-Historie o epidemii w £vqW
Marshall Howe, górnik z kopalni ołowiu, mieszkał w domu w zachodniej części Eyam. Twierdzono, że zachorował, lecz wyzdrowiał - mimo że stracił żonę i syna. Kiedy poczuł się bezpieczny, zgłosił się na ochotnika do usuwania ciał w przypadkach, kiedy nie mogły zrobić tego rodziny. Domagał się zapłaty za pogrzeb i często zajmował domy ofiar. Wydaje się, że był nieprzyjemnym człowiekiem, czerpiącym korzyści z nieszczęścia innych: zapisano, że kiedy ciągnął za sobą mężczyznę zwanego Unwin, którego uważał za zmarłego, jego ofiara odzyskała świadomość, poprosiła o drinka i przeżyła dżumę. Podejrzewamy, że wystąpiła tu pomyłka w zapisach i że Marshall Howe to ta sama osoba co mąż Mary HadfiekL Wszak obaj stracili swoich bliskich w czasie epidemii dżumy. Nie był to romantyczny koniec dla Mary.
Elizabeth Hancocke była świadkiem śmierci całej swojej rodziny w ciągu tygodnia. Dwoje dzieci zmarło 3 sierpnia, dwoje kolejnych oraz mąż John - 7 sierpnia. Dwie córki zmarły 9 i 10 sierpnia. Ludzie ze Sto-ney Middleton przychodzący do granicznego kamienia, aby zostawić tam zaopatrzenie dla dotkniętej zarazą społeczności, widzieli Elizabeth ciągnącą ciała zmarłych na pole, gdzie miała ich pochować. Po wygaśnięciu epidemii wyjechała do Sheffield, aby zamieszkać z jedynym pozostałym jej synem. Jeden z jej potomków powrócił do Eyam, zebrał rozproszone nagrobki dzieci i złożył je razem wokół grobu ich ojca, gdzie są obecnie chronione przez otaczającą je ścianę, a miejsce to zwane jest grobami Rileya.
Mompesson wraz z żoną sumiennie odwiedzał swoich parafian. Jednego wieczoru, 19 sierpnia 1666 roku, wracając z takiej wizyty, wykrzyknęła ona: „Jak słodko pachnie powietrze!”. Pastor zamarł z przerażenia; on nie czuł w powietrzu niczego niezwykłego, lecz wiedział, że jest to jeden z charakterystycznych objawów dżumy. Żona zmarła w jego ramionach 25 sierpnia, a jej często fotografowany grób znajduje się na cmentarzu przykościelnym.
Wydaje się, że słodki zapach jest wyczuwany przez chorych tuż przed wystąpieniem bolesnych objawów. Inny przykład odnotowano w chacie w Curbar, 3 kilometry na południowy wschód od Eyam, gdzie dżuma poczyniła spustoszenia 30 lat wcześniej w roku 1632. Kobieta odwiedzająca dom ofiary powiedziała do swojego męża: „Oh, mój drogi, jak
słodko pachnie powietrze”. Główne objawy wystąpiły u niej jeszcze tej nocy, a zmarła pięć dni później. Ten niezdrowy słodki zapach jest prawdopodobnie pierwszym sygnałem martwicy organów wewnętrznych. Historia ta jest istotna jeszcze z jednego powodu - pokazuje, że dżuma była obecna w tym odległym rejonie Derbyshire wiele lat wcześniej.
Margaret Blackwall (której dom nadal stoi w Eyam) mieszkała wraz z bratem Francisem. Inni członkowie jej rodziny zmarli wcześniej. Zaraziła się i znajdowała w stanie terminalnym. Jej brat, który przygotowywał śniadanie, przelał nadmiar tłuszczu do dzbanka i zostawił go w kuchni. Kiedy wyszedł z domu, był pewien, że po powrocie nie zastanie siostry żywej. Krótko po jego wyjściu majaczącą Margaret ogarnęło straszliwe pragnienie (typowy objaw dżumy); wyszła z łóżka i wypiła cały tłuszcz z dzbanka, myśląc, że to ciepłe mleko. Prawdopodobnie wywołało to u niej wymioty. Kiedy Francis wrócił do domu, Margaret nie tylko nadal tyła, lecz miała się już lepiej; wyzdrowiała i żyła w przekonaniu, że uzdrowił ją tłuszcz z bekonu.
Zadziwiające może okazać się to, że z naszego punktu widzenia Margaret i Francis Blackwall są prawdopodobnie najważniejszymi postaciami historycznymi w tej kronice dżumy w Eyam. Kobieta będąca jednym z potomków Francisa Blackwalla żyje i mieszka obecnie w Eyam. Jak zobaczymy później, biolodzy molekułami zbadali jej układ genetyczny i wykazali, w jaki sposób Margaret Blackwall 300 lat temu zachorowała na dżumę 1 zdołała przetrwać. Nie ma to nic wspólnego z tłuszczem z bekonu.
~Caje.tv\ni<zza odporność na chorobę.
Z naszej rekonstrukcji zdarzeń w Eyam wyraźnie wynika, że niektóre osoby wykazywały odporność na chorobę. Unwin, Marshall Hole (Howe?) i Margaret Blackwall zachorowali, lecz przeżyli. Mary Hadfield pozostawała w bliskim kontakcie ze swoją rodziną, opiekując się nią w jej ostatniej chorobie. Elizabeth Hancocke pochowała całą swoją rodzinę.
Pastor Mompesson czynnie działał wśród umierających parafian, a żona zmarła w jego ramionach. Po tym wydarzeniu napisał:
Podczas tej okropnej epidemii nie wystąpiły u mnie żadne objawy choroby; nigdy nie byłem zdrowszy. Byłem u chorego i po pojawie-
177