- :*~^*Z**^
- :*~^*Z**^
V
oi na wyścigi,
10
15
giurfio ilt i Kokon odalW PoUhM całkiem u..,,
wznioślcj*** wrn/ciiin, niż Kej **'«*K° 1'w,s»i. <*o się tyllu, dziwił. c/vm wy ubóstwo (iniejskić) "knarujew, rliocia neauuNN fttfookli o Inaczej ntt « RtJówjwfi. i t,„ Kraków, cóż dopiero inne miastu. 4,0 s,r;'szneg° dorho. dzily upadku. Oto np. co prawi o S:.n zu:
() w iUrzctyni położeniu stawne niegdyś muiy!
Ter.,/ ciel*. / staroświeckiej, przeważnej struktury!
Gdzie! , czaz, gdy! cesarza i dwu królów, zgodą,
Wielkui, przyjął dostatkiem, Sączu! i gospodą?
Teraz jui nic pałacu, nie pysznego gmachu,
Li r/ |kxJc/.is dżdżu dobrego w tobie szukać dachu!
Nu rozkosznych bażantów z migdałowej pasze,
V. k.indyjskich inainia/yj piwa, chicha, kasze, iwiebyś kura /in!a/l. "» «,«• /<• snu zbudzi, lu Ledwie- garść marnej soli: o czasy! o ludzieI
Taki to obraz ciemny, ale nie bez smug jasnych (których brak u Ojialeńskiego zupełny), wystawi! poeta i odtworzył całe życie (nie tylko jego braki, jak u wo-j* wody poznańskiego), z absolutną prawdą, żywo. barwnie. zajmująco; uzupełnił kroniki, relacje, procesy, wprowadzając nas w grono biesiadników, na łono rodziny. <Jo kłopotów gos|Kxlarskicb i domowych; te przeważały i familja palrjarclmlna wcale nie budująco się przedstawia; nierówne stadia, niezgoda małżeńska są
IJ ***'’^° n:ł porządku dzienny ni. Wszelkie te niedobory pokrywał humorem;
nic w- każdym stadle taka zrzęda!
S», co za je dnym z sobą pięknie siedzą stołem,
/ sobą zawsze w tancczek pięknym idą kołem. ł*yw;, czasem goniony okne.*** ■—
*"*• ^ropoUki
r>
Maż leńr/ukwm • 1 '*r< •'* V .«rn aa migi.
Nieci, ,i<- nikt /lnu od dobrych i/.er/y nie odraża. Musiałby nigdy nie j<*‘ć, kio wszystko uważa! Dlatego sii; nie żenić? przed trzaski* m *\r, i;t%a Nie iść? mam kulfona, mam go za higasa I panna, która za mą! '■ tej mcrl„e przyczyny. Niechaj |ą % obą K*w! n y.
A nowina! lo stadłu W lot jadać? w lot pijać?
iHub vi.i.:*mm. drugi su* i*ł*r**B& WfaM Znowu slą za! pojednać? Tym twardwa je*l szyna,
Im ja częjkclej, tak mówisz kładziesz do komina.
Ależ nies|>osób wyliczać, do jakich najdrobnicj-szydi ezcze'golów. O tańcach i pieśniach, polraw i napojach, ubiorze i broni, elegancji i niedostatku, książkach i pismach, budowach i pojazdach, poeta się wdaje, niewyczerpany i w tematach o sługach, narażających przeważnie na straiyt o iiiedyvkretn>< i> .* i,
o kwestarzacli i żebrakach i t. d. liarwny pas życia ziemiańskiego, małopolskiego, i>odgórskiego roztoczył przed oczyma; z Mazurów szydzi, jak Mułojiolanie u Paska; na Litwę się boczy, rażą go ich »kniuziowie« a na Litwinki powtarza zmyślone od czasów Eneasz:. Sylwju-sza baje antagonizm plemienny widoczny jeszcze zawsze.
VII
W olbrzymiej »nwicł»iiue« tak ja Potocki sam nazwał dzieł wkiMiycJi liry ostatnie, Oyn/tl. Poczrl.
w. fi mlrn ioch. wJcrriinnk.
w, 't kulfon (<luk;il obcięły właściwie) I bluns i>mv. wiiltu ,u niedołęgi:.