36
Anna Ctabanc
h'tka-tyjrdbtl
żała bunt przeciw przemijaniu, skazując się tym samym na sprzeczność i nieuchronny tragizm.
Ciemniejąca tonacja utworów pokolenia w latach trzydziestych to nie tylko wynik okoliczności zewnętrznych, czy naturalnego „doroślenia", ale skutek przyjętej postawy i wybranych wartości. Miłość życia traktowanego jako płynący wciąż strumień, nieprzerwany ciąg przemian, zamienia się stopniowo w swoje przeciwieństwo — fascynację śmiercią. Fatalistycznie sprawdza się, że to, przed czym najbardziej uciekają, lęk przed śmiercią, staje się ich udziałem; szukają tylko życia, a odnajdują śmierć, ale też czasami „inne życie". Jeszcze u początków epoki przeczuwała, że tak będzie Bronisława Ostrowska, do Iwaszkiewicza kierując słowa: „Prawda, prawda panie Jarosławie, na życie nic ma zgody" 1.
Natomiast głębokie załamanie osobiste przynosi im nie wejście nowego pokolenia, czy kryzys lat trzydziestych, jak chciał Fryde, lecz dopiero wybuch wojny. Zacytujmy tu świadectwo z wiersza Mariana Hem ara Rocznica.
W piątek, pierwszego września, zaczęło dygotać łoskotem
Niebo poranne. Ziemia głuchym zatrzęsła się grzmotem.
Myślałem. Ze to salwami gra przeciwlotnicza armata.
A to był trzask walącego się w gruzy mojego świata.
■U).
Staliśmy w nocy przed domem. Patrzyliśmy w mrok. Po cichutku
Chłód szeptał w drzewach. Róże białe świeciły w ogródku.
W czamości ogień daleki blaskiem gęstym się palił.
Cicho było. Mój dom stał nietknięty. Ale mój świat się zawalił 2.
Wbrew pozorom nic tak wielu podjęło próbę odbudowy tego świata. Inne jest w tym względzie doświadczenie tych, którzy spędzili wojnę na emigracji i tam pozostali, inne tych, którzy zdecydują się na powrót do kraju, jeszcze inne tych, co wcale nie wyjeżdżali. Zapomniana wspólnota pokoleniowa powraca jeszcze raz, gdy wspominają młodość w książkach, wywiadach, nekrologach, gdy żegnają odchodzących rówieśników.
Jedna z ważniejszych cech literatury pokolenia najwyraźniej wystąpiła właśnie u skamandrytów. Zacytujmy Kazimierę Iłłakowiczównę:
Wracam do prostych rzeczy — do pyłków tańczących w próżni do małego ślepego pająka, co się barwą od ściany nie różni.
do szpar ciekawych w podłodze pełnych zagadek i prochu 3.
Ten „powrót do zwykłych rzeczy” nie był, jak wiemy, prozaizacją poezji, lecz poetyzacją rzeczywistości (trafnie pisał Ortwin w artykule Romantyka codzienności: „Przedział między rzeczywistością a poezją zanika” 4%' był odnajdywaniem poezji niemal wszędzie, bo cudowność tkwi w samym istnieniu, a poezja staje się aktem poznawczym potwierdzającym byt. W przeciwieństwie do obu generacji młodopolskich, pokolenie Ska-mandra nie ma wątpliwości, że świat, który nas otacza, istnieje naprawdę, nie jest złudą, pozorem, zasłoną Mai, przez którą trzeba się dopiero przedzierać do prawdy idei. „Świat był piękny, dotykalny, zwyczajny — a w sobie zamknięty” 5, jak w dziecięcym poznaniu.
Mówi bohater powieści Jarosława Iwaszkiewicza Księtyc wschodzi:
(...) tu na parapecie leży mały liść klonu, żółty; ma czerwone żyłki i jeden kącik całkiem zielony; ten stół, to łóżko, ten pokój, ta nasza rozmowo, to jest życie — owo dobro najwyższe. To jest naprawdę, to istnieje naprawdę. Chcę to chwytać, brać, starać się poznawać; (...) bo to tylko naprawdę istnieje 6 7.
Stąd na przykład inny jest sposób widzenia pejzażu: młodopolski — jest krajobrazem wewnętrznym; ten z lat dwudziestych — próbuje uchwycić istotę widzialnego świata.
Inne charakter ma również młodopolskie przeżycie transcendencji, o którym ostatnio pisała M. Podraza-Kwiatkowska, inny — takie doświadczenie w literaturze dwudziestolecia. Zachwyceniu, w którym dusza, na krótką bodaj chwilę, odrywa się od rzeczywistości, można przeciwstawić epifanię, krótkotrwałe doświadczenie objawienia tego. co boskie w samym istnieniu (w twórczości Iwaszkiewicza opisała to Anna Sobolewska w). Na różne sposoby ukazywana jest próba przeżycia choć przez moment doświadczenia jednoczącego, scalającego — najczęściej dzięki przyrodzie i sztuce (jak w Cudzoziemce), czasem poprzez akt miłosny (Brzezina), rzadziej w czystym doświadczeniu religijnym czy w spotkaniu ze sprawami ostatecznymi (zakończenie Brzeziny, „prawie szczęście” doznawane przez bohatera dopiero po śmierci brata). Rówieśnik skamandrytów, jawny lub ukryty boha-
** B. Ostrowska. Biała gadzina. Wybór pttezji. wybór i wstęp S. Uchański, Warszawa 1969. s. łtt.
M M Hemar. Lala londyńskie. Londyn 1946. i 27.
K. Ułokowiczówna, Wiersze zebrane. Warszawa 1971, t. I. s. 158.
O. Ortwin, Romantyka codzienności [w:] Żywe fikcje, t. 226.
J. Iwaszkiewicz. Pejzaże sentymentalne (w:] Proza poetycka, s. 239.
Por. i. Iwaszkiewicz, Księżyc wschodzi. Warszawa 1975, s. 211.
Por. A. Sobolewska, Mistyka dnia powszedniego. Warszawa 1992.