pretensjonalność i racjonalizacja), a uczucia i nastroje swoje wiadome zalety (konkretność, autentyczność, natychmiastowość i szczerość). Jali w większości tego typu prostych opozycji, moralna wartościowość okazuje się dialektyczna. Żadna ze stron dychotomii dziocko/dorosly nie ma monopolu na moralną prawcie.
Przedstawione tu zastrzeżenia nie podważąją jednak znanych / historii ludzkości pr/yttaczających dowo dów, / których wynika, że wielkie cywilizacje i religie - choć z jawnością zawierają w solno i chronią zntndyfi kowano fonny niewinnych cnót dzieciństwa i usilnie się Starają, by bronie ich niewinnego przejawiania się u dzieci - łączy wspólne przekonanie, iż musi nadejść czas, kie dy dorośli wyrzekają się tego. eo dziecięce, cywilizują swoje instynkty i dojrzewają. Jeśli dzieci nic potrafią słać się rodzicami, ich dzieci nie będą się prawidłowo rozwijać. Można by nawet dowodzić, że przejście od fazy. w której jeslcśmy dziećmi swoich rodziców i odpowiednio się zachowujemy, do etapu, kiedy stajemy się rodzicami dzieci, ściśle się wiąże z tym, co mamy na myśli, mówiąc o cywilizowaniu się ludzi. Świadome skojarzenie seksualności człowieka z reprodukcją mii dwie strony - z jednej łączy się z ograniczeniem przyjemności (odpowiedzialność, niepokój i wyparcie szybko zajmują miejsce hedonistycznej uciechy), z drugiej zaś potęguje szczęście, dając nam odczuć, że należymy do trwałej wspólnoty (gatunku), która pozostanie, gdy skończy się nasze jednostkowe życie.
Zasada przyjemności w czystym stanie nisz.cz>' życie, któremu przyjemności dostarcza - zawłaszczając i krzywdząc według własnego widzimisię, co Freud przedstawił jako bezrefleksyjne mordowanie ojców i spanie z matkami, jeśli tylko przyjdzie na to ochota, bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Dlatego cywilizacje, chuć, tak jak jednostki, mogą cenić pewne aspekty dzieciństwa i nawet starują się dla jakiejś ich zmodyfikowanej formy znaleźć miejsce w dorosłej kulturze, pod względem inst.y tucjonałnym będą się skłaniać ku dyscyplinowaniu impulsów i ocenianiu dzieciństwa według dorosłych standardów. Nawet Freud, lak wyczulony na chorobotwórczy potencjał wyparcia., nie jest gotów zrezygnować z jego cywilizujących właściwości, zwłaszcza gdy można unik nąć regresji do infantylizmu.
Kultura współczesnego kapitalizmu konsumpcyjnego odrzuciła cały ten freudowski li protestancki) bagaż. Pn raz pierwszy w łlistorii spotwzeństwo uznało, żc jego ekonomiczno przetrwanie wymaga swego rodzaju kontrolo wanej regresji, kultury promującej infantylność, a nie dojrzałość. Strategia ta nic ma nic wspólnego z kontrkul-kirową kampanią na rzecz uznania tych cech dzieciństwa, które mogą być źródłem cnoty (takich jak niewinność, autentyczność, twórczość, spontaniczność i swawolność). Przeciwnie, represjonuje je, sprzyjając natomiast takim, które sprawiają, że dorośli stają się podatni na wpływy i manipulację, impulsywni i irracjonalni. Z komercyjnego punktu widzenia jest to bardzo sensowna strategia, rynek nie infantylizuje nas bowiem dlatego, żc powoduje nim miłość do dzieciństwa i jego domniemanych cnót, ale z czysto instrumentalnej potrzeby sfny.edawąma niepotrzebnych towarów ludziom, u których dojrzałe oceny i gusta stanowią przeszkodę dla tegojodzaju krmsuinpęji. Dodajmy, że z etycznego lub cywilizacyjnego punktu widzenia ma to niewielki sens.
Cywilizacji może zależeć na zachęcaniu do spontaniczności czy nawet impulsywności, są to bowiem bodźce twórczości i wynalazczości. Ale w przypadku kultywowania impulsywności przez rynek i jego etos infantylizmu mamy do czynienia z impulsywnością fcitfroTiinwj. Handlowcy nie po to przyciągają młodzież do centrów handlowych, parków tematycznych czy multipleksów,
171