568 ORIENTACJE POETOCENTRYCZNE I KULTUROCENTRYCZNE
pomocą złych cech już od początku muszą się bronić przeciw niszczącemu działaniu pozbawionego miłości otoczenia, a w związku z tym stają się naturami bezwzględnie egoistycznymi bądź biernymi dlatego, że przez całe życie są infantylne i bezradne, bądź aktywnymi w ten sposób, że wykraczają przeciw prawu i moralności,
Przekonujące wydaje się to stanowisko, zgodnie z którym artystę trzeba wyjaśniać na podstawie jego sztuki, a nie na podstawie niedoskonałości i osobistych konfliktów jego natury, które są wyłącznie niefortunnymi następstwami faktu, że jest on artystą, tzn. człowiekiem od urodzenia obciążonym większymi zadaniami niż zwykli śmiertelnicy. Większa możność wymaga większego zużycia energii, dlatego owemu „więcej” po jednej stronie musi po drugiej stronie z konieczności towarzyszyć „mniej”.
To zaś, czy poeta wie, że w' nim poczęło się dzieło, że rośnie i dojrzewa, czy też sobie wyobraża, że tworzy z własnej woli i z niczego, nie zmienia faktu, że dzieło go przerasta. Podobnie ma się rzecz z dzieckiem i matką. Psychologia twórczości jest właściwie psychologią kobiecą, co poświadcza, że dzieło twórcze wyrasta z głębin nieświadomości, a zatem właśnie z obszaru matek. Jeżeli przeważa to, co twórcze, to przeważa- również nieświadomość jako moc kształtująca życie i losy wbrew świadomej woli, świadomość zaś, sprowadzoną do roli bezradnego obserwatora zdarzeń, znosi przemoc podziemnego nurtu. Rosnące dzieło jest losem pisarza i określa jego psychologię. Nie Goethe stwarza Fausta, ale Faust stwarza Goethego. A czym jest Faust? Faust jest symbolem, nie wyłącznie semiotycz-nym wskazaniem na coś od dawna znanego, ale wyrazem tego, co prażywotnie działa w duszy Niemca i czemu Goethe pomógł się urodzić. Czy jest do pomyślenia, by nie-Niemiec mógł napisać Fausta lub Tako rzecze Zaratustra? Obydwa te dzieła odwołują się do tego samego, do czegoś, co wibruje w duszy niemieckiej, do „pierwotnego obrazu”, jak kiedyś powiadał Jakub Burckhardt, postaci lekarza i nauczyciela ludzkości, archetypu mędrca, wybawcy, spieszącego z pomocą. Od prawieków tkwi ten obraz w nieświadomości, gdzie drzemie, aż go zbudzi niełaskawość czasów, w momencie, kiedy wielki błąd odwodzi lud ze słusznej drogi. Tam bowiem, gdzie zaczynają się bezdroża, trzeba mu wodza i nauczyciela czy nawet lekarza. Istnieje wiele takich praobrazów. Nie pojawiają się wszakże ani w snach jednostek, ani w dziełach sztuki, dopóki nie zostaną pobudzone przez odchylenie świadomości. Jeśli zaś świadomość zagubi się, zajmując jednostronną, zatem fałszywą pozycję, to ożywają te „instynkty” i emitują swoje obrazy w sny jednostek, w historię artystów i wieszczów, aby restytuować duchową równowagę. W ten sposób w dziele poety spełnia się duchowa potrzeba narodu. I dlatego dzieło jako czyn i prawda ma dla poety większe znaczenie niż jego własny los, obojętne, czy jest tego świadomy, czy też nie. W istocie rzeczy jest on instrumentem znajdującym się poniżej swego dzieła; dlatego też nie powinniśmy nigdy oczekiwać od pisarza interpretacji jego własnego utworu. Uczynił już maksimum tworząc go. Wykładnię musi zostawić innym i przyszłości. Wielkie dzieło jest jak sen, który, mimo że wyrazisty, nie może się sam tłumaczyć i dlatego nigdy nie jest jednoznaczny. Żaden sen nie powie: „powinieneś” albo „taka jest prawda”. Jak natura daje rosnąć roślinie, tak on obrazowi, a nam pozostaje wyciągnąć wnioski. Jeżeli ktoś przeżywa we śnie trwogę, to albo za bardzo się boi, albo za mało; jeśli komuś śni się stary mędrzec, to albo sam zbytnio poucza, albo potrzebuje nauczyciela. A jedno i drugie w subtelny sposób jest tym samym, o czym człowiek tylko wtedy się przekonuje, kiedy pozwala dziełu oddziaływać na siebie w podobny sposób, jak oddziaływało ono na pisarza. Aby zrozumieć jego sens, musi przyzwolić mu, aby kształtowało go tak, jak kształtowało pisarza. A wtedy rozumiemy także, czym było jego praprzeżycie: dotknął on owej uzdrawiającej i zbawczej duchowej głębi, od której jeszcze nie oddzieliła się żadna jednostka w samotność świadomości, aby wkroczyć na pełną cierpień drogę błędu; tej głębi, w której jeszcze wszyscy objęci są tą samą oscylacją, dzięki czemu odczucia i działania jednostki sięgają jeszcze całości ludzkości.
Ponowne zanurzenie w pierwotny stan „participation mystiąue” jest tajemnicą procesu twórczego i oddziaływania dzieła sztuki, albowiem na tym stopniu przeżycia nie przeżywa już tylko jednostka, ale cały naród. Chodzi też w tym wypadku nie o dobro lub szkodę jednostki, ale o życie narodu. Dlatego wielkie dzieło, mając charakter rzeczowy i nieosobisty, porusza nas do głębi duszy. Dlatego osobowość pisarza może być tylko czynnikiem sprzyjającym lub przeszkadzającym, ale pozbawionym istotnego znaczenia dla jego sztuki. Jego osobista biografia może być biografią filistra, dzielnego człowieka, neurotyka, błazna czy przestępcy, może być interesująca i konsekwentna, ale ze względu na życiorys poety zawsze będzie nieistotna.