oczywiste, że szkoła kiedyś miała dobry kształt, który teraz ulega kryzysowi. Bardziej wydaje się dominować nurt pod-ważający s,ens istnienia takiej jak obecna szkoły czy szkoły w ogóle. Począwszy od przypisania przez antypcdagogów5 szkol z\przestępstwa wychowania .'a skończywszy na nurtach mocno kontestujących szkołę (f!cxischooIing)literatura fachowa wprost dusi się od tyleż dobrych co ogólnych rad i takich samych rewelacyjnych rozwiązań mających wybawić szkolę z kryzysu. Wydaje się, że sama pedagogika nieco się w tym wszystkim pogubiła i faktycznie uratować ją może w tej sytuacji tylko to, co nazwano urzekającym wprost hasłem ,,powrotu do
domu ? Czyli: f<gdaQcpjiUl oąntii wtZotMjd bĄ\ <|ćW;
„powrotu do podstaw, rozumianemu jak zwrot ku naukom •wobec pedagogiki podstawowym, powrotu do przerwanych nurtów rozwojcnvych pedagogiki polskiej, studiowania wszystkich ważnych nurtów teorii pedagogicznych we współczesnym śsuiecie
To o pedagogice jako lokomotywie szkoły, szkolnictwa ^'edukacji. Ale co ze szkołą? Co jest jej domem, dokąd ma ona wraz ze swoimi nauczycielami, uczniami i programami wracać?
Nie można mówić wyłącznie o kryzysie szkoły. Jest ona bowiem jednym z podmiotów edukacji. Pozostałe to: pedagogika jako nauka, rodzina, nauczyciele, a w końcu i sami uczniowie, pninistrawieA ekspreci, politycy. Przyglądnijmy się niektórym z nich.
5 A. Hugli, Gcwalt in der Erzichung [imj Unscrc Uglischc Gcwak. Lcnos Vcrlsg, lisscl 1983
* Zob. R. Mcighcn, Edukacja elastyczna, Toruń 1992 7 Z. Kwieciński, L.Witkowski, Spory o edukację, Warszawa 1993, s. 21
42 AREK SAND ER NALASKOWSKI
Pamiętam na jednej z konferencji naukowych kuluarową rozmowę nauczycielek. Jedna z nich stwierdziła:
,,No tak, pracujemy w zlej i niefunkcjonalnej szkole, ale jak
ją zmienić?”
To wbrew pozorom nie tylko wątpliwość nauczycielki — praktyka lecz przede wszystkim istotna cecha układu pedagogika a szkoła czyli teoria i praktyka. Uczeni analizujący stan współczesnej szkoły operują kategoriami uogólnionymi, można rzec generalnymi. Nauczyciele oczekują konkretów. Im bardziej oni ich oczekują tym bardziej nauka nie ^no-ic., nie chce, nie umie?) ich dać. Jest rzeczą oczywistą, że której celem jest
odkrywanie i nazywanie prawdy nie j ^ć nie może autorem
poradników metodycznych, w których klarownie wyłoży się praktykom, co i jak należy robić aby szkoła była znakomita. Pomijając nawet fakt czy którykolwiek z naszych uczonych umiałby takich rad udzielić, nie jest to celem nauki. Hartmud von Hcntig tak charakteryzuje cechy humanistycznej szkoły. ")est ona mtefseem, w którym:
— ma się ochotę na zajmowanie się jakimś problemem;
— możliwa jest koncentracja i doceniana jest wytrwałość;
— doświadcza się wspólnotowych przeżyć i własnej świadomości; -—■ panuje poczucie więzi społecznej i wspólne dobro;
— można przeżyć cząstkę natury;
— możliwe jest doświadczenie lego, jak czym się pokój;
■—- wolno jest stawiać pytanie o sens czegoś i jest ono stawiane.
Wyobraźmy sobie, że dyrektor którejś ze szkół zechce iść w kierunku szkoły radykalnie humanistycznej, natrafi na tekst von Plentiga", lub jakikolwiek inny tekst uczonego propagującego humanistyczną edukację, to co wówczas? K r n p o rr a fi prz ci n -
■ Poglądy von Huntiga na gruncie pohkirn rekonstruował m.in. Ii. Śliwcrski
PRZEĆ!WKO EDUKACJI SENTYMENTALNEJ 43