie­nia mówi do publiczności:

- Jedna z kobiet za chwilę zniknie.

Na to mąż do żony w pierwszym rzędzie:

- Zośka, zgłoś się!

295.

Okulista po zbadaniu kolej­nego pacjenta:

- Panie, jak pan tu w ogóle trafił?!

296.

Jasiu do mamy:

- Nie chcę iść do szkoły!

- Synku, musisz.

- Nie chcę. Dzieci mnie nie lubią, nauczyciele mnie nie lubią.

- Musisz iść! W końcu jesteś dyrektorem.

297.

Po wakacjach spotykają się dwaj Japończycy:

- I co? Gdzie byłeś? Co widziałeś?

- Nie wiem, jeszcze nie zdążyłem obejrzeć zdjęć.

298.

Przychodzi kobieta do apteki:

- Macie jakiś naprawdę skuteczny środek na odchudzanie?

- Tak. Plastry.

- A gdzie się je przykleja?

- Na usta.

299.

Do apteki wpada blady, drżący chłopiec:

- Czy ma pani jakieś środki przeciwbólowe?

- A co cię boli, chłopcze?

- Jeszcze nic, ale ojciec właśnie ogląda moje świadectwo.

300.

Rok 2010. Polska spełnia już wszystkie normy Unii Euro­pejskiej. W sklepie mięsnym klient zwraca się do sprzedawcy:

- Kilo kaszanki proszę.

Ekspedient z pełną powagą:

- A z jaką grupą krwi?

301.

Blondynka pokazuje brunet­ce swoje nowe mieszkanie.

- Urządziłam je według własnej głowy - mówi z dumą.

- Aha, to dlatego jest takie puste.


302.

Przychodzi blondyn­ka do sklepu ze środkami owadobójczymi:

- Poproszę 100 kulek na mole.

Na drugi dzień:

- Poproszę 300 kulek na mole.

Na trzeci dzień:

- Poproszę 1000 kulek na mole.

Zdziwiony sprzedawca pyta:

- Po co pani tyle tych kulek?

Blondynka na to:

- A co pan myśli, że jedną kulką łatwo w mola trafić?

303.

Jadą dwie blondynki malu­chem. Nagle samochód zgasł. Jedna z nich wysiada, otwiera przednią maskę i mówi:

- Ty, silnik nam ukradli!

Na co druga otwiera tylną maskę:

- Nie martw się, mamy zapasowy z tyłu.

304.

Mąż, przerywając czytanie gazety:

- Kochanie, mówiłaś coś?

- Tak, ale to było wczoraj...

305.

Dwóch chłopców rozmawia w przedszkolu:

- Mój tata pływa w marynarce - chwali się pierwszy.

- A mój w kąpielówkach - odpowiada drugi.

306.

Koledzy między sobą:

- Kiedy wywnioskowałeś, że żona już cię nie kocha?

- Gdy potknąłem się na schodach i spadłem aż do piwnicy. Wtedy żona powiedziała, żebym przyniósł wiadro węgla, skoro już tam jestem.

307.

Pijak, skracając sobie drogę przez cmentarz, wpadł do świeżo wykopanego grobu. Kiedy otrzeźwiał, zaczął głośno narzekać:

- Zimno mi, zimno mi...

Usłyszał to Kowalski, wracający do domu po pracy. Idąc spokojnie dalej, odpowiedział:

- Dobrze ci tak. Po coś się rozkopał?

308.

- Panie doktorze, swędzi mnie całe ciało.

- A próbował pan się kąpać, jak zaleciłem?

- Tak, wykąpałem się. Dwa tygodnie było w porządku, ale teraz znowu swędzi.

309.

Przychodzi baba do lekarza. Lekarz pyta:

- Bierze pani te tabletki na odchudzanie?

- Tak, biorę.

- A ile?

- Ile, ile...

- Aż się najem!

310.

- Panie doktorze, to lekarstwo, co mi pan wypisał, to na co jest?

- Na Bahamy. Jeszcze tylko 72 recepty...

311.

Dentystka włącza maszynę do borowania i mówi do siedzącego w fotelu pacjenta:

- A pamiętasz, jak w szkole ciągnąłeś mnie za warkocze?

312.

Jasiu kopie dół w ogródku. Sąsiad pyta go:

- Co robisz?

- Robię pogrzeb dla mojej ryby.

- A dlaczego taki duży ten dół?

- Bo moja ryba jest w pańskim kocie.

313.

Blondynka zdaje egzamin na prawo jazdy.

Proszę nam opisać pracę silnika.

Brrruuum, brrruuum, wrrrrrr...

314.

Rozmawia dwóch kolegów:

- Wyobraź sobie, ta blondynka z parteru chciała mi wczoraj zro­bić zdjęcie telefonem.

- I co z tego?

- Ale stacjonarnym!

315.

Żona czeka na męża, już trzecia w nocy. Nagle otwierają się drzwi i wtacza się pijaniutki mąż.

- Co to jest, o której to się wraca!

- E tam, zaraz „wraca". Tylko po gitarę wpadłem.

316.

Przychodzi baba do lekarza.

- Panie doktorze, niech mi pan przepisze coś na swędzenie. Tylko coś taniego, bo lekarstwa tyle teraz kosztują.

- Niech się pani drapie.

317.

Facet wchodzi na wagę i mocno wciąga brzuch. Rozbawiona tym widokiem żona pyta:

- Myślisz, że to ci w czymś pomoże?

