- Ale nuda - westchnęła Ania.
- To co będziemy robić? - zapytała Martynka.
- Może poskaczemy na skakance? -
zaproponowała Ania.
- Nie - odparła znudzona Martynka.
- No to może pogramy w piłkę?
- Za gorało! mmm
- Już wiem. Zabawimy się w sklep. Ja będę ekspedientką - powiedziała Ania.
- Świetnie! - podskoczyła z radości Martynka. Tylko co będziemy sprzedawać? - zmartwiła się
po chwili.
- Ojej. Kamyczki to będą cukierki, te duże kamienie to chleb, liście to sałata, a trawa to szczypiorek. Dziewczynki szybko zebrały potrzebne rzeczy.
- Dzień dobry - powiedziała klientka Martynka.
- Dzień dobry. Czym mogę służyć? - spytała grzecznie ekspedientka Ania.
- Poproszę dwa kilogramy mleka i trzy metry Chleba.
- Co też pani opowiada - zaperzyła się Ania.
Mleko i inne napoje kupujemy na litry. Chleb i bułki na sztuki. Tasiemki i materiały kupujemy na metry.
- Ojej. Przecież żartowałam - zaśmiała się Martynka. To poproszę dwa litry mleka, trzy Chleby i dwadzieścia dekagramów cukierków.
- 132-