cii. -Nic- ułaskawiliśmy" - poza bardzo szczególnymi (i „nienaturalnymi licznokiami - żadnej z tych form. i ,clWij
Nic trzeba jednak wielkiej pmfliMiwoSci, aby dostrzec, jak berdzo byłaay ^'-^jiisnedrajo(rzeczza r.aturalb tyczna metafora myląca, jsiyby ją potraktować prostodusznie. \<?prswdzjj '''• - oalUnki zanikają.
) Oki _ j. f rS,nijs!'j więcpocme en f>mc, ale jednak porW, „wiersz".; wite, j r.isjako „mowa roz-wiązuna"), ule jednak ..wiersz* (czyli „mi
„wietsz wolny* „mowa wiązano*); zatem rśtntydramatycznie" beadialO£Owa),ale jednak »dia-alc gatunki powstają i trwają. Ciągle, z każdym nowym
zarówno ballady i romanse, jak kondory i bizony są „gatunkami martwymi", jj* JtWCfc0, j w każdym nowym utworze. Odnosi się wrażenie, że nie or.e mają kłopot „nie redzą" nowych indywiduów swojego gatunku, ale w odniesieniu do świu; ‘...;asny:ni bezgatunkowymi (a więc jakby z nieprawego loża) narodzinami. I nie naturalnego-htt mniej gatunków, tym mniejsza różnorodność zjawisk; w odoics|| !'.j. (| j..jc -autor. Kłopot należy dopiero do (profesjonalnych) odbiorców. połonin ćoświalu literatury-akurat na odwrót. Im mniej ka;Cgorialtzaciig3tunkovĄC| (tvnii ..^je to umieścić", „jak to czytać", w ostateczności więc; „jak zakrytym większe bojpictwo indywidualnych form życia. „Zagłada gatunków" ozn| fi^ać"? A zatem przede wszystkim jest kłopotem badaczy literatury, cza laby Więc tylko zdjęcie z literatury siatki taksonomicznej, krępującej niej gdacze literatury zaś (i jaksądzę, wspomniany Blanchot do nich należy) radzą
tekstowym indywiduom oraz procesom twórczym. Wyzwolenie - nic zubożenie. ostateczności z tym kłopotem tak, że w najbardziej skrajnych przypadkach
To dla teoretyka i historyka literatury powinno być oczywistością. .1 cwokują sk|0nilj Sil przyznać kwalifikacje gatunkowe (a zatem kategorialne) nawet poje-naturaiisiyczną metaforę tytuł niniejszego artykułu - zgolą bałamutny. Slyor jvliczcmu utworowi,, o ile utwór tc.n pozwala na wyruzisty opis swojej struktury zc-książka BlanchOUi ?. 1959 r.! zdaje się stawiać tę sprawę zupełnie jasno. Mówi; biotycznej, o ile piczcnruje się jako taka struktura, jako „archetcksl", choćby o likwidacji gatunków w europejskiej literaturze nowożytnej (potomantyczn Udanym momencie nic posiadał flcszczej kolejnych powieleń, nic wyprodukował przynajmniej), pokazuje badacz, jak ż y w e dzida literackie rozrywają sieci uf s(rujiiuralnci serii.
