194
/;»«i Owczarz.
194
/;»«i Owczarz.
r..vczncgo mitu miłosnego, zasia-
^-r-ST* .
w powie*! "£>ggg?2£ •» ^„ aJtończonego imioregoboj. nawiającc muszą byc cn< • , miłosnego /^KonL , ,
I. Rola i waga głównego wątku ni.łos od czasów Wertep
ga bohaterów; jedna / tych *"««*-*fc nlilosny łatwo także dostrzec.
znaczące to samobójstwo. , konturach . zmąconej ciągło.
Ze za jego sprawą dziennik o rozUn' ' . coraz wyraźniej w pełną dra-
sci rozwojowej przekształca się s 1 ]ję/ne perypetie ku nieuchronnemu
muturgii opowieść, zmierzającą iujakiej egzystencji zarysowuje
finałowi. Władnie za sprawą miłości nn
się tu tak wyraźnie. , . „dcnckim wystrojem spowiedzi tego
2. Brak współbrzmienia między taInym. żeby nie powiedzieć
„dziecięcia wieku” schyłkowego as podobny brak zestroju
- ckliwym tonem głównego '^“ mi a wyznawanymi, co ujawnia występuje między wartościami dekla ^ ulvvór jest przecież narzę-
się stopniowo, ale dobitnie, w mc -u z t warlo zwrócić uwagę
dziem samopoznama po mt° u- , kich jak również na pewien „nie-na funkcję motywów i wątków dekade k J p,oszowskiego> 0 klórej stosunek” między materią powieści a auto J , . ,
wspominał już Henryk Markiewicz’. Być może jest to sygnał głębszego rozziewu, który - kto wie - charakteryzuje wszystkie polskie d -lewiętna-stowieczne spowiedzi, wyznania, dzienniki. W wypadku tych rozważań, oglądowi podlegać będzie tylko rozziew między esencją a egzystencją.
Polska recepcja Bez dogmatu zdaje się potwierdzać tezę Marty Piwiń-skicj: „miłości romantycznej kultura polska nie zna, me lubi, nie rozumie i nie chce rozumieć”1 2 3. Odwołajmy się pokrótce do taktów, które - w sposób dający do myślenia - zestawił Artur Hutnikiewicz. W Polsce Bez dogmatu przyjęto „z szacunkiem należnym talentowi, którego nikt nie kwestionował, ale na ogół chłodno”4, natomiast poza granicami kraju powieść cieszył a się niezwykłym powodzeniem. Chwalił ją Tołstoj, docenili Anglicy, zaczytywali się w niej Niemcy. Posłuchajmy zresztą samego Sienkiewicza:
Między Niemkami miałbym może powodzenie, gdyby nic to, żc jest tu jeden młody człowiek, z którym walczyć niepodobieństwo. Jest to niejaki von Ploschowski z po-
’ H. Markiewicz, Bezc/ogmatowcy i melancholicy, w: idem, W kręgu Żeromskiego. Roz-
prawy i szkice historycznoliterackie, Warszawa 1977, s. 127.
M. Piwińska, Miłość romantyczna, Kraków 1984, s. 519 (Posłowie).
A. Hutnikiewicz, op.cit., s. 8.