nicze przemiany w wiejskim budownictwie datują się na lata 60-te i 70-te, w nowo wznoszonych domach zaczęto oddzielać część mieszkalną od gospodarczej, instalować łazienki, zwiększać liczbę izb mieszkalnych i ich powierzchnię. Natomiast nadal w dużo gorszych warunkach mieszkają na wsi ludzie starzy. B. Tryfan podkreśla, że 7.4% domów ludzi starych to budynki wzniesione w XIX wieku, 17,3% mieszkań ma ponad 60 lat; ponadto co czwarte mieszkanie ludzi starych pozbawione jest gazu, w 28% woda jest czerpana ze studni. Przyjmuje się, że standardom zdrowotnym odpowiadają budynki budowane w ostatnich 15-20 latach. Należy jednak przypuszczać, że w wielu chłopskich rodzinach ugruntowane w dzieciństwie i młodości przyzwyczajenia są przenoszone do nowych domów i nie ulegają większym zmianom, nadał nie wszędzie osoba chora bywa izolowana i zdarza się korzystanie z tego samego, co chory posłania.61 .
Rodzaj i tryb pracy rolnika nie sprzyjał upowszechnieniu się zachowań higienicznych. Chłopi nie dostrzegali walorów higieny osobistej i czystości otoczenia. Ludzie myli się co prawda dość często, ale było to raczej orzeźwianie się niż zabieg higieniczny. Zagrody chłopskie były brudne, nieczystości wylewano na podwórze, ubikacje często położone były niezbyt daleko od studzien. Wodę czerpano także z rozlewisk, rowów, płytkich studzienek, pijano ją zaś bez przegotowania. Nie używano specjalnej bielizny do spania, niekiedy w tym samym odzieniu pracowano i spano, parobcy sypiali, nie rozbierając się, przy koniach w stajni.
Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach we wzorach higienicznych zaszły ważne zmiany. Kształtowaniem nowych wzorów higienicznych zainteresowane są zwłaszcza młode kobiety, czytelniczki prasy, słuchaczki audycji radiowych i telewizyjnych. One właśnie zwracają największą uwagę na czystość własną i otoczenia, racjonalne odżywianie, optymalne warunki wypoczynku.62 Ogólnie rzecz biorąc wzory higieny na wsi dość szybko stają się podobne do zasad przestrzeganych przez ludność miast.
W tradycyjnej kulturze ludowej uczucia, jak zauważył J. Cha-łasiński, odgrywają pewną rolę, są jednak okazywane członkom rodziny zależnie od ich .przydatności w gospodarstwie.63 Niewątpliwe są implikacje tej sytuacji dla zachowań w chorobie. Największą wartość miał dla funkcjonowania gospodarstwa rolnego jego kierownik, gospodarz ~ głowa domu, póź-; niej inni mężczyźni, kobiety i dzieci. Pamiętnikarze chłopscy pisali: jeśli zachoruje taki, co zarabia na całą rodzinę, to
jest główna siła gospodarstwa, a choroba się przeciąga, to wtedy wyciągają ostatnią ćwiartkę żyta (...) i chorego prowadzi się do lekarza”.64 „Rok 1934 był dla mnie bardzo ciężkim (...), bowiem w tym rokir mąż mój zachorował. Przez rok mąż leżał w łóżku, wtedy musiały być pieniądze, ale co tylko było do sprzedania, tośmy sprzedali.”65 .
Zupełnie inaczej' reagowano na chorobę osoby nie stanowią- N'~ cej wartościowej siły w gospodarstwie. Dzieciom i starcom prawie nigdy nie zapewniano drogiej opieki lekarskiej, często zapominano nawet o zwykłej pielęgnacji.66 W pamiętnikach czytamy: „Do szpitala też nie pójdę (...). Toby jeszcze więcej kosztowało. Jak Pan Bóg da, to dziecko żyło będzie, jak nie da, to umrze.”67 Z punktu widzenia dominujących interesów ekonomicznych i gospodarskiej ważności zwierzęta stanowiły wyższą wartość niż jedno z licznego potomstwa: „Krowa jest żywicielem całej rodziny, o dziecko łatwo się postarać”.68
W kulturze chłopskiej chorobę, zwłaszcza ciężką, traktowano jako coś wstydliwego i degradującego człowieka wobec rodziny i najbliższego otoczenia. Wstydzono się zwłaszcza chorób uznawanych za skutki grzechu, nieobyczajności oraz chorób, których objawy lokalizowały się we „wstydliwych” rejonach ciała. Ludzie chorzy ukrywali wtedy chorobę nawet przed domownikami, wstydzili się iść do lekarza, bądź też życzyli sobie, aby. badanie odbyło się „przez ubranie”, obawiano się też pójść do szpitala. Jest oczywiste, że w przypadkach groźnych chorób zakaźnych, chorób kobiecych, nowotworów skutkiem tego wstydu było zaostrzenie się przebiegu choroby lub przedwczesna śmierć.
65