skanuj0094

skanuj0094



EWA I KSIĘŻYCE

Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą I dwa obaczysz księżyce A. Mickiewicz

Mniej więcej piąta po południu. Sama w mieszkaniu w biustonoszu i w majtkach. Czesała się. Bardzo lubiła się czesać.

Twarzą w twarz z sobą: lustro. Śmieszne.

Kształty i barwy przepływały poprzez nią, i głowa jej podobna była do ekranu. Perspektywy, cienie, światła — płynące.

„Emil nie chce odejść, wciąż tu jest, ale tylko z boku, obecny, granatowy, smutny w moim sercu. Es jest silny, bardzo duży, na samym środku, mama... zaraz, zaraz, już... jej nie ma, Es, pomarańczowy, duży kwiat, oooo, spada w przepaść, dlaczego? mama czarna... i całkiem czerwona, wygląda jak duża dziura, znów całkiem czarna, czy nie umarła?”

Bardzo lubiła się czesać. Czesała się dla przyjemności. To były wolne ruchy rąk przy głowie, samo pieszczenie się, uczucie zasypiającej kotki.

Wolno, wolno rozpruło ją to, potem weszło cicho na palcach i zamieszkało w niej. Tak została nawiedzona.

To, to był brak dążenia, stan, który jest gotowy w sobie, zaokrąglony jak kula, nie potrzebujący nikogo i niczego: coś z mrugnięcia wieczności: stan, który jest.

Eros tworzący świat, nieskończona czułość dla ludzi, zwierząt, kamieni, marmurowa Galatea, Atum-Re, mieszkający w byku czy koźle, Zeus w łabędziu, przyjemność wąchania i oglądania gwiazd, umierania, wydobywania się na wierzch, jak z dna studni i pogrążania się, rozkosz przytomnej ekstazy; nic nie jest potrzebą, wszystko jest spełnieniem.

Grzebień tkwi! we włosach. Twarzą w twarz ze sobą. Zamknęła i otworzyła oczy. Prąd obrazów, przechodzący przez nią i porywający jak pociąg w marzeniach dzieciństwa. Uśmiechnęła się i odtąd tak zostanie: uśmiech Buddy. (Chrystus nie śmiał się nigdy.)

Bała się ruszyć, jakby to się mogło w niej stłuc. Ostrożnie przechyliła głowę, i wtedy w jej wnętrzu rozlało się ciepło, które nie było tylko ciepłem i poczuła je w końcach palców... Była nim przepełniona, rozlewało się poza nią, było dobre i szalone.

Grzebień wypadł jej z włosów, i nie podniosła go.

Około wpół do szóstej i koniec nienaturalnie pięknego lata: księżyce, słońca, księżyce, słońca. Gdy wyszła z domu, znalazła wystawę, aby obejrzeć swoją twarz. Była zdziwiona, nie znajdując w niej żadnych zmian. Wtem przeraziła się: „Nie włożyłam sukni... Jaką włożyłam? Nie wiem, w jaki sposób, ale na szczęście”...

Szła w stronę śródmieścia, pomału, uśmiechając się, oczy półprzymknięte. Przeszła na drugą stronę jezdni, samochody

195


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0070 NA DNIE Gwiazdy pływały jak lilie na wodzie i drgały lekko; niebo było jak jezioro. Księż
skanuj0044 (12) 52 Gwiazdki 6 gwiazdek (środek i ramiona) 5 bączków (promyki) ! Wokół jednej z gwiaz
skanuj0034 Dokończ rysowanie gwiazdek. Pokoloruj je.
skanuj0052 (4) Dziewczynka z lub z gwiazdkąchoinką 2 kokardy (tułów) 4 cavatelli (ręce i nogi) choin
58431 skanuj0008 (195) Podwójny gwiaździsty wzór W części środkowej dobrze harmonizuje z szeroką bor
rys wierszyki (98) Choinka To jest nasza choineczka Na jej szczycie jest gwiazdeczka. A pod szc
przez ucznia znajdują się zadania prostsze oraz bardziej ambitne, oznaczone gwiazdką. Pod tekstami
30137 skanuj0039 (14) 47 Gwiazdki 6 dużych muszelek (płatki) 2 małe muszelki (środek) 12 kolanek z f
4 Dr Ewa Czyż-Gwiazda Controlling w organizacjach polskich i międzynarodowych -    Sy

więcej podobnych podstron