- Oczywiście - odpowiada mąż.

- Muszę jakoś zobaczyć, ile ważę.

318.

Lekarz pyta pacjentki:

- Ile ma pani lat?

- Zbliżam się do czterdziestki.

- A z którego kierunku?

319.

Syn pyta ojca:

- Czy to prawda, że w niektórych krajach Afryki mężczyzna nie zna swojej żony do momentu, aż się z nią ożeni?

- To się dzieje w każdym kraju, synu...

320.

- Synku, czy zmieniłeś już rybkom wodę w akwarium? - mama pyta Jasia.

- A po co, przecież jeszcze tamtej nie wypiły.

321.

- Ile, chłopcze, masz lat? - starsza pani pyta Jasia.

- Trzy!

- A wyglądasz mi na dwa­naście?

- No tak, ale ja się urodziłem 29 lutego!

322.

- Jasiu, czy tato pomaga ci w odrabianiu lekcji? - pyta nauczycielka.

- Nie, ta ostatnia jedynka z matematyki zupełnie go załamała.

323.

Na lekcji geografii nauczy­ciel zwraca się do Jasia.

- Czy wiesz, gdzie znajduje się Kanał Sueski?

- Nie wiem, panie profeso­rze, bo w naszym telewizo­rze go nie ma.

324.

- A co jest dalej od nas położone: Chiny czy Księżyc?

- Myślę, że Chiny, bo Księ­życ już nie raz widziałem, a Chin nigdy.

325.

Kiedy ksiądz kropi wodą święconą, ludzie się żegnają. Niektórym weszło to w nawyk tak dalece, że znak krzyża robią też, kiedy zaczyna padać. W zimie to chyba nie grozi - o ile będzie śnieżna.

326.

Ekspedientka mówi do blondynki:

- Jaki ser podać, biały czy żółty?

- A są inne kolory?

327.

Dziewczynka zwraca się do bibliotekarki w czytelni:

- Proszę o jakąś książkę, na którą jestem stanowczo za mała.

328.

- Masz tu 12 groszy. Kup dwa pączki. Jeden możesz zjeść, drugi przynieś mnie.

Chłopiec wraca po chwili, połykając coś w pośpiechu:

- Proszę pana, oddaję sześć groszy, bo dwóch pączków nie było.

329.

- Pani syn nie powinien chodzić na lekcje gry na skrzypcach. On nie ma za grosz słuchu - mówi nauczycielka.

Na to mama:

- On nie ma słuchać, on ma grać.

330.

- Moja mama jeździ samochodem jak piorun!

- Tak szybko?

- Nie, tak często uderza w drzewa.

331.

- Czemu blondynka nie umie napisać liczby 11?

- Bo nie wie, którą jedynkę napisać pierwszą.

332.

- Skąd wracasz?

- Z salonu piękności!

- Był zamknięty?!

333.

Żona śpiewa sobie przy sprzątaniu mieszkania. Nagle staje przy niej rozeźlony mąż i burczy:

- Mogłaś mi powiedzieć, że będziesz śpiewać! Od pół godziny smaruję w ogrodzie zawiasy przy furtce!

334.

Kogut przechodzi obok budki z kurczakami z rożna. Nagle przystaje, przygląda się i mówi:

- No ładnie, solarium, karuzela, a u nas na wsi nuda.

335.

Kelner! Moja kawa jest zimna!

- Dobrze, że pan mi to mówi, bo mrożona kosztuje trzy złote więcej.

336.

Gość skarży się kelnerowi:

- Ten karp nie wygląda zbyt dobrze.

- Nic dziwnego - odpowiada kelner. - Jest przecież martwy.

337.

W restauracji gość zwraca się do kelnera:

- Gulasz, proszę, i dobre słowo.

Po kilku minutach kelner przynosi gulasz.

- A dobre słowo? - pyta gość.

Kelner nachyla się i mówi półgłosem:

- Niech pan tego nie je.

338.

Siedzą dwie blondynki na meczu. Jedna pyta się drugiej:

Jaki wynik?

1:1.

Dla kogo?

339.

Pacjent skarży się lekarzowi:

- Każdej nocy mam identyczny sen. Przede mną drzwi z napisem. Ja je pcham, pcham i nie mogę otworzyć.

- A co jest napisane na drzwiach? - pyta lekarz.

- Do siebie!

340.

Rozmawiają dwa kameleony:

- Powiedz mi, stary, co twoim zdaniem jest najważniejsze w życiu?

- Zawsze być sobą.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1000 naj... dowcipów, HUMOR
KOBIECY REWANŻ ZA WSZYSTKIE SZOWINISTYCZNE KAWAŁY O BLONDYNKACH, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
dowcipy szkoleniowe, Humor, teksty
Podanie o Pracę, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Jakie slowa ludzie najczesciej wypowiadaja przed smiercia, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Dlaczego Faceci Są Tacy Fajni, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
tabela humor PRL, S E N T E N C J E, Dowcipne teksty
NOWY PAKIET ROZRYWKOWY, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Pan powiedział do Informatyków, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !
Prawa fizyki obowiazujace w kreskowkach, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Poemat liryczny o pierdzeniu, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Tresura męża, !!!Na Wesoło-HUMOR-DOWCIPY-ŚMIESZNE
Dowcipy - zagadki, Dokumenty Textowe, Humor
Dowcip polityczny, Humor , karykatura !

więcej podobnych podstron