sonomiipenuloKiczuych, jaksięz nich wymykają. Jest to proces dobrze znany id obstawanie przy takim stanowisku nie jest żadna teoretyczną ekstrawagancja brze już wielokroć opisany". Zjawisko gatunków „mieszanych*, „krzyżowanie sj s|Xłsi-nowoczcsnaści". „Każdy utwór poetyckitogatunek sani dla siebie" -powia-garunków", „gatunki synkrctyczne”, powstawanie gatunków nowych w sfcr&e jeszcze F- Schlcgcl (w Ilozttwicack opoezj:'), a minio to przecież galunkowośc
z oczu genologicznej tradycji, koncepcja -sylwiczności* sformułowana |)rz« „icpotównywalne. Dziś żrtaczyć to może tylko tyle, że posługując się pojęciem ga-R. Nycza1. '■ mnkii w odniesieniu do pojedynczego utworu i niekoniecznie zadając przy tym py-
Żadnego przeglądu nowszych genologioznycb teorii przedstawiać tutaj «l>, (ar,i.,, cr> len „gatunek" reprezentuje, do jakiej klasy należy-wyjawiamy e j d c • wiście r.ie zamierzam. Sam tylko ich rejestr byłby ogromny6. Ale we wszystkie tycza y o ś r o d e U jeBO formy artystycznej, a więc - licz względu na to, czy jego rodzaju współczesnych koncepcjach chodzi w istocie <:• 10 samu: o skonstrl j«t ;<tcó lenomcitologicm, czy nic - ptze prowadzamy swoistą „redukcję fononie-cwanie nowej - chuć i możliwie elastycznej - siarki taksonomicznej, której zasm (..ołagiczitą* choćby i najbardziej niepowtarzalnego, -nicklasyfikowalncgo” zjawi-sowanic opisowe-wyjnśtliającc r.ia jeden cel podstawowy; wydobyć k a t c g ^ artystycznego.
riairią istotę pojedynczego zjawiska, uwzględniając możliwie liberalni W tym duebu-jak sądzę-można rozumieć znaną tezę J.Łotmana, iż. każdy po-
szeroką „szarą strefę" mniej lub bardziej nieprzewidywalnych wariantów, ale w| sazególoy utwór literacki, realizując pewną wiązkę kodów artystycznych tradycji ri a litów katcgorialnych jednak. Więc noureau reman, a nawet nnli-nman. ale ia (* językiem naturalnym jako bazą ich urzeczywistnienia na czele) - jednocześnie
3l M. Itlsr.rfiol fryre u iwnr, Rjfis 1939.
A- w Polsce cczywUcie gl. S. Skwflrczyóski will UMiiiŁ swepo do naii ki o ftsw.wsr.
*0
rs
Risisaj .'iii-rai.tó. 6V-i!ai /wófrncpto stnaicgii, Warszawa 19S5. /.eb. t.'.kże iwl. I. Opacki Gesotogui a kifioęKzwdiutazkii:kaxL’£ty, „Zagadnienia Rodzajów LiterŁCkidi" 1959 z.' oraz KnyJouitme sit .'v-sr..'.;i .ęsKa.wteyi-A iito >a>vsmus'iifc i-uwJutji fxxap, ,.?t mięi r.ik Literacki"
R, Nycz Sylwy uupclaxine. Prsbkm ftmiyi-sAgii kŁcii (1984], wv<I- 2, Kraków 1996.
,v' Zob, chociażby: 11. MarkiewiczGtóonr,«wilnny wirokyo!i:<r,vw?zc [wyd. VI), Krakćrw IW.*; bibltCErtlia dc ro»lz. Rodsajz i gahtnki IhcuKkit, s. 179-185.
„naucza-* w procesie lektury swego własnego niepowtarzalnego kodu, projektuje swoją własną i sobie tylko właści wą laiigue®. Jerzy Kwiatkowski (wyliit ny iutcrpie tato:, i bynajmniej nie teoretyk, literatury), omawiając w 1967 roku ostatnie wów czas dokonania poetyckie Wisławy Szymborskiej, zauważył, że „każdy niemal
wiersz oparty jest tu na odmiennej za.sadzic, powojuje do życia osobna pi tykę
Cyt. za: }.;ir.|::uk; .YtaitizzIturi:liienUsiy, Watswws 11166,s. 39.
K' żkł>. J. fcoimno Ssmhsum ckudo&moif/iweo istoto, Atinfawi 3970, s. 92-98.
J- Kwiatkewski Renw/u{\'&txky, V/arasjw'j 1969, s.9? c.nz tenże:fhsrrfnumwdo W. Szymfcoiska/teęr, Knaim t%-IX s. S-!>.
n